Grota Vhā'iṭa Bēṭa

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tak to jest przesada. Trudno, ale skoro Shathow ma swoje odjazdy z treningami i tak dalej to musi być coś na rzeczy albo zwyczajnie ten jej nie ufał. Co z tego, że jest jego partnerką, co z tego iż mają razem szczeniaki. Jak chce zdradzić to zrobi to zawsze i tyle. W tym momencie basior żałuje, że młode nie widzą tego wszystkiego bo na pewno by mu powiedziały. Zawsze w młodym wieku są zbyt naiwne aby nie kłamać.
Pech.
Czuł się świetnie gdy mała spała obok niego.. ach, to świetne jest jednak uczucie.
Po jakichś 5 minutach się obudził i tyle.
Miał jak cholera ochotę wywalić AM na zbity pysk z tej jaskini, ale mu się zapewne by to nie spodobało.
Wygnaniec? Pf. Trudno.
Rozglądał się po jaskini. Tamten basior na zewnątrz.. ech, dobra nieważne.
- Mhm...
Rzucił tak sobie do siebie.
Nie chciał się nawet słowem odezwać do partnerki. Nie miał zamiaru z nią o niczym gadać.
Keith
Młode

Keith


Male Liczba postów : 8

     
Keith z pewnością wyspał się za wszystkie czasy, to pewne. Szczeniak nareszcie przebudził się. Po raz pierwszy w życiu otworzył paczadełka. Nic nie raziło go w oczy przez panującą wokół ciemność. Sprawdzał sobie jak duża różnica jest, gdy oczka ma zamknięte i kiedy są otwarte. Praktycznie nic nowego się nie działo. Zaczął się znów czołgać. Tym razem, pełen wigoru zaczął gryźć mamusię w łapkę. Wojownik przyszły rośnie jak nic!
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Spojrzała na wilczka z lekkim zaskoczeniem. Bezzębny, bólu jej sprawić nie mógł, ale sam fakt...
Przyłapała się na tym, że się lekko uśmiecha. Czemu? Nie wiedziała.
Delikatnie wyswobodziła łapę.
- Dzień dobry Keith. - powiedziała.
Bo coś powiedzieć wypada, nie? Niech się malec od początku uczy kultury. W dorosłym życiu mu się to przyda, prawda?
Na chwilę zatrzymała wzrok na Kein'ie. Coś go gryzło... Wyraźnie coś go gryzło. I to raczej nie Keith. Ale nie będzie pytała. Zdążyła już zauważyć, że jej partner bardzo negatywnie reaguje na pytania. Nie chciała wywoływać kolejnej kłótni. Nie przy dzieciach...
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein sobie tak siedział powiedzmy.. albo dobra, leżał bo w końcu El była przy nim. Szczęśliwe życie wiódł? Nie. Na pewno nie, a ta rodzina tego szczęścia nie da, a w każdym razie nie teraz.
AM nie było nagle? lol. Widać, że miał za wiele spraw na głowie, a może i za wiele ludzi do przeproszenia i tak dalej.
Ach... gdyby tylko Kein wiedział, że Shath go nie zdradziła jednak.. może i by inaczej postąpił. Ale również dobrze iż jego obecna partnerka nie pyta go o byłe wilka...oj lista nie jest krótka ani za długa. Ile ich było? Z... 4 albo 5 nawet. Z czego z wszystkimi poza jedną spał w sensie o jakim myślicie zboczeńcy.
Jak będzie kłótnia to będzie trudno, że przy szczeniakach. Mogą się już od małego uczyć iż nie wszystko w życiu jest takie piękne.
- I tak cię nie pojmie chwilowo. Za wcześnie.
Położył sobie łeb i myślał co by tutaj zrobić...
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Zerknęła na szczeniaka.
- Nie? - zdziwiła się.
Nie miała z szczeniakami zbyt dużego kontaktu. Kiedyś jednego zatrudniła, ale poza tym... Cóż. Powinna czasem zejść z trasy arena-Kieł-arena-Kieł i wyjść do wilków. Pogadać o czymś, żyć... Ale nie miała na to czasu. Musiała wszak pracować i trenować, by móc utrzymać rodzinę.
- A kiedy zacznie rozumieć?
Wolałaby wiedzieć. Ot, z ciekawości. Bo czemu nie? W końcu... Coś tam o własnych dzieciach wiedzieć powinna.
Braaak weeeny.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein nie chciał właściwie za wiele mówić.. miał... ech zwyczajnie dość wielu już rzeczy.. nawet przy własnej rodzinie którą założył nie da się czuć miło i bezpiecznie..
- Pogadaj z innymi to się dowiesz...Ja zaczynam się powoli czuć jak trup. - rzucił i przyłożył łapę na własny łeb.
Czyżby ból głowy albo coś... możliwe.
- Ale teraz maksimum szczerości Shathow. Zdradziłaś mnie czy nie?
I w tym momencie dotknął amuletu. Raz nie zawsze... jak musi stracić to też i to zrobi. Był ciekaw czy jego ukochana będzie kłamała mu prosto w twarz czy nie.
Poza tym... Aby szczeniaki miały chwilkę zabawy, czarny wilk zrobił iluzję małych świecących kulek. Takie jak miał nasz Nataniel. Miał nadzieję, że to chociaż na chwilkę odwróci ich uwagę.
I tak czekał.. może odpowie. Miał taką cichą nadzieję.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Skoro Kein ją medalionuje, trzeba się wysilić na nieco dłuższy post. Żeby się medalion nie zmarnował.
Przy jego pierwszej wypowiedzi pokiwała łbem, doskonale wiedząc o tym, że nikogo o to nie zapyta. Będzie raczej czekała na rozwój wypadków. Szczeniaki w końcu zaczną rozumieć, nie? Nie trzeba rozwalać całego misternie ułożonego grafiku i dopychać doń rozmowę z kimś kompletnie nieznajomym, który może albo coś wiedzieć, albo nie. To się zwyczajnie nie opłaca.
Patrzyła na partnera, więc nie mogła nie zauważyć, że przy ostatnich słowach położył łapę na łbie. Może jest chory? A może po prostu zmęczony?
Biedny... Żałowała, że nie może mu jakoś pomóc. Niestety.
Elena pewnie by umiała pomóc. To przypuszczenie, niepoparte było żadnymi faktami. A jednak Shath w to wierzyła. Bo przecież Elena radziła sobie ze wszystkim. Mentorka, przedsiębiorca, bohaterka bitwy z Ognistym Lisem, Alfa Ognia i dowódczyni Wojowników. Miała wszystko: kości, rodzinę, władzę... Ale Shath nigdy nie widziała jej poza areną lub "Złotym Smokiem". Wniosek jest taki, że nigdy ich nie opuszczała.
Shath miała starą wilczycę za ideał, niedościgniony wzór. Robiła wszystko, by być jak ona. A ona bez wątpienia jakoś, w magiczny i cudowny sposób, wyleczyłaby ból głowy Kein'a. Bo przecież to była Elena. Ona mogła wszystko niejako z założenia.
A co Shath mogła? Nic...
Pytanie partnera wybiło ją z zamyślenia. O zdradę ją podejrzewa?
- Nie. Nie zdradziłam cię nigdy. Ani z Arthas'em, ani z nikim innym.
Wiele można powiedzieć o Shathow, ale trudno odmówić jej wierności. Nie zamierzała Kein'a zdradzać. W ogóle nie rozumiała, czemu miałaby. Przecież go kochała z całego serca... Choć miewała problemy z okazaniem tego. Kochała. Pragnęła z nim razem dożyć późnej starości, opiekować się wnukami. Patrzeć, jak ich rodzina się rozrasta. Widzieć, że wszystkie inwestycje przynoszą zyski, dając im godziwą emeryturę.
Pragnęła spędzić z nim resztę życia. Czemu więc miałaby go zdradzać? Czy to w ogóle miało jakiś sens?
Nie miała pojęcia, że Kein aż tak nie lubi wisiorka, bo zapewne by go zdjęła, gdyby wiedziała. A tak... Nosiła go przy sobie, wiedząc, że kiedyś może uratować jej życie. Jej, lub komuś z jej rodziny, za którą Shath gotowa byłaby oddać życie własne. No, w każdym razie za Kein'a. Nie czuła jakiejś specjalnej więzi ze szczeniakami. Traktowała je jak inwestycję. Teraz włoży czas, siły i kości w ich wychowanie, a potem, gdy dorosną, one się jej odwdzięczą.
Im bardziej piszę tego posta, tym bardziej Shath przypomina mi moich rodziców... I wcale mi się to nie podoba. Cóż. Post pisać zaczęłam około drugiej w nocy, kończę teraz. Przeklęta klawiaturka w fonie, brak weny i przeszywające zimno (bo grzejnik w moim pokoju byłby według nich nieopłacalny, to marznę). Więcej już nie wymyślę... Post tragiczny. To powinien być esej, a tymczasem ledwo przypomina normalnego posta...
Trudno.

Nie ładnie Grammar Nazi Shathow.

~Kein.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
/Ale to jest esej :P/

Uch.... czarny wilk dosyć dużo się dowiedział o swojej partnerce.. bardzo dużo o dziwo. Sam user nie spodziewał się całej rozległej historii o tym jak Shathow postrzega wszystko i tak dalej... a tu takie zaskoczenie.
Widząc tego posta nasuwa się taka mina - O.O
Znowu ta Elena... ech żałosne to się już powoli robi. Nikt nie może być aż tak idealny, nie każda rodzina jest taka.. tylko idioci by podążali w takim toku myślenia jak ta wadera... ma się rodzinę a uważać ją jedynie za ''coś co będzie pracować na jej emeryturę''. Kein porządnie się wściekł wewnętrznie w dokładnie tej chwili. Miał dosyć tego wiecznego pieprzenia o interesach, zabawy w różne głupstwa.
- Póki jeszcze mogę.. Shathow czy tobie odbiło aż tak naprawdę? Skoro to co robisz jest dalekie do tej całej ''Eleny'' to jak sobie wyobrażasz życie ze mną? Życie z szczeniakami które są TWOJĄ RODZINĄ A NIE INWESTYCJĄ?! Nie da się tego wszystkiego tak łączyć. Nie obchodzi mnie to co sobie myślisz o niej. Założę się, że to co o niej wiesz jest dalekie od prawdy. Nie obchodzi mnie to jak długo będę szukał.. nie obchodzi mnie to co stracę po drodze, ale udowodnię ci iż się mylisz. Zobaczysz, że ten twój ''ideał'' wcale nie był taki dobry jak ci się wydaje. A poza tym.. nie można myśleć wiecznie o zyskach. Nawet nie wiesz ile cię w tym momencie omija...i ile przez takie myślenie możesz stracić. - rzucił oburzony.
Nie wiedział, czy widziała to iż użył wisiorka, nie wiedział czy ona uzna to za brak zaufania.. po prostu taki był i tyle.
Czarny basior odczuje dopiero konsekwencję jak wszystko zacznie się walić. Trudno.
Oj gdyby jednak wiedział.. jak wiele można zmienić kilkoma słowami.. i spotkaniem kilku osób... w sumie zrobi to. Poświęci się dla tej sprawy. Będzie próbował ją zmienić i to porządnie.... w końcu kto by chciał taką matkę? Hmm?
Poza tym... właściwie to nawet i wstał, przenosząc córkę obok jej brata. Niech sobie w dwójkę coś tam robią.. nie wiedział co. Położył się zaraz za Shathow wtulając się bardzo mocno do niej. Jednak sam łeb... nie był obok. ''Wisiał'' nad jej pyskiem. Czas na rozmowę i brak spojrzeń.
Kein wiedział już wiele.. ale jak wiele go ominie? Co odwali? Zobaczymy...
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji :3
Z tego, co userka pamięta, medalion działa przez trzy posty. Czas na kolejny pseudoesej.
Nie, Shath nie zauważyła, że Kein użył medalionu. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że mógłby. Czemu? Bo był jej partnerem i mu ufała. Czyżby jednak to zaufanie nie było wzajemne?
Szczerze mówiąc była w szoku. Skąd wiedział? Sama dotąd nie zdawała sobie sprawy z paru wymienionych przez niego rzeczy. Tak po prostu było i już.
Nie miała pojęcia, co powiedzieć. Chętnie by wszystkiemu zaprzeczyła... Ale przecież to byłoby kłamstwo, kreatywna statystyka. Bo, jak się userka ostatnio dowiedziała, prawdy są trzy: cała prawda, gó*no prawda i kreatywna policyjna statystyka. Taa...
Ale wracając - Shath nie chciała kłamać. Nie mogła więc zaprzeczyć...
Zerknęła na szczeniaki. Czy one aby na pewno powinny tego słuchać? Czy powinny wiedzieć, jak widzi je matka? Kein mówił, że nie rozumieją... Wadera miała nadzieję, że również nie zapamiętują.
Ale w sumie co się Shath dziwić, że jest, jaka jest? Tak ukształtowało ją środowisko, w jakim przyszło jej żyć. Od kiedy pamięta, kalkulowała zyski i straty. I dzięki temu, dzięki myśleniu i działaniu w taki właśnie sposób, przeżyła. I teraz to wszystko, z trudem budowane i regulowane w sztywne zasady, miałoby okazać się złe?
Pojęcia nie miała o tym, jak Elena traktowała rodzinę. Swoje kroki opierała wyłącznie na obserwacji podczas treningów. Tam dzieci nie znaczyły nic i niczym się nie wyróżniały z gromady uczniów.
W sumie... To, że starała się naśladować kogoś, kto rysował jej się jako ideał nie było specjalnie dziwne. To zły pomysł, bardzo zły. Ale raczej niezbyt dziwny.
Gdy Kein położył się obok niej, przerwała w końcu milczenie.
- Ale... Ja...
I jakoś nie dokończyła. Nie miała pojęcia, co ale. Nie wiedziała też, co ona.
Nagle zrobiło jej się zimno. Od wejścia do jaskini powiało chłodem...
...Trzeba podnieść cenę szalików i czapek, zimą zawsze jest na nie popyt. I czekolady. Może też wpisać do cennika grzane wino i piwo? Dziesięć kości za szalik, osiem za czapkę. Czekolada niech skoczy do pięciu, grzane trunki za sześć kostek...
Prrr! To nie czas na takie plany. Przemyśli to jeszcze, ale nie wtedy, gdy akurat Kein chce rozmawiać.
No więc... Nie wiedziała, co mu powiedzieć. Prywatnie uważała Elenę za ideał i godny wzór do naśladowania. Ale skąd Kein o tym wiedział, skoro wspomniała o dawnej mentorce tylko raz?
O swoim podejściu do szczeniaków nie mówiła mu nigdy, bo i do tej chwili nie była go do końca świadoma. Poza tym... I tak by chyba nie powiedziała. Nie spodobałoby się to jej partnerowi...
A teraz... Skoro jakimś cudem wie, widać bardzo dokładnie, że mu się to nie podoba. Można wręcz odnieść wrażenie, że jest na nią zły. A tego Shathow przecież nie chciała...
Wbiła spojrzenie w swoje łapy, nie mając pojęcia, co powiedzieć.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein pokręcił łbem z mocnym niezadowoleniem.. ech, widać iż faktycznie się porządnie pomylił co do swojej partnerki.
- Nie ma żadnego ALE. Nawet w tej chwili myślisz o swoich zyskach i podniesieniu cen. czy ty naprawdę myślisz, że ta rodzina i związek przetrwa przy takim toku myślenia? Poza tym... Elenę widywałaś tylko i wyłącznie na arenie i nie wiesz jaka ona była naprawdę. Nie masz prawa więc o niej myśleć jak o kimś na kim możesz się wzorować. Shathow... jeszcze do tego spójrz na mnie...nigdy nie zarabiałem, nie myślałem o wydatkach i zarobkach a żyję. Żyję i to bardzo dobrze... czy według ciebie to wszystko jest aż tak ważne? Czy naprawdę chcesz poświęcić rodzinę tylko po to aby patrzeć na kości które nigdy nie dadzą ci szczęścia? No bo w końcu co ci po nich? Kupisz sobie coś i tyle, ale uczuć tym nie zapełnisz chyba, że jesteś bezduszna. - rzucił z westchnięciem.
Tutaj było słychać jego Angielski akcent.. czyli był spokojny w miarę.. fakt, zmieniał je jak leci i w zależności od humoru, ale lepiej dla tych co są w jego otoczeniu co nie?
Nie liczył się już fakt czy go kocha czy nie.. nikt nie chciałby być w takim chorym związku. Ile można wytrzymać.. ile można żyć wiedząc, że jest się dla drugiej osoby tylko i wyłącznie czymś co można zamienić na kości...
Fakt - teraz o nim tak nie myślała... ale prędzej czy później by się to zmieniło i wszyscy o tym wiedzą. Poza tym szczeniaki nie są niczemu winne, więc czemu mają harować tak jak ich matka i nie mieć dosłownie nic z życia? Widzieć wszystko tylko przez kości oraz miotłę? Żyć stresem każdego dnia, bo nie wiadomo nawet czy nagle nie wejdą ogromne straty i nie zamknie się lokalu?
To..już naprawdę jest przegięcie czasami.
- Naprawdę chcesz aby to się zawaliło? Nie widzisz tego, że takie zachowanie doprowadzi jedynie do zrujnowania wszystkiego co masz w tej chwili? A i kłamstwo nie jest dobrym pomysłem...

EDIT:
Po chwili jednak wstał i pocałował partnerkę. Tak na chwilkę..
- Poszukam kogoś kto zna Elenę.. zobaczymy się jak wrócę. To będzie zaledwie kilka godzin więc spokojnie.
I tak wyszedł..

Next EDIT:

Żeby nie pisać posta pod postem, bo to nie ma sensu - Przybył tylko na chwilkę. Chwycił w pysk Elenę i zarzucił ją sobie na plecy.
- Nic się nie zmieni i o tym dobrze wiem. Radź sobie Shathow sama z tym synem. Nie próbuj nawet wracać po córkę, bo od teraz ja się nią zajmuję. To koniec, nie zniosę już więcej z kimś kto wiecznie myśli tylko i wyłącznie o zarobkach i treningu. Trudno, żegnaj na zawsze. Nie jesteśmy już razem.
I wyszedł....

ZT.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Elenę chwycił, powiadasz?
To ma swoją nazwę, gdy pisze lub mówi się coś innego, niż myśli. Takie cuś zwie się Pomyłka Freudowska. Wymyślił, czy raczej odkrył ją niejaki Freud, ojciec psychologii, twórca psychoanalizy i tak dalej. Czyli, ogółem, nudziło mu się.
Kein więc wyniósł Elenę Elinor, a Shath... Shath została sama.
No, ze szczeniakiem, którego panna Barano jakby zaniedbuje.
Nie rozumiała, co się dzieje. To wszystko wydarzyło się tak szybko... Kein odszedł.
Została sama...
I dobrze. Sama poradzi sobie najlepiej. Rodzina? To było głupie szczenięce marzenie z czasów, gdy przepijała i przejadała własny towar na sprzedaż. To coś, co należy wymazać, zapomnieć. Nie wróci już. I dobrze. Niech nie wraca nigdy. Te czasy minęły dawno. Dorosła i jest w stanie podejmować rozsądne decyzje.
Tylko coś w środku pękło... Coś wyło z bólu i tęsknoty, nie rozumiało. Niewielka, łatwa do zagłuszenia cząstka. Czyżby serce?
Nawet jeśli, to już nieważne. To nie wróci.
Teraz znów jest zdana na siebie. Co więcej, ma szczeniaka, z którego może wyciągnąć korzyści. Teraz go wyuczy, a za parę lat przejmie on interes matki. Będzie pracował na jej emeryturę.
Ale to wszystko wydarzy się gdzieś indziej. Nie tutaj. Zbyt wiele wspomnień... Jej łapa więcej tu nie postanie.
Zebrała swoje rzeczy, po czym złapała szczeniaka zębiskami za kark. Za skórę na karku, konkretnie. Mogło zaboleć, bo nie była zbyt delikatna. Ale cóż... Matki są różne.
I wyszła, zamykając tym samym jedyny i raczej krótki rozdział swego życia, gdy zważała na głos serca.

zt oboje -> arena mentorki Shathow
Sponsored content