Las Wiecznej Ciszy

Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
Las Wiecznej Ciszy Etvcrl
W Lesie Wiecznej Ciszy drzewa pięknego odcieniu zieleni sięgały prawie że do chmur. Żyło tu wiele zwierząt od wiewiórek po dziki. Przez las przepływał mały strumyczek o tak krystalicznej wodzie że każdy chciał a nawet marzył by jej się napić. Każdy krzyk ginął w toni lasu gdyż matka natura postanowiła zrobić to miejsce najcichszym jakie zna. Można rozmawiać tu półgłosem albo szeptem wszelkie głośniejsze rozmowy są niesłyszalne dla wilczych uszu i nie tylko psowatych! Piękne miejsce napawające spokojem i radością.
Pershing
Dorosły

Pershing


Male Liczba postów : 25

     
Pershing postanowił nawet tu zajrzeć. Ostatnimi czasy zapuszczał się praktycznie wyłącznie do lasów. Nie miał pojęcia, co go do tego kusiło. Między bujną roślinnością czuł się po prostu sobą, i tyle. Kilka minut krążył nad rozległymi koronami drzew, zapełnionymi świeżymi liśćmi. Wreszcie zdecydował się na lądowanie, wcześniej upatrując stosunkowo dobrą wielkością dziurę. Zmieścił się w niej minimalnie. Kiedy stanął łapami na ziemi, ta zatrzęsła się dość mocno. Nie hamował zbytnio, gdy był już blisko gruntu - stąd wstrząsy. Rozejrzał się, mlaszcząc. Przejechał rozdwojonym jęzorem po zębach. Wypuścił z nozdrzy niewielką dawkę czarnego jak smoła dymu. Spostrzegł, że przez owy las przebiega niewielki strumyczek, który miejscu dodaje wiele uroku. Spojrzał w wodę; była taka krystaliczna! Mruknął z zadowoleniem, kiedy owiał go chłodny zefirek. Ruszył przed siebie odpowiednio dobraną drogą, czyli taką, w której drzewa były osadzone w odpowiedniej odległości, by mógł między nimi bez przeszkód przejść. Otoczenie było wręcz baśniowe; nie miał ochoty opuszczać tego miejsca, z chęcią pozostałby w nim na zawsze. Zatrzymał się po jakimś czasie. Postanowił poleżeć w trawie. Szybkim ruchem znalazł się na plecach. Na jego pysku rozkwitł ogromny uśmiech. Dmuchnął w górę niewielkim płomieniem, śmiejąc się przy tym cicho. Jego spokój i zabawa zostały przerwane, gdy usłyszał w pobliskich krzakach trzask niewielkiej gałązki; tak, jego słuch był bardzo dobry i ciężko było go podejść z zaskoczenia.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
W dobry słuch smoka Narkomanthik nie wątpiła, ale widać trzask gałązek należał do jakiegoś zwierzątka, albowiem wtedy tej malutkiej waderki, w porównaniu do smoka, jeszcze tutaj nie było. Ostatnio ciągle się szwenda po lasach, jakieś dziwne przyzwyczajenie, a może nawet i natrętność? się jej uczepiła. Nie mniej jednak szła dosyć szybkim krokiem, acz nie truchtem, pomiędzy drzewami. Minę jak to w zwyczaju miała słodziutką, bo i na taką wyglądała. Lecz bacznie uważać na nią należy! Spokojnie ozwać by się mogła synonimem lisa. Po paru minutowym marszu pomiędzy pięknymi drzewami natknęła się na wielkie, fioletowe cielsko, ledwo tutaj mieszczące się, a do tego szeroko uśmiechające się.
- Ojeju! Smok! - Tak zapewne by brzmiały jej słowa, gdyby nie fakt, iż ten las hałasu nie dopuszcza. A więc skończyło się jedynie na wydmuchaniu powietrza i dziwnej reakcji wilczycy. Tak, nic smok nie usłyszał, Narkomanthik też.
Zjeżyła swą sierść na karku, jakby była w trwodze przed tą dziwną potęgą lasu.
- Hn. Dziwne miejsce, oj dziwne. - Szept jej dosłyszalny był tym razem, rozejrzała się wokół jak gdyby ta prosta czynność miałaby wyjawić jej co stoi za dziwnymi właściwościami tego lasu, może strumyk? Och, strumyk! Podreptała do niego wesoło, zniżyła główkę i zaczęła z pogodnym wyrazem pyszczka chłeptać sobie wodę. Ogon jej falował na prawo i lewo jakby w rytm jej dobrego humoru. Skończywszy pić oblizała się i zwróciła swą uwagę z powrotem na łuskowate ciało smoka.
- No, no. Zdążyłam zapomnieć jak się ogląda te wasze wielkie cielska. Szkoda, że coraz rzadziej, niestety. - Uśmiechnęła się dosyć krzywo i smutno podchodząc bliżej Pershinga jednocześnie delikatnie go okrążając. Poprzestała przy jego głowie. Zasiadła obok i bacznie patrzyła mu w oczy. Można by stwierdzić, że jej oczy były pełne ciekawskiego blasku.
Pershing
Dorosły

Pershing


Male Liczba postów : 25

     
Smok patrzył kocimi ślepiami na wilczycę, która najwyraźniej nie pierwszy raz stykała się ze smokami. Słuchał uważnie jej melodyjnego głosu; coś Pershinga w nim fascynowało. Wadera spoglądała mu w oczy, ten również nie zmieniał miejsca, na którym swój wzrok skupiał.
- Chyba niedokładnie wiem, co masz na myśli, wadero... - mruknął i przewalił się na bok; teraz spoglądał na nią z góry. - Czyżby mój gatunek tak szybko wymierał? Szczerze - wątpię, bo na swej drodze spotkałem setki smoków. Nie jest ich, co prawda, tak dużo jak was, wilków, ale to inna bajka. W końcu jesteśmy trochę bardziej mistyczni - rzekł, pomijając skromność, której czasami mu brakowało. - Cóż ciekawego sprowadziło cię do tegoż lasu? Czyżby widoki? A może najzwyczajniej kusiło cię, by odwiedzić tę bajeczną krainę?
Smok poruszał ogonem podczas całej gadaniny; jeździł on po całej ziemi - lewo, prawo, lewo, prawo...
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
O! Zmiana!
Odskoczyła troszeczkę do tyłu coby wielkie smoczysko, porównując do niej, jej nie zgniotło i zadarła jednocześnie swoją łepetynkę wysoko do góry. Niestety, mogła podziwiać jedynie jego nozdrza, oczu jej wzrok nie sięgał, były za wysoko! A szkoda, pewnie ładne ślepka ma, smoki mają ładne ślepia.
Zamrugała oczami zdziwiona słysząc ile to smoków na swej drodze spotkał.
- To dobrze, nie powiem. Jednak tutaj, u nas, z tego co pamiętam, za wiele smoków nie ma. Zdecydowanie więcej jest wilków. A i niestety z rasistami spotkać się można. - Westchnęła jakby z oburzeniem wyraźnie podkreślając tym swoją dezaprobatę wobec nietolerancyjnych osobników. - Mistyczni, phi! - Poprawiła się zaraz, zdając sobie sprawę, że smok jej usłyszeć nie mógł, gdyż jej krzyk zaginął w lesie. - Mistyczni, phi. My także mistyczni potrafimy być. Możemy być magami! I mieć skrzydła tak jak wy, o, smoki. - Powiedziała, albo raczej wyszeptała tykając go delikatnie w jego wielką, błonowatą odnogę. O ile można to tak określić. O, fioletowy właśnie przypomniał jej po cóż tutaj przybyła. Podniosła swój kuper i zanim zaczęła pić wodę z przyjemnego, chłodnego źródełka, odpowiedziała - Napić się chciałam. - No i po tych słowach przeszła do czynu zaspokojenia swego pragnienia.
Pershing
Dorosły

Pershing


Male Liczba postów : 25

     
//Narko, nie będzie mnie od jutra (11.06.) do piątku (13.06.), więc nie odpiszę w tym czasie!//

Smok mruknął coś w odpowiedzi i łypnął okiem na chlipiącą wodę waderę. Podniósł się wolno i stanął nad nią. Odbicie w przezroczystej tafli wody ukazywało, jak ogromna różnica jest między ich rozmiarami. Wyszczerzył kły w lekkim uśmiechu. Wokół panowała cisza. Gad schylił łeb nieopodal samicy i pociągnął spory łyk czystej wody. Pomlaskał trochę i westchnął z zadowoleniem. Opadł do pozycji siedzącej, poruszając ziemię. Pershing przez chwilę przypatrywał się jej niecodziennemu wyglądowi. Najbardziej zaintrygowały go dwa pawie pióra, wczepione w jej grzywkę.
- Te pióra - zaczął - doskonale do ciebie pasują. Tworzą świetny efekt i idealnie łączą się z resztą - skwitował.
Dziurki nosowe gada rozszerzyły się, gdy ten zaczerpnął dużej dawki powietrza. W tym miejscu było ono tak czyste, że najzwyczajniej stanowiło raj dla jego płuc. Pershing, odwracając się, nieświadomie machnął ogonem w stronę samicy. Spostrzegł to dopiero po chwili, gdy nie miał już czasu, by wstrzymać ową część ciała. Zdążył tylko mruknąć cicho (bo przecież krzyku i tak nie byłoby słychać) "Uważaj...". Czy to coś wskórało? Nie wiedział.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Pijąc tak nagle ujrzała, a może poczuła? ogromny cień nad sobą. Zerwała łeb do góry i patrzyła tak przechylona na smoka. Właśnie, o imię zapytać się nie zapytała i się nawet nie przedstawiła, huh! Cóż za nieładne zachowanie z jej strony. Gdy ten zasiadł wilczyca aż lekko podskoczyła, ale tylko tak leciutko, gdyż do tych wychudzonych wader nie należała. Odwróciła się ponownie pyszczkiem do niego gdy tylko słowa jego usłyszała.
- Och! Dziękuję! Schlebiasz mi, oj schlebiasz. Pióra do mnie nie należą. Ale przypominają o czymś ważnym, tak samo jak te śmiertelniki. - Mówiąc o nich uniosła je do góry, aby mógł je ujrzeć, gdyż mogły zaginąć w jej futrze. Nie należała do fanek przyjmowania pochlebstw, lecz nie dała tego po sobie poznać coby się nie zdradzić.
O, znowu zmiana. Zanim dotarło do niej, że zaraz zostanie zaatakowana nieświadomie przez ogromny ogon, została zwalona z nóg i uderzona, nie za mocno, w drzewo.
- Ugh! - Wydała z siebie dziwny dźwięk, a może raczej jęk, po chwili dochodząc do siebie podniosła się z ziemi i wypluła sierść zmieszaną z śliną. - Wiem, że do najszczuplejszych nie należysz, ale uważaj co robisz. - No i tutaj warknęła. Bywa szczera do bólu i impulsywna. Nie ukrywając - lekko się wkurzyła. Ale pamiętajmy, że to tylko Narko się poirytowała, nie userka.
Pershing
Dorosły

Pershing


Male Liczba postów : 25

     
Gad błyskawicznie zwrócił się ku wilczycy. Przejął się całym wypadkiem. Odetchnął z ulgą, kiedy zauważył jak wstaje i przemawia. Tak jakby kamień spadł mu z serca.
- Wybacz, ale czasami nie potrafię powstrzymać niektórych instynktów - ton jego głosu był dziwny, ni to poważny, ni to wesoły... ot, nijaki.
Łypnął okiem na wilczycę po raz enty. Wyglądała na poirytowaną owym zdarzeniem. Pershing uśmiechnął się niewinnie, jednakże wątpił, że cokolwiek to zdziała. Westchnął zatem i schylił łeb ku niej. Z nozdrzy ulotnił ciemny dym, który zatoczył krąg nad jej łbem.
- Proszę, nie żyw urazy - mruknął, po czym szturchnął ją pyskiem. - Mógłbym poznać twoje imię? - wyszczerzył kły w szerokim uśmiechu.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Fala zjeżonej sierści przebiegła po jej grzbiecie, a zaraz potem się uspokoiła. Wyprostowała się, odetchnęła głęboko i wypluła ponownie ślinę na ziemię. Czoło dalej miała zmarszczone, lecz po chwili uspokoiła się i jedynie zasiadła wygodnie tam gdzie stała. Oblizała kły z dziwnego posmaku. Jednak żebra miała potłuczone, bolały jej podczas oddychania. Westchnęła głęboko jęcząc z bólu.
- Instynktów? Chyba raczej odruchów, przyzwyczajeń. - Uniosła wysoko brwi nie otwierając oczu. Skupiała się na bólu, aby przeszedł. Nie ruszała się. Była w całkowitym bezruchu, jedynie wiatr delikatnie poruszał jej sierścią i grzywą, a boki unosiły się przy każdym wdechu.
Kiedy to smok dmuchnął dymem nad nią uśmiechnęła się, otwierając oczy, delikatnie ale i pogodnie. Te słowa dały jej jakąś otuchę. Lecz trącenie wszystko zrujnowało, bo ponownie poczuła ból. Syknęła.
- Nie tykaj mnie lepiej teraz, żebra mam stłuczone. - Mruknęła aby nie musieć ich zbytnio używać przy oddychaniu. Zamknięte ponownie miała oczy. - Zwą mnie Narkomanthik, a Ciebie? - Otworzyła zielone ślepka i zmusiła się do trochę krzywego uśmiechu.
Pershing
Dorosły

Pershing


Male Liczba postów : 25

     
Smok delikatnie się uśmiechnął.
- Racz mi wybaczyć ten błąd - słowa wypowiedział głośno i wyraźnie, nie tracąc wyżej wspominanego uśmiechu. - Ja noszę miano... eee... hem... - zawahał się, po raz enty zapomniał swojego imienia; pokręcił delikatnie łbem i zmrużył ślepia, chcąc je sobie przypomnieć. - Pershing, tak... jestem Pershing - dokończył wreszcie i uniósł łeb, by wadera nie dostrzegła jego zawstydzenia.
Nie wiedzieć czemu wokół zapanował mrok. Dotychczas delikatnie przedzierające się przez listki światło - znikło. Gad rozejrzał się. Ledwo dostrzegał kraniec swego pyska. Na szczęście barwy Narkomanthik były na tyle rażące w oczy, że widział zamazane, jasne plamy w dole. Dreszcz przebiegł po jego grzbiecie, ma moment wprowadzając go w bezruch. Światło słoneczne zniknęło bez śladu.
- Co się dzieje...? - mruknął i wtórnie przewertował wzrokiem okolicę. - Słońce... nie widzę go. Ani śladu po nim - szepnął niemalże, a jego oczy poszerzyły się znacznie, czuł jak narasta w nim uczucie strachu.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Co za dziwne zjawisko. Smok, co swe miano zapomina. Cóż, trudno się dziwić, mają wiele wieków po jakimś czasie nie przykuwa się uwagi do takich drobnostek jak swe imię. Hm? Ale jak to niestety u Narko bywa, temat ten będzie drążyć coby jak najwięcej wyciągnąć ze smoka. Uśmiechnęła się w taki dosyć wścibski sposób. Userka bardziej adekwatnego określenia nie mogła znaleźć.
- Ileż to lat musisz mieć, że problemy masz z zapamiętaniem swego miana, co? - Oczy jej zabłysły choć w dalszym bezruchu pozostawała. Ból jej powoli zaczął przechodzić, ale do chodzenia jeszcze daleko było. I zanim to odpowiedź uzyskała stało się nagle ciemno. Narkomanthik się to niebywale nie podobało tym bardziej, że była właśnie w towarzystwie smoka, a perspektywa bycia zgniecionym przez smoka do tych najmilszych nie należała. Wadera została zmuszona do wstania i to z bólem, który wyraźnie malował się na jej pyszczku. Podreptała do łapy smoka i poczęła ją trącać.
- Weź mnie na grzbiet, proszę. Nie chcę być jeszcze nie daj Boże zgnieciona przez ciebie. - Jęknęła do smoka, dostatecznie głośno aby ją usłyszał i mógł jakoś sensownie zareagować.
Pershing
Dorosły

Pershing


Male Liczba postów : 25

     
Gad popatrzył na wilczycę. Mrugnął dwa razy. Przetwarzał jej prośbę. Po niespełna minucie schylił wielki łeb, a cielsko opadło na ziemię. Grunt delikatnie zatrząsł się ze względu na to, że opadając na "dywanik matki natury" Pershing zbytnio nie hamował się i legnął byle jak.
- Nie ma sprawy - odparł przy okazji. - A co do poprzedniego pytania... Jesteś aż tak ciekawska? Naprawdę, w życiu nie spotkałem bardziej spontanicznego stworzenia - zaśmiał się gardłowo, co bardziej przypominało pomruk niż śmiech. -No, skoro ciekawość wzięła u ciebie górę, to powiem ci, ile wiosen sobie liczę. Otóż będzie ich z pięć... - tu przerwał, by wzbudzić ciekawość Narko - ...tysięcy - zakończył, chichocząc pod nosem.
Ciemność nie pozwalała mu dostrzec, czy wilczyca wdrapała się na jego grzbiet, dlatego też pozostawał ciągle w pozycji leżącej, coby to nie zrzucić jej i spowodować zgonu. Jeszcze tylko tego brakowało! Czekając na jej reakcję i jakąkolwiek oznakę życia, smok wypuścił z nozdrzy kilka obręczy dymu, bo właścicielka konta nie chciała pozostawiać odpisu krótkiego, żeby nie zdenerwować kochanej Narko.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
//haha, ten dopisek :"D

Podskoczyła delikatnie na swoich chudych łapeczkach ale już zaraz potem sytuacja była opanowana, dzięki czemu odetchnęła z ulgą ale zaraz potem jęknęła. Choć żebra już powoli przestają ją boleć mimo wszystko za wesoło nie jest. Może lecznica?
- Dziękuję, dobry z ciebie smoczek. - Zachichotała po czym wdrapała się delikatnie i niestety mozolnie na jego łepek. Kiedy już była wygodnie usadowiona i trzymająca się jego rogów usłyszała odpowiedź.
- A że jestem spontaniczna to ja wieem. - Machnęła niedbale łapką. Och, za skromna to nie jest. - Hoho! To niezły starzec jest z ciebie, nie powiem. Zastanawia mnie jak to jest, że smoki są w stanie żyć tyle lat i nawet wieków! przy czym ich uroda pozostaje niezmienna. - Pokręciła noskiem jakby szukała nim odpowiedniej odpowiedzi ale zamiast tego zauważyła co właśnie Pershingowi powiedziała. - Ale nie bierz tego do siebie, pf! To żaden komplement szczególny i wobec twojej osoby nie jest. Mówiłam ogólnie, o. - Pacnęła go delikatnie łapką po ogromnym łbie, po czym zaszurała ogonem co można odebrać jako "wstawaj, na co czekasz". Jak już sytuacja będzie opanowana poprosi go o podrzucenie do lecznicy. Nie jest to głupi pomysł.

EDIT.
Nie widząc żadnej reakcji ze strony bestii westchnęła smutno i odeszła. Zwyczajnie, bezceremonialnie odwracając się ruszyła w swoją stronę. Żegnaj Pershi, taka fajna postać z ciebie była.

/zt.
Nemesis
Dorosły

Nemesis


Female Liczba postów : 205
Skąd : woj. lubelskie

     
Jakieś dziwne zrządzenie losu sprawiło, że przechodziła tędy mrocznie wyglądająca postać wilczycy. Ledwie ją było widać w ciemnościach, sprawę utrudniało jej czarne jak węgiel futro. Tylko wprawne oko mogło ją wypatrzeć. Cisza panująca w tym lesie była niezwykła. Niemal można było się w niej zatracić.. albo prościej mówiąc, uciąć sobie drzemkę. Miejsce wyglądało na spokojne, ba, nawet za spokojne, więc czemu nie. Chociaż może jednak można sobie odpuścić. Kto wie, co tu może spotkać samotniczkę. Lepiej zaczekać na rozwój wydarzeń.
Hultaj
Dojrzewający

Hultaj


Male Liczba postów : 5

     
"Ło ho. Co za miejsce" - pomyślał mały figlarny szczeniak.
O tak.... Mowa o rozkosznym Hultaju. Biedny dzieciak nie miał co z sobą zrobić więc udał się na (niewinną?) przechadzkę. Znalazł się w ów dziwnym i ponurym miejscu gdzie nie spodziewał się kogoś lub coś tuaj spotkać. Młody wilczek tak sobie hopsał i fikał unikając zachaczenia łapą (łapami) o korzenie drzew.
No niestety nasza ciamajda musiała się wyglebać. Nie wiadomo jak. po prostu od tak. Hultajek tak się potulał, że, aż znalazł się nad brzegiem wody. Biedaczysko padło prosto na zadek. Jako że jego zasób słów był mały to powiedział tylko "Ała".
Podniósł się i przeszedł kawałek dalej do miejsca gdzie mała ilość słońca prześwitywała przez korony drzew. Położył się na grzbiecie i wziął swój puchaty ogonek do pyszczka, zaczynając go odgryzywać. Ta czynność nie miała nic na celu. Po prostu mu się nudziło. Nie wiedział czego się może spodziewać po takim miejscu.


//przepraszam za ort. jestem na tel//
Nemesis
Dorosły

Nemesis


Female Liczba postów : 205
Skąd : woj. lubelskie

     
Nagły, ledwie słyszalny hałas zwrócił uwagę wadery. Postawiła swoje wielkie uszy do pionu i nasłuchiwała. Ciekawe co to mogło być? Może jakieś zwierze, na które można zapolować. Stała cicho i nasłuchiwała. Coś tam się ruszało, tylko co? Postanowiła to sprawdzić. Idąc powoli cały czas nastawiała uszu. Po jakimś czasie szmery zamilkły, ich miejsce zajęła dziwna acz znajoma woń pobratymca. Tak, musiał tu być inny wilk. Wilczyca nie przepadała za jałowymi pogaduszkami jakimi często częstowały ją wilki, które spotkała. Jednak czasem warto z kimś pogadać choćby z nudów. Choćby o niczym. W końcu jej niebieskie ślepia dojrzały w ciemnym lesie jakieś przebłyski słońca. Czyżby tam miał się schować ów wilk, którego wyczuła?
Hultaj
Dojrzewający

Hultaj


Male Liczba postów : 5

     
Hultaj odwrócił się plecami do krzaków. Biedaczek nic nie słyszał ponieważ znajdował się w swojej własnej fantastycznej krainie. Myślał, że liście w które się wpatrywał to motyle.
Przestał gryźć swój ogon i zaczął wymachiwać swoimi łapami jednocześnie cicho śmiejąc się pod nosem. Jednak od razu spoważniał. Oczywiście uwielbiał podróżować ale się bał. Był samotny i naiwny. Skazany na łaskę.
Teraz wyglądał jak zbity szczeniak. Jego szept był ledwo słyszalny
- I co ja mam telas lobić? Lestem taki maly. Nic nie znace.
Pochylił łepek i cicho pochlipywał. Nadal nie zauważył ani nie wyczuł czyjejś obecności. Gdyby tak było to na pewno by nie płakał publicznie bo przecież on jest "macho". Ciekawe jak to się dalej potoczy...
Nemesis
Dorosły

Nemesis


Female Liczba postów : 205
Skąd : woj. lubelskie

     
Zwolniła kroku. Jakoś tak. Może to przyzwyczajenie? Może nie? Nie ważne. Łapy stawiała ostrożnie by nie nadepnąć przypadkiem na jakąś suchą gałązkę, bo każdy wie co by się wtedy stało. Sytuacja rodem z filmu. Pomimo ślimaczego tępa, czarny cień w końcu doszedł na miejsce. Wadera dokładnie rozejrzała się po okolicy. W końcu zauważyła jakiegoś wilka. Siedział na ziemi, pod drzewem. Jednak nie widziała ani jego wyrazu pyska, ani nic. Siedział odwrócony do niej tyłem. Jedyne co mogła dostrzec to to, że było to właściwie ledwie wyrośnięte szczenię. Prawie jak jej podopieczna. Zatrzymała się i obserwowała. Co też zrobi maluch?
Hultaj
Dojrzewający

Hultaj


Male Liczba postów : 5

     
Hultaj wsadził sobie ogon do buzi i zaczął żuć. Uspokoił się i rozejrzał. Otaczały go ogromne owady. Zapiszczał i zaczął nerwowo przebierać łapkami. Zamrugał i stwory zniknęły. Ale zaczął hopsać tęczowy zajączek. Hultaj zapiszczał i rzucił się w pogoń. Wtedy zwierzątko stało się białe, a wilczek usiadł obrażony. Ogon znów powędrował do pyszczka. Malec rozejrzał się ponownie. Czekoladowe drzewa, krzaki z waty cukrowej, nagle jego wzrok przykuł nieregularny, czerwony kształt. Wilczek zapiszczał z radością. Żelek! Hultaj wsadził sobie grudę do pyszczka i zaczął żuć. Au! Zabolały go zęby i wypluł "przysmak". Żelek okazał się kamieniem! Łzy napłynęły do oczu maluszka. Otarł je wierzchem łapy i zaczął cicho popłakiwać. Spojrzał w górę. Z nieba leciała czekolada! Hultaj otworzył pyszczek.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Każdy czasami potrzebuje nieco ciszy, spokoju. Kiedy do tego pakietu dorzucimy jeszcze czystą, smaczną, chłodną wodę - mamy komplet idealny. Dlatego nie ma co się dziwić, że Klucha pojawił się właśnie w tym miejscu, krocząc niespiesznie. Odkąd nabrało mu się ciała, szybciej się męczył i bolały go stawy, jednak nie utracił pogody ducha. Przynajmniej się starał, jak mu idzie? Okaże się. Na razie nie wiedział o wielu rzeczach, które pewnie u niejednego wywołałyby depresję. Do Krainy powrócił niedawno, zdaje się, że uczynił to w bardzo złym czasie - chociaż nie miał pojęcia o niedawnych plagach, przedłużającym się zaćmieniu słońca czy sazlejących w najlepsze, wściekłych bogach. Cieszyl się beztroską, upijając kilka solidnych łyków orzeźwiającej cieczy. Umęczony jak po maratonie, musiał ugasić pragnienie.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel przybył tu.
Jego paranoja w tym momencie ulegała znacznemu nasileniu. Ochrona, czy nie, przecież Oni wiedzą. Oni tu są. Śledzą go...
Gdzie jest Kein?
Miał być. Ponoć kryje się gdzieś w krzakach, gotów przybyć z odsieczą...
Słodkawy zapach perfum wywietrzał już dawno.
Sierść odrosła, wróciła do poprzedniej barwy.
Nie miał kontaktów.
Był łatwym celem.
I ten zapach... Prześladował go od dobrych kilku godzin, przyspieszając bicie serca.
Zapach kota.
Tego kota.
On gdzieś tu był...
Wilk pijący wodę.
Czy to Ony?
Karmel zwolnił znacznie, zatrzymał się. W duchu odmówił modlitwę za to, by chroniący go wojownik tu był.
Oczywiście, że jest. Musi być. Jeśli nie jemu ufać... To komu?
Oczywiście Karmel pojęcia nie miał, że ta ochrona była równie realna, co Oni. Gdyby wiedział, oszalałby ze strachu. Wykopał bunkier gdzieś w lesie i zamknąłby się w nim do końca życia. I co wtedy z Wiatrem? Bez bety?
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart poruszył nozdrzami. Miał wrażenie, że do jego nosa dotarła znana woń. Może nie czuł jej dawno i może od ostatniego spotkania tych dwóch dżentelmenów minęło wiele czasu i wiele nowych zapachów, jednak... Coś kojarzył. Zupełnie, jakby gdzieś stosunkowo niedaleko czaił się ktoś, kto swego czasu całkiem niemało dla niego znaczył. Niedoszły samobójca, żyjący jedynie od kreski, do kreski. Nieważne, że nadal wisiał mu kilka kości za zmarnowany towar. Karmel. Klucha uniósł łeb, aby rozejrzeć się dookola. A może tylko mu się zdawało?
- Karmel? - rzucił w eter, bez najmniejszej krzty przekonania. A może wyobraźnia płata mu figle? Może Shathow dorzuciła mu coś do sarniny albo rozpuściła we Frugo? Trudno określić, w każdym jednak razie myśl, że przyjaciel mógłby być niedaleko, nie dawała mu spokoju.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Userka padła, czytając o kościach. Fakt, kości. Zapomniane całkiem, w obliczu nieobecności Barta.
Ale Karmel również o nich nie pamięta.
Usłyszał swoje imię.
Ony go znał? Ciekawe...
Wiedział coś?
Szukał go? Zapewne spróbuje zabić.
Szybka ocena. Ony jest... Ma grube kości, o. Nie wygląda na dobrego biegacza. Karmel, który ostatnie miesiące spędził jedyni na ucieczce, zmyłby się bez trudu. Poza tym... Czarny Wojownik czuwa. Nie da zabić.
We dwóch z łatwością pokonają Onego.
Można spróbować porozmawiać...?
- Eee... Tak? - zapytał bardziej, niż powiedział.
Dodajmy jeszcze do pełni obrazu, że z pomiędzy drzew wyszedł Horus. Podszedł do Barta i otarł się o niego, mrucząc głośno.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
- Ha, Horus! Witaj, stary wyjadaczu! - zawołał radośnie, chociaż pewnie specyfika tego miejsca spowodowała wyciszenie jego głosu. Nie jestem pewna, jak to działa - czy krzyki są niesłyszalne w ogóle, czy może tylko znoszone do szeptów. Pewnie opcja pierwsza, ale nieważne, Bart zdawał się wcale nie zauważyć, że jakos dźwięk się po okolicy nie rozszedł. Wstyd przyznać, ale Klucha nie radził sobie z kapryśną córeczką rudzielca, nie miał nawet pewności, gdzie się dama znajduje. Jakoś drogi ich się rozeszły, trudno stwierdzić, na jak długo (pewnie do czasu, aż znajdę chwilę, aby odnaleźć art i ewentualne imię kotki - następnym razem wpisuję wszystko do KP, serio!). Dopiero po chwili, drapiąc lekko kark kocura, przypomnial sobie o przyjacielu. Teraz miał już niemal pewność.
- Gdzieś się schował, staruszku? - spytał, strzygąc uchem. Gdyby nie pojawienie sie kota, spróbowałby po rozchodzeniu się głosu Karmelka oszacować, gdzie ten mógłby się znajdować. Jednak uwaga odwrócona, uciekła w stronę kota - i tyle byłoby z 'szacunków' Kluchy.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Kociątko nie miało imienia. A arty gdzieś tam mam, mogę poszukać w wolnej chwili.
Horus zamruczał głośno, przewracając się na grzbiet przed Bartem.
Karmel zbliżył się nieco... Ot, by dało się go dostrzec. Nie chował się.
Nawet przed Onym, bezlitosnym mordercą.
To jego kot. Nie trzeba więcej dowodów na Onowatość.
A jednak zbliżył się. Zbliżył się, choć przysiągł sobie uciekać, gdy tylko zobaczy kota. A wcześniej, zanim zaczęło to wychodzić, uciekać przed każdym, kogo kot lubi.
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, hę?
Zbliżył się w każdym razie. Trochę.
- Fisz na palcach? - spróbował.
To było hasło. Hasło Onych. Może dzięki temu przeżyje?
Sponsored content