Pravæ Speculum

Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Oba szczeniaki były niezwykle dumne z rezultatów polowania, choć w sumie tylko jeden z nich był głodny i tylko sobie tak naprawdę zawdzięczał tą kolację, która miała być wczorajszym (?) obiadem. A może jeszcze czymś innym... Jednak tak naprawdę zupełnie nie odczuwał tej samodzielności i niechętnie, bo niechętnie, ale gdyby go kto zapytał odparłby, że polował wraz z klonem i zdobycie pożywienia to zasługa ich obu. Teraz jednak nie nad tym się zastanawiał - w sumie chwilowo nad niczym - a skupił się jedynie na dobijaniu i wgryzaniu się w posiłek. Dopiero teraz, kiedy miał go już pod nosem zdał sobie sprawę z tego jaki był głodny i osłabiony. Przypomniały mu się czasy samotnej wędrówki i połykanie jaszczurek czy psującej się padliny - oj, już nigdy nie weźmie żadnego z tych dwóch do ust! Będzie się pożywiał jak prawdziwy król, jak na władcę przystało! Bo jak widać jest już w stanie zdobyć dla siebie prawdziwe, królicze mięso!
Dumny i napełniony satysfakcją dziabał szybciutko mięsiwo, o dziwnym, słodkawym smaku, które jemu jako szczeniakowi bardzo przypadło do gustu. W sumie osiągnął czego chciał - niedługo będzie pełny, będzie mógł spokojnie wrócić i szukać nowych przyszłych poddanych. Tylko...
- Ty nie jesz? - Zapytał po kilku minutach stojącego z boku klona, który jak widać był bardziej świadomy wielu właściwości tego miejsca niż on. I jako taki pokręcił tylko głową.
- Nie mogę - Odparł dziwnie potulnym tonem, zupełnie do Kira niepodobnym i spojrzał na niego złotymi, błyszczącymi oczami. Miało się dziwne wrażenie, że przez te kilka godzin przybyło szczeniakowi dobre kilka lat - już nie zachowywał się tak jak na początku. Ale oryginałowi wcale się to nie podobało. Wolał mieć takiego towarzysza jak on sam! I takiegoż rywala!
- Czemu? - Spytał unosząc jedną brew - Nie chcesz, bo wiesz, że to ja odwaliłem najtrudniejszą część roboty, co? - Prychnął prowokująco, choć wcale nie był pewny racji swoich słów. Nastrój klona mu się udzielał. I nie był to pożądany przez Kasaia stan ducha.
- Nie mogę, bo... nie jestem... no... - Klon zaczął się jąkać, tak jak zawsze kiedy któryś z nich musiał mówić o uczuciach co bardzo ich to krępowało.
- Nie co? - Przycisnął Kiro oderwawszy się od posiłku i spojrzawszy na brata groźnie. Takie jąkanie i patrzenie na to jak głupio i nieporadnie wtedy wygląda działało mu na nerwy w trybie ekspresowym.
- Nie mam ciała! Nie istnieję! - Krzyknął w odpowiedzi klon tonem tak błagalnym i żałosnym, że Kira aż skręciło. Jak ktoś taki jak on mógł zniżyć się do czegoś takiego!? Obrzydliwe!
Inna sprawa, że sam raczej nie zauważył tej różnicy... albo po prostu ją ignorował. Cóż... jakby tak się zastanowić, to przejmował się tym o wiele mniej niż klon. I on też nie powinien! Żaden z nich nie powinien wierzyć w słowa tej baby! A brak cielesności też w sumie o niczym nie świadczy... rządzić można i bez niego. Chyba... Jeżeli ten czerwony pokurcz jest tak dobry jak mówił na początku to nie dałby się zastraszyć i rywalizowałby z nim - cielesnym Kiro - i tak i tak! I takiego gościa właśnie chciał Kiro przed sobą zobaczyć. Nie tę roztrzęsioną, kluskowatą łajzę!
- I CO Z TEGO!? - Warknął najeżony i bez ostrzeżenia rzucił się na brata przybijając go do ziemi. - Przeszkodzi Ci to w zostaniu KRÓLEM? - Wycedził przez zęby wgapiając się niebezpiecznie w jego oczy. Czuć było, że nie do końca nad sobą panuje - agresja, za którą niegdyś go wywalili nie była tylko incydentem z przeszłości - to był realny problem, z którym dzieciak musiał się zmagać. I inni, z którymi przebywał.
- A-ale... ja... zniknę - Wyszeptał klon przyduszany przez wściekłego szczeniaka. Nie chciał się przyznawać, ale przez słowa dziewczyny i to co im pokazała stacił energię i zapał, który miał. Zaczął pojmować więcej niż oryginał i więcej rozumiał - naprawdę jakby przybyło mu lat!
- WIERZYSZ W TO!? - W tej chwili klon zamknął oczy, bo właśnie otrzymał mocny policzek i przez chwilę słyszał w uszach tylko szum. Nie mógł jednak zostać naprawdę zraniony, więc szybko doszedł do siebie i spojrzał na brata szeroko otartymi oczami. Rozjuszony szczeniak stał nad nim, a szaleństwo nie znikało z jego zwężonych źrenic. Dyszący i umazany we krwi, mały Kiro robił przerażające wrażenie - w końcu jego rodzime stado potrzebowało dobrego powodu by pozbywać się dzieciaków, ale jego zachowanie umiało się takim stać. Jednak gdyby tam było więcej takich zawadiaków jak on, wilczków z tak twardym charakterem może mogłoby się to skończyć inaczej:
Klon na początku tkwiący w niewielkim szoku poczuł nagle dobrze mu znany impuls - być może był to rozrost ego - który kazał mu zmarszczyć czarne brewki, wyszczerzyć kły i uśmiechnąć się równie szaleńczo. Jego mięśnie spięły się, a nagły dopływ adrenaliny pobudził ciało. Bójka wisiała w powietrzu, a po kilku głuchych warknięciach spadła na ziemię i z myśli zamieniła się w tarzający się po ziemi czerwony kłębek sierści i kłów. Po kilku minutach jednak oba szczeniaki padły na ziemię i choć obszarpane, a oryginał dodatkowo obtoczony w liściach zamiast z grymasem zbierać się z podłoża zaczęły najpierw cicho, a potem coraz głośniej chichotać, aż wybuchnęły donośnym, zgodnym śmiechem. Chwila odpoczynku i oryginał znów się odezwał:
- Ale bić to się jednak umiesz... - Przyznał pociągając nosem -Nie tak dobrze jak ja, ale zawsze...
- Cicho siedź! Jestem tak dobry jak ty! - Prychnął drugi, ale zaraz zrozumiał co powiedział i poprawił: Znaczy LEPSZY.
- Akurat! - Prychnął usatysfakcjonowany szczeniak, przeciągnął się i chwiejnie wstał na nogi. Klon zrobił to samo, wciąż się uśmiechając i groźnie marszcząc brwi w typowym dla Kira geście. Bójka przypomniała mu kim jest i wypłoszyła te kilka dodanych mu lat - co tam jakaś zdziwaczała szamanka - on wie kim jest! I będzie wierny swojej potędze do końca! I tylko jej!
- Lepiej dokończ tego królika jeżeli nie chcesz abym zrobił to za ciebie - Mruknął w stronę oryginału, a ten tylko prychnął.
- Nie masz ciała, jak to niby zrobisz?
- Coś wymyślę - Uśmiechnął się klon zaczepnie, a Kiro ni to się ciesząc ni irytując minął go, ale nim poszedł dokończyć posiłek rzucił elficy zwycięskie, pełne satysfakcji spojrzenie. Nie zmarnuje mu takiego brata! O nie!

____________________________________________
Dzięki za niezłą akcję! x3 Ubawiłam się, a pomysł z klonem to od dzisiaj mój ulubieniec! XD Niech się elfica nie obraża - Kiro to jednak nadal zaczepny przeszły władca świata ;3
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Cóż ma ona zrobić, lekko zakłopotana, która właśnie patrzyła na to, jak obydwaj bracia się kłócą oraz pokazują nawzajem swoje kły, dziewczyna o anielskiej sylwetce? Chyba nic! No i obserwowała to, nie wbijając się im na tzw. "chatę" - gdyby mogła, wzięłaby do swoich dłoni ogromną, czerwono-białą paczkę ze sporą ilością pysznego popcornu, posypałaby go solą, a następnie zadowolona usiadła, kibicując, ale tego nie zrobiła - przecież tutaj nie ma tej niezwykle kalorycznej przekąski! Zatem tylko patrzyła swoimi pięknymi, zielonymi oczyma, które zdawały się odbijać postać samej Matki Natury, a jedną ze swoich kończyn poprawiała miękkie i błyszczące włosy (nie z powodu tego, iż były tłuste, lecz dlatego, iż stosowała różne naturalne środki), na które wiał delikatny, jesienny wiatr (bo temat był założony podczas innej pogody, nie ma po co zmieniać jej tylko po to, by była zgodna z opisem na stronie głównej). Różne fiolki błyszczały, aż po krótszej chwili stało się o wiele jaśniej, ale i tak niebo, które powinno być żywnie niebieskie, przybrało szarawą, smutną barwę, a nad Zakrzywionym Zwierciadłem zbierały się ciemne chmury, które nie wróżyły niczego dobrego temu miejscu.
- Zrobię wyjątek, ale tylko dla was, żebyście się nie smucili OBYDWAJ - podkreśliła swoje słowa po to, żeby zaznaczyć, iż to nie będzie tyczyło tylko oryginału, ale także i jego niezwykłego klona, który martwił się swoim dalszym, coraz gorszym losem. Wraz z pierwszym zwiastunem życia w tym niezwykłym, przepełnionym magią miejscu, klon stał się po części przezroczysty, lecz nadal możliwy do dotknięcia przez jego prawdziwe oblicze. Zbliżał się jego koniec... No chyba, iż oryginał posłucha kobietę o niezwykle długich uszach, które były ozdobione różnymi kolczykami z motywem kwiatów, jak i również magii. Nie, nie znajdowały się tam pentagramy. - Istnieje warunek, iż ten oto tutaj twój klon przeżyje, lecz będą trzy złote zasady - po pierwsze, musisz opuścić w ciągu kilkunastu minut Pravae Speculum. Po drugie, jak będziesz szedł przed siebie w stronę, którą ci wskażę, nie możesz się odwrócić, inaczej duch zniknie. I ostatnie, czyli po trzecie, twój brat nie będzie mógł opuścić tego miejsca. Zgadzasz się na to? - zapytała się swoim łagodnym, lecz stanowczym głosem kobieta, oczekując odpowiedzi od jej niecodziennych gości. Najchętniej by tego nie robiła, ale cóż może, gdy taka klątwa została nadana samemu Speculum? Należy iść na kompromis... A właśnie, człowiek o sylwetce kobiecej zauważył minę pełną satysfakcji oraz zwycięstwa - wtedy właśnie dziewczyna zrobiła podobną, lecz trochę inną, bardziej radośniejszą.



Rzeczywiście fajna? Myślałam, że żmudna x3.
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Młody już miał się zabrać z powrotem za jedzenie, gdy nagłe słowa elfki przykuły całą jego uwagę. Trochę to niecodzienne widzieć Kiro tak uważnie słuchającego i w dodatku nie wtrącającego żadnych mniej czy bardziej niestosownych kwestii, ale teraz zamknął się na dobre, trochę przez wzgląd na klona, który osłupiały wpatrywał się w zielone oczy dziewczyny. Zdawał się być zahipnotyzowany, ale oryginał w sumie mógł to zrozumieć. Po każdym kolejnym zdaniu napięcie u niego rosło, a u cielesnego szczenięcia trochę opadało - sprawa wydawała mu się jasna - musi szybko odejść i nie oglądać się za siebie, a ten tutaj zachowa życie. W sumie nieźle. Jedyne co go gryzło to to, że owe warunki były warunkami, a więc musiał być im posłuszny, by wszystko miało wyjść. Oburzające! Już się zaczął nakręcać, a jego młoda krew zawrzała w żyłach, gdy spojrzał na swojego braciszka. I nagle skamieniał. Klon wpatrywał się w elficę jak w bóstwo, patrząc na nią ze wzruszeniem, stojąc z uniesioną głową i lekko rozchylonymi wargami. Czy kiedykolwiek Kiro zawdzięczał komuś tak wiele?
Nie. I na razie się na to nie zanosiło - ale klon w tej chwili miał u dwunożnej dług, który nieprędko spłaci (no, chyba że pozwoli się podziwiać 24 godziny na dobę >3) i najwyraźniej był tego całkowicie świadomy. Oryginał nie znał tego uczucia, które przepełniało obecnie jego brata - nie znał wielu z uczuć, które on zdążył poznać przez zaledwie kilkanaście godzin swojego istnienia! To właśnie stanowiło o największej różnicy między braćmi - podczas gdy Kiro to nadal był (AŻ!) Kiro - młodociany dyktator z zerowym niemal pojęciem o świecie i relacjach to klon był bardziej dojrzałym i świadomym, pewnym siebie.... młodocianym dyktatorem. Ale wdzięcznym!
I właśnie gdy otwierał już i tak rozchylone usta, dostał w bok takiego kuksańca, że aż powinien się zwinąć, gdyby nie był dość wytrzymały.
- I co się tak lampisz jak w gnat przykurczu!? - Zganił go rozdrażniony, bo nierozumiejący jego zachowania oryginał i rzucił mu spojrzenie niezadowolonego władcy. Klon zaś otrząsnął się z oszołomienia, zamrugał i po krótkiej chwili milczenia odparł:
- Ty się nie drzyj, tylko wypadaj stąd pędem! - krzyknął podskakując nerwowo i wskazując mu łapą kierunek. - Słyszałeś co mówiła! Zwiewaj, ale już! - Wypowiadając ostatnie słowa zniknął z jego twarzy wszelki ślad gniewu, a pojawił się szeroki uśmiech i iskry w złotych oczach, a przeskakiwanie z nagi na nogę stało się objawem podekscytowania i radości.
- A ty nadal się słuchasz innych... pff - Kiro pogardzał takim zachowaniem, ale uspokoił się widząc klona w dobrej kondycji, każącego mu ruszyć pełną parą przed siebie i jeszcze się trochę pomęczyć. Niepokoił go jednak jego stosunek do dwunożnej. Kto wie co tu się będzie działo kiedy stąd odejdzie! A jeśli jeszcze zechce zostać jej sługą!?
- Odbiło ci!? Mówię zjeżdżaj, nie mam zamiaru zniknąć na dobre dlatego, że tobie się coś nie podoba! Jeśli baba dostrzegła we mnie cud warty ratowania to nie można zmarnować takiej szansy! - Jego harde spojrzenie i słowa wywołały w oryginale ten przyjemny dreszczyk ekscytacji, który u tych dwóch był także nicią porozumienia. No, skoro tak się sprawy miały...
- Tylko zostań królem i odbierz jej te bajeranckie moce. Wtedy pogadamy - Poradził mu, a w sumie wyzwał, bo sam też nie zamierzał próżnować. I choć ten wypłosz będzie musiał tu zostać to nie wątpił, że kiedyś rozwali ten system na kawałeczki i pokaże zielonookiej na co naprawdę go stać! A póki co niech się z nią męczy - w sumie nieźle wpadł!
- A czego ty się spodziewasz? Tylko nie licz na fory jak się spotkamy ponownie! Wtedy już nikt nie cofnie czasu jak ci łeb rozbiję! A teraz spadaj! No już, sio! - Naparł na niego i popchnął, a Kiro po rzuceniu mu oburzonego spojrzenia, uśmiechnął się łobuzersko i tak pożegnawszy się z nim zwrócił się jeszcze do elfki:
- Tylko nie próbuj nas wykiwać! Bo ci obaj rozwalimy te szpanerską jaskinię! - Ostrzegł, ale bez zbędnego ociągania ruszył biegiem przed siebie. Ten jeden raz musiał być posłuszny... ale niech będzie. Udało mu się upolować tłustego królika to może jego duma się na tym podeprze.
I gdyby nie był przyszlym władcą świata krzyknąłby zapewne ,,nie zapomnijcie o mnie!" - ale kto śmiałby zapomnieć o kimś tak wspaniałym jak on?
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Zielonooka tylko parsknęła całkiem sporym, dosyć dziwnym śmiechem, by następnie poprawić tylko swoją fryzurę - wyglądała niczym pani zła, która właśnie próbuje poderwać głównego bohatera w filmie dzięki swojej niezwykłej urodzie, by następnie spowodować jego życiową klęskę. Ale nie, ona taka nie była, po prostu rozśmieszyło ją to, jak uważali, że może ich oszukać... Ona? Żeby dawała słowo i nie spełniała obietnicy wobec innych osób? Chyba niemożliwe! Z każdymi promieniami Słońca młody klon protagonisty stawał się coraz bardziej przezroczysty, przepuszczając przez siebie niemalże całe otoczenie - jego czas nadchodził... Życie albo śmierć. Co wybierze szczeniak? Postanowi tutaj zostać czy może pobiegnie, nie odwracając wzroku do swojego braciszka? To ją wielce zaintrygowało, albowiem takie sytuacje potrafią postradać rozumy innych istot, jednak miała nadzieję, że ten ruszy przed siebie, stawiając łapę za łapą, by uratować wilka bez sztyletu. Kto wie, może dobra karma mu się zwróci za to?
- O to się nie martw, po prostu musisz mi zaufać - wtedy osóbka o długich, szpiczastych uszach puściła do niego oczko na drogę, by wzbudzić w nim to uczucie - że może teraz na niej polegać. A to, co zrobi, zależało tylko od niego. Widząc to, jak młodociany buntownik oddala się, nie odwracając łba w ich stronę, uśmiechnęła się, a po chwili spojrzała na niebo, które z każdą chwilą stawało się coraz bardziej jaskrawe. Basiora zapewne przeszyły uczucia na temat tego, czy go dziewczyna nie wykiwała, ale to już pozostało tajemnicą - a jak wiadomo, ten, kto nie da się zaskoczyć, nie jest zdolny do zdziwienia, jest prawie martwy, niczym zdmuchnięta świeca. A nikt nie chciałby nie mieć w sobie tego płomienia nadziei, co nie? Gdybyśmy wiedzieli wszystko, nasze życie straciłoby sens. Tak samo, gdyby nie było tej postaci w czarnych płaszczach, z ogromną kosą w kościstych dłoniach, czyli samej Śmierci - ukrywającej swoją twarz w odmętach cienia spowodowanego ubraniem jakiegoś materiału. Słyszeliście o historyjce na temat Insygnii Śmierci? Było trzech braci, którzy spotkali postać odbierającą życia innym - obiecała im, że spełni ich każde jedno życzenie. Oczywiście po tym, jak przeszli przez rzekę, z której nikt wcześniej nie wyszedł. Najstarszy z nich zażyczył sobie najpotężniejszej różdżki, niezwyciężonej, która posiadałaby moc, o jakiej nikt inny nie słyszał. Drugi chciałby porozmawiać ze swoją zmarłą kochanką, zatem otrzymał Kamień Wskrzeszenia - jedyny, który pozwalał na przywołanie do Świata Żywych dusz zmarłych osób. Trzeci, zarazem najmłodszy, dostał (o ile się nie mylę) kawałek materiału płaszcza Śmierci - pozwalał on na ukrywanie się, nie działały na niego żadne czary. Tak oto rozpoczęły się żniwa - pierwszy z nich został zabity przez innego czarnoksiężnika, średni załamał się, nie mogąc znieść prawdy, że jego ukochana i tak pozostanie w Świecie Zmarłych, dlatego popełnił samobójstwo. Ostatni, najmłodszy z nich wszystkich, ukrywał się latami przed Żniwiarzem, a Pelerynę Niewidkę podarował swojemu synowi (niepewna informacja) - dopiero wtedy został zabrany. Co ja gadam o Harrym Potterze, skoro mam na zadanie zapewnić najlepsze wrażenia z rozrywki? Zatem dziewczyna powiedziała mu ostatni raz swoim niebiańskim, pełnym słodyczy w głosie... - Żegnaj! Obyś zawładnął całym światem, ale nie moim!
Czyżby Kiro zdobył fankę? La la la... No i tyle z naszej przygody, która okazała się być dłuższą, niż przypuszczaliśmy - upolowałeś sam królika, zatem do Twojej skarbonki ląduje aż 75 Kostek! Gratulujemy!
Kasai Kiro
Młode

Kasai Kiro


Male Liczba postów : 385

     
Kiro tak jak postanowił biegł przed siebie nie oglądając się, ani nawet nie zatrzymując choćby na moment. Czy ufał elfce? Niby nie zdążył jej dobrze poznać, a i wyglądała niecodziennie ale ostatecznie liczył na nią - była wszak całkiem dobrą kandydatką na poddaną, a poddani Kira oszukiwać by się nie ośmielili. No jedynym problemem był ten jej charakterek i może wiedza, którą chyba lubiła szpanować, ale poza tym mały nie widział przeciwwskazań co do jej kandydatury, o której z resztą pewnie nie wiedziała. Z resztą - nią to już się zajmie ten drugi. Hehe - Kiro uśmiechnął się zadowolony na samą myśl o nim - i o tym, że w sumie teraz go ratuje. On, Wielki Kiro uratuje pierwszego tak fajnego gościa, którego udało mu się poznać! W sumie... pierwszego kumpla! Równego gościa, choć trochę go wnerwiał. W sumie szkoda, że nieprędko go znowu zobaczy - czy poza tym dziwnym lasem uda mu się znaleźć takiego towarzysza? Kto wie... póki co nie zostaje mu nic innego jak zbierać kolejnych wyznawców przyszłych poddanych, kogoś kto nauczy go walczyć i... i wielu innych. Może nie trafi na drugą tak wygadaną dwunogę.
Kiro opuścił zaczarowany las i wbiegł prosto w białą, zimną zaspę, która ostatecznie zahamowała jego bieg. Chwilowo przestał myśleć o bracie, elfce, kolorowych płomieniach i słowach, które usłyszał. Nie zapomniał o nich jednak i na pewno ubogaciły jego doświadczenia, choć nie musi sobie jeszcze z tego zdawać sprawy - tym bardziej, że skupił się na szukaniu drogi powrotnej do... do domu. Czyli znów ku wędrówce! Malec bowiem nie miał swojego stałego miejsca zamieszkania, a i na terenach Watahy Ognia nieczęsto już bywał. I tak napełniwszy żołądek i nieistniejącą portmonetkę ruszył w dalszą drogę i zakończył swoje niezwykłe polowanie.

A klon? Jako, że jest wiernym (choć teraz już może ciut mniej) odbiciem Kiro dodam i coś o nim tak by wycisnąć z tej fabuły ostatnie kropelki ~
Zrozumiawszy już, że nie zniknie i będzie trwać w tym przedziwnym miejscu Kasai 2 na powrót zhardział i nabrał pewności siebie, swoich czynów i słów. Choć oczywiście był uważniejszy i potrafił lepiej dobrać zachowanie do sytuacji niż oryginał. ... No, ale tylko troszeczkę x3
- To teraz tkwimy tu razem, co? - Westchnął siadając u podnóża głazu i nieodwracając się chwilowo w stronę szamanki. - Mam nadzieję, że przygotowałaś dla mnie jaskinię? Możemy nawet zawrzeć układ - Teraz już zerknął w jej stronę i uśmiechnął się łobuzersko - Ty oddasz mi jakąś ładną część z kolorowym sufitem, a ja będę w niej mieszkał. O! I jeszcze opowiesz mi o tych istotach z płomieni. I o historii tego miejsca i jeszcze więcej o czarach - nie znam się na nich, ale lepiej wiedzieć. No i o sobie też mi opowiesz. Tylko nie za wiele, nie jestem aż tak zainteresowany... wiesz... nie myśl sobie! A za to wszystko ja będę słuchać co mówisz. O! Nieźle nie? Chyba nie za wiele osób tu przychodzi... Ale to nic, jak dowiedzą się, że JA tu jestem to...
I tak zaczęła się nowa era w Zakrzywionym Zwierciadle, gdzie dwunożna na pewno nie będzie już mogła narzekać na nudę ~

Dzięki za polowanie i naprawdę ciekawą opowieść! Zgadnij do kogo będę zgłaszać się po kolejne XD
Sponsored content