Wodospad Tysiąca Szeptów

Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Natsu lubil ganiac sie z innymi. Zdecydowanie fajniej by bylo, gdyby grupka byla wieksza, ale w wiele zabaw da sie bawic nawet z jednym towarzyszem. Poza tym, wilk byl duzo lepszym wyjsciem niz kruk, z ktorym mogl sie ganiac, ale nic poza tym. Jego czarny opiekun byl zbyt powazny. Dlatego tez mlody Isao z checia dawal samiczce fory, a w pewnym momencie nieco sie od niej oddalil. Nie bal sie, ze ja zgubi, bo wierzyl w swoj wech. W koncu to jeden z najlepszych zmyslow u wilkow! Odszedl nieco na bok i pilnowal, aby nie stracic Hiry z oczu. Znajdowal sie za krzakami, ale nie bezposrednio w nich, bo nie mial zamiaru halasowac i zdradzac swojej pozycji. Czesto tak robil, gdy jeszcze mieszkal poza ta kraina. Mial u siebie wielu przyjaciół, z ktorymi platal figle innym rowiesnikom, albo nawet osobnikom duzo starszym. W przypadku tych najstarszych zawsze pilnowal, by owe zarty byly nieszkodliwe i naprawde smieszne. Nie lubil bowiem sprawiac przykrosci tym, ktorych szanowal. Dlatego tez w stosunku do swoich rodzicow mial wyrzuty sumienia. Nie dosc ze nie poprawil sie choc go prosili, to nagle zaginal. Na krotka chwile zwolnil i posmutnial, ale szybko sie ogarnal. Nie wolno mu bylo zyc przeszloscia, kiedy musial nauczyc sie zyc tutaj! Tak przecież postanowil. Zdobyl nawet nowego przyjaciela - Hire! I właśnie dlatego nie lubil samotnosci, gdyz czesto napadaly go niechciane mysli. Odzyskal te swoja energie. Stracil samiczke z oczu, wiec po prostu biegl lekkim truchtem przed siebie. Nie byl szczegolnie bezszelestny, ale sie staral. W koncu zauwazyl, gdy odwrocil glowe, ze nieco wyprzedzil Hire, gdyz ta najwyrazniej siedziala za jakims drzewem. Z tej perspektywy widzial ja dokladnie, bo krzakow bylo tu mniej. Ostroznie zaczal sie zblizac niczym wilk, ktory upatrzyl swoja ofiare. Snieg mu nieco przeszkadzal, ale nie chrzescil za bardz pod lapkami. Szczegolnie, ze kroki starał sie zsynchronizowac teraz z krokami samiczki, aby ta nie zauwazyla go. Na jego pyszczku pojawil sie cwaniacki usmieszek. Sprawe ulatwil mu niesoodziewany fakt, ze jakis szelest zaniepokoil Hire. Nie, ow szelest nie nalezal do Natsu. On byl niemal bezposrednio za czarna kulka. Nie zwlekal tez zbyt dlugo i skoczyl ku rówieśniczce, po czym tracil ja lapka.

- Gonisz! - zawolal, gwaltownie odskakujac do tylu.

Mial zamiar uskakiwac w losowym kierunku, gdy tylko Hira sie do niego zblizy, zeby po jakims czasie dac sie zlapac. W koncu, nie chcial jej zniechecic do zabawy! On sam by mial po jakims czasie dosc, gdyby ktos caly czas pozostawal poza jego zasiegiem. Bo taka zabawa to nie zabawa!
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
/ dziwne... byłam pewna, że wysłało się już w pt! Post mi zniknął


Mała kuleczka nawet nie pomyślała o zamaskowaniu śladów na śniegu, bo po co? Pogoda kiedyś się zmieni... odciski łap rozmyje.. Lepiej zająć się jakimś szelestem, aż Natsu mnie znajdzie i złapie. Tak też się stało. Wielce zaskoczona, aż podskoczyłam lekko do góry. No jak to tak?! Jakim cudem tak szybko mnie znalazł? Hmm no nie mam pojęcia.. Pewnie ma nadwilcze moce!! Ja tak na pewno nie potrafię szybko wykrywać innych. Z pewnością posiada jakiś detektor wilków albo uczył się u czarnoksiężnika lub szamana jak czarować. Musiało tak być! Kiedyś może mnie nauczy używania ich. Ojej, jak byłoby fajnie.. Mogłabym latać, podrapać się sama po brzuszku i wyczarować zajączków ile dusza zapragnie... Co ty na to Dusza?
Na bok marzenia, wracamy do zabawy. Trącona łapką, wystraszyłam się, ale widząc, że to żółty, uspokoiłam się niemal natychmiast. Złapał mnie. Dlaczego w zabawach jest tak, że jeden wygrywa, a drugi nie? Dlaczego nie mogę ciągle wygrywać?! Ja się buntuję! Nie będę! W geście buntu, klapnęłam zadkiem na ziemię, lekko naburmuszona.
-Nie podoba mi się juś ta gla- stwierdziłam, tuptając łapką w miejscu, jakbym miała jakiś tik nerwowy. Możliwe, że wyglądałam na obrażona, jednak i to nie trwało długo.
-Zróbmy coś innego- zaproponowałam z uśmiechem, zastanawiając się co to by mogło być. Ach ta krótka pamięć oraz dziecięcy umysł... Chyba tylko one jeszcze wiedzą co znaczy żyć teraźniejszością, cieszyć się chwilą. Nie czas skupiać się nad tak poważnymi sprawami! Muszę się czymś zająć, bo jeszcze za szybko dorosnę i co będzie. Już wiem w co się "pobawimy"!
-Potrafisz pływać?- zapytałam, stając na równe łapki i wyciągając kufę w kierunku niebieskookiego wilczka. To było do przewidzenia. Wiadomo, że jeśli nie wiem co mówić, to palnę pierwszą rzecz jaka mi wpadnie do łebka, a przecież ostatnio myślałam o pływaniu.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Nadwilcze moce? Ach, jak milo byloby je miec! Jednak Natsu zazwyczaj starczaly wech, wzrok i sluch, ktore posiada kazdy wilk. Jego opiekuni uczyli go, jak sie nimi poslugiwac! Ale o tym szczeniak nie myslal, bo nie umial czytac w myslach. No niestety, taki los. A wiele by dal za taka umiejetnosc, bo reakcja Hiry go nieco zbila z tropu. No... Ktos tu nie umie przerywac! Mlody Isao zasmial sie cichutko, ale to nie tak, ze wysmiewal swa przyjaciolke. Po prostu rozbawila go troche jej reakcja, gdy ta sie juz uspokoila. Na jej propozycje odnosnie zrobienia czegos innego kiwnal energicznie glowka, ale wymyslenie czegos pozostawil czarnej waderce. Tak w ramach pocieszenia, ze poziom "berka" nie byl zbyt wyrownany. Szczegolnie, ze pod pewnymi wzgledami Natsu juz nie mial typowo szczeniecego toku myslenia. Wciaz nie byl ponadprzecietnie inteligentny, ale... no, ciezko to sensownie ujac. Po prostu byl w miare bystry. Musial byc, gdyz podczas robienia kawalow trzeba bylo umiec przemyslec mozliwosci ucieczki, jesli taka koniecznosc by zaistniala. Wiec to raczej cechw nabyta. Potrafil improwizowac. Moze w tej chwili nie na jakis wysokim poziomie, ale to zawsze cos! Tylko teraz to nie tak wazne, bo oto Hira zaproponowala naprawde ciekawa rzecz, jaka bylo plywanie! Tak przynajmniej wywnioskowal z jej pytania. Kiwnal energicznie glowka, szeroko sie usmiechajac.

- Oczywiście, że umiem. - stwierdzil radosnie. - A co?

Nah, jego nauka plywania nie byla wymarzona, ale nauczyl sie, nie? Duzo drapieznikow nie lubilo wody, w tym wilki i rysie, dlatego mial dzieki temu dodatkowe mozliwosci ucieczki! W sumie to dzieki temu przezyl, bo nawet jesli jego atrybutek i najwieksza duma byly dlugie lapki, ktorymi potrafil naprawde szybko przebierac, to przeciez byl wciaz dzieckiem! Zadne dziecko nie przescignie doroslego. Ale poczekajcie wy, az on dorosnie! Nawet jego ogona nie powachacie! To znaczy... Chyba ze trafi sie kolejny z tym samym atrybutem. To juz pewien problem. hehe.
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Na wieść o tym, że Natsu potrafi pływać, aż poderwałam się na równe łapki. Przez bardzo krótką chwilę miałam małą "zwiechę", ale nie bez powodu- myślałam. Tak- myślałam! Co nie koniecznie znaczy, że wyniknie z tego coś dobrego. Wreszcie spojrzałam na żółtego wzrokiem z serii "wpadłam na pomysł, którego wolisz nie znać".
-Czyli jeśli wskoczę do wody, to mnie uratujesz?- zapytałam, po czym od razu popędziłam roześmiana w kierunku wody i wskoczyłam "na bombę". Oczywistym było, że skoro nie umiałam pływać, trochę poszamotałam się na powierzchni, by zaraz zacząć tonąć. Co ja sobie myślałam? Tak na prawdę to chyba nic na ten temat, na setki innych owszem, ale na ten- nie. Teraz oczywiście tego żałowałam. O dziwo, nawet powoli zatapiając się w błękicie, nie bałam się. Unosiłam się w ciszy, którą przerywał jedynie odgłos uciekającego z moich płuc oddechu. Nade mną jest tylko lśniąca jasność. Opadałam swobodnie w głębię, obserwując małą, srebrzystą rybkę pływającą wokół mnie oraz przemykające się pomiędzy bąbelkami mojego tchnienia promyki słońca. Trącane niczym struny przez okrągłe opuszki powietrza, wygrywały swoją niesłyszalną dla żywych istot melodie światła... To było cudowne uczucie, stać się częścią tego dziwnego, nieznanego mi dotąd świata skrywanego tuż pod lustrem wody. Tak blisko. Śmiejąc się śmierci w twarz, nieświadoma zagrożenia, trąciłam boską harfę niezgrabną łapką. Dokoła zapadał coraz większy mrok, w który zagłębiałam się bez najmniejszego sprzeciwu, czekając na tego, którego rychłego przybycia byłam pewna...
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Na poderwanie się Hiry wilczek odpowiedział promiennym uśmiechem, lubił bowiem, gdy ktoś zwracał uwagę na jego wspaniałe zdolności. W końcu, naprawdę dobrze nauczył się pływać. I później nie pływał tylko w razie zagrożenia - robił to, gdy zwyczajnie mu się chciało. Bo lubił to robić. Tak było przyjemnie!

- Tak, ale... - zaczął, ale był zmuszony przerwać, bo Hira gdzieś popędziła...

... I naprawdę nie było mu do śmiechu, gdy zrobiła to, co zrobiła. Nie było zbyt ciepło, żeby móc pływać. Co prawda robił już tak "ekstremalne" rzeczy, ale nigdy nie były zbyt przyjemne. W końcu, gdy się zbyt długo przebywa w zimnej wodzie - nawet będąc najlepszym w pływaniu i nurkowaniu - można zwyczajnie zamarznąć.
A więc stał przez chwilę, zupełnie osłupiały. I to nie dlatego, że się zastanawiał, czy ją uratować - zwyczajnie się zaciął. Czy ona naprawdę to zrobiła? Czemu tonęła? Nie umiała pływać? Na krótką chwilę szczeniak spanikował, ale szybko strzelił sobie w pysk. Ogarnij się, idioto! Ruszył gwałtownie w stronę wody i rzucił się w miejscu, w którym tonęła Hira. Widział pęcherzyki powietrza, które unosiły się na powierzchnię, aby stać się częścią otaczającej ich atmosfery. Zanurkował, próbując dojrzeć swoją przyjaciółkę. Im głębiej, tym ciemniej. Musiał się spieszyć. Nie miał czasu na rozmyślanie. Przecież był Wspaniałym Rycerzem. Cóż to za rycerz, który łamie obietnice?! Zmarszczył brwi. Na pewno nie ja! Rozglądał się uważnie, płynąc najszybciej jak tylko potrafił. I gdy zaczynał już tracić nadzieję - czas bowiem dłużył mu się niesamowicie, nawet jeśli to była kwestia sekund - odnalazł wzrokiem czarną waderkę, niemal stapiającą się z tłem. Podpłynął do niej. Czuł, jak jego mięśnie poruszają się coraz ciężej. Było zimno. Naprawdę zimno. Wpłynął pod przyjaciółkę i zaczął ją głową pchać w górę. W wodzie lepiej nie otwierać pyszczka. Gdy znalazł się na powierzchni, dopiero to zrobił. Odholował ją na brzeg.

- Hira! - zawołał, bardzo zmartwiony.

Nie wiedział co zrobić. Zmarszczył lekko brwi, czekając na jakikolwiek znak życia. I tu zaznaczę, że jeśli takowego nie dała, to zaczął naciskać jej brzuch, aby wypluła wodę, która mogłaby się w niej znaleźć.

- Hira, żyjesz?!
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Było tak cicho... tak spokojnie... Dookoła wszystko płynęło tak powoli. A ja, tak lekko opadałam, że czułam się prawie jak szybujący niespiesznie po niebie ptak. Wyobrażałam sobie, że zimno wody, to tylko chłód owiewającego mnie powietrza. Nawet zaczęłam machać łapkami niczym skrzydełkami, by wznieść się ku słońcu jak Ikar, który za chwilę miał spaść w obięcia nieśmiertelności. To znów czułam się, jakbym już z chwilą uderzenia w taflę, wyzbyła się powłoki cielesnej i była wolną duszą, powoli sunącą ku czarnemu niebu. Ach! Jak cudownie było nie czuć niczego, poza zachwytem! Bezwładnie już opadając, skierowałam wzrok ku światłu. Dostrzegłam żółtą postać szarpiącą złociste struny przebijające ciecz. W tym dopiero momencie zdałam sobie sprawę z tego, że przecież tonę. Nie martwiło mnie to jednak, bo Rycerz był tuż tuż. Pełno było we mnie zaufania. Prawie tyle co głupoty.
Zatapiając się w tym błogim uczuciu spokoju, zamknęłam oczy. Jedyne co czułam to chłód i ciemność...


Nagle usłyszałam głuchy dźwięk. Znajomy głos i ciepły dotyk. -Natsu- zamajaczyłam, otwierając oczy. Spojrzałam nań, by upewnić się, czy to nie mara. Może on, jak i niebo nad nami, to tylko złudzenie- wybryk oszołomionego umysłu? Nie, na prawdę stał nade mną i chyba coś mówił. Chciałam posłać mu przyjazny uśmiech, zmienić wyraz przerażenia na jego kufie w coś lżejszego. Coś, co nie przygniatałoby mojego niedojrzałego sumienia niczym tonowy łańcuch. Już prawie się udało, lecz poczułam, jak coś wyrywa się z mojej klatki piersiowej. Musiałam unieść i zwiesić łebek, podpierając się przednimi łapkami. Już nie wyglądały na pałąkowate. Uginając się pode mną, mokre, kruche, wątłe gałązki, zdawały się nieomal łamać. Woda wylewała się zemnie strumieniem, raz przybierającym, innym razem tracącym na sile, ciągnąc za sobą bezdech. Wreszcie, wyczerpawszy zasoby źródła, ustał. Odkaszlnęłam kilkakrotnie, po czym opadłam na ziemię. Wzięłam głęboki wdech i poczułam, jak zamarza mi powietrze w płucach. To już koniec, jestem na powierzchni, choć jeszcze wydawała mi się odległą. Z pewnością jeszcze wrócę do tego niesamowitego miejsca, jakim jest ten dziwny świat za lustrem błękitu. Mroźny wiatr otulił moje ciałko gęsią skórką, zmuszając moje ząbki do niekontrolowanego ruchu zwanego "szczękaniem". Tak zimno... By się ogrzać, odruchowo zwinęłam się w kłębuszek, wciąż zerkając spod mokrego futerka na przyjaciela. W geście podziękowania, wyciągnęłam do niego łapkę, delikatnie kładąc ją na jego łapce i uśmiechnęłam się niewinnie. Tak,  jakby to zupełnie nie była moja wina, a winnemu już bym przebaczyła. Przecież, już po wszystkim...
-Widziałee-e- eśi?- powiedziałam, kichając.
-Pływałam- dodałam, po chwili oddechu, jakby to, że omal nie zginęłam nie miało najmniejszego znaczenia.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Widzac ze Hira zyje i pozbyla sie wody, Natsu uspokoil sie troche. I choc wcisz jego serce lomotalo jak szalone w drobnej piersi, to zdobyl sie na krotkie prychniecie, przerywajace na chwilke szczękanie jego zebow.

- T-tak, pływałaś. Dupą po p-piasku. - stwierdzil, szczerzac lekko zeby.

No, ale sterczenie na zimnie nie bylo zbyt madrym wyjsciem, gdy bylo sie przemoknietym do suchej nitki lodowata woda. Szczegolnie uswiadomilo go o tym kichanie Hiry, któremu i on sie dosc szybko poddal. Stanal u boku samiczki, patrzac na nia.

- N-nigdy więcej tak nie rób. Obiecuję, ż-że na-nauczę cię pływać jak b-będzie dużo c-cieplej. - szczeki utrudnialy mu mowienie, bo nie przestały sie trzasc. - Al-le teraz t-trzeba znaleźć ciepłe mi-miejsce ż-żeby wyschnąć...

Czekal, az czarna waderka zdecyduje sie ruszyc. Jesli nie, to i sila ja zaciagnie w miejsce osloniete od wiatru. Moze znajdzie sie tutaj nawet nieduza jaskinia, albo chociaz nora, i nie trzeba bedzie daleko isc.
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Zaraz po kolejnym kichnięciu, schowałam łapkę. Było mi straaasznie zimno. Przez mroźny wiatr potęgujący chłód oraz chmurki, które zasłaniały grzejące ciepełkiem słoneczko, czułam, jak moje futerko pokrywa się cienką warstwą szronu. Zmęczenie dawało o sobie znać w bardzo natarczywy sposób, każąc mi ziewać. Tak bardzo chciało mi się już spać...
-Dobz-ze- powiedziałam przymykając ślepka.
-Tyyyylko się zdrzemnę- oznajmiłam, ziewając przy tym, jakbym chciała połknąć caaały las. Tylko chwileczkę pośpię i będziemy mogli iść gdzie zechce. Przecież nic nie może się stać podczas może ze dwóch minutek snu, prawda? Poza tym, powieki zdawały mi się tak trudnymi do rozklejenia, jakby sam Dziadek Mróz swoją mocą je do siebie nawzajem przymroził. Kto wie, może nawet tak się stało?! Nie było to jednak już dla mnie istotne, chciałam spać i tylko o tym myślałam. A nawet już nie. Powoli wędrowałam ku objęciom Morfeusza.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Natsu zmarszczył brwi i dźgnął przyjaciółkę nosem w bok.

- Nie ma spania! - powiedział zdecydowanym tonem - [i]Bo zamarzniesz, i nie będziesz mogła się ruszyć!

Widać, że było jej ciężko. On sam zdążył już zmarznąć niemiłosiernie, ale przez to pozostawał trzeźwy na równi z umysłem. Marznął. Musiał znaleźć ciepłe miejsce. Nie pozwoli, by Hirze się coś złego stało. Obiecał ją bronić. Wcisnął pysk pod jej brzuch i podrzucił w górę. Dłuższa chwila usilnych prób w końcu dała owoce - czarna waderka znalazła się na jego grzbiecie. Nie była najcięższa, ale w tej chwili i tak nie wydawała mu się aż tak lekka. Był trochę osłabiony, pewnie wciąż dawał znać o sobie strach. W końcu przeraziła go niemiłosiernie! Ale to nie czas na rozmyślanie. Ruszył szybkim krokiem, rozglądając się za jakąś kryjówką. Uważał też, by Hira nie spadła z jego grzbietu. I żeby nie szukać daleko - znalazł dość szybko niedużą norę. To znaczy, była na tyle duża, by mógł tam się zmieścić z Hirą i mieć trochę miejsca. I była dość głęboka, więc zimno nie powinno im tak doskwierać, jeśli pozostaną możliwie najbliżej siebie. No, żółtawy wilczek wiedział trochę o przetrwaniu. Tak więc zabrał tam przyjaciółkę. Trochę musiał się czołgać, aż w końcu dostał się do czegoś w stylu komory. Było to całkiem przytulnie. Pozwolił, by czarna samiczka powoli ześlizgnęła się z jego grzbietu, po czym ją przytulił, żeby było im cieplej. Ale przede wszystkim jej. On przeżyje, był przecież facetem!
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Dźgniecie noskiem w bok nic nie dało, ale na przestraszające słowa żółtego, odpowiedziałam przeciągłym mrugnięciem. Najmocniej jak umiałam, rozszerzyłam oczy i starałam się nie zasnąć. Wtem pewna myśl wskoczyła do mego łebka- wielkie olśnienie. -Chwila. Przecież Natsu też może zamarznąć!- pomyślałam. Wystraszyłam się przez to nie na żarty. Aż na chwilkę zrobiło mi się gorąco. Teraz myślałam tylko o tym i z pewnością nie zasnę, dopóki i on nie będzie bezpieczny- e em nie ma bata. Tylko jak mogę mu pomóc, kiedy sama jestem zdechlak? Przecież kto będzie mnie bronił, kiedy tatuś jest zajęty? Przecież nie mogę ciągle martwić Keina! Z resztą... najlepszego przyjaciela też nie powinnam. Posmutniałam... bo właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że ciągle sprawiam mu takie "niespodzianki". -No, przynajmniej nie będzie mu się ze mną nudzić- pocieszyłam siebie samą. Przez te rozmyślania, nawet się nie zorientowałam jak zostałam umieszczona na grzbiecie rycerza. Taka troszkę śmieszna sytuacja- rycerz w roli rumaka XD. Chcąc mu troszeczkę chociaż ulżyć w dźwiganiu mnie, wpadłam na pomysła. -Jeśli wypuszczę z siebie całe powietrze, to będę lżejsza- stwierdziłam w łebku i natychmiast tak zrobiłam. Niestety nie wpadłam na pomysł, że to tak naprawdę nic nie da, bo powietrze nic nie waży (tzn waży coś tam, ale... oj no wiadomo o co chodzi). W sumie mogłabym jeszcze pozbyć się jedzonka z brzuszka wymiotując (dobrze, że nie wpadłam na to samo drugą stroną XD), ale ktoś musiałby później zapolować, a znając życie (tiaaa..) byłby to Natsu. Nie mogę przecież pozwolić na to, żeby zmarznięty i zmęczony musiał polować. Nie daj Bóg jeszcze jakiś królik mu łapkę odgryzie! A to przecież bardzo droga mi łapka! Musiałabym się nim wtedy sama zająć,  bo jak inaczej wróciłby do zdrowia?! Ej, myśli! Won mi z łebka! Za wcześnie na takie rozwinięte łańcuchy myślowe- ja dopiero szczeniakiem jestem! Przy okazji nawet nie ogarnęłam, jak znalazłam się w norce. Idąc w ślad za żółtym, wtuliłam się w jego futerko. Nawet zmarznięty jest taki cieplutki.... Aż mnie ciarki przeszły- te przyjemne. Już po chwili zrobiło się na tyle znośnie "nie zimno", że mogłam wyłonić nochal z futerka przyjaciela. Podniosłam więc lekko łebek, liznęłam swojego wybawiciela w bok pyskola i z delikatnym uśmiechem, ułożyłam go naprzeciw Natsowego (XD) tak, że stykały się noskami. Jego oddech tak milutko grzał mi kufę. Aww. -Przepraszam- wyszeptałam cichutko, ze szczerą skruchą w głosie i zeszklonymi oczkami. Przecież nawet nie pomyślałam, że głupi wybryk może mieć poważne konsekwencje. Poza tym, dopiero teraz poznałam znaczenie tego słowa. No trudno- stało się, to się nie odstanie. Ale przynajmniej czas spędziłam z Natsu, a czas z nim lub z Keinem spędzony, NIGDY nie będzie czasem zmarnowanym lub straconym- tyle dobrego... a ja taka optymistyczna! :3
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Oj, trochę nie odpisywałam. Załóżmy, że jest jeszcze ta sama pogoda co wcześniej, najwyżej się wyjdzie i szczenioki gdzieś indziej się spotkają. Przy okazji Natsu nauczyłby Hirę pływać! Dat wud bi najs.
Natsu był dumny z siebie, że uratował Hirę, i że już nie było tak zimno. Gdy samiczka polizała go po pyszczku to poczuł, jakby miał ochotę skakać dookoła. Ale tego nie zrobił, po części z braku miejsca, a po części dlatego, że wtedy znów mogłoby im być zimno.

- Nic się nie stało. - odpowiedział szczeniak, uśmiechając się szeroko. - Ważne, że żyjesz.

Po tym najpewniej leżeli sobie, chyba że Hira coś dodała. No i z czasem się wyschło, więc Natsu podniósł zadek i wychylił główkę z norki. No, teraz na pewno nie zmarzną! Chyba, że czarna waderka wolniej schła, ale wpierw samczyk się co do tego upewnił.

- Wiesz, chyba przydałoby się pójść w cieplejsze miejsce. - stwierdził pogodnie, wlepiając oczka w przyjaciółkę.

No, wilki raczej coś widziały w ciemnościach. Inaczej w trakcie nocnych polowań co rusz wpadałyby na drzewa, co nie byłoby zbyt zabawne. Przynajmniej z perspektywy samych psowatych. Tak więc i Natsu coś widział.

- Ja idę, więc jeśli chcesz pójść za mną, to chodź! - rzekł wesoło, ruszając wolnym truchtem w swoją stronę.

Gdzie się kierował, tego jeszcze sam nie wiedział. Ale gdzieś na pewno!

z t.
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Nie musiałam niczego dodawać, a najwyraźniej mój gest względem niego mu się spodobał. Jak fajnie! Coś mi wyszło! Teraz pewnie będę to robić częściej, bo lubię, kiedy Natsu jest wesoły. Ma taki miły uśmiech. No może poza ostrymi jak brzytwy kiełkami. Albo nie, u niego wyglądały już ładnie.
Na trochę przymknęłam oczki
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Oto ona. Idąca z największą gracją, niczym najprawdziwsza księżniczka wszech czasów. Jej kroki były ciche oraz zrównoważone, postawa godna najprawdziwszej kobiety. Na plecach już dawno nieużytkowane skrzypce, do których się przywiązała dzięki lekcjom z mentorem, a w dłoni jej broń, która towarzyszy od czasów pożegnania się z Keinem. A raczej z Hectorem, który jej tę wiadomość przekazał. Naginata, a z jej dwóch stron ostrza, co z łatwością mogą przebić skórę. Jednak czy jest sens noszenia jej, skoro i tak musi potrenować? Oczywiście, że tak! Przecież trening czyni mistrza. Po prostu może sama pojedynkować się z drzewem, wymyślając to coraz skomplikowane techniki, chociaż łatwiej miałaby, gdyby ktoś ją szkolił. Jednak nauka samemu nie jest aż tak zła. Tak oto wspomniana dziewczyna dotarła tutaj, nad wodospad. Na swojej głowie miała jakąś bluzę czy coś w tym stylu, gdyż padał deszczyk, a niedawno zajęła się na poważnie swoją fryzurą. Zadowolona usiadła na brzegu, obserwując to, jak woda z dosyć sporą siłą spada w dół. No bo to jest przecież wodospad!
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Żeśmy się świieeeetnie dogadali jeśli chodzi o posty, lol.
Basior więc przechodził też i po tym terenie, był nadzwyczaj zmęczony. Mówiąc szczerze, nie wyobrażał on sobie sam... hm... przechodzenia po takim terenie tak naprawdę. Sądził, że jednak uda mu się zwiać od jakiegokolwiek zbiornika wodnego, a tu proszę, wodospad. Eee.... czy to dobrze, że te głosy... great. Sądził ten wilk do tej pory, że nic mu już tak naprawdę nie stanie na drodze ani go nie zaskoczy. Cóż, mylił się.
Wiele pisać raczej nie mam zamiaru bo też i internet szaleje - w skrócie przybył, przeszedł się, zauważył waderę ale nie mówił nic, ino wpatrywał się w jej personę i wyczekiwał na jakiekolwiek słowa. Ciekaw był jej reakcji.
Krótko bo to już 3 post którego nie zapisałem a nie mam sił odtwarzać całości.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Jiyuu na początku jedynie siedziała, potem zaczęła się czymś zajmować. Niczym najprawdziwsze dziecko, wzięła jakiś mały patyczek, by rysować w ziemi różne rysunki oraz stworki z jej wyobraźni. No wiecie, bo chociaż ona wygląda na niemalże pełnoletnią personę, tak naprawdę jest jedynie dojrzewającym. A te to są różne - jedne szukają swojej drugiej połówki, inne zaś uczą się, by zostać w przyszłości kimś. Kimkolwiek. Jiyuu ma już to za sobą, bo przecież jest najprawdziwszym muzykiem! Czy przydałoby się zdobyć kolejne kwalifikacje? Pewnie i nie, gdyż po prostu na razie uznaje, że nie powinna przejmować się aż tak przeszłością. Ale to "na razie" było kilka tygodni/miesięcy temu. Teraz poważnie zastanawiała się nad wykonywanym zawodem w przyszłości. Może Niańka? Jest tyle wyborów na rynku pracy, ale i tak nie może się zdecydować na ten jeden. Każdy z nich ma swoje plusy i minusy, a znalezienie tego najlepszego dla niej liczy się z cudem. Tak samo jest u userki, która stara się mieć gdzieś kolejną szkołę, lecz i tak wie, że ją to nie ominie.
Tak oto pierwsze rysowała różne stworzonka w ziemi, które nie były perfekcyjne, ale i tak wyglądały nawet... ładnie. Ale nie do przesady, przecież wielkim malarzem nie jest, coby móc uznawać swoje rysunki za arcydzieła nad arcydziełami. Potem wzięła małe kamyczki i zaczęła z nich układać pierwsze uśmiech, potem gniew... I tak wszystkie emocje, które zna. A na końcu wielkie serce, które jednak zniszczyła, a to z tego powodu, iż de facto nie znajdzie sobie nikogo. Kto by ją chciał? Nie przypomina w ogóle wilka, żeby móc z kimkolwiek być. Bardziej powinna z jakimś człowiekiem chodzić, niżeli z najprawdziwszym wilkiem. Co ona ma? Jedynie ręce, zero kłów, zero ostrych pazurów. Jedynie Naginata, którą pewnie jest łatwo wytrącić z dłoni. Jak ona ma zapewnić dobrobyt? Nie potrafi się bezszelestnie poruszać, a jedynie musi korzystać z różnych dobrodziejstw dwunożnych stworzeń. Westchnęła głęboko.
- Ech... - wymruczała cicho, wstając powoli oraz szykując się do dalszej drogi. Ile może być w jednym miejscu? Przecież nie zatrzyma czasu, więc każda sekunda jest cenna, aż do końca jej dni. Do jej głowy docierały dziwne głosy, których w ogóle nie rozumiała, jednak postanowiła na nie zwracać na nie szczególniejszej uwagi. Wzięła wszystkie rzeczy, odwróciła się ino do tyłu, aż wreszcie zauważyła kogoś, kogo doskonale zna. No może nie aż tak, ale zna w jakimś niewielkim kawałku. Któż to mógł być? Czarny basior, czerwone oczy... I ten zapach... To był przecie Kein! - Oooo, heeejkaa! Czemu listów nie wysyłałeś?! Wiesz, jak się martwiłam?! - powiedziała, przytulając go bardzo mocno, że aż powietrza nie mógł pewnie chwycić. Po chwili go puściła, żeby nie naruszać jego strefy prywatnej, która i tak została już w dużym stopniu zignorowana, by następnie zadać kilka pytań. - Dlaczego wróciłeś do Krainy? - a raczej jedno pytanie.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Ile lasów te oczy widziały, ile łąk i pięknej zieleni, ileż widoków zapierających dech w piersi. Niczym nie strudzony błąkał się pośród pobliskiej kniei, właśnie tutaj zawiodły go nogi, które potrzebowały teraz chwili odpoczynku. Był w kilku miejscach, niezbyt duża ta liczba, taka sama jak tych, których tutaj poznał. Jeno w pewnej chatce kilka twarzy zobaczył, ale to dawno było, gdy śnieg pokrył ziemie i położył rośliny do snu. Teraz lato, on dalej w drodze był, przedzierał się przez krzewy, aż w końcu dotarł tutaj. Był to wilk o sierści, która niecałkowicie była koloru czekoladowego, ot białe włosie tutaj oraz tam w kilku miejscach, największe na piersi, gdzie medalion w kształcie czaszki spoczywał. Nie koniec tego opisu wyglądu jego, nad oczami dwie plamy, po jednej nad każdym. A jedna z łap, dokładnie przednia i to prawa, była biała do kostki. Ot dziwo, może też nie, ale pośród zieleni, nie jeden zdziwiony by był. Kolory bardziej do sarny zbliżone. Tak go natura obdarzyła. Samotnik, bo taką drogę wybrał, zwiedzał krainę w niezbyt dużej części. Nie zapuścił się dalej niż lasy i okolice wodospadów. Dotarł tutaj i postanowił odpocząć, w trakcie marszu, od piersi odbijał się medalion, który dostał w prezencie.

- Trza odpocząć... - Burknął do siebie, czuł w głębi, że zaraz łapy odmówią posłuszeństwa, za dużo zniosły dotychczas. Lecz nie tylko one wołały o pomstę, ciało spragnione było, jeno język z pyska zwisał chłodząc się tym samym - Pasuje znaleźć trochę wody, chyba... padnę... za... moment - Szukał jakiegokolwiek źródła czystej wody, ledwo dysząc już z pragnienia. Lecz w pobliżu nic nie było, nawet zdawało mu się, że gdzieś w oddali widzi coś lub kogoś znajomego. Niestety obraz był lekko załamany, może z powodu małej ilości snu, a nawet jego braku. Był w drodze dłuższy czas, może ze dwa tygodnie minęły lub więcej. Zapach był znany, podszedł bliżej, by upewnić się co do tejże osoby. W futro wplątane było trochę liści, o czystości raczej nie było by mowy, skoro dużo czasu spędził maszerując. Dzielił go jeszcze spory kawałek do kogoś, kogo poznał w pierwszych dniach, gdy trafił do tej krainy. Z dala wydawało się, że to. Właśnie, czyż to - Ongaku? - Zmęczony nie zauważył kamienia, o który się potknął i przewrócił, leżąc chwile na ziemi. Już całkiem niedaleko było do dawnej znajomej, którą chyba rozpoznał. Chyba jednak odpocznie, chociaż momencik w tej pozycji, skoro ciało samo powiedziało dość.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wszystkiego się można było spodziewać po tym wilku, tej krainie i tej wilczycy ale jednak takiego przywitania się nie spodziewał. Krępujące to było nawet i mało powiedziane. W końcu był nieustraszonym wojownikiem! Haha, jednak nie, te czasy przeminęły już dawno.
Starał się jak najszybciej z tego ucisku uwolnić bo naprawdę dla niego to było dosyć... nie tyle dziwne, co po prostu nowe. Zawsze uważał że takie rzeczy są zarezerwowane dla osób wyżej na liście "znajomości". W końcu z kim tak miał? Ami? Coś jeszcze? Nie. Może jeszcze ktoś był ale tego już ten osobnik nie pamięta. W każdym razie czas powrócić do rzeczywistości.
- Well... okazało się że Anglia jest jednak bardziej porąbana jeśli chodzi o listy niż Matycka Rosyjka. Czyli miejsce gdzie tak naprawdę wszystko jest powalone. Cóż, żadnego nie dostałem dlatego też zastanawiałem się czy coś się nie stało... bądź czy po prostu nie zostałem zapomniany, haha.
Wilk otrzepał się i pomyślał. Jak odpowiedzieć na to pytanie... Nie miał przecież jakiegoś poważnego powodu, o ile jakikolwiek był. Yup, nadal nie umiem pisać ale WGAF. Skrót używany często wśród osób co mają wywalone na wszystko.
- Po to aby.... - nie zdążył dokończyć.
A cóż to za wilk się znalazł na ich drodze? Onju zna, więc pewnie jakiś ogarnięty ale w tym stanie to ciężko stwierdzić. Może wojownik kolejny? Albo pustelnik? W sumie przy obu opcjach byłoby ciekawie. Hmm, Kein to będzie musiał zbadać później.
Czarny basior zaczął się mu przyglądać. Wygląda dziwnie znajomo... Chwilka... czy to nie jest przypadkiem ten sam wilk co był wiele miesięcy temu w chatce świętego? Jakoś mu się skojarzył w ten sposób... o ile to w ogóle prawda. Tak jak już powtarzałem - wilk mało co pamięta.
- Co teraz? - powiedział w stronę wadery.
Pytanie brzmi czy tak mu pozwolić leżeć czy może jednak jakoś mu pomóc. Wilk widywał takie rzeczy codziennie w Anglii więc już nauczył się takie coś zostawiać w spokoju. Nigdy nie wiedział kto jest tym dobrym.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku była zadowolona ze spotkania po tylu latach miesiącach! Czy to nie jest wspaniały widok? Przecież każdy by się ucieszył, gdyby spotkał kogoś, kogo naprawdę lubi! Jak np. nasza panda. Ona to do wszystkich, niczym mój piesek, który nie boi się nikogo. Znając życie, ten wpuściłby złodzieja do domu, no i też potem pokazał, gdzie są cenne przedmioty. Ale mniejsza o to. Słońce biło niemiłosiernie po futerku obydwóch istot (współczuję Keinowi), no i też czekoladowej, która na razie nie znajdowała się aż tak w zasięgu oczu dojrzewającej. Warto również dodać, iż Jiyuu nie ma pojęcia "strefy prywatnej", jeżeli chodzi o przekraczanie jej innych osób. Ale jeżeli ktoś postanowi przekroczyć jej niewidzialną barierę, bez wyraźnego pozwolenia, to należy spieprzać tam, gdzie pieprz rośnie! Zadowolona puściła po krótszej chwili duszenia czarnego basiora, siadając na równi z nim na ziemi, gdzieś obok tafli wody.
- A Anglia to bardzo duże państwo? - zapytała się, bo po prostu nie wiedziała, no i też była ciekawa, czy ten kraj jest większy od terenów, na których obecnie mieszka. Zadowolona uśmiechnęła się w kierunku Keina, oczekując odpowiedzi. Jej wilczy ogon machał na lewo i prawo niczym najprawdziwszy wiatraczek dołączony do motorówki, który ma na zadanie rozpędzić machinę. Podsumowując - siła napędowa ogona równa się kilkuset koniom mechanicznym...? Nah, mniejsza o to! Nie czas na matematykę, czas na rozmowę! Zdziwiła się, gdy ten przerwał swoje zdania, zatem gdyby to był komiks, nad jej głową pojawiłby się pytajnik, a nad łbem Łowcy zapewne wykrzyknik z pytajnikiem. Odwróciła się zatem w stronę, w którą spojrzał Kein. Ku jej oczom okazał się być to czekoladowy basior, którego skądś pamięta. Przymrużyła oczy niczym Leonardo Dicaprio, zastanawiając się przez dosłownie sekundę nad tym osobnikiem. Było to bardzo dawno, a coś w jej głowie dzwoni, ale nie wie, w którym kościele. Machnęła delikatnie kitą na znak, że już sobie przypomniała. Nawiązując do tematyki komiksowej - nad jej głową pojawiła się żarówka, która zaświeciła, oczywiście nie w rzeczywistości. Natychmiastowo wstała i podbiegła do Berendara, co zapewne zdziwiło czarnego osobnika.
- Berendar, żyjesz? - najgłupsze pytanie ever, ale cóż zrobić, skoro się o niego martwiła? Specyficzny wilk nie wyglądał na najlepszy okaz zdrowia, a język miał wywieszony na zewnątrz niemiłosiernie. O ile ona nie pokazuje swojego pragnienia i zmęczenia w ten sposób, o tyle wiedziała z poprzedniej postaci, że jest to oznaka tego, iż danej osobie chce się pić. Ale, ale... No dobra, jest tutaj woda, jednak nie ma żadnego naczynia! - No jak to: "Co teraz"? Jestem mu życie dłużna! - skierowała pytanie w stronę Keina, wyciągając ze swojej torby butelkę. W tej chwili przypomniała jej się walka tego dzielnego osobnika ze smokiem, który chciał ją zjeść. Dlatego za nimi aż tak teraz nie przepada, gdyż po prostu nie wie, co może się stać. Zatem jedynie odchyliła głowę Berendara, trzymając ją na swoich kolanach (proszę nie myśleć, że ją odcięła czy cuś), a następnie wprowadziła wodę do gardła tak, by ten się nie zakrztusił. Powoli, bez żadnego pośpiechu.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Wilk był trochę skołatany, zdezorientowany, ale w zamazanym obrazie, jaki pojawił się na jego oczach, rozpoznał dawno poznaną osobę, jaką była Ongaku - Jakbym mógł nie żyć, skoro... patrzę na Ciebie. Ledwo widzę z... wycieńczenia - Wypowiedział dosyć niemrawo, język latał po pysku, jakby w nim czucia nie było, nie było to jednak dziwne. Przecież kiedyś jej opowiadał, czym się trudzi na co dzień. Towarzysza Ongaku znał tylko z widzenia, a raczej pamiętał go jak przez mgłę. Było to w chatce. Nie zdążył jednak nad tym dłużej pomyśleć, jak pierwsze zimne krople spadły do jego gardła. Ostrożnie przełykał, obecna pozycja niezbyt pomagała w piciu, ale nie mógł mieć za złe swojej znajomej. Po tym jak skończył pić, zsunął się delikatnie z kolan Ongaku, przewrócił się i stanął równo na nogi przed nią - Bardzo Ci dziękuję Ongaku. Już... - chwilę łapał oddech, bo przecie cały czas był w drodze, mało także sypiał, tak więc taki przerywnik był potrzebny. Popatrzył na nią swymi zmęczonymi oczami - ...myślałem, że nie dotrę do źródła... wody. Jeszcze raz dziękuję - Skinął głową w geście wdzięczności. Jego uwagę przykuł czarny wilk, towarzyszący Ongaku - Kiepskie wejście z mojej strony. Ostatni raz, tak... no krótko mówiąc, przegiąłem. Jak noga? Zapewne lepiej? - Zbliżył pysk do oczu Ongaku, chcąc powiedzieć coś cicho - To twój znajomy? Chyba już gdzieś go widziałem, ale nie samego. Chyba... - Czekał chwilę na odpowiedź Ongaku, bacznie obserwując ją. Chyba z nogą w porządku, skoro mogła chodzić. Z dokładnym rozeznaniem miał problem, oczy odmówiły posłuszeństwa, tak samo jak nogi. Ach, wypadało by się przedstawić owemu znajomemu - Witajcież! Jestem Berendar. Ale pewnie gdzieś słyszałeś to imię. Hm? Pewna chatka w okresie zimy - Wraz z ostatnim słowem wyczekiwał jakiegoś drygu, który pozwolił by potwierdzić, że to jednak ten sam osobnik co w Chatce Mikołaja pojawił się. Ale słowa też by wystarczyły. Położył się na ziemi, ale głowę trzymał wysoko, nie na łapach - Wybaczycie, ale muszę odpocząć. Kilka dni w ciągłym ruchu... dają... w kość. Beznadziejnie wypadłem... - Wypuścił powietrze głośno przez nos, potwierdzając swoją bezradność w tej sytuacji, która oczywiście się przytrafiła. Pierwszy i ostatni raz. Ogonem starał się wachlować, ale z miernym skutkiem, za to jeszcze chwilę dyszał.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior nawet się tak naprawdę nie zastanawiał nad tym wszystkim co się dzieje. Dla niego było to po prostu zwyczajne.
- W porównaniu do innych nie. - powiedział zaraz po jej pytaniu.
Tak żeby potem nie było niepewności. Teraz zaczął się zastanawiać nad tym co może w tej sytuacji zrobić. W sumie póki co woli się przyglądać. Problem w Keinie był taki, że nienawidził męskiej części swojego gatunku. Nie miał tego od dawna, ba nawet kiedyś się zaprzyjaźniał, swój wzór do naśladowania znalazł. Teraz jest po prostu inaczej. Wszystko się zmienia z czasem.
Nie będzie w to ingerować bo jeszcze by się źle skończyło dla obu stron. Przysiadł i obserwował co wadera robi. Ciekawe, że jednak znajdują się osoby którym można przypisać tytuł "ratujący życie/bohater". Ten już w takie bajki nie wierzył.
- Trafiłeś w dziesiątkę. Nie sądziłem, że jeszcze Ciebie zobaczę po tej zimie. - powiedział z lekkim zdziwieniem.
Prawda była taka, że ten nie dawał Berendarowi powyżej dwóch tygodni życia przy zimie. Skoro dotarcie do tamtego miejsca było dla niego problemem, to jakim cudem przetrwał ten czas.. Kein zwyczajnie tego nie rozumiał.
Ale, ale. Nie będzie przecież tak chamski, to nie jego styl.
- Cóż, jestem mile zaskoczony. Imię pamiętam, moje pewnie też byś znał ale w chatce nie zostałem wspomniany tak jak inni więc... Kejn.
Nie będzie mu trzaskać tytułami, bo to byłoby już dobitne... w sumie mogła to być najgorsza rzecz jaką mógłby zrobić w tej chwili.
- Odpoczywaj... I na zaś, łap.
Wilk rzucił mu tą całą maść z bazy. Tak, zabrał ją. Tak, user skłamał, że nic ze sobą nie wziął ten wilk. Działa ona prosto - nasmaruj, a każda rana będzie zagojona z o wiele krótszym czasem. Działa na wszystko poza cóż, rozerwaną na strzępy łapą. Wszystko co jest w stanie powrócić, zrosnąć etc. jest raną do wyleczenia przez to. Może właśnie z tego powodu zostało to ograniczone dawno do kilku i wrzucone do lecznicy. Może, może nie.
- Cóż, widzę że wiele mnie ominęło przez ten czas.
Ah i dał mu nie z powodu jak on się czuje, tylko z tego że może mu się przydać. Do pomocy innym.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku z oczyma pełnymi ciekawości, skierowanymi oczywiście w stronę czarnego basiora, z którym prowadziła rozmowę przed spotkaniem Berendara, a raczej jego zauważeniem, nie mogąc uwierzyć w to, jak wiele istnieje państw na tym małym świecie. Dla niej istniała tylko jej stara wataha, a przy okazji właśnie ta Kraina. Milutka, pełna uroków i zagadek Kraina, gdzie można spokojnie wypocząć, zaś to jest istny raj na Ziemi. Możliwość powędrowania w takie miejsca... Ach, co to by było! Zwiedzić cały świat, poznać różne kultury, jak i również ciekawe osoby, być może i sławne, które zazwyczaj ma okazję spotkać jedynie w magazynach.
- A w porównaniu do Krainy? Jest dużym czy małym państwem? - zapytała z największą w życiu ciekawością, zaś potem jedynie zastanawiała się, ile to dzieli dokładnie kilometrów od Anglii. Ciekawe, że chciało mu się wrócić, skoro miał być tam właśnie z Amiru, którą bardzo kocha. Coś musiało się stać, coś musiało pokrzyżować im plany, jednak nie była pewna, czy ten po prostu wrócił tutaj z chęci zobaczenia ponownie tych ziem oraz znanych mordek. Potem oczywiście wszystko potoczyło się tak, że napoiła wilka, który okazał się być jej dłużnikiem. Szumiące drzewa nie denerwowały wadery przez ani chwilę, zaś również i uderzający z ogromną mocą wodospad nie zagłuszał ich słów. Jedynie te tajemnicze szepty, które dochodziły do jej głowy ab und zu. Prawda jest taka, iż Ongaku prędzej by nie przeżyła, gdyż ciągle podchodzi do wszystkich z największym uśmiechem na ryju, no i też narusza przestrzeń prywatną, ale mniejsza o to. Najwyżej zostałaby obrabowana ze skrzypiec oraz broni. No właśnie, otrzymała ją od Keina! Teraz ma się czym i jakoś "jak" bronić. - Hę...? To się znacie? - ano, ona nie była przecież w Chatce Świętego, zatem skąd mogła o tym wiedzieć? Ograniczenie do jednej postaci było, no!
- No problemo! - gdyby mogła, to by zasalutowała, jednak na razie była na tyle blisko Berendara, iż mogłoby się to skończyć uderzeniem go w łeb lub łapę, cokolwiek. Dziękowanie dla niej nie jest zbyt dobre, chociażby dlatego, iż nie wie, co wtedy powiedzieć. Jedynie łapie się za głowę, lekko czerwieni i mówi: "Nie no, nie musiałeś, ale jak chcesz...". Teraz tych słów nie wypowiedziała, gdyż wiedziała, iż była mu coś dłużna. Wszystko zostało spłacone, więc jest wolnym wilkiem. - Ta, martw się o moją nogę, gdy ty jesteś w gorszym stanie! - fuknęła się Ongaku. Nie lubi, gdy ktoś się o nią nader troszczy, zatem taka była jej reakcja na kolejne słowa czekoladowego osobnika, który ma chyba jako jedyny takiej barwy sierść posiada. I teraz mówię jak mistrz Yoda... Stop this! Zatem, powracając do wątku głównego, tak bardzo omijanego, żeby post był znacznie dłuższy, a satysfakcja z jego utworzenia o wiele większa. Jiyuu wychowała się niemalże bez ojca i matki, zatem troszczenie się o nią tylko narobi więcej problemów. Jedynie jej mentor miał do tego prawo, haha! - Tak, to mój znajomy, no ba, nawet przyjaciel. Nie samego? To znaczy, z jakąś waderą? - szczerze to niezbyt obchodziło ją to, czy Kein ma kogoś, czy też i nie. Wymówione przez waderę słowa były znacznie cichsze od poprzednich. Na razie jest jedynie jej najlepszym przyjacielem, który pomógł znacznie w obeznaniu się z Krainą, no i też nabrał dla niej większego znaczenia. Dla wszystkich stara się być miła, nawet dla wrogów. Ale czy to nie jest dziwne, że uczy się walczyć, skoro mówi o przyjaźni i pokoju? Bo woli być wojownikiem w ogrodzie niż ogrodnikiem na wojnie. Jedynie obserwowała dalszy przebieg zdarzeń, zaś na ostatnie słowa basiora o brązowym futrze kiwnęła jedynie głową.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Uważnie słuchał słów Kejna, jednak dobrze zapamiętał go z chatki Mikołaja. Maść mogła być przydatna, tylko gdzie ją niby schowa, jakoś Berendar sobie nie wyobrażał siebie z plecakiem na grzbiecie, jednak powinien zachować się kulturalnie na ten gest, szybko powiedział - Dziękuję... - przysuwając maść do siebie. Miły gest, jak na nieznajomego wilka. Ongaku zapewne chciała wyjaśnień, skąd niby Kejn i Berendar się znają. Na zapytanie, skinął głową i spokojnym tonem zaczął wyjaśnienia, równocześnie patrząc się w oczy swojej koleżanki - Znamy się tylko z widzenia. Otóż, w okresie zimy wędrowałem dosyć długo, aż trafiłem na dziwną chatkę, która mieniła się różnymi koloru światłami. W środku spotkałem kilka wilków w tym właśnie Keina - Chwilę pomyślał, czy czegoś nie pomylił, ale był pewien tego co mówi. Było to przecie dawno, a on błądził jakiś czas, więc zrozumiałe by było, że coś pokiereszował w pamięci. Kontynuował mimo to - Było tam, dość dziwnie. Poszczególne przedmioty same się przemieszczały. Na stole było mnóstwo jedzenia dla każdego, a nawet dostałem coś, co zwie się czekoladą. Mówię Ci, pyszne to było, chwilę potem. Pojawił się Mikołaj, który wręczył nam prezenty. Kejn był tam z małym wilczkiem, choć pewny nie jestem - Tak chwilę pogdybał. Nawet się nie przyglądnął - W każdym bądź razie, było to młode wilczątko. Wracając. Każdy coś dostał, nawet ja - Przerwał, by ino pokazać co na jego piersi spoczywało. Spod futra gęstego, czekoladowego wystawała czaszka, która zwisała na sznurku zawiązanym na jego szyi - Jak widzisz, nie jest to może ładne. Lecz w odpowiedniej chwili, może okazać się pomocne - Skończył. Dobrze chociaż tyle, że talizman jakoś się trzymał jego. Gorzej z tą maścią, którą otrzymał - Ongaku, wybacz troskę. Taki już jestem. Mam ku temu swoje powody, przecież pamiętasz - Miał nadzieję, że ona pamięta skąd tak chciał pomagać, lecz z drugiej strony również wolałby trzymać się na uboczu. Może to od sytuacji zależy.

Jeśli chodzi o Kejna - Zima była ciężka, że aż takie wnioski wysunąłeś? - Przekrzywił ciut łepek, ale po pytaniu od razu przeszedł do sedna - Wiem... Jestem młodszy to pewne, parę razy otarłem się o śmierć. Nie jestem silny. Ale to wiedza, jest moim orężem. Jeszcze jakiś czas temu, unikałem znajomości. A teraz? - Zwrócił się do Ongaku - Pamiętasz wtedy pierwsze spotkanie? - Ułożył się, trzymając łeb oczywiście wysoko, gdy reszta ciała spoczywała, a łapy przednie wyciągnął przed siebie - Jak ja to będę niósł? - A to pytanie, to już dotyczyło kwestii niesienia maści. Trzymanie w pysku, przez całą drogę, nie należało zapewne do wygodnych.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
- Trochę większe, ale to w końcu jest świat ludzki, nie nasz więc nie ma czego sie dziwić. - odpowiedział zamykając ostatecznie ten temat.
Wolałby unikać trochę pytań dotyczących samego kraju tamtejszego. Czemu? Ten kto się nie domyśla... w sumie wszyscy nie dostaną odpowiedzi, a na pewno nie konkretnej. Nie od niego, nie od kogokolwiek z jego rodziny.
Wilk siedział dalej, ale że póki co fabuła należy do tej dwójki to skrócę posta do maksymalnego minimum, tym bardziej że dopiero udało mi się pozbierać z łóżka przez tą chorobę.
- Była ciężka, a w przeciwieństwie do wszystkich tam przybyłeś jako jedyny cóż.. w nie za dobrym stanie fizycznym jeśli dobrze to zauważyłem. Nie miej mi za złe, byłem wojownikiem i jednak trochę cena słabego oceniania osób trzecich nadal mi została. Wyższość profesji niszczy za każdym razem.
Musiał dodać parę swoich słów. Na nic więcej nie odpowiadał, póki co cieszył się że może sobie posiedzieć i się polenić.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku nie mogła uwierzyć, że tak wielkie musi być to państwo. Ich Kraina przy nich pewnie malutką się zdaje, zaś cywilizacja musi być o wiele bardziej rozwinięta. Ładne ubrania kobiece, sukienki oraz inne tego typu rzeczy, których nienawidzi... Ach, gdyby mogła, pojechałaby tam na kilka dni, czy też i popłynęła najprawdziwszym statkiem, który przy jej szczęściu by zatonął. W jaki sposób? Waży całkiem sporo, zatem w każdej chwili mogłaby przewrócić łajbę do góry nogami, ha ha!
"Fabuła należy do tej dwójki"? Dziwnie to brzmi, tym bardziej, iż nie wiem, co mam odpisać, jak mam odpisać i kiedy mam odpisać. Berendar mówi pewnie zarówno do pseudopandy, jak również i czarnego basiora, a nikt nie może być piątym kołem u wozu. Fabuła coś wniosła do życiorysu każdej postaci, między innymi odnowienie starych znajomości, jak i stworzenie nowych. Kto wie, może za jakiś czas odwróci się to w stronę Keina i on będzie musiał na wszystko odpowiadać mega długimi postami? Życzę zdrowia!
- Chatkę? Świecące światełka? Czy może to jest Święty Mikołaj? - gdyby to było anime, jej oczy pewnie by zabłysły największym blaskiem, nawet większym od światła na naszym Stadionie Narodowym, ale warto wspomnieć, iż ten oto świat w jakiś sposób musi być normalny, a nikt na zawołanie nie będzie miał lampek LED w oczach. Sama Jiyuu chętnie by spotkała Świętego - tego brodatego starca, który za każdym razem obserwuje grzeczne i niegrzeczne dzieci "nie wiadomo skąd", zaś w okresie zimy pisze się do niego listy. Ale zawsze mogła się mylić, chociaż "zima+swiatełka+chatka+kominek" muszą oznaczać chatkę Brodatego. - Woaa, musiało być tam fajnie... Pewnie byłam niegrzecznym dzieciakiem, że nie znalazłam tej chatki, he he - chwyciła się za łeb, chociaż tak naprawdę niczego złego nie zrobiła. Jednak to wszystko zależało oczywiscie od tego, którą postać miałam zamiar wysłać. Zatem nie miała większego lub mniejszego wpływu na spotkanie ubranego w czerwony strój wilka z długą, białą i mięciutką brodą. Teraz mam pytanie - gdzie na naszych wcześniejszych fabułach zostało wspomniane o chęci pomocy Berendara? Gdzieś tego nie widzę, więc albo jestem ślepa, albo coś nie tak jest z moim mózgiem. - Jakii faaajny! Do czego on dokładnie służy? - pewnie nikt się takiej reakcji nie spodziewał, ale no cóż, Ongaku jest wzorowana właśnie na mnie, zatem lubi takie rzeczy. Nie aż do przesady, ale po prostu trafiają w jej gust. Wybrałaby pewnie naszyjnik w kształcie trupiej czachy niżeli różową sukienkę i złotą biżuterię, która de facto przeszkadza w chodzeniu. - Haha, aż musiałam zjeść tą śmierdzącą rybę... Tyle razy mnie ratowałeś, że chyba nie spłacę do końca mego długu- uśmiechnęła się, pokazując stos bialutkich zębów, które pewnie mają posłużyć do promowania własnego lokalu. Ciepłego, przytulnego lokalu, do którego jednak nikt nie przychodzi. Może to był po prostu jej błąd życiowy... Te i również się zdarzają nawet pewnym osobom, które zapewne chciałby spróbować czegoś nowego w swoim żywocie, zamiast jeno czynności w kółko powtarzać. Z uwagą wsłuchiwała się w słowa części męskiej (nie ma niestety koleżanki, a szkoda), by później na chwilę odłączyć się od rzeczywistości i powędrować do innego świata. Niezbyt dosłownie to należy ująć, albowiem stała w miejscu, patrząc tępo przed siebie. Gdyby ten świat był lepszym miejscem... Aż została z niego wyciągnięta, gdy usłyszała pytanie skierowane ku niej. - Przeziębiona byłam, ty zaś wody szukałeś. Pamięć czasami zawodna, jednak nie w tym wypadku!
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Wysłuchał spokojnie Keina, nie był urażony na jego słowa w kwestii słabości Berendara. Ale być może ma racje, miał pewnie szczęście, któż to wie. Jeśli chodziło o stan w tamtej chwili, no tak. Wilk oblepiony śniegiem po uszy raczej okazem wspaniałości nie był. Gdyby tylko wiedzieć ile czasu zmarnował, będąc ciągle w drodze - Byłeś wojownikiem powiadasz? - Zapytał basiora starszego od siebie nie tylko wiekiem, ale i doświadczeniem. Jak pamięć nie sięgał, on tego tematu nie zasięgnął nigdy. Nie była to jego natura. Bójki wolał unikać, zwłaszcza dla swojego zdrowia rzecz jasna - W niezbyt dobrym stanie? Ta, wyglądałem zupełnie jak te postacie przed domem. Pokryty grubo śniegiem. Ale masz rację, dała mi trochę w kość - Nie ukrywał, że Kein miał rację. Łatwo wtedy nie było, ale teraz jakby sobie to przypomniał, to mógłby się śmiać. Kolejny raz otarł się o to, co sądził że niedługo nastanie. Lecz nie mógł stracić teraz czujności. Uwagę zwrócił na Ongaku. Była ciekawa jego talizmanu czy też medalionu. Jak zwał tak zwał. Nie mógł jej trzymać w niepewności. Ale jak tylko wspomniała o Świętym Mikołaju, głową dał znak, że to o niego wtedy chodziło - Powiem, że łatwo nie było się dostać. Kilka innych oprócz mnie było, następnym razem poproś kogoś i na pewno zaprowadzi Cię tam - Co miał powiedzieć istotce, która uważała że nie była grzeczna? On tego nie mógł ocenić, ale uznał, że jego rada przyda się jej w następną zimę. Ciekawe czemu podobał się jej dosyć dziwaczna ozdoba na szyi - Służy, no cóż. Tylko ja o tym mogę wiedzieć. Powiedzmy, że ma to związek z kimś bliskim. Dobrze? - Spodziewał się drążenia tematu, lecz w sercu chciał, by nie pytała o więcej. Jednak gdy ino zaczęła mówić o ratowaniu, musiał się wtrącić - To był tylko raz. Nie masz już długu. Tylko masz uważać na siebie dobrze? Nie chce kolejnych widzieć tylko w wspomnieniach, proszę... - Od prośby powiedział resztę dosyć cicho.

Rozglądnął się dookoła. Cisza i spokój panowała. Ale tak się zastanowił nad jedną kwestią
- Właściwie. Jakieś plany macie? Dalsza droga? Odwiedzić kogoś może? - Zagaił do towarzyszy.
Sponsored content