Las Wiecznej Ciszy

Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart mimowolnie się zaśmiał, bo i jak inaczej mógł zareagować? Nie był osobnikiem, który obraziłby się w tej sytuacji czy strzelił focha. Pokręcił jedynie z rozbawieniem pyzatą mordką, ciepłym uśmiechem przyozdobioną. Po chwili odkaszlnął i opanował wesołość, spoglądając na samca.
- Z tego co pamiętam większość mówi do mnie Bart, ale niektórzy wołają 'Łajza', "Obieżyświat", "Włóczykij" czy ostatnio i "Klucha". Jednak najbardziej przywiązany jestem do tego pierwszego. - W odróżnieniu ode mnie, dla której to 'Klucha' stało się ulubionym określeniem tego łazika.
- I nie dziękuj, nie masz za co. W końcu po coś się ma przyjaciół, co nie? - rzucił żartobliwie, wyszczerzając zęby w przesadnie szerokim uśmiechu, coś na zasadzie Simby z Króla Lwa, kiedy wraz z Nalą prosił, aby matka zezwolila na wycieczkę w okolice "wodopoju". Aż usłyszałam to wymowne "PROSZĘĘĘĘ".
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Skinął łbem.
Zapamięta.
Również się uśmiechnął na widok szerokiego wyszczerzu Barta.
Cieszył się, że spotkał kogoś, komu może zaufać.
Wybiła trzecia. To ostatni post na dziś... Nie, stop! Na wczoraj. Dzisiaj jest już jutrzejsze dziś. Oczy bolą od fona, literki się rozmazują... Jednak pisanie eseju nie wyszło na dobre. Chyba z godzinę nad nim spędziłam, jak nie lepiej. A teraz wena całkiem się wyczerpała... Cóż, trudno. Post krótki i bez sensu, ale lepszy, niż żaden. Dzisiejsze jutro napiszę lepszy. A w nocy kolejny esej, bo w dzień nie da się ich pisać. Za dużo rodziców zawracających głowę i goniących do nauki.
Post bardziej o mnie i dzisiejszym jutrze, lub wczorajszym dzisiaj, ale... Grunt, że jest.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
- I co teraz zrobisz? Jakieś plany? W sensie na dalsze życie. Będziesz gnać za przeszłością, czy skupisz na tym, co ma nadejść? Nadal wierzysz, że chcą Cię zabić na każdym kroku? - zasypał wilka pytaniami, uśmiechając już znacznie łagodniej. Interesował się losem Bety, bo w końcu nadal widział w nim przyjaciela, jedną z nielicznych istot, które jeszcze nie spisały go na straty. W sumie... nie był tego bowiem, jakby nie patrzyć, w końcu nie spotkał jeszcze nikogo z dawnych znajomych poza Karmelkiem i Shathow, a jak to między nimi jest - wiadomo. Przeczuwał jednak, że każda inna znajoma osoba powitałaby go z równie wielkim entuzjazmem, jak Shathow. Nie była zachwycona, a Klucha nie miał prawa mieć jej tego za złe. Musi jeszcze babkę nawiedzić, rodzina zawsze się cieszy, prawda. Szkoda tylko, że Bereta na fabule nie ma, nalot to uniemożliwia i tyle.
- Zaczynam się o Ciebie martwić. Szkoda by bylo, żebyś nie korzystał z uroków życia z racji na ten irracjonalny strach... - powiedział spokojnie, przekręcając lekko łeb.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
- Pierwsze, co, to spróbuję ogarnąć Watahę. Potem... Myślałem, żeby podszkolić się trochę i zdawać na Szpiega. Jak by nie patrzeć, mam jakąś wprawę. Co do zabicia... Merethil, ten metalowy, zniknął. Nie było dotąd dowodów na to, by na chwilę obecną wokół znajdowali się inni. A dzięki mojej ochronie mogę spać spokojnie. Jakoś to będzie.
Również się uśmiechał. Dobrze się czuł w towarzystwie Barta, ufał mu. Cieszył się, że go spotkał.
Kot również wydawał się uśmiechać. Spod przymkniętych bursztynowych ślepi obserwował wilki, zadowolony, że Plan znów zaczyna się spełniać. Karmel nawrócony. Wystarczyło jedno spotkanie, kilka słów...
Horus tęsknił za Bartem. I cieszył się, że go znów widzi. A oznajmiał to światu cichym, nie zamierającym ani na moment mruczeniem.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart skinął łbem. Karmel mówił z sensem, prawił coraz mądrzej. Jeszcze jest szansa, że się nie wykończy. Wolał nie myśleć, co będzie, kiedy tamten metalowy powróci. Uśmiechnął się łagodnie, bo co innego miał w końcu do roboty?
- W razie czego zawsze mogę Ci jakoś dopomóc, na tyle oczywiście, na ile pozwoli mi bęben czy moje kompetencje. Wiesz, kiedyś byłem łowcą, a teraz? Teraz nie ma nawet o czym mówić, przeklęta nadwaga - rzekł spokojnie, jednak następnie zaśmiał się krótko, próbując w ten sposób zamaskować złość na siebie, swój brzuch i fakt, że nie jest w stanie się jego pozbyć. Nie chodziło o lenistwo, bo te potrafił odstawić na bok - w końcu jako łowca musiał czasem pogonić za ofiarą. Najzwyczajniej: ile by nie robił, nie tracił ani odrobiny wagi. Masa - jest. Rzeźba - ...
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Również się zaśmiał, ot, serdecznie. Nie wyśmiewał Barta ani nic w tym stylu.
- Dzięki. Zapamiętam. W razie czego od razu uderzam do ciebie.
Uśmiech nie zchodził mu z pyska. Cieszył się, że wreszcie spotkał kogoś, kto nie dybie na jego życie lub nie pomaga dla kości. Dobrze spotkać kogoś, komu może zaufać. Spotkał jak dotąd, łącznie z Bartem jeno dwie takie osoby. A przecież widział sporo wilków od czasu wypadku. I jakoś tylko ci dwaj podali mu pomocną łapę.
Postanowił sobie, że im to jakoś kiedyś wynagrodzi.
- A ty co planujesz? - spytał.
Był autentycznie ciekawy. Zostanie? Odejdzie? Wmiesza się w politykę? Założy rodzinę? Pójdzie na dietę?
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Co planuje, dobre pytanie. Zastrzygł uszyma, jakby zaniepokojony jakimś dźwiękiem, którego oczywiście nie było. Zmarszczył też pociesznie czoło, zastanawiając się nad tym wszystkim.
- Chyba nic. Co będzie, to będzie - odpowiedział w końcu, poniekąd zgodnie z prawdą. Jaki miałby cel w oszukiwaniu bety? Swoją drogą, userka wie więcej i gratuluje alfy. Bart uśmiechnął się lekko pod nosem, spoglądając jakby podstępnie na przyjaciela.
- A co, mamy w Wietrze jakieś interesujące wakaty? - zapytał wesoło, mrugnąwszy do wilka porozumiewawczo. Jako otyły wilk słabe miał perspektywy. Nauczyciel, który raczy młode pokolenie teoretyczną wiedzą, jednocześnie poprzez gnębienie nieuków odreagowujący własne frustracje to maks, na co mógł liczyć...
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel uśmiechnął się, kiwając łbem.
- W Wietrze są tylko wakaty. Coś by się na pewno znalazło i dla ciebie.
Chciał dorzucić coś o wolnym stołku, ale zrezygnował w ostatniej chwili. Wyobraził sobie bowiem Barta na stołku...
To musiałby być cały stół, nie stołek!
Nie powiedział tego jednak głośno. Chyba nikt nie lubi, jak mu wagę wypominają, hmm?
[color=#6d3495] - Jakby co, chętnie pomogę. Mam na liście obowiązków przeprowadzanie testów.
A także zrobienie coś, by stołki miejsca były pełne.[/c
Nie miał więc żadnych zastrzeżeń do pomysłu, by Bart zdał na kogokolwiek. Wręcz zamierzał mu zdanie owo ułatwić, jeśli będzie trzeba.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart zmarszczył czoło, udając, że myśli. A wychodziło mu wyśmienicie! Udawanie, oczywiście, bo z myśleniem zawsze już bywa gorzej. Spojrzał na kocura, jakby u niego szukając odpowiedzi, podpowiedzi czy wskazówki. Następnie przeniósł wzrok na wilka, by lekko się do niego uśmiechnąć.
- Nie podejrzewam, abym w obecnym stanie i o obecnej wadze nadawał się do czegokolwiek - powiedział pogodnie, próbując nie po raz pierwszy odwrócić własne kompleksy w żart. Żal palil go od środka, gorycz zdawała się wygryzać mu poszczególne organy, jeden za drugim, drugi za trzecim - i tak dalej. Nieważne. Czuł sie źle, w wielkim skrócie, zachowując choć odrobinę sensu.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel machnął łapą.
- Ajtam, gadanie. Jest masa stanowisk, na które się nadajesz. Nie myślałeś kiedyś, by zostać... Magiem? A może Artystą? Szamanem? Lekarzem? Wartownikiem?
Karmel nie widział problemu. Przecież przy większości rang szczupła sylwetka nie była konieczna. Oczywiście, Bart nie zrobi kariery jako Wojownik, czy Tropiciel, bo do tego trzeba szybkości i siły. Ale przecież nie wszystkie rangi tego wymagały. Jest masa siedzących stanowisk.
A Wartownik by się bardzo przydał. Jeden do mostu, drugi do spiżarni. Mag też byłby fajną opcją. Wiatr zyskałby naprawdę wiele, mając swojego maga. Artystę również. Wielu nie dostrzega potencjału Artystów w wojnach na przykład. A potrafią oni bardzo wiele. Są warci tyle samo, co Magowie, czy Wojownicy. A nawet więcej, niż wojownicy.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Zaśmiał się krótko.
- Artyście potrzeba choć nieco talentu, zaś jako medyk siałbym jedynie zamęt w lecznicy, strącając wszelkie leki przy obróceniu się, co mowa o leczeniu! „Primus non nocere”, Karmelu. Po pierwsze - nie szkodzić. Jako wartownik nie dogoniłbym potencjalnego złodzieja jedzenia albo nieprzyjaciół, próbujacych przekroczyć most... Co do maga i szamana... musiałbym się zastanowić. A Ty? Dlaczego myślisz o posadzie Szpiega? - zagaił z zainteresowaniem, przekręcając lekko głowę. Obserwował to wilka, to zaś kota, od czasu do czasu niedbale machnąwszy ogonem.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel zastanowił się przez chwilę.
- Mam wprawę dzięki miesiącom ukrywania się... Poza tym, chcę również na coś się przydać. A podczas życia incognito nawiązałem kilka znajomości, które w pracy Szpiega mogłyby się przydać. Jakiś tam talent chyba mam, skoro przeżyłem... Więc czemu nie? Oczywiście jest to dość odległa przyszłość.
Również zerknął na kota. Ten jednak nie robił nic interesującego, więc spojrzenie fiołkowych oczu Karmelka wróciło na oblicze przyjaciela.
To zdanie jest dziwne i bez sensu... Cóż, zdarza się. Grunt, że wiadomo, o co chodzi, prawda?
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Wiadomo. Podstawowe założenie wypelnione.
- Myślę, że jako beta watahy już się jej na wiele przydajesz. Mam nadzieję, że chcesz szkolić się czy zdawać na szpiega dlatego, że to lubisz, a nie tylko po to, by - jak mówisz - "się na coś przydać'. Inaczej szybko będziesz miał dosyć. Może właśnie przez zamilowanie do łowiectwa trudno mi widzieć siebie w innej roli? - mówił spokojnie, jakby wręcz w głębokim zamyśleniu, a jego ogon delikatnie kołysał się na boki, przemieszczając po podłożu raz za razem. Bart obawiał się, że żadna inna profesja nie da mu tyle radości, szczęścia ani satysfakcji, ile właśnie oddawanie się polowaniom. Nie potrafił wyobrazić sobie siebie samego w roli szalonego szamana albo parającego się czarami maga. Może kiedyś i to ulegnie zmianie, na razie jednak nic na to nie zapowiadalo.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Pokiwał łbem.
- Tak, nawet podoba mi się ta robota.
Horus zamiauczał głośno, sygnalizując, że Karmel wkrótce potrzebować może miejsca. Cóż, takie życie. Trzeba będzie polowanie dla spiżarni ogarnąć, potem test dla kogoś... Trzeba więc złapać mojego paranoika za kark i zaciągnąć do obowiązków, jakich Alfie nie brakuje.
Karmel spojrzał na kota niechętnie.
- Wygląda na to, że na nas już czas... Trzymaj się. Wpadnij kiedyś, zawsze jesteś u mnie mile widziany.
Uśmiechnął się przepraszająco, po czym podążył za kotem.

zt. Sorki.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Ok, żaden problem, chętnie podrzucę Ci Kluchę, jak będzie okazja czy coś. W każdym razie, wracając do rzeczywistości, teraźniejszości czy coś. Do tego, co tu i teraz. Co pomiędzy Bart'em a Karmelem.
- Jasne, na pewno jeszcze Cię nawiedzę - powiedział pogodnie, zamiatając ogonem i ociężale unosząc wielki zad z podłoża. Przeciągnął się nieco, coś mu tam strzyknęło, ale się nie przejmował. Nadal miał kości, znak, że nie składa się z samego tłuszczu! Ruszył przed siebie.

zt.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
"Żyje tu wiele zwierząt". Na pewno znajdzie coś odpowiedniego dla chorej ciotki. Klął pod nosem, ile wlezie. W końcu Lei tutaj nie było, mógł zatem sobie na więcej pozwolić i dać upust emocjom, niekoniecznie pozytywnym. Łapy mu drżały a głośny oddech sygnalizował, dlaczego. Sapał jak byk na corridzie czy innej, równie brutalnej, imprezie. Rozejrzał się dookoła, zatrzymując. Śnieg oblepiał sierść na jego łapach, a dalsze skradanie się z całą pewnością nie miało sensu. Skrzypienie śniegu na pewno zdradziłoby jego obecność i pozycję, zanim zdążyłby jakkolwiek zareagować. Postanowił więc wypatrzyć cokolwiek z miejsca, w którym sie znajdował. Był żałosny. Zarowno nie potrafił walczyć, jak i polować. Z drugiej jednak strony... BYŁ ALFĄ, o jego przetrwanie powinna dbać cała wataha! I gdzie ona obecnie była? No, właśnie. Warknął pod nosem, co spłoszyło zdezorientowane stadko bażantów. Nie wiem, gdzie zimują, a nie chcą szpanować wiedzą z wiki, zatem załóżmy, że w najgorszym razie przez mrok się zagapiły i nie odleciały. Na taką chwilę czekał Alastair. Rzucił się w stornę ptaszysk, bo w końcu śnieg był dobrze widocznym, a co za tym idzie - widoczne były także zarysowane na jego tle sylwetki. Chwila roboty, nieco szamania, przygniecenie łapami jednego ptaka i zagryzienie drugiego. Dał radę. Choć to głupie - był z siebie dumny. Rozpostarł jasne skrzydła i udał się drogą powietrzną w stronę gór. Zależało mu bowiem na tym, aby znaleźć się tam jak najszybciej. Lea go potrzebowała bardziej, aniżeli kiedykolwiek indziej.

zt.
Akihiko
Dorosły

Akihiko


Male Liczba postów : 39

     
Przebył bardzo długą drogę prosto z gór. Obserwował wyraźnie krajobraz, który zmienił się całkowicie. Ziemia była mniej kamienista, bardziej miękka, więcej zielonej trawy, nawet jej kolor się zmieniał na dosyć ciemny. Wtedy, kiedy uniósł wyżej łepetyne ujrzał ogromne drzewa o grubych pniach. Przystanął na chwilę, postawił uszy na sztorc, jakby chciał wyłapać jakiekolwiek dźwięki i potencjalne niebezpieczeństwo. Wciągnął kilka razy mocniej powietrze białym nosem. Kompletna cisza i spokój, to właśnie to, czego szukał basior. Był dzień, jednak, gdy wszedł do środka lasu i całkiem porządnie się zagłębił, wydawało się jakby nastał wieczór, a światło miało błękitny kolor. Czuł wyraźnie wewnętrzny spokój. Westchnął ciężko, jakby chciał z siebie wyrzucić wszystko, co ciężkie i trudne. Podążał do centrum lasu, póki nie natknął się na chyba największe drzewo w tym lesie, a przy nim zaraz mały strumyk. Pierw poderwał łepetyne do góry, rzeczywiście było ogromne. Podszedł do wody, pochylił się i zaczął ją powoli pić. Całkowicie czysta, świeża, niesamowite uczucie. Położył się wśród wystających korzeni gigantycznego drzewa i ziewnął.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
W miejscu tym zjawił się Winter. Nie wędrował w konkretnym celu - zwiedzał, rzec by można. Przebywał w tej krainie od dawna, od trzech lat nawet, ale wciąż nie znał jej wszystkich zakamarków. Zaskoczył go ten las, zupełnie cichy. I te drzewa, takie... spore, prawdę mówiąc. Odetchnął wreszcie, znalazłszy się przy strumyku. Był spragniony, więc się napił wody. Nie zauważył wilka leżącego pośród korzeni olbrzymiego drzewa. Bardziej przejęty był niezwykłością i wspaniałością tego miejsca niż faktem, że mógłby tu być ktoś jeszcze.
Akihiko
Dorosły

Akihiko


Male Liczba postów : 39

     
Leżał spokojnie na trawie miękkiej niczym puch. Niczym nie zmącony spokój jednak nie trwał zbyt długo. Ucho basiora odwróciło się w bok, drgnęło. Aż się zmusiły, by unieść lekko łepetyne i wyniuchać, kto się zbliża. To był wilczy zapach, więc nie spodziewał się jako takiego wroga. Nie musiał długo czekać, aby ujrzeć obcą, nową sylwetkę. Został zignorowany całkowicie, jednak jakoś mu to nie przeszkadzało, każdy chce odpocząć i każdy ma do tego prawo. Oblizał się, nawet nos, po czym odezwał się półgłosem.
- Czy ciebie też przywiodła tu ta cisza? - mruknął dosyć wyraźnie.
Zapewne tak, a może jedynie zwiedzał okolice tak jak Aki.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Och, czyżby ktoś tu był? Winter niespiesznie zwrócił łeb ku basiorowi, który się odezwał. Niestety, w Krainie wciąż panowało zaćmienie słońca, toteż niewiele dostrzegł. Zmrużył na krótką chwilę oczy. Obok jego głowy zajaśniało nieduże, aczkolwiek jasne światełko, które oświetliło pobliską przestrzeń, w tym obcego wilka.
- Witaj, nieznajomy. - powiedział półszeptem, nie spiesząc się z odpowiedzią. Otoczenie niezwykle go odprężało, co było dość wyjątkowe, aż odetchnął dyskretnie.
- Nie jestem tu w konkretnym celu, ale ostatecznie można powiedzieć, że zwiedzam. - stwierdził pogodnie, choć poważny wyraz trwał na jego twarzy. Nie należał do tych, co się wiele uśmiechają, nawet, gdy są szczęśliwi. Przeciągnął się niespiesznie i usiadł, ostatecznie przygasiwszy nieco światełko, żeby nie nadwyrężać swych sił. Teraz obejmowało znacznie mniejszy teren, ale wilki pozostawały dla siebie całkiem dobrze widoczne.
- Całkiem interesujące miejsce. - dodał, rozejrzawszy się dookoła.
Dasha
Dojrzewający

Dasha


Female Liczba postów : 7

     
Oh, co to za las? Co to za w ogóle tereny są? Jak to możliwe, że ktoś taki trafił w.. to nietypowe miejsce. Zawsze było jakieś zwierzę, człowiek, ktokolwiek do pogadania a tu taka cisza kompletna... Nie zdawała sobie ona nawet gdzie jest! A przecież ta Kraina nie gości tych... dziwnych za dobrze. Przynajmniej tak się jej wydawało w momencie kiedy tu wkroczyła. Przez całą swoją drogę napotykała tylko tych którzy się z niej nabijali. Ale skoro aktualnie jest nieuchwytna, dodatkowo poza prawem, to co się będzie ograniczać?
O to właśnie chodzi. Mieć kompletnie gdzieś wszystko i wszystkich! To jest najlepsza receptura na wieczny spokój. Przynajmniej do pewnego czasu. W końcu istot na Ziemi jest "dużo". Miliardy, więcej i jeszcze więcej!
Nie jeden raz się spotka kogoś nowego, więc dla niej to było kompletnie obojętne czy z kimś się dogadała czy nie. Najwyżej coś nie wyjdzie i tyle.
Przyszła tutaj dosyć spokojnie. Szła przed siebie słuchając piosenek na telefonie. A właśnie, przydałoby się podładować. Chwilka, ale jak? No tak, nie pomyślała, głupia ona. W końcu - bez ładowarki to jedna sprawa, ale bez prądu? No to poszukiwania elektryczności rozpoczęte! Nawet żadnej wieży nie ma, ani nic.
Coś wymyśli, to jest pewne!
Ale póki co tylko szła w kurtce zimowej i słuchawkami na uszach. Za wielkie zmęczenie aby napisać coś więcej w wejściowym poście. Potem się rozkręci.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Szedł, nie zbaczając z głównej drogi, a jego płaszcz pozostawiał charakterystyczne ślady, a raczej je zacierał, lecz nadal wskazywał drogę, którą poruszał się szczeniak. Po odpoczynku wyruszył w dalszą podróż, ale... no właśnie, gdzie on miał się podziać? Szczególnie wtedy, gdy pogoda nie dopisuje i nadal pada bialutki śnieg, zasłaniając wszystko przed jego oczami? Oceaniczne oczy wpatrywały się w dal, a łapa po krótszym czasie zaczęła go znowu boleć. Już chciał krzyknąć na cały głos, przeklinając swój los, a przy okazji zrzucić ze swoich uszu czarne słuchawki, lecz nie mógł tego zrobić! Spróbował jeszcze raz, lecz mu się nie udało, aż za trzecim razem przestał, krzywiąc się lekko oraz poprawiając swoją słuchawkę od MP3, którą dostał od Świętego Mikołaja (bo może). Bateria nadal była pełna, wręcz nieużywana, ponieważ wilczek nie mógł na początku zapoznać się zbytnio dobrze z tym dziwnym urządzeniem - dopiero kilkanaście minut temu się skapnął, iż należy wsadzić kabelek do takiej metalowej dziury, by usłyszeć bardzo fajne dźwięki z tego przedziwnego, lecz bardzo pożytecznego urządzenia - wreszcie mógł być sam! Po krótszej chwili przewinął sobie na jakiś rockowy kawałek, powtarzając go w nieskończoność, aż się nauczył tekstu piosenki mniej-więcej na pamięć, nucąc go sobie pod nosem.
- Vodka, you're feeling stronger
Vodka, no more feeling bad
Vodka, your eyes are shining
Vodka, you are the real MAN
Vodka, wipes away your tears
Vodka, removes your fears
Vodka, everyone is gorgeous
Vodka, yeah vodka!
- mówił cicho, nie znając w ogóle znaczenia tego tekstu, lecz wiedział jedno, iż jest on o wódce. Aż sobie przypomniał, że ma słabą głowę, zatem przewinął na kolejny kawałek, który był na tym magicznym urządzeniu, by sobie nie przypominać zbytnio o złej przeszłości, w której to został opity na maksa, a następnie zwinęli mu wszystkie rzeczy.
Jednak wyczuł czyiś zapach, zatem zatrzymał kolejny kawałek, by dotrzeć do woni tego zapachu nieznajomego, a przy okazji dosyć nietypowego... Postanowił tym razem, iż będzie działać za pomocą drzew, ponieważ poprzednim razem Kankami do niego tak się uczepiła, że nie mógł od niej uciec. Łapka zaczęła go mniej boleć, zatem rozwinął swoje ostre pazurki, które następnie wbiły się w korę drzewa, działając niczym haczyki. Wszedł bardzo powoli i ostrożnie, docierając aż do korony drzew. Po krótszej chwili zrobił gest niczym prawdziwy Tarzan, jedną ręką trzymając się gałęzi, a drugą zasłonił sobie oczy, by światło go nie raziło w oczy. Znalazł! Lecz... czy to na stówę był wilk? Wyglądał jak człowiek! Postanowił więc przeczekać, zdejmując swój płaszcz, by nie rzucać się w oczy,  gdyby potencjalny wróg przechodził właśnie obok tego drzewa. Oczywiście zmieścił się on do torby, która stała się niezwykle gruba, a futro zaczęło się wtapiać w całą scenerię.
Dasha
Dojrzewający

Dasha


Female Liczba postów : 7

     
Szła dalej. Trzeba było sobie przypomnieć o tamtym co się wtedy działo. Ach no tak, przecież jak się zacinał telefon to wystarczyło pacnąć łapką. Zadziałało! Tylko, że zapomniała o tym jak zimno jest na forum obecnie przez co i trochę już jej zmarzły palce. Chciałbym nakreślić, że to nie jest 100% anthro. Nieważne jakby się patrzyło na nią - była w końcu tylko wynikiem eksperymentu. Miała palce jak człowiek prawie, jednak zakończone pazurami. Z futrem oczywiście, ale ono działało w ten sposób iż jedynie chroniło właściciela przed nadmiernym zimnem. Nie kompletnym wyziębieniem które mogło jedynie przeszkodzić trochę wilkom normalnym.
Szła tak sobie dalej przechodząc między drzewami. Szło jej to dosyć sprawnie ponieważ już parę rzeczy jej nauczyli ludzie z którymi potrafiła podróżować. O dziwo nie wszyscy mają ją za wyrzutka i dziwaka.
Po pacnięciu w telefon odtworzyło się jedynie "Linkin Park - Dedicated". Stare demo z 1999 dla tych którzy chociaż trochę orientują. Ale o tym opowiadać nie będzie. Po drodze potrząsała sobie głową, bo czuła tak jakby to było o niej.
Różnica jednak tylko była taka, że ona nie kryła się aż tak w cieniu. Była dosyć... zapobiegawczą kobietą ale ignorowała każde zagrożenie póki nie wyjęło jakiejś broni palnej. W końcu z białą da się walczyć. Co najwyżej parę pocięć będzie ale jeśli ktoś umie walczyć i unikać ciosów to jest dosyć łatwo.
Ignorowała Zukiego, bo go zwyczajnie nie zauważyła. Nie ukradnie jej nic, bo... bo nic nie ma przecież.
Tak więc szła sobie dalej. Jej tempo było dosyć charakterystyczne, takie jak dla osób kompletnie zamyślonych. Ogon zaś był w tym przypadku dosyć upierdliwy, bo jako jedyna część ciała wystawał. Chociaż z drugiej strony... a mniejsza.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Zuki siedział spokojnie na drzewie, trzęsąc się zarówno z zimna, jak i ze strachu, który opanowywał jego ciało - wiedział, iż ludzie potrafią być bezlitosnymi stworzeniami, czyhając tylko na każdy jego fałszywy krok. Kto wie, być może i w niektórych miastach są wywieszone karteczki z jego zdjęciem oraz napisem: "POSZUKIWANY. ŻYWY LUB MARTWY". Stający na dwóch łapach, specjalnie do tej fotografii, z jakąś dziwną, numeryczną tabliczką oraz diabelskim uśmiechem, a oczami pełnymi pewności, jak i męskości (oh, yeah!). Młody zaśmiał się dosyć głośno, co nie zostało usłyszane, jednak i tak dawało mu ogromną radość - tylko szkoda, iż ciche dźwięki są możliwe do wychwycenia. Po krótszej chwili położył się na jednej z gałęzi, a ze swoich łapek uformował lornetkę, która obserwowała nieznajomego, być może i wroga, nie zdejmując go ani na chwilę (oczywiście mrugał). Jednak jeden szczegół zdołał go zdziwić - puszysty ogon! Wtedy przywołał do siebie swoją własną kitę, dotknął jej, a następnie powtórzywszy tę sekwencję kilkanaście razy, nie mógł uwierzyć; wilk poruszający się na dwóch tylnych łapach, przyjmujący postawę niczym prawdziwy dwunog! W to Zukiś nie mógł uwierzyć, lecz był tak zaintrygowany owym stworzeniem, że nie potrafił powstrzymać swojego szybko bijącego serca - zobaczyć coś nieznanego jako pierwszy! No, ale tego oczywiście nie wiedział. Tak oto skoczył gdzieś na piosenkę One Republic o tytule Counting Stars, jednak nie spodobała mu się ona, ponieważ była ona jakaś powolna i żmudna... Zatem spojrzał na swoje urządzenie, wchodząc mechanicznymi przyciskami do menu, by troszeczkę zmienić cały sens. Trochę już zdołał obczaić, nawet dotarł do zakładki "Korektor", gdzie znalazł coś, co go zainteresowało - tryb Nightcore! Włączył go, troszeczkę zdziwiony tym, jak muzyka zmieniła się na taką, która jest dziwna, po(d)kręcona, a przy okazji głosy niezbyt się różnią w innych kawałkach. Tak oto pozostawił equalizer, wyciągając ze swojej niebieskiej torby także błękitny płaszcz, a założywszy go na swoje niewielkie cielsko, zaczął powoli oraz ostrożnie schodzić, ale byleby jak najszybciej - nie wiadomo przecież, kiedy znowu chwyci go skurcz lub coś innego w łapie. A jego obawy były słuszne.
Znajdował się już dosyć blisko ziemi, na tyle blisko, iż zostało kilka gałęzi, by mógł spokojnie wykonać swój słynny "skok wiary". Chociaż... gdyby spojrzeć dokładnie, jak to coś wygląda, przypomina to po prostu zwyczajny skok. Czyli każdy go może wykonać, lecz w jego oczach był na tyle zajebisty, iż jedyny. Po krótszej chwili ogarnął go ból w kończynie, która została kopnięta białym światłem, a następnie po prostu spadał... Można było usłyszeć trzask niektórych gałęzi, a dzięki temu zobaczyć spadającego szczeniaka w dół, aż dotarł do sporej ilości puchu na ziemi.
Na szczęście ten zamortyzował większość obrażeń, lecz nadal w jego głowie trwał ogromny mętlik. Nie wiedział, co ma robić... Czuł się tak, jakby dopiero co wyszedł z karuzeli po kilkunastu minutach kręcenia, a gdyby znajdował się w kreskówce, nad jego głową pojawiłoby się sporo złotych gwiazdek, które otaczałyby jego marny łeb. Leżał... Z zamkniętymi oczami... Został oszołomiony, ale zapewne po paru minutach odzyska zdrowy rozum, by móc stanąć na równe łapy. Najgorsze było to, iż plan śledzenia dziewczyny odbył się na marne... Ciekawe, co ona teraz zrobi. Może jest kanibalem i pożywi się nim na ciepło, dopóki nie jest zimny?
Dasha
Dojrzewający

Dasha


Female Liczba postów : 7

     
W chwilę jednak z typowego Linkina przeskoczyło na Hollywood Undead, a potem zaś na samego Deuce. Cóż, "the one" to jednak był w miarę dobry kawałek. Dasha i tak nie rozumiała za wielu słów z tych wszystkich piosenek. W końcu znała jedynie polski, rosyjski i niemiecki. Angielski trochę u niej leżał, ale i to dało się "obejść".
W końcu szła sobie spokojnie i nic jej nie przeszkadzało. No do pewnego momentu, bo nagle coś uderzyło o ziemię. Chwilka... nie coś, tylko ktoś. Obejrzała się natychmiast w stronę tego wilczka. To nie jest ta wilczyca lubiąca młodszych.
- Wo *****. Kim ty mała cholero jesteś i czemu mnie śledzisz?! - rzuciła z domieszką obojętności.
Mówcie co chcecie, ale jakby straciła zimną krew to mogłaby się źle ta chwila dla niej skończyć. Naprawdę źle.
Wyjęła słuchawki z uszu i na wszelki wypadek przygotowała się na walkę. Kurtka na szczęście była zrobiona w ten sposób, że ugryzienie nic mu nie da kompletnie. No chyba, że jakimś cudem doskoczy jej do szyi, a z tym będzie ciężko, potrafi się obronić przed i czymś takim.
- Albo zresztą, jak wolisz to nie mów. Średnio mnie to jakoś obchodzi. - westchnęła i zaczęła iść dalej.
Dla niej takie coś to była codzienność. W końcu ile razy napotykało się takich! No może o wiele większych i mniej dziwniejszych. Olała nawet fakt jak ten był ubrany. Chciała z jednej strony się śmiać z tego wyglądu. Jednakże wolała sobie odpuścić póki co to wszystko. Może wie gdzie jest jakiś punkt orientacyjny albo bar? Gdziekolwiek gdzie dostałaby informacje. Szkoda w sumie, że nigdy nie nauczyła się korzystać z broni palnej. Już fakt debuffa w wyniku - 20 hp jest dosyć dziwny.
Sponsored content