Źródełko życzeń

Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Może i była zamyślona. Może i rozpatrywała własne błędy po raz kolejny. Może pochłonięta była widmem wspomnień. Wszystko to jednak było zdecydowanie zbyt mało, by nie dostrzec szczeniaka. Taimi od zawsze uwielbiała dzieci i wiele czasu spędzała z nimi, kiedyś nawet udzielała się w Watasze Wody jako niańka. Każda chwila, spędzona ze szczeniakami, pozytywnie wpływała zarówno na jej samopoczucie, jak i postrzeganie własnej osoby. Dzieciątka może momentami były wymagające, jednak uważała, że krzywdzą mniej, niż dorosłe wilki. Uśmiechnęła się, jednak gdy młody znalazł się nieco bliżej, dostrzegła te wszelkie sygnały, świadczące o jego nie najlepszym nastroju. Serce się kraja na widok nieszczęścia niewinnych szczeniaków! Postanowiła zatem podejść do niego, nawiązać znajomość. Oczywiście tak, żeby przypadkiem go nie przestraszyć lub nie zniechęcić.
- Witaj, kochany - zaczęła spokojnie, półszeptem, wstając i podchodząc ze dwa kroki ku niemu. Zaraz też przysiadła na tyłku, by młody nie czuł się przesadnie osaczony. Na jej wargach gościł delikatny zarys uśmiechu, w oczętach zaś majaczyła nuta pogodnej wesołości. W końcu obecność młodego pokolenia wyzwalała pozytywne emocje i pozwalała chociaż na moment zapomnieć o tym, co smutne czy bolesne. Jedynie stan wilczka niepokoił ją, i to wcale niemało...
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Biedny Ayakashi, aż podskoczył, gdy usłyszał jej głos! Idąc ze zwieszonym smutno łebkiem trudno zauważyć znajdującą się niedaleko samicę; sytuacji dodatkowo wcale nie poprawiała sytuacja zaćmienia słońca. Ciemno, głucho, bezwietrznie. Nie widział, nie słyszał, nie czuł zapachu. Tak więc obecność samicy zaskoczyła go niezmiernie. W końcu to takie dziwne, by napotkać kogoś w ogólnodostępnym miejscu, nieprawdaż? Wbił spłoszony wzrok w stronę podchodzącej ku niemu wilczycy, rozwierając delikatnie pyszczek. Och nie, ona do niego idzie! Uszka postawił na sztorc, chcąc chłonąc każdy dźwięk. Nozdrza samczyka poruszyły się niespokojnie, by wyłapać za pomocą wrażliwego węchu woń tej wadery, zupełnie, jakby mógł wyczuć jej zamiary. Nie wyglądała na wrogo nastawioną, wiedział jednak, że nigdy nie ma pewności. Może to morderca, psychopata, zwyczajny łobuz lubujący się w podbijaniu oczek?
- Dzień... dobry... - wydukał w końcu, przestraszony. Skinął nisko łebkiem. Mimo młodego wieku, wiedział, jak należy zachowywac się w towarzystwie. Wataha, w której się wychowywał, zdecydowanie duży nacisk kładła na wpajanie zasad kultury i dobrych manier. POstawił je ostatecznie wyżej, niż własny strach, lęki czy obawy.
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Ostatnim, o czym w ogóle pomyślałaby Taimi, byłoby przestraszenie niewinnego szczeniaka. Dlatego zrobiło jej się nieco ciężko na duchu, gdy maluszek podskoczył, najprawdopodobniej przestraszony jej nagłym odezwaniem się. No kurczę, a tak się starała, by początek znajomości wypadł jak najlepiej. Oczywiście, im bardziej się starała - tym gorzej jej wychodziło. Może to już najwyższa pora, by przyzwyczaić się do tego stanu rzeczy. Pokręciła powoli łebkiem, następnie zaś zarzuciła głową, by kaptur osunął się leniwie po jej karku i opadł na barki. Grzywka zasłoniła jej czoło, jednak nie przejmowała się tym zbytnio. Ważniejszym było w końcu to, by nawiązać porozumienie z tym samczykiem. Chciała, by jej zaufał. Położyła się na brzuchu, nie zbliżając jednak do niego. Jeśli będzie chciał, sam podejdzie bliżej. Nie zamierzała się ani narzucać, ani ograniczać jego swobody. Miał problemy, co było widoczne już z daleka. Kłopoty szczeniąt bolały ja najbardziej, bo w końcu czemu winne może być młodziutkie wilczątko?
- Przepraszam, nie chciałam Cię wystraszyć. Jestem Taimi - rzekła powoli, serdecznie uśmiechając się do wilczka. Zaczęła się zastanawiać, czy naprawdę jest z nią aż tak źle, iż spotykane przez przypadek szczeniaki gotowe są przed nią uciec. Nie była już nieumarłym, po "żywocie" zombiaka nie został najmniejszy nawet ślad poza kilkoma wspomnieniami. Czyli albo była bardzo brzydka, albo nadmiar doświadczeń życiowych nakazywał wilczkowi nie ufać obcym.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Wyprostował się nagle, prężąc jakby miał co najmniej klatę atlety. Oczywiście, do tego stanu mu bardzo, bardzo daleko, ale jakaś nutka szczenięcej naiwności nie dopuszczała rozsądku do głosu, zastępując jego wskazówki intuicyjnym, nie zawsze jeszcze trafionym, działaniem.
- Ależ ja się nie boję, psze pani! - zaparł się, unosząc z dumą łebek. Nie musiała wiedzieć, że jest inaczej, prawda? Nie znała go, więc wolał, by sądziła o nim same dobre rzeczy. A że Ayakashi przekonanym był o tym, iż strach jest cechą zdecydowanie negatywną, wolał wywołać poczucie, jakoby wcale się nie bał. Jaka była prawda? To już nie jej sprawa, naprawdę! Obiecał matce, że będzie opiekować się siostrzyczką, musiał ją odnaleźć. Jako tchórz na pewno by nie podołał temu zadaniu. Możliwe więc, że wmówienie Taimi, iż wcale a wcale nie tak łatwo go przestraszyć, miało też samego jego przekonać, że podoła temu wyzwaniu. W końcu czyż nie jest tak, że gdy inni sądzą o nas określone rzeczy, sami także w to zaczynamy wierzyć?
- Moje imię to Ayakashi, psze pani. Widziała może pani moją siostrę? - spytał, nie pomyślawszy nawet o tym, że może warto byłoby podać jakiekolwiek szczegóły związane z siostrą: chociażby imię, wiek, wygląd. Jego mały, szczenięcy mózg czasami jeszcze miewał pewne odchyły, niedociągnięcia.
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Uśmiechnęła się szeroko widząc, jak stres wilczka minął. Nerwy puściły, napięcie się rozluźniło - zaczęło się robić swobodniej, może faktycznie strach samczyka minął po tym, jak pokazała, że doprawdy nie zamierza wyrządzać mu krzywdy? Skinęła potakująco łebkiem. Zuch mały!
- Oczywiście, że się nie boisz! Przepraszam, że w ogóle przez moment tak pomyślałam - rzuciła wesoło, a jej ogon poruszył się energicznie z jednej strony jej ciała na drugą, przyklejając gdzieś tam do uda. Przekrzywiła spokojnie głowę, wbijając łagodne spojrzenie brązowych ślepek w postać samczyka. Kochany malec, doprawdy. Przypominał jej... w zasadzie każdego małego chłopca, który próbuje ukazać, jakiż to z niego macho.
- Ayakashi. Ładne imię. Oj, nie wiem, jak ma na imię siostra? Nie jestem pewna, czy ją spotkałam, bo nie mam nawet pojęcia, jak wygląda - rzekła spokojnie, nadal delikatnie uśmiechając do wilczka. Chciała dodać mu otuchy, nawiązać z nim kontakt, zbudować zaufanie. Inaczej nie będzie przecież w stanie mu pomóc, bo nie prawa go do niczego zmuszać.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Dopiero teraz zorientował się, że faktycznie nie każdy musi znać jego siostrę tak dobrze, jak znał ją on. Zgarbił się zatem nieco, tracąc część pewności siebie, przed momentem jakże demonstracyjnie wykrzesaną z niewielkiego ciałka wilczka.
- Bert. Berthine. Taka mała, podobna do mnie, tylko łapki ma inaczej pokolorowane, jakby w drugą stronę - powiedział wesoło, jakby wcale niewzruszony swego rodzaju nietaktem, który jeszcze przed momentem w końcu popełnił, wymagając, aby cały boży świat znał jego rodzinę oraz wiedział, jak wygląda i nazywa się jego siostrzyczka. Miał być jej aniołem stróżem. Będzie, słowo! Jak tylko ją odnajdzie.
- Obiecałem mamusi, że ją znajdę i się nią zaopiekuję. Każdy braciszek powinien dbać o siostrzyczkę, prawda? - zapytał pogodnie, aczkolwiek ton jego wypowiedzi świadczyć mógł jednocześnie, że znał odpowiedź na owe pytanie i tak naprawdę wcale nie wymagał na nie odpowiedzi. Dorośli jakoś tak mądrze to nazywali... Pytanie retoryczne, ah, właśnie! Uśmiech zagościł na niewielkim pyszczku samczyka, a jego ogonek - niczym mała miotełka - smagał tutejszą trawę (o ile wyrosła...) w entuzjastycznych ruchach to w lewo, to w prawo. Uszka postawione na sztorc, czujne, poruszające się co chwilę, jakby szukając dźwięków, które mogłyby świadczyć o pojawieniu się w okolicy wilczycy, której poszukiwał.
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Zamyśliła się przez moment, marszcząc w nieco zabawny sposób czoło i mrużąc nieznacznie powieki.
- Niestety, obawiam się, że nie widziałam Bert. Ale wiem, że na pewno ją znajdziesz, nie poddawaj się! - rzekła, przekonana w słuszność swoich racji, uśmiechając nadal do samczyka. Ostatnie słowa wilczka sprawiły, że powróciły pewne wspomnienia, gromadzone na dnie umysłu niczym stare fotografie w albumie, do których często wraca się z sentymentem, uśmiechając jak głupek do wyblakłych twarzy, uwiecznionych na kawałku danego materiału.
- Ach, tak. Sama miałam brata, starszego. Opiekował się mną i dbał o mnie, więc doskonale wiem, że masz rację. Zadaniem brata jest być przy siostrzyczce - przyznała dość rozmarzonym tonem, poruszając lekko noskiem i strzepując jednym z uszu. Dopiero teraz zwróciła też uwagę na łapki samczyka, faktycznie dość interesująco wybarwione: lewe kończyny zakończone były fioletowymi skarpetami, prawe zaś błękitnymi. Wcześniej nie zwróciła na to uwagi.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Zasmucił się nieco na jej słowa, chociaż z całą pewnością nie powinien - bo i pewnie nie taki był zamiar Taimi, a i nie powiedziała niczego przykrego w jakikolwiek sposób. Zatęsknił za Barth, ot, wszystko. Albo raczej... nie, nie wszystko. Dręczyły go wyrzuty sumienia, choć - z racji na młody wiek - nie był w stanie nazwać tego przykrego uczucia, które towarzyszyło mu od momentu, kiedy po siostrze znalazł jedynie wisiorek, który zawsze jej towarzyszył. Nadal pachniał siostrą, fakt faktem słabiej, ledwo - ledwo, jednak... może sobie nieco wmawiał?
- A ja swoją zgubiłem... Nie jestem dobrym bratem, mama byłaby zła - wyznał, ze zwieszonym łepkiem. Uszka wilcza klapnęły smętnie, zaś ogonek otulił mocniej podbrzusze. Był zagubiony, bał się był na siebie zły. Miał żal o to, iż nie dopilnował siostrzyczki - pozwolił, by podczas ucieczki się rozdzielili.
- Myśli pani, że jeszcze ją zobaczę? Brakuje mi jej... - wyznał jeszcze, niepewnie spoglądając na Taj. Jakby nie patrzyć, szczenięciem był, kłamać nie potrafił - bo i któż miałby go nauczyć?
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Zawahała się. Jak to, "byłaby"? Czyżby... młody nie miał mamy? A może to zwyczajna zmiana formy, przypadkowa być może, bo w końcu nigdzie obok jej nie było? Zastanawiała się, czy szczenię nie powinno było powiedzieć raczej: mama będzie zła. Na wszelki więc wypadek, by młodziakowi nie dostarczać jeszcze więcej smutku, postanowiła odpowiadać w tej samej nucie. Zapobiegawczo.
- Myślę, że jesteś w błędzie, smyku. Nie sądzę, by mama była zła, na pewno wiedziałaby, że bardzo kochasz Berth i nie pozwoliłbyś jej skrzywdzić. I jestem pewna, że jeszcze znajdziesz siostrzyczkę, na pewno! - powiedziała ostrożnie, uważając, by za bardzo nie poruszać delikatnej struny, związanej zapewne w postacią rodzicielki szczenięcia. Jeśli bowiem matka Ayakashi'ego faktycznie nie żyła, nie chciałaby przypadkiem użyć zwrotów, które sugerowałyby, ze żyje ona nadal. Być może wilczątko chciałoby wyprowadzić starą Taimi z błędu, co z kolei wiązałoby się z ponownym przywołaniem przykrych wspomnień. Swoją drogą, jeśli dzieciak stracił matkę, świetnie się trzymał. Trąciła delikatnie noskiem smyka, aby dodać mu nieco otuchy.
- No już, nie martw się. Każda matka kocha swoje dzieciątka, od zawsze na zawsze! - powiedziała wesoło, uśmiechając się delikatnie do malca.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Ano, nie miał mamy. Pomimo młodego wieku miał pełną świadomość, czym jest śmierć. Wiedział, że matki już nie ujrzy - bo i w watasze, z której się wywodził, bóstwa i kwestie wiary schodziły na dalszy plan; tym samym nie wierzono, by dusze zmarłych krążyły po ziemi, szły do nieba, zaświatów czy gdziekolwiek indziej. Reinkarnacja także była smykowi pojęciem obcym. Po prostu: matka się spaliła i już jej nie ma, zostało po niej nieco prochu i wspomnienie odoru palonego ciała. Przykre, przyziemne, ale trudno zaprzeczyć, jakoby nie było racjonalne oraz rozumne. Przekręcił z zainteresowaniem głowę, analizując słowa Taimi. Mądrze mówiła, trudno nie zauważyć. Zastanowiły go jedynie jej ostatnie słowa: od zawsze na zawsze? To znaczy... w jakim okresie? OD ZAWSZE? Przecież to niemożliwe, mogła kochać go od momentu, aż się pojawił. Nie pamiętał, żeby istniał zawsze. Abstrakcja nadal była mu obcą, wszystko postrzegał w bardzo twardy, logiczny sposób, nie uciekając do snucia wnisków o tym, co mu obce. Był jedynie szczeniakiem, nic poza tym. I... jak NA ZAWSZE, skoro już jej nie ma? Czy 'zawsze' już się skończyło, razem z rodzicielką Aya? Jednak pewność, że spotka się z siostrzyczką, zaszczepiła w serduszku malca tak wiele entuzjazmu, iż - zwyczajnie - szybko wyleciało mu to z łebka.
- Kiedy już ją znajdę, z pewnością ją Pani przedstawię! Tak! A jaki jest Pani brat? - spytał, szczerząc ostre niczym igiełki kiełki w serdecznym, szerokim uśmiechu.
Polubił Taimi. Okazała mu wiele serca - a czego innego tak bardzo potrzeba szczenięciu., które nagle - z dnia na dzień - zostało całkiem same? Bliskość samicy pomagała jakoś przebrnąć przez bolesne wydarzenia, a jej optymizm pozwalał rozbudzić nowe pokłady nadziei i wiary.
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Pani. Uparł się na ten zwrot. Taimi nie przepadała, gdy ktokolwiek zwracał się do niej w taki lub podobny do niego sposób, jednak nie chciała o tym mówić, peszyć chłopaczka czy powodować jakieś poczucie zakłopotania. Dlatego zaciskała (w przenośni, oczywiście) zęby, znosząc grzecznościowe zwroty. W końcu, jakby nie patrzeć, maluch nie robił niczego złego, przeciwnie, był kulturalny, co się przecież chwali a nie gani! Widocznie tam, skąd pochodził, kładło się duży nacisk na wychowywanie szczeniąt. Sama pewnie też chciałaby, aby Aeneas, Gaeth i Eileen były równie grzeczne, także wpajałaby im dobre maniery. Gdyby tylko los dał jej szansę. Cóż, Taimi zdecydowanie straciła zbyt wiele bliskich sercu istot!
- Ma na imię Taharaki. Zawsze gotów mnie obronić, wspierać, pomagać. Opiekuńczy oraz troskliwy, potrafił zadbać o nas, kiedy nadeszły ciężkie czasy. Polował, żebyśmy mieli co jeść oraz chronił nas przed innymi zwierzętami czy nawet ludźmi. Potem los nas rozdzielił. Podobnie, jak was. Odnaleźliśmy się już tutaj, w tej krainie. Teraz oboje jesteśmy już dorośli, ale on nadal jest tak samo troskliwy, jak kiedyś, gdy byliśmy niewiele starsi od Ciebie - powiedziała z pewnym rozrzewnieniem, zastanawiając się nad tym, gdzie Taharaki był teraz. Co robił? Czy był szczęśliwy? Jednak nie mówiła małemu, że znowu 'zgubiła brata'. Niech lepiej z tej krótkiej opowieści zapamięta to, że się odnaleźli. Reszta nie była już tak bardzo istotna.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
- Bo takie zadanie starszych braci! - zawołał pogodnie, dumnie prężąc niezbyt pokaźnych rozmiarów, szczenięcą pierś. Nagle jednak skurczył się w sobie, garbiąc niezmiernie. Oto bowiem coś do niego dotarło: nie potrafił polować. Dotąd nikt go nie nauczył, zaś burczenie w brzuchu, które stanowiło reakcję organizmu na ową myśl, zdradziło, jak dawno nie jadł. Niepewnie więc spojrzał na wilczycę, machnąwszy zamaszyście puchatą kitą.
- Nauczy mnie Pani polować? Bo dotąd nikt mnie nie uczył, a jeść trzeba... Proszę - rzekł cichutko. Nie poprosił o nakarmienie; zamiast dostać rybę chciał wędki, by samodzielnie i we własnym zakresie móc się wyżywić.
Krótko, przepraszam, padam.
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Taimi uśmiechnęła się od ucha do ucha, na pierwsze jego słowa oraz zachowanie. Na skutek dawnej amnezji nie pamiętała zbyt wielu szczegółów z dzieciństwa, jednak na dnie duszy czuła, jak bardzo smyk ten podobny jest do Taharaki'ego. Wyobrażała go sobie jako podobnie dumnego, dzielnego, obowiązkowego od najmłodszych lat wilczka, dlatego mimowolnie musiała się uśmiechnąć. Sentymentalizm zawsze tkwił w najciemniejszych zakamarkach jej niewinnego serduszka. Jednak czuła, że nie powinna nim się kierować. Przeciwnie! Najlepiej całkiem go wyciszyć, nauczyć się z nim żyć, nie reagując jednak na niego za bardzo. Nie była przecież dość stabilna emocjonalnie, skoro po odrzuceniu gotowa była popełnić samobójstwo.
Zaraz jednak po pewnym rozmarzeniu nie pozostał nawet ślad. Opiekuńczość sprowadziła ją w końcu na ziemię, tuż po tym, jak ozwał się brzuszek szczenięcia. Miała już zaproponować, że coś mu upoluje, kiedy on wyjawił swoją prośbę. Zaskoczyło ją, pozytywnie, że nie chciał przyjść na gotowe. Uznała to za bardzo roztropne posunięcie, stwierdzając, że Ayakashi jest bardzo dojrzały, nawet pomimo tak młodego wieku.
- Ależ oczywiście, że Cię nauczę! - odparła wesoło, pełna entuzjazmu. Sama też chętnie coś by przekąsiła, bo i dawno nie jadła. Jakoś zapominała o własnych potrzebach, pochłonięta załamaniem nerwowym. Przy szczeniaku zaczynała znów żyć, co dodatkowo utwierdzało ją w przekonaniu, że chce ponownie zostać Nianią. Szczenięta nie krzywdziły.
-
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
- Och, och! - zakwilił, podekscytowany niezmiernie wizją wspólnych łowów. I co z tego, że nie potrafił nawet zdechłego zająca upolować? Co z tego, że - najprawdopodobniej! - koszmarnie się ośmieszy? Jako szczenię, które większość czasu spędzało z mędrcami i nauczycielami, wychodził z założenia, iż nawet oni zaczynali od zera, ucząc się wszelkich swoich umiejętności od podstaw. Podziwiał w nich wytrwałość oraz zaparcie, postanowił więc do wszelkich lekcji, przed które rzuci samczyka, podchodził z równą determinacją, w niej właśnie widząc metodę na stanie się kimś wspaniałym oraz wyjątkowym. Wiedział także, że na naukę nigdy nie jest za późno; tak przynajmniej twierdzili mentorzy. Teraz, kiedy wataha, z której się wywodził, przestała istnieć, pora znaleźć innych nauczycieli. Podstaw polowania nauczy go zatem Taimi. Czemu nie, skoro wykazała takową chęć?
- Chodźmy! Niedaleko jest piękne miejsce, pokażę Pani, znalazłem je jak szukałem Berthier! - zawołał w silnym podekscytowaniu, odruchowo łapiąc Taj za przednią łapkę, ot, coby zaprowadzić ją prosto do miejsca polowania, które urządzi nam Marano. Szukaj, a znajdziesz, ha!

zt.
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Co tu dużo kryć? Taimi zawsze miała słabość do szczeniąt, zatem poszłaby za nim nawet bez ciągnięcia jej za łapę, choć uznała to za niezwykle słodkie oraz urocze. Zaśmiała się serdecznie, zauważając z ulgą, że entuzjazm wilczka jest zaraźliwy i udzielił się także jej samej. Podczas podróży udzielała mu teoretycznych porad, dotyczących między innymi tego, że do ofiary należy podchodzić powoli. Powinien też wygasić nieco entuzjazm, bo podczas polowania może on nieco przeszkadzać, uniemożliwiając skradanie się do ofiar.
A miejsce znajdę, spokojnie.

zt.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Szła powoli, rozkoszując się każdym, najlżejszym nawet, kontaktem łapy swojej z podlozem. Nie wiedziała, jak wiele miała szczęścia, pojawiając się tutaj w tak dobrym czasie - kiedy to zaćmienie zostało przegnanym, miejmy nadzieję, że raz na zawsze. Wrażliwa na piękno natury oraz niepowtarzalność jej darów, chłonęła każde smagnięcie zielonej trawy o delikatny naskórek, zupełnie, jakby chciała stanowić jedność z przyrodą, wszechobecną, pięknie się prezentującą wizualnie, dźwiękowo oraz zapachowo (zakładajac, że istnieje takowe określenie - przeglądarka podkreśliła, więc któreś z nas się myli, ja albo chrome).
- Ależ tu pięknie - szepnęła niegłośno, by nie zmącić pieśni ptaszyn, najpewniej cieszących się z powrotu słońca: pieśń skrzydlatych była donośna, jakoby chwalebna, niosąca się echem na wiele, wiele metrów. Samica podeszła niespiesznie do źródła, przednimi łapami wkraczając w jego głąb, mocząc je po kosteczki (nadgarstki?) w chłodnej, przyjemnie orzeźwiającej cieczy. Oczy samicy mimowolnie zamknęły się, nosek zaś poczuł przyjemne łaskotanie zadziornie targanej wiatrem grzywki. Wargi Lakeshii - jakby w drodze totalnie niekontrolowanego odruchu - uniosły się delikatnie i subtelnie, w zarysie dziewczęcego, przyjaznego uśmiechu. Cóż za wspaniała błogość!
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Wadera niestety nie miała tyle szczęścia co ta nowa. Przeżyła to całe zaćmienie i mówiąc bardzo szczerze... nie tylko to. Wie jedną rzecz po tym wszystkim - nigdy nie pakować się w znajomości z samcami. Mimo tego jacy są niektórzy... większość z nich to po prostu ohydne świnie które nie zasługują nawet na odrobinę uwagi.
Ze względu na fakt, że to post wejściowy i że user jest chory... w skrócie będzie wszystko opisywane.
Szła sobie wesoła wymachując ogonkiem i pyszczkiem na boki.
Powrót słoneczka bardzo pozytywnie na nią oddziaływał!
Zauważyła waderę ale chwilowo sobie to wolała przemilczeć. Powaliła się gdzieś niedaleko i obserwowała ją.
Ach jak fajnie jest wiedzieć, że są jeszcze takie osóbki na tym świecie.
Dobrze... bardzo dobrze. Przynajmniej ktoś potrafi się cieszyć z życia!
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Ach, ach! Wymachiwanie pyszczkiem i ogonkiem na boki kojarzy się userce jednoznacznie - Hakuna Matata, moment, w którym Timon, Pumba oraz Simba idą klodą, a ten ostatni wraz z każdym takim "machnięciem" staje się starszy, dojrzalszy, przystojniejszy. Aczkolwiek ostatnie określenie dziwnie tutaj brzmi, cóż zrobić? Lakeshia była w pełni skoncentrowana na bieżącej chwili, niekoniecznie przejmując się okolicznościami, rozgrywającymi się za plecami, z boków jej osoby albo nawet i przed samym jej pyszczkiem, zupełnie, jakby trwała w jakimś transie, a całość jej uwagi zaabsorbowana była na jej łapkach, wodzie, ptakach, roślinach. Pojawienie się innej wilczycy nawet nie zostało przez nią zauważonym, przynajmniej jeszcze nie w tej chwili. Powinna była wyczuć zapach obcej istoty, zwłaszcza po niezbyt przyjemnych wydarzeniach, których stała się ofiarą w przeszłości. Powinna była usłyszeć kroki podążającej w to miejsce samicy. Nie powinna tracić czujności, nawet, kiedy nowe miejsce zdaje się być całkiem innym od tego, które jakiś czas temu opuściła. Beztroska zniszczy ją, jesli nie teraz - to całkiem niebawem.
- Wspaniałe uczucie - szepnęła znów, jakby do samej siebie, po chwili rozchylając w anemicznym niemal tempie powieki. Poczuła pewne kostnienie, charakterystyczne dla sytuacji, gdy zbyt długo trzymamy część ciała w wodzie, nie poruszając nią wcale. Postanowila więc wypełznąć na brzeg, cofając się po omacku, nie oglądając za siebie. W końcu wchodziła do wody - nikogo za sobą nie mając. Uważała zatem, że może bezpiecznie wyjść na brzeg. Dopiero po wyjściu kątem oka dojrzała ulokowaną niedaleko Dianę, obdarzając ją natychmiast ciepłym uśmiechem oraz niskim skłonieniem głową.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Nawet nie wiecie jakie to było piękne dla tej wadery. Ach, życie jednak potrafi dać wiele czasami. Czasami też i odebrać.
Pokręciła jedynie łbem w momencie kiedy ta mówiła sama do siebie. Nie, nie, nie... Dianko, opanuj swój łeb.
A teraz wdech i wydech. Wyszła. Hmm... nawet ją zauważyła co ciekawe. Trzeba przyznać, że mimo wszystko nie spodziewała się tak miłego przywitania! W końcu ile osobników się uśmiechnęło na jej widok? Albo ten ruch głową? Jakby tak liczyć to można by znaleźć najwyżej jednego, zdrowego psychicznie osobnika! Który obecnie jest poza Krainą a może nawet i poza światem rzeczywistym.
Albo jeszcze w piekle bądź wilk wie gdzie.
Ta wadera również się uśmiechnęła i skinęła łbem. Mimo wielu swoich zasad nie ruszyła w jej stronę a ino została tam gdzie jest.
Oj ciężko ruszyć pupkę. Machnęła jeszcze tylko ogonem a łapkę podniosła w ramach ''hej''. Ni to zaproszenie, ni to powitanie. Zgadujcie o co mogło jej chodzić! Albo i nie, bo to wszystko jest oczywiste.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Cóż, Madame Lakeshia bardzo dawno nie przebywała wśród wilków. Ostatnią duszką, której mogła powierzyć sekrety lub przynajmniej opowiedzieć o tym, jakże minął jej dzień, była stara wierzba, w której - co zapewne wyda się dziwne i komiczne, być może, także - widziała przyjaciółkę, ba, być może nawet namiastkę rodziny, którą utraciła przed kilkoma laty. Dlatego nie była w stanie wywnioskować, co też tamta istota miała na myśli, toteż - działając intuicyjnie, dając ponieść się impulsom i spontaniczności - podeszła niespiesznie w jej stronę, uważnie stawiając łapy, jakby w obawie, iż rozdepcze niecelowo i niezamierzenie jakieś żywe istnienie, tym samym kończąc jego los.
- Witaj, Wilczyco - odezwała się śmiało, na samym już początku wyraźnie ukazując, jak dawno z nikim nie rozmawiała. Mało kto zaczyna przecież konwersację podobnym zwrotem, stanowiącym o niczym innym, jak gatunku swego rozmówcy. Ewentualnie, niech będzie, podkreślającym jego płeć. Kąciki pyszczka zielonowłosej trwały delikatnie i subtelnie uniesionymi, zaś w różowych oczach Panny L. wyraźnie widocznym był przejaw radości, wywołanej tym spotkaniem. Nauczyła cieszyć się małymi rzeczami - nie wiadomo w końcu, kiedy nagle jakiś świr postanowi odebrać nam to, co najcenniejsze. Usiadła delikatnie obok, bezdźwięcznie sadzając zad na trawie. Wymagało to pewnego wysiłku, wszakże łatwiej po prostu plasnąć sobie zadem na ziemi.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Nie trzeba chyba mówić jak to określenie ''wilczyco'' odbiło się na Dianie. Tzn. chodzi o samo to, że ni to normalnie witaj i tak dalej... jedynie to dodanie ''wilczyco''. Dla niej to było coś nowego. Wiedziała, że jest wilczycą, aczkolwiek nikt nie wspominał tego nigdy w przywitaniach. Nawet ten dziwak Sergey! Ten to w ogóle był bardzo porąbanym osobnikiem z kolei.
- Emm... witaj również wilczyco?
Dało się wyczuć w jej tonie niepewność. Samo zresztą zdanie na to wskazuje.
Wzięła głęboki wdech i spojrzała się na nią dosyć normalnie. Normalnie jak na Diankę oczywiście.
- Jak się zwiesz? - zapytała z dozą ciekawości.
Nie było tym razem żadnych problemów, niedopowiedzenia i tak dalej. Dzisiaj była pełna optymizmu i dziwnych myśli! A to wszystko bo user też taki jest! Coś dobrego jednak ostatnio.
Hmm... przypomniała sobie zgaszenie pewnego wilka ostatnio. No biedny to on nie będzie w sumie.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Niepewność Diany wywołała mieszaninę dość różnych emocji: nie była bowiem pewną, czym była ona wywołana. Czyżby jej kompanka nie była przekonaną co do płci Lakeshii? Zielonowłosa odruchem omiotła spojrzeniem swoje łapki, brzuch, ba, odwróciła nawet głowę, by na ogon zerknąć. Zanim została uprowadzona, powtarzano jej wielokrotnie, że wygląda całkiem dziewczęco, uroczo, kobieco. Czyżby tamtejsze kanony kobiecości były tak bardzo odmiennymi od tych, które panują w tej przedziwnej krainie, do której niedawno trafiła? Głowa samicy bezwiednie przekrzywiła się w prawą stronę, zaś wejrzenie różowych ślepek ponownie zawisło na facjacie Diany. Zapytała o imię, także Madame L. postanowiła skupić się na nim, zamiast zastanawiać nad własną aparycją.
- Jestem Mmmmm... - urwała gwałtownie. Przypomniała sobie tamten paskudny głos, obleśne ostrzeżenia, którymi ją karmiono. Nie, nie może przedstawić się prawdziwym mianem. Gdyby bowiem posunęła się do tak odważnych, a głupich zarazem czynów, mogłaby sprowadzić jakieś nieszczęścia na to miejsce. Mówili jej, że nikt nie będzie w jej otoczeniu bezpiecznym. Może już ktoś ją namierza? Może poszukuje Madame Lakeshii? Och, nie, nie da tej satysfakcji, niechaj wysilą się bardziej! Odchrząknęła nagle, udając, jakoby się właśnie dusiła.
- Jestem Meg. A na Ciebie jak mogę mówić? -  odezwała się swoim dźwięcznym, zapewne kobiecym tonem, uśmiechając przepraszająco. Może się nie pozna?
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Ogromnie przepraszam. Już po chorobie więc wracam do pisania. W miarę regularnie bynajmniej.

- Tak samo jak mam na imię więc zwyczajnie ''Diana''. Nie da się tego nijak przerobić ani skrócić na ksywkę, więc jeno z tego mogę być dumna.
Uśmiechnięta lekko nie zmieniała wcale pozycji w której się znajdowała. Nastroszyła ino uszy aby dokładniej wsłuchać się w waderę która przez nią stoi. Tak jakby chciała wyłapać jakieś charakterystyczne słowa albo... cokolwiek innego?
Cóż, brakowało jej Natashy przez co... nadal chciała zobaczyć... zobaczyć kogoś kto jest chociaż podobny do niej.. albo.. cokolwiek. Tęskniła za nią jak za nikim innym. To też powodowało naiwne szukanie zmienionej wadery. Przecież ostatnio odeszła ale wróciła! Teraz nie ma po co na to liczyć, lepiej zwyczajnie od razu zapomnieć i puścić większość życia w niepamięć.
Nawet Rosja przypominała jej o tamtej ukochanej. Nic tylko znaleźć sposób na szybką i bezbolesną śmierć potem. To jedyne dla niej wyjście.
- Nigdy nie widziałam takiej wadery jak ty. Może powiesz skąd właściwie jesteś? Albo co tutaj robisz, bo to pewnie jest odpowiednie pytanie.
Nic się w niej nie zmieniało. Jak za dawnych czasów trwała w swoim spokoju. Wieczność jej nie pochłonie a wręcz przeciwnie. Ona zwalczy ją na pewno. Będzie tak jak powinno być.
Nie wiedziała nawet zbytnio jak z nią gadać. Tak nie wyglądała normalnie ale przynajmniej miła. Coś nowego po prostu w tej Krainie.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Łii! Rozumiem, że czujesz się lepiej? I nie przepraszaj - bo w łeb pacnę! Wszak nie masz za co.

Nie zrozumiała. Znowu. Ach, tak dawno z nikim nie rozmawiała!
- Takiej, jak ja? - zapytała niepewnie, bez zrozumienia, za to ze sporym wahaniem oraz zwątpieniem. Czymże w końcu różniła się od innych istot? Dlaczego uchodziła za wyjątkową? Odruchem poprawila prawą przednią łapką grzywkę, nagle sobie uświadomiwszy, co też mogła mieć na myśli Diana. Sierść. Zielona. Faktycznie, niekoniecznie był to najpopularniejszy kolor wśród wilczego gatunku. Odstawiła powoli łapkę, westchnąwszy. Zastanawiała się, czy w słowach kompanki winna doszukiwać się wyrzutu, czy może prędzej zachwytu. Ostatecznie stwierdziła, że wolałaby, by było to zwyczajne, chłodne i nijak nienacechowane emocjonalnie oznajmienie faktu - i tak też postanowiła zdanie to traktować. Dla własnej wygody - a jakże!
- Ach, pewnie masz na myśli kolor mojej sierści, Diano? Co tutaj robię, cóóóż... - zaczęła, zastanawiajac się, jak powinna odpowiedzieć, by nie wyjść na totalną wariatkę lub kompletną dziwaczkę (albo oba na raz, a co!). - Spacerowałam. Wiesz, trafiłam do tej Krainy niedawno, nie znam tutejszych miejsc. Jeśli moja obecność tutaj Ci przeszkadza, wybacz, zaraz znajdę inny azyl - dodała. W końcu zdanie "co tu robisz" mogło znaczyć tyle, ile "nie chcę cię tu"; Lakeshia postanowiła więc, na wszelki wypadek, wziąć takową opcję pod uwagę, ukazując gotowość do opuszczenia źródełka, jeśli tylko mogłaby tym poprawić humor Diany. Może to jej ziemia? Może Madame L. było jedynie intruzem na czyiś włościach?
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Okej, to jest najdłużej... ''pisany'' post z jakim przyszło... a dobra, po prostu nie odpisywałem bo wolne musiałem sobie zrobić w końcu. Oczywiście coś mnie musiało wyrwać z tego urlopu - nie jest mowa o userce w tym momencie.

- Ano kolor sierści oczywiście. Zielony to taki.. niespotykany? Mogę tak to chyba ująć. W moich stronach najgorzej urodzeni to byli... hmm... były wadery koloru czerwonego. One tak jakby na starcie miały już pecha. Za to takie jak ja! Takie jak ja.. no cóż, miały sobie radzić same jak zawsze. - rzuciła z lekkim rozbawieniem.
Dla niej to było już po prostu zabawne. Cokolwiek by się nie działo to trzeba będzie sobie radzić, o! Teraz sobie zdała z tego sprawę akurat. Już mniejsza o fakt, że zmienia ona zdanie co kilka minut a może nawet i częściej.
Poza tym user dosyć dziwnie pisze na klawiaturze. O wiele za szybko można by nawet rzec.
A potem dziwić się, że zjada litery, przecinki i w ogóle wszystko.
Peszek!
- No co ty! - rzuciła i pacnęła ją łapką.
- Nie przeszkadza mi ani trochę i to pewnie się nie zmieni. Znaczy się.. tak myślę. Ja w Krainie jestem już jakiś kawałek czasu. Problem jednak polega na tym, że nie znam tego miejsca w ogóle. Jestem w stanie jedynie odnaleźć fioletowy las i jedną polanę. Nic więcej, ha!
Czas jednak przejść na optymizm. Faktycznie Diana nie potrafiła pójść w inne tereny aniżeli te wymienione. I chodzi o łąkę kwiatów a nie pole marihuany!
Sponsored content