Kein...

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Imię: Kein
Ranga: Cień
Wiek: 6
Orientacja: Heteroseksualny
Historia:
''Jedna z pułapek dzieciństwa polega na tym, że nie trzeba rozumieć, by czuć. Kiedy rozum zdolny jest pojąć, co się wydarzyło, rany w sercu są już zbyt głębokie.''

Historia Kein'a nie należy do najkrótszych. Zresztą nie jest również jakaś ciekawa czy zaskakująca. Przeżył to co większość tutejszych osobników.. ale wracając. Pochodzi z rodziny należącej do małej watahy, która rezydowała z dala od Krainy.Po pewnym czasie okazało się, że to były tereny współczesnej Anglii. Nie miał z nią dobrych stosunków z racji, że nie dawał się wykorzystywać przez cały swój pobyt na terenach jego rodziny. Jego matka była zielarką a ojciec Dowódcą Wojowników. W skrócie można powiedzieć, że matka była doszczętnie zniesmaczona narodzinami Kein'a. Dlaczego? Bo nienawidziła swoich dzieci. Tak jak jego brat i siostra.. nie miał łatwo. Z tą różnicą, że oni tzw. ''gryźli już piach''. Zamordowała? Nie wiadomo. W sumie lepiej aby ten się nigdy nie dowiedział. Chcąc iść w ślady ojca zaczął szkolenie które również nie trwało zbyt długo. Parę dni później watahę zaatakowała sfora silniejszych wilków. Nie ważne jakby się starali i tak nie daliby rady odeprzeć ataku. Jego ojciec wiedząc o tym, kazał mu uciekać. Kiedy biegł przed siebie miał świadomość, że nigdy już nie zobaczy ani znajomych, ani rodziców. Za swój priorytet obrał zemstę nad swymi oprawcami, a także znalezienie kogoś, kto miał podobne przejścia i zrozumie jego sytuację. Jak by to można było skrócić? Hmm. Nienawidził matki. Ojca uwielbiał. Nie uważał ich za rodzinę. Dla niego już dawno miłość wymarła.
''Strach przed śmiercią to w gruncie rzeczy trzy różne lęki: boimy się, bo nie znamy daty śmierci, sposobu, w jaki umrzemy, i samej śmierci.''

Takie myśli nie odstępowały małego Kein'a. Nie miał ani chwili spokoju aby rozmyślać nad tym, co się właśnie stało. Wiele osób by pomyślało.. jesteś za młody aby dać radę samemu.. Ale kto mówi, że jest sam? Cały świat stoi teraz otworem! Tak więc czarny malutki wilk biegł tak przed siebie przez wiele kilometrów nie zważając na to, co się dzieje za nim. Nie chciał się oglądać. Nie chciał widzieć swojego przyszłego zabójcy. Ile wtedy miał? Rok? Może i nawet mniej. Pech chciał, że trafił na najgorszy sezon.. same burze i deszcz. Jego plan był dość dziwny. Unikał dnia, aby zaraz potem przebiec resztę drogi w nocy. Jego ulubiona pora od maleńkości. Po około miesiącu zdążył zapomnieć co to jest ból.. a raczej jakie to uczucie. Dla niego nie liczyło się teraz nic, poza przetrwaniem. Zemstę odłożył na bok. Była wtedy daleko skrywana w jego podświadomości, która często płatała mu figle.  Poczynając od - ''zaatakuj kogoś większego, silniejszego''; tak kończąc na ''zjedz to i zdychaj''.  W końcu musiał dotrzeć do terenów zabudowanych. Po dłuższych oględzinach okazało się, że to jest jedno z większych miast. Biedny malec nie wiedział w jakie tarapaty się pakował wchodząc do tego miasta, które zwało się ''Londyn''. Kein nie znał wtedy pojęcia ''człowiek''. Dla niego te istoty były po prostu obce. Żyjące, zadające ból albo pomagające. Wszystko zależy od niego. Biegł przez jakiś czas ulicami w nocy. Szczęście było takie, że udało mu się przez jakiś czas pozostać niezauważonym. Jak? Odpowiedź jest prosta - deszcz. Zagłuszał jego ruch i jednocześnie dawał mu szansę na prześlizgnięcia się pod oknami głównych ulic. Ale.. nie każdy spał.. i nie każdy miał zajęcie... Kein poczuł dziwne ukłucie w prawym boku.. i stracił przytomność.
''W szaleństwie moim odnalazłem zarazem i wolność i bezpieczeństwo. Wolność samotności i bezpieczeństwo niezrozumienia.''

Wilczek się wreszcie obudził. Natychmiast wstał i rozejrzał się po pokoju niespokojnym wzrokiem. Sytuacja wygląda tak: Cztery ściany.. krzesło, kanapa, zegar.. człowiek, 2 łapy.. a chwila to jego... Człowiek?! Tak jak Kein stał tak natychmiastowo cofnął się w tył tak bardzo jak mógł. W końcu jak jego tyłek poczuł jedną ze ścian. Od razu się rzucił na ziemię z łzami w oczach. Przykrył swoje oczy łapkami po czym czekał na śmierć. Ten dźwięk.. jakiś dziwny. Specyficzny. Basior nigdy takiego nie słyszał. Szkoda, że nie wiedział iż ten dźwięk to... przeładowywanie broni... Teraz tylko czekać... Spust pociągnięty i strzał... Kula leci.. Ile to trwało zanim wilk poczuł uderzenie? 3 sekundy? Jakoś tak. Ale jak możecie się domyślić - pocisk nie leci tyle czasu. Wilk poczuł wielki ciężar. Uczucie śmierci? Ostatnie sekundy, krwawienie? Nie. Samiec po chwili poczuł dziwną ulgę. Cały ciężar zdjęty.. ale nie od razu. Po chwili.. Tak więc zsunął łapki ponownie na podłogę po czym spojrzał ponownie na człowieka. Ten odkładał broń na kanapę. Zaraz po tym mężczyzna wskazał palcem na wilka, a po chwili na coś co leżało koło niego. Chyba ma tam spojrzeć. Tak więc Kein tak uczynił.  Obok leżało coś.. jakieś ciało. Krwawiło.
- Widzisz mały.. nie każdy was tutaj lubi.
Zaśmiał się przy tych słowach po czym ponownie chwycił broń widząc jak to ciało wydaje jakieś odgłosy. Wycelowanie trwało ile? Parę sekund. Nie chciał do niego strzelić. Tamten się dławił. Więc ten nie ranny człowiek odłożył broń. Zniknął na kilka sekund. Basior musiał wykorzystać tą sytuację do ucieczki. Tak więc po cichu skradał się ku wyjściu. Zamknięte. Odwrócił się i zauważył schody. Starał się na nie wbiec.. nie wyszło. Tak więc zaprzepaścił szansę na wydostanie się z tego domu.
- Już chcesz wyjść? Nie przesadzaj, ja chcę Ci tylko pomóc.
Po tych słowach chwycił nóż do ręki i podszedł do ciała tamtego drugiego. Tak.. to musiał być drugi człowiek. W sumie to dobry sposób. Po co marnować kule skoro ma się nóż? Tak więc człowiek chwycił drugiego i przybił go nożem do ściany.. umierał i to było widać gołym okiem. Nawet ten malec rozumiał co się dzieje.
- Ten nóż.. chcesz go? Chcesz zemsty? On próbował Cię zabić. No dalej.. wiem, że masz ochotę.
Tak więc i nasz wilk przypomniał sobie to słowo.. zemsta... tak daleko ukryte w jego świadomości. Niestety, ale tamci oprawcy.. to były wilki nie ludzie. Malec dobrze pamięta jeszcze tamtą sytuację, więc nie miał nic do tego umierającego. Chciał go zabić? A miał na to jakiś dowód?
- No brawo mały... To jest przestępca. On nie zrobił Ci tak naprawdę nic. Zostaniesz ze mną, jesteś tego wart.
Jakiś dziwny uśmiech z jego strony nie dawał poczucia bezpieczeństwa Kein'owi. Malec cały czas myślał nad drogą ucieczki z tego piekła. Trasa obrana. Teraz tylko czekać na odpowiedni moment. Tak więc trwała noc.. a człowiek w końcu musiał odespać.
- John
Hmm. To musiało być jego imię. Tylko po co mu je teraz? Ma uciekać a nie się zaprzyjaźniać! Wyczekał do momentu aż tamten się położył. Wszedł wreszcie powoli i po cichu na górę. Zaraz potem na okno i.. i nic. Za wysoko. Wilk był w pułapce. Musiał się wreszcie jakoś uwolnić. Pierwszy dzień i pierwsza ucieczka nie udana..
''Wszyscy rodzimy się szaleni. Niektórzy już tacy pozostają.''

Tak więc pierwszy wstał człowiek. Przyniósł jakieś mięso małemu Kein'owi. Wilczek wstał i się odsunął. Nie chciał mieć nic wspólnego z John'em. Ten jednak nie dawał za wygraną. ''Walka'' trwała z jakieś 3 miesiące, po czym basior powoli zaczął się już przyzwyczajać.
- Czas Ci chyba zaprezentować świat.. jakie prawa się nim rządzą i czegoś Cię przy okazji nauczyć maluchu.
Nie był taki mały, ale w końcu to pupilek.. Nic nie zrobi.
Tak więc mijały dnie.. miesiące.. lata. Człowiek zaprezentował wilkowi swój zawód. Pokazywał mu setki linijek kodów na urządzeniach elektronicznych. Wilk nic z tego nie rozumiał. Wiedział jedynie jak to działa. Zapamiętywał to co tam było napisane oraz następstwa akceptacji tychże słów. Tak więc nauczył się czegoś. Na nic mu to się zdaje dzisiaj, ale coś tam potrafi. W końcu trafił na coś dla niego przydatnego. Człowiek zaprezentował mu nóż stalkerski. John nie mieszkał całe życie w Londynie. Sama Ukraina zajęła go jedynie przez kilka lat. Tak więc pokazał mu jak się miota nożami. Wpierw od małych wyważonych, aż po ten jego osobisty. Człowiek pokazał wilkowi plany tej broni. Jak powstała.. wszystko od A do Z. Jego same szkolenie trwało z 3 lata.

''Nie ma sensu myśleć o czasie: niedługo będzie po wszystkim, to wystarczy.''

Był to środek lata. Kolejny deszczowy wieczór. Kein je uwielbiał mimo wszystkich wydarzeń, które działy się podczas tejże pory. John nie wracał tak jak zwykle. Była już późna pora a jego brak. Wilk znał położenie jego miejsca pracy więc wyruszył w tamto miejsce. Tym razem z wejścia specjalnie wyrobionego dla niego. Cisza... całe miasto.. cisza. Wilk szedł dość ostrożnie. W sumie ludzie nie bali się jego. Był rozpoznawany. W końcu dotarł do zakładu w którym pracował jego ''właściciel''. Policja? Zamknięty teren? Coś jest ewidentnie nie tak. W końcu wilk z daleka zauważył ciało John'a.. No nic tutaj już po nim. Kein w końcu musiał opuścić to miasto. Nie chciał.. ale musiał. Dokładnie tak samo jak wtedy.
''Ludzie, którzy produkują bomby i kule nie przejmują się ludźmi, którzy zostaną przez nie poranieni. A powinni.''

Tak więc i skończył się pozytywny w miarę okres w życiu tego wilka. Został ponownie sam. Z tą różnicą, że jest już starszy i rozumie wiele więcej.
Mijały miesiące podróży. Pewnego dnia.. ponownie deszczowego wilk stanął naprzeciwko wrogowi.. który nim być nie powinien. Kein przygotował się do wali. Pozycja bojowa.. kły gotowe... Ale chwila.. tego basiora.. samiec go kojarzy! To ktoś z jego rodzinnej watahy!
- Kein.. a więc jednak przeżyłeś. Żałuj... - przerwał przeciwnik. W sumie to był przyjaciel.. najbliższy kiedyś.
- Przyznaj, że wykorzystałeś tą sytuację aby zagarnąć wszystko dla siebie.
Dawny przyjaciel skinął łbem na słowa wypowiedziane przez czarnego samca.
- Widzisz.. tak naprawdę to tylko Twoja rodzina zginęła.. to była prosta pułapka. Ty.. jesteś pozostałością tego co powinno wymrzeć lata temu! Tak więc tu i teraz zginiesz!
Walka się zaczęła. Nie trwała ona zbyt długo. Czarny wyczekiwał jedynie momentu w którym mógłby się zbliżyć do atakującego. Wiadomym był jego unik, ale Kein miał plan co do takiego momentu. Jego przeciwnik odskoczył tak, jak się basior tego spodziewał. Od razu dostał jego dawny przyjaciel nożem w kark. Upadł na ziemię po czym wykrztusił resztki swojej krwi. Kein podszedł i jedynie chwycił jego kark kłami po to, aby go rozszarpać. W pewnym momencie jednak zaprzestał.. to był jego przyjaciel mimo wszystko.. Tak więc czarny wilk pozostawił go krwawiącego i uciekł z miejsca zdarzenia. Kilka miesięcy jego ucieczki ponownej polegało na zabijaniu swoich dawnych przyjaciół.. znajomych oraz osób które uważał za rodzinę. Każdego po kolei. Znienacka... Po cichu etc.
''Kiedy ludzie mają wyrzuty sumienia albo gdy mogą powołać się na patriotyzm, są gotowi na wszystko.''

Tak więc i Kein wreszcie opuścił tereny Wielkiej Brytanii. Dostał się na statek w którym schował się w jednym z bagaży. Wycieczkowiec pewnie. A może transportowiec? Wszystko jedno. W każdym razie po kilku dniach wreszcie statek zacumował. Wilk natychmiast wskoczył do wody która otaczała port. Wydostał się niezauważony.. oraz przybył po kilku kolejnych miesiącach do Krainy. Jak to dalej będzie? Kto mu pomoże a kto nie? Zobaczymy...
Charakter: Żądny zemsty, lubiący poznawać nowe wilki, nie znosi mówić o przeszłości. Potrafi panować nad emocjami. Jest wobec wszystkich szczery.
Ekwipunek: Syrenia Łuska (+1 DMG), Stalkerski Nóż, Medalion Poznania, Chusta na szyi (czasami na pysku), Słuchawka Bluetooth oraz plecak (rzadko go nosi, a jak już go widać to lepiej mieć się na baczności).
Coś więcej: -------
Atrybut: Zręczność oraz z rangi Siła.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
~ Akceptuję, jakże! ;3