Leczenie

Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Mort kiwnął głową na znak, że zgadza się z Az'em. Lecz nawet jeśli to miejsce było przyjazne, to nie pomogłoby mu to w odzyskaniu zdrowia bez lekarza...
Rozejrzał się jeszcze raz dokładnie.
- Jak na razie to nie widać lekarza, ani nawet jednej żywej duszy. No cóż, musimy poszukać bandaża i czegoś na odkażenie rany. - choć nie znał się zbytnio na tym, to jednak jego instynkt podpowiadał mu co musi zrobić, żeby czasami łapy mu nie amputowali.
Azazel
Dojrzewający

Azazel


Male Liczba postów : 51
Skąd : Świat

     
Chłopak w sumie też się nie znał na pomocy medycznej, ani na jakiś preparatach które coś złagodzą. No ale trzeba pomóc, to jest obowiązek. Dlatego też Az postanowił trochę powęszyć i poszukać chociaż bandaży, wiadomo wie jak wyglądają. Przynajmniej dobre tyle, co do reszty to już inna sprawa.
- Dziwne że w takim miejscu nikogo nie ma. Powiedział, po czym przeczesywał pomieszczenie.
No ale jak na razie na nic nie trafił, to będzie trochę trwało.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
- Racja... - rzekł w zadumie, rozglądając się za jakimiś specyfikami do odkażania ran kłutych, lecz nic nie mógł znaleźć...
Po chwili cofnął się do Az'a.
- Chyba musimy poczekać na lekarza. Nie znam się zbytnio na tego typu sprawach, a nie mogę sam się opatrzyć bo jeszcze zrobię coś nie tak... - rzekł zasmucony, acz nie tak bardzo jak na początku zanim poznał Azazela.
- Chyba trochę to potrwa więc jeśli chcesz sobie pójść to nie będę Ciebie zatrzymywał. - dodał, uśmiechając się serdecznie. Nie miał powodów by zanudzać czekaniem na lekarza - młodego, który tu z nim zawitał.
Azazel
Dojrzewający

Azazel


Male Liczba postów : 51
Skąd : Świat

     
No wiadomo potrwa to, jednak Az nie miał zamiaru nigdzie pójść. W końcu ma przyjaciela, nie zostawi go teraz.
- I tak nie mam dokąd pójść, na razie zostanę z tobą. Moja podróż może poczekać.
Odpowiedział z uśmiechem na pyszczku. Co prawda jego cel może poczekać, wiedza jest wieczna. Tak więc nigdzie nie ucieknie. Teraz ważniejsze jest żeby ktoś opatrzył łapę Morta.
Az chciał więcej czasu z nim spędzić, lepiej poznać i żeby więź przyjaźni była silniejsza.
- Mort, mówiłeś coś na temat Upiora. Co ci się przytrafiło?
Spytał z ciekawości, no lecz wiadomo że nie powinien zbytnio wciskać nosa w takie sprawy.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Na samą myśl, że samczyk go nie chce teraz opuścić, zrobiło mu się nieco cieplej na sercu. Lecz gdy usłyszał wzmiankę o Upiorze, mimowolnie przeszły go zimne dreszcze po całym ciele.
- To długa historia... I niezbyt przyjemna. Widzisz... W tej krainie wiele rzeczy dzieje się niepotrzebnie. Giną wilki, smoki, gryfy. Za nic. Niektóre pragną zemsty, inni władzy, a jeszcze inni mocy. Ja należałem ongiś do tych ostatnich. - rzekł z grymasem. Źle mu z tym było, że akurat tego wtedy pragnął najbardziej, a nie myślał o rodzinie, o ukochanej...
- Sam zdecydowałem przejąć władzę nad cieniami. Potrzebowałem do tego ogromnej mocy, a Upiór o imieniu Zed, dał mi wszystko czego potrzebowałem, lecz nie wszystko poszło po Mojej myśli. Przejął kontrolę nad moim ciałem, a mnie zepchnął na dalszy tor. - rzekł ze smutkiem malującym się na pysku. Ciężko było mu wspominać coś co najbardziej przyczyniło się do rozpadu jego relacji z każdym znajomym, każdym wilkiem i smokiem których ongiś darzył przyjaźnią i miłością.
- Dostałem czego chciałem, ale wtedy straciłem więcej niż bym przypuszczał. Dlatego teraz ci, których kochałem, a wciąż żyją... W tym moja córka i ukochana... Są na mnie źli i nieprędko wybaczą mi moje błędy... - oznajmił. To chyba tyle co chciał opowiedzieć o upiorze. Przecież nie będzie nawijał ile to wilków po drodze skosił... Mógłby tym przestraszyć Az'a i tym samym stracić nawet przyjaciela, którego niedawno zyskał.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Okey...znieczulenie podane ,a pacjent przygotowany psychicznie- podobno. Rzucił okiem na zdjęcia z prześwietlenia jakie zrobiła Marano i co chwile zniżał wzrok na  miejsce złamania, to na prześwietlenia. Hm... naciąć tu...potem tu... i skleić! Proste co nie? Tempus wziął wdech i wydech. Narzucił na pacjenta płachtę z otworem w miejscu gdzie jest miejsca na możliwość operowania narzędziami chirurgicznymi. Poza tym nie chciał aby krew nadmiernie poplamiła pacjenta. Naszykował narzędzia i zakładając że Lea podała narkozę przed chwilą, spojrzał na niego.
-Zacznij liczyć od dziesięciu do zera
Wybaczcie ale nie chce robić przerwy w rp czekając na odpis z liczeniem zatem pozwolę że przewidzę tu zachowanie Noisha...po wyszeptaniu paru cyfer pacjent odleciał ,a uczeń złapał duży wdech spoglądając na Marano, jakby miała go uratować przed czymś.
-Okey...proszę skalpel. Przy okazji oczyść miejsce operacji i odkaź je. Nie chcemy aby dostało się coś niepożądanego do środka.
Nie lubił rozdzielać ról...wolał być tym co je wykonuje niż tym co je nakazuje. Jeszcze zaczną mu zarzucać że zbytnio się rządzi a tego by nie chciał.

(Wybaczcie że tak długo, ale myślałem że Marano będzie pisać pierwsza .-. )

Ja tu byłam i poprawiłam kilka malutkich błędów. ~M.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Rozkaz od pana Tempusa! Jakiego tam pana, nie umiałaby nawet się tak do niego zwracać. Byli na "ty", przyzwyczaiła się już do tego. Trochę się zdziwiła, że Lea od tak wyszła z Lecznicy i kazała swym uczniom samodzielnie wykonać operację, ale tak to bywa. Jak mus to mus! Troszkę się stresowała.
- Robi się, T. - odparła, i natychmiast zabrała się za wykonywanie polecenia. Serce waliło jej jak oszalałe; tłukło się w piersiach, jakby ktoś je ściskał i odcinał dopływ tlenu, a ono bezradnie i desperacko próbowało się wyrwać z żelaznego uścisku.
W pierwszej kolejności miejsce pracy odkaziła, by nic się ich śpiącemu pacjentowi nie stało, tak jak to Tempus nakazał. A potem przygotowała cały zestaw narzędzi potrzebnych do operacji, w których - między innymi - znajdował się skalpel. Zręcznie podała go swojemu tymczasowemu szefowi. Szczerze powiedziawszy ona także wolała wykonywać polecenia, choć nie zawsze, niż je wydawać. Bo jak coś źle powiesz to zgonią na ciebie! Łapki ździebko jej drżały. Ale to norma. Mimo wszystko starała się być opanowana. Stres do niczego dobrego nie prowadzi, tak sobie powtarzała w myślach. Raz po raz brała głębsze wdechy.
Azazel
Dojrzewający

Azazel


Male Liczba postów : 51
Skąd : Świat

     
Jednak ktoś był, było słychać jakąś rozmowę. No ale cóż, trzeba się cofnąć do Morta.
- Jednak ktoś jest..
Powiedział, następnie schował się za Mortem. Ciekawe jakie osoby tu pracują, na pewno lekarze. Bardzo ciekawe zajęcie, pomocne i pewnie niełatwe. No ale nie pora myśleć o tym, teraz trzeba poczekać. No Albo ruszyć w poszukiwania kogoś, no ale raczej Az tego nie zrobi. On się boi nieznajomych, co prawda Mort okazał się miły i sympatyczny. To dobrze, że wtedy go zauważył, gdyby Az przeszedł obok. Dalej pewnie by podróżował sam.

Poprawiłam kilka rzeczy. Bez urazy! Taka jest moja praca! ~M.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Samiec postawił uszy na sztorc, ażeby nasłuchiwać czy ktoś nie zbliża się do niego oraz Az'a. Widać, że młody wilk nie był obyty w rzemiośle wojownika, a w ogóle to zacznijmy od tego, że bał się każdej napotkanej istoty. Cóż... Taka była jego natura, nie można tego kwestionować, Mort w pełni to akceptował i nawet starał się go chronić, toteż lekko go sobą zasłonił, tak na wszelki wypadek.
Oczekiwał z "uszkodzoną" łapą, aż w końcu jakiś kompetentny wilk raczy zająć się jego raną. Nie miał zbyt wiele czasu albowiem musiał szybko wrócić do Taimi.
Zwrócił się jeszcze do Azazel'a.
- Nie bój się, jestem tutaj. Nic złego się Tobie nie stanie przy mnie. - rzekł, próbując nieco ukoić bojaźliwość samczyka.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Złapał wdech raz...potem drugi raz...to nie pomaga! Stres robi swoje niestety i nie tylko Marano była uczulona na to wścibskie choróbsko. Założył maseczkę na pysk, oraz zdezynfekował łapkę jak i protezę za pomocą spirytusu (oczywiście salicylowego- nie tego co po niektórzy próbują pić!). Odebrał ostrze od Marano i przyjrzał się skórze. Na zdjęciu ,mógł wywnioskować ulokowanie odłamków zatem...zrobił cięcie. Najpierw rozciął skórę, odsłaniając mięśnie, które były gdzie nie gdzie zakrwawione- zapewne odłamki poharatały od środka włókna.
-Marano, weź hak do rozwierania skóry i przytrzymaj na cięciu.
Zrobił kolejne cięcie ,by dostać się pod warstwę mięśni. Tutaj niestety trudno o pozbycie się krwi. Chwycił za odsysacz do krwi i pozbył się nadmiaru , resztę przecierając ręcznikami. Spojrzał się na jej pomocniczkę i złapał oddech.
-Tylko proszę, uważaj...jeśli przypadkiem kleszcze ci się wymskną kiedy będę w środku coś robić to...
Będzie źle. Wolał ostrzegać niż potem mieć zbędne problemy. Na pocieszenie, mizernie się do niej uśmiechnął przez maskę operacyjną. Proteza ,której używał teraz ,bardzo przydawała się...służyła za pomoc w trzymaniu przedmiotów, a między innymi ,za ludzką rękę.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Zostawić was na parę minut samych i już są problemy... Lea jest, moi mili, na zdrowotnym! Ledwo się na łapkach trzyma. Ale... Cóż. Mort przekonał w końcu, że należy ruszyć zadek. Czy raczej, w jej przypadku to, co z zadka zostało.
Biedna, wychudzona, ledwie idąca. Dotarła. Bo wzywały ją obowiązki, przysięga hipopotamakratesa i tak dalej. Mimo, że sama potrzebowała pomocy, wróciła, by udzielić jej innym.
Niczym cień, bezszelestnie wsunęła się przez uchylone drzwi do Lecznicy. Końce skrzydeł ciągnęły się po ziemi - nie miała sił, by je unieść. Ani, szczerze mówiąc, specjalnie jej na tym nie zależało. W ciężkiej depresji, wychudzona, bezsilna. Ale przyszła, przymuszona przez userkę, by ratować wilcze żywoty.
Podeszła do zielonego wilka powoli. Spojrzała nań zaczerwienionymi od płaczu oczyma.
- Co się stało? - spytała cicho.
Przyjrzała się ranie, badając ją koniuszkami opuszek łap, delikatnie, coby nie zrobić krzywdy, nie sprawić bólu. Bo i łapy jej się strasznie trzęsły, nie była ich tak pewna, jak dawniej.
Bez Arthas'a... Nie radziła sobie, nie umiała się ogarnąć. Za mało jadła, marzła. Stąd drżenie łap, stąd kiepski stan fizyczny.
Cóż...
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Kiwnęła lekko łebkiem, rozumiejąc powagę sytuacji. Mógł to sobie darować. Bo wiedziała o tym, a teraz przyprawiło ją to o dodatkowy stres i strach. Podziękowała Tempusowi w myślach i zaczęła szukać odpowiedniego przyrządu, czyli kleszczy do rozwierania nacięć. Jako że łapki nieco jej się trzęsły, zajęło jej to więcej czasu niż powinno. Ale nie panowała nad tym, choć się starała. Prawdopodobnie nerwica Baraninki dawała się we znaki. Wkrótce powinna zacząć się za leczenie jej. Bo czasem dochodzi do duszności i silnych bólów brzucha. Jednak to nie o niej jest temat. Wreszcie znalazła potrzebny instrument medyczny i usadowiła go delikatnie w odpowiednim miejscu. I naciągnęła, rozchylając rozcięcie i dając dostęp Tempusowi do środka. Trzymała mocno, by się nacięcie nie zamknęło i nie by nie doszło do żadnych komplikacji. Jeszcze jej brakuje, by miała na sumieniu jakiegoś wilka. Szepnęła jedynie "Gotowe". Przymknęła na dwie sekundy oczy i wzięła głęboki wdech. Dobrze, że wcześniej wyszorowała dokładnie łapki. I założyła rękawice. Troszkę mdliło ją od silnej woni krwi.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Gdy postać wadery wyłoniła się w korytarzyku, Mort zadrżał z niedowierzania. Przecież wyglądała tragicznie... Może to jakiś psychopata, który zaczaił się na odpowiedni moment i wyszedł by zwiać ? Zaraz, zaraz... Gdy podeszła i spytała co się stało, ulżyło mu. Zapewne była doświadczonym lekarzem, jednak... Wciąż nie dawało mu to spokoju w jakim Ona była stanie.
- Nic wielkiego, nadepnąłem na coś ostrego, jednak nic nie zostało mi w łapie. Wystarczy tylko odkazić i założyć bandaż. Myślę, że to wystarczy. A Tobie co się stało... emm... Proszę Pani.. ? - zapytał z troską w głosie, a że nie znał imienia to musiał jakoś sie zwrócić do jej osoby. Było mu przykro. Współczuł jej...
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
- Lea. - powiedziała, delikatnie popychając pacjenta w stronę łóżka.
Wzięła bandaże, maść odkażającą i na wszelki wypadek pęsetkę, by wyjąć z rany ewentualne ciała obce.
- Starość mi się stała. Nie przejmuj się, każdego to kiedyś spotka.
Nie była w nastroju na zwierzanie się pierwszy raz na oczy widzianemu wilkowi.
Nie zauważyła nawet, że jednym ze skrzydeł zahaczyła o jakiś stolik, przesuwając go i tracąc przy tym kilka piór. Ból serduszka zagłuszał wszystko inne.
Cóż... Takie życie. Biedna Lea. Pomimo wieku nie dotarło do niej jeszcze, że związki to BARDZO zły pomysł.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Samiec przytaknął głową i dał się poprowadzić. Nie będzie wnikał w sprawy prywatne wadery, acz to nie oznacza, że nie martwił go jej stan. Stanął tam gdzie go zaprowadzono, a jednocześnie odwracał się za siebie czy czasem nie zgubił Azazela. Młody nie powinien gdzieś sam zostawać, jeszcze by się zgubił i przestraszył...
- Miło mi. Jestem Mort. - odrzekł skromnie i na temat. Więcej nie było co mówić. Chciał by lekarka jak najszybciej zrobiła to co potrzebne i poszła odpoczywać. Nie chciał narażać jej na przemęczenie.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Skoro już przybyła do Lecznicy, o odpoczynku na sto procent nie ma mowy. Gdzieś tam w tle Tempus z Marano mordują pacjenta bez jej wspaniałych rad w stylu "uważaj na tętnicę udową". Mowy o odpoczynku nie ma. Nie w przypadku Lei. Wadera ta zawsze stawiała zdrowie innych ponad własne.
Leośka obejrzała ranę, za pomocą szczypczyków wyjęła parę ziarenek piasku, co to zawsze jakimś cudem się do ran dostają, jak się butów nie nosi. Następnie sączkiem usunęła płynącą krew i posmarowała maścią odkażająco - znieczulającą ranę. Zabandażowała.
- I po krzyku. Jeśli zacznie ropieć, pojawi się temperatura, czy nieprzyjemny zapach z rany, zgłoś się ponownie.
Usiadła ciężko na sąsiednim łóżku. Długo ta nie posiedzi. Ale na chwileczkę, momencik dosłownie...
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Mort uśmiechnął się do Lei życzliwie.
- Dziękuję bardzo za pomoc. Jeśli... Mógłbym jakoś Tobie się odwdzięczyć, chętnie to uczynię. - rzekł w stronę wadery. Sama nie wyglądała za dobrze, a mimo to pomogła mu. To szlachetne być kimś takim, kto stawia życie innych ponad swoje.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea pokręciła łebkiem lekko. Zdobyła się nawet na namiastkę uśmiechu.
- Dbaj o siebie. Noś ciepły szalik, pij dużo herbaty, miej co najmniej dwa szczeniaki, posadź drzewo. - powiedziała.
W ten sposób, pośrednio, jej pomoże. Mniejsza szansa, że znów będzie musiała go leczyć. A przyrost naturalny nieco podskoczy. I spadnie poziom zanieczyszczenia powietrza.
Wstała, rozglądając się po Lecznicy. Jest coś na ten moment dla niej do roboty?
Chyba na razie nie.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Woń krwi...tsa, nic fajnego. W końcu autor ma coś w tym przypadku do powiedzenia :v Wilk spojrzał się na aparaturę, stabilizującą stan pacjenta. Oddech jest...tętno w miarę stabilne. Póki co nie widział aby jego poczynania na ciele wilka, miały jakiś zły wpływ. Złapawszy głębszy wdech, wilk chwycił już sam ,by nie trudzić w tym momencie skupionej pielęgniarki, szczypce by móc chwycić kość. Wcześniej tylko zrobił nacięcie wzdłuż mięśni ,gdzie przebiegała kostka, aby mógł nią operować. Przesunął Ją w odpowiednie miejsce za pomocą cążek i ustawił odłamki na swoim miejscu...zaraz zwymiotuje...kiedy tak bawił się w chirurga ,mógł poczuć silny puls serca, który uderzał w jego klatce ,chcąc wyrwać się na zewnątrz. Ciekawe co by się stało gdyby w tym momencie stracił by przytomność... Czy wszystko przebiegło by dobrze? A co jeśli...Dość! Trzeba skupić się na pracy. Wilk otrząsnął się i spojrzał na Marano.
-Dobrze...Przesuń krawędź haka na skórę. Warstwę mięśni będzie trzeba zsunąć. Podaj igłotrzymacz, nić wchłanialną ,wcześniej nawlekając ją na igłę
Nalezy teraz zszyć te dwa cięcia zrobione na mięśniach
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Samcowi nie o taki typ pomocy chodziło... Chciał pomóc jej, w sensie, żeby jakoś "poskładać" ją do kupy, ale że wadera nie wykazywała takiej potrzeby... Ponownie skinął łbem na znak, że się zgadza. Drzewa sadzić nie umie, ale to sztuka nabyta więc i on się nauczy, co do szczeniaków... Tu będzie nieco trudniej, ale może kiedyś... Uda się...
Wychodząc z tego gabinetu lub czegokolwiek innego, gdzie został przyciągnięty, posłał życzliwe spojrzenie do wadery.
- Jeszcze raz Ci dziękuję, będę pamiętał o tym ! Do zobaczenia ! - rzekł entuzjastycznie, lecz i tak był smutny. Nie pomógł jej tak jak chciał, cóż... Jej decyzja. Wychodząc z Lecznicy, spojrzał na Az'a. Skinął mu łbem, ażeby podążał za nim. Teraz kierował się do rejonów Watahy Wody, prosto do miejsca zamieszkania Taimi... Obiecał jej to, a że towarzysz zawsze będzie mile widziany, Az musi koniecznie z nim iść ! Przy nim czuł się lepiej, odważniej...
- Idziemy do mojej ukochanej. Muszę z Nią porozmawiać, ale proszę Cię byś potowarzyszył mi całą tą drogę. Po prostu idź za mną. - rzekł serdecznie, nie wyjaśniając zbytnio jak przebiegła "operacja" leczenia łapy, bo to nie istotne. Co było do zrobienia, zostało uczynione i tyle. Wyszedł przez główne wyjście z Lecznicy i powolnym kroczkiem dreptał, ażeby Az zdążył go dogonić.

z.t
Massacre
Władca Świata Zmarłych i Dusz

Massacre


Male Liczba postów : 39
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
I w to miejsce musiało zawitać coś co wysysało życie innych nieubłaganie... Ciemna mgła przesuwała się powoli, wzdłuż ścieżki aż do wejścia do Lecznicy. Dziwne też, że Mass zjawił się tu później od brata - Mort'a. Cóż, ich spotkanie byłoby przykre w skutkach, więc całe szczęście, że się ominęli. Drzwi się uchyliły, a zło wpełzło do środka. Chyba wiadoma była przyczyna odwiedzin samego Władcy Zmarłych. Ktoś umierał... Dusza musiała zostać odebrana osobiście.
Przenikając przez każde pomieszczenie, w końcu natrafił na miejsce gdzie (spoczywała?) była Lea. Nie wyglądała ani na szczęśliwą ani na zdrową. Ledwo stała na łapach.... Skrzydła lekko postrzępione i raczej nie do użytku, skoro cały czas wyglądały jakby ciągnięto je po ziemi latami...
Zwrócił swe ślepia w stronę wadery.
- Witaj biedna duszyczko... - rzekł, rechocząc wniebogłosy. Tak już miał... Jakiś taki dziwny styl. Zmaterializował się, by wadera mogła dojrzeć jego przeźroczystej masy.
- Jestem Władcą Świata Zmarłych i Dusz... Wiesz po co przybyłem, Moja droga ? - przedstawił się i zadał stanowcze pytanie, które nie mogło minąć się z prawdą.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Powiedziała sobie w myślach "Dość!" i złapała głęboki wdech. Na kilka sekund zatrzymała powietrze w płucach. Wypuściła je wolno pyskiem, uspokajając się. Przeszły jej drgania łap, a oddech się ustabilizował. Niestety na przyspieszony rytm serca nie umiała już zrobić nic. Więc wolno, z wielką ostrożnością, by niczego nie uszkodzi przez swoją niezdarność, przesunęła hak wyżej, to jest na skórę, tak jak to jej polecił Tempus. Zręcznie sięgnęła po "igłotrzymacz". Ale tuż wcześniej wzięła igłę do łapek i delikatnie nawlekła na nią nić wchłanialną. Odwróciła się przy tym lekko pod światło, by móc za pierwszym razem trafić w dziurkę. Ale się nie udało. I dopiero za drugim mogła sobie rzec cichutko "Trafiony, zatopiony". Siup do igłotrzymacza i potem prosto do łapki jej przewodnika. Przez ten cały czas wolała milczeć bądź szeptać sama do siebie niewyraźnie. Ewentualnie prowadziła monolog w myślach. Odgoniła od siebie wszelkie czarne scenariusze, by móc spokojnie skupić się na swojej pracy. Jej mina ze zmartwionej i zakłopotanej zmieniła się teraz na odprężoną i ździebko obojętną. Nie mogła się teraz zajmować bzdurami. Musiała uczyć się pilnie wszystkiego o medycynie i słuchać próśb Tempusa. Właściwie to polubiła tego samca i myślała nad tym, że może kiedyś nawet się zaprzyjaźnią, a ich stosunki odrobinę się ocieplą i nie będą już tylko wspólnikami w pracy. Znajomków nigdy za wiele.
Azazel
Dojrzewający

Azazel


Male Liczba postów : 51
Skąd : Świat

     
Chłopak jedynie czekał aż wyleczą Morta, kiedy już skończyli on ruszył za nim. W sumie miłe miejsce, lecz dość dziwne. Raczej nie zostało wybudowane przez zwierzęta, raczej przez kogoś innego. No lecz przez jaką istotę, czyżby ktoś jeszcze wcześniej żył na tym świecie. Kto wie, może kiedyś się dowie. Jak na razie trzeba kontynuować podróż z Mortem, najlepiej by było go nie zgubić. Dlatego też biegiem za nim.

z/w
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Feeew~ Już koniec bliski... ostatecznie otarł ranę z krwi która gdzieniegdzie się nagromadziła i zsunął krawędzi cięcia na mięśniach. Zręcznie chwytając narzędzie chirurgiczne zaczął robić szwy. Był bardzo wdzięczny w takich momentach za protezą ,którą mógł chwytać takie przedmioty bez większego problemu. Urządzenie było bardzo precyzyjne i świetnie współpracowało z wilczym druhem. Igła przebijała mięso, ciągnąc za sobą dziwaczną żyłeczkę, która zaciskała dwa brzegi nakreślone ostrzem. Jeszcze ostatni supełek...i koniec! Teraz pozostała skóra. Żeby już nie rozdzielać zbytnio postów, wilk ruchem łapki, zsunął hak ,dając znak Marano że już zbliża się koniec i może być spokojna. Spojrzał kątem oka na nią z uśmiechem ,czując malejącą presję. Nawlókł kolejną nić- tym razem trwałą, którą trzeba będzie zdjąć po jakimś czasie...ale wilk zapomniał o czymś na początku operacji. Walnął się w główkę i przekręcił oczami.
-Co ja narobiłem...Zapomniałem go ogolić
Idiota...teraz będzie mieć kłopot z szwami. Chwycił brzytwę, oraz kawałek materiału który położył pod skórą by żaden włos do środka nie wpadł. Polał delikatnie wodą brzegi cięcia na skórze i ruchem brzytwy zaczął ścinać włosy w kierunku na zewnątrz. Kretyn...jeśli coś wpadnie do środka to będzie mieć spory problem. Na szczęście z mokrymi włosami jest to w miarę proste...
Kiedy rana była już naokoło wygolona, wilk ostrożnie wysunął materiał na którym było parę włosków i wyrzucił go do kosza. Następnie chwycił igłę i kontynuował szycie ,powoli dobiegając końca. Jeden szew...drugi...czwarty i ostatni. Supełek zacisnął się na skórze i właściwie...pozostało tylko założyć gips...on musiał odpocząć. Miał dość-Marano da na pewno sobie radę. Złapał oddech i spojrzał na nią błagalnie.
-Nie obrazisz się jeśli założysz mu gips sama? J...Ja muszę złapać oddech.
Uśmiechnął się mizernie i zrzucił z siebie maskę jak i rękawice
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Operacja przebiegła pomyślnie. Tylko ten jeden błąd. Zapomniał zgolić futro. Ale to nie było nic poważnego. Uśmiechnęła się lekko, widząc jak jej współpracownik kończy swoje dzieło i zaciska ostatni supełek. A potem ucieszyła się na myśl, że może zrobić też coś samodzielnie. Więc kiwnęła główką i zaraz zabrała się za robotę. Przygotowała gips, a potem powoli i ostrożnie nakładała odpowiednio warstwy. Pacjent lada chwila miał się obudzić, więc musiała nieco się sprężać. Ale wyrobiła się na czas, dzielna dziewucha! Potem podstawiła specjalną lampę, by szybciej wszystko wyschło pod jej promieniami. Odczekała jeszcze ze dwie minuty po wszystkim i postukała delikatnie łapką w gips. Twardy, mocny i dobrze zrobiony. Po wszystkim...
Ah, nie, nie! Jeszcze nie wszystko! Posiniaczony bok! Przypomniała sobie o nim w samą porę. Zniknęła na kilka sekund i wróciła z odpowiednią maścią. Otworzyła pudełeczko z mazią i zaczęła delikatnie wcierać ją w skórę basiora. Powinno mu to uśmierzyć ból i zwiększyć prędkość gojenia się sińców. Zadowolona z siebie zakręciła pudełeczko, odniosła maść, a potem dokładnie obmyła lepkie łapki. Zaraz też spostrzegła, że Noish "wraca do żywych". Stanęła obok niego i uśmiechnęła się szeroko.

- Witaj. Wszystko jest dobrze, operacja się udała. Twoja łapa jest poskładana i w gipsie. Przez kilka dni zostaniesz na obserwacji. Musisz również dużo odpoczywać. Powiedz, czy mnie rozumiesz? Jeśli masz problemy z mówieniem lub jesteś zbyt zmęczony to mrugnij dwa razy na tak lub raz na nie. Może chciałbyś się czegoś napić? - mówiła powoli i spokojnie, by mógł ją zrozumieć. Zazwyczaj trajkotała jak szalona, ale tym razem była zmuszona się pilnować. Jeszcze tylko wyćwiczyć pismo lekarskie, przeczytać kilka książek, obniuchać ziółka i będzie z niej wybitny lekarz! Lub pielęgniarka. Cóż, wszystko jedno. Ważne, że wkręciła się w to pomaganie.
I naraz usłyszała jakiś przerażający głos. Ujrzała jakiegoś czarnego wilka, wyglądał przerażająco. Włosy stanęły jej dęba. Spostrzegła także nieco zmęczoną Leośkę. Jej obowiązkiem była pomoc. Więc musiała odstąpić od Noisha. Ruszyła pędem w stronę Lei. Stanęła przy niej i spojrzała nieufnym wzrokiem na Massacre'a. Może walczyć, może bronić. Lekarka wiele dla niej znaczyła.
Sponsored content