Brama Miłości

Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     

Brama Miłości YbAtMY5

Romantyczny zakątek. Oto bowiem porośnięta świeżą, soczystą, zieloną trawą polana, zachęcająca do odwiedzin nie tylko swoją wizualną atrakcyjnością, lecz także bodźcami słuchowymi i zapachowymi. Oto bowiem na krańcu kamieniami wykładanej alejki stoją dwa żywopłoty, chylące się w okolicy czubków ku sobie, tworząc formację na kształt zielonego serca. Wśród listków gniazdka swoje zakładają setki różnokolorowych, zwykle niewielkich, ptaszków, które to swoim śpiewem nie tylko wyznają miłość własnym partnerom, lecz także romantyczniejszymi czynią wyznania wilczych gości. Dodatkowo także dookoła polankę porastają maleńkie niezapominajki, jasne rumianki oraz spora ilość kolorowych bratków; w powietrzu więc unosi się przyjemna dla nosa mieszanka kwiecistych woni. Nocą niebo prezentuje się tutaj przepięknie, wszakże na terenie tym znajduje się jedna tylko latarnia - dodatkowo można ją ręcznie wyłączyć za pomocą zamontowanego w dolnej części jej "nogi" przycisku.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Powoli przyszedł w to miejsce. Krocząc po świeżej, zielonej trawie rozkoszował się kontaktem z delikatnymi źdźbłami. Upał wyraźnie mu nie sprzyjał, był bowiem otyły a co za tym idzie ogólnie szybciej się męczył. Plasnął więc zadem gdzieś niedaleko serca z żywopłotu, kładąc leniwie na brzuchu, oczyma wodził po otoczeniu. Dzień z wolna zbliżał się do końca, a w sierpniu podobno gwiazdy lubią spadać, kolokwialnie mówiąc. W tym roku noc spadających gwiazd co prawda przypada na 13-tego sierpnia, jednak przez cały drugi wakacyjny miesiąc można mieć nadzieje na ujrzenie pojedynczych, zabłąkanych meteorytów. Bart jednak astronomem nie był, tak więc nie miał najmniejszego pojęcia, jak wspaniałe cuda i dziwy mogą nadejść lada moment. Dla niego priorytetem była odrobina odpoczynku, z dala od zastanawiania się w kwestii tego, jak pomóc lubej, którą skrzywdził na tyle mocno, że prawdopodobnie nawet nie chce go na oczy oglądać. Nawarzył piwa. Więcej, niż był w stanie wypić.
Kirash
Dorosły

Kirash


Male Liczba postów : 2
Wiek : 24

     
(Sorry, że nie napisałem posta wcześniej, ale małem straszny zapierdziel.)

Kirash pszybył do tego miejsca przywiedziony wizją spokojnego "podładowania bateryjek" po kolejnym upalnym dniu. Piękno tego miejsca działała kojąco na przeciążone upałem ciało wilczura z północy. Przechadzał się powolnym krokiem po łące wspominając swoją podróż do watachy wiatru.

Naglę zauważył, że parę metrów od bramy z żywopłotu, na ławce siedział bardzo korpulentny wilk z zatroskaną miną . Mimo zmęczenia Biały wilk poslał do niego zmęczony uśmiech i przywitał się:
Witaj.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że może przeszkadzać.
Przepraszam jeśli przerwałem ci rozmyślania.
Raguel
Dorosły

Raguel


Liczba postów : 38
Wiek : 32

     
Dreptał sobie kamienną alejką, unosząc wysoko kończyny i utrzymując je przez ułamek chwili w powietrzu, nim zezwolił im stanąć na podłożu. Nucił równocześnie pod nosem skoczną melodyjkę i wyrzucał pyskiem to w lewą, to w prawą stronę - zazwyczaj kierował pysk w kierunku uniesionej przedniej łapy, aczkolwiek momentami wyraźnie mylił rytm. Nie zauważał tego jednak. Lub udawał, że nie zauważa. Tak czy inaczej zatrzymał się dopiero pomiędzy żywopłotami, ot, w samym środku serduszka. Zadarł wysoko łeb, rozdziawił pysk, utracił równowagę i upadł na tyłek, czym jednak wcale się nie przejął.
W Etiopii nie było podobnych miejsc!
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Szła wciąż przed siebie, gnana nierozumianymi przez nią instynktami. Trafiwszy na trop kolejnej czworonożnej istoty tak podobnej do niej, zmieniła kierunek. Podchwyciła trop, licząc na znalezienie nowych odpowiedzi u kresu drogi. Lub przynajmnej posiłku. Choć po ostatnim nie czuła jeszcze głodu, zawsze jadła na zapas, na wszelki wypadek. W końcu jutro może nie znaleźć niczego, prawda? Każda napotkana żywa istota winna więc skończyć jako posiłek - na wszelki wypadek.
Nieśmiertelniki przywiązane do jej łapy podzwaniały cicho, gdy szła tropem tajemniczego osobnika. Wilczy zapach robił się coraz mocniejszy, przez co do jej długiego pyska zaczęła napływać ślina. Gdy w końcu zbliżyła się wystarczająco, by cel znalazł się w zasięgu jej wzroku, zwolniła i zaczęła się skradać. Wpatrywała się przy tym w rudego wilka, prężąc mięśnie i szykując się do skoku.
Raguel
Dorosły

Raguel


Liczba postów : 38
Wiek : 32

     
Zapewne gdyby był zwyczajnym wilkiem dawno już wyłapałby zapach lub - przynajmniej! - usłyszał dźwięki, wydawane przez nieśmiertelniki. Raguel jednak wiecznie zapominał o tym, iż życie z całą pewnością nie rozpieszcza nikogo, a już zwłaszcza nie tego, kto na własne życzenie unika wszelkich możliwości przystosowania. Odstawał na tle wilków nie tylko ze względu na pochodzene, wygląd czy masę. Odstawał nawet w momencie, kiedy jako kryterium oceny posłużą zachowania, reakcje, sposób bycia.
Siedział nadal na samym środku, nie osłonięty niczym poza dwoma krzakami, przez które pewnie i tak nawet mniej sprawny drapieżnik byłby w stanie się przedrzeć - gdyby tylko chciał i/lub odczuwał takową konieczność. Kaberu nie myślał jednak o tym wcale, wodząc wejrzeniem nieco przymrużonych ślepi od gniazda do gniazda. Ptasie rodzinki, zajebioza! Mlasnął raz i drugi, bynajmniej nie dlatego, iż miał ochotę wszamać kilka jajek czy ptasich udek. Prędzej by się czegoś napił...
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Zaś Nadia nieubłaganie nadciągała. Do momentu krzaków szła powoli, cichutko. Dotarłszy do nich, przyspieszyła. W ciągu paru sekund pokonała tę przeszkodę, bezpośrednio z krzaków skacząc na obiekt swojego zainteresowania. Długimi łapskami przygniotła do ziemi tegoż.
Teraz dopiero zorientowała się w jego inności. Ten osobnik wcale nie przypominał wcześniej spotkanych osobników. Po chwili namysłu zakwalifikowała go jako lisa - ze względu na barwę. Przypominał lisa w dokładnie takim samym stopniu, jak skrydlaty stwór widziany jakiś czas temu przypominał kota. Dla #034 się to jednak nie liczyło. Dysponowała niewielkim zasobem pojęć, żadnego przy tym nie potrafiąc ubrać w słowa. Musiała zadowolić się tym, co miała.
Nigdy wcześniej nie udało jej się złapać lisa. Zawsze uciekały. Teraz więc ma niepowtarzalną okazję do lepszego zrozumienia lisowatości lisów.
Zaczęła dokładnie obwąchiwać schwytanego osobnika. Dla niej to węch był najistotniejszym ze zmysłów, cały świat poznawała w ten sposób. Co ciekawe, odkryła, że rudzielec nie pachnie jak lis. Pachnie bardziej wilkiem. O ile wilki istnieją. Nie udało jej się tego jeszcze potwierdzić. Ona jest wilkiem, to fakt. Ale ci wszyscy dookoła wcale jej nie przypominają pod względem zachowania, boją się jej. Czy więc mogą być wilkami? A może ona jest jedynym wilkiem na świecie? Kto wie?
Raguel
Dorosły

Raguel


Liczba postów : 38
Wiek : 32

     
/ W pracy, Miśka. Muszę lecieć do sądu, więc na szybko

Zaskoczony trzaskał powiekami, zupełnie, jakoby liczył, iże tylko śni - a mocne zamykanie oraz szybkie otwieranie oczu pomoże mu się rozbudzić. Nie, to nie sen. Jawa. Rzeczywistość. Uśmiechnął się zatem, bo należał raczej to tych pogodnych i roześmianych od ucha do ucha. Nie poznał jeszcze obyczajów związanych z powitaniem w tych stronach, więc pospiesznie uznał, że nie ma w tym niczego dziwnego - choć, faktycznie, bliskość samicy była dość niepokojąca. Kto by się jednak przejął taką błahostką, jak mordercze spojrzenie, twarde łapy wbijające się mocno w liche ciało 'witanego', gotowe do rozszarpania gardła szczęki wyposażone w ostre kły?
- Witaj! - powitał ją najserdeczniej, jak potrafił, zważywszy na niekoniecznie przychylne zawieraniu nowych znajomości okoliczności. - Jestem Raguel. W sumie ciekawe macie tutaj zwyczaje związane z poznawaniem się. Tam, skąd pochodzę, wąchamy się po tych częściach ciała, z których fiołkami nie pachnie - dodał, krzywiąc się demonstracyjnie.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
/Luzik. Ja też mam ostatnio trochę na głowie, jestem za granicą.

Na pyszczku #034 odmalowało się zdumienie, gdy zrozumiała, że nie budzi lęku w schwytanym lisku. Nie wyczuła nawet odrobiny strachu w jego woni, nie próbował walczyć, ani uciekać. To... Fascynujące. Na dodatek najwyraźniej próbował nawiązać z nią kontakt.
Nadia oczywiście nie rozumiała nawet jednego słowa z serii wydanych przez niego dźwięków. Wszelkie próby nawiązania z nią konwersacji były z góry skazane na niepowodzenie; była dzikim zwierzęciem. Brakowało jej jakichkolwiek umiejętności społecznych, nie była więc w stanie pojąć zachowania otaczających ją istot.
Ale pośród dość prymitywnych zalążków emocji i pragnień dominowała u niej ciekawość równie rozwinięta i dojrzała, jak u pozostałych wilków. Tylko dlatego jej szczęki nie rozerwały delikatnej krtani liska. Chciała zrozumieć, dlaczego ten się jej nie boi. To było ważniejsze, niż niezbyt nagląca potrzeba posiłku. Wilczyca w końcu nie tak dawno najadła się ryb. Skoro już wytropiła i złapała liska, nie da mu teraz uciec. Więc równie dobrze może go zjeść później, prawda? Cała zabawa w tym momencie polega na tym, by uniemożliwić schwytanemu ucieczkę.
Jej kości pamiętały jeszcze działania skrzydlatego kota. Teraz wyciągnęła nową wiedzę z tamtego przykrego doświadczenia. Jej łapy się ugięły, a następnie zaległa niczym ciężka puszysta poduszka na ciele liska, przygniatając go swoją masą do ziemi. Póki ten się spod niej nie wydostanie, nie ma szans na ucieczkę. A jeśli spróbuje uciec, szczęki Nadii zacisną się na jego karku.
Obwąchiwania chwilowo zaprzestała - poznała już pozornie wilczy zapach liska. Teraz wpatrywała się w niego żółtymi ślepiami, licząc, że spłynie na nią olśnienie tłumaczące, czemu on się jej nie boi. Chwilowo nic nie spływało, ale przecież miała dużo czasu!
Raguel
Dorosły

Raguel


Liczba postów : 38
Wiek : 32

     
Zaczynał odczuwać narastające skrępowanie. Dotąd nie przeszkadzało mu, kiedy ktoś łamał wszelkie bariery i wkraczał w jego strefę intymną, naruszał przestrzeń osobistą. Teraz jednak było inaczej, zupełnie, jakby gdzieś pod nieco nierówną kopułą samca malował się cień przeczucia, iż samica nie ma przyjaznych zamiarów. Z drugiej strony gdyby mordowanie zaprzątało jej umysł najpewniej cherlawy kaberu dawno już padłby trupem. Chciała się z nim pobawić, podroczyć, a potem zadusić? Przekręcił z zainteresowaniem łeb. Spojrzenie samicy zaczynało go przerażać.
- Ciężko mi się oddycha. Mogłaby pani zejść? - poprosił, uśmiechając delikatnie. Na swoje szczęście uczynił to na tyle dyskretnie, by nie odsłaniać dziąseł ani nie szczerzyć zębów, co mogłoby sprowokować waderę do ataku. Jakoś wolał sobie tego darować. Widocznie podświadomość Raguela zdradzała, iż nie jest on totalnym idiotą. Instynkt samozachowawczy, wczepiony przed latami także i w jego DNA, nie zawsze milczał.
- Masz jakieś imię? I naprawdę byłbym wdzięczny, gdybyś nie połamała mi żeber - kontynuował pogodnie oraz łagodnie, nieświadom tego, jak bardzo odmienna jednostka wgniata go bezlitośnie w podłoże.

/ łohooo, gdzie Cię wywiało?
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
/Do UK. Jak mi dasz adres na PW, dostaniesz pocztówkę. Uwielbiam wysyłać pocztówki, ale jakoś nie mam nigdy do kogo.

Gdy zaczął mówić, wilczyca dotknęła nosem jego pyszczka. Nie brzmiał jak lis. Dźwięki, które wydawał nie były ostre i nie raniły uszu. To był dobry głos. Był jak niebieskie światełko.
Podobnie jak ono, nie miał też zapachu. Nie da się wywęszyć dźwięku, niestety. Nadia o tym wiedziała. Jednak zawsze warto spróbować. Wszak jeśli coś istnieje, powinno mieć zapach, prawda? Światełko istniało. Głos istniał. A oba jakby nie istniały. Mimo to, bez wątpienia były dobre. "Dobro" to stosunkowo świeże pojęcie w słowniku Nadii, oparte emocjach, których nie potrafiła do końca zdefiniować. Trochę w nim też podejścia starożytnych greków, którzy łączyli dobro z pięknem. Światełko było piękne, więc było dobre. Głos jest dobry, więc zapewne jest też piękny. Choć ta teoria wymaga dopracowania, wilczyca była z niej bardzo dumna. To była Teoria przez wielkie T, dająca Odpowiedzi przez wielkie O na Pytania przez wielkie P. Wszystkie istotne rzeczy w mózgu Nadii zaczynały się od wielkich liter.
Gdy padło słowo #034 znajome, jej uszy uniosły się na sztorc. Zaskomlała. Następnie rozdziawiła paszczę.
- Zejść... Zjeść... Zjeść? - powtórzyła kilkakrotnie.
Jej głos z pewnością nie był dobry i wiedziała o tym. Nie umiała. Sprawiało jej ból wydawanie tych dźwięków, jej krtań nie była do tego przystosowana. Mówiła chrapliwie, jakby najadła się ostrych kamieni. Do tego cicho, niezbyt wyraźnie. I tak był to dla niej duży wyczyn, że wydusiła z siebie ten dźwięk, i to kilkakrotnie. Za trzecim razem spróbowała nadać mu intonację, jaką słyszała w głosie liska. Z pewnością zabrzmiało to pytająco, choć do dobra i piękna temu bardzo daleko.
Następnie, jakby zmęczona tym wyczynem, oparła łeb na klatce piersiowej samca, wpatrując się w niego i oczekując na reakcję. Tak oto zdołała nawiązać kontakt! Była z siebie dumna. Oczywiście nie rozumiała dźwięku, który wydała. Po prostu często go słyszała, więc powtórzyła - niczym papuga. Jakakolwiek reakcja samca potwierdzi, że kontakt się powiódł.
Raguel
Dorosły

Raguel


Liczba postów : 38
Wiek : 32

     
/ za robotą?

Z racji na to, jak na nim zaległa, kontakt wzrokowy był wyraźnie utrudniony. Wyginał łeb, ale niestety do żyrafy mu daleko, toteż nie było mu ani zbyt wygodnie, ani też z pewnością nie wyglądał zbyt urodziwie, próbując zajrzeć w jej oczy. Może to i lepiej, że nie było to możliwe - po cholerę ją prowokować?
- Nie, nie, nie zjeść. Nie zjadaj - wyrzucił z siebie niemal na jednym wydechu, zaś jego głos zadrżał nieznacznie, najpewniej zdradzając pewne poddenerwowanie, które wywołało to przeinaczenie. Zdecydowanie wolał, by z niego zeszła, niż aby go pożerała. Nie wiedział, z kim (z czym?) ma do czynienia, jednak pojmował, iż nie jest to zwyczajna wilczyca.
Swego czasu słyszał nieco o robo-psach, czy miał do czynienia z jednym z nich? Nie wyglądała na mechaniczny, ludzki wynalazek, jednak podejrzewał, że pozory mogą mylić. A może jest - zwyczajnie - niedorozwinięta? W końcu i o takich wilkach nieco się słyszało tam i ówdzie.
Nie wiedział, z czym ma do czynienia, jednak przeczuwał, iż jasnowłose stworzenie może stanowić zagrożenie dla niego, dla siebie samej, dla otoczenia.
- Zejść. Stanąć tam - powiedział spokojnie, powoli, kojąco, gestem głowy wskazując miejsce obok. Nie miał pojęcia, jak zakomunikować, czego od niej oczekiwał. Na pewno nie tego, aby go zjadała...

/ w pracy, wybacz. Ostatnio mam utrudnione pisanie - jedyny sprawny komp w otoczeniu to ten w pracy xD
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
/Nie za pracą, a do chrzesnej. Co do komputera, za 200,- mogę ci sprzedać laptopa. Oferowałam to już wcześniej. Do tego roczną gwarancję, bo sama go złożyłam.

Kontakt się powiódł! Nadia odczuła przypływ euforii, gdy lisek odpowiedział. Udało się, pełne zwycięstwo, wygrana! Gdyby umiała wyrazić swoje szczęście, zapewne machałaby ogonem, lub przynajmniej uśmiechnęła się szeroko. Takie środki wyrazu pozostawały jednak poza jej zasięgiem - bo i skąd miała wiedzieć, jak wyrażać emocje?
Pod względem fizycznym, było z nią wszystko w porządku. Jedyne zmiany w jej DNA obejmowały wydłużenie pyska i zmianę barwy futra, by było mniej widoczne na tle pustyni. Reszta jej ciała była taka sama, jak innych wilków - odczuwała głód i pragnienie, była tak samo wrażliwa na ból, jej rany goiły się tak samo, jak rany zadane przez nią innym. Poraniony grzbiet dość wyraźnie na to wskazywał, choć lisek nie mógł raczej w aktualnej pozycji zobaczyć świeżych ran.
Ruch liska, wskazujący jakieś miejsce, zaintrygował #034. Czyżby to miało coś wspólnego z dziwnymi dźwiękami? Może gdzieś tam są ukryte odpowiedzi?
Powoli się uniosła. Zaskomliła cicho, węsząc intensywnie. Zapominając chwilowo o lisku, ruszyła w kierunku przezeń wskazanym. Jeśli nic tam nie znajdzie, to nie szkodzi. On był blisko. Mogła go dopaść i złapać w kilku skokach. Nie zdąży jej uciec w niewielkim czasie, którego wymagało sprawdzenie wskazanego miejsca.
Raguel
Dorosły

Raguel


Liczba postów : 38
Wiek : 32

     
/ miałam Cię pytać o cenę. Płatne przy odbiorze czy jak?

Ufff, jest jakiś progres: samica nie wyglądała już na aż tak wygłodniałą bestię o apetycie na niego egzotyczny kąsek. A przynajmniej taką nadzieję miał Raguel. Jednak nie robił sobie nadziei, iż ta go zrozumiała. Albo inaczej: jakieś tam przebłyski się pojawiły, nim jednak rozpaliły się na dobre zgasły, przyćmione świadomością, że ta dziwna istota... czegoś szuka. Na pewno więc nie pojęła sensu komunikatu, który ten tak starannie ku niej wystosował.
Nie przejmował się jednak tym przesadnie długo, zbyt rozochocony możliwością podniesienia się z podłoża oraz wzięcia głębokiego, pełnego oddechu. Oddał się tym niezbyt wyuzdanym przyjemnością, uważając jednocześnie na to, by nie wykonywać szybkich czy gwałtownych ruchów. Powoli usiadł, pozwalając sobie na zaczerpnięcie powietrza. Kątem oka obserwował tamtą, w końcu nie budziła zaufania. I choć najpewniej powinien się jakoś ewakuować, pozostawiając to nieobliczalne coś samemu sobie, ciekawość oraz fascynacja jej odmiennością nie zezwoliła mu na to.
-Masz tam coś? - wyparował z zainteresowaniem, przekrzywiając lekko łepetynę. Nie zdawał sobie pewnie sprawy z tego, po jak bardzo grząskim terenie stąpa. Jeden nieuważny ruch - i mamy po małym lisku...
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
/Niepłatne. Ale po PW wnioskuję, że już o tym wiesz ^^


Nadia nic nie znalazła. Jak w ogóle miałaby znaleźć, skoro tam nic nie było? Zaskomlała, zawiedziona. Nic, zupełnie nic. Dlaczego? Przecież wskazał jej to miejsce! Wedle uwielbianej przez userkę Raquela teorii, dzieci nie potrafią kłamać póki się im tego nie pokaże. Nadia nie znała pojęcia kłamstwa. Prawdopodobnie z powodu braku umiejętności porozumiewania się nigdy nie została okłamana, ani sama nie skłamała. Myśl, że rudy lisek, celowo lub nie, wprowadził ją w błąd, nawet nie powstała w mózgu #034. Wilczyca po prostu uznała, że obiekt ten uciekł. Czymkolwiek był.
Wróciła więc do liska. Nie zamierzała z nim kończyć, jeszcze nie. Fascynował ją. Wciąż nie uciekał, nie okazywał strachu. Gdy szukała w miejscu przez niego wskazanym, obserwował ją. Może oceniała sytuację zbyt pochopnie, ale miała wrażenie, że on również odczuwa ciekawość. A może po prostu bardzo chciała odnaleźć w nim jakiekolwiek podobieństwo do siebie? Może tylko antropomorfizowała (wilkomorfizowała?) go, bo rozpaczliwie pragnęła znaleźć coś, cokolwiek, co zna, w tym wielkim, obcym świecie?
Czy miała rację, czy nie, faktem było że lisek nie uciekł. Uznała więc, że nie będzie już próbować go unieruchamiać, przynajmniej póki ten będzie się zachowywać spokojnie. Sama też nie czuła się dobrze w sytuacji, gdy musiała go schwytać i przygnieść. Ból w łopatkach nasilał się, gdy wykonywała gwałtowne ruchy, a takim z pewnością był skok na liska.
Zamiast tego usiadła naprzeciwko dziwnego towarzysza, również przekrzywiając łepek. Oblizała swój długi pysk, a następnie wyszczerzyła kły najbardziej, jak mogła, aż po różowe dziąsła. Widziała taki gest u jednego z miniaturowych wilków. Choć przy dłuższym utrzymywaniu tego grymasu pysk jej drętwiał, miała wrażenie że to w jakiś sposób ważne.
Raguel
Dorosły

Raguel


Liczba postów : 38
Wiek : 32

     
/ Miałam na myśli laptop ^^' Przepraszam, że musiałaś tyle czekać - ciężki tydzień w pracy..

Najprawdopodobniej powinien się ewakuować w pierwszej możliwej chwili. Wykorzystać okoliczności, w końcu samica przez pewien moment skupiała uwagę na czymś zupełnie odmiennym aniżeli jego mizerna i absolutnie niesprawiająca wrażenia smakowitej osoba. A jednak ciekawość i naiwna fascynacja jej innością zadziałały niczym dyby, ulokowawszy samca w jednym miejscu, uniemożliwiając jakikolwiek większy ruch. Trwał tam, nie wiedząc, czego powinien się spodziewać po waderze. Była większa, silniejsza, zapewne szybsza czy sprawniejsza od niego - aczkolwiek na tle kaberu Raguel wyróżniał się nienaganną zręcznością. Szkoda tylko, iż był zbyt mało rozgarnięty, aby wykazywać się nią w sytuacjach podobnych do tych sprzed chwili, kiedy cielsko wilczycy przyszpiliło go do trawy, niemal pozbawiając tchu. Powinien być czujniejszy i uważniejszy, zwłaszcza pozostając na otwartej przestrzeni. Zagrożenie mogło pojawić się z każdej strony i w każdym momencie. Miał tego świadomość - a jednak posuwał się do nieroztropnego ignorowania potencjalnego niebezpieczeństwa.
- Jesteś niesamowita - stwierdził naturalnie, mimochodem nieco cofnąwszy głowę oraz kładąc po sobie uszy, gdy samica - najwidoczniej - próbowała obdarzyć go uśmiechem.
Przez ułamek chwili odczuł swego rodzaju niepokój, zupełnie, jakby grymas ten miał wyraźnie sugerować, iż lada moment stworzenie zatopi kły w delikatnej szyi basiora. Nie bał się jej już jednak. Odniósł dziwne wrażenie, iż samica jest po prostu... zagubiona. Teraz, kiedy nie czuł jej ciążącego ucisku oraz ciepła oddechu tuż obok czułych rejonów krtani, wydawał się być nieco spokojniejszym. Większą też uwagę poświęcił ranom na jej łopatkach. Nie był medykiem, jednak zdawało mu się, że nie są one szczególnie niebezpieczne dla jej zdrowia, z pewnością nie są śmiertelne. Uśmiechnął się delikatnie oraz łagodnie, zdecydowanie z większą wprawą, niźli ta, którą nabyła wilczyca.
- Masz imię? Nazwę? Miano? - Rozpaczliwie czy nie, próbował nawiązać z nią kontakt. Wcześniej prawe się udało, a on był dość ambitny oraz uparty.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
/Mam konto w banku, ty masz konto w banku, przelewy idą szybciej i są pewniejsze, nie uważasz? Możemy się umówić tak, że w momencie, gdy nadam przesyłkę, ty zrobisz przelew. Albo, możesz zrobić przelew jak dostaniesz lapka. To już twój wybór. Czekam na słowa "tak, chcę" by stawiać system i wysyłać.

Nadia zastrzygła uszami, łowiąc w nie dziwne dźwięki wydawane przez liska. Próbował się z nią porozumieć? Na to wyglądało. Już jakiś czas temu odkryła, że te dźwięki mają znaczenie w kontaktach między obserwowanymi osobnikami. Była świadoma ich wagi - dlatego starała się pojąć ich naturę.
Nie. Z całą pewnością żaden z dźwięków nie był znanym jej dźwiękiem. Wszystkie były długie i trudne, latały wokół jej głowy, niemożliwe do pojęcia. Rodziły mnóstwo pytań, nie dając na nie odpowiedzi.
Zauważyła jego zainteresowanie ranami na jej grzbiecie. Tylko patrzył. To dopiero było dziwne dla wilczycy, która we wszelkie nieznane rzeczy wpierw wsadzała nos, a dopiero potem się im przyglądała. Zastanowiło ją, co ciekawego lisek dostrzegł na jej grzbiecie. Może zaczęły jej rosnąć skrzydła, jak tamtemu kotu? Nadia lubiłaby mieć skrzydła. Mogłaby latać jak ptaki i już by jej nie uciekały. Ptaków jest dużo. Długo nie byłaby głodna.
Skąd się biorą ptaki?
Po chwili zastanowienia uznała, że po prostu są. Dużo rzeczy po prostu jest. Nie muszą się brać. Są i tyle. Ona sama nie pamiętała jakiegoś początku własnego istnienia. Tak daleko, jak sięgała pamięcią, była. Skoro nie pamiętała nic wcześniejszego niż własne powstanie, skoro nie pamiętała, że jej nie było, prawdopodobnie była od zawsze.
Kolejne dźwięki wydane przez liska przerwały jej zastanawianie się nad istotą ptaków i ich skądbrania. Lisek znów próbował nawiązać kontakt. Może jeśli sama również spróbuje wydać jakiś dźwięk, kontakt zostanie nawiązany i wszelkie tajemnice rozwiążą się same?
- Zjeść. - wydusiła z siebie, ponownie.
Tak oto odpowiedziała na próby liska! Prosimy o fanfary, udało się! Po raz kolejny się udało. Choć miała wrażenie, że jeszcze kilka takich prób i jej gardło rozpadnie się na kawałeczki, warto było.
Ponownie wyszczerzyła kły, czekając na reakcję liska.
EDIT:

Lis nie reagował. Nie reagował bardzo długo. W końcu stało się to, co się stać musiało - Nadia się znudziła. Bo i w końcu ile można stać i czekać?
Uniosła jedną z długich łap i trąciła nią liska. Nie pomogło więc wstała. Okrążyła go kilkakrotnie. Nic. Dalsza obserwacja będzie więc nieskuteczna - z racji braku działań do obserwowania.
Więc w końcu sobie poszła.

zt.
Sponsored content