Potok Pstrągów

Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Nie znała zamiarów tego samca. Bo niewątpliwie był basiorem. Dało się to poznać po głosie, i nie tylko. Miał swój specyficzny zapach.
- Mów mi Marano - rzekła spokojnym głosem, gdy tylko usłyszała, jak zwraca się do niej "nieznajoma". - Nic poważnego mi się nie stało. Wracam właśnie z długiej wyprawy. Długo nie jadłam i nie piłam, jestem zmęczona. To tyle. Naprawdę. Odpocznę kilka chwil i będę mogła iść dalej... Chyba. - westchnęła ociężale. Nie lubiła opowiadać o sobie i swoich problemach innym. A zwłaszcza nieznajomym. Nie ufała już wilkom. Były naprawdę zdradzieckie i fałszywe. Każdy ją opuścił.
Dust
Dorosły

Dust


Male Liczba postów : 98

     http://www.pokelandia.wxv.pl
Dust kiwnął głową, nieco uspokojony. Przesunął się trochę w bok, żeby wadera mogła go widzieć. Teraz był przynajmniej metr od niej.
- Miło poznać, Marano. - powiedział, uśmiechnąwszy się krótko. Powrócił do siadu skrzyżnego, czy tureckiego, jakkolwiek się on nazywał. Przyjrzał się jej uważnie po raz kolejny.
- Jeśli potrzebujesz, mogę znaleźć coś do jedzenia dla ciebie, albo złowić jedną z ryb. - zaproponował szybko. Ryby chyba powinny pływać tutaj... a najwyżej znajdzie coś innego, na przykład jakiegoś zająca. Gorzej z ogniem, nie będzie jak upiec... ach, chwila! Te wilki przecież jedzą na surowo.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Pokiwała łebkiem przecząco, nie chcąc mu robić kłopotu. Właściwie jak tak sobie poleżała to odzyskała część sił, i zdolna już była do dalszej wędrówki. Musiała odwiedzić wiele miejsc, spotkać wiele wilków i wyjaśnić im swoje zniknięcie w tajemniczych okolicznościach. Chciała także kontynuować naukę u Lei w Lecznicy.
Marano wolno podniosła się na łapach, tym razem nie wracając do pozycji leżącej z winy słabości i bezlitosnej grawitacji. Posłała basiorowi uśmiech.
- Zbędna mi będzie twoja pomoc... Wybacz, muszę się zbierać... Po wyprawie mam wiele spraw do załatwienia. Spotkamy się jeszcze kiedyś... Do zobaczenia! - to rzekłszy, odeszła szybkim krokiem, układając w głowie mapkę, dokąd się w pierwszej kolejności uda.

zt.
//Wybacz, Dust, muszę zwolnić sobie miejsce!
Nagi
Młode

Nagi


Male Liczba postów : 140
Wiek : 30

     
A jakże! Jego badawcze stópki musiały zawitać również i w to miejsce. Spełnił wszystkie kryteria, był ciekawski, lubił badać nowe miejsca, a ponad wszystko górowała jeszcze jedna, najważniejsza cecha. Tak, wciąż wędrował po krainie zagubiony. Ale csii, przeto on się do tego nigdy nie przyzna. Nie odczuwał z tego powodu bojaźni, wręcz przeciwnie, gdyż czerpał on ze swojej wędrówki krajoznawczej niesamowitą radość i wiedzę, którą nie sposób znaleźć jak tylko poprzez praktykę.
Nagi szedł przed siebie, bo to chyba najłatwiejsza droga, żeby dotrzeć do celu, jakikolwiek ten cel by nie był. Ścieżka, którą kroczył wcale nie była jakaś nadzwyczaj trudna, przyjemna wręcz, ale to była tylko podpucha matki natury. Nim się zorientował pogrążony we własnych myślach i planach na to jak poznać tą krainę jeszcze lepiej, coś zaczęło obijać mu się o pysk. Z początku to były jakieś delikatne gałązki drażniące jego mały nosek, nic, co mogłoby zwrócić aż taką uwagę. Tymczasem uderzenia zaczynały powtarzać się coraz częściej i coraz częściej obrywał mocniej i mocniej. W pewnym momencie dostał tak mocno, że poczuł bardzo mocne pieczenie na policzku, a zaraz po tym do jego receptorów węchowych dostała się woń, która tak bardzo wywoływała w nim ekscytację. Zaczerwieniona ciecz spływała mu po policzku, jednak nie był to krwotok warty niepokoju, ot kilka kropelek. Nagus co? Nie przejął się! Brnął dalej w chaszcze, be wkrótce zostać wynagrodzonym za swe uparcie. Było gęsto, nie widział gdzie idzie, ale tym razem drogę przysłaniały mu miękkie i delikatne paprocie. Dar natury, która również ofiarowała mu coś najcenniejszego, cokolwiek by mały o tym prezencie nie myślał. Zawsze musiał stawać na drodze matki, która nie była jego rodzoną, a która matkowała całemu światu. Mimo, że najwidoczniej chciała chronić to miejsce zastawiając je wieloma murami zbudowanymi z roślinności, Nagi musiał przeć naprzód, naprzeciw wszystkiemu. Chyba i natura była już bezradna, bo maluch w końcu wyleciał wprost do tego cudnego miejsca. Przeturlał się po ziemi i pozbierał obite kosteczki, by za chwilę całkowicie oniemieć na widok jakże przepięknego miejsca, jakim był właśnie ten wodospad. Maluch stanął na wszystkich czterech łapkach i uniósł łebek do góry, tam, gdzie to przepiękne zjawisko miało początek i, gdzie w radości oddawało się spadkowi w dół. Stanął jak wryty i całkowicie zapomniał o bożym świecie...
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Krótko, czas nagli, wybacz.
Pojawiła się tutaj i Madame Lakeshia, nucąc coś pod noskiem: niezbyt głośno, fakt, niemniej nie powinno trudności najmniejszej sprawić rozszyfrowanie, iż melodia była całkiem skoczna, wesoła, optymistycznie wypełniająca przestrzeń. Spojrzeniem omiotła otoczenie, a że wrażliwa była niezmiernie na piękno wszystkiego Matki Natury daru, uśmiechnęła się szeroko, powoli zbliżając do strumienia. Delikatnie zanurzyła jedną z przednich łap w wodzie.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Po kilku wytężających umysł godzinach, War zaplanowała sobie przekąskę, tym razem w formie świeżej ryby. Cieszyła się chwilą samotności po zdaniu testu na samicę Beta watahy Nocy. To duma móc nosić to imię ponownie. Planowała w głowie od czego zacznie. Trzeba obudzić, odnaleźć wilki Nocy, zaszyte gdzieś w odmętach tej krainy. Nie można przecież pozostawić ich samymi sobie. Wilczyca sprężystym krokiem usiadła nad brzegiem potoku. Cisza, którą od czasu do czasu przerywał szelest w trawie, czy ćwierkanie ptaków, była przyjemna. Pozwalała na refleksję. Tylko szum strumyka kusił, żeby zażyć chłodnej kąpieli. Ale to jeszcze nie jest ta pora, wciąż jest za zimno. Swoją drogą wadera była już potwornie głodna. Postanowiła... Połowić ryby. Ale nie tak agresywnie jak niedźwiedzie, a podobnie do ludzi. Tyle, że bez wędki. Machnęła kitą i zanurzyła czubek w zimnej wodzie. Delikatnie poruszała ogonem, tak, by sama końcówka imitowała ruchy topiącego się robaka. Po chwili poczuła lekkie ugryzienie, jeszcze chwilę przeciągała rybę pod wodą i pewna, że obiad mocno się trzyma ogona, wyrzuciła rybę na brzeg zdecydowanym ruchem. Łup! Od razu mocne uderzenie łapą w łeb i gotowe. Po kilkunastu minutach wilczyca miała już pięć dorodnych ryb. Położyła się nad brzegiem i zaczęła zajadać się pierwszą z nich. Oczekiwała Berendara, być może wilk zdąży na jedną, lub dwie rybki.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Trochę więcej czasu mu zajęło odnalezienie miejsca, o którym Wardress wspomniała nad gorącym źródłem. Przedarł się przez las, okalający gorące źródła. Pokonał liczne polany, gdzie trawy rosły wysokie. I tak wymieniać by można długo, choć droga nie była skomplikowana. Najgorszym etapem, było odnalezienie owego potoku. Jak go właśnie znaleźć? Trafił na liczne drzewa, które znane były mu jako wierzby, co prawda dziwne, że tak liczne. No i jeszcze te paprocie. A tylko tutaj nie sprawdzał, co właściwie jest za drzewami. Bo jakby otrzymał wskazówki to faktycznie w 4 godziny by dotarł. Za to zmarnował tyle czasu i pewnie parę razy okrążył to szczególne miejsce. Powoli wszedł między zwisające gałęzie wierzb, zahaczając to łapami, głową, ogonem. Czasem się poplątał, tu gałąź owinęła się w okół łapy, ewentualnie jakaś paproć wplątała się między łapy i biedak wywrócił się podobnie, jak podczas treningu. Oczywiście bąknął do siebie - Skąd ja to znam... - Patrząc ironicznie przed siebie. Lecz w pewnym momencie usłyszał wodę płynącą, być może to był ten potok. Ale głos nie był czysty, drzewa dobrze wyciszały ten zakątek. Przebierając łapami, w końcu uwolnił się z więzów paproci i spokojnym krokiem zmierzał w głąb.

Trochę jednak czasu zeszło i w końcu ujrzał Wardress, która mogła pośród gęsto ułożonych drzew, zobaczyć znajome kolory jego sierści. Potok jak potok, ale kto by się spodziewał, że matka natura aż tak go schowa. Szedł spokojnie, lecz cały pokryty paprocią i liśćmi wierzby, w kierunku Wardress. Widział, że ta czymś się chyba delektuje.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Poczuła już z pewnej odległości znajomy zapach. - Witaj drogi przyjacielu! Załapałeś się na dwie ostatnie sztuki! Ja już swoje zjadłam, dobre, w miarę jeszcze świeże, niedawno łowiłam. -zawołała i uśmiechnęła się wesoło na widok znajomego wilka. Usiadła prosto, dumnie, z wysoko postawionymi uszami i nerwowo drgającą kitą. Nie mogła się doczekać, pieściła w sobie to przemiłe uczucie "bycia kimś" ponownie. Wiedziała, że jak tylko powróci do tej krainy to nie będzie mogła sobie odmówić swojego dziedzictwa. Tak wiele ta wataha przeszła, tyle trudnych chwil. Nerwowo, z każdym krokiem wilka, przybliżającym go do niej, ścierała resztki ryby. Tu na szybko machnęła pyskiem w potoku, aby pozbyć się zapachu pstrąga, tam po chwili gładziła futro na boku.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Wilk wyglądał, jakby przeszło po nim tornado, widoczne to było dopiero z bliska. Wyjaśniło się, czym że delektowała się znajoma wilczyca. Miałł ochotę wziąć coś na ząb, ostatnim posiłkiem była mysz, którą Wardress mu złapała niedaleko gorących źródeł. Ale smak tej przekąski, jakoś mu nie przypadł do gustu. Gdyby jednak głód zwyciężył nad rozsądkiem, to kwestią dotyczącą smaku powinien się najmniej martwić. Tutaj chodziło o ryby, co na pewno było lepsze niż jakaś mysz. Zanim jednak zabrał się do jedzenia to porządnie wstrząsnął cały ciałem, kręcąc na boki, by zrzucić wszelkie śmieci jakie się na nim znajdowały. Sporo jednak pozostałości po paproci zostało na pysku, więc łapą starał się zmieść to na ziemie. Właśnie skończył i podziękował Wardress za taką hojność - Bardzo Ci dziękuję. Akurat bym coś chętnie przegryzł - Po czym zabrał się do spałaszowania dwóch pozostałych ryb. W między czasie, gdy tylko mógł chciał uciąć pogawędkę. Tylko za nim zaczął musiał przełknąć spory kęs ryby, łapami trzymał sobie mięso by łatwiej było wyrywać kawałeczki - Bardzo... smaczne - Powiedział, po twarzy było widać jak się delektuje - Załatwiłaś tą ważną sprawę? Czy za chwilę znowu gdzieś znikniesz? - Zapytał, po czym kolejny kawałek wylądował mu w pysku, powoli przeżuwając soczyste mięso.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Nie. Na ten moment nie znikam, ale będę miała dużo pracy na terenach watahy. Zostałam... - dłuższa pauza w wypowiedzi Wardress mogła wprowadzić niepokój - samicą Beta. Przez te parę godzin byłam pod czujnym okiem mentora, który - w imieniu watahy, a właściwie dla jej scalenia - pozwolił mi przyjąć to miano. To pierwszy krok ku temu, abym znów objęła należne mi stanowisko Alfy. Muszę Ci powiedzieć Berendarze, że jestem dumna z tego. I szczęśliwa, że smakuje Ci świeża ryba. - powiedziała z uśmiechem, już ciut bardziej kumpelskim tonem, choć początek wypowiedzi był przepełniony patosem i dumą.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
- Rozpiera Cie radość Wardress - Stwierdził, już po przełknięciu kolejnego kawałka ryby, przerwał jednak konsumpcje by rozwinąć trochę swą wypowiedź - Jeśli tego pragniesz w życiu, to Twoja ścieżka. Nie mogę nic o tym powiedzieć. Lecz taka funkcja to wielka odpowiedzialność - Wziął kolejnego kęsa, dobrze pogryzł, przełknął - Więcej teraz będzie się od Ciebie wymagać. Dlatego... ja żyję... na uboczu. Przerosło by mnie to. A ja nie lubię decydować o niczym, jak o własnej drodze - Ton jego głosu posmutniał, bo ten fragment tyczył się dawnych lat. Została jeszcze jedna ryba, obecną praktycznie skończył jeść, postanowił jednak rybę zostawić na później - Tą na razie zostawię. Więc, teraz jesteś osobistością. A mimo to zadajesz się z wyrzutkiem z innej krainy... - Właściwie, to nie powinno być tak, że wataha pogania pozostałe osobniki z ich terenu lub otoczenia?
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Polubiłam Cię i wierzę, że kiedyś zrozumiesz pewną rzecz. Bycie samotnikiem wiąże się nie tylko z wybieraniem własnej drogi. Stawia przed Tobą wiele niebezpieczeństw, w przeciwieństwie do tego, co może dla Ciebie zrobić wataha. Masz zapewnione bezpieczeństwo. Tym bardziej - pod moim okiem, krzywda nie stanie się nikomu. Ale tu w grę wchodzi także wyżywienie, wspólne polowania. To ma zdecydowanie więcej sensu. A co do naszej znajomości... Cóż, na ten moment watahy są niemalże pustkowiami. Nie zwracam raczej uwagi na to, kto z kim się przechadza, żartuje. To rozbiłoby tę krainę. A nie o to chodzi. Może kiedyś Cię przekonam - uśmiechnęła się delikatnie i machnęła ogonem. Próbowała ułożyć w głowie jak odbudować świątynię. Sama mogła nie dać sobie rady. Co prawda był Kein i może garstka wilków ale nie będzie - póki co, przesadzać. Może sama sobie poradzi?
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
W słowach Wardress było sporo racji, ale Berendar uparcie wierzył w to, że powinien pozostać sam. Oblizał pysk po skończonej uczcie i przysiadł koło znajomej. Przeniósł swój wzrok na nią - Może i masz rację. Lecz gotów... nie jestem. Minie jeszcze trochę czasu, za nim... zwiąże się z watahą lub kimś szczególnym. Nie potrafię przełamać tego... nie potrafię - Życie samotnika nie nakładało na niego ograniczeń, za nikogo nie czuł się odpowiedzialny. Był w pewnym sensie wolny od obowiązków, mógł udać się wszędzie, zaczerpnąć nowej wiedzy z tej krainy. Ale zawrzeć znajomość z kimkolwiek, było raczej mu ciężko. Wardress jakoś przełamała go, ale mimo to nie potrafił się jeszcze bardziej otworzyć. A przez to należy zrozumieć, chęć towarzyszenia komuś do końca życia, czy przystania do watahy.
- Wiesz... może nadejdzie ten dzień, kiedy... ten ciężar ze mnie spadnie. A wtedy kto wie - Machnął w powietrzu ogonem i położył pysk na łapach. Wyglądał na zamyślonego, bo zamknął oczy - Ciężko sobie coś wyobrazić. Boje się jutra, boje się minionych dni - Powieki się otwarły. A on sam zastygł w głębokim myśleniu, co on powinien teraz zrobić, gdzie się uda gdy spotkanie się zakończy? Ją czeka pewnie wiele spraw, a on? Nie ma nic, prócz swojej samotni i własnych dróg do przejścia.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Zawsze możesz mi towarzyszyć. Nie będę udawać, że samotnicy są średnio mile widziani na naszych terenach, ja sama w ten sposób mogę narazić się nie tyle na dezaprobatę towarzyszy, co gniew samej bogini. Nie będę Cię rzecz jasna zmuszać, każda podjęta przez Ciebie decyzja ma być wyłącznie Twoją decyzją. I choć jestem w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność za przyprowadzenie Cię do Nas, to musisz pamiętać o jednej rzeczy - wszystkie watahy są rozbite, bóstwa udają, że nie widzą jak źle dzieje się w naszej Krainie. Więc swoją drogą, aż tak wielkiego niebezpieczeństwa nie ma. Ale wiesz, nie mówmy już o tym. Porozmawiajmy może o czymś wesołym.  Albo nie, jeszcze chwila. Mam ostatnio ciężkie dni, i choć spędzam je w dużej mierze z Tobą, w chwilach milczenia biję się z własnymi myślami. Po prostu nie wiem, czy to, co robię, ma jakiś bezpośredni cel. Kocham swoją watahę jak swoje dzieci, ale kiedy widzę, że nie jest jej dane się rozwijać, serce mi się kroi. A nie potrafię jej jeszcze pomóc. Jest Nas za mało. Dobra, już, koniec. - rozgadała się niesamowicie. Spojrzała na wilka i obdarowała go dość miernym, ale jednak - uśmiechem. Położyła się na ziemi przyglądając się idącej mróweczce. Była tak strasznie mała, a widziała w swoim życiu tak wielki cel - chronić, karmić i kochać bezwarunkowo swoją królową. Zwykła głupota? Naturalny odruch? Czy najlepszy sposób na szybki rozwój - rzecz jasna z perspektywy królowej i całego mrowiska.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
W głowie Berendara rozpętała się wojna. Czy dołączyć do watahy, w której znajdowała się Wadress? A może dalej pozostać samotnikiem i lepiej poznać krainę oraz jej ogromne możliwości. Zagadnienie było trudne o tyle, że nie wiele jeszcze wiedział. Nie należał do ryzykantów, a wolałby obserwować sytuację z daleka, tak jak za czasu szczeniaka - Na razie nie skuszę się. Potrzebuje dużo czasu by zaaklimatyzować się w tutejszym otoczeniu - Przerwał jej zaraz po tym, złożyła mu propozycję. Choć, żeby ona brała na siebie odpowiedzialność za niego, jakoś go nie przekonywało. Wardress znalazła sobie ciekawe zajęcie, jakim była obserwacja mrówki. Lecz to nie przykuło jego uwagi na długo. Skierował się w kierunku potoku i wypatrywał pływających ryb. Nie ukrywał, że chciałby wiedzieć, jakie tu ryby pływają. A co najważniejsze ile ich tu jest - Nie wiesz... Czy dużo tu ryb pływa? - Zagaił do Wardress. W między czasie próbował się dopatrzyć ryb, które z pewnością pływały pewnie szybciej, gdy tylko można było ujrzeć jego cień, padający na taflę wody.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Wiesz Berend, mi dość szybko poszło złowienie naszego obiadu. A co do ilości - nie mam pojęcia. Zastaw sieć długą na metr i sprawdź ile wpadnie. Policzysz sobie potem. - uśmiechnęła się. Uśmiech był lekko wymuszony, ostatnimi czasy, po spotkaniu z Keinem nie dopisywał jej zbyt dobry humor. Z uporem wpatrywała się w zaślepioną pracą mrówkę. Co rusz dmuchała na nią, czy zagradzała jej drogę potężną, białą łapą. Wilki, chodź powracają do krainy robią to w żółwim tempie. Martwiło ją wiele rzeczy. Chciała walczyć o watahę, ale... Ale znów bała się, że swoimi staraniami, a dokładniej udobruchaniem bóstwa, sprowadzi na ten świat kolejną plagę zła i śmierci. A to nie był jej cel.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Pomysł był dobry, ale wykonanie pozostawiało wiele do życzenia, bo jakże wilk mógłby zarzucić sieć? Łapy po prostu to uniemożliwiały. Ale jednak ten sposób dał by miarodajne wyniki i jednocześnie dosyć realne. Zerknął za siebie, lecz Wardress dalej wpatrywała się w mrówkę, która nie wiadomo dlaczego stała się obiektem obserwacji. Robiła badania naukowe? No chyba, że się obecnie nudziła.
- Będziesz... sporządzać jakieś adnotacje na temat... mrówki? Bo wpatrujesz się w nią, tak jak ludzie oglądający zachowanie zwierząt... chcąc dopatrzyć się czegoś - Zmierzał w stronę Wardress, chcąc usiąść przy niej. Być może coś ją trapiło, lecz nie chciała o tym wspominać. To też nie miał zamiaru nagabywać, by ta powiedziała wszystko. Każde z nich powinno iść swoją drogą, jednak musiał coś powiedzieć - Wardress... nie mogę spędzić dużo czasu z Tobą, w tym miejscu. Mój tryb, życia... - - Wzrok swój skierował w dal, nie chciał równać swoich oczu z jej. Urwał zdanie, by wziąć głęboki wdech i jednocześnie pomyśleć jak dalej poprowadzić rozmowę - Jestem samotnikiem i niech tak zostanie. Lecz gdyby co, łatwo mnie znajdziesz...skory... do pomocy jestem. Lecz czasem łatwo jest popełnić błąd, mimo dobrych chęci... - Starał zachować poważny ton rozmowy, nie chcąc zdradzać tego, że mimo postanowień, znalazł sobie widocznie przyjaciółkę. Może to jednak zgubne myślenie? Przekręcił się trochę, by spojrzeć Wardress w oczy - Było mi bardzo miło i dziękuję Ci za dobre rady, trening. Lecz ja... muszę iść dalej. A Ty? Walczysz dalej o nich? - Zapytał, lecz nie spodziewał się odpowiedzi. Opuścił wzrok niżej i wstał, otrzepując i przygotowując się do dalszej wędrówki.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Stado to jedyna rzecz o jaką jeszcze zostało mi walczyć. - powiedziała oschle miażdżąc ową mrówkę silnym uderzeniem łapy. - Cóż Berent, życzę Ci przede wszystkim tego, byś był ostrożny. I nigdy nie chodził głodny. - dodała po chwili równie zimnym tonem. Wstała. Otrzepała futro i - spojrzawszy wilkowi w ślepia przed kilkanaście sekund - rozłożyła skrzydła. Tak wiele jeszcze chciała powiedzieć, ale w zupełności wystarczy, by tylko ona o tym wiedziała. Czas na plan. Zanim zwoła naradę stada musi dostać się do komnat bogów Nocy i ze szczerym sercem oddać im pokłon. Dla bezpieczeństwa watahy. Machnęła energicznie puszystym ogonem, westchnęła cicho i puściła się biegiem przed siebie rozkładając skrzydła. Po kilkunastu metrach odbiła się mocno łapami od ziemi i wzięła szeroki zamach skrzydłami. Wzbiła się w bezkres nieba i poszybowała ku terenom Nocy.

/zt
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
- Żegnaj! - Zrzucił głośno w kierunku już wzbijającej się w powietrze Wardress. On sam obrał przeciwny kierunek, chciał jeszcze wiele miejsc zwiedzić, poznać, nim podejmie decyzje o dalszych jego losach. A chodziło tu o jego samotnie. Nim oddalił się, jeszcze zerknął za siebie, a znikającą w oddali Wardress. Zastanawiał go jedynie ton jej wypowiedzi, coś ją trapiło lub też była o coś zła. Zamknął oczy i wypuścił powietrze z pyska, tak jakby nie chciał opuszczać tak dobrej towarzyszki rozmów. Tak jednak musiało być, on ma swoją ścieżkę, tak jak i ona. Póki on nie znajdzie spokoju, nigdy nie dołączy do żadnej watahy, nie zwiąże się z nikim. Patrząc już przed siebie, biegł w nieznane strony, by odkryć to, czego jeszcze nie wiedział. Być może znajdzie to miejsce, gdzie będzie mógł zaszyć się na dość długi czas. By przemyśleć...

/ZT/
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
W cieniu jednej z wierzb wylegiwał się ospale czarny wilk z czerwonym grzbietem i metalową łapą, na którego piersi widział dziwny tatuaż niby piętno jak u hodowlanego bydła. Wilk leżał nieruchomo na boku jakby nie żył, jedynie końcówka jego ogona lekko uderzała w ziemię w rytm ptasich treli i szumu wodospadu. Lubił to miejsce. Było ciche i spokojne, a ponadto oferowało bufet, gdy tylko głód da o sobie znać. Nie przepadał zbytnio za rybami, jednakże odkąd uciekł od ludzi nie miał co wybrzydzać. Gdy polowanie kończyło się porażką, potrafił zadowolić się i zakończyć ssanie w żołądku jedynie żywiąc się owocami, grzybami czy korzonkami. Jedzenie to jedzenie, nie ważne w jakiej postaci.
Samiec się przeciągnął i przewrócił na grzbiet z łapami położonymi na piersi. Patrzył spokojnie w niebo przez poplątane zwisające gałązki i listowie wierzby. Był zamyślony dumał o czymś przez dłuższą chwilę.
- I będziesz tak leżał i nic nie robił leniu zapchlony? - odezwał się sam do siebie.
Dla wilka była to normalna rzecz. Praktycznie zawsze był sam, a do tego gnębiła go przeszłość, więc wiadome, że poprzestawiało mu się w głowie i niekiedy mówił sam do siebie.
- Zamknął byś się. W końcu co mam robić? Jeść jadłem, pić piłem, więc pora na odpoczynek. Ile można biegać i gapić się w swoje odbicie? - zawarczał na samego siebie i westchnął, ciągle leżąc i patrząc w niebo. Zastanawiał się ile to już minęło odkąd przybył do tej krainy. Jego życie napędzane było jedynie rutyną wstać, pobiegać za jedzeniem, zjeść albo nie zjeść, zgasić pragnienie, załatwić sprawy fizjologiczne, podumać nad żywotem, wrócić do groty, pójść spać. Co dzień to samo. Ale... nic innego w końcu do roboty nie miał, nie paliło się by szukać jakiejś partnerki i się ustatkować. Nie wiedział nawet czy chce mieć rodzinę.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Miejsce, do którego tylko ciekawskie wilki mogą trafić? Nic dziwnego, że pewien mały przedstawiciel Watahy Ognia bez problemu się tu dostał! Żółty, przypominający lisa szczeniak o długich łapach ucieszył się na widok wody, której brak zaczynał mu powoli doskwierać. Podbiegł do czym prędzej do potoku, gasząc pragnienie. Dopiero po tym rozejrzał się po okolicy. Samotność również nie była dobrą rzeczą, a minęło trochę czasu, odkąd Natsu kogoś spotkał. Szczególnie tęskno mu było za Hirą, która była jego najlepszą przyjaciółką w tej Krainie. Ale na pewno ją jeszcze spotka! Innego wyjścia nie było. W końcu małomówny kruk o imieniu Kuro nie był dlań dostatecznym towarzystwem. Choć często się z nim bawił, był cichy i spokojny. Ale mógł się z nim ścigać, przez co ćwiczył swoją szybkość. Wszystko ma jakieś plusy.
Wtem uwagę młodego przykuła jakaś wilcza sylwetka o całkiem rzadkim ubarwieniu i dziwnej, metalowej łapie. Nie tracąc czasu na zastanowienie, Natsu ruszył truchtem w stronę obcego basiora.

- Dzień dobry! - zawołał na przywitanie, szczerząc ząbki w szerokim uśmiechu. - Kim jesteś?

Szczeniak był pewien, że owego wilka w życiu nie widział. Z resztą, on nie znał wielu osób w tej Krainie. Tylko dlatego mu było trochę smutno, że się zgubił, gdyż był daleko od przyjaciół i rodziny. Ale cóż, trzeba było dalej iść do przodu, bo nie wyglądało, jakby ktokolwiek zamierzał zrobić to za niego. Sam Natsu by tego nie chciał, bo lubił robić wszystko po swojemu i samodzielnie. Nawet polowanie na drobne stworzonka zaczynało mu wychodzić!
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Basior przeturlał się na bok i spojrzał na szczeniaka bez emocji. Nie zauważył kiedy mały się pojawił i przez to się ponownie zamyślił. W duchu cieszył się iż to tylko szczeniak, a nie jakiś drapieżnik, który sobie upatrzył bujającego w obłokach na swój obiad. Musiał naprawdę skończyć wreszcie z tym nawykiem odcinania się co chwilę od rzeczywistości.
- Hej młody. Co tam? - przywitał się spokojnie siadając przed nim i czujnie wertując go spojrzeniem, doszukując się jakiegokolwiek zagrożenia z jego strony. Widząc zerowe niebezpieczeństwo dopiero wtedy dosłyszał to ostatnie co powiedział szczeniak, z "lekkim" opóźnieniem dotarło do niego pytanie. - Jestem wilkiem jak ty. - odparł nie do końca ogarniając o co chodziło małemu.
Po chwili zażenowany otworzył szerzej oczy i pacnął się metalową łapą w głowę. Zrozumiał o co chodziło szczeniakowi i w końcu całkowicie jego świadomość powróciła do rzeczywistości.
- Nazwano mnie Kastiel, ale możesz mówić po prostu Kas. Długie imiona i ich wypowiadanie jest niepotrzebną stratą czasu, której można zapobiec używając zdrobnień. Ponadto pytając starszego od siebie o imię wypadałoby samemu się przedstawić, młody.- powiedział i kiwnął sam sobie potwierdzając słowa. Prawda była taka, że nie lubił całego imienia ponieważ nadane było przez ludzi, więc chociaż zdrobnienie lekko minimalizowało ten efekt.
Przymrużył lekko oczy wpatrując się w małego. Wciąż nie docierało do niego, co mu w małym nie pasuje. W końcu zauważył co nie dawało mu spokoju i stanął przed szczeniakiem czujny i spięty. Rozejrzał się do koła i znów na niego spojrzał.
- Gdzie twoi rodzice? Nie powinieneś się oddalać od nich. To niebezpieczna okolica przez pstrągi pływające w rzece, przysmak niedźwiedzi. - powiedział znów się rozglądając w poszukiwaniu opiekunów samczyka.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Oj, przecież Natsu widział, że nieznajomy był wilkiem! Chociaż każde potwierdzenie takie zawsze mile widziane szczeniaka, szczególnie że przez tą lśniącą łapę miał drobne wątpliwości. W końcu starszy basior mógłby się okazać robotem. Każdy chłopiec i mężczyzna lubił roboty!
Wilczek niecierpliwie wysłuchał krótkiej opowieści Kastiela odnośnie imion i tego, że zdrobnienia są łatwiejsze. Zmusiło to go do zastanowienia się, czy i jego imię dałoby się jakoś zdrobnić. Może to zwykłego "Tsu"? Ale wtedy nie miałoby ono tego samego super wspaniałego znaczenia!

- Jestem Natsu! - przedstawił się czym prędzej szczeniak, wypinając pierś do przodu. - I jestem dumny ze swojego imienia!

Nagle nastawienie Kas'a się zmieniło i się spiął. Natsu nastawił uszu. Czyżby powiedział coś źle? A może ktoś nadchodzi? Sam zaczął się rozglądać, dopóki czarno czerwony basior się nie odezwał. Wpierw powrócił wtedy uśmiech wilczka, który wcześniej gdzieś mu uciekł. Może tym razem nie tak wielki i odrobinę wymuszony, ale nie smutny. Młody Isao już dawno pogodził się z tym, co się stało. W końcu nie po to żył, aby się załamywać! Na tę myśl jego twarz się całkowicie rozpogodziła, a uśmiech nawet trochę poszerzył.

- Zgubiłem się i trafiłem do tej Krainy. - odparł, nie tracąc nic ze swojego radosnego nastawienia. - I dołączyłem do Watahy Ognia!

Szczeniak trochę nie rozumiał powagi sytuacji, bo nie był wcale pewien, czemu to było źle, że pstrągi były przysmakiem niedźwiedzi. Ale nawet gdy to załapał, to niespecjalnie się tym przejął, gdyż nie wyczuwał żadnej niebezpiecznej woni. Już bardziej bał się rysiów, o!
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Miło mi cię poznać młody. - skinął mu głową wilk.
Patrzył spokojnie na dzieciaka, lekko się uśmiechnął widząc dumę jaką napawało małego jego imię. Zastanawiał się czy i on dałby radę być dumny, ze swojego imienia. W końcu nazwali go ludzie, którzy zrobili dla niego tą łapę i nie byli wcale tacy źli jak myśliwi. Można by powiedzieć, że nawet lubił ich, a w szczególności ich córkę, która codziennie go głaskała i się go wcale nie bała. Jakby się zastanowić to było to nawet dość przyjemne. Pokręcił głową uciekając od wspomnień. Dobre czy nie dobre, nie ma co rozpamiętywać bo to było i się już nigdy nie powtórzy.
- Mówisz, że się zgubiłeś. Nie prosiłeś nikogo o pomoc by wrócić do domu? - spytał Kas patrząc poważnie na malca.
Znów spokojnie usiadł na ziemi. Wataha Ognia, wataha ognia... Coś niby tam wiedział o tym stadzie. Były tam żywiołowe, agresywne i wybuchowe wilki. Idealni wojownicy. Nie pamiętał jakie stosunki miały wobec siebie Nocni i Ogniści, ale nie wydawało mu się my ich watahy były wrogo do siebie nastawione. Uśmiechnął się lekko, przyjaźnie do malca i delikatnie zamerdał ogonem by pokazać szczeniakowi, że nie ma zamiaru zrobić mu nic złego czy być dla niego niemiłym. W końcu to szczeniak. Musiał się inaczej zachowywać względem młodych. Stracił by do siebie resztki szacunku, gdyby szczeniaki stawiał na równi ze starszymi, dojrzalszymi wilkami.
- A powiedz, co cię tu przywiało, kiddo? - zapytał łagodnie patrząc przyjaźnie na małego.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Żywiołowe i wybuchowe tak, ale agresywne? Zawsze wydawało mi się, że raczej pozytywnie nastawione do świata i zwariowane. Do tego raczej wolne, gdyż nawet bóstw żadnych wyznawać nie musiały. Urodzeni wojownicy to bardziej Nocni, choć i tak zawsze są wyjątki od reguł. Ale mniejsza o to, gdyż Natsu ani nie umiał czytać w myślach, ani nie wiedział wiele o watahach. Tylko tyle, że były.
Gdy Kastiel poddał młodemu pomysł, że mógł przecież poprosić o pomoc, ów przytknął łapkę i pyszczka i wydał z siebie krótkie "shishishi".

- Nie wziąłem tego pod uwagę. - przyznał, szczerząc ząbki. - Z resztą, nie widziałem zbyt wiele wilków pod drodze. Więcej rysiów spotkałem. To są takie niesamowicie wielkie koty, i do tego wredne!

W mniemaniu szczeniaka rysie od dawna były symbolem wszelkiego zła, gdyż w jego okolicy żyło ich naprawdę dużo, i nie żywiły one szczególnej sympatii do tamtejszych wilków. Często miał przez nie kłopoty, ale z drugiej strony gdyby nie one, to nie nauczyłby się tak szybko pływać. Wcześniej trochę się obawiał wskakiwania do wody, pomimo całej swej bezmyślności w większości działań. To znaczy, on zazwyczaj dobrze myślał nad swoimi działaniami, inaczej nie mógłby tak dobrze płatać innym psikusów. Tylko to co robił bywało nieraz niebezpieczne. Ale z małego Natsu był już po prostu taki urodzony ryzykant, do tego żyjący przeważnie pełnią życia.

- Nie przywiało mnie tu nic szczególnego, proszę pana! Po prostu pomyślałem, że wśród tych drzew i paproci może się kryć coś ciekawego. - stwierdził pogodnie i rozejrzał się, jakby chciał się upewnić, iż było warto tu zajrzeć. - Ładnie tu jest.
Sponsored content