Jezioro Miliona Iskier

Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
- Ach, więc Karty nie wiedzą wszystkiego. Czuję się oszukana Twoimi słowami - skwitowała. Wiedziała, że ten podejrzewał, dlaczego przemilczała temat. Zarówno potwierdzenie, jak i zaprzeczenie, jak i samo unikanie odpowiedzi, stanowiły by o tym, o czym sądził. Nie widziała więc sensu ani w jednym, ani w drugim. Nie przejmowała się, jak wiele się o niej dowie oraz co wywnioskuje. Była na przegranej pozycji, czym więc się przejmować?
Gość
Gość




     
- Młoda i głupia. No nic... i tak Cię lubię. - Ponownie spojrzał na nią i wzrok na niej zatrzymał przez dłuższą chwilę. Przymknął oczy, uśmiechając się uroczo. - Wiedzą wszystko, ale nie wszystko powiedzą. Mają... trochę ograniczony język, że się tak wyrażę.
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
- W przeciwieństwie do Ciebie - skwitowała chlodno, ten raz przełamując sie i wytrzumując jego spojrzenie przez nieco dłuższy okres. Wiedział wszystko lepiej. Nieważne, co by nie powiedziała, nie zmieni tym jego podejścia do swojej osoby. Dlatego w ramach oszczędności energii nie mówiła niczego. Wszystko było zbędne, równie dobrze mogłaby milczeć - ale czy wtedy dostarczałaby mu rozrywki?
Gość
Gość




     
- Możesz mówić, że to ja oszukuję, czy jestem... jakiś nieciekawy, bądź nawet nieprzyjemny. Ale... to Ty jesteś samotna. Zastanów się, czemu. - Proste zdanie, a jak mogło namieszać. Fantasme może też nie był szczególnie przyjacielem wszystkich, ale znał wiele osób, które mu zaufało. Fakt, okłamywał ich, wykorzystywał... ale mimo wszystko, liczy się efekt. Co nie? No właśnie!
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Przełknęła prostacką uwagę pokroju "bo trafiam na jednostki nieprzyjemne i nieciekawe", stwierdzając, że nie da mu tej satysfakcji. Zamiast tego pokręciła jedynie głową w niemym rozbawieniu.
- Lepiej być samym, niż otaczać niewłaściwymi istotami. Dlatego jestem "samotna", jak to ładnie nazwałeś - wyjaśniła spokojnie, spoglądając krótko na wilka, po czym przeniosła znużone spojrzenie na jezioro, ponownie.
Gość
Gość




     
- Skoro wolisz sobie tak to tłumaczyć... no cóż. - Dopiero teraz odwrócił wzrok. Nie za bardzo wiedział, o czym mógł z nią pogadać, skoro ona koniecznie chciała mu pokazać, jak bardzo go nie lubi, dlatego nie przyzna mu, że ma rację. Czego zresztą nie potrzebował... samica była równie skomplikowana, co konstrukcja cepa. Zdziwiłoby go, gdyby okazała cechy normalności. Z drugiej strony... normalność jest nudna.
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Dobra, ta fabuła naprawdę robi się nie do przeżucia. Mogłeś ostrzec, że jeśli Mel nie da dupy, nie będzie miala nawet o czym z nim pogadać. Westchnęła, kręcąc łbem.
- No, nic. Temat się wyczerpał. Podziękowałabym za miło spędzony czas, ale prostacy nie zwykli używać słów zarezerwowanych dla oświeconych. Do widzenia, Fantasme - powiedziała powoli, leniwie wstając, otrzepując jasne futro i znikając, podążając... gdzieś. Nigdzie, jak zawsze.


zt.
Gość
Gość




     
//xDDD//

Ziewnął. On został... poleży sobie trochę. Przynajmniej żadna durna sucz mu nad głową nie truje.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shathow przybyła tu bez konkretnego powodu, ot, na spacerze była. Nawet jej czasem się zdarza wyrwać z pra...
Nie no, dobra, kogo ja oszukuję? Shathow na spacerze to jak kot wygrywający zawody pływackie. Nigdy nie zdarzyło jej się wyrwać gdzieś z pracy bez żadnego celu. Nigdy. I ten dzień wcale odstępstwem od normy nie był - jako Wojowniczka czuła obowiązek patrolowania terenów Krainy i szukania zagrożeń. Równym marszem przemierzała więc tereny, szukając odstępstw od normy - śladów ludzi, agresywnych stworów i tak dalej.
Nie znalazła nic takiego. W ciemności jednak dostrzegła sylwetkę znanego jej wilka.
Uśmiechnęła się. Jej ogon zaczął się lekko kołysać, gdy ruszyła w stronę basiora.
- Hej. - przywitała się.
Gość
Gość




     
On sobie tak siedział, opierając się o jedno z drzew, z przymkniętymi oczami, próbował się zrelaksować, zapomnieć o otaczającym go świecie. Nie zwracał uwagi na innych, jeśli ktoś przechodził... wiedział, że tutaj chodzić różne osoby mogą. Ale jej się nie spodziewał. Gdy usłyszał przywitanie, poznał ten głos, otworzył ślepia i spojrzał na nią z dzikim uśmiechem. - No hej, mała. - Mruknął, zaraz poklepał miejsce obok siebie, zapraszając ją, by usiadła. Co ciekawe, dalej nie znał jej imienia, ani ona jego, no ale... kogo to obchodziło?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Przyjęła zaproszenie, siadając obok basiora. Lekko zaczepiła go przy tym ogonkiem, choć równie dobrze mógł być to ruch czysto przypadkowy.
Rozejrzała się dyskretnie, spodziewając się zobaczyć partnerkę basiora. No, w każdym razie myślała, że tamta była partnerką. Nie dostrzegła jej, oczywiście.
- Jak tam? Układa ci się z ukochaną?
W sumie nie wiedziała, jak zacząć rozmowę. Ten początek wydawał się równie dobry, jak każdy inny.
Gość
Gość




     
Podniósł jedną brew ku górze, spoglądając na towarzyszkę. - Z kim...? - Po sekundzie jednak dotarło do niego, o co pytała samica. Zaśmiał się głośno. - Ona nie była nigdy moją partnerką. Spotkałem ją pierwszy raz w życiu tego samego dnia, co Ciebie... godzinę wcześniej, dokładniej. Przegrała ze mną w karty, dlatego dała mi dupy. A to, że sobie żartowałem i ją nazywałem... "kochaniem", albo, że mamy dzieci... - Wzruszył ramionami. - Ale... nieważne. Co u Ciebie natomiast, hm?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Zaskoczyło ją to. I to bardzo. Wyglądali na zżytych... Przysięgłaby, że są w związku!
Chyba po raz kolejny widać, jak kiepsko Shathow ocenia innych. Nie zna się na wilkach... Prawdopodobnie dlatego, że za rzadko wychodzi z "Wilczego Kła". Za rzadko rozmawia z innymi.
Cóż... Na szczęście dotychczas na tym nie ucierpiała jakoś bardzo.
Machnęła łapą w odpowiedzi na pytanie.
- Jakoś leci, w sumie nic ciekawego. - odparła.
Gość
Gość




     
No cóż, on potrafił być przekonujący. Tym bardziej, że Seyie nie zaprzeczyła nawet, gdy ten odprawiał swoje głupoty. Fantasme bez przerwy przyglądał się rozmówczyni. Może wreszcie zapyta ją o imię? Chociaż... po co? Dużo lepiej mu się rozmawiało z "nieznajomymi". Jak ich poznawał, to cały urok pryskał, niczym mydlana bańka. Mimo tego, że przeżył z nią niesamowite chwile, gdy się poznali, to jednak dalej była mu bardzo obca. On jej pewnie też. - Rozumiem. - Mruknął tylko, gdy ta mu odpowiedziała.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Fanta ma bana, a userka tuż po tym, gdy pogadała z nim na gg, przejrzała na oczy. A teraz bierzemy kartkę i piszemy tysiąc razy "Kein ma zawsze rację". Niechaj się utrwali. Choć już i tak za późno.
Shathow wstała.
- Muszę lecieć, wybacz. - rzuciła.
Ruszyła dalej na swój kompletnie zbędny i bezsensowny patrol. Patrolować środek Krainy? Po cholerę? Przecież i tak od lat nie wydarzyło się nic, czemu takie patrole mogłyby zaradzić. Boga i tak by nie powstrzymała, ludzi nie było. Watahy niemalże wyginęły, nikt nie myślał o wojnach.
Po co komu więc patrole? Po co komu Dowódca Wojowników, jeśli nie ma ani jednego Wojownika? Po co komu restauracja, skoro i tak nikt w niej nie jada? Ogółem po co komu Shathow? Czy ktokolwiek by tęsknił, gdyby zniknęła? Z resztą po userce też by raczej nie tęsknili.
Ogółem - po co to wszystko? Ech...

zt.
Nagi
Młode

Nagi


Male Liczba postów : 140
Wiek : 30

     
Aly Azzyil napisał:Uśmiechnęła się szeroko do nowego towarzysza po czym położyła się na przedniej części ciała zostawiając tylną w górze i zaczęła energicznie machać ogonkiem. - Ale masz super imię!!! Takie oryginalne!- Krzyknęła zachwycona. Z powrotem się uniosła i spojrzała swoimi roześmianymi oczami prosto na basiora. Na jego słowa teatralnie uniosła głowę i zamachnęła swą jeszcze nie do końca wyschniętą grzywką. Przypadkiem przy tym ochlapując  wszystko wokół niej.
- Merci!- Zaśmiała się. -Czerwony to też mój ulubiony kolor...i żółty.- Pokazała wszystkie swoje białe zęby przy szerokim uśmiechu. -Choć to pewnie oczywiste, bo gdyby tak nie było to nie mogłabym znieść swojego wygląda.- Znowu się zaśmiała...chociaż właściwie nie powinnam tego pisać, bo ona się śmieje dwadzieścia godzin na dobę, a cztery ostatnie zużywa na sen. Dopiero po dłuższej chwili zaczęła się zastanawiać nad odpowiedzią na pierwsze pytanie. Zamyśliła się, po czym posłała szczeniakowi uśmiech.
- Jeden. Pytasz mnie co tutaj robię, a więc przyszłam tu, ponieważ słyszałam wiele super rzeczy o tym miejscu.- Wskazała łapką na jezioro i na minerał, który dopiero co wyłowiła.-Dwa. A z kim miałabym tu przyjść?- Udała zdziwienie, po czym przyklapnęła na tyłku i postawiła uszy. Patrzyła teraz uważnie na nowego kolegę. - Trzy. A ty?- Zapytała zaciekawiona.

Nagi uśmiechnął się szeroko widząc jak bardzo żywiołowym i przyjaznym duchem okazała się jego towarzyszka. Ponieważ widzę, że wiele się działo w temacie od mojej nieobecności, pozwolę sobie nie czytać wszystkiego teraz, a jeno skupić się na mojej fabule. Tak więc, wilczek z radością przysłuchiwał się temu co mówiła Aly. Na komplement odnośnie jego imienia Nagi aż otwarł pyszczek z przejęcia. Gdyby nie to, że posiadał gęste futro, pewnie dostałby bardzo silnych rumieńców na policzkach.
- Hej, a co to znaczy merci? - spytał uważnie spoglądając na szczeniaka. Cóż nie znał jeszcze wszystkich słów jakie były w jego ojczystym języku, a język obcy to już w ogóle inny poziom. Ale czymże byłby świat, gdyby nie fakt, że przy każdej okazji uczymy się czegoś nowego? Uśmiech nie schodził z jego pyszczka. Chyba radość samiczki była zaraźliwa, bo Nagi nieświadomie wciąż trwał w tej mimice.
- Okej, więc... Raz. A jakie super rzeczy? - spytał i mało, aż nie podskoczył z miejsca. Tak, badanie nowych ciekawych rzeczy to chyba ostatnio hobby szczenięcia - Dwa. Noooo, na przykład z mamą? Iiii trzy, ja w zasadzie to trafiłem tu z przypadku, bo zwiedzałem różne zakątki, a nim się zorientowałem... cóż jestem tutaj! - dodał i podrapał się za uchem z lekkim zakłopotaniem. Przecież nie mógł powiedzieć w prost, że się zgubił, prawda? Toć to nie leży marginesie dumy samczyka! Uśmiechnął się lekko.[/color]
Aly Azzyil
Młode

Aly Azzyil


Female Liczba postów : 54
Skąd : Z krainy Słodyczy

     
Zamyśliła się na moment. Cóż tłumaczenie komuś czegokolwiek z jakiegoś języka jest trudniejsze niż posługiwanie się nim, a przynajmniej tak było w jej przypadku. Przez chwilę "klapała" łapką w brodę zastanawiając się jak to tu wyjaśnić, co jakiś czas otwierając i zamykając pyszczek rezygnując z odezwania się. Po chwili, jednak uśmiechnęła się promiennie do wilczka.
-Jeśli dobrze pamiętam to to słówko wyczytałam z jednej z mojej książki. Chyba nosiła tytuł... ,,Słownik francuski" czy coś takiego, ale w czasie czytania nie umiałam stwierdzić czy to była książka przygodowa, czy fantastyczna czy jeszcze jakaś inna. W każdym razie doszłam do wniosku, że ludzie są bardzo dziwni, bo gdy czytałam wyrazy po kolei, a dokładniej z góry na dół to nie kleiły się one w żadne sensowne zdanie... Ale wracając do twojego pytania to tata wyjaśnił mi, że to oznacza podobno "Dziękuję" w języku francuskim, a przynajmniej właśnie w tym celu go użyłam. Nie uważasz, że to nawet fajnie brzmi? Merci!- Zakończyła wesoło i przyklasnęła w łapki. Trochę się rozgadała, ale nic na to nie mogła poradzić taka już jest i koniec i nikt, nigdy tego nie zmieni. No chyba, że będzie w okresie dojrzewania i przefarbuje sobie futerko na czarny kolor, zacznie nosić kolczyki, jakieś bransolety z kolcami i używać krótkich, pojedynczych i bezsensownych słów zamiast konkretnej odpowiedzi jak w tym przypadku.
- Hmn... No na przykład raz, kiedy wędrowałam to przypadkiem usłyszałam od jakiegoś wilka, że w tym miejscu grasują duchy i, że występują tu różne straszne zjawiska paranormalne. Oczywiście to nie wszystko. Zanim dotarłam do tej krainy już wcześniej słyszałam o tym miejscu, słynęło ono w tedy z pięknych kryształów. - Uśmiechnęła się szeroko i pomachała wilczkowi minerałem tuż przed pyszczkiem. - Ja, rzecz jasna, przybyłam tu, by sprawdzić czy to co mówią jest prawdą, ale na razie wszystko wychodzi na to, że to były same ściemy. Jak narazie nie natknęłam się na nic niezwykłego, pomijając ten niezwykły widok itp. - Westchnęła, lecz po chwili wpadł jej do głowy nowy, genialny, ekstra, odlotowy pomysł. Podskoczyła do basiora i spojrzała na niego z ciekawością. - Nagi, a może chciałbyś ze mną zapolować na duchy?! Może uda nam się jakiegoś złapać? To byłaby świetna zabawa!- Niemal krzyknęła zachwycona swoją pomysłowością.
Po kolejnym pytaniu zamarła na chwilę, zawahała się, ale potem obdarzyła wilczka uśmiechem.- Tylko, że ja nie mam mamy, ani nikogo z kim miałabym tu przyjść.- Powiedziała beztrosko. Sposób w jaki podchodziła do tego tematu pozwalał jej na nierozmyślaniem o tym i nie pielęgnowaniu w sobie złości i nienawiści, jak to wiele innych wilków robiło. Uśmiechnęła się szeroko, a po chwili namysłu dodała -Chyba, że poprosiłabym któregoś z moich znajomych o to, ale ich też nie mam za wielu. Jakoś chyba za mną nie przepadają.- Zachichotała. Spojrzała z zaciekawieniem na zakłopotanego samczyka, ale nie drążyła tematu.

//przepraszam, że tak długo,
Nagi
Młode

Nagi


Male Liczba postów : 140
Wiek : 30

     
Jego umysł skupiony był i przygotowany na odbieranie nowych wiadomości, które miała dostarczyć mu samiczka. W oczach Nagisy, jego towarzyszka była bardzo mądrą osobą - przeto, nie każdy posługuje się dwoma językami! Bowiem on sam ledwo posługiwał się tym podstawowym, ojczystym. Już sama nowość w postaci tego, że istnieje coś takiego jak obcy język wprawiało go w stan niemal porównywalny z ekscytacją połączoną z obsesją. Tak, Nagus zdecydowanie pragnął wiedzy. Chciał zapełnić lukę, którą był wzrost, czymś innym, ważniejszym i bardziej cenionym. Nauka to coś co dawało mu poczucie bezpieczeństwa na tym świecie, coś co gwarantowało mu przetrwanie.
Słuchał uważnie co Aly mówiła, choć nie dokońca wszystko zrozumiał. Książka - owszem, znał tą rzecz i uważał za źródło wiedzy, ale "ludzie" to pojęcie całkowicie wyjęte z okręgu jego zrozumienia. Przytakiwał jednak i uśmiechał się delikatnie sprawiając pozory, że wszystko doskonale wie. Pewnie jeszcze będzie miał okazję, żeby o to zapytać, przeto jego życie dopiero się zaczęło.
- Jest bardzo ładne. Brzmi tak bardzo dziewczyńsko, pasowałoby na śliczne imię - skomentował po krótce. Cóż, słowo to zdecydowanie ładnie brzmiało, a jeszcze lepiej układało się w ustach. Nagusowi nie przeszkadzał fakt, że Aly tak dużo mówi. W końcu ma taką wiedzę, a samo słuchanie jej wprawiało szczeniaka w bardzo relaksujący stan. Była mądra i to podobało się basiorkowi. Mogłaby mówić i przez całe wieki, a jemu by to w zupełności wystarczało.
- Kryształy... są bardzo piękne! Moja mama z pewnością, by się ucieszyła, gdybym jej taki przyniósł. - skwitował, usalając również plan w łebku, że gdzieś w międzyczasie skubnie jeden z jeziora, jeśli mu się uda. Nigdy nie pływał, a sama myśl o tym wprawiała go w delikatny dyskomfort.
Zjawiska paranormalne, duchy. Wszystko to wydawało się, jakby było z zupełnie innego świata. To uczucie, ba, pragnienie, by zgłębić i poznać te wszystkie rzeczy o których mówiła Aly było tak silne, że wilczek mało nie eksplodował wewnątrz. Czy uda się na polowanie duchów? No jasne, że tak! Przeto już same te słowa brzmiały jak niesamowita przygoda. Jego humor umiarkował się, gdy usłyszał, że Aly nie ma mamy. Nie potrafił sobie wyobrazić takiej rzeczywistości, w której nie byłoby jego matki. Ojciec to coś, co dopiero poznał, jeszcze nie wiedział jak ma się zachowywać, ani co czuć w tej kwestii, ale informacja o braku matki była dla niego niesamowicie smutna.
- Nic nie szkodzi, poradzimy sobie sami! A gdybyś potrzebowała pomocy, ja chętnie ci zawsze pomogę! – wypiął dumnie pierś, kiedy o tym mówił. W końcu był mężczyzną, prawda? To nic, że jeszcze małym, kiedyś z pewnością prześcignie wszystkich. Chyba - Aly! Ale jak złapiemy ducha? To chyba skomplikowane... Kiedyś razem z bratem zapolowaliśmy na mamę. Wykopaliśmy dół i go ukryliśmy pod stertą gałęzi i liści, ale nie wiem czy się udało, bo w końcu uciekłem z domu i nie doczekałem tego. Trzeba wymyślić jakąś mega dobrą pułapkę... – mówił znów podekscytowany merdając ogonem tak mocno, że aż źdźbła trawy rwały się na strzępy i unosiły wraz z siłą powietrza pchającego je ku górze.[/color]
Aglaja
Dojrzewający

Aglaja


Female Liczba postów : 8

     
Biegła. Uciekała. Jednak nie przed wrogiem, czy zbyt dużą zwierzyną. Uciekała przed samą sobą. Dlaczego potrafiła być tak okrutna? Wiedziała, że ofiara nie żyje, jednak coraz mocniej zaciskała szczęki na tchawicy. Wstydziła się tego. Wstydziła się swoich bestialskich odruchów, które z rzadka się okazywały. Na pysku miała zaschniętą krew, łapy również miała nie delikatnie pomarańczowe, a pozlepiane szkarłatną cieczą. Pewnie przeoczyłaby to miejsce, gdyby nie przykuwające wzrok iskierki. Zaciekawiona podeszła bliżej, wąchając powietrze, czy nie ma tam przypadkiem innego zwierzęcia. Pusto. Odetchnęła z ulgą i zbliżyła się ciekawie chłonąc niecodzienny widok. Z westchnieniem ulgi położyła się, mocząc przednie łapki w wodzie. Zamknęła oczy, rozkoszując się ciszą.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincenta zwabiła tu wilgotna woń wody. O ile woda ma zapach. Co to tego zdania są podzielone. Zaraz za nim kroczył dumnie Okruszek. Dwaj błędni rycerze, strzegący tej krainy.
Vince pierwszy zauważył wilczycę. Chyba nawet rówieśniczkę.
- Dzień dobry. - przywitał się grzecznie.
Wykonał nawet ukłon. Elegancki, głęboki, do samych łapek wilczycy.
Ciekawe, co robi tutaj sama? Może jest damą w opresji? Chociaż... Chyba nie. Damy w opresji zwykle nie pachną świeżo upolowanym posiłkiem.
Wilczusiowi zaburczało w brzuszku na samą myśl o posiłku. Nie radził sobie z polowaniami. Bardzo sobie nie radził.
Aglaja
Dojrzewający

Aglaja


Female Liczba postów : 8

     
Obudził ją zapach innego wilka, jak i jego głos. Przeciągnęła się ospale, wciąż otumaniona snem myślała, że to ktoś z Watahy Nocy. Zaraz jednak wróciła jej jasność umysłu. Tak, ten zapach nie należał do nikogo ze Sfory Aglaji. Spojrzała na niego zdziwiona, kiedy ukłonił jej. Odsunęła się od niego, najeżając futro i odsłaniając kły. Nie można takim ufać. Kiedy zdradzą bądź odejdą tacy jak oni, boli najbardziej, dlatego postanowiła nie zaprzyjaźniać się z nikim z poza grupy. Mimo całego swojego braku zaufania była wilczkiem naprawdę potrzebującego kontaktu z innymi. No ale, bezpieczeństwo przede wszystkim. Warknęła na białego wilczura, łapa za łapą wycofując się. Grunt to zachować dystans.
- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - W oczach wadery pojawił się niebezpieczny błysk.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Oho, to stanowczo nie była dama w opresji! Ta księżniczka miała duszę smoka, niczym prawdziwa amazonka!
Cofnął się. Oczywiście, że tak. Dość pospiesznie. Co ciekawe, towarzyszący mu lew również podkulił ogon, robiąc kilka kroków wstecz.
- Ja... Vincent. Nazywam się Vincent. - powiedział Vincent. - Przepraszam, nie wiedziałem, że nie lubisz, jak się z tobą wita.
Patrzył na amazonkę uważnie, obawiając się ataku. Wyglądała, jakby miała ochotę go zjeść. Gdyby zaatakowała, zapewne znów by się wycofał. Kodeks Rycerski zabraniał mu walczyć z płcią piękną. A dzika amazonka bez wątpienia była piękna. Vincentowi wydawała się w tym momencie wspaniałym aniołem śmierci, urodziwym i zabójczym.
Aglaja
Dojrzewający

Aglaja


Female Liczba postów : 8

     
Potrząsnęła łbem, wracając tą groźną wilczycę do skorupy. Czy każdy wilk musi być zły? Z jej doświadczenia, tylko jeden okazał się być prawdziwym przyjacielem. I tak naprawdę, nikt nigdy nie będzie w stanie zagoić rany po stracie Eryla. Zachowując dystans, podeszła do wody i zanurzyła pysk, starając się domyć krew. Futro miała dalej nastroszone, jakby oczekiwała jakiegokolwiek niebezpieczeństwa ze strony Vincenta. Nie chciała pokazać się mu jako słaba wadera na granicy załamania nerwowego, lecz jako groźna i pewnie dążąca do swych celów. Podnosząc dumnie głowę, spojrzała na niego swymi złotymi ślepiami. Upewniła się, że na łapach nie została jej ni kropla krwi, o czym odezwała się trochę kpiącym tonem.
- Ja ufam tylko i wyłącznie swojej sforze. - Po krótkiej chwili milczenia prawie wyszeptała, mając nadzieję, że to nie było okazanie własnej słabości. - Mam na imię Aglaja.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Udało jej się wywrzeć na nim zamierzone wrażenie, to trzeba przyznać. Niemalże zwaliła go z nóg łapek.
Wilczuś skinął łebkiem.
- Pewnie masz rację, tak robiąc... Ja nie mam sfory.
Obserwował jej ruchy, jakby pierwszy raz zobaczył żywego wilka na oczy.
- Za to mam Okruszka - dodał, wskazując na towarzyszącego mu złotego lwa.
Lew jest prawdziwy. Nie pluszowy. Nie słomiany. Mikołaj był bogaty w tym roku.
Lwisko, słysząc swoje imię, zrobiło kilka kroków do przodu. Zamruczało przyjaźnie, oblizując się szerokim czerwonym jęzorem na widok krwi barwiącej wodę. Obaj byli głodni. Od dawna nie mieli nic w pyszczkach.
Aglaja
Dojrzewający

Aglaja


Female Liczba postów : 8

     
Położyła się na ziemi, uspokajając swoje skołatane nerwy. Tego słodziaka nie dało się nie kochać, nawet jeśli się bardzo chciało. W takim razie, gdzie są jego rodzina, koledzy? Mówi, że jest sam. W sumie Aglaja była w jego wieku, gdy postanowiła opuścić rodzinną norkę. Tylko z jego wypowiedzi wynika, ż trwa to od dłuższego czasu. Czyli jak długo? Przynajmniej ma tego lwa, nie będzie się czuł samotny. Bycie Samotnikiem jest naprawdę trudne, tym bardziej dla takiego młodzieniaszka. Ciekawe, kiedy jadł ostatni raz? Samemu jest trudno coś upolować, lecz z takim czymś, to chyba nie powinno sprawiać problemu? Machnęła ogonem parę razy sprawdzając, czy jest na miejscu. Kiedy była mała, okoliczne dzieciaki opowiedziały jej bajkę o znikającym ogonie. Do tej pory sprawdza, czy wszystko z nim w porządku. Wzdychania cichutko.
- Wiem, jak to jest, Vincent. Sama półtora roku byłam panem swego losu. Nie żałuję jednak wstąpienia do watahy.
Sponsored content