Niezwykłe Jezioro

Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     
taaa, umaszczenie jest przypadkiem - na avatarze siedzi sobie zoroark. Pokemon. Ale cichuteńko, bo się wyda. W wolnej chwili trzeba będzie poszukać czegoś odpowiedniejszego. Przynajmniej grymas na pysku tego tutaj jest adekwatny, należy to szczerze przydać. Podobny bowiem uśmiech trwał nadal na  wargach dorosłego wilka, który bezpardonowo przyglądał się z góry szczeniakowi, lustrując go niewybrednym spojrzeniem lazurowych oczu. Małe to, niepozorne, przystawka raptem. Mruknął coś tam pod nosem, wyraźnie niezadowolony, bo i morda jego się wyraźnie skrzywiła.
- Mówi się: "dzień dobry wspaniały panie", dzisiejsi gówniarze jacyś tacy bez ogłady - warknął, wzruszając następnie niedbale i jakby wręcz lekceważąco barkami. Na kolejne z pytań nawet nie raczył odpowiedzieć, widocznie uznając, że za pomocą pierwszych słów wyraził zarówno powitanie, jak i informację na temat własnej wielkości. Był "wspaniałym panem", czy nie powinno to byle szczeniakowi wystarczyć? Zerknął nań raz jeszcze, z nieskrywaną pogardą odmalowaną na facjacie. Grymas ten powoli znowu przeszedł w iście szaleńczy uśmiech, kiedy to końce warg basiora powoli rozciągały się bardziej i bardziej, by w końcu zatrzymać się, trafiając na swoje granice. Coś mu podpowiadało, że będzie zabawnie.
- Wiesz, jak kończą dzieciaki pozbawione podstawowej wiedzy, hę? Kilka informacji zapewne umożliwia czy ułatwia przetrwanie, szkoda, że nikt nie zdążył Cię tego nauczyć - mamrotał pod nosem, może nie do końca wyraźnie - ale na pewno całkiem głośno.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Przypadkowe czy nie, robiło na maluchu duże wrażenie i sprawiało niemalże, że jego brązowe, zwykłe umaszczenie traciło na wartości w jego oczach. W końcu on też chce mieć takie fajne kolory na sobie! Czerwony, o, na przykład czerwony! Chciałby cały skąpany być w pięknej, szlachetnej czerwieni, czy to nie byłoby świetne? Wprawdzie jest na to pewien łatwy sposób, ale maluch nie chciałby raczej doświadczyć tego na własnej skórze. Ostatnim razem gdy skaleczył się lekko w łapę i zobaczył, jak wycieka z niej dziwna szkarłatna ciecz, kapiąca z wolna na podłogę i brudząca futerko, niewiarygodnie się przestraszył. Teraz już wie, że będzie ał ał przez jakiś czas, a potem magicznie wszystko zniknie, ale i tak nie wspomina tego za dobrze.
Kiedy samiec odezwał się, maluch uważnie słuchał wypowiadane przez niego słowa. Nie zrozumiał wszystkiego, ale zamysł ogólny wypowiedzi do niego dotarł i zapragnął jak najszybciej naprawić swój błąd.
- Ojej, przeeprasam! - Pisnął głośniutko, podczas gdy userka zastanawiała się czemu tak bardzo często zdarza jej się zdrabniać wyrazy. Wyrazunie. Wyrazeczki.
- Dzień dobry wspanialy panie! - rzekł wolno i wyraźnie, bardzo zadowolony z siebie. Zobaczcie, jak ładnie idzie mu nauka! Jeszcze trochę i będzie dorosły i zostanie przywódcą jakiejś dużej grupy i będzie miał skrzydła i takie super rogi i jeszcze bardziej super umiejętności!
- Jesteś wspaniały? Czy to znacy, że jesteś czegoś władcą? Albo umiesz czarowac? -zaciekawił się, wciąż wesoło merdając ogonkiem. Czyżby dane byłoby mu spotkać jego nowe idola i mentora życiowego? Zawsze chciał poznać jakąś wielką, znaną osobę, bo z tego co słyszał te są zwykle ciekawsze i jak długo z nimi przebywasz to też stajesz się wielki i znany!
Następne pytanie Hadesa przykuło jego uwagę. Informacje, tak, informacje są mu całkiem potrzebne.
- Jak? - spytał niewinnym, dość wysokim głosikiem, przywołującym na myśl z lekka brzęczącego koło ucha komara - bardzo podobny poziom irytowania.
Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     
Skrzywił się, kiedy zbyt wysokie i piskliwe dźwięki opuszczały ten paskudnie uroczy i parszywie śliczny pyszczek. Tak, wszystko, co ładne i piękne, budziło niechęć i wstręt tego tutaj. Poza wilczycami, jednak nijak nie wyjdzie poszukiwanie damy, którą by pokochał. Podobała mu się jakaś, napadał nagle, mocno przytrzymując i unieruchamiając, wykorzystując przewagę siły nad słabsza płcią brał, na co mial ochotę. A że jakieś dwa bękarty gdzieś tam się kręcą, obarczone genami psychola - dlaczego miałby się tym przejmować? W sumie nawet o tym nie wiedział, pewnie i lepiej, bo ojciec z niego dobry być wręcz nie może.
- Władzą życia i śmierci, panem tworzenia i niszczenia, koszmarem i pragnieniem. Ale co Ty możesz zrozumieć, jak żeś ledwo od ziemi odrósł? - mruknął lekceważąco, przekrzywiając nieco łeb. Obserwowanie kogoś z góry dodawało mu błędnego przekonania o swojej wyższości i własnej potędze, choć tych nie miał w zasadzie wcale. Odkąd pamięć sięga, Hades zawsze był tym "gorszym", dla każdego poza zaślepionym ojcem, który za wszelką cenę chciał być z syna dumnym. Był też mizerny oraz słabiuteńki, jedynie w sytuacjach bardzo stresujących, kiedy działała adrenalina, lub gdy ONA podpowiadała co robić - dostawał poweru, byl w stanie nawet zabić z zimną krwią. Na ogół jednak był nieszkodliwym tchórzem, uciekającym gdy tylko nadarzyłaby się sposobność. Tym bardziej uwielbiał dręczyć małe i bezbronne szczenięta. Miał nad nimi przewagę i w zasadzie spotkania z nimi to jedyna okazja, by dać upust własnej złośliwości.
-  Jak? Beznadziejnie. Czasami jako bezkształtna papka, włażąca nieprzyjemnie pomiędzy zęby, pożerana przez innego wilka, czasami jako mały tułów z poobgryzanymi łapkami. No, jeśli będziesz mieć dużo szczęścia, odgryzą Ci łebek, byś za długo się nie męczył. Wiesz, nie ma chyba wilka, który żyłby bez głowy, poza tym wyobraź sobie, jak beznadziejnie byś wyglądał. Dlatego lepiej ukłonić się starszemu od siebie, bo po co go drażnić własną ignorancją? - wyjaśnił spokojnie, a końce warg wciąż trwaly w niewygodnym na dłuższą metę uśmiechu.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
O mój boże! Władca życia i śmierci? Pan tworzenia i niszczenia?! To brzmi tak świetnie, tak, hm potężnie! Maluch, jak często z resztą, był pod wielkim wrażeniem statusu społecznego Hadesa. Wprawdzie nie do końca rozumiał czym się tacy osobnicy zajmują, ale nie rozmyślał o tym za długo, bo udało mu się chyba spotkać najważniejszego wilka w całej tej krainie! Bo w końcu kto mógłby być ponad kimś, kto ma w swym władaniu całe życie? Nikt! Ale super!
- Łaaaaaaaaaaaaaaaał - maluch pozwolił sobie na chwilkę adoracji starszego wilka, i choć kark bolał już nieco od utrzymywania go w niewygodnej pozycji, to nadal dzielnie wpatrywał się w o wiele wyższego od siebie basiora.
- Jak dorosnę to też chcę być kosmarem i pragnieniem i władcą i w ogóle! - odezwał się, nie do końca pewny co właśnie mówi, ale przekonany, że są to wspaniałe stanowiska, które każdy mały wilczak w jego wieku chciałby w przyszłości sprawować.
Następne słowa samca wprawiły go jednak w większe przerażenie niż czas, kiedy skaleczył się w łapkę, a i wtedy było źle. On chce mieć swoją główkę! I wszystkie swoje, wprawdzie krótkie, ale idealnie sprawujące się kończyny! I swój ogon, ogon też chce nadal posiadać!
Wilczek momentalnie skulił się, automatycznie wykonując polecenie samca. Nie podobały mu się te wizje, brzmiały nieprzyjemnie i boleśnie.
Ale stop!
- Ale jak znajdę sobie jakiegosiii mame, to on mnie ochroni i nic mi się nie stanie! - olśniło go nagle i rozluźnił się nieco. To był napad strachu, na szczęście minął tak szybko jak się pojawił. Mówiąc mame na myśli miał oczywiście opiekuna, ale z tym określeniem się jeszcze nie zapoznał.
- Będziesz moją mamą? - spytał wesoło, pewny, że Hades się zgodzi. W końcu, czemu miałby tego nie zrobić?
Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     
- Na to trzeba zasłużyć. Ciężko pracować, poświęcać temu cały wolny czas. Ha, nieważne, jak długo byś się starał, lepszy ode mnie nie będziesz nigdy. Zawsze będę krok przed Tobą i nie ma prawa, które umożliwiłoby Cię dogonienie kogoś mojego pokroju - mruknął cynicznie. W końcu uważał się za niezniszczalnego i nieśmiertelnego, tak więc czasu młodemu braknie, aby osiągnął podobny poziom, jak stary wyga, rozwijający się od dawien dawna. Cztery lata (najmniej) ma przewagi, tak więc dogonienie Desa w tej jego wspaniałości nie będzie proste. Ba, prawdopodobnie nie będzie nawet możliwe. Fizyka i logika są bezlitosne dla każdego. No, poza Hadesem, bo on przecież jest ponad wszystkim, prawda? Pochylił się nieco w stronę przerażonego szczenięcia. Matko, jaki piękny to widok, kiedy byle szczeniak płaszczy się przed tobą i naiwnie, bez żadnego zastanowienia, chłonie twoje słowa, wierząc w nie bez zastrzeżeń. Coś wspaniałego, dla takich chwil warto zniżyć się do tak żałosnego poziomu, aby obcować z czymś dyndającym na samym krańcu łańcucha pokarmowego. Może nie na samym końcu, bo też czymś się gówniarz żywić musi - ale czy Hadzio kiedykolwiek był inteligentny i zaznajomiony z biologią?
Dalsze słowa wilczka wywołały głośne parsknięcie, po części złożone z czystej pogardy, po części z niezdrowego wręcz rozbawienia. On i jakiś smarkacz, dobre sobie. Pokręcił z dezaprobatą łbem, walcząc ze sobą, by nie pacnąć łapą tego tutaj - zbyt mocno, by się w ogóle pozbierał. Zmiażdżyłby go, obserwując z uwielbieniem, jak przez wielkie uszy (matko, jak z tym żyć?!) wypływa mózg tego tutaj, zakładając, że jakiś tam posiadał.
- Myślisz, że byle mama może w ogóle próbować równać się z kimś mojego pokroju? Powinszować naiwności, za kilka dni padniesz trupem, brawo! Świetny widok, ha! Perspektywa do pozazdroszczenia. A szkoda, bo jak na przerośniętego karalucha wyglądasz nie najgorzej, może coś by z Ciebie było. Ja? Mamą? Gratuluję wyobraźni, ale na nic się zda, kiedy będziesz gryźć glebę. Taka jest cena za pieprzenie - śmierć w męczarniach - mruknął, ubolewając w duchu nad tępotą szczeniaka. Bo przecież sam Des taaaaki bystry że ho-ho! Prawda?
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
W to miejsce przywędrowała mała, szara kulka o oczach ciemnych jakby utopiło się w nich miliony zaginionych dusz. Na facjacie gościł wieczny lekko chytry uśmieszek a obok niego szedł niematerialny przyjaciel. Wilczek obejrzał dokładnie wszystkich tu przebywających i zaśmiał się w tylko sobie znanym mrocznym powodzie. Jego oko które wisiało na szyi malca przerażająco skierowane było w stronę wilków lustrując wszystkich martwym wzrokiem (?). Harmou wypiął dumnie pierś coby wydać się choć trochę większym oraz - to przecież oczywiste - odważniejszym.
Nie każdy bowiem ma tak... Interesującą przeszłość jak on. Nie każdy przeżył całe dzieciństwo w cyku nieumarłych. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Czuł się z siebie dumny. Ale... Tak bardzo chciał zasmakować normalnego życia. Czy o tak wiele prosi? Westchnął a przylepiony uśmieszek zamienił się tylko w w cień. Wspomnienie. Jak kto woli.
Louis spojrzał na malca. Machnął ogonem i poprawił grzywkę. Na razie wolał się nie odzywać. Chciałby odejść " do swoich " ale czuł, że malec nadal go potrzebuje. Nie zrobił nigdy czegoś nadzwyczajnego. Ot, delikatny wybuch. Ale ten wybuch daje jego podopiecznemu cenne sekundy na ucieczkę. Przekrzywił lekko niematerialny łeb wpatrując się w szczeniaka siedzącego i rozmawiającego z dużo starszym osobnikiem. Chwilę wpatrywał się w niego czerwonymi ślepiami i z powrotem przeniósł wzrok na Harmou. Biedny malec.
- Witam - Powiedział cicho szczeniak nie wiadomo do kogo. Ot zwykły zlepek liter puszczony z grzeczności. Przyszedł to trzeba by się przywitać. Zastrzygł uchem.
Łapki wysunął do przodu coby móc się położyć. Przeszedł długą drogę a teraz miał zamiar odpocząć. Chyba mu się należy. Prawda? Prawda. Spojrzał się na błękitne niebo. Słońce puszczało ciepłe promienie na ziemie. Jeszcze jakiś czas temu pamiętał jak wszędzie była napawająca go wszechobecna ciemność. Chciałby aby powróciła. Lepsze to niż to słońce. Gorąco i żadnego pożytku z tego. Podczas polowania jesteś wszędzie widoczny. Agh. Co tu tłumaczyć.
Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     
- Jasna cholera - warknął jedynie w odpowiedzi na powitanie, którym uraczył go szczeniak. Kolejny. Proszę, czyżby ktoś otworzył przedszkole w rejonie Niezwykłego Jeziora? Ach, czy Hades wygląda na przedszkolankę, opiekunkę, niańkę, mamkę czy cokolwiek innego w tym typie? Wywrócił teatralnie lazurowymi oczyma, zerknąwszy na koniec na ducha, towarzyszącego szczurkowi, mianującemu się wilkiem. Bezsens. Czego przyszło biednemu Desowi dożyć?
Odpowiadać nie zamierzał. Uznał najpewniej, że nie warto. W końcu to tylko byle szczeniak. Byle kolejny, psiamać. Co go podkusiło, by zjawić się w tego typu okolicy? A, tak, przypomniało mu się! Pragnienie! Pokręcił jedynie przecząco głową, aby następnie wstać i bezpardonowo podejść w stronę zbiornika wodnego, by zanurzyć w nim przednie tylko łapy, ostrożnie, by nie wpaść za głęboko i się nie podtopić, bo szkoda by było przy byle gówniarzach zaliczyć wpadkę. Nie chcąc strzelić więc gafy, zatrzymał się tak, by tył mieć nadal na brzegu. Pochylił się, by następnie wziąć kilka łyków wody, tym samym zaspokajając jedną z podstawowych potrzeb, o których aż dziw, że możliwym jest zapomnieć. Oblizał potem kufę i powrócił na brzeg, siadając gdzieś tam z boku. Niechaj młodzież zajmie się samą sobą. Wbił pazury przednich łap w znajdujący się przed nim pień i przejechał, wbijając szpony mocno, pozostawiając w korze ślady w postaci rowków.
- Przeklęta gówniarzeria, skąd tego syfu się tyle namnożyło - mamrotał pod nosem, wykonując kolejne wgłębienia. Naostrzy pazurki, strzeli sobie manicure, a potem pozarzyna te szczury, jeden po drugim. Wytępi to, co słabe i mikre. Właśnie tak czyni się z najsłabszymi ogniwami - eliminuje. W ten sposób gatunek staje się potężniejszy oraz wspanialszy. Tak, to dobra myśl. ONA byłaby dumna, mwahhahahahah!
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Maluch słuchał uważnie, nadstawiając, jak wspomniano, całkiem pokaźnego rozmiaru uszy. Nie przeszkadzał mu fakt, że miał nigdy nie dorównać Hadesowi. Gdzieś w środku jego serduszka pojawiło się hasło rodem z kanału Disney XD, głoszące "Jeżeli bardzo czegoś chcesz, to wszystko jest możliwe!". A on wręcz pożądał posiadania stanowiska władcy życia i śmierci! I choć jest to jedynie niewinna zachcianka małego dziecka z wybujałą wyobraźnią, to dla dobra jego i też całego otoczenia - lepiej, żeby go szybko opuściła. Jakich głupstw mógłby dokonać, gdyby obrał sobie za wzór nieodpowiednie stworzenia. Gdy jest się takim malutkim i całkiem głupiutkim łatwo jest znaleźć osobę, która jest dla nas autorytetem i nie zastanawiamy się czy nasz wybór jest prawidłowy. Blankie chłonął więc niczym gąbka wszystko, co mu siwy basior powiedział. Wprawdzie nieco się bał, ale zaciekawienie wygrało z lękiem i tylko od czasu do czasu myślał, by schować się w gęstej trawie.
- Rozumiem, władco zicia i śmierci - powiedział, czując się jak niedoświadczony uczeń rozmawiający ze swym mistrzem. Wprawdzie wydawało mu się, że Hades nie zachowuję się w stosunku do niego zbyt uprzejmie, ale to na pewno tylko złudzenie, a Hadzio jest tak naprawdę bardzo miłym i pomocnym osobnikiem!
Ponownie zaplątał się nieco w wypowiedzi samca, ale wciąż przepełniony nadzieją nie przyjmował do wiadomości, że ktokolwiek mógłby się nie zgodzić mieć taką osobę jak on za towarzysza. Przecież on jest taki przydatny! Potrafi... no, dużo potrafi, nic mu nie przychodzi po prostu teraz do głowy.
- To znacy, że tak? - uśmiechnął się wesoło, szczerząc dwa rządki równiutkich i jeszcze wciąż białych, ostrych ząbków.
Wtem, zupełnie niespodziewanie, nad Niezwykłym Jeziorem pojawił się kolejny szczeniak, nieco starszy od Blanka, ale równie niewielkiego wzrostu. Maluch bardzo ucieszył się widokiem rówieśnika i nie mógł się już doczekać, aż go pozna.
- Czesiić! Chodź tutaj, tutaj jest fajnie! - rzucił wesoło w stronę Harmou, pacając zachęcająco kawałek ziemi obok niego. Podobała mu się ta kraina, była taka pełna ciekawych rzeczy i życia!
Widok pijącego samca przypomniał mu o własnych potrzebach, więc gdy ten udał się naostrzyć pazury, Blank postanowił powtórzyć jego wyczyn. Nieco niepewnie zbliżył się do brzegu jeziora, nie naruszając łapkami jego gładkiej, spokojnej tafli. Pochylił powoli główkę, wystawił język i nadal zachowując wszelkie środki ostrożności napił się odrobinę. Nie lubił wody, była taka, mokra i dziwnie się w niej poruszało i raz nawet trafił na taką, gdzie nie mógł wyczuć łapkami dna, co było kolejnym z jego niemiłych przeżyć. Było ich zadziwiająco wiele jak na tak krótki żywot.
Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     
Parsknął, kiedy dotarło do niego, jak niewiele taki szczeniak pojmuje. Miałby dłużej marnować czas na kogoś, kto nie ma najmniejszego pojęcia, czym jego pogarda czy ironia? Niedoczekanie! Miał zbyt wiele do roboty, zdecydowanie. Nie miał czasu, by nawet wyjaśnić szczeniakowi, że jest w wielkim błędzie, uznając najpewniej, że nie Desa to problem. Przynajmniej póki wielkouch znajdował się w bezpiecznej odległości, niegrożącej nagłymi i niespodziewanymi aktami czułości, na które z całą pewnością niedoszła przedszkolanka na cały etat nie miała obecnie ochoty. W zasadzie nigdy nie miała na nie ochoty, ale to całkiem inna rzecz. I pomyśleć, że Hades posiada dwójkę dzieciąt, tatuś roku, zdecydowanie. Zaprzestał ostrzenia pazurów, bo jeszcze gotów je spiłować do zera, a też nie w tym rzecz.
- Dlaczego Cię nie ma. Potrzebuję Cię, Pani - rzucił pod nosem niemal błagalnym tonem. Im dłużej ONA milczała, tym bardziej on wariował, co może zdawać się niemozliwym. A jednak jego szaleństwo nie osiągnęło jeszcze swego apogeum. Biedny, gubił się w świecie, w którym przyszło mu się obracać. Przewodnik, którego miał w ONEJ, pozwalał kroczyć dumnie, przeżywając każdy kolejny dzień. Wiedział, co robić. Mial pojęcie, jak się zachować. A teraz? Cóż, obecnie nijak nie wiedział, co mówić, robić czy myśleć (taaa...). Owszem, gnębiła go, szydzila z niego i na każdym kroku wyśmiewała, nie zapominając wypomnieć, jak bardzo Hadzio jest słaby, beznadziejny i głupi - a mimo tych wszystkich przykrych doznań potrzebował jej, aby funkcjonować.
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Wilczek spojrzał na niebo. Jenny. Był ciekawy czy jego opiekunka nadal... Żyje. Czy sobie poradziła bez niego. Zachował się jak samolubny dureń zostawiając ją samą wśród tych potworów. Westchnął.
Louis uśmiechnął się pokrzepiająco w stronę malca.
Harmou machnął ogonem i odgonił grzywkę która zasłaniała jego białe niczym śnieg oczy. Złapał łapką oko nieumarłego przewieszone na szyi. Zemści się kiedyś. Odnajdzie ten walony cyrk i zemści się. Za siebie, Louisa i każdego innego wilka który został zamordowany przez te bezduszne potwory. Jego przemyślenia przerwał głos dorosłego osobnika który siedział na przeciwko brązowego szczeniaka. Jasna cholera? To tak się tu wita przybyszów. Jego wargi uniosły się w ledwo widocznym uśmiechu.
" Tak, mi też miło poznać " Powiedział w duchu. Wbił spojrzenie w brązowego malca który siedział na przeciwko szanownego Jegomościa. Wpatrywał się w niego jak w jakieś bóstwo. To takie słodkie. Aż do porzygania. Mlasnął zniesmaczony. Kolejnej wypowiedzi basiora nie słyszał. A możne to i lepiej? Pokręcił łebkiem. Westchnął. Nie minęła chwila a został zauważony także przez czekoladowego szczeniaka. Spojrzał na niego nieufnie. Ale z drugiej strony co ma robić innego? Podniósł swoje szanowne cztery litery i powolnym krokiem ruszył w stronę swojego rówieśnika. Zastrzygł uchem.
Siadł na wskazane miejsce napuszając szarawo-niebieskie futerko.
- Witaj - Powiedział cicho ponurym głosikiem. Jego białe wręcz martwe paczadła wpatrywały się w Pana życia i śmierci jak zauważył... Usłyszał malec. Zaśmiał się gromko w duchu. Kaszlnął w nieznanym nikomu powodzie. Powietrze przecież było czyste niczym łza. Uznajmy, iż była to próba przerwania wszechobecnej ciszy. Machnął ogonem opatulając łapy.
- Nazywam się Harmou - Powiedział nienormalnie spokojnym i poważnym głosem. Jak na swój wiek był zbyt dojrzały. Bynajmniej tak uważał Louis. Na tą chwilę właśnie czekał Lois. Duch uśmiechnął się szroko i zacząął skakać wokół szczeniaków.
- Hah a mnie nazywają Louis. Znaczy się tak się nazywam... - Powiedział troszkę zmieszany duch ale za chwilę na facjatę niematerialnego nastolatka znów wpłynął uśmiech niczym jak u Jeff'a Killera widzącego swoją kolejną ofiarę. Harmou westchnął cięzko i łapką zasłonił pysk. Idiota. Zawsze musi z siebie zrobić idiotę. Warknął cicho.


b.w :<
Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     
Hades siedział w miejscu, wodząc ospale spojrzeniem pomiędzy szczeniakami a duszą im towarzyszącą. Chyba nic tutaj po nim, tłumów nie lubił nigdy, zwłaszcza tych zbudowanych ze śmierdzących szczeniąt i parszywych niematerialnych dziwaków. Parsknął pod nosem, ostatecznie podnosząc leniwie cielsko, nielekkie, bo i samiec z niego dorosły i nienagannie zbudowany, bo wieczne życie uciekiniera i banity wymaga zainwestowania czasu w budowanie kondycji, sylwetki, jak i ćwiczenie refleksu czy zwinności. Jako wieczny samotnik polował sam, zdobywał jaskinie sam, wszystko robił sam. Miał przez to niewiele czasu wolnego, ale kto by się przejmował, skoro ONA była z nim? Przeciągnął się niechętnie, by następnie bez żadnego słowa opuścić teren jeziora. Pragnienie ugaszone, więc cóż więcej go tutaj trzymało?

zt.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Wilczak nie miał zamiaru kiedykolwiek się poddawać, a przynajmniej tak mu się wydawało. Czuł, że posiada wielką moc i nic nie powstrzyma go przed tym, by przyczepić się do Hadesa i pobierać u niego lekcje jak być władcą życia i śmierci. Nie przewidział jednak, że basior może po prostu młode wilczaki opuścić, a kiedy to zrobił, Blank poczuł ukłucie w swym malutkim serduszku. Zostawił go tutaj! Chwila smutku skończyła się jednak, gdy wymyślił sobie, że jeszcze gdzieś swojego idola znajdzie. Pomachał mu pożegnalnie łapką i zwrócił się w stronę młodego osobnika. Dopiero po jakimś czasie ujrzał on, że nie są tu zupełnie sami - ale jest z nimi jeszcze jedno stworzenie! Wydawał się być nieco inny od normalnego wilka, ale Blankie nie myślał o tym nic szczególnego. Może po prostu wygląda inaczej!
- Harmou. Harmou i Louis. Będę pamiętać - rzucił całkiem głośno, uśmiechając się niewinnie w stronę nowych towarzyszy.
- Ja jestem Blank! - Uznał, że również wypadałoby się przedstawić. Ah, słonko świeci, ogrzewając grube futerko, głaszcząc swymi łagodnymi promieniami, delikatny wiatr przeczesywał grzywę, a dźwięki przyrody wprowadzały w ukojenie. Czyż nie jest wspaniale?
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Wilczek spojrzał z powątpiewaniem na młodego który przedstawił się jako Blank.
Westchnął cicho.
- Mam nadzieję - Powiedział uśmiechając się delikatnie. Zastrzygł dużym szarym uchem. Na  drugą wypowiedź wilczka kiwnął głową.
- Miło mi ciebie poznać Blank - Powiedział i wbił spojrzenie w małą, brązową kulkę która przed nim siedziała. To chyba jego jedyny rówieśnik. Ale cóż. Bywa.
Machnął ogonem.
Louis siadł przed malcem.
- Może powiesz coś o sobie - Powiedział nastolatek wbijając czerwone spojrzenie w czekoladowego malca.
Harmou uśmiechnął się wrednie. Był ciekawy czy Blank nadal będzie chciał go znać znając jego historię
- Ja urodziłem się w cyrku nieumarłych. Moim zadaniem było zabijać przed głodnymi zombiakami. Czasem pomagała mi w tym moja opiekunka Jenny - Chwila przerwy gdzie wilczek spuścił łeb i głęboko westchnął - Pewnego dnia uciekłem z pomocą Louisa. On jest moim poprzednikiem ale jego nieumarli dopadli i rozszarpali... - Powiedział cicho malec - Ja swojego pierwszego zabiłem przez przypadek. - Pokazał niebieskie oko przewieszone prze szyję - A to moja pamiątka - Powiedział z wrednym uśmieszkiem przylepionym do szarawej facjaty.
Nie chciał go przestraszyć ale może lepiej by było gdyby wiedział z kim rozmawia. Z obrzydzeniem zaczął wspominać kolejne wyjścia na arenę i jak raz przyszedł do Jenny z ręką która trzymała go za ogon. Tylko z ręką. Wzdrygnął się i uśmiechnął się uprzejmie do wilczka. Będąc tu w tej krainie jego charakter bardzo się zmienił. Być może jest to za sprawą Louisa który jak twierdził " Chciał żeby wyszedł na ludzi.".
- Teraz twoja kolej - Powiedział i podszedł do tafli wody. Przejrzał się i zobaczył tam zmęczonego życiem wilczka o białych niczym śnieg ochach. Westchnął cicho i napił się bezbarwnej cieczy.

Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
- Mi Ciebie też - Malec wciąż ukazywał swe białe ząbki szczerząc się wesoło i przyjaźnie. Jakże miło, że znalazł kogoś o podobnym wzroście do niego, może się podzielić z nim wszystkimi doświadczeniami z tym związanymi. Z chęcią opowie mu kiedyś o groźnej dżungli nieopodal nich, albo o tym, jak ostrożnym trzeba być, gdy wybiera się nad miejsca takie jak te. Woda jest głęboka, proszę państwa, woda jest głęboka a nóżki krótkie.
Blank z wielkim zainteresowaniem wysłuchał historii Harmou. To fakt, nie każdy mógł się poszczycić takimi doświadczeniami. To co mówił brzmiało nieco strasznie, ale i niezwykle fascynująco.
- Ale jak udało Ci się uciec? - zaciekawił się wilczek, wlepiając parę dużych, czarnych smoła oczek.
- Czemu chciałeś pamiątkę z takiego oklopnego miejsca? - zadał kolejne pytanie, przenosząc wzrok na medalion. W sumie on też miał taki, nieco inny i z nieco inną historią, ale również dumnie wisiał na jego szyi od dłuższego już czasu.
Ojej, ma powiedzieć coś o sobie? Tylko co, tylko co, jego dzieje nie są tak ciekawe!
- ...Przyleciałem tu na smoku! - skłamał malec, bardzo próbując brzmieć szczerze.
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Wilczek spojrzał na malca niepewnie.
- Stało ci się coś z pyskiem? - Spytał unosząc palcami wargi w uśmiechu a następnie je puścił. Zastrzygł uchem. Machnął ogonem. Bał się, że to jakaś choroba. Nie chciał się tym zarazić. Dla pewności odsunął się troszkę. Nastawił ucha gdy Blank zadał pytanie. Jak udało mu się uciec?
- Po jednym z występów po prostu wyszedłem z cyrku. - Zaczął z ciężkim westchnięciem - Ale po drodze zaatakowało mnie trzech nieumarłych. Louis mnie uratował. Jak widzisz, On jest duchem i ma pewien przywilej, że umie coś takiego dziwnego zrobić i wywołać  mały wybuch. - Powiedział - A to odwróciło uwagę zombiaków od mnie. - Powiedział pierwszy raz dumny ze swojego towarzysza. Przykro mu trochę było, że nigdy mu za to nie podziękował. Uśmiechnął się ledwo dostrzegalnie. Spojrzał się na oko wiszące na jego szyi. Niezwykle niebieska tęczówka nadal utrzymywała się w nienagannym stanie bez jakiejkolwiek konserwacji. Czy to nie dziwne? Pokręcił łbem.
- Dlaczego? - pytał aby się może upewnić może z innego powodu. Kto to wie. - Obiecałem sobie, że dorosnę i nauczę się walczyć. Chce zemścić się na nieumarłych za to, co zrobili Louisowi i za to, że musiałem tam być i żyć w strachu. - Powiedział chłodno. Brzmiał niczym jakaś straszna wyrocznia wypowiadająca jakąś klątwę. Mlecznobiałe oczy były skierowane w stronę bezchmurnego nieba na którym wisiała jasna kulka dając dawno oczekiwane promienie ciepła. Czyli słońce. Zdecydowanie wolał ciemność. Słyszał coś o bogini nocy. Prychnął. Została pokonana. Tak bardzo chciał jej pomóc. Wtedy potoczyło by się wszystko inaczej. Potęgą była by wataha nocy. Czyli ta do której należy. Byli by silniejsi. Warknął. Ale grupka głupich sierściuchów wszystko zniszczyła. Pokręcił łbem. Z jego przemyśleń wyrwała go wypowiedź blanka. Gdyby oczy wilka miały źrenice najprawdopodobniej rozszerzyły by się ze zdumienia.
- Na smoku? Takim prawdziwym?- Spytał. Słyszał kiedyś o ogromnych mitycznych stworzeniach którym z brzucha buchał ogień. Gromadziły one wielkie skarby. Miały skrzydła i pancerz nie do przebicia. Ale nigdy nie miał okazji takiego zobaczyć. Z takim u boku chordy zombiaków padały by jak z płatka. Zaśmiał się cicho pod nosem.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
/Strasznie Cię przepraszam, że nie pisałam ;_____________________; Internet wredna bestia :C /

Maluch postarał spojrzeć się na swój pyszczek, ale z powodów anatomicznych - średnio mu się udało i skończyło się jedynie zabawnie wyglądającym zezem. Czy jest brudny? A może urósł mu nos, bo Harmou okłamał! Tak, to na pewno to!
- Co z nim? Czy wygląda inaczej? - spytał wyraźnie zaniepokojony swą aparycją malec, przerzucając pytający wzrok na szaro-niebieskiego wilka.
Zaraz jednak zaciekał się historią rówieśnika na tyle, by zapomnieć o problemie.
- Wowwwww, ale super! Jak już razem będziemy dorośli to Ci pomogę i razem ich pokonamy! - rozmarzył się malec, wyobrażając się jakiego wielkiego, groźnego wojownika pokonującego tysiące przeciwników skinięciem łapy. Oh, tak będzie, jeszcze zobaczycie!
Spytany o smoka zamyślił się na chwilę.
- Najprawdziwsim! Miał skrzydła, takie duże skrzidła i ogon i zionął ogniem!
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ptasi śpiew. Opadające niektóre liście do jeziora. Szum wiatru, jakby chciał coś przekazać obecnym tutaj bohaterom. Nie ma po co kłamać, przecież każdy na tym forum jest jakiegoś rodzaju herosem. Jeden pocieszy drugiego, trzeci będzie siał zło, pesymizm oraz podlewał je tak, by osiągnęły rozmiar kilkudziesięciu metrów. Być może to będzie niczym anielska pieśń spod rąk jakiegoś Boga, ale to tak naprawdę nasza Ongaku - niezbyt znana skrzypaczka, ale jakże wspaniała oraz piękna - przecież takimi słowami określił ją maluch o imieniu Aeneas. Właśnie od jakiegoś czasu spotyka szczeniaki, które wolno, niczym krówki, paszą się po różnych miejscach. Czy to nie jest dziwne? Przecież ktoś może tym smykom zrobić jakąś krzywdę - bo i znajdzie się wilk, który zapewne polubi tortury dzieciaków, bądź będzie traktował je jak śmieci, które należy wyrzucić niezwłocznie do kosza na śmieci. Niebezpieczeństwem jest także jakiś niedźwiedź, również inne, większe zwierzę. I choć Jiyuu spotkała juź niedźwiedzia, prowadzi beztroskie życie od początku, nie pozwoli, by jakiś typ zrobił komuś jakieś większe zło. Powracając do tematu przewodniego tego nadzwyczajnie dziwnego posta, wilczki tutaj obecne zapewne usłyszały docierające do nich kroki młodej wilczycy w wieku dwóch lat, ale zapewne ich uwagę przykuł bardzo dziwny dźwięk, jednak niezwykle piękny, albowiem można było w nim znaleźć głęboko ukryte uczucia. Po chwili wyłoniła się sylwetka wadery, która najwidoczniej stała na swoich dwóch, dosyć długich łapkach oraz trzymała lewą łapą instrument, który przyparła o swoje ramię. W prawej znajdował się smyczek. Gdzieś tam w tle pojawił się głos ptaków, które także dołączyły do dziewczyny. Poruszając się energicznie, przeskakując na obydwie strony, wykonując dziwne ruchy, muzyczka miała zamknięte cały czas oczy - jakby polegała nieskończenie na melodii. Tak oto otworzyła po kilku minutach swoje paczałki, dostrzegając dwa młode szczeniaki, które najwyraźniej prowadziły ze sobą rozmowę. Nie chcąc im przeszkadzać, dojrzewająca usiadła kilka metrów od nich, najprawdopodobniej siedem, ściągając skórzany futerał z grzbietu oraz schowała skrzypce do etui, żeby nic się im nie stało. Po chwili, czując nieodpartą potrzebę uspokojenia swojego pragnienia, blondynka podeszła do jeziora, a następnie napiła się z niego wody, dosięgając swoim językiem do źródełka ochłodzenia. Tak oto uczennica ucieszyła się oraz powróciła spokojnie na miejsce, rumieniąc się od czasu do czasu.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Miło się z Harmou rozmawiało, rozmowę to przerwał jednak bardzo dziwny dźwięk, którego wilczek nigdy w swoim życiu jeszcze nie usłyszał. Podobał mu się, był taki ładny i łagodny - wilczak zaraz więc ruszył w poszukiwaniu źródła melodii. Nie było to takie trudne i w zasięgu jego wzroku pojawiła się grająca wilczyca. Maluch obserwował ją z zafascynowaniem i cierpliwie poczekał, aż skończy swą pieśń, by podbiec do niej szybciutko i uśmiechnąć się wesoło.
- Co to jest? - rzekł pełny zainteresowania, wskazując małą, króciutką łapką na skrzypce. Wyglądały bardzo ciekawie, kojarzyły mu się z tą dziwną jaskinią z drewna, którą widział nad morzem. Jego tok rozumowania był poprawny, bo obie rzeczy stworzone zostały przez ludzi - on jednak tych dziwnych czworonogów nie widział i nie ma o nich zbyt dużego pojęcia.
- Nazywam się Blank! - postanowił, że wypadałoby się jeszcze przedstawić.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Po zaspokojeniu pragnienia, dziewczyna zauważyła, jak to jedna z puchatych kulek do niej podchodzi. Tym razem jest ona brązowa niczym czekolada, lecz z białymi uszkami. Aż mi się zapomniało, że nasza waderka, jakże normalna oraz przyjazna, też się czymś wyróżnia - czarnym ogonem, reszta jest cała w kolorze żółtym. Taka typowa blondynka, ot co! Skrzypaczka spojrzała swoimi niebieskimi oczkami na malca, który najwyraźniej zaintrygował się jej osobą - chyba z każdym tak jest. Tak oto uśmiechnęła się do niego, kucając tak, żeby była gdzieś jego rozmiarów. Jest to chyba jej jedyna specjalna umiejętność, ability chodzenia niczym człowiek, grania niczym człowiek, zachowania się czasami niczym człowiek - nic ciekawego, zaiste. Tym zapewne smyk się nie przejął - czekoladowa kulka przedstawiła się ładnie, aczkolwiek kultura jak najbardziej obowiązuje. Tak oto muzyczka wstała oraz zrobiła pokłon niczym baletnica, stojąc na jednej tylnej łapce.
- Mam na imię Jiyuu. Ongaku Jiyuu - oznajmiła radośnie, patrząc się cały czas na Blanka.
Oczywiście jej uwadze nie umknęło pytanie zadane przez mniejszego od niej osobnika - coś ostatnio trafia tylko na szczeniaki, które hacają gdzieś daleko od swoich rodzin - prawda prawdą, także z nią było trochę problemów, opiekunowie niezbyt interesowali się jej życiem, jednak wiedzieli, że sama sobie poradzi.
- To są skrzypce, specjalny przedmiot, na którym można zagrać piękne melodie - oznajmiła powoli, żeby młody zrozumiał.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Wiatr wiał w jej sierść... Muzyka ucichła, gdy ta spuściła ogon i sobie przypomniała o czymś bardzo ważnym. Nieważne o czym, lecz teraz musi iść. Tak oto pożegnała się, kłaniając nisko swoją łepetynę i ruszyła przed siebie.
z.t
Sponsored content