Z dna Piekieł tu przybył,

Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     
' Zaw­sze chce­my na­dać ja­kieś imię naszej samotności. '

Czymże jest imię. Zlepkiem liter. Dla niektórych jedynie tym. Jak jest z mianem naszego bohatera? Cóż... Nie jest ono całkiem bez znaczenia. Może zostać przypisane jedyne szaleńcowi oraz temu, którego od dawna zwano "opętanym" - chociaż, tak naprawdę, nigdy nim nie był. To zwyczajny, chory psychicznie osobnik. Jedynie tam, skąd pochodził, wszelkie odstępstwa od normy demonom przypisywano. Tam właśnie Hadesem go nazwano. Stamtąd też go przegoniono, ale o tym nieco później, dalej, w którymś z kolejnych akapitów tejże historii.


' Nie prag­nij być lep­szym od in­nych,
naj­pierw bądź sa­mym sobą. '


Nie zawsze prosto ocenić, kim się jest. Z pewnością jednym z czynników, które pomagają ocenić ten stan rzeczy, jest nasza rasa. Przyjrzymy się więc pod tym właśnie kątem naszemu Hadesowi. Dwoje uszu, cztery łapy, ogon, mokry nosek, tułów, dwoje oczu, ozór... Tak, tak! To na pewno wilk, chociaż może nie najpiękniejszy. Nie dba o to. Nie warto. Kto ma wiedzieć, ten wie. Kto zaś w rasę jego wątpi, kretynem skończonym i tyle. To już nie jego problem.


' Mądrość przychodzi z wiekiem. Odchodzi sama. '

Jak to jest z naszym Obłąkanym? Czy wiek Hadesa można wyznaczyć na podstawie zmarszczek? A może cielsko jego przyozdabiają liczne i rozległe blizny, świadczące o bogatym bagażu doświadczeń? Jakieś tam szramy na pewno się znajdą, jednak skórę ma gładką jak pupa niemowlaka. Młody jest. Na pewno. Dorosły. To też. Ile może mieć? Aktu narodzin nie posiada, fajtłapa. Nawet, jeśli miał, to zgubił i na pewno nie pamięta, gdzie to było. Ma około czterech lat. Może cztery i pół. Raczej nie więcej.



' Są ta­kie po­ciągi, których to­ry pro­wadzą do łóżka. '

Orientacja. Jedyna dotąd mu znana to tak naprawdę ta związana  z przestrzenią. Seksualność. To pojęcie dla niego zupełnie obce, chociaż kilka przygód zaliczył. Z samicami. Jest zatem heteroseksualny, choć dla niego to zbyt trudne słowo, by samodzielnie go użył i zbyt skomplikowane, aby wiedział, co znaczy. Jest wybrakowany i nie potrafi kochać, więc stosunki z innymi najpewniej ograniczają się jedynie do seksu.


' Marzą o la­taniu, a nie umieją na­wet twar­do stąpać po ziemi. '

Hades chyba nie został stworzonym do celów górnolotnych ni do dzierżenia wysokich rang, piastowania odpowiedzialnych stanowisk. Jest może całkiem szybkim (bo i całe życie przed kimś lub czymś ucieka), jednak jego poziom intelektu pozostawia zbyt wiele do życzenia. Na razie jest zwyczajnym dorosłym wilkiem - co pewnie szybko się nie zmieni. O ile w ogóle się zmieni...



' W sa­mot­nej ciszy kształcą się ta­len­ty,
a cha­rak­te­ry śród odmętu świata. '


Szczegółowe opisanie charakteru tej postaci zdaje się graniczyć z cudem. Niemożliwe jest uwzględnienie w kilku zdaniach złożoności osobowości wariata, sposobu bycia Obłąkanego. Na pewno nie jest on w pełni normalnym, co widać już na pierwszy rzut oka - i to całkiem wyraźnie. Często rozmawia sam ze sobą, jeszcze częściej plecie coś od rzeczy. A mówi dużo. Bardzo dużo. Jest gadułą jakich mało, choć klarowność jego przekazów najlepiej pozostawić bez żadnego komentarza. Nie tylko gada, ale też i zachowuje się anormalnie, nierzadko balansując niebezpiecznie na granicy między życiem, a śmiercią. Jest też całkiem porywczy i agresywny, choć na ogół tylko głośno krzyczy. Bić się zbytnio nie potrafi i prawdopodobnie ma tego świadomość. Sprawia także wrażenie nadpobudliwego samca o wyraźnych problemach z koncentracją oraz logicznym rozumowaniem. Z myśleniem abstrakcyjnym też nie zawsze mu po drodze. Owszem, jest głupi. Poza tym jest koszmarnym tchórzem, momentami przejawiającym zachowana charakterystyczne paranoikowi. Schizofrenikowi. Może to schizofrenia paranoidalna? Ciekawie brzmi! W każdym razie na pewno nie jest ofiarą jednego tylko schorzenia. Jednakże, warto pamiętać, że bezlitośnie posłuszny ONEJ może pogruchotać na jej rozkaz kości, dodatkowo też w panice i furii atakuje ile wlezie i gdzie tylko się da. Amok, tak. W końcu co zrobić, kiedy z 'uciekaj lub walcz' zostaje tylko to drugie? Kiedy uciec nie ma gdzie? ONA mówi: ZABIJ! A ONEJ trzeba słuchać...



' Małej war­tości jest to wszys­tko, co cenę posiada. '

Wszyscy tak o tym posiadaniu rozprawiają. Każdy przechwala się, jak wiele bogactwa w swoim ekwipunku zgromadził. A co ma powiedzieć nasz Hades? On wszystko gubi. Naprawdę. Nawet, jeśli kiedykolwiek cokolwiek posiadał, zatracił to w tym swoim rozkojarzeniu. Na szczęście jakimś cudem udało mu się nie zgubić ukradzionych przed miesiącami kostek - w liczbie 50-ciu.



' Sta­rość po­siada te sa­me ape­tyty, co młodość,
tyl­ko nie te sa­me zęby. '



Co więcej o Hadesie powiedzieć można? Cóż, słyszy głos. Jeden, ten sam od lat najmłodszych. Głos kobiety: niski, zachrypły, gardłowy, podpowiadający zwykle, co powinien robić. Chociaż jest to uciążliwe, kiedy ONA zamilknie, Des odczuwa potworny niepokój i lęk. Choć ONA go prześladuje, wyśmiewa i często kpi z niego, daje jednocześnie poczucie stałości, bezpieczeństwa.
Dodatkowo nie należy zapomnieć o analgezji wrodzonej. A mówili od dawna, żeby nie dopierać sobie partnerów w rodzinie, bo mutanty się porodzą? Hades jest niewrażliwy na ból. Nie oznacza to bynajmniej, że zabicie go czy zranienie nie jest dotkliwe czy niemożliwe, przeciwnie. Można go zabić o wiele łatwiej, nie posiada w końcu lampki ostrzegawczej STÓJ! BOLI!, tym samym pcha się w zagrożenie. Wykrwawi się? Hmmm... Czy tego typu rozumowanie nie podchodzi pod abstrakcję, z którą ma kłopot?  Cóż, zawsze mogło być gorzej. Mógł chorować na tzw. CIPA - i nie chodzi tutaj bynajmniej o brzydkie określenie kobiecej części ciała!



' Życie to jed­nak coś więcej niż tyl­ko ucie­czka przed bólem. '

Jakim atrybutem odznaczać się powinien chory psychiczne tchórz? Ten, który wszystkiego niemal się boi oraz przed wszystkim ucieka - chociaż uczucia bólu w prawdzie nie zna? W końcu ONA każde uciekać - to ucieka, ONEJ trzeba słuchać, bo inaczej umrze! Wyrobił się do tego stopnia w ucieczce, że szybkość jego rozwinęła się do naprawdę imponującego rozmiaru.

Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     


' Naj­gor­szym więzieniem jest przeszłość. '


* NARODZINY *
To było pewnej wiosny. Wiosny niczym szczególnym się nie wyróżniającej. Dookoła kwitło mnóstwo zielska, pyłkiem drażniąc nosy alergików; wtórowały im kolorowe korony rozmaitych kwiatów, oko ogromem barw ciesząc. Przyjemny, ciepły a zarazem orzeźwiający wiatr tarmosił futerka stworzeń, które z wolna opuszczały legowiska, porzucając w niepamięć stan zimowej hibernacji. Z pozoru istna sielanka. W takim to właśnie świecie, pełnym cukierkowej słodyczy, na świat przyszły wilcze trojaczki. W stadzie, do którego należały, panowała niepisana zasada nazywania każdego kolejnego miotu watahy na konkretną literkę - niczym w psich hodowlach. Tak więc nadano im urocze imionka na literkę 'H': Hugo, Hiacynta oraz Helena. Ale... zaraz, zaraz! A gdzie Hades, zapytacie. Jest. Leży pomiędzy dwoma siostrzyczkami. Hades jeszcze nie wie, że jest Hadesem. Na razie funkcjonuje jako Hugo, jak też wszyscy zwykli go nazywać. Nikt jednak nie wiedział jeszcze, że samczyk nie jest normalny. Problemy zaczęły pojawiać się dopiero z czasem, jak malec rósł, mężniał oraz nabierał życiowego doświadczenia. Jako szczenię był niesamowicie uroczy. Nikt też nie miał pojęcia, kto jest jego prawdziwym, biologicznym ojcem. Każdy z góry zakładał, że trójka szczeniąt ma rodziców w postaciach wychowujących je od narodzin: Orchidei oraz Marsie. Niestety, tak naprawdę jedyne matka się zgadzała, bo i co do rodzicielki zawsze jest pewność.
Co z ojcem? Ojcem był kuzyn Orchidei. Zbyt bliski, aby dzieciaczki najwidoczniej narodziły się w pełni zdrowe umysłowo. Miot nie był bynajmniej owocem gorącego romansu czy krótkiej chwili zapomnienia, niefortunnego skoku w bok. Kuzyn rodzicielki szczeniąt nigdy nie uchodził za poczytalnego. Większość istot przekonana była o opętaniu przed demona, nikt nie dopuszczał myśli, że jest on niezrównoważonym psychiczne oszołomem, którego powinno się trzymać w zamknięciu. Tam nie było terminu 'choroby psychicznej'. Umysł nie istniał w znanym nam znaczeniu. Nie było psychiatrów, ale całe rzesze samozwańczych szamanów; egzorcystów od siedmiu boleści, którzy nawet żadnym formuł ni modłów nie znali. Pozwalano zatem samcowi szaleć. A że zawsze podobała mu się Orchidea, porwał ją pewnego dnia i swoje zrobił. Nikt się nie dowiedział. To było dla Orchidei zbyt wielkie upokorzenie, a i obawiała się gniewu kuzyna...


* DORASTANIE *
Hugo rósł niczym na drożdżach. Mars był paskudnie dumnym z syna, bo w końcu każdy samiec marzy o godnym zastępstwie. Być może właśnie z powodu na płeć tak bardzo go rozpieszczał i rozpływał się na samo wspomnienie jakże wspaniałego potomka. W końcu to jego krew! (Jak przynajmniej był przekonany, biedny facet). Dni mijały, a malec stawał się coraz silniejszy, szybszy, sprawniejszy. Jednakże... coś zdawało się być nie tak. Pytany o cokolwiek zdawał się błądzić myślami z dala od rzeczywistości, a kiedy już odpowiadał - zawsze palnąć coś głupiego, kompletnie pozbawionego sensu. Opornie szła mu nauka tego wszystkiego, co rówieśnicy przyswoili już dawno: nie potrafił liczyć, składać w pełni poprawnych zdań, skupić na czymkolwiek na dłuższą chwilę uwagi, skoncentrować się na jednej czynności. O pisaniu nie było nawet mowy, ledwo - ledwo rozpoznawał jakiekolwiek znaki. Był wyraźnie upośledzony umysłowo.
Jednak nie był to koniec zmartwień. Młody nie chciał brać udziału w treningowych potyczkach, a kiedy już zostawał do nich przymuszany, wpadał we wściekłość i zamiast walki 'na niby' zachodziła istna jatka. Dobrze, że nad spotkaniami czuwał sztab trenerów, którzy byli o wiele silniejszymi od któregokolwiek z adeptów. Odciągali Hugona i karali batami, ten zaś kpiąco śmiał się im w twarz. Zupełnie, jakby nie odczuwał cierpienia. Porywczość syna tłumaczył Mars 'wiekiem' lub 'hormonami'. Uparcie wierzył, że to chwilowe i syn z całą pewnością szybko z tego wyjdzie. Że będzie normalny. Zaślepiony potomkiem nie dostrzegał, iż zamiast się polepszać - jest tylko gorzej... Hugo kłamał, oszukiwał, wyśmiewał i wykpiwał wszystko, co tylko można było. Nieczułość na ból sprawiała, iż czuł się niezniszczalnym, czego raz o mało śmiercią nie przepłacił. Uratowała go piękna Helena.
To było nad urwiskiem, gdzie popisywał się przed gronem rówieśników. Każdy chciał z nim trzymać, bo to przecież kozak! Co z tego, że każdy dorosły lub rozumny (albo i jedno, i drugie) zwał go idiotą i skończonym kretynem? Spora część się go obawiała. Jeszcze nie uchodził za opętanego, jednak dystans spora część wilczej braci do niego odczuwała. Ale wracając - wygłupiał się na samej krawędzi, bo w końcu czuł się nieśmiertelny, czego mimo usilnych prób nikomu z rodziny ze łba Hugona wybić się nie dało. Co dziwne, jego siostrzyczki także sprawiały wrażenie umysłowo upośledzonych, jednak nie było w nimi na tyle źle, aby tak błaznowały. Dlatego trzeźwo obserwująca poczynania brata Helenia dosłownie błagała go, aby odszedł od krawędzi. Ten nie posłuchał. Gdyby nie ekspresowa reakcja samiczki, ten runąłby wprost w ramiona śmierci. Helena jednak doskoczyła w stronę Hugo i odepchnęła go mocno, sama jednak nie miała dość szczęścia. Tak zmniejszyła się rodzina Obłąkanego. Nikt inny nawet nie drgnął, każdy zebrany jedynie obserwował w milczeniu, kompletnie oszołomiony tą sytuacją. Niezniszczalny popełnia błędy, które kończą się śmiercią siostry? Nie do pomyślenia!


* PIERWSZE SPOTKANIE Z ONĄ *
Stracił biedny Hugo posłuch. Śmierć Heleny - do której wielu jego kumpli czuło miętę - kompletnie poruszyła stadem. Jedynie Mars wierzył, że zginęła ona w wypadku, nie wierzył natomiast w winę syna. W końcu on był świetny, był jego oczkiem w głowie, wspaniałym młodym stworzonkiem. Nie mógłby. Niechaj te dzieciaki już nie sieją plotek. Stan odrzucenia Obłąkanego już nie tylko na niego samego działał niczym płachta na byka, ale pogłębiał także frustrację ojca. Nie tego biologicznego, dla ścisłości.
Nastoletni Hugo poczuł się sam jak palec. Miał jedynie ojca. Matka już dawno przestała zajmować się całym motem i opuściła watahę, widoczne targana wyrzutami sumienia oraz upokorzeniem sprzed miesięcy. Nie potrafiła spojrzeć na gwałciciela, a i patrzenie samej sobie w oczy nie przychodziło łatwo. Co się z nią działo nie wiedział nikt. Może dawno już nie żyła? Może była szczęśliwa? Szczęśliwy na pewno nie był Hugo, na którego 'siadła' cała wataha. Zamordował. Zaczęto po raz pierwszy podszeptywać, że jest opętany przez demona. Fama się rozchodziła coraz szybciej i kwestią raptem kilku tygodni było, by każdy w to uwierzył. Powoli pękać zdawał się nawet ojciec wilczka. Momentem kluczowym, wydarzeniem, po którym sprawa stała się bardzo poważna, było pierwsze 'spotkanie' z ONĄ...
Było to nocą, przed dniem oficjalnego mianowania młodego pokolenia członkami stada. Tradycja ta polegała na małym teście siłowym, na niewinnej walce z innym prawie-dorosłym. Początkowo myślał, że to koszmar. Zły sen, zdarzają się takie każdemu. Coś przerażającego, teoretycznie niemożliwego - a jednocześnie tak bardzo sprawiające wrażenie rzeczywistego i w pełni autentycznego. Głos, którego nie zapomni nigdy. Obarczony chrypą, niski oraz gardłowy; brzmienie jego jednak wyraźnie świadczyło o tym, że należy do kobiety. Otworzył ślepia i rozejrzał się dookoła, lecz nikogo ni widział. Ułożył powoli łeb, jednak spać nie poszedł. Obserwował uważnie okolicę, łypiąc okiem na wszystko wokół. Znów. Teraz jednak był w stanie z sieci określeń wyłapać słowa, układające się w sensowne zdania. Polecenia. Obietnice wielkości. Sława oraz władza. Głos obiecywał wszystko to, czego od zawsze pragnął - i to za jakże atrakcyjną cenę! Miał być ONEJ posłuszny. To wszystko. Pierwszy rozkaz wypełni o świcie. Tak każe, tak trzeba zrobić.


* RYTUAŁ PRZEJŚCIA *
Zadanie było banalnie proste. Należało odpowiedzieć na kilka pytań, rzekomo sprawdzających przygotowanie do dorosłego życia. Następnie, po zaliczeniu 'części teoretycznej', należało pokonać wyznaczonego rywala. W zasadzie wynik pojedynku nie miał większego znaczenia, bowiem obaj adepci kończyli testy pozytywnie (w końcu to tylko tradycja, nie można zahamować czyjegokolwiek rozwoju!), jednak ten, kto popełniał zbyt wiele błędów lub przegrał w koszmarnym stylu, nie otrzymywał prawa parania się którąkolwiek z profesji póki nie udowodni, iż potknięcia poprawił; póki jakoś się nie wykaże. Teoretycznie bułeczka z masełkiem; co mogłoby pójść nie tak?
Hugo stawił się punktualnie, o świcie w wyznaczonym miejscu. Z cynicznym uśmiechem uczepionym pyska trwał na zadzie, wiercąc się jakby co najmniej z owsikami się użerał. Nie potrafił siedzieć w jednym miejscu. Do tego te szepty... ONA dbała o to, by młodzian czasami nie zapomniał o złożonej jej w nocy obietnicy. Pamiętał. Głos zdawał się świdrować czaszkę, przedostając się niczym wiertłem na wylot po przeciwnej jej stronie. Samiec czuł, jakby mózg lada moment miał eksplodować, ba, wyobraźnia podsuwała mu nawet takie obrazy. Nie radził sobie z tym wszystkim.
Część teoretyczna poszła niesamowicie mozolnie. Tępy i do tego kompletnie rozkojarzony na skutek szeptów ONEJ nie radził sobie najlepiej. W zasadzie chyba jedynie z lęku przed jego porywczością w ogóle dopuszczono go do pojedynku. Los chciał, że przeciwnikiem Hugona okazał się młody syn Dowódcy Armii, bardzo poważanego i niezwykle wysoko sytuowanego basiora.
Teoria wypadła fatalnie. Praktyka - jeszcze gorzej. Emocje wzbierały w naszym bohaterze, aż w końcu frustracja musiała znaleźć jakiekolwiek ujście. Jednym zgrabnym ciosem poważnie ranił kark rywala, doprowadzając do przerwania tętnicy szyjnej. Ojciec ofiary rzucił się niemal natychmiast w desperackim akcie zemsty w stronę Hugona, przeklinając go od najgorszych i odsyłając w pełnych gniewu krzykach do piekła. Okładał go po ciele, ten jednak śmiał się jedynie psychopatycznie, kręcąc z pobłażaniem głową. Mars ruszył synkowi na ratunek. Bo przecież to był wypadek! To Sztab nie dopilnował, by nie doszło do rozlewu krwi! Pech chciał, że w tej niewielkiej, acz krwawej, wojnie domowej zginął Mars. Hugona, przeklętego i wyklętego, skazano na karę śmierci. Jednak w czasie zamieszana poobijany, ledwo żywy wilczek uciekł. Wtedy właśnie przyjął miano Hadesa, aby przypadkiem nikt z goniących go skrytobójców nie rozpoznał w nim tego, nad którym wisi tak poważny wyrok...

Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Rozumiem, że KP gotowa? :3
Wszystko pięknie, cudownie! Oczywiście, że akcept.
Sponsored content