Wodospad Tysiąca Westchnień

Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Okej, koniec odpisów na dzisiaj. Mózg usera eksplodował a siostra pomaga mu go zbierać w tym momencie.
Takie wtf ino się rodzi.
- Ach no widzisz? Naprawdę takie słowa? Ja powiem tylko tyle, że to jest żałosne. Jak szuka się miłości to jednej a nie setek tak jak cholerna Nata..stop. Muszę się uspokoić. Po prostu była taka jedna która zdradzała mnie na lewo i prawo. No dobra.. chcesz mnie poznać? Wiesz o mnie dosyć wiele. Ruska twarda babka do granic możliwości jeśli wokół są osoby w ogóle lub w mniejsze mierze ważne dla mnie. Jak trzeba to słodka, a jak nie to chłodna i twarda. Tyle jeśli chodzi właściwie o mnie. Za dużo swojego czasu spędziłam na Syberii. Teraz to się nam nie troszkę odbija.
Uśmiechnęła się.
No cóż.. nie wiedziała nawet co więcej powiedzieć.
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
No cóż, trzeba przyznać, że odpowiedź Diany lekko zszokowała Ber, ale ta szybko się pozbierała. No nic, zdarzają się różne osobniki. Po krótkich, parusekundowym szoku, na pysk skrzydlatej powrócił pogodny uśmiech. Ostatecznie również kiwnęła łbem, jak to miała w zwyczaju. A tak naprawdę to teraz mózg Ber eksplodował, bo userki nie mógł, gdyż ma urlop. A przynajmniej ta półkula odpowiadająca za logiczne myślenie.
- Ach, no widzisz, teraz za bardzo nie wiem jak ci odpowiedzieć. - na twarzy skrzydlatej odmalowało się lekkie zakłopotanie.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Ciekawe kiedy Berenika w końcu znajdzie swój beret. Hmm.. w sumie patrząc na to wszystko to zapewne za szybko się to nie stanie niestety.
- I to w takich momentach uwielbiam. Czasami lepiej sprawdzić jak szybko druga osoba się zgubi w słowach moich. Co prawda jest to dziwny sposób na sprawdzanie inteligencji drugiej osoby jak sama zauważyłaś, ale daje mi to zawsze stu procentową pewność tego z jakim osobnikiem się zadaję. Inteligentna i piękna jednocześnie. Długo takich wader nie widziałam naprawdę.
Uśmiechnęła się oraz odwróciła w stronę wodospadu, bo chyba o niego tutaj głównie chodziło czyż nie? Dobrze, że jej węch jednak nie był aż tak.. powiedzmy dobry jak kiedyś, bo wyczułaby tutaj parę rzeczy dla niej nieprzyjemnych. Berenika.. czy ty pachniesz alkoholem i.. wait, tym basiorem! Nieważne, lepiej się nie dopytywać takich rzeczy, bo jeszcze sie rzygnie na tym miejscu.
- Hmm.. powiedz może coś o sobie co? I tak tutaj zabawię jakiś czas.
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Ber kiwnęła łbem jedynie, uważnie obserwując poczynania Diany. A i fakt faktem, skrzydlata się kiedyś upiła i zaliczyła "bliskie spotkanie" z jednym basiorem, ale to było na tyle dawno, że osobnik o najbardziej wyczulonym węchu by nie wyczuł.
- W sumie masz rację. - odpowiedziała na pierwsze słowa Diany, i wtedy została zapytana o powiedzenie czegoś o sobie. No cóż, skoro wadera tamta miała czas... choć Berenika i tak nie zamierzała jakiegoś nie-wiadomo-jak-długiego życiorysu jej opowiedzieć. Czy coś takiego.
- Coś o sobie, powiadasz... - mruknęła, próbując sobie przypomnieć coś ciekawego ze swojego życia. Gdyby miała system, to pojawiłaby się przed jej oczami wiadomość "błąd systemu". Zupełnie nic interesującego.
- No cóż, nic interesującego nie mogłabym ci opowiedzieć, tylko tyle, że nie urodziłam się tutaj, kilka razy opuszczałam Krainę, jeszcze wcześniej byłam Łowcą, jak i Dowódcą Łowców. - powiedziała obojętnym głosem. Nie uznawała swojego życia jako wybitnie ciekawe, wręcz przeciwnie. Zwykłe. Nie nudne, ale zwykłe.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
To akurat był troll usera, więc spokojnie.
Nie wiedziała zbytnio nawet co powiedzieć. W sumie takiej to podejść się nie da, więc może i trzeba odpuścić? Nie próbowała co prawda dosłownie nic, ale sam charakter Bereniki wskazuje na to, że jest to niemożliwe.
- Hmm.. dobrze wiedzieć, że nasza Beta faktycznie zajmowała się czymkolwiek innym aniżeli walką. - rzuciła z lekką dezaprobatą.
Nie lubiła ostatnio w ogóle tych całych zagrywek walecznych. Nawet jej się to zrobiło już naprawdę bardzo nudne.
- Jaka jest pewność, że znowu nie opuścisz Krainy hmm? To mnie najbardziej ciekawi i nie ze względu na to, że się z... emm... zgubiłam, o! To jest dobre słowo.
Cóż idiotko... znowu mówisz głośno myśli aniżeli zabawiasz się w jakieś podejścia. Stop, przestań myśleć.. a chwilka, przecież ty tego nie robisz! Wadera stuknęła się w ten pusty łeb.
- Chwila.. co ja ten.. emm zapomnij powód, po prostu się pytam i tyle.
Odwróciła się szybko. Zapadnie się ze wstydu pod ziemię i tam zostanie!
Tylko żeby nie skapnęła się o co chodziło...
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Berenika słuchała uważnie słów Diany, co jakiś czas odwracając jedno z uszu, gdy jakiś dźwięk ją zaniepokoił. Trochę zbyt łatwo się dekoncentrowała ostatnio. Wszystko wina Thing'a! Pewnie niedługo wszystko wróci do normy, ale pozostanie bardziej czujna, póki zaćmienie nie minie. Wtedy chociaż będzie dzień. Tylko oczom będzie ciężko się przyzwyczaić znów do słońca, po tak długim czasie...
- Nie opuszczę, ze względu na watahę. - odparła, uśmiechnąwszy się pogodnie, o ile tego już nie robiła. Tylko nieco - o ile tak to można określić - zbiło ją z tropu zachowanie Diany. Szczególnie to ostatnie zdanie. I gdy się odwróciła. Może coś złego jej się stało?
- A co, coś jest nie tak? - zapytała, nieco zmartwiona, przez krótką chwilę całkowicie skupiona na waderze. Ciężko naraz się martwić i zachowywać czujność na otoczenie dookoła. To nie byłoby wtedy martwienie się, prawdopodobnie.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Wadera szczerze mówiąc nie wiedziała jak jej na cokolwiek odpowiedzieć.
No cóż, nie będę zajmował ci miejsca w momencie kiedy no powiedzmy sobie szczerze.. nie ma user pomysłu na fabułę w ogóle, przez co i nie ma sensu trzymać tej postaci tutaj.
- Nie nic. Tak po prostu się zapytałam i ten... będę się już zbierać. Czeka na mnie jeden malec któremu muszę w końcu coś załatwić i tyle. Zobaczymy się jeszcze na pewno Bereniko.
Powiedziała i też zniknęła. Nie miała jakiegoś wielkiego pomysłu na wyjście ze swoimi szanownymi czterema literami więc zwyczajnie.. odeszła.

ZT.
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Tak samo i userka Bereniki nie miała pomysłu na fabułę, więc zwolnienie tegoż miejsca było w tej chwili dobrym pomysłem.
- W porządku. - odparła, uśmiechając się pogodnie w stronę Diany. - Do zobaczenia, Diano!
Jeszcze tylko odprowadziła waderę wzrokiem, po czym napiła się wody. Niby nie chciało się jej aż tak bardzo pić, ale lepiej na wszelki wypadek zwilżyć język przed opuszczeniem zbiornika wodnego, bo nigdy nie wiadomo, kiedy znajdzie się kolejny. Tak więc, Ber ruszyła w inną stronę niż Diana, zachowując ostrożność. Ruszyła kłusem, tak jak to każdy wilk potrafił, z głową w jednej linii z grzbietem.

z t.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea przybyła tu bez wyraźnego powodu. Ot, po prostu - przyszła. Jedno ze skrzydeł miała unieruchomione, na temblaku, zabezpieczone opatrunkami w miejscu, gdzie kły potwora rozdarły tętnicę. Drugi opatrunek tkwił na piersi, kryjąc gojące się rany.
Drugie skrzydło, choć nieuszkodzone, ciągnęło się bezwładnie po ziemi. Nieużywane mięśnie zanikają, obecnie nawet złożenie tego skrzydła było dla Lei trudne.
Gdyby przejmowałaby się swoim zdrowiem, zapewne zaczęłaby coś z tym skrzydłem robić. Chociaż starać się je utrzymać w dobrym stanie. Jednak... Mimo, że największy kryzys już minął, wciąż jej stan był jej obojętny.
Nie tylko skrzydło było pozbawione mięśni. Całe ciało wadery było wychudzone, cudem tylko trzymała się na drżących łapach. Szła przed siebie. Poplątana i miejscami dziwnie stercząca grzywka opadała waderze na oczy.
I w sumie tyle. Jaka Lea jest, każdy widzi.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
W tym miejscu jeszcze jeden gracz miał się pojawić, jakżeby przecież nie odwiedzić miejsca które w przeszłości odegrało bardzo ważną rolę? Tsuku szedł powoli oraz bardzo płynnie,  jakby jego każdy krok był starannie przemyślany. Ornstein który towarzyszy mu od wydarzeń z Lordran,  uważnie obserwował okolicę. Nie potrzeba było dużo czasu aby zauważyć smicę. Waderę kojarzył z lecznicy mimo iż nie zna jej osobiście. W krainie chyba nazywali ją Lea ale nie był tego do końca pewny.

- aye,  siwmae!  Pozwolisz że zajmę ci chwilę czasu?

Zapytał otwarcie,  chciał wreszcie z kimś porozmawiać,  dowiedzieć się jak dużo się tutaj zmieniło. Gdy Tsuku opuszczał tą krainę,  zostawił kilka niedomkniętych spraw. Tak czy siak, warto zawierać nowe znajomości,  czyż nie?
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uniosła łepek, apatycznie nieco przyglądając się wilkowi. Nie była na lekach, otępienie brało się raczej ze zmęczenia. Cóż...
- Witaj. - powiedziała cicho.
Ogółem mówiła cicho, bo żeby mówić głośno trzeba więcej powietrza nabrać w świeżo zaszyte płuca. Wciąż dochodziła do siebie po operacji, miejsca, gdzie kły potwora rozdarły ciało były bardzo wrażliwe.
Dlatego też zamiast odpowiedzieć na pytanie jedynie ostrożnie skinęła łebkiem. Jeszcze ostrożniej usiadła, uważając przy tym, by nie przygnieść bezwładnego skrzydła, w którym praktycznie straciła już czucie. Wolała jednak go nie uszkodzić.
Świadoma była, że jeśli zmiany w mięśniach będą postępować, konieczna stanie się amputacja. Jednak jakoś się tym nie umiała przejąć. Czy rehabilitacja czegoś, czego nie używa ma sens?
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
- Bardzo się cieszę iż swoją osobą ci nie przeszkadzam, ten obok, duchowy mój stróż, za wiele nie mówi. Pozwolisz że się przedstawimy, ja nazywam się Tsukuyomi a tamten to Ornstein.

Wskazał łapką duszę błąkającą się za wilkiem. Była to dosyć nietypowa zmora, albowiem każde stworzenie, niezależnie czy talent posiadało, mogło dostrzec tą jakże ponurą ale majestatyczną postać. Basior usiadł nieopodal samicy, zachowując oczywiście względną przestrzeń osobistą. Bardzo dokładnie i powoli wciągnął powietrze do swoich płuc, wiecie ile informacji zdradzić może zapach?

- Pachniesz lekami oraz sędziwym wiekiem. Zgaduję że leczysz tutejsze wilki albo mieszkasz nieopodal lecznicy. Swoje lata też już masz, zapach tyle o nas mówi! Aye! Przepraszam że tak czytam z twojego zapachu, gdy byłem jeszcze niewidomy weszło mi to w krew. Bardzo tutaj ładnie, nie sądzisz? Z tym miejscem wiążą się stare wspomnienia. Wspomnienia które przypominają różę, są piękne ale mają kolce.

Tsuku mimo wszystko cały czas był uśmiechnięty. Może uda mu się tym nastawieniem zarażać innych? W końcu chce zostać duchową podporą każdego potrzebującego.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea bez wątpienia podpory potrzebowała. I to chyba nie tylko duchowej - wyglądała, jakby miała się przewrócić. Póki co jednak dzielnie trzymała pion, rzucając wyzwanie okrutnej grawitacji.
Uśmiechnęła się słabo, kiwając głową zjawie.
- Miło mi. Ja jestem Lea. Masz rację, pracowałam w Lecznicy. Obecnie jestem na chorobowym.
W lecznicy wręcz leżała pod kroplówką, cierpiąc z bólu. W takim stanie mowy nie ma o leczeniu kogokolwiek, najpierw sama musiała wydobrzeć. Rany fizyczne z wolna znikały. Te psychiczne, otwarte tak długo, niedawno zaczęły przysychać. Mowy tu nie może być o żadnym gojeniu się jeszcze, ale wszystko bardzo powoli szło ku dobremu.
Rozejrzała się, podziwiając okolicę.
- Masz rację, pięknie tutaj. Chociaż chciałabym, by wyszło słońce... Niewiele mi czasu już zostało, a nie chcę odchodzić nie zobaczywszy go.
Po dwóch otarciach się o śmierć miała większą, niż wcześniej świadomość kruchości swego życia. Widziała, jak silne niegdyś ciało zaczyna ją zawodzić, nie mogła nie zauważyć wystających kości.
Czy zdąży zobaczyć słońce?
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
- Rozumiem, nawet lekarza choroba nie ominie.

Wilk spojrzał w górę. Ciemne niczym otchłań niebo na którym widniały gwiazdy i księżyc. Dziwnym jest że do tej pory nic się nie zmieniło, a tyle czasu już przeminęło. Nie wolno jednak nigdy tracić nadziei, słońce na pewno kiedyś się pojawi na nieboskłonie. W końcu to równowaga którą ustaliła natura, prawda?

- Słońce się pojawi, jestem tego pewny. Nie ma na świecie takiego co matkę naturę i Stwórcę oszuka. Nie trać nadziei a zobaczysz że zostanie ci to wynagrodzone.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea nie traciła nadziei. Userka swoją wepchnęła już dawno pod łóżko, obok nadziei na dwójkę z chemii na świadectwie, nadziei na wzrost wyższy, niż 165 centymetrów, nadziei na zyski z giełdy i tej najważniejszej, na wolność. Widząc, jak to wszystko idzie, słońce nie wróci w ciągu najbliższych paru lat. A Leośka słabego zdrowia jest obecnie, zagłodzona niemalże na śmierć, poturbowana... Czy doczeka wschodu?
Cóż, zobaczymy.
Uśmiechnęła się jednak blado do wilka.
- Czy tam, skąd przybywasz też jest ciemno? - zapytała.
Łapką sięgnęła do skrzydła, przekładając je tak, by okrywało jej grzbiet. Samymi mięśniami skrzydła nie była już w stanie tego dokonać.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
- Nie, dlatego nie masz czym się martwić. Gdy opuszczałem tą krainę była ona ciemna, lecz zapewniam cię że w najdalszych zakątkach otaczającego nas świata słońce świeci, i ma się całkiem dobrze.

Uśmiechnął się do wilczycy, niechaj to małe zapewnienie będzie dla niej pocieszeniem, dowodem że i tutaj kiedyś mrok zostanie przecięty promieniem światła słonecznego.

- Wybacz mi ale trochę się zasiedziałem, muszę jeszcze tyle zrobić. Mam nadzieję iż nasze drogi ponownie się zejdą. Siwmae!

Wilk wstał i poszedł w swoim kierunku.

ZT.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea lekko, anemicznie skinęła łebkiem na pożegnanie.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Do zobaczenia.
Dłuższą chwilę siedziała i zbierała siły, nim wstała. Łapy nie chciały wcale się słuchać, zawodziły, uginały się pod ciężarem ciała.
W końcu jednak udało jej się złapać pion. Ruszyła przed siebie, wlokąc po ziemi bezwładne, słabe skrzydło.
Post krótki, bo z fona.

Zt.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Standardowo, wcale a wcale się nie spieszyła. Pośpiech nie leżał w jej naturze, przeciwnie - należała do tych istot, które na wszystko zawsze mają czas. Chłonęła odważnie każdy zapach, starając się zapamiętać wszelką unoszącą się w okolicy woń. Spojrzenie wilczycy błądziło po otoczeniu, radując pięknem tego miejsca. Zawsze czuła bliska więź z naturą, nawet, jeśli bywały chwile, w których - najzwyczajniej w świecie - zatracała się we własnym jestestwie. Matka Natura była jedyną istotą, której kult uznawała, przekonana o tym, iż gdyby nie ona, najprawdopodobniej świat wcale by nie zaistniał. Uszko samicy poruszało się raz za razem, czasem wtórowało mu ciche westchnięcie, wydobywające się spomiędzy przymkniętych prawie szczelnie warg, pomiędzy którymi jawiła się jeno maleńka szpareczka, umożliwiająca wydawanie subtelnych odgłosów.
Minęła chwila, nim spacer Lakeshii zakończył się, wraz z postawieniem łapy przy samym wodospadzie - konkretnie na jego spodzie, ot, tam, gdzie ściana wody upada, kończąc jakiś stawik czy inny akwen. Poruszyła nozdrzami, delektując się swoistą mieszaniną zapachu wody oraz wszechobecnych kwiatów czy innych roślin. Uwielbiała tego typu miejsca, kipiące życiem (niekoniecznie zwierząt, lecz roślin). Wargi samicy trwały nieznacznie uniesionymi, rozciągniętymi w ciepłym, subtelnym zarysie uśmiechu.
- Ta Kraina jest przepiękna - szepnęła, ot, jakoby dzieląc się opinią z wodospadem, chociaż ten najprawdopodobniej wcale jej nie usłyszy. Odpowie też bezkształtnym szmerem opadającej wody oraz pluskiem, gdy ta niknęła w zbiorniku, koło którego trwała Madame L. Zielonowłosa wadera nie musiała nawet zanurzyć się w tutejszej wodzie, by westchnął głęboko, jakoby w przypływie nie lada ulgi.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Koniec udawania trupa. Wheat postanowiła wyruszyć na miasto, nim całkiem zardzewieje. Proteza póki co miała się dobrze i rdzewieć bynajmniej nie zamierzała, jednakże kto mógł zagwarantować, że rdzą nie pokryje się jej właścicielka? Ano nikt, stąd też Pszeniczka dramatycznie przedzierała się między wieloma postami różnych rozmiarów i jakości, by ostatecznie dzięki niezbadanym wyrokom losu i kompletnemu przypadkowi pojawić się nad zalęgłym w tym temacie wodospadem, nazwanym niebanalnie Wodospadem Tysiąca Westchnień. Absolutnym zbiegiem okoliczności ulokowała się tutaj także Madame, nie niepokojona niczym i godowa w pełni do rozpoczęcia rozgrywki. Nie czekając, aż ktoś ją uprzedzi, Wheat podhasała radośnie do zacnie ochrzczonej (wilki nie są co prawda chrzczone, ale jakież ładne to słowo!) wilczycy i przystanęła tuż obok - ktoś mógłby rzec, zbyt blisko i naruszywszy sferę prywatności tej szlacheckiej osobniczki. Ale czy Wheat to obchodziło? Czy Wheat obchodziło cokolwiek? No właśnie.
- Dobry wieczór. Dzień. Coś tam - przywitała się natychmiast, nie pozwalając zapanować niezręcznej ciszy i zerkając ukradkiem w niebo, chcąc sprawdzić, czy aby nie popełniła omyłki. Słońce. - Tak, dzień, zgadza się. - przytaknęła sama sobie z niemałym entuzjazmem, wyraźnie zadowolona ze swego niecodziennego odkrycia. Gdyby jeszcze wyrzekła po drodze, że owo Słońce świeci z niebywałą mocą 3.845 · 1026 W (tak mi szepnęło Google, a Google się na tym zna), tu i teraz Einstein powinien wyleźć z grobu i podarować jej jakąś nagrodę Nobla czy coś w ten deseń. Ale nie rozpędzajmy się tak. Póki co tylko się przywitała. Ale czy to aby nie za mało?
- Słyszałam przypadkiem, jak mówiłaś, że nasza krainka jest przepiękna. Absolutnie się z tobą zgadzam, każdy zakątek ma swój niepowtarzalny urok - rzekła, wielce rozradowana, widząc, iż spotkała kogoś, z kim mogłaby wspólnie pozachwycać się wszechobecnymi naturą i pięknem.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Lakeshia nie spodziewała się tutaj niczyjej obecności, jednocześnie jednak miała pełną świadomość zaistnienia takowej szansy, że czyjaś osoba postanowi - podobnie, jak chwilę wcześniej i ona sama - udać się na przechadzkę, pojawiając w tym miejscu. Nic w tym w końcu nadzwyczajnego, iż piękne miejsca przyciągają znużone nic-nie-robieniem istoty; Madame sama dała się w końcu zwieść na pokuszenie szumowi opadającej bezwładnie wody, pięknem tutejszej przyrody czy majestatem pnących się dzielnie ku niebu skał. Ach, kiedy ona ostatnio rozmawiała z kimkolwiek? Zakładając, iż głupotą będzie przyjąć, że dwie równoległe rozmowy dzieją się w tej samej chwili, natomiast założenie, że działy się wcześniej - choć nie zostały ukończonymi - sprzeczne resztom logiki, uznam, że ostatnią rozmowę prowadziła ze starą wierzbą - ona jednak nie byla skorą do udzielania odpowiedzi, o co obwiniała się sama Lakeshia. Kiedy wywodzić się z watahy hipisowskich szamanów życie jest trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Parcie na kontakt z naturą i rozmowę z roślinami, olaboga!, wpajano jej od... od zawsze, w zasadzie. Bliska obecność samicy co prawda wywołała pewne poczucie dyskomfortu, jednakże niedoświadczona w kontaktach międzywilczych Madame najzwyczajniej w świecie zbagatelizowała sprawę, uśmiechając uroczo i ciepło w stronę uskrzydlonej wilczycy. Zaraz, zaraz... USKRZYDLONEJ? Czoło zielonowłosej zmarszczyło się w pewnym niezadowoleniu, no bo jakze to tak, wbrew prawom natury - odwiecznym i bezapelacyjnie nie do podważenia?! Postanowila jednak nie poruszać tejże kwestii, przynajmniej nie na samym początku, by nie odstraszyć samicy. Czoło w okamgnieniu uległo rozprasowaniu, jakoby jakaś niewidzialna siła bezlitośnie przemknęła po nim rozgrzanym żelazkiem, nie pozostawiając fałdkom żadnych szans.
- Witaj. Ach, dobrze wiedzieć, że równie wspaniałych miejsc macie tutaj więcej, wszakże przybyłam w to miejsce raptem kilka chwil wcześniej. Nie zdążyłam się rozejrzeć zbyt dokładnie. Masz jakieś swoje ulubione, ... - urwała, uświadomiwszy sobie nagle, że nie ma najmniejszego pojęcia, jak mogłaby ozwać się do towarzyszki. Ogladę, którą każda madame posiadać powinna, być może zatraciła po drodze, jednak starała się uważnie oraz pilnie nadrabiać wszelkie braki: to na zasadzie własnych przeczuć i intuicji podejmując konkretne działania oraz używając uważanych przez nią za słuszne słów, to zaś - w przyszłości, rzecz jasna - najzwyczajniej naśladując te wilki, które budzą największą sympatię oraz zaufanie.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Zaobserwowała, rzecz jasna, zmieniającą się dość diametralnie mimikę twarzy towarzyszki, nie wzięła tego jednak za zły omen. Przeciwnie, odebrała to jako zainteresowanie jej osobą, natychmiast więc rozpaliło się w niej jeszcze większe poczucie bliskości z tą poznaną przed paroma sekundami osóbką. Przysunęła się przeto jeszcze o parę milimetrów. Rozłożyła nieco skrzydła, by przewietrzyć dodatkowe pachy rozprostować nieużywane dawno mięśnie i kosteczki, westchnęła z niemałą ulgą, gdy już nadprogramowe kończyny powróciły do życia i złożyła je na powrót, by w niczym nie zawadzały.
- Przybyłaś w idealnym momencie, by podziwiać... - zacięła się na drobną, niepozorną chwilę, podczas której w jej umyśle zapanował chaos i harmider, a wszystkie zwoje mózgowe zaczęły tęgo rozmyślać nad tym, co niecodziennego i godnego uwagi można było zaprezentować dziś sympatycznej wilczycy. Ding!, jak w mikrofalówce, oznajmiło właścicielce pracowitego mózgu, że znalazło świetny obiekt niewątpliwego zainteresowania. - ...najwspanialszy zachód słońca w tym miesiącu! - Zatupała radośnie łapkami, przy czym ta metalowa wydała z siebie równie entuzjastyczny klekot. - Zachody słońca, podobnie jak wschody, zaćmienia, olśnienia i różne takie są w naszej krainie wyjątkowe, ale akurat dziś jest możliwe do zaobserwowania wyjątkowo wyjątkowe jego zajście. Myślę, że jeśli będziemy cierpliwe, uda nam się je dojrzeć w pełnej, lub chociaż połowicznej okazałości. Wheat jestem - przedstawiła się doprawdy mimochodem, wplatając swe imię między wstęgi radosnego słowotoku. - A i owszem, ulubione mam. To jest... Jest... - Zaczęła rozglądać się dookoła, a gdy kręgosłup odmówił jej pełnego wykręcenia się w tył, zrobiła obrót na zadzie, w ten oto sposób zlustrowała teren za sobą i powróciła do dawnej pozycji, znów biorąc w obserwację pysk nowo poznanej wilczycy Jakjejtam. Dopóki Wheat nie zna imienia Jakjejtam, dopóty tak właśnie będzie ją nazywać. Postanowione. - Ajajaj, trudno wybrać, tak po prawdzie. Ale najbardziej lubię miejsca, w których jest dużo wody. Wodospady takie jak ten tu, jeziora i leśne potoki, no mi, rzecz jasna, morza. Oceanu nie miałam jeszcze przyjemności widzieć, ale na szczęście mamy tu sporo jego namiastek - plaż nadmorskich ci u nas dostatek, nie możemy narzekać. Kiedy słyszę szum wody i czuję chłodny, cucący wiaterek, zdecydowanie łatwiej mi się myśli i tworzy. Bo wiesz, ja jestem artystką. Malarką. - Po co nam imię Jakjejtam, lepiej spuścić ze smyczy samozachwyt. - Umiem malować. - Jeśli do Jakjejtam nie dotarł jeszcze sens słów "artystka" i "malarka", to powinno rozwiać wszelkie wątpliwości.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Kiedy uskrzydlona wilczyca zademonstrowała swoje skrzydła {jak gest ten odebrała Lakeshia; wybacz brak okrągłych nawiasów - klawisz odmawia posługi} zielonowłosa z trudem powstrzymała się przed kolejnym wykrzywieniem pyszczka, pełnym zniesmaczenia i zdegustowania. Owszem, ona też mogła się wydawać istotą spoza zasad natury - wszakże widział kto zielonego wilka? - niemniej jednak uważała kolor własnej sierści za mniejszy gwałt na Matce Naturze aniżeli posiadanie dodatkowej pary kończyn, zmieniających wilka w pseudo-ptaka. Niemniej jednak świadomość własnej odmienności miała, a jakże!, także proszę o niestosowanie tekstów pokroju biblijnego "widzisz źdźbło trawy w oku bliźniego, belki w swoim nie dostrzegając" - dostrzegała i jedno, i drugie, acz na drodze czystej, zdrowej racjonalizacji wysnuwała powyżej przytoczone wniosku. Cóż w tym złego? Cóż gorszącego?
- Dlaczego uważasz, że dzisiaj będzie najwspanialsze w miesiącu? Cóż to za święto? - spytała z zainteresowaniem wymalowanym w delikatnym, subtelnym i zaiste kobiecym głosie, przekręcając lekko łebek. Nie chciała wyjść na niegrzeczną oraz pozbawioną podstawowej wiedzy z kategorii manier oraz kultury, dlatego - pomimo narastającego poczucia dyskomfortu, wywołanego bliskością Wheat - nie odsunęła się ni na krok, dzielnie znosząc brutalne i bezczelne wtargnięcie w jej sferę intymną. Nienawidziła, gdy ktokolwiek był tak blisko. Jedynymi istotami, które bowiem posunęły się do przełamania bariery jej prywatności, byli oprawcy, wyczyniający z nią rzeczy, których zaiste największemu wrogowi życzyć nie sposób. Jej ciało jednak, targane narastającym poddenerwowaniem, drżało mimowolnie od czasu do czasu, niczym napięta struna, wprowadzona niedbałym szarpnięciem w ruch. Z tą jednak różnicą, iż wilczyca nie wydawała odgłosów podczas tychże drgnięć.
- Do mnie możesz mówić Meg - oznajmiła spokojnie, bez drgnięcia powieki podając fałszywe miano. Aczkolwiek... Po prawdzie nie skłamała wcale, wszakże nie przypisała sobie tego imienia, lecz podała je w dość luźnej kombinacji słów; równie dobrze mogła orzec: "do mnie możesz mówić Zielona Herbata Posłodzona Jedną Łyżeczką Cukru" - co też nie byłoby fałszem. Do mnie możesz mówić, jak tylko Ci się podoba, cisnąć na usta jej się zdawało, jednakże postanowiła użyć tego właśnie określenia, którym zresztą częstować będzie wszystkie inne istoty. Nie chciała, aby ktokolwiek poznał jej prawdziwą tożsamość, albowiem mogłoby to - w jej przekonaniu - sprowadzić nieszczęście na tę Krainę oraz wszystkich jej mieszkańców. A po co?
- Ach, artystka! Dlatego pewnie jesteś wrażliwą na piękno natury, mylę się? - zagaiła z uśmiechem uczepionym pyszczka, czując pewną sympatię do tejże istotki. Rzadko obcowała z przedstawicielami własnego gatunku, ba!, rzadko obcowała z jakimkolwiek przedstawicielem królestwa zwierząt, zatem nie miała pojęcia, po czym wnioskować, czy tej tutaj może zaufać, czy lepiej unikać jej jak ognia. Ostatecznie postawiła zatem wszystko, co miała, na wdzięczną szkapę o imieniu "Zdrowa Obojętność", licząc, iż na jej grzbiecie dotrze jak najdalej.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Wheat skrzydeł nie uważała za anomalię czy wybryk natury, raczej za coś bardziej subtelnego, na przykład miliardy lat ewolucji w trybie turbo czy zesłane na nią z niebios supermoce. Czy mogła także strzelać laserem z oczu - tego jeszcze nie sprawdzała. Przy wilkach nie wypadało. Jeszcze się zlecą tłumy i zaczną prosić o autografy i pamiątkowe zdjęcia. To by było mało komfortowe. Trzeba znaleźć bardziej zaciszne miejsce. Może gdzieś pod wodą? Zapamiętać - przemyśleć opcję ze strzelaniem laserem pośrodku morza.
- Żadne święto. To moja intuicja. A moja intuicja jest... - I tu pojawiło się pytanie - jaka? Bo że niezawodna, to raczej bardzo, bardzo wątpliwe. Myśl, Wheat, myśl jak z tego wybrnąć. - ...moją intuicją. - Sprytne. - A moja intuicja to jest taka, że ho - ho! - Interpretacja dowolna.
Z tymi słowy powstała, chcąc najwyraźniej gestem wyrazić ho - hośność swej intuicji (a userkę boli ilość powtórzeń tego słowa), przemaszerowała dumnym krokiem dookoła rosnącego obok, nic nie rozumiejącego kwiatka i ponownie przysiadła naprzeciw wilczycy, tym razem, na szczęście owej, nieco dalej.
- Każdy dzień to w pewnym sensie święto. No wiesz, jest niepowtarzalny. Tyle jest rzeczy, które możesz zobaczyć tu i teraz, nigdzie indziej...! - machnęła metalową łapą, ogarniając tym gestem rozciągającą się dookoła roślinność.
Zatem Jakjejtam została przechrzczona na Meg. Wheat skinęła głową na znak, że zrozumiała i zanotowała.
- Meg - powtórzyła dla pewności, chcąc sprawdzić, jak to imię będzie brzmieć w jej ustach. Chwilę myślała, zamlaskała, po czym uznała, że niczego sobie i skinęła sama sobie głową. - Niczego sobie imię. Tylko takie krótkie. - powiedziała wilczyca, która miała wcale nie lepsze.
Uśmiechnęła się i ponownie zatrzepotała twierdząco łbem.
- Ano artystka. Tak po prawdzie jestem wrażliwa na wszystko, nie tylko piękno natury. Sztuka kryje się w każdym zakamarku! Gdzie nie postawię łapy, milion wspaniałych rzeczy i zjawisk wpada mi w oko - w przenośni, rzecz jasna, choć kiedyś, kiedy tak maszerowałam lasem i szukałam nie pamiętam już czego, to jakaś bardzo spóźniona, wnioskując po prędkości, mucha trzepnęła mnie w oko bardziej dosłownie i... - Moment. Stop. Zgubiliśmy główny wątek. Wróć! - W każdym razie piękno i gracja czekają za każdym zakrętem. Trzeba tylko umieć je dostrzegać. Nie każdy to umie. Nie wszyscy są wrażliwi. A szkoda, myślę, że otaczający nas świat zasłużył na podziw ze strony każdego jego mieszkańca. - Umilkła na moment, wzniosła łeb ku niebiosom. - Jak myślisz, czemu nie każdy jest wrażliwy?
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Dziwna. Takim oto określeniem różowooka mianowała nową znajomą. Nie, nie! Już nie tylko ze względu na niewilcze skrzydła, lecz sposób, w jaki się wypowiadała. Samo gadulstwo i dziecięcy wręcz słowotok były znośne, choć momentami ktoś mniej cierpliwy aniżeli Lakeshia mógłby zapewne walczyć z pokusą wepchnięcia szalika, kurtki, rękawiczek i czapki w ten wiecznie otwarty pyszczek, by - choć na moment - wywołać błogą ciszę. Prawdopodobnie milczenie nafaszerowanej taką ilością odzieży Pszenicy mogłoby się znacznie przedłużać, ale czy to istotne? Na szczęście dla Wheat, Madame L. było stworzeniem wyjątkowo wyrozumiałym, a wyprowadzenie jej z równowagi graniczyło niemalże z cudem, także dzielnie wysłuchała tego, co jej kompanka miała do powiedzenia, jednocześnie obserwując wszelkie jej gesty, grymasy, ruchy. Na wszelki wypadek. Patrz, komu ufasz, czy coś w ten deseń.
- Jednosylabowe. Podobnie, jak Twoje - zauważyła, przyglądając się tamtej nieco nieufnie. Fakt, iż miano tamtej złożone było z pięciu liter, "Meg" natomiast z trzech, nie stanowiło tutaj kwestii spornej; jednakże biorąc pod uwagę długość wypowiedzenia jednego i drugiego - mamy niemalże to samo. Doprawdy jej rozmówczyni tego nie widziała? Widzieć nie chciała? A może - dla samej zasady - chciała dokuczyć zielonowłosej? Czy to jakaś zasada, panująca w świecie, którego nie znała? Czy zatem i dziedziczka, wbrew swoim przeczuciom, nie powinna składać się w większej część z zołzy, niźli to miało miejsce dotychczas?
- Zastanawiające... - szepnęła do samej siebie, na moment wyraźnie odpływając myślami wgłąb oceanu bezsensownych przemyśleń, skupiwszy uwagę na chwil kilka nad tym, czy powinna, czy też nie powinna, naśladować Wheat. Obie userki zapewne mają pełna świadomość tego, jak zgubnym przedsięwzięciem byłoby zdanie się na sposób bycia Pszenicznej; Madame Lakeshia jednak - na swoje nieszczęście! - wiedzy takowej nie posiadła, bo i kiedy?
- Przepraszam za nietakt - dodała pospiesznie, potrząsając głową, ot, w ramach odegnania pozostałości zabłąkanych nieładnie myśli. - Wracając zatem do kwestii wrażliwości i jej braku... Myślę, że ci niewrażliwi pozostają obojętnymi na piękno dla własnej wygody, Wheat. Powinnaś wiedzieć, och, z doświadczenia własnego, o ile czasami trudniej żyć tym, którzy pięknem żyją. Tacy jak my uważają, gdzie stawiają łapy, aby niczego nie zniszczyć. Zawieszają się, na przekór ogólnemu pośpiechowi, kontemplując otoczenie, chłonąc każdy jego szczegół. Inni nie mają na to czasu, wolą palnąć kogoś w łeb, zamknąć go w piwnicy... znaczy... no, hipotetycznie - urwała nagle, uświadomiwszy sobie, iż rozmowa nabiera niebezpiecznego, nieprzyjemnego i niewygodnego biegu - co trzeba, bezapelacyjnie oraz niezwłocznie, uciąć! Proszę, oto pierwsze skutki przebywania z Wheat! Uśmiechnęła się niedbale, niemniej jednak - nie znaczyło to wcale, iż grymas ten był mniej uroczym od przeciętnego. Ach, nieskromna userka, trudno. Ale, psiakrew, Lakeshia jest urocza - i już! W każdym calu.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Dwa tygodnie poczekałam. Trzy to dla mnie, niestety, juz zbyt wiele - gubię się w miejscach, gdzie Madame się znajduje, a od tego już jeden krok do napisania w czwartym temacie, czego wolałabym uniknąć. Jako przykładny user, powiedzmy. Dlatego więc zielonowłosa przeprosiła grzecznie Wheat, wyrażając chęć ponownego spotkania (być może i w całkiem niedalekiej przyszłości), skinęła nisko oraz z szacunkiem głową, by następnie niespiesznie - bo pośpiech zdecydowanie nie leżał w jej naturze! - udać się przed siebie. Dokąd? Sama nie miała najbledszego z bladych pojęć, wszakże Krainy tej nie znała wcale. Puszysty ogon kołysał się swobodnie z tyłu jej ciała, rytmicznie zamiatając powietrze. Minęła chwila, a całkiem zniknęła z pola widzenia artystki.

zt.
Sponsored content