Prastary Las

Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Trudno? Zalezy jak sie do sprawy odchodzi. Swoja droga, mowiac o mentorze Jiyuu, ciagle mi przywodzi na mysl Pekomsa z One Piece...
Ale, jak wracajac do fabuly. Kuma uwaznie wysluchal opowiesci Jiyuu. A wiec i ona nie miala latwo za dzieciaka! Wilk po czesci zrozumial jej sytuacje, bo choc mial podobnie, to przeciez nawet nie znal swych rodzicow!

- Maa, ale chociaż z zajmował się ktoś tobą, Jiyuu-chan. - stwierdzil pogodnie. Nawet atmosfera jaka roztaczal nie byla juz taka ciezka jak na poczatku, a wyraz twarzy nieco zlagodnial. - Jam musiał żebrać o jedzenie od swych opiekunów i nie tylko. Ciężarem żem im był i przybłędą. Sierotą, którą z czystej litości zająć się raczyli, choć i tak niechętni mi byli. Ale, cóż tu się dziwić; beksa i tchórz zwyczajny żem był, a wiec bezużyteczny darmozjad. Dopiero pewna grupa przemiła przygarnąć mnie raczyła. Dzięki nim stałżem się tym, kto przed tobą teraz stoi.

Zakonczywszy swa kolejna przemowe, China ucichl na chwile. Musial przetrawic to wszystko, co powiedziala panda. Niby i sie ozywil, ale i tak nie myslal najszybciej w takich sytuacjach. Szczegolnie, ze poslugiwal sie jezykiem innym niz ojczysty, nawet jesli opanowal go na dostatecznym poziomie i mowil zdecydowanie po swojemu. No niestety, tak to jest, jak uczy sie od jakiegos dziwaka. Juz pominmy fakt, ze byl kims w rodzaju maga, i sam Shirokuma nie wiedzial, jakim cudem ten wbil mu do glowy taka wiedze w tak krotkim czasie. Samodzielnie wilkowi zajeloby to przeciez wiek caly! To znaczy, jesli w ogole by sie czegos nauczyl. Szczegolnie, ze polski to trudny jezyk, przez co i akcent wilka czesto szwankuje.
Nie na tym jednak w tej chwili skupil sie wilk. Oto bowiem, uwaga uwaga, panda wspomniala cos o lokalu! Na twarzy Owachinashi'ego momentalnie pojawil sie, calkowicie nienaturalny pod wzgledem jego dotychczasowego zachowania, wyraz porownywalny do zachwytu dzieciaka nad jakims niesamowitym robotem. Cale jego cialo przeszedl nagly dreszcz, ktory natychmiast postawil go na nogi. Oczy dziwnie sie powiekszyly. Calosc w niczym nie przypominala tego powaznego, tajemniczego osobnika, ktorym zdawal sie byc. Gdyby byl mniejszy, mozna by go bylo pomylic z jakims podjaranym szczeniakiem. Byc moze to glod mu tak w glowie klepki pomieszal... czy jakos tak.

- Powiadasz, że lokal? - zapytal szybko - Jedzenie tam posiadacie? Albo sake chociażby? Bo tym musi być lokal, prawda? To znaczy... - wilk uspokoil sie nagle, patrzac przez chwile w ziemie i mruczac cos niewyraznie. Gdy znow sie ozywil, byl juz i tak duzo spokojniejszy niz podczas tamtego niespodziewanego wybuchu - Lokal czymś w stylu baru być musi, nie mylę się? Spotykać się okazję miałem z różnym nazewnictwem, ale wciąż - mylić się mogę. - Shirokuma zamknal na krotko oczy i odchrzaknal cicho. Cos mu podszepnelo, ze - patrzac na to, w jaki sposob ujela to Jiyuu - wciaz mogli lokalu nie otworzyc. - Maa, wciąż nie jest mi dane perfekcyjnie tutejszym językiem władać, niektórych rzeczy na łapę własną dowiedzieć się żem musiał. Popraw mnie, jeśli pomyłkę wprowadzam - w lokalu można jedzenie dostać jak i sake? Można to barem lub sklepem określić?

Wilk nie wstydzil sie potencjalnej pomylki, bardziej przejmowal sie faktem, ze moga tu byc sklepy, gdzie mozna dostac jedzenie i napic sie czegos porzadnego. W koncu, to przydatna informacja! Chociaz, badzmy szczerzy - i tak by tam nigdy sam nie trafil, chyba ze przypadkiem... W koncu slaba pamiec i niemal calkowity brak wechu robia swoje. Najpewniej podczas drogi zapomnialby o celu swej podrozy i poszedl gdzies indziej, albo pomylilyby mu sie kierunki. Juz nie mowiac o jego "inteligencji" i predkosci "myslenia"...
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
- Nah, co prawda, traktowali mnie nawet dobrze, lecz i tak czułam się po części niekochana. Myślałam, że rodzice im zapłacili za opiekę, ale nie wiem, czy to jest prawda, lecz i tak jej w ogóle nie potrzebowałam, bo miałam mojego kochanego Ongaku! - powiedziała głośno oraz z ogromnym entuzjazmem, znowu sobie przypominając bardzo miłe oraz ciepłe wspomnienia - nieważne było to, jaka pora roku, i tak się z nim spotykała codziennie, a rodzice... No cóż, być może o nim wiedzieli, być może nie. Ale i tak dorośli uważali, że ta legenda jest nieprawdziwa i po prostu namieszała ona dzieciom w głowach. Lew, który ma ogromną, brązową grzywę oraz sierść koloru słomianego, a jego oczy, żółte niczym sztabka lśniącego w ciemności złota, był zagadką tylko dla dzieciaków, ponieważ więksi od nich utracili coś, co nazywa się wyobraźnią - poprzez narzucane przykłady zostali oni zniewoleni oraz poddani praniu mózgu, a raczej to nie tak wyglądało. Po prostu... nie potrafili oni wyobrazić sobie jakiejś stworzonej przez siebie rzeczy, jak np. jakiejś istoty o nietypowym wyglądzie, imienia oryginalnego jej by nie nadali, ponieważ nie wiedzieliby, jakie właśnie dać. Albo po prostu nie mogli wskoczyć na jakiś kamień, gdy gorąca lawa znajdowała się poza nim. Właśnie! Słyszeliście o ludziku, który włącza i wyłącza światełko w lodówce? Kto wie, być może Jiyuu kiedyś go dorwie! - Zawsze jest jakiś cel życia - nie może się zmarnować. Albo należy znaleźć powód, żeby nadal się niego trzymać, by potem spotkać osoby, które będziemy chcieli chronić.
Ach, mój ulubiony cytat! Ale cii, to są właśnie słowa naszej OnJu, gdyż ona sądzi, że każdy jest potrzebny na tym świecie, że każdy z nas ma do wypełnienia jakąś ważną misję - po stronie Dobra lub Zła. A to, do którego oddziału dołączą, zależy tylko od nich - służyć obydwóm nie jest warto. Ale warto za to znać wszystkie z nich. Właśnie po to, by odkryć własne słabości, jak i mocne strony. Przekupstwo, chęć pomagania innym, zdrada... To wszystko jest nam znane. Ale to właśnie my decydujemy, co nam pasuje - być zdradzanym przez część czy może zdradzać innych? To tak samo, jak ludzie się dzielą - na tych, co robią backupy systemu i na tych, co je będą robić. Zatem wiatr zawiał w jej dosyć nietypowy strój, znów psując jej niewielką grzywkę - ta natychmiastowo przycisnęła je troszeczkę mocniej do głowy, żeby nie przeszkadzały jej w rozmowie. Drzewa takie nagie, niebo takie szare...
- Tak, sake będzie, tak samo jedzenie! - oznajmiła radośnie, uśmiechając się. Pierwszy klient? Niewykluczone! Ale nie pokazywała swoich białych ząbków przez to, że go wydoi do końca, o nie! Najważniejsze jest dobro gościa! No i żeby nie było zbyt tanio, bo w ogóle nie zarobią, ani zbyt drogo, bo wtedy nikt nie przyjdzie. Musi to zostać podzielone na równiutkiej granicy, zwanej "równowagą". - Lokal to jest pomieszczenie, gdzie można sobie coś zjeść oraz wypić jakąś wodę, ale też ma inne znaczenie - może to być po prostu zwykły pokój. Lecz to będzie w tym pierwszym! Sklep to jest coś innego - tam jest zwykle tak, że są wystawione towary, bierzesz je oraz po prostu płacisz sprzedawcy, za to w lokalu/barze należy złożyć zamówienie i poczekać kilka minut, by dostać to, co się chce z katalogu. Można zostać tam na dłuższy czas, niżeli w sklepie! - wytłumaczyła (chyba) zrozumiale panu Shiro, żeby ten zrozumiał różnicę pomiędzy lokalem/barem oraz sklepem. Szkoda, iż ona nie ma słownika języka polskiego, ale na szczęście znała różne słówka. Ale jest i część tych, o których w ogóle nie słyszała!
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Wilk cierliwie czekal, az Jiyuu wyjasni mu o co chodzilo w tych calych lokalach. Na wspomnienie o jedzeniu i sake jego zoladek znow dal o sobie znac. Jesli kiedykowiek mialby trafic do przybytku pandy, zapewne szybko stracilby ostatnie pieniadze. A to na sake, a to na jedzenie... Ale lepiej, zeby nie trafial tam zbyt czesto, bo brak pieniedzy nie przeszkadzal mu nigdy w piciu alkoholu, a przez nabyta bezczelnosc musial nieraz uciekac, jesli chcial uniknac niepotrzebnej walki. Chyba, ze mial czas i checi, to odpracowywal, ale to juz w skrajnych przypadkach nudy.
Oto i pojawily sie wyjasnienia! Niestety, choc Jiyuu tak zgrabnie starala sie wyjasnic wilkowi na czym polegala istota lokali, ten za nic nie mogl sie do konca skupic. Bo tak jak rozmowa go wciagnela, to zwyklych "opisow" nie byl w stanie przetrawic. Wyjasnienia Jiyuu odnosnie sklepow jeszcze bardziej sprawe skomplikowaly, bo juz zupelnie odwrocily jego uwage od glownego temu. Tak wiec wilk zamknal oczy i wlaczyl swoj najlepszy tryb myslenia, probujac jakos poukladac nabyte informacje. Po krotkim czasie ten potezny wysilek zaowocowal krzywym grymasem na napietej do granic mozliwosci twarzy Chiny. W koncu zrezygnowal z glebszych dociekan typu "czemu wspomniala o sklepie", gdyz zwyczajnie nie chcialo mu sie ta wysilac. Zrozumial to troche... no coz, na swoj wlasny sposob. Najprosciej jak umial.

- Ach, więc bardziej opłacalnym jest chodzić do sklepu! - stwierdzil wreszcie, tak jakby wszystko zrozumial, i pokiwal energicznie glowa. Nagle jednak znow wyraz jego twarzy sie zmienil, tak jakby go cos zaczelo trapic - Ale skoro mówisz, że bar i lokal tym samym są w istocie... Cóż, dziwnym to jest... - Shirokuma pogubil sie "odrobine" w swych filozofiach. Jego brwi zmarszczyly sie bezsilnie - Żem nic nie zrozumiał w ostateczności. - stwierdzil, pelen rezygnacji. Jednak, dosc szybko wrocil mu dobry humor - A z resztą, nie ważne! Jak będzie mi dane ujrzeć twój lokal, to sam będę w stanie się przekonać, czym to być może.

Kuma parsknal cicho, powstrzymujac smiech. Mial dosc dziwna przypadlosc smiania sie - choc w jego przypadku konczylo sie zawsze na krotkim parsknieciu - w sytuacjach, w ktorych inni zachowywali calkowita powage. Dziwne poczucie humoru, ciezki przypadek do tego. Szczegolnie, ze wiekszosci typowych zartow nie byl w stanie zrozumiec od razu. Ale cii, niech sie ludziom wydaje, ze on nie jest tak nieprzecietnie nieinteligentnym osobnikiem! Jeszcze go zaczna w cos wrabiac!

- Maa, swoją drogą, Jiyuu-chan, mapę może jakąś posiadasz, która do twego przybytku doprowadzić by mnie mogła? - zapytal. Gdyby panda lepiej go znala, moglaby w tej chwili zejsc ze smiechu, bowiem nie ma mapy, ktora doprowadzilaby Shirokume do celu. Nie byl zbyt dobrze doedukowany i czesto mieszal kierunki, a w polaczeniu ze slaba pamiecia i brakami w inteligencji(watpliwej z reszta)... no coz, zwyczajnie by tam nie dotarl. Musialby prosic kogos o doprowadzenie go do miejsca docelowego. - Niestety, ale węchu u mnie ci brak, więc nie byłbym w stanie szukać twego zapachu, czy też typowych woni, hm, lokali?
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
- Zależnie! - odpowiedziała głosem pełnym entuzjazmu, by odprawić mu lekcję języka polskiego, tak przez nią znanego, jak świnia na gwiazdach. No, ale cóż, jak chce, to niech jeszcze bardziej mu namiesza w głowie. Jiyuu poczuła delikatny wiaterek, który zaczął muskać jej skórę, a płatki śniegu opadały powoli na jej trochę mokrą główkę. Tylko lekko kichnęła, a przez to Niwatori pojawiła się na ogromnych głazach, sprawdzając to, czy wszystko z nią w porządku. Młoda kiwnęła stanowczo głową, że nie ma się o co martwić i jest jej nadal ciepło - no bo tak było! Tylko problem w tym, że buty trochę nie pasowały dla niej. - O ile w sklepie możesz znaleźć gotowe już produkty do zjedzenia, można także iść do lokalu/baru! Minusem sklepów jest to, iż masz tam jedzonko taniej, lecz musisz czasami sam je przyrządzić, a chyba prawie zawsze. Za to w barach lub i lokalach, otrzymujesz gotowe, lecz za większą sumę pieniędzy - uśmiechnęła się lekko dziewczyna, machając swoimi rękami. Ta wiedziała, iż całkowicie mu namieszała w głowie i lepiej byłoby się nie odzywać, lecz postanowiła dokończyć to, co zaczęła. - Bo ja nie potrafię tłumaczyć, o! W barze zwykle możesz wypić sporą ilość alkoholu, za to w typowych lokalach jakąś kawę czy coś. Ale są też uniwersalne! Właśnie uniwersalnym mam zamiar uczynić mój lokal. Zobaczysz, ocenisz!
Młoda westchnęła lekko, troszeczkę zmieszana, jakby została wrzucona do miksera i musiałaby się teraz pozbierać do kupy. Można to też porównać do rozbitej porcelany, tylko ta jest wtedy troszeczkę niebezpieczna, gdyż ma ostre jak nóż krawędzie. Po krótszej chwili panda uśmiechnęła się ponownie, znowu pokazując swoje dosyć niebezpieczne ząbki, a wie o tym, że są niebezpieczne, gdyż kilka razy już dosłownie ugryzła się w swój jęzor. Bolało to strasznie!
- Mapę...? Nie posiadam żadnej, ale myślę, że po zapachu dotrzesz do celu! - powiedziała radośnie, pokazując kciuka w górę, jednak nie wiedziała, że ten właśnie nic nie czuje. Nie pod względem emocji czy coś, ale pod względem czyjejś woni. Nawet nie pomyślała o tym, a nadal się uśmiechała. - Jeżeli będzie trzeba to cię zaprowadzę!
Młoda ostatni raz spojrzała w zachmurzone, niezbyt piękne niebo, które nie mogło się pochwalić swoją okazałością poprzez niesprzyjającą pogodę, a także i na drzewa bez liści, gdyż te posłużyły jako ciepła ściółka dla mniejszych istot. Po chwili zauważyła, jak jej kij przeszkadza, zatem zaczęła go trzymać w łapie, by mieć większą swobodę ruchu. Nie po to, by go zaatakować, bo i tak nie potrafi - poza tym, po co miałaby takiego miłego pana zabijać? Nah, pewnie i by jej się nie udało.
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Wilkowi to "zaleznie" wydalo sie calkowicie wyrwane z kontekstu, tak wiec ostatecznie jeszcze mniej zrozumial, o co w ogole chodzilo pandzie. Wlasciwie, to go to okropnie rozkojarzylo, i to do tego stopnia, ze musial uzyc calej swej potocznej sily umyslu, aby sie ponownie skoncentrowac na slowach Jiyuu, a nie na cholernych blahostkach. Ostatecznie wylapal tylko tyle, ze w barze mozna dostac sake, a w lokalach raczej nie. Tylko w tym jej ma byc cos innego, ale przeciez... Kuma nie poznal perfekcyjnie jezyka polskiego. Czas sie nauczyc nowego slowa, ktorego i tak pewnie nie zapamieta!

- Uni-co? - zdazyl tylko zapytac, gdyz oto panda powiedziala cos, przez co najpewniej pobladl pod tym i tak bialym futrem. Ciekawe, czy stalo sie ono jeszcze bielsze? - Chyba będziesz musiała mnie zaprowadzić - stwierdzil nieprzyjemnym glosem.

Nie byl zly, ze musial sie powtarzac o swej wadzie, ale spojrzmy prawdzie w oczy: czym jest wilk pozbawiony wechu? Jeszcze poki mowil o tym z przyslowiowego automatu, to nie bylo tak zle, ale na dluzsza mete byl to temat dosc drazliwy. Szczegolnie, ze bywal wyzywany z powodu tego swojego braku. Co dziwne, nie uwazal za obraze przezywanie go, czy cokolwiek innego. Tylko ow wech podchodzil bardziej pod temat tabu. Zapewne dlatego, ze teraz gubil sie duzo bardziej... No i nie mogl nikogo odnalezc od razu. To bylo najgorsze! Gdyby nie ta cholerna wada, dwa razy czesciej unikalby niepotrzebnej walki ze Slonecznymi Wojownikami! Choc milo bylo patrzec, jak nagroda za jego glowe rosnie, hehe...

- Maa, zapachów nie jestem wyczuć w stanie. - stwierdzil nieco zbyt obojetnie, ale juz duzo lagodniej. Miewal porywcza nature, bo byl w sumie takim duzym dzieciakiem(jesli nie gorzej), ale po co zloscic sie o cos, czego ktos nie wie? Nawet jesli dopiero o swym braku wechu wspominal, to przeciez panda mogla po prostu uznac to za zwykla pomylke albo nie doslyszec. No chyba, ze nie zrozumiala, bo i jemu to sie zdarzalo!
... Chociaz nie. Zapomnijmy o tej ostatniej opcji, bo takie porownanie byloby zupelnie nie na miejscu. Kumie zdarzalo sie cos zrozumiec, a nie na odwrot.

- Tropienie niemożliwym jest dla mnie. - dodal jeszcze, powoli odzyskujac poprzedni humor. Jakos nie wyobrazal sobie, by tak mila osobka mogla wysmiac ten jego powazny brak. A nawet jesli, to jej wybaczy! Moze i go to irytowalo, ale po co tak od razu sie spinac? Przeciez Gari tyle razy powtarzal, aby nie zaczynac klotni o byle co, bo nie bylo w tym zadnego sensu. Z reszta, juz lepszym powodem do zlosci bylo, gdy obrzucano go jedzeniem lub oblewano sake, a na to jego jedyna odpowiedzia bylo krotkie "khy", ktore wynikalo z powstrzymywania smiechu. Bo taka sytuacja go spotkala, a mu bylo jedynie szkoda zmarnowanego jedzenia i alkoholu. Bawilo go to od zawsze, bo nawet nie potrafil udawac, ze ma im cokolwiek za zle. Ale to dobrze, bo na swoj list gonczy zapracowal uczciwie, a nie poprzez zabijanie slabej holoty!
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ja ni mogę, napchałam do siebie tyle obiadu, że nie mogę się skupić na odpisaniu ;__;. Nigdy więcej dokładek.
Jiyuu uśmiechnęła się lekko, patrząc na wszystko, co było dookoła - drzewa bez liści, jak i te z igłami zdobiły ten stary dosyć las, trawa schowała się pod warstwą białego, mięciutkiego śniegu, a wszelaka zwierzyna uciekła zapewne, widząc dwóch nieznanych przybyszów, którzy żywią się raczej mięsem niżeli jakimiś roślinkami. To wszystko było dla niej piękne, albowiem zima także ma swój własny, unikalny urok. Tak samo jak inne pory roku! Wiosna zwiastuje narodzenie czegoś nowego, lato żywot nowych rzeczy oraz stworzeń, jesień powolne zakończenie żywotu, a zima... No cóż. Po części stratę życia, jednak to nie tyczyło się roślin, ponieważ z każdym promieniem Słońca te miały okazję, by wyjść oraz znowu ozdabiać Krainę swoim pięknem.
- U-ni-wer-sal-ny! To takie słowo, które oznacza, że coś jest o wszechstronnym zastosowaniu. Na przykład twoja broń może być taka, jeżeli będzie służyła także do obrony oraz do czegoś innego niżeli zabijanie - oznajmiła, pokazując swoje bialutkie ząbki, które wyglądały na ostre i dosyć niebezpieczne, jednak Jiyuu nie miała zamiaru ich użyć teraz do ataku. Jedynie na zwierzynę, a tutaj żadnej nie widzi. Od razu rozpoznała w Shiro kogoś, kto się uczy ojczystego języka, czyli polskiego. Nie miała mu za złe, wręcz przeciwnie - lubiła pomagać innym, niezależnie od rasy, poglądów, koloru sierści... - Nie ma problemu, uwielbiam długie przechadzki!
Ongaku (jeszcze) nie wiedziała o tym, że ma do czynienia z nietypowym wilkiem, który pozbawiony jest węchu - niemalże najważniejszego ze zmysłów drapieżników. Ona sama nie jest taka wspaniała, jak może się wydawać, gdyż ta nie potrafi szybko biegać, a poza tym, ma problem z nadwagą. Przez to jest masywniejsza, lecz trochę powolniejsza, ale i tak jej to nie przeszkadza - przynajmniej nie jest pandzie zimno! Chociaż chciałaby mieć normalną sylwetkę, właśnie taką, gdy była zwyczajnym wilkiem o blond sierści oraz pięknych, niebieskich oczach, nie ma zbytnio ochoty na głodówki i inne tego typu rzeczy - są po prostu niezdrowe!
- Oj tam, ja za to jak coś zjem od razu przybywa mi na wadze! - dorzuciła i się lekko zaśmiała, patrząc na to, jak jej nogi są trochę grube, a raczej tak średnio, a po chwili na swoje ręce/łapy, w których nie było widać paliczków. To są takie fajne kości, że jak ściśniemy sobie dłoń, zobaczymy je jako wystające kości. U mnie ich zbytnio nie widać, naah. Jiyuu jest niemalże całkowicie wzorowana na mnie (chyba). - Gdybym miała być chuda, musiałabym sobie robić około tygodniowe głodówki! Należy po prostu siebie zaakceptować i tyle. Słyszałam, że osoby, które są pozbawione jakiegoś ze zmysłów, mają np. lepszy słuch lub wzrok, mogą być bardziej uzdolnione artystycznie. Coś się traci, jednak i coś się zyskuje!
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Prawde mowiac, Jiyuu byla jedna z niewielu osob, ktore w ten sposob zareagowaly na problem Chiny z wechem. Jednak reakcja ta wielce go ucieszyla, i to do tego stopnia, ze znow wydal z siebie to krotkie "khy", ukazujac tym razem w pelnej krasie(lub jakkolwiek sie to mowi) swe biale - choc nie tak nieskazitelne jak futro - i niezbyt ostre zeby. To byl jeden z powodow, dka ktorych nie przepadal za polowaniami. Musial naprawde sie wysilic, aby powalic potezniejsza zwierzyne! Poza tym, w takiej sytuacji mogl byc latwym celem, a swego wspanialego tantou nie zamierzal plamic krwia slabych istot. Ale mniejszw o to, bo odeszlam znow od tematu, a malo kogo interesuja motywy Kumy.

- Mądrą jesteś istotą, Jiyuu-chan. - stwierdzil pogodnie wilk. - I dużo racji posiadasz, w tym co mówisz. Faktycznie, brak węchu słabym jest problemem, gdy słuch ma się dobry. Dużo przydatniejszy to zmysł dla "wyrzutków" takich, jak ja! - Kumą wstrzasnal krotki, bezglosny smiech, ktory polegal raczej na przerywanym wypuszczaniu powietrza przez nos. Moze i brzmi dziwnie, ale jest mozliwe. Ja sie tak zazwyczaj smieje!
Nagle jednak Chinę zalala fala powagi. Po raz kolejny i zapewne nie ostatni. - Ale wciąż to słowo mi przejść nie chce! - stwierdzil, robiac zbolala mine. Mial powod, bo i slowo "wszechstronne" obcym mu bylo". Swoja droga, zdecydowanie jego talentem bylo nagle zmienianie tematow rozmowy. - Uniwersalny. Czyżby o to chodzić miało, że mogę użyć rzeczy jednej do kilku czynności? Bo widzisz, Jiyuu-chan. Sake pić można, ale również komuś na głowę wylać. Czy oznaczać może to, iż sake jest uniwersalne?

Doprawdy, dedukcja na poziomie Chiny. Chociaz poziom ow znajduje sie zapewne ponizej wszelkich kryteriow, jesli nie lepiej. Albo i gorzej, jak kto patrzy. No coz, tak to bywa, jesli myślenie nie jest czyjas mocna strona, tak jak w przypadku wilka. Ale zaakceptowac go takim trzeba, bo taka oto decyzje podjal on dawno temu, ze nie umrze tak latwo. Bedzie musial ulozyc sobie zycie w tej krainie. Dopoki bedzie potrafil sie skupic na zadaniu, nawet ta slaba pamiec nie powinna mu tak bardzo przeszkadzac. Chociaz, wszystko sie moze zdarzyc. Ale skoro w ojczyznie swej sobie radzil, to i tu bedzie dobrze! Na pewno przezyje. Nawet jesli bedzie musial polowac. JESLI bedzie musial.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Jiyuu jest tak naprawdę osobą szczerą i miłą aż do tego stopnia, że może to przeszkadzać - ale nie mi. Mam nadzieję, że nie tylko mi. O ile świat będzie pogrążony w smutku, a niebo stanie się czarne niczym smoła, ta zawsze będzie się uśmiechać i myśleć pozytywnie. No i dla swoich przyjaciół będzie walczyć - nieważne jak, byleby ochronić najcenniejsze osoby w jej życiu. Czy nie wszyscy tak robią? Poświęcenia nie są po prostu zwykłą śmiercią. Mają one ze sobą bardzo ważne przesłanie - że dla najbliższych warto walczyć. Jeżeli się ich kocha, a oni kochają nas.
- Tak sądzisz? - dziewczyna o wyglądzie pandy chwyciła się za głowę, lekko zaczerwieniona, z dosyć sporym uśmiechem, który nadal pokazywał jej białe ząbki. Jakoś nie mogła się powstrzymywać od tej jej typowej miny, która zwiastowała u niej dobro. Albowiem uśmiechy nie zawsze muszą być dobre - mogą być też tymi złymi. Psychicznymi, spowodowanymi ogromną radością ze zła. Młoda spojrzała na Niwatori, która przyleciała po chwili na jej ramię, a następnie wzięła ją powoli w swoje niewielkie dłonie, by po krótszej chwili ją pogłaskać - najwidoczniej sójka lubiła pieszczoty. Jej brązowe oczy najpierw były skierowane ku ptakowi, a kilka sekund później przywędrowały na pysk jej nowego kolegi. Poza tym, ja chyba też się tak śmieję, a czasami brzmi to jak chrumkanie świnki. W ogóle nie powinnam się śmiać, jak widzę, bo czasami ze mnie mają ogromne chichy. - Chyba chodzi tutaj w zastosowaniu praktycznym. Bo sake można też użyć do gotowania, chyba. Mięso można zrobić na wiele sposobów - ugotować, udusić, upiec... No i prawie do wszystkiego pasuje! Dlatego jest uniwersalne. Czasami można spotkać klucze, które pasują niemalże do każdego zamka - je też się nazywa wszechstronnymi lub uniwersalnymi.
Jiyuu spojrzała jeszcze raz na niebo, a ono nie zwiastowało niczego dobrego. Nadal padał śnieg, aż po chwili musiała kilka razy uderzyć się w ubranie, żeby zniknął on z odzieży. Ach, jak ona tego nie lubi! Chociaż śnieg ma także inne zastosowanie - można dzięki niemu zrobić igloo, ulepić bałwana, zrobić śnieżki i rzucać nimi w kolegów... Dziewczynie nie było zimno, wręcz przeciwnie - dosyć ciepło. Czyż to oznacza, iż gdy będzie kolejne lato, będzie musiała...? Dobra, tego pytania nie było! Za to jej paluszki u stóp lekko zamarzły, a w sumie tak, że prawie w ogóle ich nie czuła. Buty te okazują się niepraktycznymi, z tego, co widzę!
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Ile ludzi, tyle rodzajow smiechu. Nikt nie powinien sie wstydzic tej czesci siebie. Nalezy podchodzic do sprawy z dystansem!
Kuma sprobowal zrozumiec cos z tego, co mu wlasnie przekazala panda. Ostatecznie skrzywil sie lekko, porazony wlasna bezsilnoscia.

- Wybacz mi, Jiyuu-chan. Na gotowaniu to ja nie znam się ni odrobinę! - stwierdzil bezradnie - Naprawdę sake gotować można? Że mięso, to samemu wiem. Nigdy żem jednak nie pił alkoholu na gorąco.

Oczywiscie, warto tu dodac, ze wilk nawet nie wiedzial za bardzo, jak powstaje jego sake. I wiele innych rzeczy. Z reszta, po co mialby sobie tym glowe zaprzatac, gdy sa wazniejsze rzeczy do roboty? Toz to taki sobie prosty chlopczyk... A lepsza sake mozna zazwyczaj kupic. Kiedys probowal sam zrobic, i mu nie wyszlo.

- Wydaje mi się jednak, żem zrozumiał, na czym polega słowo "uniwersalne". Za twą pomoc wdzięcznym jest bardzo, Jiyuu-chan. - dodal po chwili. Kąciki jego ust uniosly sie nieznacznie do gory, ponownie z reszta. Nie wygladalo to nawet na usmiech, ale robil co w jego mocy. Od smierci towarzyszy mial z tym lekkie problemy. Zgineli na jego oczach, a on byl slaby, by cokolwiek zrobic. I choc jego zycie stracilo sens, to postanowil zmuszac samego siebie do nie poddawania się. Przeciez zle chwile nie trwaja wiecznie. Warto zyc, by sie kiedys o tym przekonac! - Maa, to swoją drogą. Wiesz może, czym jest to miejsce, a nawet cała kraina? Bowiem wydaje mi się, iż w kraju jakimś właśnie znajdować się musimy.

Nie byl pewien, czy Jiyuu nie mowila czegos o krainie. Mogl sie mylic, ale wolal sie zapytac. Tak dla wlasnego spokoju. Nie bylo tu zbyt wiele wilkow, ale zdecydowanie wiecej niz wczesniej. I spora roznorodnosc klimatow. Widzial nawet w oddali gory sniezne, a watpil w nieprawdziwosc tych wnioskow, poniewaz obserwatorem byl calkiem dobrym. W koncu, musial jakos przezyc bedac sciganym! Swoja droga, kochal tamto zycie. Bylo pelne niespodzianek. Gdyby nie ta rozmowa, prawdopodobnie zamknalby teraz oczy i oddal sie wspomnieniom. Ale nie, nie mogl tak już robic. Jego wedrowka sie skonczyla, jesli to jest jakas kraina. Zadecydowal, ze tu pozostanie. Nie wolno mu teraz bylo zyc przeszloscia, bo co by wtedy bylo z "tu i teraz"? Nie zamierzal skonczyc jako staruszek zatracony w tym, co juz nie powroci. Bedzie musial nauczyc sie zyc od nowa. I jakkolwiek dolujace sie mogloby to stwierdzenie wydawac, to jego napawalo optymizmem. Nigdy nie przeszkadzaly mu zmiany! A skoro zycie zamierza byc pelne niespodzianek, to on z checia przyjmie je do siebie, bez wzgledu na ich ciezar! W koncu takim byl wilkiem, ktory bral to, co mu sie dawalo. Nawet jesli mialby to byc cios wymierzony prosto w twarz.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Tak, najlepiej jest zaakceptować się i nie być zainteresowanym wspólnym zdaniem innych osób na swój temat! Nie, nie śmieję się z tego, chociaż moje zdanie wygląda trochę na zaczepkę - zgadzam się z Tobą. Czasami trudno jest coś powiedzieć, by kogoś nie obrazić, a to coraz częściej przychodzi mi z trudem, chociaż staram się być zawsze miła i serdeczna, ale nie do każdego taka jestem. Gdy spotykam osobę, która potrafi wykorzystać wszystko i wszystkich, by zapewnić sobie same dobre i przyjemne rzeczy, gotuje się jakoś we mnie złość, a jest ona na tyle ogromna, iż chciałabym uderzyć tego gościa kilka razy porządnie w twarz.
- Ja się znam tylko troszeczkę... Wiadomo mi, iż czasami do mięsa dodaje się trochę alkoholu, np. białego wina, by te stało się delikatne i pyszne - na tę myśl jej brzuch o mało co nie zaburczał. Dobre doprawione mięso, ze śliwkami, to jest to! Przecież robi się pieczeń z tym ciemnym owocem, co nie? Więc dlaczego by nie spróbować zrobić jej samemu? Bo, znając życie, Jiyuu spaliłaby mięso i niezbyt wiele by zostało do zjedzenia. Jak to mówią - trening czyni mistrza! Przecież dziecko nie ma wrodzonego talentu rysowania, musi ono go odkryć, tak samo z muzyką bądź i właśnie gotowaniem. - Jest jeden alkohol, co się go na gorąco pije - grzaniec! W szczególności wtedy, gdy Kraina zostanie okryta białym, delikatnym puchem! O ile trunków nigdy nie piłam, znam ich wersje troszeczkę.
Młoda rozejrzała się dookoła, by przypadkiem nie zostać uznanym za kogoś, kto się trzyma jednej rzeczy. Ręce zwrócone ku niebu chwyciły kilka płatków śniegu, które miały unikalny kształt - o ile wyglądało to bardzo śmiesznie, ta patrzyła pod kątem, widząc różnice pomiędzy każdym z nich. Jeden z nich miał kształt sześciokąta, drugi ramiona zakończone niewielkimi kuleczkami... Ale młoda nie mogła znaleźć żadnego podobnego! Gdyby chciała, przeszukałaby całą planetę, byleby znaleźć brata bliźniaka tego oto płateczka!
- Nie dziękuj, dla mnie pomaganie to sama czysta przyjemność! - oznajmiła pando-podobna wilczyca, chwaląc się swoim ładnym, promiennym uśmiechem, dodatkowo bardzo zaraźliwym! Ostre kiełki o kolorze niemalże śnieżnym wystawały, jakby była jakimś wampirem, ale te po chwili zniknęły - przecież wiadomo, że te ząbki będą zawsze dłuższe od innych, u mnie jest tak samo, chociaż mi wyrywali dwa, bo przecież się one nie mieściły. Bolało na tyle, iż już nie chcę chodzić do dentysty, ale to przez to, iż tam mieli takie długie i grube igły, które się czuło! Ale efekt znieczulenia fajny, bo, jak wiadomo, nic się nie czuje! - Kraju? Pewnie jesteśmy na terenie jakiejś watahy, ale nie wiem dokładnie, jakiej - nie studiowałam geografii tego terenu! A ten las... Jest stary, i to nawet bardzo! To może praprastary las? - oznajmiła, patrząc na ogromne drzewa, których kora wyglądała na zniszczoną. Jest jeden sposób na sprawdzenie, jak stary jest ten las - wystarczy wyciąć jedno drzewo, a następnie policzyć słoiki! Letnie oraz zimowe, o ile się nie mylę!
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Wilk z uwaga przysluchiwal sie, jak Jiyuu mowila o alkoholu, choc z samej jen przemowy niewiele zrozumial. Zbyt dlugo nie pil swego ukochanego sake, by sie dostatecznie skupic na dialogu nawiazujacym do alkoholu. Swoja droga, jego wyraz twarzy sprawial wrazenie zdziebko rozmarzonego, a wzrok zawiesilnsie gdzies w dali... ale trwalo to tylko chwile! Potrzasnal glowa, przywracajac samego siebie do rownowagi. No i, w przeciwienstwie do pandy on siedzial w miare nieruchowo, ale to byl juz taki nawyk. Nawet jak spal, to rownie dobrze moglby byc trupem, taki byl spokojny. Ale co sie dziwic? Nie mial latwo w zyciu, musial byc pod pewnymi wzgledami ostrozny! Gari sam zadbal o to, aby chociaz czesc odpowiednich nawykow weszla w krew Chinie. Pomagala mu reszta grupy, z reszta. Jakos wspolnymi silami udalo im sie wychowac Kume. Znaczy... po czesci. Pod wieloma wzgledami uznali, ze to naprawde beznadziejny przypadek, i zajeli sie tylko najwazniejszymi punktami.

- Wino, powiadasz? - stwierdzil, dajac sobie chwile na zastanowienie sie. Przez jakis czas jego wzrok gdzies uciekl, ale tuz przed rozpoczeciem kolejnego zdania, wrocil na swe miejsce. - Może być. Jednak naprostowanie tu pewne dać muszę, Jiyuu-chan. Mówiąc "sake", na myśli bardziej mi japoński alkohol. Nie ma nic lepszego niż prawdziwe sake! No chyba, że kieś nieudolne łapy by się za robotę wzięły i zniszczyły ją, ale to już inną sprawą być. - powiedzial. Mial okazje juz pic inne rodzaje alkoholow, ale i tak wciaz trwal przy swoim sake. Ciekawe, czy kiedys jeszcze bedzie mogl sprobowac tego cudownego napoju... Byloby super!

Nagle jednak co innego przykulo jego uwagę. Otoz slowa wilkopandy i tym, jaki ten las jest stary. Wilk rozejrzal sie z zaciekawieniem, a na jego twarzy pojawil sie wyraz niedowierzenia. Niemal poderwal sie na rowne nogi.

- Masz rację, Jiyuu-chan! - powiedzial glosno i w taki sposob, jakby dokonal jakiegos niesamowitego odkrycia. Ostatecznie nawet podniosl sie i podszedl do najblizszego drzewa, uwaznie je ogladajac. Najjasniej nie bylo, ale zawsze cos bylo widac. - Te drzewa faktycznie stare być muszą! - energicznie obszedl drzewo dookola, az w koncu wrocil na miejsce. Nawet zagwizdal z podziwem. - Bardzo stare. A jakie wielkie! Nigdy żem takich olbrzymów nie widział. Cóż za miejsce niesamowite, ta kraina...

Oczywiscie, z zachowania wilka wynikalo, jakby je po raz pierwszy widzial. Co bylo dziwne, gdyz juz jakis czas tu siedzial... Coz za wielki mysliciel, ze takiego "drobiazgu" nie zauwazyl! Uzyc mozna by tu duzo ostrsejszego wyrazenia, ale nieladnie jest klac. Poza tym, China to po prostu China. Wlazlby w pulapke i zauwazylby to dopiero pod dluzszej chwili.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
- No przecież wiem, że jest różnica pomiędzy sake a winem! - oznajmiła trochę głośniej, jakby chciała podkreślić to, lecz po chwili się uspokoiła, goszcząc na swoim pyszczku miły, czuły uśmiech. Znowu pojawił się stos białych, lśniących ząbków, jakby były one protezą lub też i z reklamy tych past, lub gwiazd. Bo, jak wszyscy wiemy, celebryci niemalże zawsze mają uśmiech zbliżony do śniegu, który właśnie pokrył całą Krainę swoim walącym w oczy kolorem. Ona, mówiąc o alkoholu, miała na myśli niemalże wszystkie jego odmiany, bo, jak wiadomo, nie mamy tylko jednego - są likiery, wina, wódki, piwa, sake, whiskey, mojito (chociaż jest to przecież drink), owocówki i inne tego typu. Mimo to, że userka nie pije tej używki, zna się po części na jego odmianach. Są o różnych smakach, niektóre mogą być nawet czekoladowe, chociaż nie posiadają w sobie kakao - spowodowane jest to rodzajem użytego jęczmienia. Ale OnJu musi znać ich rodzaje, jeżeli ma zamiar obsługiwać swoich klientów w barku, zatem znajomość różnych alkoholi jest standardem. Tylko skąd ona weźmie zapasy? Przecież nie jest pełnoletnia! A... ona i tak wygląda niczym dorosła dziewczyna, zatem nie musi się tym martwić! - Ale alkohol i tak stosuje się do gotowania - zatwierdziła w niemalże 100-u procentach, przecież dodaje się go do mięsa i w ogóle! A przynajmniej tak słyszała w książce kucharskiej.
Gdy zauważyła reakcję wilka na to, jak te drzewa są bardzo stare, zaśmiała się - przecież było to widać od początku wejścia do tego terenu! Chyba trzeba być rzeczywiście ślepym, żeby nie wiedzieć o tym! Ale nie, po prostu wyglądało to dosyć śmiesznie. Stara kora, widoczna nawet z daleka, ogromne drzewa... Czy to nie jest wynik Matki Natury? Najwyraźniej tak! No i starości! Młoda poprawiła swoją grzywkę, która wyglądała niczym irokez, próbując nad nią całkowicie zapanować, jednak jej się to nie udało - wiatr wiał, a przez to zarówno strój jej się "miętoszył", jak i włosy wykazywały chęć posiadania własnej woli i uznania. Wyglądało to całkiem dziwnie, aż wreszcie wkurzona dziewczyna uderzyła się mocno w głowę otwartą pięścią, by móc "przyczepić" je, lecz nadal jej się nie udało. Zatem Jiyuu wzięła w swoją dłoń garść śniegu oraz dała na grzywkę - o mało co nie krzyknęła z zimna, ale zdołała się przed tym powstrzymać, aż wreszcie grzywka "przykleiła" się do łebka.
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
China nie kryl wciaz swego zdziwienia, gdy panda mowila mu o uzywaniu sake do gotowania. Nawet jego prawa brew uniosla sie ku gorze, w gescie zwatpienia. Ale... z drugiej strony, panda - jak zauwazyl - znala sie choc troche na gotowaniu, a nawet stwierdzic mozna, ze jego wiedza w tym temacie wygladalaby jak marne ziarenko piasku, gdyby ja przyrownac do wiedzy Jiyuu. Wadera na pewno znala sie na tym o cale niebo lepiej! Musial jej po prostu zaufac w tym temacie. Z reszta, bardzo tu pomagala jego naiwnosc - byl sklonny uwierzyc w najwiekszy absurd, jesli jego wiedza na dany temat nie byla zbyt wybitna. Choc tez nie bylo tak lekko, bo choc latwo zyskac jego zaufanie, to tak samo latwo mozna je stracic.Taki typ, ot co!

- W porządku. Myśl taka mnie napadła, iż muszę zaufać ci w tymże temacie i twych słów nie kwestionować, Jiyuu-chan. - stwierdzil wreszcie. Jego glos byl spokojny i gleboki, choc akcent wciaz dziwny. Nie mogl się przyzwczaic do wymawiania litery "L", przez co czasem brzmiala bardziej jak "R". Aargh, jezyku polski, czemus taki trudny?! - Na gotowaniu nie znam się wiele, więc logicznym jest zaufać komuś, kto wie wiele więcej niż ja sam.

Tak mowiac o gotowaniu, wikk myslal o jedzeniu. Byl glodny, wiec rozmawianie o tym zaczynalo go meczyc. Chyba bedzie musial sie przemoc i upolowac cos sobie. Nie lubil tego robic, gdyz wtedy krew osiadala na jego snieznobialym futrze. Tak, to tez byl powod. Nie lubil byc brudny i smierdziec krwia. Gdy tak bylo, potrafil nawet wskoczyc do wody, choc nie umial plywac. Mial szczescie, gdy bylo dosc plytko. No coz, takim wilkiem on po prostu byl. Zwyklym, dziecinnym dziwakiem. Nawet jesli poczatkowo mogl na takiego nie wygladac. Ale jak to mowia, pozory myla!
Wilk z lekkim zaciekawieniem przypatrywal sie poczynaniom wilczej pandy(tak ja okreslal w glebi swego umyslu. To znaczy, o ile takowa posiadal). Nie byl pewien, co chciala zrobic, wiec sie zaniepokoil. Szczegolnie, ze ta zaczela sie uderzac piescia w glowe, az wreszcie przylozyla sobie bialy puch. To pewnie nie bylo przyjemnie. Wilk skrzywil sie lekko, nie kryjac zmartwienia.

- Jiyuu-chan! Złym wyborem jest krzywdzić samego siebie. - powiedzial, ale mimo zmartwienia nie poruszyl sie ani odrobine. Jedynie jego glowa wysunela sie troche do przodu. - Przepraszam, jeślim powiedział słowa, które cię uraziły. A więc proszę, czynić tak przestań. Bez głowy nie da się żyć!

Jedyne co dziwilo wilka to fakt, ze nie wyczuwal negatywnego nastawienia u wilczycy. Ale czemu w takim razie probowala skrzywdzic sama siebie? Glowa Kumy przekrzywila sie nieco w prawa strone. Oczekiwal odpowiedzi. A jak zrobi cos jeszcze, to bedzie ja musial zatrzymac! Nie lubil, gdy jego przyjaciele byli krzywdzeni - bo Jiyuu uznawal juz jako przyjaciela, w koncu byla bardzo interesujaca osobka! - nawet jesli przez samych siebie.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
O nie, niechcący zgasiłam kartę z całym tekstem i go straciłam! Buuuu!

Ongaku żeby została nazwana znawcą kuchni różnych krajów?! Przynajmniej tak ja pojmuję, zatem to jest niemalże niemożliwe! Niemożliwe! Otrzymanie tytułu kucharza to ogromny zaszczyt, ale ona nie zna się na gotowaniu! O ile poznała już teorię, przeglądając między fabułami różne książki, na stówkę nie potrafi wykorzystać zdobytej tak oto wiedzy w rzeczywistości - znając życie, zapewne przypali mięso, wyleje niechcący napój, źle wymiesza ciasto! I co wtedy zrobi? Podda się, upadając na sam dół (czytaj podłogę), a następnie się rozbeczy? Ale takiej sytuacji jeszcze nie miała, zatem należy myśleć pozytywnie. Bo to można uznać za dobry, twardy oraz solidny grunt!
- Okay! - oznajmiła na słowa wilka, a następnie spojrzała w dal, gdzie nadal wiał dosyć mocno, no ba, nawet szarpał, wiatr. Kraina niezbyt dobrze wyglądała, gdy tak wiało - o ile na początku fajnie te tereny wyglądają w śniegu, potem stają się jakieś takie "zdrętwiałe". Po prostu zbyt żmudne, prawie nic się nie zmienia, oprócz tego, iż każdego dnia po nocy pojawiają się fajne, długie i zimne sopelki lodu, które można traktować niczym prawdziwe lody. Jednak Jiyuu chciałaby już lato, gdy jest słonecznie, ubiera się w różne fajne stroje kąpielowe oraz wskakuje do wody! Bo kto tego nie lubi? Granie w piłkę na plaży, wylegiwanie i opalanie się aż do koloru raka, a następnie żmudne wracanie - o ile się potem wraca do domu, bo można zawsze pozostać na noc. - Hm... Gdybym ja się znała więcej, prawdopodobnie ugotowałabym coś pierwszy raz w życiu... - zastanowiła się pandzia, przypominając w swojej główce różne teksty - że mięso wołowe jest twarde i trzeba je długo gotować, że krewetki po zbyt długim pieczeniu stają się gumowate... No i tyle. Nawet teraz była głodna, najchętniej by coś zjadła na szybkiego, aż we wspomnieniach przypomniała sobie Alastaira, który miał knajpkę o nazwie "Piwna Nuta". Było tam całkiem fajnie, no i miał pyszne hot-dogi!
Och, teraz poprzypominamy sobie stare dzieje, gdy pierwszy raz pojawiła się w Krainie - było to wtedy, gdy trwało właśnie upalne, gorące lato, po pokonaniu pewnego bóstwa o nazwie A'lel. Zmęczona podróżą, całkiem wyczerpana i niespocona (bo wilki się nie pocą, mają gruczoły potowe tylko i wyłącznie na nosie oraz tam, gdzie są poduszki u łapek) trafiła do jakiegoś lokalu, zamawiając sobie wodę, a następnie jakieś jedzenie. Tam zdołała spotkać właściciela tego niezwykłego barku, który miał coś dziwnego, coś wcześniej przez nią niespotykanego - ogromne, anielskie skrzydła! Ten widok spowodował, iż o mało co jej serce nie przestało bić, na szczęście bardzo szybko się otrząsnęła z tamtego stanu, rozmawiając z nim całkiem przyjaźnie. Potem tylko dała występ na swoich pięknych, drewnianych skrzypcach (a są one obecnie schowane w etui), wprawiając w zadumę nie tylko białego basiora, lecz i też całą publiczność - to był jej pierwszy raz, gdy podzieliła się talentem. Lecz jak to będzie z gotowaniem? Nie wiadomo. Lecz nie trzeba mieć talentu, wystarczy po prostu wziąć się w garść oraz nauczyć - to podstawa!
- Ja się nie krzywdzę, po prostu ta grzywka mi strasznie przeszkadza! - powiedziała dziewczyna, na chwilę przestając starać się ją ukryć. Fryzura bardzo ją wnerwiała, lecz co miała zrobić, gdy wszystko z czasem rośnie? Ścięła włosy, które były tęczowe tylko dlatego, iż jej przeszkadzały, poza tym, nie chciała się tylko wyróżniać kolorowymi włosami, lecz też i czymś innym. - Coś ty, nie uraziły mnie, o to się nie martw! Bez głowy? Czasami mi mówiono, że ją zgubię i się wtedy straaasznie bałam!
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Ach, czyli jednak nie znała sie aż tak bardzo na kuchni? Szkoda, ale przeciez wszystkiego da sie nauczyc! Nawet bycia kims innym, co jednak az takie dobre nie jest. Ale gotowanie sie bardzo przydaje. Tak bardzo bardzo. Swoja droga, Owachinashi uspokoil sie, gdy Jiyuu wyjasnila mu sytuacje. Nawet usmiechnal sie nieznacznie, albo raczej uniosl kaciki ust w imitacji usmiechu. Czy go rozbawilo teraz zachowanie pandy? Nie, raczej tego, ze bala sie zgubic glowe. Az zamknal oczy i pochylil pysk mocno ku ziemi, a z jego gardla ulecialo krotkie "tehe". Coz to mialo znaczyc? Ano smiech wilka, bo tak on sie tez mogl smiac. A wiec mial trzy rodzaje smiechu. "Khy" bylo poziomu pierwszego, bezglosny smiech - drugiego, i jesliby to tak daej okreslac, to owo "tehe" znalazloby sie na trzecim poziomie rozbawienia u wilka. Tak, byl to poziom maksymalny, bowiem Owachinashi nie umial sie smiac. Nawet jesli byl dziecinny i zachowywal sie jak mazgaj. Taka to on juz mial psychike, ale dzieki temu te wszystkie morderstwa i kradzieze nie uczynily z niego psychopaty z siekiera. Albo gorzej - z pila maszynowa! Nie dalo sie nie zauwazyc, ze im dluzej z kims przebywał, tym bardziej "odslanial" prawdziwego siebie, ktory - gdyby mial formę - bylby malym, naiwnym szczeniakiem. Takim glupiutkim. Kawaii, desho?

- Ach, rozumiem ja! - stwierdzil wreszcie. Mine mial, jakby co najmniej zostal oswiecony bardzo wazna mysla. - Ale z grzywką ci być uroczo, niż bez nawet lepiej. - Nie, on nie mial tu na mysli nic innego niz to, co powiedzial. Nie byl pierdzielonym pedofilem, ktorego jaraja slodkie nastolatki. Serio. Powiedzial to zupelnie normalnie. ZUPELNIE. Zawsze mowil to, o czym myslal. - Oj, Jiyuu-chan. Zgubić głowy tak po prostu się nie da! Odcięta zostać może, ale byś o tym wiedziała, gdyż byś zginęła. A może nie? Hm... Co jest po śmierci, tego nie wiem ja.

Ostatnia wypowiedz rozpoczal takim tonem, jakby pouczal glupiutkiego szczeniaczka o czyms naprawde istotnym, a zakonczyl nuta niepewnosci. To pierwsze zabrzmialo w jego ustach absurdzialnie(jesli sie go dobrze znalo), a z tym drugim chodzilo o to, ze zaniepokoil sie, co jest po smierci. Bo jesli to jest jak "zycie po zyciu", to pewnie wiele osob go teraz przeklina... Tehe, jakie to zabawne. Az znow sie zasmial. To znaczy, poczatkowo. Po chwili sie nieco ogarnął. Co bylo w tym zabawnego? Raczej nic. Za bardzo go ponioslo. Z drugiej strony, nie widzial w tym tez nic drastycznego. Takim wilkiem byl. Ale chyba juz czasem zapominam, ze on tez robil wiele innych rzeczy poza kradnieciem i zabijaniem, ktore mozna okreslic jako "sluzenie dobru". Bo choc za pieniadze, to byl w stanie bronic kogos przez jskis czas, nie wazne kim ow osobnik byl. Jego pomoc nie byla tez zbyt droga, a jak "mial po drodze", to robił tez wiele innych dobrych rzeczy. Nawet swej pracy nie cenil az tak bardzo wysoko. Tylko tyle, by starczylo mu na jedzenie. I sake. Sake nade wszystko.

- Swoją drogą, Jiyuu-chan, jakąkolwiek wiedzą o terenach tutejszych byś raczyła się ze mną podzielić ? - zapytal nagle, powazniejac znacznie. - Chodzi o to mi, czy terytoria te należą do kogoś. Lubię w sytuacji mieć rozeznanie jako takie.

Dobra, to juz bylo zupelnie normalne. Bo przeciez i on nie zachowywał sie dziwnie przez caly czas! No coz, takim wilkiem juz byl.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Trening czyni mistrza, jak to mówią! Nie obrazisz się, jeżeli mój post będzie troszeczkę/ciut mniejszy niżeli wcześniej? Brak weny trochę boli, lecz chcę ogarnąć niemalże wszystkie odpisy, żeby mieć spokój na kolejne dni. Dzisiaj sporo się tego nazbierało, a jutro mam sprawdzian, he he.

- Naprawdę? No cóż, czas zapuszczać nowe włosy po ich ścięciu! - oznajmiła dziewczyna niemalże z błyskiem w oczach, przypominając sobie chwilę, gdy wzięła nożyczki oraz przecięła tą dziwną, składającą się z keratyny, tkankę. Było to dla niej troszeczkę smutne, ale należy pamiętać, że każdy koniec oznacza początek czegoś nowego, innego! Tak naprawdę był to wymysł użytkowniczki, gdyż nie miała zgody na awatar, który bardzo, ale to bardzo jej się spodobał. Niestety, trzeba było znaleźć inny, a innego niż ten nie było - z gry, ale cóż... Postać fajnie wygląda (tutaj banan na twarzy). - Odcięta?! - młoda głośno przełknęła ślinę, tak jak Harry Potter w pierwszej czy tam drugiej części, gdzie było można to usłyszeć. Tak sobie w główce wyobraziła, że nagle jej nie ma... Błędne koło troszeczkę, ale co tam. Ona bez głowy?! Jak miałaby mówić?! To straszne! Jiyuu troszeczkę, a gdyby nie powiedzieć, że bardzo, się skrzywiła, by potem tylko lekko się uśmiechnąć, odsuwając przy tym te złe, dosyć dramatyczne myśli gdzieś na drugi plan filmu.
Młoda osóbka spojrzała w dosyć brzydkie, nie zwiastujące niczego dobrego, niebo. Zapatrzyła się w nie przez chwilkę, przypominając sobie w jeszcze nie odciętym łebku różne symfonie, a przy okazji dźwięki wydobywające się zarówno z fortepianu, jak i ze skrzypiec, pięknych oraz drewnianych, precyzyjnie nastrojonych, wręcz idealnie. Dawno nie grała... Wiatr zawiał lekko w jej sierść, a ta lekko się skuliła, właśnie z powodu zimna. Ściemniało się, to było pewne. A wraz z odejściem Słońca stawało się coraz chłodniej, a wiatr przeszkadzał jej, wiejąc w szczególności na piękną twarzyczkę oraz brązowe oczka. Po chwili napełniły się one słonymi łzami, właśnie po to, by zostać wytartymi przez mięciutką dłoń naszej pandzi. Jej ogon pomachał kilka razy, jakby był wiatraczkiem, który przydaje się w szczególności wtedy, gdy panują upały, a następnie otworzyła swoje usta, by coś powiedzieć.
- Hm - mruknęła cicho zaintrygowana wadera, zastanawiając się nad terenem, na którym właśnie stąpała swoimi stopami. - Pewnie te ziemie są bez właściciela. Chyba. Wiesz, ja idę tam, gdzie dojdę! Zbytnio nie interesuję się tym, co do kogo należy, a w szczególności ziemie, gdyż każdego traktuję niemalże jak brata lub siostrę!
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
mniejszy? ;-;

Owachinashi'ego nieco rozbawila reakcja pandy na jego slowa. Szczegolnie te o odcietej glowie. No ale coz, mlodzi tak juz maja. Czesto. Bo widywal i takich zupelnie nieustraszonych, czy to pozornie, czy na powaznie. Zawsze ich traktowal ulgowo gdy go atakowali i latwo im odpuszczal. Nie wsciekal sie, gdyz traktowal ich tak, jak to wlasnie powinien - jak dzieci. Rzadko wsrod takich spotykal dobrego przeciwnika, choc zdarzaly sie uzdolnione wyjatki. Tym dawal zawsze wycisk, ale ostatecznie nawet nie ranil za mocno. Lubil dzieci. Byly takie pelne energii i radosne. Chociaz nie zawsze. On sam byl okropnym tchorzem i beksa. Ale ale, coz go tak wzielo na wspominanie?... No dobra, nie robmy juz z niego az takiego idioty. Nie byl zupelnym nieinteligentem. Poza tym, nawet on posiadal jakies tam uczucia. Swoja droga, czyzby zaczynalo sie robic coraz zimniej? Kuma rowniez spojrzal w niebo. Gdyby nagle pojawila sie sniezyca, mieliby nie lada problem. Moze i on byl do pewnego stopnia zahartowany na niskie temperatury, ale bez przesady. A jego mloda znajoma najwyrazniej zaczynala marznac. To nie dobrze. Jeszcze mu brakowalo, aby sie przeziebila z jego winy! Nie mogl na to pozwolic mlodej damie, dlatego tez podniosl wreszcie swoj zad i podreptal w miejscu, aby rozruszac choc troche lapy. I jemu robilo sie zimniej. Poza tym, byl troche zmeczony, a zimno w niczym mu tutaj nie pomagalo.

- Jiyuu-chan, myślę, iż wyjściem dobrym byłoby znaleźć miejsce, gdzie nie ma śniegu i wiatru. - stwierdzil zupelnie powaznie. - Tutaj jest coraz zimniej.

Liczyl, ze panda sie z nim zgodzi. Nie usmiechalo mu sie dluzej rozmawiac na zimnie, gdy wokol mozna bylo znalezc duzo lepszych i choc troche cieplejszych miejsc.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Kurde, wena zbita z tropu u mnie ;_;.

Czasami zdaje mi się, że Ongaku, pomimo swojego dorosłego wieku, nadal zachowuje się po części jak małe dziecko, które wierzy w niemalże wszystkie słowa większych od niej osobników. Nie chciałaby mieć ściętej głowy! Ale... ciekawe, jak to jest tak żyć bez łba na karku. Ale tego nie przeżyła, więc nie może powiedzieć, tak samo niemalże wszystkie wilki i smoki, i gryfy w tej przepięknej Krainie! Wiatr zawiał lekko w jej sierść, znowu odbierając ciepło - aż po chwili futro na tyle jej się naostrzyło pod wpływem gęsiej skórki, iż wyglądała niczym puchata kuleczka, która jest troszeczkę zbyt gruba. Niwatori usiadła jej na ramieniu, tuląc się w puszyste futerko, które było zimne od zewnątrz, ale cieplutkie od środka. Tak to teraz mogła wytrzymać, ale na jak długo? Nie wiadomo. Ale lokal już wybudowany! To dlaczego nie iść do niego?
- Jak chcesz to możemy się udać w stronę mojego lokalu - tam jest ciepło i wygodnie! - oznajmiła waderka, spoglądając swoimi brązowymi paczałkami w oczy Pana Shiro, co chwila mrugając. Gdy wstała na równe nogi i poczuła w nich zimno, natychmiastowo zaczęła skakać, a przez to się rozgrzewać. O ile jej kondycha nie jest zbyt dobra, może więcej wytrzymać niż jakikolwiek wilk bez punktów do Wytrzymałości. Ciepło, gorąco, temperatura pokojowa, zimno, ból... Po chwili się uspokoiła, spoglądając na drogę, dzięki której można dotrzeć do Przybytku Barda, ledwo co otwartego. Ale czy basior na to się zgodzi? Przecież przed chwilą mówiła, że jest on w budowie! Nie ma to jak bilokacja, która wszystko komplikuje. - Zgadzam się, jest coraz zimniej!
Niemalże zgrzytała swoimi białymi ząbkami pod wpływem zimna, na szczęście nie miała jeszcze katarku. Była gotowa do podróży na tyle, iż pobiegłaby do ciepłego miejsca w podskokach niczym prawdziwy zajączek. Jeszcze przy okazji wzięła swoje skrzypce znajdujące się w szczelnym etui, gotowa do podróży w znane i nieznane.
- Gotowy? - zapytała radośnie, uśmiechając się w stronę śnieżnego przyjaciela, który wtapiał się w tło. Jeżeli pójdą tam to proszę także o z.t :D.
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Owachinashi cieszyl sie, ze pands rozumiala. Naprawde sie cieszyl! Byl na tyle zmeczony, by od otaczajacego go zimna zaczely przechodzic go dreszcze. Szczegolnie, ze dawno nie byl w zadnym cieplym miejscu, a jeszcze jakis czas temu znajdywal sie na odslonietym terenie. I choc na ogol nie czul nic takiego, to teraz ulga wypelnila nie tylko jego cialo, ale i umysl, i cala dusze. Odetchnal, niespiesznie ruszajac. Juz zapomnial o tym, jak Jiyuu mowila, ze lokal byl wciaz remontowany. Z reszta, jakby mu to mialo przeszkadzac!

- Z chęcią przestanę na twą propozycję. Gotów jestem do drogi. - stwierdzil spokojnie.

Ruszyl zaraz za pandopodobna wilczyca. Wiele by dal za umiejetnosc teleportowania sie. Z drugiej strony, jego serducho radowal sam fakt, ze zmierzali wlasnie do cieplego - a przynajmniej cieplejszego niz na zewnatrz - miejsca. I zaoewne oslonietego przed tymi lodowatymi podmuchami wiatru. No i...

- Sakee... - mruknal rozmarzony. Liczył ze znajdzie sie tam sake. A, zaraz. Przeciez lokal byl remontowany. Ciekawe, czy mimo to moglby cos kupic...

z t.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas spokojnie szedł przez las. Czujnie węszył w powietrzu, nasłuchiwał szumu wiatru i obserwował bacznie okolicę wyszukując śladu potencjalnego obiadu dla siebie i wilczycy. Był bardzo skupiony, nawet ogon miał wyprostowany i pochyloną głowę, że od czubka nosa do końca ogona jego ciało razem z naturalnie szkarłatnym grzbietem tworzyło prostą linię. Ciekawiło go, czy uda im się coś znaleźć, a tym bardziej upolować. Jednakże polowanie nie zajmowało aż tak jego myśli by miał zapomnieć o swojej niezwykłej różowookiej towarzyszce. Zwrócił ku niej pysk i się uśmiechnął niepewnie poprawiając kwiatek przy jej uchu, ponieważ lekko jej odpadł.
- Wiem stąd, że sama mi o tym powiedziałaś choć nie świadomie. "Sarna też brzmi smacznie" - przytoczył jej własne słowa. Miał bardzo dobrą pamięć kiedy nie robił czegoś w zamyśleniu.
Szedł z nią przez Prastary Las, rozglądając się spokojnie. Zastanowił się, czy dobrze począł zdradzając, że jego mechaniczna łapa jest ludzkim wytworem. Spojrzał na nią gdy, odezwała się na temat jego łapy. Lekko się uśmiechnął. Co prawda nie był to radosny uśmiech, ale nie był też smutny. Był po prostu inny, tajemniczy i bliżej nie określony.
- Nie ma czego ci być przykro. Gdyby nie to, że ludzie mi w pewnym sensie pomogli, pewnie już bym dawno nie żył, przez brak dużej ilości krwi. Ewentualnie podskakiwał był przy chodzeniu mając tylko trzy łapy. Tak mogę przynajmniej swobodnie polować, biegać i chodzić. Nie zmniejsza to mojej sprawności, a nawet ją nieco wzmacnia. Mogę się obronić tą łapą i nie poczuję bólu, a pazury są bardziej zabójcze i ostrzejsze niż te rysia. Jedyne na co muszę uważać to na słońce i wodę. - wyjaśnił spokojnie starając się nie wyjawiać za wiele szczegółów i tak zaskakującym było to, iż wilk się tak przed nią otworzył.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Krok Madame Lakeshi zaś znacznie różnił się od tego, którym las przemierzał Kastiel. Zielonowłosa zdawała się płynąć pomiędzy wszelkimi przeszkodami, sunąc lekko i miękko stawiając łapy, jakoby faktycznie unosiła się ponad podłożem. Głowę jednak miała uniesioną, a spojrzenie rozbiegane. Na każdym kroku pojawiał się jakiś detal, który absorbował uwagę wrażliwej estetki na dłuższy moment. Zapatrywała się na wijące sieć pająki albo sunące po uginających się źdźbłach trawy ślimaki, póki te maleństwa nie znikały jej całkiem z pola widzenia. Zatrzymała się jednak po momencie, coby nie wpaść na towarzyszącego jej samca.
Kiedy poprawił jej kwiatek, przez grzbiet przemknął dziwny, nieznany jej z nazwy ani przeznaczenia, dreszcz. Podobny do tego, który towarzyszył jej jeszcze tam, na urwisku. Nowy, a zarazem sprawiający wrażenie doskonale przez nią znanego. Paradoks gonił paradoks. Uśmiechnęła się subtelnie, nieco zwieszając - nieświadomie w dość pokorny sposób - łepetynę.
- Racja. Ach, czytać we mnie można, jak z otwartej księgi - zauważyła pogodnie, zaśmiawszy się krótko. Dźwięcznie, serdecznie, choć po części i nerwowo. Dotarło do niej, jak łatwym jest celem. Jednak najprawdopodobniej niczego się nie nauczy, w końcu docierało to do niej średnio pięć razy dziennie. Widocznie taka jej rola.
Uważnie słuchała opowieści na temat mechanicznej łapy, dotrzymując basiorowi kroku. Przez chwilę nawet kroczyła z rozdziawionym z zainteresowania pyskiem, do momentu, aż zakrztusiła się zbłąkaną muchą.
- I takie coś... taka łapa... Potrafisz nią normalnie poruszać? - spytała, opanowując krótkotrwały kaszel. Nie pojmowała, jak mógł sterować kawałkiem metalu, było to dla niej nie do pomyślenia. Prosta z niej dziewczyna, ot.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Spokojnie z nią szedł w przeciwieństwie do niej stąpając twardo i racjonalnie po ziemi jakby za każdym postawieniem łapy chciał się upewnić, że na pewno ma stały grunt pod łapami. Cały czas węszył, ale uważnie słuchał swojej towarzyszki. Umiał mieć podzielną uwagę jeśli chciał, a przede wszystkim kiedy nie był zamyślony.
Uśmiechnął się do niej widząc, że się speszyła. Wsunął swój pysk pod jej brodę i delikatnie podniósł jej główkę patrząc w jej niezwykłe oczy, które zdał sobie sprawę, iż dopiero teraz je dostrzegł.
- Przesadzasz Meg. Ze mnie nie da się czytać jak z otwartej księgi, ponieważ mam wszystko wypisane na czole. - starał się zażartować, choć nie był w tym mistrzem, ale w przegryzaniu tętnic już był i to nawet arcymistrzem, choć mógłby to jeszcze udoskonalić.
Zamyślił się kiedy zadała pytanie, ale po chwili usiadł i pokiwał głową, lekko uderzając końcówką ogona w ziemię.
- Mogę nią swobodnie poruszać, ponieważ obwody z łapy połączone są z moimi nerwami. Impuls z mózgu odpowiedzialny za to, że potrafimy chodzić mówić, ruszać ogonem i każdą inną częścią naszego ciała, wędruję tą samą drogą do mojej łapy. W miejscu gdzie moje nerwy łączą się z kablami z łapy impuls nie przystaje i gna obwodami przez łapę wykonując jej rozkaz by się poruszyła. - zademonstrował podnosząc łapę i swobodnie ruszając nadgarstkiem zginając go i podnosząc, a następnie w łokciu kuląc łapę i ją prostując wyciągając przed siebie.
Wilk się zamyślił kiedy to robił i spojrzał na wilczycę zastanawiając się czy coś dopowiedzieć. Postawił łapę z powrotem na ziemi i wstał kontynuują poszukiwania tropu ofiary i uciekając od samicy wzrokiem.
- Nie była to najprzyjemniejsza część całego zabiegu, ale przynajmniej mam możliwość pełnej swobody ruchów jakbym w ogóle nie utracił kończyny, a jedynie spowił ją metal. - dodał przygnębiony rozpamiętując to wszystko, choć bardzo nie chciał, jednakże nie miał nad tym kontroli. Jego wspomnienia nawiedzały go kiedy chciały, wilk zupełnie nad tym nie panował, walczył z sobą jedynie by się w tym nie zatracić.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Zaśmiała się krótko w ten ciepły, serdeczny sposób, który zaiste niejednego przyprawić może o topnienie serca. W podskokach wyprzedziła wilka, by krocząc przez moment tyłem badawczo przyglądać się jego czołu. Pochyliła przy tym delikatnie głowę, przymrużyła badawczo powieki, wydęła w przepełnionym refleksją grymasie wargi.
- Nie widać, musiałbyś się ogolić - wyparowała nagle, gwałtownie zmieniając wyraz pyszczka: szeroki wyszczerz wskoczył bezczelnie na pysk, sylwetka nieco się wyprostowała, a Meg ponownie odwróciła się głową w kierunku podróży. Kiedy ma się cztery łapy nietrudno o ich poplątanie, lepiej więc iść tak, jak Matka Natura przykazała: gdyby chciała, aby wilczki się cofały, zamiast tyłka zamontowałaby głowę i odwrotnie. Prawda?
- Niewiele zrozumiałam z tego, co opowiedziałeś. Może poza tym, że to skomplikowana machina. Ci... ludzie... muszą być całkiem inteligentni, skoro nauczyli się ingerować w prawa natury - przyznała, jednocześnie zarówno z podziwem, jak i czymś na kształt oburzenia. W głowie jej się nie mieściło, by zmieniać wolę Matki Natury, która najwidoczniej właśnie bez łapy chciała widzieć tego młodzika. Z drugiej strony... Nie poznałaby go wtedy, więc czy i ona nie sprzeciwia się woli Matki Ziemi? To ci zagwozdka! Tak czy inaczej była istotą niemal do przesady tolerancyjną i akceptowała wszelkie poglądy oraz przypuszczenia, które nie zawsze zgadzały się z jej światopoglądem. Ba, czasami wręcz otwarcie pozostawały z nim w opozycji.

Userka nierzadko lubi komplikować fabuły, więc...
Nagle Madame zatrzymała się gwałtownie, niemalże wpół kroku. Zastrzygła uchem.
- Słyszałeś? - spytała szeptem.
Po okolicy rozchodził się szmer sunięcia pomiędzy trawą poprzeplatany moemntami trzaskami łamanych gałązek. Dźwięki nabierały większego natężenia, stawały się głośniejszymi i bardziej wyrazistymi, zupełnie, jakby źródło odgłosów z każdą kolejną chwilą znajdowało się bliżej i bliżej... Lakeshia odruchowo skryła się za samcem. Nie pomyślała nawet, jakie to bezczelne; w końcu jeśli Matka Ziemia życzy sobie jej śmierci nie miała prawa się sprzeciwiać. Hipokrytka.
Nagle spomiędzy trawy, niemal u łap wilków, wyskoczyła mała sarenka. Dzieciątko, które nie potrafiło stanąć pewnie na nogach, wszak jedna z nich (prawa tylna, załóżmy) była złamaną. Koźlątko ciągnęło ją za sobą. Kiedy ujrzało parkę drapieżników zatrzymało się, wpatrując się wielkimi, brązowymi oczkami pełnymi bólu w lica naturalnych wrogów.
Łatwy kąsek, prawda?
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Nie zgolę futra, prędzej ty obetniesz tą swoją grzywę. - zaśmiał się patrząc na grzywkę opadającą jej na jedno oko.
Bardzo polubił wilczycę. Wydawała mu się taka słodka i niewinna. Zastanawiał się czy ona umie korzystać, ze swoich kłów i pazurów. Jeśli by nie umiała musiał by ją chronić. Zastanowił się nad tym i uśmiechnął się przyjaźnie, po czym znów patrzył przed siebie. Jakoś mu nie przeszkadzał fakt, że musiałby ją osłaniać. Lubił walczyć, a to oznaczało, że więcej przyjemności dla niego. Wyszczerzył złowrogo kły i oblizał pysk z pożądaniem, upajając się wizją walki.
Nagle pokręcił głową energicznie pochylając ja lekko jakby ze skruchą i lekko ściągając uszy do tylu. Zdał sobie sprawę z tego, iż to kiepski pomysł. Podczas walki zawsze zaślepiał go amok i łaknienie większej ilości krwi nie tylko spływającej mu do gardła, ale także sklejającej jego futro i plamiącej jego łapy. Był doskonale świadom tego, że wtedy nie zauważa kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Wtedy są dla niego widoczni jedynie żywi i martwi. Smutek i przyjęcie skruszonej postawy wywołał u niego ów fakt.
Nie był pewien, czy skrzywdziłby przypadkowo różowooką, czy w porę się powstrzymał jak ostatnim razem. Podczas walki z ludźmi, gdy osłaniał z Wardress ucieczkę Tsukiego i Machevol, brakowało kilku centymetrów by wgryzł się w szyję wadery, która powaliła go na ziemię by go osłonić. Nic się na szczęście nie stało, ponieważ w ostatniej chwili oprzytomniał. Westchnął i zerknął na M.L., obawiał się, że tym razem mógłby się nie powstrzymać.
Lekko ochłonął i się wyprostował stawiając uszy, nie chciał martwić wilczycy.
- Ingerują w prawa natury. - przyznał i zaczął wymieniać o modyfikowaniu żywności, zabijaniu szkodników by nie niszczyły plonów, zwiększanie i przyśpieszanie wzrostu zbiorów roślin. Zabieranie z lasu osieroconych przez myśliwych młodych odchowywanie ich i albo wypuszczaniu do lasu albo wywożenie do zoo. Nie zapomniał też o tworzeniu krzyżówek i wymuszonej hodowli, gdzie niekiedy rodzice byli dopuszczani do spółkowania z potomstwem.
Jego uszy drgnęły, gdy usłyszał szelest i się zatrzymał. Pochylił głowę i się najeżył cicho warcząc, był gotowy do ataku. Nie przeszkadzało mu, że samica się za nim skryła lekko się nawet do niej uśmiechnął i kiwnął głową. Gdy dostrzegł co się do nich zbliżało zareagował błyskawicznie biegnąc w stronę zadu młodej sarny.
- Zaatakują od przodu jak ci się nie uda to przynajmniej nie pobiegnie przed siebie, a będzie musiała skręcić! - krzyknął do wilczycy biegnąc i w pewnym momencie skoczył na tył koźlęcia. Z przyjemnością wgryzłby się w szyję ofiary, ale wtedy Lakeshia musiała by zaatakować od tyłu, a Kastiel nie chciał by samica została kopnięta, nawet jeśli to było młode i ranne.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
/ Przepraszam :C
Post w pracy, na szybko - nie chcę Cię blokować.

Zawahała się. Spojrzała na szkarłatno-hebanowego samca z przerażeniem, zwątpieniem, być może nawet niedowierzaniem. Szybko jednak zorientowała się, że tak wygląda naturalna kolej rzeczy: drapieżniki pożerają roślinożerców. Przełknęła głośno ślinę - ta bowiem z trudem przecisnęła się przez ściśnięty paniką przełyk. Matka Natura stworzyła cię wilkiem, Lakey. Matka Natura stworzyła cię, byś naturalną koleją rzeczy zabijała innych celem pokonania głodu, powtarzała sobie w myślach. Jednak... Było takie zagubione, w tych ślepkach, wodzących nerwowo od Madame do Kastiela, było tak wiele przerażenia... Sama nie aż tak dawno czuła się niemal tak samo.
Koźlątko próbowało się bronić, jednak złamana noga zdecydowanie utrudniała tego typu zachowanie. I choć na skutek masy adrenaliny, krążących po żyłach młodego, bólu prawdopodobnie nie czuło, o tyle nie potrafiło ustać na słaniającej się kończynie.
Zielonowłosa zacisnęła mocno powieki, jakoby nie chcąc widzieć krwawej, choć koniecznej, rzezi na niewinnym maleństwie. Pospiesznie skoczyła ku niemu, instynktownie zakleszczając szczęki na szyjce kopytnego, najprawdopodobniej niemałymi w porównaniu z ofiarą kłami druzgocząc krtań. Młode zaczęło dziwnie rzęzić... A serce Madame Lakeshi zdawało się pękać na pół.
Tak cholernie było jej ciężko...
Nawet, jeśli nie widziała tych brązowych, lśniących ślepi, czuła przecie szamotanie i rozpaczliwą walkę o przetrwanie, która ostatecznie tylko pogarszała stan przytrzymywanego malca. Słyszała jego urywany, krótki oddech, łapany z coraz większym trudem.
Sponsored content