Kącik Marano

Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Kącik Marano 1803256

Wszystko znajduje się w cudownym miejscu, gdzieś w głębi pustyni. Bardzo trudno dotrzeć do ów miejsca. Z daleka można ujrzeć jedynie niby łuk ze skał; nie wiadomo, jakim sposobem powstał. Gdy znajdziesz się już na miejscu, do oczu rzuci ci się spory dół. Zajrzysz - ujrzysz wodę, niebieściutką niczym w oceanie. Niektóre skały poobsuwały się w dół, tworząc niekształtne schodki prowadzące do wodopoju i nie tylko, ale o tym za chwilę. Wokół widnieje kilka drobnych palm i źdźbeł trawy, niektóre wyschnięte, niektóre zieloniutkie.
Pora na kulminacyjny moment. Gdy zejdziesz po ów 'schodkach' w dół, dotrzesz do wody. Ale czy tylko? Wilczyca, która jest poniekąd właścicielką tego miejsca, przypadkowo odkryła, że jest tam coś jeszcze. Przepłyń na drugą stronę. Znajdziesz się pod niby daszkiem zrobionym ze skał; wydawać ci się będzie, że za chwilę runą i zgniotą cię. Pójdź dalej, a ujrzysz wąski tunel. Odważ się i wejdź, a zaprowadzi cię on do siedziby Marano. Wadera sprytnie zasłania wejście lianami i liśćmi z lasu, wyglądającymi niczym zasłonka. Dodatkowo częściowo wejście tunelu zastawia skałami.



WNĘTRZE
Wewnątrz jaskini jest bardzo dużo miejsca. Dodatkowo jest ona podzielona na strefy/pokoje.

SALON
Pierwsza, największa 'sala' służy jako salon. Skóry upolowanych zwierząt są ułożone elegancko w pod jedną ze ścian, która - swoją drogą - jest umiejscowiona tuż przy lawie, tak, tak. Dlatego jest tam ciepło. Stąd w tym miejscu Marano śpi.
Dodatkowo przystroiła wnętrze lianami i liśćmi, by nieco 'udżunglić' swoje miejsce. Wygląda to ciekawie i bardzo ładnie.


SPIŻARNIA
Mniejszy 'pokoik', do którego dotrzeć można idąc przez salon, służy wilczycy jako spiżarnia. Trzyma tam wszelkie mięsa. W tym miejscu jest akurat chłodno, bo zewsząd [za skałą, oczywiście; to samo tyczy się lawy przy legowisku - jest kilka metrów za ścianą skalną] otacza je woda. W ten sposób pożywienie długo się nie psuje.

POKOIK PRÓB
To miejsce szczególnie lubi. Z mchu uformowała literę 'M' i umiejscowiła ją na ścianie. Tu też ma bardzo dużo wolnego miejsca. Otoczenie, tak samo jak w przypadku salonu, przystrojone jest zieleniną.
W tej 'komnacie' będzie trzymała przydatne rzeczy do śpiewania, tak, właśnie! Wciąż zbiera się na wycieczkę do miasta i odszukanie kilku potrzebnych rzeczy. Ale dlaczego 'pokoik prób'? Dlatego, że tu będzie doskonalić swe muzyczne zdolności. Może nie sama, a z kimś jeszcze? Wszystko wyjdzie w praniu!
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Jako że userka Marano tak chciała, piszę posta jako pierwsza. Łiskas szedł za Marano. Prawdę mówiąc, otoczenie było nietypowe i piękne, aż miło patrzeć. Tylko ciemno, wszędzie ciemno. Jeden, jedyny minus. Już zapomniał o tym, że wadera utarła mu nosa, ożywił się nieco. Nawet jego krok stał się bardziej skoczny. W większej części jednak dlatego, że z głowy wyleciało mu, co było źródłem jego ogólnie kiepskiego stanu psychicznego. Choć nie było tak źle jak na początku, to i jednak. Może dzięki tej krainie zapomni o tym elemencie przeszłości? Oby.
- To tu? - zapytał się, szczerze zaciekawiony.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
No to przyprowadziła go. Póki co znajdowali się na górze, jeszcze nie zeszli do jej siedziby.
Wiesz, nie mieszkam tutaj. Znaczy tutaj, ale nieco niżej. Chodź — kiwnęła głową.
Powoli zaczęła schodzić niżej po niby schodkach. Przy samej wodzie skręciła, prawie wpadając do ociupinkę zimnej wody. Zaśmiała się cicho, jakby gorzko. Szybciutko znalazła się pod zasłoniętym głazem wejściem. Odsunęła go zręcznie i odchyliła zrobioną z liści i pnączy zasłonę.
Panie przodem... — zachichotała, wskazując łapą głębię jaskini i wpuszczając go pierwszego.
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Ano, faktycznie tu nie mieszkała. Kto mieszka na dworze? Chyba nikt... Zaskoczyło go to, że w dole zobaczył wodę. To nie była pustynia? Ale... na pustyni też jest czasem woda, faktycznie. No, niemniej. Wracając do fabuły - wilk wydął dolną wargę na "Panie przodem". Może tam w środku była pułapka? Nie wyczuwał niebezpieczeństwa, ani złych intencji wadery, tak więc ruszył dziarsko do przodu. To znaczy, dziarsko, gdy tylko zapomniał o tym, co powiedziała dopiero Marano. Taki tylko częściowo pamiętliwy z niego osobnik, no cóż. W końcu dotarł do głównego pomieszczenia, a tam oto: lawa. Spłoszył się chwilowo, ale skoro samica tu mieszkała... to chyba nie jest niebezpieczne. Podszedł bliżej cieczy, którą pierwszy raz na oczy widział. Gorąca. Będzie się jej musiał zapytać, co to ca dziwna woda. Oczywiście, że nie wiedział czym jest lawa.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Ruszyła oczywiście za nim. Poruszała delikatnie ogonem do niemego rytmu. W głowie grała jej melodia, znana tylko i wyłącznie Marano. Stanęła obok basiora. Przyglądał się lawie.
Patrzysz na tę lawę jakbyś pierwszy raz w życiu coś takiego widział — skomentowała, uśmiechając się wrednie. — Właściwie to z jakiej ty jesteś watahy? Ty wiesz, że ja należę do Ognia, więc chyba pora na rewanżyk z twojej strony, prawda?
Lawa powodowała, że w środku było nawet jasno. I ciepło. Naprawdę, bardzo ciepło. Teraz mogła mu się przyjrzeć uważniej. Oczywiście nie robiła tego tak perfidnie tylko ukradkiem. Brązowe futro, na pysku jaśniejsze; żółte ślepia; szrama na lewym udzie. Skrzywiła się widząc tę ranę. Na razie nie spyta. Może mieć z nią złe skojarzenia. Marano nie jest wścibska. Troszkę tam była ciekawa, ale jednak udało jej się ugryźć w język.
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Prawdę mówiąc, z tą szramą na udzie wilk nie miał aż tak złych wspomnień, ale nie mógł tego powiedzieć Marano, gdyż tylko userka miała moc czytania postów. On jedynie dialogi i gesty widział, biedaczyna.
- A więc to się nazywa lawa... - mruknął, przymykając lekko oczy; przyjemnie ciepło go ogarnęło. - Owszem, pierwszy raz coś takiego widzę.
Chwilę jeszcze poczekał, nim odpowiedział na pytanie wadery. Tak przytulnie to było... tylko czy na terenie jego watahy byłoby tak samo? Jeśli nie, to chyba będzie tu czestym gościem.
- Należę do Watahy Wody. - odparł, rozglądając się po pomieszczeniu. Spore. I prowadziło do innych pomieszczeń. Ostatecznie spojrzał na Marano.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Nigdy nie widział lawy? Że jak? Dla Marano ta gorąca ciecz była czymś, co widuje się praktycznie na co dzień, stąd to wielkie zdziwienie. Zaraz jednak wszystko stało się jasne, kiedy usłyszała słowo 'woda'. Wataha Wody. Neutralne stosunki, więc nie musi się obawiać, że Alastair wykopie ją ze stada za znajomość z nim.
I wszystko jasne... — skomentowała. Kiedy na nią spojrzał, ona także uniosła wzrok na basiora. Uśmiechnęła się lekko. — Jeśli chcesz to możesz się tutaj rozejrzeć. Nie mam tu raczej nic cennego, więc nawet gdybyś był złodziejaszkiem to nie będę miała za czym lamentować. — zachichotała, przykładając prawą łapkę do pyszczka podczas tej czynności. Oczka były żółte. Czerwień zniknęła całkowicie. Nie gniewała się już nawet za nazwanie jej Barano przez Whiskasa. Mimo wszystko, jeżeli samiec wyprowadzi ją z równowagi to z pewnością użyje jego nowego pseudonimu, jakże twórczego: kocia karma.
Do oczu rzucił jej się nieśmiertelnik basiora. Słyszała o tych wisiorkach. Podobały jej się od dzieciństwa. Whisk spełniał kilka jej warunków dotyczących idealnego partnera. Zawsze miała słabość do muzyków. Chwila, co? Marano była senna, bo już od dawna nie zmrużyła oka ani na chwilę. Ziewnęła i powoli podeszła do swojego legowiska. Wskoczyła na ciepłe, mięciutkie skóry. Przekręciła się na plecy i westchnęła. Powieki stały się strasznie ciężkie... Długo z nimi nie walczyła, już po chwili zapadła w czujny sen.

Marano śpi, jednak wszystko słyszy. Prawdopodobnie będzie drzemać przez okres dwóch-trzech postów, a w opisach będą zamieszczane wyłącznie jej sny.
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Gdy wadera zapadła w sen, basior uśmiechnął się krótko. Należała z pewnością to grupy tych piękniejszych, ale ćśśś~ Tego nikt nie wiedział. Rozejrzał się po jej jaskini, coby zapoznać się z jego otoczeniem. Lawa dawała światło, więc wszystko dookoła widział. Ładny kącik, swoją drogą. I dużo miejsca, a te liany i liście dawały ładny efekt. Podszedł do jednego z mniejszych pomieszczeń. Było tam zdecydowanie chłodniej, czuł to, a zapach mięsa podpowiedział mu, że to może być spiżarnia. Podszedł więc gdzieś indziej, do kolejnego pomieszczenia, zaciekawiony tym, co mógłby tam znaleźć.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
A więc spała... Pora na sen!


Szła przed siebie. Wolno, i może nawet z gracją. Stawiała niewielkie kroki. Wokół było jasno, biało wręcz. Jak w rzeźni. Wszystko błyszczało, rażąc w oczy. Powietrze było strasznie rzadkie, więc oddychanie sprawiało trudność. Marano była otoczona przez ściany, bieluteńkie. Warto dodać, że znajdowała się w jakby tunelu. Przyspieszyła. Wydawało jej się, że trasa nie ma końca. Kiedy zbliżała się do wyjścia, ono wtórnie oddalało się i cała zabawa rozpoczynała się od nowa. Wszelkie starania opłaciły się i dotarła do końca. Spojrzała w dół. Chmury. Pełno chmur. I nagle coś ją zepchnęło. Spadała, jednak otoczenie się nie zmieniało. Nagle cała biel została zastąpiona przez czerwień. Zobaczyła w pobliżu Whiskasa. Czuła gniew. Rozpierał ją. Ruszyła ku niemu z chęcią rozszarpania go. Potem nagle odcień żółci. Brązowy basior pojawił się w innym miejscu. Już nie była zła. Teraz chciało jej się śmiać. Znów szła w jego stronę. I tak kolejno zmieniały się barwy. Na koniec wszystko było różowe. On pojawił się tuż obok niej. Grał cicho jakąś melodię na swojej gitarze. Marano siedziała wpatrując się w niego i wciąż uśmiechając...
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Nie tylko we śnie wadery grał na gitarze. Whisk wszedł do pokoju, gdzie była litera "M" powieszona na ścianie. Było tu kilka instrumentów. Widocznie Marano interesowała się muzyką. Wilk odetchnął cicho i zdjął swój instrument z pleców. Usiadł wygodnie na ziemi, oparł się o ścianę, i zaczął cichutko grać. Nie chciał jej obudzić. Uśmiechnął się łagodnie i przymknął oczy, pysk nieco unosząc. Już był całkowicie spokojny - w końcu znalazł się ponownie w swoim własnym świecie, który był powiązany z tropieniem i muzyką. Nie było zbyt łatwo grać na gitarze będąc wilczą kreaturą, ale zdążył się już dawno temu wyćwiczyć, więc nie sprawiało mu to żadnych problemów. Nawet, gdyby nie był oparty o ścianę.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Uśmiechali się do siebie cały czas. Słuchała cudownego dźwięku, który wypływał spod jego łap. Róż panujący wokół nasilił się. I nagle wszystko się zmieniło. Zapanowała barwa czerni. Marano rozejrzała się. Nigdzie nie było Whiskasa. Przerażona wołała go, biegała w kółko. Na marne. Załamała się i po prostu poddała...



Zbudziła się, nienaturalnie szybko oddychając. Musiała przyzwyczaić wzrok do jasności panującej wokół. Nie była zbyt mocna, jednak zawsze jakaś. Do jej uszu dobiegł znajomy dźwięk. Ktoś grał na gitarze. Początkowo wydawało jej się, że to złudzenie, jednak w miarę jak coraz bardziej się wybudzała - tak też rozumiała, że to Whisk. Podniosła się cicho. Prawie wygrzmociła się, kiedy skradała się na paluszkach w stronę "pokoiku prób", bo właśnie stamtąd ów dźwięk dobiegał. Stanęła w przejściu i spoglądała na basiora. Starała się pozostać w ukryciu. Wspominałam już kiedyś, że Marano jest niezdarna? A kiedy mówię, że jest niezdarna to znaczy, że jest naprawdę, NAPRAWDĘ niezdarna. Potknęła się o własne łapy, przez co uderzyła bokiem o ścianę, a że skała w środku była ociupinkę pusta to narobiła tym hałasu. Zrobiło jej się głupio. Na pewno to usłyszał.
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Oczywiście, że wilk się odrobinę spłoszył, gdy nagłe, puste uderzenie przywołało go do rzeczywistości. Nie zaprzestał gry na gitarze, jeno uśmiech zniknął, a sam Whisk rzucił okiem na źródło hałasu, w razie, gdyby ktoś jednak próbował go zabić. Marano? Czyli obudził ją. Westchnął ciężko, patrząc znów w inną stronę niż ona była. Nie dokończył tego kawałka. Zaczął nucić po cichu piosenkę. Dopiero gdy skończył, podniósł się i oparł gitarę o ścianę. Trochę go już w plecy uwierała, więc przydałby mu się odpoczynek od niej.
- Widzę, że się obudziłaś. I słyszę... - Na te ostatnie słowa wyszczerzył zęby w krótkim uśmiechu. Po prostu rozbawiła go trochę niezdarność wadery, ot co! No i zły już nie był.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Zarumieniła się znacząco. Nie patrzyła na niego, po prostu nie mogła. I tak już było jej głupio. Na dodatek ten jego komentarz... Zaczerwieniła się mocniej. Wiedziała, że jest niezdarna, co potrafiła udowodnić kilkoma porządnymi przykładzikami. Na szczęście nie lubiła wracać do przeszłości. Dosyć już się w życiu nawstydziła...
Nie obudziłeś mnie, spokojnie... Sama się przebudziłam. Usłyszałam jak grasz i chciałam podejść bliżej, trochę więcej posłuchać, ale przez swoją grację słonia... sam wiesz — dopiero teraz uniosła wzrok i uśmiechnęła się głupkowato. — Ale luz, jeszcze przez swoją niezdarność nikomu nie połamałam kości. Nie licząc moich... Raz prawie spadłam z przepaści, a innym razem prawie się utopiłam... Eugh, nieważne. — zapomniała się.
Kolejny raz rumieniec zawitał na jej pyszczku. Położyła uszy po sobie i wbiła wzrok w ścianę obok Whiska. Jak zwykle nie potrafi ugryźć się w język!
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Basior podszedł do wadery, zatrzymując się dwa metry przed nią, i usiadł.
- Ha, wypadki chodzą po wilkach, niestety. - odparł, uśmiechając się z rozbawienia. - Ja za to bywam roztrzepany, raz niemal zapomniałem wciąż ze sobą gitarę, przez co zostałaby gdzieś daleko, i musiałbym się po nią wracać. Za to mój nieśmiertelnik zgubiłem w środku lasu, niestety, dość późno to zauważyłem i dobre dwie godziny zmarnowałem na szukanie go.
No, kości też kiedyś sobie połamał, gdy raz natrafił na nową woń i śledził ją do końca... trochę za bardzo do końca(:P). A właścicielem zapachu był niedźwiedź. Teraz śmiał się z tamtego wydarzenia, ale wtedy to było straszne, długo musiał się kurować. Ponad miesiąc, jeśli nie dłużej.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Zaśmiała się krótko. Nie była pewna, czy gest ten był na miejscu. Zauważyła, że bardzo zależało mu na gadżetach. Wyśmiać nie mogła, gdyż sama potrafiła być drobiazgowa. Rozumiała go doskonale. Gdy to ona zgubiła cokolwiek ze swego "asortymentu"... huh, istna masakra.
Nie żebym była wścibska czy coś, ale... co masz wygrawerowane na nieśmiertelniku? Wiem, że każdy ma coś innego, dlatego są tak wyjątkowe. Ciekawi mnie, czym ty kierujesz się w życiu. — uśmiechnęła się niepewnie, a i może nawet uroczo. Jej oczy miały barwę żółtawą.
W pewnej chwili poczuła nieprzyjemne drapanie w gardle. Zakaszlała gwałtownie, przekręcając łeb na bok, by nie roznosić zarazków. Przy drugim napadzie kaszlu przykryła pyszczek łapą. Chyba ktoś tu się przeziębił. Chwila spokoju, kilka spokojnych wdechów... i tym razem dopadło ją kichanie. Raz za razem padało głośne 'Apsik!'. Na szczęście nie było kataru, bo tego nienawidziła szczerze. Poczuła uderzenie gorąca. Potem silne zimno, aż zaszczękała zębami. I znów upał. Gorączka? Najwyraźniej. Strasznie rozbolała ją głowa, a i pojawiły się także zawroty głowy. Nie informowała jednak Whiska o swoich dolegliwościach. Wiedział jedynie o kaszlu i kichaniu, bo tyle mógł usłyszeć. Chyba że był jasnowidzem...
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Whisk westchnął cicho, nie tracąc jednak uśmiechu. No, bo jak można być smutnym, kiedy tu taka urocza panienka stoi?
- Niekoniecznie są takie wyjątkowe, spotykałem osoby, które grawerowały na nim po prostu czyjeś imię, albo coś, co ktoś już miał. Zwyczajnie, zgapili czyjąś ideę, albo w ogóle nie byli oryginalni by się podlizać komuś. - odparł, machnąwszy lekko ogonem. - Mój nieśmiertelnik początkowo był pusty, nie chciałem bowiem z góry popełniać błędu i grawerować czegokolwiek, a później szukać nowego, bo idea się zmieniła.
Whiskas złapał wisiorek i pokazał go waderze, napisem do góry. Tak, by mogła normalnie przeczytać.
- Ów głosi moją własną myśl przewodnią, która brzmi: DREAMS COME TRUE. Jeśli nie umiesz angielskiego, to oto ci przedstawiam tłumaczenie: Marzenia się spełniają. I tego się trzymam. - Oczywiście, jeśli userka Marano się zgodzi, brązowy wilk wygłosił to zanim jeszcze Marano zaczęła kaszleć i kichać. Gdy jednak zauważył, że coś jest nie tak, uśmiech zniknął. Basior zaniepokoił się.
- Wszystko w porządku, Marano? - zapytał się. Nie było normalne to, że waderę dopadł atak kaszlu, a później kichała głośno... zbyt głośno, niż gdyby była zdrowa. Tak przynajmniej sądził wilk, z własnego doświadczenia. Gdyby mu powiedziała, że wszystko porządku, z oporem by uwierzył, ale wciąż by ją uważnie obserwował i się niepokoił, tak jak teraz.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Zgoda, zgoda! Powiedział to zanim jeszcze zaczęła kaszleć, kichać i ogólnie źle się czuć. Dajmy na to, że zareagowała szerokim uśmiechem. Potrafiła angielski, więc tłumaczenie było zbędne. No a potem działo się to, co zostało już opisane. Marano zacisnęła zęby. Nie chciała go martwić - ha, martwić... on mnie pewnie nawet nie lubi - swoim stanem.
Tak! Nie? Nie wiem... — jęknęła; była to odpowiedź na jego pytanie, czy wszystko jest w porządku. Co prawda mogło zabrzmieć to bardzo dziwnie, ale ona naprawdę nie wiedziała już, jak się czuje. Momentami czuła się jakby była leciutka niczym piórko, a zaraz potem miała problem z oddychaniem i drapało ją w gardle. — Czuję się dziwnie. — wyznała, oddychając głośno.
W pewnym momencie zawroty głowy nasiliły się tak bardzo, że wilczyca niemal nie padła na ziemię. Ulgę przynosiło zamykanie - albo chociażby przymykanie - oczu. Wdychanie powietrza przychodziło jej z trudem, gdyż nawet najmniejszy wdech powodował okropny ból klatki piersiowej.
Powinnam się przewietrzyć... — to rzekłszy po prostu skierowała się chwiejnym krokiem w stronę wyjścia. Skronie pulsowały. Wreszcie dotarła na zewnątrz. Kiedy szła, ani razu nie obejrzała się za siebie z zamiarem sprawdzenia, czy samiec podąża za nią. Wszystko jej było jedno. Z jednej strony chciała zostać sama, a z drugiej - potrzebowała czyjejś bliskości. A on był akurat kimś idealnym. Kimś do kogo miała ochotę się przytulić i...
Chwila, co?
Znalazła się na zewnątrz. Nie ominęła jej zimna kąpiel. Straciła równowagę idąc po cienkim fragmencie terenu i wpadła do lodowatej wręcz wody. Wyskoczyła z niej błyskawicznie. Trzęsąc się, kontynuowała "podróż". Wreszcie dotarła do niby-schodów i powoli wdrapała się na samą górę. Przeszła jeszcze kilka kroków, po czym usiadła, ciężko wzdychając. Uniosła głowę i wzrok wbiła w niebo. Widziała migocące gwiazdy. Ah, czyli noc... Mroźny wiatr uderzył w jej grzbiet, przez co zaczęła szczękać zębami z zimna. Wszystko to winą było nieplanowanej kąpieli.
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Dziwnie? Basior zaniepokoił się, bardzo. Gdy wadera ruszyła na zewnątrz, on jeszcze chwilę posiedział, ale, zważywszy na jej stan, szybko się rozmyślił i poszedł za nią. Utrzymywał dystans, gdyż nie wiedział, czy w ogóle chciała go widzieć. Niemniej, wystraszył się, gdy ta wpadła do wody, odetchnął zaś z ulgą, gdy z niej wyskoczyła. Chociaż nie. Mogłaby się przeziębić. Już i tak nie wyglądało to dobrze. Wszedł za nią po "schodach". Akurat zawiał mocniej wiatr, przez co wilczyca zaczęła szczękać zębami - natychmiast znalazł się tuż przy niej. Usiadłszy, ogonem otoczył jej łapy, coby choć trochę ciepła u niej utrzymać. Również bokiem do niej przylgnął. Jeszcze jakieś choróbsko złapie, albo coś gorszego...
- Musisz wrócić do środka, inaczej się przeziębisz. - powiedział poważnie, z nutą zmartwienia w głosie. To nie było tak, że się pokłócił i już jej nie lubił, i nie polubi. Duma ucichła, o spięciu niemal zapomniał. Teraz znów był tym "normalniejszym" sobą.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Więc przyszedł... Nie zostawił jej. Poczuła się dziwnie... dziwnie dobrze. Gdyby nie wszystkie bóle i okropne samopoczucie, zapewne uśmiechnęłaby najszerzej jak tylko potrafi. Jej umysł przepełniały teraz myśli, bardzo negatywne. Zastanawiała się, co jej dolega i jak to jest poważne. A że nasza Marano lubi sobie wiele rzeczy wyolbrzymiać...
Gdy owinął swój ogon wokół jej łap, kończyny zapiekły ją dziwnie w miejscach, których on dotknął. To samo odczucie towarzyszyło jej w momencie, gdy Whisk przylgnął do niej bokiem. Nie była przyzwyczajona do takiej bliskości, jednakże nie oponowała. Po prostu było to dla niej ociupinkę krępujące, ale nie złe. Podobało jej się, do czego pod żadnym pozorem by się nie przyznała. Głowa w jednej chwili stała się zbyt ciężka i po prostu oparła ją o wilka siedzącego obok. Starała się ją utrzymać, ale nie mogła. Grawitacja wygrała. Ha, jaka tam grawitacja! Ona tego chciała, a zmęczenie pierwszy raz w życiu okazało się przydatne. Po kilku sekundach poderwała łeb. Zrobiło jej się ciut głupio, dlatego też oblała się rumieńcem. A potem ten nakaz powrotu do środka, bo tutaj się przeziębi. Była dorosła, wiedziała co jest dla niej dobre i nie tolerowała rozkazów, ale tym razem nie miała ochoty na sprzeczki. Po prostu brakowało jej siły.

Skoro tak uważasz... — mruknęła, nadal delikatnie drżąc. Nie były to już aż tak mocne wstrząsy jak początkowo.
Podniosła się bardzo wolno i ruszyła w kierunku niby-schodów. Powolutku zeszła na dół, a potem ostrożnie obok wody. Tym razem obyło się bez zbędnej kąpieli. Weszła do środka i od razu poczuła uderzenie gorąca. Lawa robiła swoje. Natychmiast usadowiła się na legowisku. Było bardzo duże. Zasnęła jeszcze zanim Whiskas przybył. W trakcie snu dopadła ją gorączka, a co się za tym ciągnie - ogromne zimno. Trzęsła się jakby dostała ataku epilepsji!
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Ano, nie przeszkadzało mu, gdy wadera oparła głowę o niego. Choć w pierwszym odruchu miał ochotę się odsunąć - wina niemiłych wspomnień związanych z pewną waderą - ale z drugiej strony wydało mu się to... miłe. Definitywnie. Również dobrze, że Marano posłuchała jego porady i wróciła. Ruszył za nią, znów trzymając dystans. Wpierw rozejrzał się, chcąc obadać otoczenie. Dzięki gwiazdom i księżycowi nie było tak ciemno, zakładając, że jest noc. Gdy dotarł do środka, ta już spała. Widział, że coś zdecydowanie jest nie tak: trzęsła się jak galareta! Westchnął cicho i, nie szukając już nawet niczego do przykrycia jej, bo wtedy mogłaby się zagotować przy tej lawie, położył się, przylgnąwszy do niej bokiem, gdyż ułożył się na brzuchu. No, to teraz wilczyca musiałaby się przespać...
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Aww, to mogłoby wyglądać słodko. Niestety Marano nie mogła powzdychać z zachwytu, bo po prostu spała. A raczej snów na jawie nie miała, chyba... Nieświadomie również wtuliła się w Whiskasa mocniej. Chciwie wyłapywała jak najwięcej ciepła. Drgawki po jakimś czasie ustąpiły. Wilczyca spała w najlepsze. Nie będzie opisu snu, bo tym razem o nim zapomni. Nie zapamięta go, tak jak to jej właścicielka ma praktycznie zawsze; tylko dwa lub trzy fajniuchne sny zachowały się w jej pamięci, a reszta to... szkoda słów, albo koszmary, albo taki debilizm, że już nie wiadomo, co robić. Wróćmy do naszej śpiącej królewny. Załóżmy, że spała do rana. Zbudziła się wcześnie, bodajże jeszcze przed świtem. Otworzyła leniwie oczy. Widziała jakieś łapy. Ale było ich za dużo, ona przecież miała tylko cztery. I miały jedną barwę. Po chwili zorientowała się, że leży na Whisku! Dziwne było to, że podobało jej się. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że musiała pilnie opróżnić pęcherz. To było naprawdę silne pragnienie.
Whisk... Wstawaj... — wymamrotała, po czym klepnęła go delikatnie łapką. Miała nadzieję, że to zadziała, a jeżeli nie - uderzy mocniej.

daję ci pomysł, by Whisk zrobił sobie z Marano swojego własnego pluszaka i przerzucił ją przez siebie, nadal śpiąc; mile widziane także głupie teksty rzucane przez sen. XD
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Również i Whisk'a po jakimś czasie zmęczenie zmogło i zasnął niedługo po waderze. A rano... no cóż, nie obudził się, sen nie chciał jakoś minąć. Niestety, delikatne klepnięcie Marano wybudziło go częściowo, przez co wciąż był nie do końca świadomy.
- Jeszcze chwilkę, mamo... - mruknął, próbując przewrócić się na bok. Nie przeszkodził mu ciężar, który go odrobinę gniótł. Był na tyle silny, że udało mu się wykonać tę czynność, a gdy poczuł coś miękkiego obok siebie, przytulił to. Oczywiście, że tym miękkim "czymś" była Baraninka. Wtulił pysk w coś, co uznał za skóry zwierzęce(u siebie też spał na skórach, i najczęściej się do nich przytulał, by było mu cieplej). No to teraz samica będzie miała problem. :>
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Pisnęła, kiedy przerzucił ją przez siebie. Super, jedynie pogorszyła sprawę. Nie żeby miała coś do tego, by robił sobie z niej prywatnego misia, ale... no cóż, naprawdę musiała psi-psi. Zapewne cieszyłaby się z tego przytulasa, ale nie mogła. Próbowała się wyrwać, ale trzymał ją jakby była ostatnim kawałkiem mięsa na świecie! Poza tym była mała i o wiele słabsza od niego. Czuła, że za chwilę nie wytrzyma. Na niewielkiej skałce służącej jako stół stał niewielki wazonik z wodą i kwiatkami. Jeżeli będzie miała tyle szczęścia to jednym machnięciem łapką strąci go i obudzi lodowatą wodą Whiska. Żal jej było go budzić, bo spał całkiem uroczo...
Chwila, co?
Wracając... Zdecydowała się podjąć te jakże drastyczne środki. Cóż, sam ją do tego zmusił! Wyciągnęła prawą łapę i zaczęła nią machać, starając się dosięgnąć wazonika. Odniosła powodzenie, hura! Woda uderzyła prosto w pysk samca. Marano przyłożyła łapkę do pyszczka i zachichotała.
Whisk
Dorosły

Whisk


Male Liczba postów : 51

     
Ach, przyjemny sen... tylko coś mu się próbowało wyszarpać z łap. Zdobycz? Nie puszczał. Niestety, w pewnej chwili fala zimna ogarnęła jego głowę, zupełnie jakby ktoś ją próbował zamrozić. Wyrwało go to ze snu, ale nie tylko; puścił gwałtownie Marano i podskoczył. Dobrze, że do lawy nie wpadł, bo byłoby kiepsko.
-Co, gdzie, kiedy jak? - powiedział, rozglądając się. Początkowo stał szytwno, podnosząc ogon na poziom grzbietu. Szybko zajarzył jednak co się dzieje, rozluźnił, i potrząsnął łbem. Spojrzał pytająco na Marano.
- Co to było? - zapytał, zdenerwowany ździebko. Czyżby ktoś próbował go zaatakować, gdy smacznie sobie spał?
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Kiedy tylko poczuła, że już nikt jej nie trzyma - podniosła się błyskawicznie i odskoczyła na bok. Najpierw wyglądała na spłoszoną, jakby niezamierzanie go oblała i to wszystko miało być jednym wielkim wypadkiem, jednakże nie wytrzymała i wybuchnęła nagle śmiechem.
Przepraszam, ale innego wyjścia nie było! — śmiejąc się wybiegła z jaskini na zewnątrz. Niemal nie rozsadziło jej pęcherza! Była pewna, że gdy wróci to zastanie Whiska naburmuszonego. Wciąż widziała jego przerażoną minę, kiedy podrywał się cały mokry. Po ulżeniu sobie w pobliskich krzakach - wróciła. Powolutku i cicho weszła do środka. Whisk wyglądał jak tonący kotek! Trzeba przyznać, że całkiem uroczo. Marano przegryzła dolną wargę. Trzęsła się lekko przez wstrzymywanie śmiechu. W końcu nie wytrzymała. — Wybacz, naprawdę... nie miałam wyboru... — leżała na grzbiecie i śmiała się bardzo głośno, widząc go mokrego.
Sponsored content