Wodospad Snów

Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Wolne stworzenie. Uwolnienie. To były też dobre słowa aby opisać obecny stan Asjeny. Smoczyca była więziona przez kilkadziesiąt lat, próbowano ją.. oswoić. Ha! Głupie dwunogi, smoczyca była dzikim zwierzęciem, nie mówiła i słuchała tylko instynktu jak drapieżnik. Wolność. Ten wiatr co muskał jej skrzydła, całe ciało przedzierało się przez powietrze z gracją i.. jakby dzikością. Smoczyca leciała nad wodospadami, na dużych wysokościach czuła się naprawdę jak wolny duch. Była usposobieniem odzyskanej wolności i nieokrzesanej dzikości. Jej ciało było lekko mokre od wody, łapą dotykała co jakiś czas zimnej substancji. Nagle w oddali zauważyła.. wilki. No niby zwykłe danie w jej menu, ale.. Ten drugi miał skrzydła. A to co nieznane odruchowo wywoływało w niej agresję na średnim poziomie. Wylądowała więc parę metrów przed wilkami i wbiła ślepia w tego ze skrzydłami. Skrzydła zgięła, tylne łapy nieco wyprostowała, przednie ugięła wyszczerzyła kły. Ten osobnik ją niepokoił. To nie jest normalne aby to coś miało skrzydła. A może długotrwały pobyt w zamknięciu jej nie służy? Cóż, to jest bardzo możliwe. Niemniej, wilki miały przed sobą dzikiego smoka i tyle.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Widzę, że cię to nie przeraziło. Czyżby to znaczyło, że nie wierzysz w moją historię? No cóż, nie zmuszam cię do tego - dodała po chwili, z lekkim zdziwieniem na twarzy. Oj, gdyby Alastair znał prawdę o jej dawnym życiu...
Po krótkiej chwili zdjęła płaszcz i wyjęła to, co w nim było. Maskotka z podobną pelerynką oraz innym futerkiem od Lacie. Brązowym, jakby co. To ona, to przytulanka miała w sobie tyle mocy. Postawiła ją na ziemi, ale z jej głową coś było nie tak (maskotki). A no tak, przecież Kein odciął jej łeb, przez co mała musiała ją zszywać.
Spragniona podszedła bliżej do źródełka wody, schylając się lekko i biorąc łyk świeżej wody. Normalka, powiedziałabym tak. Lacie nawet nie znała prawdy o tym miejscu, ale ją to zbyt nie obchodziło. Interesowała się raczej tym, żeby uzupełnić braki w organizmie. Na szczęście nie wpadła do wody, jednak lekko dotknęła ją łapką. Lekko zdrętwiała jej, pod wpływem wydobywającej się ostatnio aury. Nie powinna tak robić, no ale cóż... Smok, który wziął ją i chciał zjeść. Wtedy jej moc nagle się zwiększyła. Można to porównać do Ying-Yang, równowagą między dobrem a złem. Ale to tak na marginesie.
- Nienawidzę swojej rodziny, tylko matkę kochałam, nazywała się ona Abbys. Tylko szkoda, że nie mogła niczego zrobić, by mi pomóc, jednak nie mam jej tego za złe. A co do drugiej szansy - wykorzystałam ją, ale pod inną osobowością, niestety.
Po chwili zauważyła smoka, no chyba za dużo jest ich ostatnio! Wylądował przed nimi, a sam wpatrywał się w Alastaira. Po ostatnim spotkaniu miała ich serdecznie dosyć. Westchnęła, możliwie szykując się do ataku. Może dzięki temu samiec uwierzy w jej historię. Bacznym okiem spojrzała na gada, obserwując każdy jego krok. Może to samica? Meh, lepiej pozostawmy to za sobą.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair, wychowany w watasze notabene mającej przyjazne stosunki ze smokami, nie przeraził się smoczycy. Nie od razu, przynajmniej. Jej wyraźnie bojowe nastawienie oraz agresywna postawa zaniepokoiła go na tyle, by odruchowo ciałem swoim osłonił szczenię. Jako przywódca stada przywykł do tego, że czasami trzeba mocno dostać po łbie w ramach ochrony członków watahy. Nie wiedział, do którego ze stad przynależy Lacie, niemniej jednak uznał, że niezależnie od przynależności - była przecie dzieckiem. A dziecka skrzywdzić nie pozwoli. Dzielnie i odważnie wytrzymał spojrzenie smoka, stojąc pomiędzy gadem a szczenięciem. Nie napinał mięśni, przeciwnie, wyglądał na całkiem rozluźnionego. Odwrócił na moment głowę w stronę niebieskookiej, bo w końcu nagłe pojawienie się smoka nie dawało mu powodu, by przerywać konwersację i nie reagować na słowa towarzyszki. Aż takim burakiem to on chyba nie był.
- Powiedzmy, że wiele już widziałem i zwykle nie tak łatwo mnie przerazić. A co do rodziny... Jak dorośniesz, może założysz własną, której wynagrodzisz wszelkie krzywdy? To już będzie pewien rodzaj pokuty - rzekł pogodnie, mrugnąwszy do niej okiem, coby dodać jej nieco otuchy. Zaraz też obrócił głowę tak, by z powrotem spojrzeć na smoka.
- Nie szukamy problemów. Nie rozumiem Twojego gniewu, ale jeśli będziesz chciała mi wyjaśnić jego powody, na pewno jakoś temu zaradzimy. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Rozluźnij się, usiądź z nami - rzekł spokojnie, łagodnie uśmiechając się w kierunku ogromnego stwora.  
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Serio? Mówią? To jeszcze bardziej zaniepokoiło smoczycę i nastroszyła swoje pióra na grzbiecie. Nie rozumiała co mówią, co od niej chcą. Jej chodziło po głowie albo zbadanie tego przedmiotu obserwowań, albo pozbycia się go. Było jej to obojętne. Postąpiła krok w przód, potem powoli po okręgu, cała spięta. Ogon wyraźnie zesztywniał. Zaraz coś jednak zaświeciło się we łbie dzikiej Asjeny. Wilki otwierały pyski, coś się z nich wydobywało. A ona tego nie potrafiła zbyt dobrze. po długich i wyraźnych wysiłkach, bardzo niewyraźnie wysyczała - Sskrzydła-
Brzmiało to bardziej jak niewyraźne mamrotanie, jednak aby dać jakąś wskazówkę wilkom, wskazała na narzędzia lotu białego basiora. Smok. Uważają pewnie że wszystko rozumie. Dlaczego? To było naprawdę nienormalne i niecodzienne dla Asjeny.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
No to wszystko stało się jasne - smoczyca zainteresowała się skrzydłami basiora. Po krótkiej chwili wyszła z tyłów basiora, nie bojąc się smoka. Ma przecież w zanadrzu swoją moc, czyż nie? Jej łapy stąpały po ziemi cichutko i pewnie, jednak ostrożnie. Zdziczały smok mógłby w każdej chwili ją zaatakować, potraktować jako deser. No cóż, uroki Wiecznego Dzieciaka. Bycie łatwą przekąską dla innych. Jedna z jej łap stąpała niezbyt dobrze, ale cóż zrobić? Musi ochłonąć, zapomnieć o tamtym wypadku. Ale jak? Tutaj ma jego źródło - gad, smok, stwór. Potrafiła zaprzyjaźnić się ze smokiem, ale jeżeli ten porywa ją jako żarcie, cóż zrobić? Usiadła, zakładając płaszcz pełnej kontry, jakby się przytrafiło oberwać. Na szyi naszyjnik, który zdjęła i trzymała w drugiej łapie. W razie krwawiącego łba lub czegoś innego.
- Ja rodziny nie będę miała. W ogóle jej nie mogę mieć - dodała po krótszej chwili, wpatrując się w smoka.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair, pozostając nadal ze stoickim spokojem wymalowanym w spojrzeniu szmaragdowych oczu, poruszył powoluteńku skrzydłami, w niezmiernie niespiesznym tempie je rozkładając. Nie chciał w końcu zezłościć smoka, a jedynie zaprezentować to, co tak go zainteresowało. Białe, pokryte przyjemnie miękkimi piórami, całkiem rozłożyste niczym u albatrosa. Powód do dumy, niemniej jednak zdobyte przez przypadek, nie obnosił się toteż z ich posiadaniem. Był też jednym z tych, którzy uznawali, iż smoki zdecydowanie bardziej przystosowane do lotu, naturalniej w takowej sytuacji się prezentujące. Dlatego poczuł się nieco dziwnie, kiedy gada zainteresowały jego lotne kończyny. Kątem oka dostrzegł, iż jedna z łap szczenięcia wygląda na mniej sprawną, jednak nie miał najmniejszej pewności, czy po prostu mu się nie zdawało. Owszem, czuł respekt i swego rodzaju strach przed gadziną, niemniej jednak postanowił tego nie okazywać. Strach stanowi pożywkę dla tych, którzy chcą krzywdzić.
- Skrzydła - powtórzył łagodnie, albowiem jakaś zabłąkana myśl podpowiadała, że ten tutaj smok niekoniecznie zna wilczą mowę. Może to przez skromność słów, których użył? sposób ich wypowiedzenia? Nie tak łatwo osądzić. Być może się mylił, jednak nie czas na rozpatrywanie wszelkich możliwości i alternatyw. Trwał tak, z rozłożonymi skrzydłami, wciąż w tym samym miejscu. Smok nie wyglądał, jakoby zamierzał zaatakować. Sprawiał prędzej wrażenie zainteresowanego, zafascynowanego.
- Nie możesz? - spytał, przenosząc spojrzenie na szczenię. Nie rozumiał. Nie wiedział wszakże, iż Lacie nie dorośnie.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Smoczyca przechyliła łeb, a więc coś do nich dotarło. Ale nadal uważała basiora za wielkiego cudaka, coś nienaturalnego. Jej złote ślepia uważnie przejechały po sylwetce wpierw skrzydlatego. Ruszenie się, zbyt duże jak dla niej, wadery znowu wpędziło ją w stan gotowości. Syknęła bardziej na nią, niż na basiora. Hmm.. a może by jeszcze coś.. powiedzieć? Tak, tak to chyba się nazywa a przynajmniej u elfów. Durne dwunogi, tak na marginesie. Samica otworzyła paszczę i poruszała parę raz jęzorem, aż ponownie coś wysyczała -As..ss jena.-
Wow! To jej nowy rekord! Dwa słowa! A w przyszłości co? Może będzie papugować to, co basior i wadera powiedzą? Pamięć ma dobrą więc w sumie czemu nie?
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Zdziwiła się na słowa smoka. "Jedna"? Co to może być? Na syk w ogóle nie zareagowała, nabrała już trochę doświadczenia ze smokami. W razie potrzeby, tak jak wcześniej autorka pisała - może zaatakować, wyprzeć atak swoją energią, jednak to zdecydowanie doprowadziłoby nogę do gorszego stanu. Zimno spowodowała duże zdrętwienie, dlatego lepiej dla niej, by tego nie robiła. Spojrzała pustymi oczyma na gadzinę, która to wypowiedziała te wyrazy. W sobie ukrywała całą złość, złość na ten czas do wszystkiego. Nie mogła się uspokoić. Agresja, znów chęć mordu, zabijania, trzaskania czyimś kośćmi. Znów tego brakowało wszystkiego młodej waderze. Nie chciała jej spełniać życiem któregoś z nich, więc się powstrzymała, siadając w miejscu. Idiotyzm w głowie powoli przechodził, dzieciństwo spowodowało w niej "demona", ale nim nie jest. Po prostu jej umysł, jak i ona, zostały stworzone jako maszyna do bezmyślnego zabijania. Może i dobrze, że potrafi myśleć.
- A w sprawie twego pytania, Alastair... Nie mogę mieć dzieci, bo jestem Wiecznym Dzieckiem, co czyni mnie w części osobą niepełną. W sumie - nienawidzę dzieciaków. Przynajmniej we mnie nie buzują te hormony... - odpowiedziała.
Kiedyś miała zamiar założyć rodzinę, ale to kiedyś. Wtedy nie poznała prawdziwej natury tego stada, w którym przebywała - nie byli prawdziwymi przyjaciółmi, lecz oszukiwali ją. Po podaniu Lacie na stryczek, ta przybrała kontury małego bachorka. Może i dobrze, bo z cieczką się nie męczy. Wąchanie po tyłku jej nie podchodzi, być może jest aseksualistką? Po prostu do nikogo nic nie czuje, a raczej tylko miłości. Resztę zna bardzo dobrze.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair natomiast, być może w przeciwieństwie do Lacie, nie chciał wywoływać burd. Czasy najbardziej burzliwe, kiedy to emocje sterowały ciałem, zmuszając do wybuchów złości, prawdopodobnie miał za sobą. Dojrzał, pewnie też i nie pozostawał obojętnym na wpływ funkcji, która przyszlo mu pełnić w watasze. Wszakże jakimże byłby przywódcą, gdyby byle głupota wywoływała atak furii? Złym, z pewnością. Tyranem i despotą. On wolał zatem czasami przytrzymać emocje na wodzy, chociaż nie było łatwo, albowiem temperamentny był od dawien dawna - od zawsze, w zasadzie. Dla dobra stada, rodziny, przyjaciół zwykł jednak poświęcać to i owo, narażać się na swego rodzaju dyskomfort czy wręcz walczyć z samym sobą. Często obserwował ojca, który przecież był Alfą Ognia odkąd tylko pamięć sięga. Chciał być taki sam, jak on. I nawet, jeśli Samuel posiadał swoje wady czy grzeszki na sumieniu, pewnym było, iż Alastair nijak ich nie dostrzeże. W jego naiwnym może nadal umyśle widniał obraz ojca jako wodza doskonałego, przyjaciela i opiekuna, przewodnika i obrońcy. Od zawsze chciał być taki, równie oddany watasze i szanowany. Cóż, na szacunek być może jeszcze nie zasłużył, albowiem nijak jeszcze się nie wykazał, jednak nie sposób ukryć, iż się starał. Naprawdę. Treningi panowania nad gniewem czy nie wpadania w złość z byle powodu nie są łatwe, userka-choleryczka zna to aż nazbyt dobrze. Jednak, im zadanie trudniejsze, tym bardziej cieszą niewielkie nawet osiągi; Ali był dumnym za każdym razem, kiedy udało się z sytuacji wyjść z twarzą, unikając niepotrzebnych nikomu pyskówek.
- Alastair - powiedział powoli, patrząc łagodnie na smoka. Jedną z przednich łap dotknął swojego torsu, jakby sugerując, że mówi o sobie. Niechaj na bazie skojarzeń gadzina pojmie, o co chodzi, prawda? Fakt, że smoczyca nie była asem mowy wydawał się być już całkiem oczywistym. I chociaż cierpliwość nie była chyba cechą charakterystyczną któregokolwiek z przedstawicieli Watahy Ognia, Alastair postanowił podjąć próbę nawiązania kontaktu ze smokiem. Zawsze to jakieś nowe doświadczenie, wyzwanie, któremu warto sprostać - lub, przynajmniej!, spróbować. Nie ruszał się poza odstawieniem łapy z powrotem na ziemię. Gwałtowne poruszenie się widocznie niepokoiło smoka, o czym świadczyć mogła reakcja Asjeny na zachowanie wilczycy. Następnie powoli wskazał ruchem nosa swoją kompankę.
- Lacie - przedstawił ją, by następnie niespiesznie i wręcz jakoby anemicznie obrócić łepetynę w kierunku szczenięcia.
Ach, więc to tak. Wieczny Dzieciak. Nie pamięta już, kiedy jakiegoś spotkał. W zasadzie użyszkodniczka nie ma obecnie pewności, czy w ogóle kiedykolwiek z takim się zadawał. Natomiast sporo o nich słyszał, zafascynowany darem wiecznej młodości. Tak, to na pewno magia! No bo... cóż innego?
- Sporo słyszałem o istotach, które z różnych powodów nie dorastają. Co spowodowało brak dorastania u Ciebie? Może ma to związek z tym dziwnym misiem? - spytał, bo i w końcu ciekawość musi kiedyś wypłynąć na wierzch, przejawiając się w pytaniach nie zawsze łatwych czy senswonych. Od początku intrygowała go osoba Lacie, jej pluszak i dziwny sposób opowiadania o przeszłości; teraz przynajmniej miał powód, by podejrzewac, iż wie, skąd w słowach małego szczenięcia tak wiele dojrzałości oraz mądrości, na ogół nie spotykanej u rówieśników jasnej wilczycy. Ciekawe, ile tak naprawdę ma lat?
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie popatrzyła raz na smoka, raz na wilka. Kiedy do jej uszóe dotarły słowa o jej dzieciństwie, zaśmiała się. Zawsze taka intrygująca była, nie powiem. Zachowała przy tym spokój, jaką posiadała przed połączeniem dwóch osobowości. W sumie nie powinna mieć na imię Lacie, lecz Alice.
- Za dużo by tutaj opowiadać. Szkarłatny ród, własna wataha, podanie na stryczek jako zabójcy rodziny, utrata mocy, wspomnień i przybranie ciała małego dziecka.
Westchnęła. Pewnie powiedziała to krótko i źwięźle.
Mało, bo w szkole jestem.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair zastanawiał się coraz bardziej nad tym, czy aby na pewno młoda cyganiła. Fakt, faktem, kolejne prezentowane przez nią wydarzenia, które rzekomo spotkały ją w przeszłości, zdawały stawać się coraz bardziej wymyślne, abstrakcyjne, nierealne. Niemniej jednak, brnęła w to dalej, wciąż i wciąż, nie gubiąc się we własnych opowieściach. Kłamcy mają to do siebie, że prędzej czy później, zawsze pojawi się szczegół, który ich zdemaskuje. Niby nieważna błahostka, a jednak wystarczająco istotna, by z pełnym przekonaniem wskazać ową jednostkę, oskarżycielsko "KŁAMCĄ" mianując. Oszustem. Osobnikiem, który poszukując własnych uciech sprzedaje byle bajkę, aby mieć nieco radochy. Żałosne. Lacie jednak, jak na razie, nie "wysypała" się na niczym. Z drugiej zaś strony, trudno, by się czymkolwiek wkopała, skoro nie opowiadała aż tak wiele, zaś stres związany z bliską obecnością ogromnego gada nie zezwalał Alkowi obserwować jej tak uważnie, jakby mógł to uczynić w innych, bardziej przychylnych, warunkach.
- O jakiej mocy mówisz? - zapytał z niemałą dozą zainteresowania, wszakże wszystko, co jakkolwiek magiczne, wywoływało u niego ciekawość. Możliwe, że czasami wręcz niezdrową, niemniej jednak - wiemy, jak to bywa z pasjonatami. Maniakami, już być może.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Mówiłam, że za dużo by tutaj opowiadać - na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech oraz pewność w oczach. Teraz wyglądała niczym prawdziwy kłamca. - Tutaj i w tej chwili nie mogę tego zrobić.
Chwyciła się za łapę, by ją trochę "rozruszać". Prawą poruszała lewą, dotykając pazurków, powodując lekkie pojawienie się ich u góry, a następnie na samym dole. Smętny widok, ledwo co zdołała poruszać paluszkami. Mogła się tak nie denerwować, żeby nie wywołać jeszcze większej ilości negatywnej mocy. Nie przemyślała tego. Zwykle jej aura była lekka i delikatna, jednak po mroźnym prysznicu była ona w stanie zrobić pełną kontrę. Wyglądała niczym diabeł, niczym demon, jednak złych zamiarów nie miała. Gdyby porównać ją podczas dzieciństwa, jej aura była czarna niczym smoła, w czasie wędrówki jasna. Po utracie pamięci znów stała się ciemna niczym noc, jednak połączenie ze światłem spowodowało taki efekt. Spojrzała lekko na smoka, dając znak Alastairowi, że może smoka wnerwić i to bardzo.
- A ta przytulanka, o której zdołałeś mi przypomnieć... Taka pamiątka - powiedziała, śmiejąc się. AUTORKO, TO SIĘ STAJE NUDNAWE W sumie zawsze się śmiała, jednak nie w takim sensie. Jej oko lewe mogło się stać czerwone, jednak nie. Rozdrażnienie smoka sięgało zenitu.
Dziewczyna chciała sobie poprawić krążenie, ale też nie. Główna przyczyna: smok.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Czuję się niczym po przedawkowaniu paracetamolu, co jest całkiem prawdopodobne, zważywszy na ilość pochłoniętych przez ostatnie dwie doby środków. Dlatego z góry przepraszam za ten post. Zabijanie mnie zostawmy jednak na inny czas. Nie przed weekendem.
- Rozumiem - rzekł jeno, skinąwszy jasną głową. Pojmował, dlaczego nie chciała mu tej mocy prezentować. Opcje były dwie: albo serio władała mocą nie z tego świata, którym mogłaby sprowokować smoka, albo przeciwnie, żadna moc nie istniała a ona posługiwała się niezrównoważoną gadziną jako zwyczajnym wykrętem, by się nie wydało, że kłamie. Nie jemu oceniać. Tak czy inaczej, bliskość smoka była dość niepokojącą i jeżeli nawet Lacie zna jakieś magiczne myki, faktycznie lepiej by było, gdyby przypadkiem nie wpadła na pomysł prowokowania nią smoczycy. Uśmiechnął się łagodnie, potakująco skinąwszy głową.
- Ach, sporo bym dał za pamiątki po rodzinie - westchnął. Po ojcu "odziedziczył" stare magiczne księgi, które swego czasu wyniósł z jego legowiska, by rozpocząć zgłębianie tychże dziedzin wiedzy, które w końcu fascynowały go od zawsze. Siostrę widział jeno po porodzie, podobnie jak matkę, która urodziła dwoje szczeniąt i odeszła. Ach, jako szczenię długo się obwiniał, czując, że był zbyt męski, fajny, mądry (tutaj wstaw milion innych pozytywów), by matula go pokochała i została z nimi.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
//Ale pędzicie xD
Smoczyca powoli powtórzyła imiona wilków Alass...tair, Lac..s.ie- Może Asjena była dzika, nie potrafiła dobrze mówić ale była na tyle inteligenta, aby pojąć parę spraw. Na razie to będą proste rzeczy, nic trudnego ale w zaczęła rozumieć że nie ma co się obawiać wilków. Do czasu. Asjena "podkradła" się bliżej Alastaira, głośno węsząc, zapoznając się z jego zapachem. Nadal niemal nie mrugała bo obserwowała wilki. Teraz już niebezpieczeństwo poszło na bok, zastąpiło go ciekawość. O czym mówią? Usłyszała jedno słowo, które ktoś kiedyś powiedział a więc powtórzyła je, w sumie bardziej z pytajnikiem na końcu - Moc..?
Nic jej to nie mówiło, tylko to słyszała i mogła powiedzieć. Jako iż pierwsze dwa słowa wypowiedziała z trudem, nabrała nieco bardziej kontroli nad gardłem i jęzorem więc łatwiej było ustawić te narzędzia tak, aby coś z siebie wydać, prócz ryków i syków.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
//Speedy Gonzales!\\
Lacie popatrzyła swoimi nieemocjonalnymi oczami na smoka. Ten zaczął ich przedrzeźniać niczym papuga, a raczej papużki, które zobaczyła wtedy, gdy bawiła się z Natanielem. Rozluźniła się jeszcze bardziej, ułatwiając sobie przepływ krwi. Nadal jej serce biło niczym szybkie beatmapy na osu!, szczególnie Insane. Popatrzyła się raz w lewo, raz w prawo, nadal mając wymówkę, że przez smoka nie może pokazać swojej mocy. Trochę gad zdziczał, nie powiem, lecz napiszę. Każdy drobny szczegół mógł spowodować jego szał, opętanie, zniszczenie wszystkiego dookoła.
- A ja sporo bym dała za to, żeby zniknąć z tego świata - dodała z lekkim uśmiechem. - Być może "tam" znalazła swoje miejsce, którego tutaj nie mogę.
Zamknęła lekko oczy, by sobie przypomnieć jeszcze raz przeszłość. Tak oto były narodziny, jako najsilniejsza z miotu. Już od początku jej życia dawano dziewczynie bronie, by potrafiła się nimi posługiwać. Nie nauczono jej jednak tego, że może przynieść nieszczęście, jeżeli będzie nadal zabijała. Widok krwi tylko na początku ją przerażał, niestety, ale taka praca. Jakiś strażnik, który próbował ją zamordować, lecz na darmo. Nie posiadała ona wtedy mocy, do tego przejdziemy troszeczkę później. Jak się dorasta, dziecko się buntuje i tak było z naszą Alice. Chciała uciec od tej rzeczywistości, rozwinąć skrzydła wolności. Ale ojciec natychmiast na wieść o tym, zamknął ją w komorze strzeżonej przez wartę oraz przykuwano ją łańcuchami. Jak później to gorzej. Narobiła sobie wiele blizn, zarówno na sercu, jak i na ciele. Potem całkowita rozpacz, próba zabójstwa złego rodzica. Ta o mało co nie umarła z powodu uduszenia. Wtedy Lacie chwyciła się za szyję, szukając ran. Na szczęście nie było. Powróciła do wspomnień. Wychodząc z więzienia, które przypominało salę śmierci, założyła własne stado składające się z wielu istot. Ktoś porozpowiadał o śmierci, jakie to dziecko grzech zabrało. Wszyscy się jej sprzeciwili i dali na stryczek, pomimo tego, że nie panowało tam żadne prawo. Uniknęła jej, jakimś cudem tracąc dawne ciało oraz część mocy. Podczas smutnej podróży znalazła pewien grób w ziemi. Spojrzała tam, widząc kogoś grób, ze zwiędłymi kwiatkami. Na nim powieszony krzyż, więc ta go zabrała. Posiadał dziwną moc, której wtedy zrozumieć nie mogła. Tam także płaszcz, cały w kurzu i obok drzewa, które tam rosło (a było bardzo duże). Zabrała, ubierając te nowe rzeczy oraz idąc w dalszą wędrówkę. Lacie znowu wykonała gwałtowny ruch, chwytając się naszyjnika. Po chwili spojrzała swoimi paczałkami na obydwójkę, pewnie byli troszeczkę zdziwieni. Trochę posmutniała, jednak w środku.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair, owszem, był trochę zdziwiony. Ale nie zachowaniami wadery, która gdzieś tam łapała się za krzyż, gdzieś tam błądziła wzrokiem. Zaskoczenie dla Alka stanowiły jej słowa. Szczenię, a wygaduje takie straszne rzeczy. Oderwana od rodziny, rozumiał, że może być jej ciężko. Faktycznie, odnalezienie swojego miejsca na ziemi nie należy do zadań najłatwiejszych - jakby nie patrzeć, on sam coraz częściej odnosił takie wrażenie, choć chwilę wcześniej pewnym był, że jego miejsce jest w barze, u boku Salome. Potem Salome odeszła, a wraz z nią poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa, afiliacji. Był sam. Miał jedynie Nataniela oraz Leę. Żadnych przyjaciół, znajomych, rodziny... Wszyscy albo umarli, albo opuścili Krainę. Z jednej więc strony pojmował sposób widzenia i sens jej słów, z drugiej natomiast nie był w stanie w pełni ich zaakceptować i z nimi się pogodzić. Była dzieckiem, jeszcze wszystko przed nią. Nawet, jeśli nigdy się nie zestarzeje - ma wciąż tak wiele życia i szans, które podetknie jej pod nosek los... Nie powinna tak łątwo i szybko rezygnować.
- Nie poddawaj się, nie tchórz. Kraina jest wielka, dla każdego znajdzie się kąt oraz przyjaciel, służący wsparciem - rzekł spokojnie, uśmiechając pokrzepiająco. Zaraz jednak przez umysł przemknęła mu zbłąkana myśl: a gdzie Twoja miłość, kąt, przyjaciel, Alastairze? Nie dał jednakże nijak po sobie poznać, iż jakiś moment zwątpienia wdarł się w jego jestestwo, bo i równie szybko go wyplewił. Miał Leę. Miał Nataniela. Miał swój przybytek. Miał dom. Miał spokojne życie w zdrowiu. Miał skrzydła. Nie każdy mógł sobie na to pozwolić, nieprawdaż? Istnieją osoby, które los pozbawił tych dobroci. Miał szczęście, w rzeczy samej. Ogon jego poruszył się leniwie, przemknąwszy z jednej strony ciała na drugą.
- Tak, Asjeno. Moc - przytaknął spokojnie, uśmiechając do smoka - dla odmiany. Podszedł bliżej, czyżby wywiązywała się pomiędzy nimi jakaś nić porozumienia? A może chce jedynie uśpić czujność wilków, aby w odpowiednim momencie zaatakować?
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Smoczyca przechyliła łeb. Wiec oni wiedzą co to jest, ona nie wie a i tak nie zrozumie. Nie znała tego więc od razu było widać, jak futro jej się nastroszyło. Mechanizm był prosty- to co nieznane, jest groźne do czasu. Stanęła a potem cofnęła się o krok, szczerząc zęby, jednak bardzo lekko do Alastaira. Jednak on ją tak strasznie ciekawił, że niepewność i agresja zostały zapomniane i smoczyca lekko pacnęła wilka w przednią łapę. Odruchowo wyciągnęła pazury, ale nie wyrządziła mu żadnej krzywdy. Gdzieś tam w jej umyśle zatliła się myśl, pierwsza chyba od paru lat On latać może?
Jedynie nie mogła tego powiedzieć, to nie ten poziom. Jej długi ogon latał na boki, powoli jakby odganiając się od czegoś. Tak, być może jakaś nić jest. Asjena trochę mu zaufała, na tyle aby ten mógł podejść ale na tym koniec. Zbliżyła się nagle i jak strzała wsadziła nos e jego futro, potem odskoczyła jak kot i spojrzała na wilka. Dla niej był ciekawszy nić Lacie. Chociaż oba wilki były niezwykłe bo każde miało coś wyjątkowego ale do tego Asjena musiała by więcej rozumieć. Póki co tylko Alastair miał skrzydła i to właśnie było to, co smoczycy się podobało.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Po chwili otrząsnęła się z wspomnień, lekko zdezorientowana. Przechodziła wzrokiem obydwóch, jakby była trochę niepewna. Wyglądało to trochę dziecinnie, ale nie powinno przeszkadzać nikomu. Westchnęła, znów uśmiechając się diabelsko.
- Miałam jednego przyjaciela, nawet planowałam z nim wspólną przyszłość - zachcichotała groźnie. - Jednak mnie na stryczek posłał. Czy tacy są przyjaciele? Nie sądzę. Nie mam zamiaru przeżywać czegoś, co może się odtworzyć, albowiem potwór taki jak ja nie powinien stąpać po ziemi. A raczej moje psychopatyczne zabójstwa i miminki. Ale nie bójcie się, Lacie pozostanie tutaj, by sprowadzać kolejne nieszczęścia. Niestety.
Jakie nieszczęście spowodowała? Jej grzechem jest życie. Tylko tyle. Każda czynność, którą robi, może zostać uznane za błąd. W sumie rodzice jej tak samo wmawiali. Żeby była "wojowniczką".
Uśmiechnęła się lekko, patrząc na maskotkę. No tak… Pojawiła się podczas odtworzenia sekwencji jej typowych ruchów, ataków. A to wszystko na Keinie, z którym i tak przegrała. Honor pozostawiła już gdzieś.
Wadera spojrzała na niebo, które było całkowicie czarne. Szkoda, że panowało zaćmienie, jednak mimo to, było jej dość gorąco. Znów poruszyła się w stronę źródełka, biorąc kolejne łyki orzeźwiającej (w dodatku zimnej) wody. Najchętniej by skoczyła do cieczy, jednak nie przy obcych. Wstydziła się, jak to połączenie dziecka z dorosłym, co jest nadzwyczajnie... dziwne.
Spojrzała na smoka, który chyba znów zaczął się denerwować. Natychmiast przybrała postawę obronną, czyli wyostrzenie wszystkich zmysłów. Cichutki i spokojny szum wody. Ptaki lecące z ciepłych krajów, ale nie wiadomo dokładnie, gdzie. Obejrzała znów Asjenę swoimi paczałkami, w których lewe o mało co nie zmieniło koloru. Cały klimat by zepsuła! Lewa łapa pulsywnie jej lekko drgnęła. Nie zauważyła żadnej rany na Alastairze, pomimo wyciągniętych ostrych pazurków.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Nie cofnął się, kiedy smoczyca się zbliżyła: zarówno gdy pacnęła łapą, oraz gdy wetknęła nos w jego futerko. Nie było to, bynajmniej, komfortowe, ale całkiem niecodzienne i dziwne, niemniej jednak nie widział powodu, aby komukolwiek czegokolwiek bronić. Uznał, że smok widocznie chce go poznać, wszakże - faktycznie - skrzydlate wilki nadal są zjawiskiem względnie wyjątkowym oraz niecodziennym. Co prawda zerknął na łapę, gdy pacnęła go łapką z wystawionymi szponami, zauważył jednak z ulgą, że nie rozerwała mu tkanki. Miała wyczucie, widocznie. Poczuł się nieco jak okaz w muzeum czy zwierzę w mini-zoo; dotykany, oglądany, podziwiany. Nie czuł się nazbyt dobrze w tej roli, trwał w niej jednak tak długo, jak tylko będzie to koniecznym. Przynajmniej nie musi ciężko harować.
Słowa Alice ponownie go zasmuciły. Ach, więc to kolejna duszka, która raz się zraziła i już więcej postanowiła nie ryzykować? Nie ma się co dziwić, nikt nie lubi być krzywdzony. Przynajmniej nikt w pełni normalny, o fetyszach rozmaitych tutaj nie rozmawiamy. Westchnął ciężko, pokręcając leniwie jasnym łbem.
- Przykro mi, że spotkało Cię tak wiele zła. Jesli o mnie chodzi, spokojnie, ściągaj na mnie tak wiele nieszczęść, ile tylko chcesz - rzekł wesoło, chcąc jakkolwiek dodać jej otuchy. Niestety. Ali nigdy nie należał do istot, które są specami w pocieszaniu, dodawaniu otuchy i niesieniu ulgi. Nie znaczyło to, że się nie starał, przeciwnie! Tylko czasami brakowału mu odpowiednich słów...
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Nie mam prawa żałować. Widocznie takie będzie moje życie. W ogóle - sama proszę się o problemy, jak widać - dodała po krótszej chwili, nadal obserwując zachowanie smoczycy.
Już userka sobie wyobraża, jak Lacie by zareagowała, gdyby jakieś stworzenie wetkało swój nos w jej futerko. Dziecko, dziecko, głupie dziecko, zarówno wadera, jak i userka, meh.
- Asjeno, mogłabyś nam powiedzieć, skąd pochodzisz? Jeżeli nie będziesz mogła wymówić lub nie pamiętasz, nie zmuszaj się do tego - przeszła do sedna sprawy, bo wcześniej "ignorowała" gada.
Wietrzyk lekko powiał w jej niewielkie futerko, powodując niezwykle śmieszną fryzurę. Co za ulga, lecz ta chwyciła się za łeb, żeby się nie poniżyć. Nagle kruki wyleciały hen wysoko w powietrze, z drzew zarośniętych liśćmi. Przypomniała jej się Nighti. Ta jakoś zaakceptowała przeszłość Lacie, więc może nie powinna się wahać? Powiedzieć wszystko Alastairowi i ledwo co poznanej Asjenie? Na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie, a przez jej główkę przepływało zbyt dużo informacji.
- A właśnie, Alastair - skąd masze te skrzydła. Wyglądają na wyjątkowe, okryte są piórami. Jak u Aniołów - spojrzała na jego skrzydła, aż chciało się je dotknąć. Tylko raz leciała na smoku, który zrzucił ją jako pokarm do morza. Nieprzyjemne wydarzenie.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Wysłuchał uważnie słów samicy, skinąwszy glową. Znów nie do końca się z nią zgadzał, niemniej jednak szanował jej podejście i tolerował wszystko to, o czym mu opowiadała. Może faktycznie nadal nie do końca wierzył? W końcu mordercy własnej rodziny nie powinno się chwalić i poklepywać po łebku, co dość metaforycznie robił od początku ich znajomości.
Wątpił, aby smoczyca odpowiedziała. Co prawda zaczął wątpić nawet w to, czy - zwyczajnie - będzie  w stanie zrozumieć znaczenie natłoku słów, którymi zaatakowała go Lacie. Skwitował cała sytyację jedynie spokojnym uśmiechem i cichuteńkim, niemalże całkiem bezgłośnym, westchnięciem.
- Z całą pewnością do Anioła wiele mi brakuje - zauważył wesoło, w odpowiedzi na pytanie samicy. Mimo wszystko uwaga samicy pochlebiała mu, bo w końcu uznał ją niejako za komplement. Poza tym... lubił, kiedy dostrzegano tenże dar.
- Ale uzyskałem je przypadkiem. Rozlałem na siebie jakąś magiczną miksturę ojca. Magiem był, a mnie to zawsze fascynowało, rozumiesz, te fiolki z kolorowymi płynami o różnym zastosowaniu i niesamowitych właściwościach.. - wyjaśnił spokojnie, machnąwszy krótko ogonem. Entuzjazm. Miał nadzieję, że ruch ten nie spłoszy ani nie zezłości smoczycy, bo na śmierć zapomniał o tym, żeby zbyt gwałtownych ruchów nie wykonywać.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Smoczyca nagle, tak bez wyraźniejszego powodu, uśmiechnęła się (jak Szczerbatek tylko z zębami) a potem popatrzyła jakby nie zadowolona na Lacie. Przechyliła łeb i znowu nieco się nastroszyła. A to co od niej chce? Nie miała pojęcia, jedyne co zrozumiała to swoje imię więc musiała się do niej zwracać. Zasyczała tylko, dając jej prosty znak że za dużo powiedziała i nie dotarło do niej o co chodzi. Skupiła wzrok na Alfie. Cofnęła się jeszcze parę kroków, jakby się jeszcze nad czymś zastanawiając. Może te skrzydła to tylko taka ozdoba? Pobiegła szybko w stronę basiora i.. po prostu zrzuciła go w przepaść, sama za nim skacząc i rozkładając skrzydła. Cóż, skoro nie potrafi powiedzieć, zapytać się czy potrafi latać, musi zrobić to na swój sposób i tyle.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie natychmiast użyła swojej mocy, ale na darmo - obydwoje znajdowali się powyżej 5 metrów od niej. Popatrzyła w dół, a jej oczy błyszczały na niebiesko-czerwony kolor. Niby nie miała się o co bać, ale...
Co będzie, jeżeli nie zdąży zareagować?
Co będzie, jeżeli smok po prostu miał zamiar go zjeść?
Chyba nikt jej nie lubi, nawet ten smok. Zaśmiała się cichutko, bo przecież to Dziecię Złego Omenu (chociaż ten tytuł porzuciła). No cóż - najwidoczniej będzie musiała obserwować tę dwójkę. Ale jej wnerwienie znów się nasiliło, lecz wewnętrznie. Nie pokazywała tego, a raczej robiła to za nią moc. Lewą część ciała otoczyła ciemna jak noc aura, a prawą światło, ciepłe i przyjemne. Ubrała znów płaszcz, by (jakby co) móc zrobić pełną kontrę. Lekko unosił się do góry, albowiem wiatr hulał wokół jej ciała. Pustym wzrokiem patrzyła na tę dwójkę, trochę bojąc się o Alastaira. Jednak strach to jej drugie imię, więc nie pożałuje, jeżeli smoczek zje wilczka na kolację. Przykucnęła, patrząc w ciemny dół. Aż strach z tego spadnąć. Pyk, pyk, kamyczek właśnie popełnił samobójstwo, a raczej zrzuciła go Lacie.
"Zabić, utłuc, zamordować, rozczłonkować" - takie myśli przechodziły przez jej głowę, jednak po chwili się otrząsnęła. - "Zamordować?! O czym ty myślisz, Lacie?!"
Dały się we znaki stare zwyczaje z dzieciństwa - zabijanie kogoś, kto lekko do niej podejdzie. Schowała swój pyszczek tak, by w razie potrzeby nie pokazywać swojego psychopatycznego uśmiechu.
Ale sobie coś przypomniała - biedna lewa łapa! Natychmiast się uspokoiła, chowając całą aurę własną siłą woli, jednak czerwone oko pozostało. Na szczęście moc nie zdążyła wyniszczyć lewej łapy całkowicie, przez co sprawiała wrażenie jeszcze "normalnej".
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Nie ma co ukrywać albo ściemniać, bo to bez sensu i tak czy inaczej, prędzej czy później, sie wyda. Zatem, bez owijania w bawełnę, należy orzec, iż nie tylko Alastair, ale i sama użyszkodniczka, jest nieco zaskoczona zachowaniem smoka. Na szczęście jako Alfa wilczek musiał mieć na tyle otwarty umysł, coby względnie szybko zareagować, tym samym najprawdopodobniej unikając roztrzaskania o skały czy ziemię - w końcu nie mógł wiedzieć, czy smoczyca chce mu dopomóc, czy raczej może dobić. Ciemność, wszechobecna oraz najczarniejsza chyba z możliwych, nie napawała serc optymizmem, wszakże fakt, iż nie widać, jak daleko do potencjalnego miejsca rozplasku z pewnością nie wpływał pozytywnie na samopoczucie, podobnie, jak brak pewności, czy gadzina będzie w stanie pomóc. Owszem, gdzieś tam Alastair wolał wierzyć, że smok nie zamierzał go zabić oraz, kiedy cos pójdzie nie tak, jak powinno, dopomoże. Wszystko trwało raptem kilka sekund, chociaż zarówno pisanie, jak i czytanie tej wiadomości może wywoływać wrażenie, jakoby Alek spadał w nieskończoność. Nic bardziej mylnego, nie damy Wam tej satysfakcji!
Gdy tylko poczuł, że smoczyca na niego naparła, na skutek czego ten spadł z wodospadu, lecąc jakby na plecy, zaskoczony wydał z siebie stłumiony krzyk. Zwyczajna reakcja, nieprawdaż? Zaraz też rozlożył w odruchu skrzydła, wygiął grzbiet, ot, głowę i przednią część ciała unosząc jakby. Mocno uderzył skrzydłami, by w końcu obrócić się i wzlecieć w górę. Udało uniknąć się kraksy, jednak wilczek nie miał w zwyczaju podejmować tak wielkie ryzyko, by po nieznanym sobie terenie, po omacku i po ciemku, latać. Dlatego kiedy tylko znalazł się w pobliżu Lacie, której jasne futerko mogło dopomóc mu w dojrzeniu jej w mroku, niemniej jednak nie wiadomo, czy płaszczyk uniemożliwił mu owe zadanie. Wylądował względnie miękko, nieco poddenerwowany na smoka, czego jednak nie dał po sobie poznać.
- Dobrze, że mam mocne serce - mruknął tylko pod nosem, składając skrzydła. Nieco adrenaliny nikomu jeszcze nie zaszkodziło, odetchnął głęboko, wyciszając się nieco. Świeże powietrze zawsze pomaga. Czasami wychodził z niego kawałek nerwusa, niemniej jednak wiedział, że smoki bywają bardziej temperamentne - nie warto zatem ryzykować.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Smoczyca też niemal od razu zaczęła krążyć dookoła. Była na tyle pewna siebie, że nie bała się latać przy zaćmieniu. Wydała z siebie coś na kształt ryku połączonego ze śmiechem i syczeniem, a następnie wylądowała obok basiora. Mrugnęła do niego jednym okiem i odleciała, chciała tylko tyle sprawdzić a teraz podążała dalej. Za instynktem który zawsze dla niej miał rację.
z.t
Sponsored content