Na tamtą stronę i z powrotem (o ile przeżyjemy)

Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zdecydowanie w Krainie nie działo się dobrze - i to już od dawien dawna. Alastair, jako istota obdarzona względnie wysokim poziomem moralności oraz sumieniem, nie pozwalającym, by siedzieć i przyglądać się jeno cierpieniom istot wszelakich, nie pozwolił sobie na nicnierobienie - chociaż to do niego właśnie (ku jego rozpaczy) uciekała się znaczna część mieszkańców. Alastair wiedział doskonale, że siedząc jedynie i oczekując dalszego rozwoju wydarzeń, niczego nie osiągną. Postanowił więc działać, chociaż nie miał jeszcze sprecyzowanego planu owego działania. Nie wiedział ani, co dokładnie się dzieje, ani - tym bardziej - jak można by temu zapobiec. Wybrał się zatem na patrol, oblatując Krainę i próbując dostrzec wszystko to, co niepokojące - a ze względu na ciemność było to wyraźnie utrudnionym.
Znajdując się ponad opisaną powyżej łąką odniósł wrażenie, jakoby znajdowało się tam coś niecodziennego; srebrna skierka przemknęła po podłożu. Najprawdopodobniej kątem oka dostrzegł skrawek owalu, jednak na tyle ulotna była to chwila, iż nie był w stanie dokładniej zorientować się w tym, czymże było dziwne 'coś'. Zniżył lot, by zatoczyć okrąg dookoła łąki, następnie wylądował miękko, niemalże przed samym srebrzystym owalem. Jako mag przeczuwał, że to kwestia 'nie z tej ziemi', jednak nie był pewien, co powinien zrobić. Złożył jasne skrzydła, zbliżając się do portalu niemalże na wyciągnięcie łapy. Czuł niecodzienną energię, moc, której nie sposób opisać znanymi nam słowami. A może tylko mu się wydawało? Ostatnio źle sypiał, a i czasu na drzemki poświęcał zbyt mało, by w pełni wyeliminować ryzyko omamów czy innych efektów ubocznych przemęczenia.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
Może Keina nic niepokoiło, ale A'lel owszem, wszystko nie niepokoiło. Święte miejsce zostało naruszone, a ona czuła to każdym milimetrem swego ciała. Czuła, że nadejdzie ten czas kiedy wtargną. No bo po cóż inaczej powstałyby portale? I to z JEJ wizerunkiem. Kto wpadł na ten chory pomysł? A, no tak, ona.
Z portalu nie korzystała, nie chciała wpaść na bandę wilków z samego początku. O ile to wilki wkroczyły na tereny jej posesji... No ale któż by inny? Otóż przybyła drogą lotną, z samego dołu na samą górę. Szybowała bezszelestnie nad świętym miejscem aż mniej więcej rozeznała się w sytuacji.
Zapewne znacie te przysłowie; "wszystkie drogi prowadzą do Rzymu", otóż w tym pałacu wszystkie drogi prowadzą na plac. A więc jakie miejsce jest idealne do poczekania na nieproszonych gości? Tak, dokładnie! Dobrze myślicie, otóż plac.
Cichutko i jakże nieefekciarsko wylądowała w tymże przestronnym miejscu. Zewsząd otoczony jest on murami pałacowymi. Można mu się również przyglądać z balkonów, które również otaczały ten mały kwadracik chmur. A co było na tym kwadraciku? Drzewa białe niczym śnieg o złotych liściach, które nieustannie opadały i równie szybko odrastały. Ziemia pokryta grubą warstwą szeleszczących rzeczy utrzymywała ten sam poziom grubości, przez co łatwo można się domyśleć, że od czasu do czasu ów niesforne listki znikały. A co się z nimi działo? Nawet A'lel tego nie wie. Być może to odwieczny Tetris, który nie ma prawa się zakończyć? A może to dzisiaj, dzisiaj jest jego dzień ostateczny? Cóż za dramatyczne przeżycia czekają tą, w tym przypadku naturalną grę.
Bogini rozejrzała się bacznie wokół szukając dogodnego miejsca na skrycie się bądź czekanie. Wybrała to drugie. Usiadła na ławce z jasnego drewna, która znajdowała się tuż przy delikatnej fontannie, na środku placu.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
No cóż, więc krótko, konkretnie i na temat, ze względu na zdrowotny stan użytkowniczki, który mógłby być o niebo lepszy. Ale jak to w jednej piosence happysadu "tylko nie mów mi, że chcieć, to móc", więc w zasadzie, na co ja liczę?
Yumiśka pchnęła pyszczkiem drzwi, a te ponownie uległy bez większych komplikacji. Rozejrzała się dookoła, jeszcze raz oglądając się za siebie, po tym jak dotarły do niej słowa Keina, a przy okazji gdy zorientowała się, że już nie słyszy za sobą kroków Hadesa. Przytaknęła łebkiem, jakoby sama do siebie. Zadarła głowę w górę i bez większego rozpisywania się po prostu po nich wchodziła.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
*wtrąca się w nie swoją kolej*

Dobrze więc. Leise, z uwagi na opóźnienia lądujesz w 3 drużynie. Na ten moment składy wyglądają tak:
Drużyna 1
- Yumi
- Hades
- Kein

Drużyna 2
- Berenika
- Marano

Drużyna 3
- Leise
- Alastair

Posty drużyn mogą się przeplatać, słowo honoru, nie pogubię się. A'lael nie obowiązuje kolejka - pisz, kiedy i ile chcesz.

*koniec wtrącania się*
Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     
Bogactwem może i gardził, bo chłopak z niego prosty, kasy potrzebuje tyle, by napełnić brzuch. Potrzeby wyższe były mu praktycznie obcymi, nie gonił za samorealizacją czy czymkolwiek innym, co niezbędne do funkcjonowania istotom inteligentnym. Tak, wniosek słuszny, nie grzeszył intelektem, chociaż miewał lepsze momenty - był wtedy całkiem sprytny, choć może nie bylo go stać na cięte, błyskotliwe riposty. Zwykł też do tego, by brać to, na co miał ochotę. Pechowy zbieg okoliczności, bowiem akurat był głodny. Oblizał kufę, wskakując łapami na stoły, zaglądając w każdy w zasadzie półmisek i kosztując wszystkiego, co się napatoczyło. Miejmy nadzieję, że to bylo świeże oraz niezatrute, bo Desia nieco - mimo wszystko - szkoda. Miły chłopak.
- Co za żarłoki tutaj mieszkają i sknery, dzielić się nie mogą. To wysłannicy morderczej cziłały. Meksykańskie szuje, one znane są z apetytu przekraczającego normy - mruczał do siebie pomiędzy kolejnymi daniami. Ostatecznie jednak pojadł w koncu, bo umiar miał i nawet za darmo nie żarł więcej, niż potrzeba, aby się najeść. Może instynkty podpowiadały, że przesadna żarłoczność powoduje ociężałość i ospałość? Z pewnością zły to moment, aby sobie na nie pozwolić.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Czas więc minął. Nie ma sensu zostawać aż tak długo z tyłu skoro osłanianie ''pleców'' kogoś kto już może nie żyć.. nie ma zbytniego sensu szczerze mówiąc.
- Dobra, koniec stróżowania. Najwyżej się coś stanie i tyle. - rzucił ze śmiechem.
W sumie to była prawda, bo czegoś takiego oczekiwał. Jakiegokolwiek dobrego posunięcia.. coś.. coś co by w końcu rzuciło chociaż trochę światła na sprawę pozbycia się tych bogów z Krainy.
Tak więc jego decyzja była prosta - poszedł za Yumi, bo nie sądził aby nasz Hades był na tyle ''bezpieczny'' żeby podróżować trochę dłużej przy nim.
Szczerze mówiąc wiedział, że akurat psychopata taki jak on sobie poradzi bez większego problemu. Jeśli się mylił to mówi się trudno.
Nie obchodziło go życie tamtego.
Miał swoje. Długie i nie do końca piękne, ale miał i nie chciał go jeszcze tracić.
Tyle.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mimo zgłoszonej nieobecności i braku lapka...

Drużuna 1

Yumi wspinała się po schodach... Choć po pierwszym zakręcie, gdy drzwi zniknęły jej z oczu, wydawać się może, że stoi w miejscu - mimo dłuższej wspinaczki nie natrafiła na żadne drzwi, nic, co wskazywać by mogło koniec schodów.
Kein za nią, tak? On więc również ulegał temu złudzeniu. Mogłoby się wydawać, że idą tak już godzinami, jeśli nie latami, a krajobraz wcale się nie zmieniał - czarny basior wciąż widział tylko białe ściany, białe schody, złote zdobienia i zadek Yumi.
Hades'owi nic nie przeszkadzało w konsumpcji. W końcu to może być jego ostatni posiłek, nie? Niech się biedak naje do syta.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
UWAGA!
KOLEJKA NIE OBOWIĄZUJE.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Z uwagi na brak jakiejkolwiek aktywności zamykam wyprawę. Każdy otrzymuje 50k.

Obudziliście się wszyscy na polanie, z której wyruszyliście. Portal zniknął.
Sponsored content