Skalny Wąwóz

Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Wybacz, to trwa za długo. Potrzebuję miejsca.
Alastair pokręcił lekko łbem, coby wyrwać się ze stanu ciężkiego zamyślenia, w którym - niczym majestatyczny posąg - zastygł na długie minuty. Spojrzał krótko na Genshi'ego, uśmiechem krótkim go uraczywszy, aby następnie przeprosić kulturalnie, wyjaśnić, iż potrzebnym jest gdzie indziej i opuścić wyrwę, by znów zmagać się z szalejącymi drobinami, tańczącymi na wietrze swą szaleńczą choreografię.

zt.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Szła cały czas myśląc. Jej łapy zaniosły ją, aż do tego miejsca, bez trawy a usłanego skałami. I co ja tutaj tak właściwie robię? Hmmm chyba szukam jakiegoś celu w życiu, czy jak to się tam mówi. Może swojego miejsca na świecie. Szybko poprawiła rozwianą na głowie sierść, która była bardzo bujna. Chciałam chyba odpocząć od świata żywych i tutaj chyba mi się to uda. A może akurat znajdzie się jakiś kąsek do przegryzienia. Może jakaś myszka? Choć nie było to widać żadnej żywej duszy. Szybko wskoczyła na jakiś kamień żeby lepiej zaobserwować to miejsce. Było puste i zimne.
Kodoku Ritsu
Dorosły

Kodoku Ritsu


Male Liczba postów : 66
Skąd : jestem? :I

     
Kitsu spokojnie wędrował po ścieżce. A może po zapachu istoty, która niedawno tędy przechodziła? Nie, tym razem szedł przed siebie, uważając jedynie, coby nie spaść gdzieś albo nie wpaść na kogoś. Bez pomocnika było ciężko, niewiele widział, tylko rozmazane kształty. No nic, jakoś przetrwa... chyba za bardzo przyzwyczaił się do towarzystwa Diany, która go dotąd prowadziła. Niestety, musiał teraz trochę połazić sam, by znów przyzwyczaić się do świata, który widywał na co dzień. Westchnął ciężko, ostrożnie stawiając łapy, zanim oparł na którejś z nich cały znów ciężar. Już raz dzięki temu uniknął wpadnięcia w jakąś dziurę. Tylko... czy był sens w chodzeniu bez sensu? To znaczy, wiedział, że dotarł do jakiegoś wąwozu, bo tylko na to mu wyglądały te kształty. Stanął w miejscu i rozejrzał się, nadstawiając uszu i węsząc. Chyba ktoś tu był niedawno, może nawet chwilę temu.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
Nagle poczuła jakiś zapach. Był przenikliwy jednak nie było to nic do schrupania. Był to inny wilk. Ostatnio miała szczęście, że gdy tylko gdzieś zawędrowała zaraz ktoś się tam zjawiał. Paradoks wręcz, żeby aspołeczniak ciągnął za sobą tyle wilków, ile fabryka dała. Chociaż zawsze mogło być gorzej. Stanęła dumnie na czterech łapach, poprawiła grzywę. Powoli i pełna gracja odwróciła się. Dostrzegła nieznanego jej wilka. Zmierzyła go od czubka uszu, aż po czubek ogona. Jej mina nie wyrażała żadnych emocji. Czekała na jego ruch. Była w gotowości, gdyby miała nagle stanąć do walki.
Kodoku Ritsu
Dorosły

Kodoku Ritsu


Male Liczba postów : 66
Skąd : jestem? :I

     
Czyżby jakiś szelest? W bok najpierw poleciało jedno z uszu basiora, a następnie cała głowa. Co tam... chyba ktoś stał... na pewno. Definitywnie. Zmrużył oczy, mając nadzieję, że dzięki temu zauważy coś więcej niż kontury świadczące o rasie tejże istoty - wilka. Nie, raczej wadery. Zastrzygł uchem i machnął ogonem w przyjaznym geście, żeby od razu dać znać o swoich zamiarach.
- Witaj, nieznajoma. - powiedział niespiesznie, siadając. - Mam nadzieję, że nie pomyliłem twojej płci.
Ano, z tym jego wzrokiem to różnie... bo jeśli ta wadera okazałaby się być basiorem, to mógłby mieć problem, jeśli charakter burzliwy. Choć z drugiej strony... kobiety nieraz potrafiły dać w ciry mocniej niż niejeden samiec.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
-Witaj- odpowiedziała mu potrząsając ogonem.
-Płeć nie ma tu znaczenia, ale tak jesteś waderą nie mylisz się.-prychnęła.
Jak on mógł nie rozpoznać jej płci? Różowa sierść raczej nie pasuje do basiora, a do pedała wilka. A od takich stroniła. Homofob. A czy on był ślepy? Podeszła bliżej niego, ale nie miała złych zamiarów. Zbyt zmęczyła ją rozmowa z innym basiorem.
Usiadła w bezpiecznej odległości. Jej grzywa opadła jej na oko, czego wprost nienawidziła, bo lubiła wszystko widzieć i kontrolować okolicę. W końcu chciała kiedyś zostać wojownikiem. Szybko poprawiła tą denerwującą sierść i wbiła łapki w ziemie jak kot. Ogon falował na lekkim wietrze zamiatając podłogę.
Kodoku Ritsu
Dorosły

Kodoku Ritsu


Male Liczba postów : 66
Skąd : jestem? :I

     
Gdy wadera się zbliżyła, basior przestał w jakikolwiek sposób lustrować otoczenie. "Wyłączył" wzrok. Nie był mu potrzebny. Nadstawił jedynie uszy, podczas gdy nos łapał wonie. Był czujny przez cały czas, nawet jeśli jego podzielność uwagi nie należała do największych. Najbardziej skupiał się na wilczycy, gdyż to ona była "potencjalnym zagrożeniem". Tyle, że do tej grupy należeli wszyscy, których nie znał. Kiwnął głową, nie zwracając uwagi na jej ton głosu.
- Zawsze lepiej upewnić się, niż później niepotrzebnie trwać w błędzie i jeszcze bardziej kogoś denerwować. - odparł, nieco zbyt rezolutnie jak na niego. Rozluźnił się odrobinę. Jego wzrok pozostawał nieobecny, zaś wyblakłe źrenice, otoczone przez czerwone tęczówki, świadczyły o jego wadzie wzroku.
- Mam nadzieję, że nie uraziły cię moje słowa. Ciężko rozpoznać płeć drugiego wilka w tej ciemności. - wyjaśnił niespiesznie.
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
-Jednak przejmuję się ważniejszymi rzeczami, niż tym czy odróżnisz moją płeć- westchnęła. Nie lubiła, gdy ktoś brał jakąś poprawkę na płeć, szczególnie, że sama zawsze chciała być samcem. Najlepiej alfa. O tak, jaka wielka szkoda, że zamiast z schoko bonsami urodziła się po prostu z niczym. Hmm jej ojciec ciągle jej to uświadamiał, kiedy tylko mógł. Na szczęście już była wolna i to ona ustalała zasady tej gry. Lubiła być dyrygentem.
W tym wilku było coś dziwnego. Zdawało jej się, że to może jakiś ubytek w czymś, lecz nie dokładnie wiedziała w czym. W końcu było już po zmroku, mała widoczność.
-Nie gniewam się-odparła beznamiętnie. Bo i o co miała się gniewać? W życiu są gorsze rzeczy.
Zamiotła lekko ogonem ziemię, po czym wstała i otrząsnęła się. Przeszła dostojnym krokiem wzdłuż i wszerz. W końcu trzeba rozprostować swoje kości ile można siedzieć.
-Co Cię tu sprowadza w takie odludzie?- Ciekawiło ją czy tylko ona lubi być sama i ma dziwne pomysły spędzania nocy w różnych miejscach.
Kodoku Ritsu
Dorosły

Kodoku Ritsu


Male Liczba postów : 66
Skąd : jestem? :I

     
Korek zastrzygł uchem. Czyżby wadera się przemieszczała? Ach, faktycznie, słyszał jej ciche kroki. Ucho basiora "podążało" za waderą, lecz głowa nie ruszała się. Ot, nie widział w tym najmniejszego sensu, i tak prawie nic nie widział.
- Ano. - mruknął wilk. - Po prostu chciałem się przejść. Spacer zawsze dobrze robi, odświeża umysł.
No, takie trochę świadome zgubienie się. Choć nie, nie zgubił się, bo gdyby tak było, to by błądził zamiast iść w konkretne miejsce. Albo po konkretnej woni. Lub konkretnych, bo było ich kilka. Chyba powinien iść na tropiciela...
Bardrex

Bardrex


Female Liczba postów : 50
Wiek : 27

     
-Taak, spacer przydatna rzecz-przeciągnęła się. Dalej nie wiedziała co jest mankamentem wilka, było ciemno, nie mogła go dobrze obejrzeć. Lecz nie wydawał jej się groźny. Ani razu też nie pokazał kłów co bardzo często zdarza jej się w stosunkach damsko-męskich. Bo damsko-damskich nie miała. Ogólnie była jakaś aspołeczna i bardzo jej to nie przeszkadzało. To dzięki temu, że była zadufana w sobie a jej dumę czuło się już na kilometr. Była zadufana w sobie i tyle. Rzadko też ukazywała przed kimś swoje prawdziwe ja..
Kodoku Ritsu
Dorosły

Kodoku Ritsu


Male Liczba postów : 66
Skąd : jestem? :I

     
Basior usiadł, gdyż stanie już mu zbrzydło, zdecydowanie. Łapy musiały trochę odpocząć, szczególnie te tylne, które najczęściej stanowiły siłę napędową, a przynajmniej w większym stopniu; zależy jak kto chodzi i biega. A nabiegał się nieźle, nim natrafił na świeżą woń. No i nie uniknął konfrontacji z paroma drzewami, ale ćśśś~! Sam o tym zapomniał. Albo nie, bo lekki ból głowy wciąż pozostał. A to pech.
- Definitywnie. - odparł, ze stoickim wręcz spokojem. Nie był pewien, czy jest dzień, czy może noc. Jeśli to drugie, to przynajmniej coś widać, a jeśli to pierwsze - no cóż, już mogłoby być ciężej nawet komuś o zdrowych oczach.
- Ach, wybacz mi mój brak manier. - mruknął, nieco zawiedziony sam sobą, bo jak można zapomnieć o czymś tak oczywistym jak przedstawienie się?! - Ritsu jestem.
Nach, po co mówić o czymś, co zwie się nazwiskiem? Nie było to nikomu potrzebne, nawet jemu samemu, więc nie widział sensu w zdradzaniu go.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Wadera po nieowocnej wizycie w lecznicy sama postanowiła zająć się swoimi ranami, czyli po prostu poczekać aż się wygoją. Tak po prawdzie nie były to groźne obrażenia, choć trochę się zabrudziły - raptem trzy rozcięcia na boku od pazurów tajemniczej bestii (thanks postaci specjalnej <3) i nieprzyjemnie wbijające się w kark drzazgi, których nie mogła wyciągnąć. W sumie powinna się udać nad jezioro, najlepiej czyste i porządnie się przepłukać, ale uznała, że w tym momencie nie ma na to siły. Chciała się gdzieś zaszyć i chwilę zdrzemnąć. Była trochę przybita. Jednak nie z powodu obrażeń - ranna była nie raz o czym z resztą świadczyły liczne blizny szpecące jej ciało (choć w sumie traktowała je jako odznaczenia czy medale za odwagę), ale ze względu na przytłaczające poczucie zbędności. Przez lata była odpowiedzialna za sprawne działanie rodzimego stada, za polowania i poczucie bezpieczeństwa u młodszych członków. Była potrzebna - dzień i noc musiała wytężać zmysły - pracować z zaufanymi wilkami, rozpatrywać co najlepsze dla stada... miała łapy i umysł pełne wymagającej pracy, a jej krewni cenili ją i potrzebowali jej wsparcia. A teraz? Teraz była włóczęgą, która nie potrafiła znaleźć kompanów - można było rzec, że nie miała tu żadnych 'znajomych', poza smoczycą, która chciała się jej pozbyć i dwoma wilkami, którzy już się tu nie pokazują. W sumie nie myślałaby o tym gdyby mogła się czymś zająć - nie znała jednak osób z watahy, które mogłyby zlecić jej jakieś zadanie. A Meitiana wariowała kiedy nie mogła pracować - może dlatego, że wtedy docierało do niej jak nudną i standardową jest osobą. Wypadała dobrze niestety jedynie w grupie. I na polowaniach.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Ileż to już drogi za nim? Bardzo dużo. Jego wątłym łapom coraz trudniej przychodziło wykonywać następne kroki, zmęczenie zmykało powieki, a szum wiatru kołysał go do snu swymi łagodnymi pieśniami.
Ileż to już nie spał? Dzień? Może dwa? Im dłużej szedł tym bardziej wszystko zlewało się ze sobą i nie był już do końca pewien ile trwała jego podróż. A może już oszalał? Może życie odludka go przerosło i stracił zmysły?
Postanowił, że najlepiej nie dopuszczać do siebie tak negatywnych myśli i odpocząć trochę. To na pewno mu pomoże.
Asriel rozejrzał się za odpowiednim miejscem na postój, i poszukując tak dogodnego legowiska, zauważył, że nie jest tu sam. A może tylko mu się wydaje? Powolnym krokiem ruszył w kierunku wilczycy, nieco niepewnie, nadal zastanawiając się, czy nie bawi się z nim jego własna wyobraźnia.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Wadera zdumiała się trochę, że w takim zdawało by się mało ciekawym miejscu nie znajduje się sama -za to odetchnęła gdy zbliżający się do niej kanciasty kształt okazał się zwykłym wilkiem takim jak ona, a nie żadną skrzydlatą gadziną. Pozwoliło jej to uwierzyć, że nawet w tej krainie mogą się dziać rzeczy normalne, a dni płynąć całkiem spokojnie. Pokojowo nastawiona nadal zachowywała podstawową czujność gdy samiec zbliżał się powoli w jej stronę. Z zapachu wynikało, że nie należy do jej watahy - może ze słów wyniknie więcej? Zanim jednak nawiążą taki kontakt pozostała jeszcze ocena wzrokowa, a z niej Meiti wywnioskowała, że samiec nie jest dla niej wielkim zagrożeniem, a także, że nie zamierza (chyba) nim być. Przede wszystkim był o wiele chudszy od niej i stawiałaby, że o wiele lżejszy. I czyżby tak samo zmęczony? Takie sprawiał wrażenie.
Kobieta odwróciła się grzecznie w jego stronę i skinęła doń głową na przywitanie. W sumie nie była pewna czy powinna go zagadywać. Ale swoją drogą czemu by nie?
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Na jego szczęście okazało się, że nie postradał jeszcze wszystkich zmysłów i stojąca przed nim wadera była równie prawdziwa jak on. Ba, nawet niewerbalnie się z nim przywitała, co oznaczać mogło, że nie ma wrogich zamiarów. Asriel postanowił zachować jednak resztki czujności, bo bardzo naiwnym byłoby myśleć, że nie znajduje się w zagrożeniu. Nawet jeśli Meitiana okaże się być przyjazna, co jeśli napadną ich zaraz wygłodniałe hieny, bardzo spragnione widoku krwi i smaku mięsa?
Milcząc przyjrzał się wilczycy dokładniej. Po krótkiej ocenie uznał, że w razie gdyby mieli stanąć przeciwko sobie, to przegrałby - zwłaszcza teraz, kiedy jest zmęczony i odwodniony.
- Nie powinnaś lekceważyć tych ran, w takich warunkach łatwo o zakażenie. - odezwał się w końcu niskim, spokojnym i bardzo monotonnym głosem. Dawno już z nikim nie rozmawiał, więc gdzieś w nim tliło się niewielkie zainteresowanie, które skłoniło go do rozpoczęcia konwersacji. W końcu co ranna wadera mogłaby robić w miejscu tak nieprzyjaznym, jak to?
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Waderę zdziwiły słowa samca, zwłaszcza, że były pierwszymi, które padły odkąd się zauważyli i jak na takie były dość nietypowe. Jednak niezwykle trafne i było nie było - bardzo rozsądne. Ton mężczyzny też był ciekawy - przypominał Meitianie jej własny tylko w męskiej wersji i o wiele mniej ożywiony. Jego uwagę wzięła z niewiadomych przyczyn bardziej poważnie niż zwykle podobne opinie - może w duchu przyznawała mu rację, a może wyraz jego pyska i spojrzenie wpłynęło na jej wyobraźnię. Tak czy siak uśmiechnęła się lekko i skinąwszy głową - tym razem na znak potwierdzenia i zgody - odezwała się:
- Masz rację ale... byłam w lecznicy, a tam nie za bardzo miał mi kto pomóc. Myślałam, że przynajmniej odpocznę i dam wytchnąć organizmowi, ale - tu zaśmiała się gorzko, a cicho - Nie za bardzo wiem dokąd pójść i gdzie się zaszyć żeby było bezpiecznie. - Chwilę popatrzyła samcowi w oczy po czym odchrząknęła uświadomiwszy sobie, że ostatnio zaczyna się coraz bardziej otwierać przed nieznajomymi. Wcześniej, kiedy jeszcze żyła z własnym stadem takie rzeczy jej się nie zdarzały - obcy był obcym i już. Należało mu wyjaśnić zasady jeśli był na ich ziemiach, pokojowo rozwiązać ewentualne konflikty. I tyle. A tu? Tu ona była obca. I po raz pierwszy dane jej było zrozumieć jaka to beznadziejna sytuacja.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Wilk słuchał w milczeniu samicy, uważnie analizując jej słowa. W jak złym stanie znajduje się miejsce, do którego przybył, jeżeli zraniona wilczyca nie może znaleźć pomocy w miejscu do tego przeznaczonym? Czy są to totalne pustkowia, gdzie znalezienie żywej duszy jest wyzwaniem? A może miejsce to wypełnione jest niewykształconą, szarą masą, nauczoną jedynie jeść i walczyć?
- Dlaczego nikogo nie było w lecznicy? - spytał się swym niskim, odrobinę ochrypłym głosem, który jeszcze przyzwyczajał się do normalnej konwersacji.
- Na pewno nie powinnaś znajdować się tu. Nie ma tu dostępu do czystej wody, a w nocy zjawić mogą się dzikie zwierzęta. Proponowałbym udać się nad jakieś jezioro, ale nie mogę Ci żadnego wskazać, bo owa kraina wciąż jest dla mnie tajemnicą. - dodał po chwili, przez krótki moment rozważając nawet pomoc waderze. Nie był on jednak osobą zbyt skorą do angażowania się w cudze sprawy, więc na razie postanowił zachować dystans.
Meitiana
Dorosły

Meitiana


Female Liczba postów : 178

     
Tym razem to Meitiana zaczęła wsłuchiwać się w słowa przybysza smutniejąc gdy zapytał o lecznicę, lecz czując do niego szacunek gdy wspomniał o czystej wodzie. Słychać było, że Samiec ma łeb na karku - tym bardziej wadera czuła się zażenowana stanem krainy. Może nie była z nią jakoś szczególnie zżyta, ale skoro miała być jej nowym domem czuła się za nią odpowiedzialna. A kto chciałby pokazywać swoje ziemie od razu od najgorszej strony? Czuła się trochę rozbita i dopiero teraz do niej dotarło, że jej wcześniejsze słowa (skierowane nie tylko do samca stojącego przed nią) skoncentrowane były wokół jej własnego 'ja', a nie wokół krainy, czy konkretnej watahy. Kiedy stała się taką egoistką? Ale czy na pewno był to egoizm? Najpierw trzeba zatroszczyć się o własne potrzeby - kiedy samemu jest się w formie dopiero wtedy należy się brać za ogólne prace naprawcze. Skoro w tej krainie nie otrzymała jeszcze żadnej pomocy - czy kiedy się zgubiła, czy kiedy została ranna - to czy złym było skoncentrowanie się na sobie i swojej własnej sytuacji, a nie na tym kto i dlaczego gdzieś tam ma jakieś problemy? W swoich rodzinnych stronach wadera właśnie tym się zajmowała - problemami innych jednostek, a przede wszystkim - całego stada jako grupy. A tu? Tu stała się błąkającym ex-dyplomatą, który nie robił niczego pożytecznego, bo skupiał się na własnych problemach. Obrzydliwe opuszczenie poprzeczki!
- Nie było żadnego medyka... tak sądzę. - westchnęła. - A nawet jeśli był, to tak zajęty, że się nie pokazał - Mimo smutku uśmiechnęła się blado, by zatuszować żal jaki miała do własnego... domu. Nie chciała by przybysz wziął to miejsce za ostatnią dziurę. Mimo wszystko trzeba było dbać o reputację wspólnych ziem.
- Masz rację, chyba niepotrzebnie odeszłam tak daleko od wody. - Przyznała, a jej uśmiech stał się cieplejszy i zdecydowanie bardziej szczery, co było widać, gdyż Meitana nigdy nie umiała kłamać, także jeśli chodzi o mimikę.
- Właściwie to ja znam pewne jezioro... choć i górski strumień byłby dobry, prawda? Zazwyczaj są czystsze... - Niemal się rozmarzyła gdy przypomniała sobie kilka takich z jej rodzinnych stron, jednak zachowała przytomność umysłu i nie dała się ponieść emocjom. - Choć przyznaję, że tak się tu gubię, że lepiej jeżeli wrócę nad wodę, którą znam. - Stwierdziła i zaśmiała się co bardzo ją samą zdziwiło. Nie miała w zwyczaju ot tak po prostu i  w dodatku swobodnie śmiać się przy nieznajomych. Właściwie rzadko kiedy wychodziła poza ramę ogólnej kultury i lekkich uśmiechów. Teraz jednak zrobiło jej się bardzo przyjemnie w towarzystwie... kogoś. Nie smoka, nie niewidzialnego medyka - po prostu wilka, który nie traktował jej ani jak zagrożenia ani jak powietrza czy niechcianego balastu. Po prostu normalnego wilka - takiego jak ona. Jak widać samotność tak dała jej się we znaki, że zaczęła powoli odchodzić od swoich standardowych zachowań i przyzwyczajeń.
- Żeby dojść nad tamto jezioro muszę jedynie wrócić po własnych śladach przez wąwóz... - Zastanowiła się - Szedłeś w tę samą stronę, prawda? Jeśli teraz zawrócę mogłabym cię przy okazji tam zaprowadzić, jeżeli potrzebujesz wody czy czegoś innego. - Zaproponowała i wskazała głową oddalone o jakieś pół godziny drogi wyjście z wąwozu.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
To miejsce znalazło się na szlaku wędrówki Nadii przypadkiem. Jak większość innych, z resztą. zazwyczaj jeśli nie napotykała czegoś, co wymagało zatrzymania się, po prostu szła naprzód. Idąc naprzód, natrafiła na to miejsce.
Zatrzymała się tutaj, ponieważ było ciemno. Ponieważ tak naprawdę nie miała też powodu, by iść naprzód - żadnego, poza wiedzą, że zawsze musi pozostawać w ruchu. Nigdy dwa razy w tym samym miejscu, nigdy dwa razy tą samą drogą. Pomijając miejsca takie, jak jej tymczasowe legowisko, gdzie zostawiła złapanego wilka. Tamto miejsce też wkrótce porzuci - gdy pojmie wszystko, co ma do pojęcia i pożre ciemnoniebieskiego wilka, oczywiście. Wtedy jego światełko podąży za nią i będzie dobre.
Zatrzymała się, po czym usiadła w cieniu jednego z głazów. Zaczęła ostrożnie wylizywać gojące się już rany na grzbiecie. Tak naprawdę nigdzie się jej nie spieszyło - czekała, aż wzejdzie słońce i będzie mogła zapolować na jakiegoś wilka.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Uduchowiony? On? Chyba tylko o tyle, by zastanawiać się nad istnieniem drugiego świata, jak zastanawiał się właśnie teraz. Gdyby taki drugi świat istniał i wszyscy jego i cudzy zmarli byli w gruncie rzeczy w zasięgu łapy... można by ich wykorzystać? Och, tak. Gdyby tak się dało. Mógłby wreszcie posiąść jakąś nieprzeciętną możliwość. Starczyło jeno złamać tabu i absurdalne opory. O tak. Proszę.
Szedł za ciosem. Jeżeli uderzały go takie myśli, szukał placówek odpowiednich, w jakie mógłby znaleźć swój umysł, by przepracować temat do końca. Potrzebował czegoś groźnego, dobrze, gdyby jeszcze trochę nieziemskiego, ale przede wszystkim - śmiertelnego. Nie chciał nawiedzonych jaskiń, domów, cmentarzy. Zbyt duży rozgłos, przerost legendy. Potrzebował dyskretnych trupów.
A optymistycznie wychodził z założenia, iż na każdym urwisku ktoś zginął lub niedługo zginie. Szufladkowa metoda Dirichleta. Jednak nie widział ani samobójców, ani zwłok, które kiedyś były tymi pierwszymi. W ogóle żywej duszy, skoro już martwej nie było na stanie.
Aż do jakiejś jednej, której nie znał, lecz zbliżył się bez namysłu, jak zawsze. Uśmiechnął słodko, jak zawsze.
Umrzesz dla mnie, suko?
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Uniosła łeb, patrząc na zbliżającego się osobnika. Wyglądał dość dziwnie - choćby dlatego, że miał skrzydła. Czyżby był jakimś rodzajem ptaka? Na pewno nie kota - nie mruczał i nie próbował podrapać jej nosa. Więc zapewne ptak.
Odsłoniła kły, patrząc mu w oczy. Podpatrzyła ten gest u jednego z miniaturowych wilków i powielała. Miała dużo zębów do wyszczerzenia z racji długości pyska. Była ciekawa, czy ptak ucieknie. Odleci? Ptaków nie da się złapać. Właśnie przez skrzydła. A jednak ona zawsze próbowała - cóż, przecież uciekały. No i coś jeść trzeba.
Powoli wstała, prostując długie chude łapska. Nie spuszczała wzroku z ofiary. Jeśli ten podejmie jakąkolwiek próbę ucieczki, sprowokuje ją do ataku.
Póki co, nie zamierzała go zjadać. Fizjonomię miał zaskakująco wilczą, pióra zbyt mało pierzaste. Jeśli zdoła schwytać, najpierw spróbuje zrozumieć. A potem zobaczymy.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Jeżeli przyjąć, że wierzy w karmę... bliźni byli mu już wiele winni za wszystko, co się wycierpiał; los miał wobec niego dług całej listy przywilejów, tak szerokich, iż Noish nie powinien już mieć hamulców.
Pracował nad tym.
Jeżeli chciał jej śmierci, powinna umrzeć. Rozumiała to? Może i nie, byle ewentualne istoty wyższe podołały z pojmowaniem niezbitych faktów. Jeżeli chciał jej śmierci, a ona nawet nie zdawała się normalna, mógł ją zabić.
Pożyteczni mają prawo do życia.
Tak długo, jak potrafią go ustrzec.
Podobała mu się jednak ta wilczyca. Cieszyłby się, będąc równie specyficznym. Budziła zazdrość.
Wydawało mu się, że już jej nienawidził.
I że chciałby być kimś innym. Po prostu. Pozostawało mu niewiele więcej, jak naśladować, więc odsłonił zęby, zwracając swój pysk pierwotnym konturom. Czekał na przykład. W pasji.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Interesujące. Ptaszysko nie odleciało. Wręcz przeciwnie. Dlaczego?
Schowała kły, po czym zrobiła kilka kroków naprzód, skracając dystans, by móc długim pyskiem sięgnąć ciała samca. Nie ugryzła, jeszcze nie. Zbliżyła nos do jego krtani, powoli wciągając powietrze, poznając jego zapach. Nie pachniał ptakiem - pachniał wilkiem. Wydawał się pełen sprzeczności. Wyglądu z zapachem, zachowania z wyglądem, zachowania z zapachem... Wszystkiego! Zapach był ponoć najważniejszy, ale w tym momencie wilczyca nie wiedziała, co o tym myśleć.
Zamiast tego wyciągnęła łeb, by chwycić jedno z jego uszu i lekko pociągnąć. Ot, żeby sprawdzić, co się stanie. Nie gryzła mocno, ani nie szarpała - nie chciała zepsuć ptaszyska. Jeszcze nie.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Rozczarował się. Zawód brzmiał głuchym uderzeniem w tył łba. Nie mógł nie syknąć ponuro, cierpiętnik, którego czas zmarnowano - utracił go bezpowrotnie. A jednak nie wykonywał gwałtownych ruchów, o, tego się nie robi, gdy ktoś trzyma ci zęby przy gardzieli. Czarująca, ohydna. Łeb przez chwilę trzymał twardo na dotychczasowej wysokości, zniżył go dopiero wówczas, gdy zauważył, że to mniej bolesne dla karku. I tak wydał z siebie lekki pisk zbolałego szczeniaka, wbijając pazury w ziemię. Odruchowo wreszcie cofnął łeb z siłą, gotów i poszarpać sobie ucho.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Gdy ptaszek się szarpnął, natychmiast puściła ucho. Również zapiszczała. Wydanie tego dźwięku nie było takie trudne, aż takie bolesne dla krtani, jak wydawanie większości dźwięków, które wilki wydawały.
Przysunęła się jeszcze bliżej, by dosięgnąć wielkich, puchatych skrzydeł ptaka. W tym momencie napierała piersią na ofiarę, mógł z łatwością przegryźć jej krtań. Oczywiście, niespecjalnie się tym przejmowała. Nie bała się śmierci. Wyobrażenie sobie końca życia przekraczało jej zdolności pojmowania. Szczęśliwie dla niej, raczej nikt nie chciałby jej zabić. Ładunki zamontowane w obroży eksplodowałyby w momencie jej śmierci, zabierając wroga w ciemność razem z nią.
Obwąchała skrzydło, po czym oparła przednie łapki na barkach ptaka. Złapała skrzydło i spróbowała pociągnąć.
Sponsored content