Zakątek Myśli

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein przybył tak jak ten chciał. Można szczerze powiedzieć, że ostatnim miejscem jakim by się spodziewał znaleźć to właśnie zakątek myśli. Było to miejsce dziwne.. i tragiczne pod pewnym względem.
Uch... bał się z jednej strony idąc tutaj. Cień nie odstępował go nawet na krok. Nie pozwoli swojemu właścicielowi na podróż bez niego. Jednakże w pewnym momencie spojrzał na swoje łapy jak tutaj przybył.
''Idź do Sivenhar. Tam czeka na ciebie niespodzianka ode mnie''.
Tak jak powiedział to sam do siebie, tak i jego cień zniknął. Wilk był w tym momencie dziwny dla osób przechodzących obok. Wziął to co Tsu mu dał i się uspokoił. Nie myślał w sumie o niczym. Tym bardziej o przeszłości.
- I równie twardy jak ja. - rzucił z lekkim uśmiechem.
Drzewo mu zaczęło imponować. Dziwne, ale prawdziwe. Cóż..
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
- a nawet ty jesteś bardziej twardy.

Pacnął go przysłowiowym żłówikiem w ramię. Ciekawy temat do rozmowy sobie znalezli, drzewo. Lepsze to niż jakieś rozpustne tematy, takie życiowe. Na chwilę Tsuku zamyślił się. Potok myśli jaki niedawno otrzymał wymaga zręcznego poukładania.

- Sporo się przed chwilą wydarzyło, muszę sobie to wszystko poukładać. Ale nigdy nie pomyślałem jak wiele się w tobie kryje.

Nastała niezręczna cisza. Było jedynie słychać podmuch wiatru i kołyszące się gałęzie drzew.

- Pamiętaj że zawsze możesz liczyć na moje wsparcie. Ból staje się łatwiejszy do pokonania gdy masz się nim z kim podzielić.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
- No moooże. W końcu atak na boga był dosyć... ciekawy. - powiedział przy okazji zatrzaskując swój pysk.
Wolałby się ugryźć w język, ale obecnie go wystawił. Było mu zbyt gorąco we łbie. W końcu miał wiele ze sobą... przeżyć. Tak to można nazwać w sumie.
- Tsukuyomi. Ja ci powiem wprost. Nigdy nikt tyle o mnie nie wiedział. Nikt się nigdy tyle nie dowie, nawet moja partnerka życiowa. Jeśli.. masz pytania do tego wszystkiego to mów teraz zanim zamilknę na wieki z tym wszystkim. Lepiej byłoby dla mnie jakbym się pozbył wszystkich wątpliwości. Proszę jak coś masz to powiedz.
W sumie to byłoby na tyle z jego strony. User nie ma totalnie weny na rozpisywanie się.
- Wiem... I dziękuję.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Tsukuyomi kiwnął głową.

- Nie mam pytań Kein, wiem wszystko a nawet za dużo.

W głowie Tsuka pojawił się pewien plan którego nie był do końca pewny. Wszakże gdyby się udał to jego przyjaciel mógłby zaznać spokoju przez dłuższy czas. Szkoda że wilk nie miał więcej czasu na przygotowania. Ornstein który był w jego ciele natychmiast zrozumiał wszystkie zamiary wilka. To jest gra o naprawdę wysoką stawkę.

- Kein, muszę cię o coś poprosić. Cokolwiek by się teraz nie wydarzyło to musisz mi zaufać. Zaufaj a przysięgam że nie będziesz żałował.

Basior wstał i oddalił się na kilka metrów. Pytaniem jest jak wywabić cień który siedzi głęboko w Keinie? Wziął sztylet i lekko naciął sobie łapkę. Krew zaczęła kapać na ziemie.

- Tyś który piekła wysłannikiem, tyś który w cieniu się skrada i tyś który klątwę mi przekazał. Przybądź albowiem rad bym z tobą słowo zamienić.

Dlaczego coś tak prostego miałoby podziałać? Cień przekazał klątwę więc w jakimś niewielkim stopniu byli połączeni, przekaźnik musi więc podziałać.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein nie rozumiał w ogóle co się dzieje. W sumie... no trzeba przyznać, że po prostu chciałby się cieszyć z spokoju w jego duszy, ale znając wszystko. Wszystkie te momenty w których mógł się zranić... czy to aby na pewno jest możliwe. Basior nie ruszał się ani o krok. Cóż, ufał Tsukuyomiemu więc... miał nadzieję... że jednak nie będzie źle, że będzie mógł wrócić do normalnego życia, o ile takowe istniało z jego strony. Że będzie mógł cieszyć się z własnej rodziny. Bez strachu, że komuś zrobi krzywdę.
Cień nie rozumiał do końca o co chodzi wilkowi, chociaż i takie przypadki bywały.
Wyleciał z Kein'a przy okazji blokując jego drogi umysł całkowicie.
Ten oto wezwany Cień zamienił się w większą zjawę. Taką którą niektórzy mogli kojarzyć z Outlasta.
- Czeeeeeeeeeeeeeeegooooo? Chcesz ciiieeeerpieć daaaaaalej? A mooooże mam ciebie wykończyyyć już teraz???!!! - powiedział najmroczniejszym głosem jaki kiedykolwiek istniał na ziemi.
Przygotował się na najgorsze, ale też i na najlepsze.
- Wiiiidzę, że wiiiesz jak się dooo mnie zwraaaaacać. - kontynuował.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
- Wiem całkiem sporo cieniu.

Przez to że cień jest czarny aż korci mnie użyć sformułowania czarnuchu, aczkolwiek to by się mogło bardzo źle skończyć, prawda? Wszakże trzeba cień teraz zagadać, tylko na temat jaki?

- Nie bez przyczyny zwykłem cię wzywać. Przeto chciałem, o ile możliwość taka istnieje, dowiedzieć się o moim napiętnowaniu które z samego piekła raczyłeś mi przynieść. Skoro jaśnie piekielny ma wobec mnie plany, chciałbym się upewnić aby z moimi nie kolidowały. Przeto wilcza rzecz, czyż nie?

Już miałem napisać ludzka. Pytanie jedno się teraz nasuwa, po co Basior naciął swą łapkę? Ależ to proste. Krople krwi prowadziły do jego przyjaciela, to właśnie dzięki nim Ornstein może niespostrzeżenie dostać się do wilka. I właśnie to czyni od samego początku.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Cień na niego jedynie spojrzał ze śmiechem.
- Ty nie wiesz nic. Dosłownie nic. Wam śmiertelnikom wydaje się, że wiecie jak to jest tam i gdzie indziej. W przeklętych miejscach, ale nawet jak tam wejdziecie to nie wiecie wciąż nawet najmniejszej rzeczy. Nikt na ziemi nigdy nie zdobył tej wiedzy, a ty na pewno nie będziesz jej posiadł do póki nie zginiesz. Nie spłoniesz. Musisz to pamiętać. Nieważne kto cię wziął i naznaczył. Moje naznaczenie zabiera i neutralizuje wszystkie inne, bądź dodaje ich jeszcze więcej. Mogę cię nawet przypisać do bogów tej Krainy skoroś taki wszystkowiedzący. Tamci o których myślisz, że w tym piecu zostaniesz. Równie dobrze mogę cię stamtąd zabrać i zamienić wiele dusz czystych. Wiesz czemu? Bo to my mamy kontrolę. Tobie się tylko wydaje, że jest inaczej. Nie myśl nawet, że nie wiem że w to nie wierzysz. Nie myśl tym bardziej, że nie wiem co chcesz teraz zrobić. Pomyśl tylko logicznie. Czy to mu na pewno pomoże? Ja mu pomagam to zwalczyć bólem i męką, a ty jedynie starasz się uniknąć jego cierpienia. Prędzej czy później jego mózg nie wytrzyma tego, psychika padnie a on sam najprawdopodobniej się zabije. Przemyśl to co chcesz zrobić.
Wszystkie te słowa wyleciały prosto z ust cienia który powrócił do normalnej postaci.
- Twój wybór. Kein jest do dyspozycji.
Wskazał basiora, po czym sam stanął obok Tsu. Ciekawił go fakt jak postąpi.
Przy okazji jego uśmiech wyglądał diabolicznie.
Wilk się nie ruszał. Widać było po jego oczach kolejną fazę łez, a jego łapy zaczęły się trząść.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Tsukuyomi się uśmiechnął jakby niczym się nie przejmował, dlaczego? Przypomniała mu się pewna sytuacja z przeszłości. Ornstein zdążył już wejść do Keina ale nie podejmował żadnych działań, on również chciał dostosować się do zachowania Tsuku na wzgląd informacji od cienia.

- Masz rację mroczny, niewiele wiem o twym domu. Wiem sporo ale nie wszystko, taka naturalna kolej rzeczy.

Wstał i ruszył w kierunku przyjaciela, lecz nie przestawał mówić.

- Brawo, przejrzałeś mnie na wylot. Skoro mój plan niestety się nie powiedzie, jak żeś rzekł, pozwolisz że ukrócę jego męki. Przeto gdy zwierze cierpi należy je zabić prawda?

Gdy był już wystarczająco blisko, wyciągnął srebrne ostrze i przystawił przyjacielowi do krtani.

- Wystarczy jedno małe cięcie, przeto to tak niewiele wysiłku, prawda? A czyżbyś innego naczynia nie chciał, przeto mojego chociaż?

Ufaj Kein - pomyślał Basior.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Cień ponownie się roześmiał. Och, nie wie Tsuku jak wielki błąd właśnie popełnił...
- Ależ oczywiście możesz go zabić. Tego właśnie chciał jego wujek Lucyfer jak ten go odwiedził w podziemiach. Aby do niego dołączył i rządził wspólnie tam. W piekle. Myślisz, że jestem tutaj aby bronić go przed śmiercią? Naprawdę? Jestem tylko pomocnikiem, ale skoro tak bardzo chcesz zabić swojego przyjaciela, to bardzo proszę.
Po tych słowach zniknął, pojawił się na drzewie, potem z drzewa za Tsukuyomim, przy okazji powodując lekkie zachwianie się rzeczywistości.
Swoją cienistą łapą chwycił jego nóż oraz łapę i zbliżył maksymalnie nóż, tak że ten zaczął powoli nacinać jego skórę.
- Tego chciałeś? Zaraz skrócimy mu cierpienia.
Tak jak powiedział tak i zamachnął się na wbicie, ale zniknął.
Kein sam wrzasnął stop. Nie wytrzymał tego wszystkiego i chwycił swój łeb oraz zaczął walić głową w ziemię, próbując rozbić czaszkę.
Efekt nie do końca udany, a Cień nie wiedzieć gdzie - zniknął.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Sytuacja trochę się pokomplikowała i nie należy teraz przechodzić do rytuału, Ornstein mam nadzieję zbiera teraz potrzebne siły. Tsuku natychmiast rzucił się na Keina i uderzył go w okolicach karku. Powinno go to na pewien czas pozbawić przytomności, aby przypadkiem krzywdy sobie nie zrobił. Cienia nie ma, jest kilka możliwości gdzie może teraz przebywać. Najbardziej prawdopodobnym jest opcja iż siedzi w cieniu Tsu, lub wrócił do przyjaciela. Pewnym jest że znów się pojawi aby sporo namieszać.

- Rany czy wszystkie zmory muszą aż tak mieszać, to już jest nudne.

Rzekł sam do siebie pod nosem. W sumie cień trochę pomógł bo krew czarnego również jest potrzebna. Wziął więc sztylet i powoli naciął się w punkcie witalnym. Krew obu samców mieszała się.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
I tutaj powstał problem. Nacięcie spowodowało odzew znaku który posiadał Kein. Przyzwał on jedynie kruka, ale ten nie był normalny. To był ten sam kruk należący do basiora, ale różnica polegała na tym iż temu świeciły się oczy.
Ach jak pięknie... usiadł on na głowie Tsu, a potem na ranie.
Cień się nie zjawiał, a Kein zaczął natychmiast sztywnieć, a dodatkowo litr krwi wystrzelił z niego jak z procy ujawniając coś dziwnego.
Przy tej ranie można zauważyć wbity pazur. Taki stary, totalnie prawie zniszczony, ale tam nadal był. Ciekawe czy wilk skapnie się czyi on jest.
Wilk otworzył oczy mimo powalenia i pozbawienia przytomności przez Tsu.
Zjawił się ojciec tego wilka. Ten sam który starał się mu pomóc i ten sam który zrobił mu ten znak.
- Lepiej uważaj. To jest mój syn. Jestem z niego dumny poza tym dołączeniem do armii Cieni. Nawet nie wie jaka przyszłość go czeka... a tobie powiem jedno. Skończysz godzien dla tych wszystkich. Tych którzy na ciebie czekają. Jeszcze jedno. Przekaż mu słowo ''4th''. Najlepiej jak mu pomożesz. Tam czeka coś na niego.
Tak jak powiedział tak i zniknął. To akurat był efekt zabawy MG, a nie samego usera.
Wilk przestał się ruszać. Znowu powrócił do punktu wyjścia.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Oczywiście były dwie takie sytuacje w których ów pazur mógł się tutaj znaleźć. Gdy ojciec przyjaciela jego, powiedział o tajemniczym miejscu, basior tylko kiwnął głową w geście zrozumienia. Przekaże Keinowi wszystko słowo w słowo, gdy tylko ten dojdzie do siebie. Czas kończyć ten rytuał. Tsukuyomi rozciął sobie skórę przy żyłach, a krew lała się strumieniem. Krew czarnego niechaj będzie przewodnikiem, a krew niebieskiego katalizatorem. Energia z tej życiodajnej cieczy poczęła płynąć do Ornsteina. Wilk próbując zachować przytomność mówił:

- Ayd f'haeil moen Hirjeth taenverde, Elaine tedd a'taeghane, a va'en aesledde. Elaine blath, Feainnewedd.

Nie ma znaczenia jakież znaczenie ów słowa mają. Duch rycerza dostał wystarczającą energię aby pełnić rolę tarczy w umyśle basiora. Przyjaciel w końcu zazna długo oczekiwany spokój i poukłada myśli po swojemu. Tsu szybko zatamował obie rany swoimi ziołami. Cały ten rytuał kosztował Tsuku połowę swojego życia. Usiadł wycieńczony i krwią umazany obok i czekał aż towarzysz się zbudzi.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk nadal nie próbował się poruszać, ale bardzo przeszkadzał mu fakt mieszania krwi. Można było usłyszeć takie jakby gaszenie się ognia. W tym momencie basior wstał obudzony. Nie rozumiał co się właśnie stało. Cień zaś wrócił i przekazał wszystkie informacje poprzez sam kontakt.
Tak, gdyby nie ten stwór to wtedy na pewno nie porozumieliby się.
- Czy ty właśnie zmieszałeś naszą krew? I... co ja mam w głowie? Tsu... proszę nie mów... nie...SHIT. Ja rozumiem, że chcesz mieć problemy, ale teraz dodałeś ich sobie. Mi też. Nawet nie wiesz jak to jest zakazane w mojej rodzinie... nie chodzi tutaj fakt transfuzji, ale takie rytuały krwi są u mnie zakazane.. wygnaniem... nie chodzi o cielesnym, a duchowym...
Stał i nie wiedział co dalej robić. Jego pysk był otworzony, ale nie był on w stanie w ogóle nawet się ruszyć.
- Co teraz? Co teraz będzie...
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Wilk spokojnie czekał aż Kein się wypowie, można śmiało powiedzieć iż Tsukuyomi był trochę nieobecny przez utratę krwi. Wszakże docierało do niego wszystko co przyjaciel mówił, oczywiście. Uśmiechnął się tylko do niego, kiwając się na boki.

- Spokojnie, przyjacielu. Nocne zmory już nigdy ci umysłu nie zasłonią. Od tej pory zaznasz spokój na jaki długo czekałeś. Myślisz że to miejsce przypadkiem wybrałem? Kompletnie nic tu nie ma i nikogo. Poza tym jeżeli legenda o mojej matce jest prawdą to dzięki tej krwi szybciej dodatkowo wrócisz do zdrowia.

Na chwilę zrobił jednak poważną minę.

- Ktoś kazał mi jednak przekazać tobie bardzo ważne słowo, "4th" czeka tam coś na ciebie.

Po tych słowach położył się na plecach, był trochę wykończony.

- Podziękuj kiedyś Ornsteinowi za poświęcenie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk nie był w stanie za dużo mówić. Był zszokowany.
- Tsukuyomi.. nie rozumiesz... właśnie w tym momencie mnie skazałeś na wygnanie... z własnej rodziny.... Ja... nie wiem co powiedzieć... wolałbym wiecznie cierpieć aniżeli mieć... być... wygnanym. - powiedział bardzo zdenerwowany, ale nie pod kątem agresji czy coś, tylko stresu.
W końcu po chwili opanował się, tak samo jak i oddech. Źle się z nim mogło dziać, ale jego obecny stan nie pozwalał na cokolwiek.
- 4th, to pseudonazwa mojej watahy w Anglii, a raczej ulicy na której przebywali i transportowali różne przedmioty. Do dzisiaj nie wiem gdzie to jest, a szansa na znalezienie jakiegokolwiek przedmioty jest nikła teraz. Po tych wszystkich latach.
Stanął i nie mógł w to uwierzyć.
- Dobra. Chodź... pójdźmy na ten twój test...
I tak oto opuścił temat. Nieważne w jakim stanie był. Musiał to zrobić.

zt.
Hades
Dorosły

Hades


Male Liczba postów : 182
Wiek : 27

     
Dobra, dobra. Żeby uporządkować sprawy i nie pozostawić żadnych niejasności, wyprowadzę Hadesa i stąd. Oficjalniej żeby było - czy coś.
Hades przysnął. Jego rozmówca, zablokowany jak się nie mylę, milczał, co stanowiło idealną podstawę do ucięcia sobie drzemki. Dzięki temu cała rozmowa i wydarzenia, pomiędzy Keinem oraz Tsukiem umknęły jego uwadze. Dlatego więc ziewnął przeciągle i wstał, wcale się nie spiesząc, by przeciągnąć się krótko i ruszyć przed siebie, machając rytmicznie ogonem, w tak swoich kroków.


zt.
Zero
Dorosły

Zero


Male Liczba postów : 36

     
W to właśnie miejsce przybył Zero. Powoli i powłócząc łapami, wyglądał niczym siedem nieszczęść, chociaż wbrew jakiejkolwiek logice czuł się całkiem nieźle, by nie rzec, że wręcz wyśmienicie. O ile czuć się tak może istota o zaburzeniach, dość dotkliwych i utrudniających życie. Uważnym spojrzeniem żółtych ślepi wodził po otoczeniu, zaś na jego pysku gościł delikatny zarys uśmiechu. Nie zwykł się smucić, a przynajmniej nie teraz - kiedy słoneczko łechce jego ciało. Niebawem pewnie się to zmieni, wszakże czwartkowe deszcze zapewne jeszcze nawiedzą i to miejsce, mocząc sierść Zero. Na razie jednak nie przejmował się majaczącymi na niebie chmurami, jakby nie dopuszczał do siebie myśli, że lada moment może się rozpadać.
Pacnął zadkiem w trawie, czekając. Na co? Sam nie był pewien. Na coś. Cokolwiek.
Luna
Dorosły

Luna


Female Liczba postów : 5
Wiek : 27

     
Wadera odbyła długą drogę, ale kiedy w jej źrenicach utrwala się taki obraz, jak ten teraz, zawsze jest zdania, że była to warta przeistoczenia w wspomnienie wędrówka. To miejsce wydało się jej ciekawe, lekko sentymentalne, ujmujące, mające swój niepowtarzalny urok. Przynosiło na myśl wcześniejsze, zapamiętane zakątki, które dano jej było odwiedzić i o których właśnie w tej chwili myślała, ujmując lśniącymi tęczówkami stojący przed sobą dąb. Wydał się jej podobny do tego, w którym niedawno urządziła sobie swój kąt, ale faktycznie - tylko i wyłącznie podobny.
Wiatr targał subtelnie jej śnieżną sierścią, gładząc ją i otulając lekkim puszkiem, który zabierał z gleby, a przenosił na jej grzbiet. Luna dawno tego nie czuła. Od dawien dawna nie miała okazji, aby poczuć w sobie taką świeżość. Może to przez ten śnieg? Fakt. Ona go uwielbia, mimo że dłuższe stąpanie po nim jest bolesne. Bolesne tak, jak przejedzenie się tym, co się najbardziej lubi.
Zmierzała właśnie ku jaskini, którą spostrzegła, przechodząc bliżej drzewa. Spoczęła z ulgą serca, z którego spadł kamień. Wzięła głęboki oddech, cichutko westchnęła. To była właśnie jej chwila - chwila, w której mogła się wyciszyć, odetchnąć po swojej tułaczce, pociągnąć za sznurki swoich przemyśleń i zagrać nimi tak, jak tylko by chciała.
- Świetnie. - Mruknęła niewyraźnie pod nosem, przybierając pozycję leżącą i układając wygodnie łeb na przednich łapach. Tak jest jej dobrze, tak by mogła pozostać. Ale nie na długo. Znając wilczycę, za jakiś czas, gdy tylko nacieszy się ciszą, powędruje dalej - przed siebie, w nieznane. Taki już jej charakter; wolny, kochający ten dar wolności, który otrzymała od życia.
Stojące na baczność do tej pory uszy, łagodnie opuściła, zaś źrenice przykryła zmęczonymi powiekami. Nie oddała się jednak w sen, pozostawała czujna, jak na wilka przystało. Kto wie, co mogłoby się wydarzyć z chwilą, w której spowita zostałaby nieświadomością.
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Moge sie wepchnac? Jesli zamierzasz juz z kims pisac, to i tak w grupie zawsze razniej!
Spokoj? Nawet takie miejsce nie bylo w stanie wyciszyc nieco zwariowanej Rahi. Pomimo sniegu i zimna wrecz przenikajacego dusze kontynuowala swa "podroz" z iscie dzieciecym entuzjazmem. To nie tak, ze byla przesadnie radosna - zwyczajnie rozpierala ja energia. To cos innego. Szczegolnie, ze do smiechu jej nie bylo, gdyz nie byla w stanie znalezc osoby, ktora moglaby jej rozjasnic, gdzie dokladnie jest. Szla juz od jakiegoś czasu, szukajac swiezych wilczych woni. Tylko jej wrecz osli upor sprawial, ze nie dala sobie spokoju. Niby to dobra cecha, ale jest tez druga strona medalu - potrafila godzinami jeczec komus nad uchem, gdy cos jej nie pasowalo. Chwila, czy to juz nie podchodzi pod wytrwalosc? Hm, byc moze to jedno i to samo, tylko "wytrwalosc" brzmi duzo lepiej. Wadera wypuscila szybko powietrze w bezsilnym westchnieniu, ktore jej sie nagle wyrwalo. Nawet ta cisza nie pomagala jej w zyskiwaniu wiedzy. Z checia wrocilaby do swojego domu na terenie Watahy Wiatru i poczytala dalej ksiegi o magii, ale uznala, ze odpoczynek tez byl potrzebny w procesie uczenia sie. Ciezko byloby nalezycie zapamietac to wszystko, gdyby sobie po prostu czytala. Przeciez chciala zostac naprawde dobrym Magiem! A i tak bedzie musiala znalezc jakas biblioteke, by odszukac ksiegi o eliksirach i ich tworzeniu. Takiej nie bylo w jej zbiorach, a tez byla potrzebna. Hm, a moze byla? Bedzie musiala to pozniej sprawdzic. Miala dobra pamiec, ale dotad zabrala sie za jeden tytul. Nie zadbala, by sprawdzic reszte. A szkoda, bo by jej to tak nie meczylo.
Ale ale! Czyzby do jej nosa dotarla won wilcza? Kuvirha zamrugala oczami dwa razy, probujac przetrawic nagla informacje. Po kilku sekundach potrzasnela energicznie glowa, zeby sie ogarnac. Istotnie, jakis wilk tedy niedawno przechodzil. Jak dobrze, ze snieg w tej chwili nie padal! Co prawda, powiedzmy, zaczynalo sie sciemniac, ale niespecjalnie jej to przeszkadzalo. Nie potrafila byc zmeczona w takiej chwili. Ruszyla nowym tropem i dotarla do jakiejs jaskini. Bo tam lezala Luna, prawda? Jesli sie myle, to uznajmy, ze po prostu na biala wadere natrafila.

- Halo halo? - zawolala, rozgladajac sie uwaznie - Jest tu ktoś? Ktokolwiek? - byla na tyle zdesperowana, ze w razie braku odpowiedzi gotowa bylaby przetrzasnac cale miejsce, jesli trop by sie nagle urwal. Bo i tak moglo byc. Takie tajemnicze znikniecie!
Luna
Dorosły

Luna


Female Liczba postów : 5
Wiek : 27

     
W swoim zamknięciu, w melancholii spokoju, w który się udała, odpłynęła psychicznie na przyjemny moment.
Myślą wzbiła się jak dziki ptak, daleko w nieskazitelny błękit nieboskłonu, daleko poza jego rozległe, niekończące się granice. Rozmyślała miło o chmurach i gwiazdach - dwóch najciekawszych, niezwykłych obiektach jej dyskretnych, skrycie intymnych obserwacji. Bo przecież nie było dla niej nic ciekawszego od tego, w co zamieni się zaraz mięciutki obłok; czy będzie on statkiem brnącym przez sztorm na bezkresnym morzu, czy może wielkim, chciwym na ciasto kotem wdrapującym się na krzesło w kuchni swojej właścicielki. A gwiazdy? Są majestatem, są piękne, dobrze, że są. Luna wierzyła w to, że każda gwiazdka z osobna jest nieosiągalnym, niewypowiedzianym marzeniem którejś z istot. Ona również była posiadaczką niewypowiedzianych pragnień, które niegdyś żyły w niej tak bardzo, że były w stanie połamać jej żebra, byleby wyrwać się z szalejącego serca. Dziś porzuconych gdzieś na samym dnie duszy... Gdzieś w jej kruchej otchłani, najczarniejszym zakamarku. Tam, gdzie kończy się dorosłość, a wraca się do bycia szczenięciem. Tym bezradnym, tym niewinnym, nieświadomym świata i otoczenia.
Wadera wybudziła się z transu, gdy tylko usłyszała czyjeś wołanie. Natychmiast zerwała się z pozycji leżącej do stojącej, odszukując rozszerzonymi źrenicami tego, kto wypowiedział wszystkie te słowa. Odczuwała, że ma do czynienia z równo rasową sobie postacią. Ostrożnie, pewna swych kroków, zachowując się jak najciszej, wycofała się w  cień.
- Nie, zapewniam cię, że ta oto jaskinia jest pusta! Nikogo w niej nie ma. - Oznajmiła z dużą powagą i przejęciem w swym głosie.
- Jeśli chcesz, możemy razem poszukać tutaj kogoś, kto mógłby tutaj być. - Kątem pyska uśmiechnęła się tak szczerze i ciepło, jak nigdy nie miała w zwyczaju. Trudno było sprawić, aby wadera wydobyła z siebie choć delikatny uśmieszek, ale w tym momencie pomyślała, że ciekawie byłoby zacząć w taki oto sposób. Nie w zwyczajny, nie taki oczywisty. Była zaintrygowana faktem, że ktoś, kto nie był jej dany jeszcze siebie poznać, przybył w miejsce, w którym się znajdowała. Może ten ktoś mimo wszystko podąży za jej głosem? Wyczekiwała na odpowiedź w bezruchu, jakby zastygła w czasie. Jak głodny patrzący na kość, która ma zostać podana właśnie w jego stronę.
Może po prostu brakowało Lunie kontaktów z drugim wilkiem. Cóż... To prawdopodobne. Dawno nie prowadziła z nikim konwersacji, a nawet od jakiegoś czasu unikała sytuacji, w których nawet to takich mogło dojść. Za bardzo zżyła się z samotnością.

Po chwili oderwania się od rzeczywistości, tak nagle, tak znikąd odczuła, że musi biec. Tak też zrobiła. Po prostu zerwała się i uciekła.
~z/t
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Waderze wydawalo sie, ze minely wieki nim uzyskala odpowiedz. Winnym bylo jej pelne napiecia nastawienie, ktore pokierowalo lapy do tej wlasnie jaskini, za nieznana wonia. Tak naprawde odpowiedz nadeszla dosc szybko, wiec Rahi sie ucieszyla. Nawet jej ogonowi udzielila sie ta chwilowa radosc. Wreszcie, wreszcie ktos... A jednak slowa nieznajomej wprawily wilczyce w chwilowe oslupienie. No bo... bo jak? No jak? Nikogo? Natychmiast odnalazla wzrokiem tajemnicza wlascicielke glosu. Moze ta nie chciala, by ktos zaklocal jej spokoj? Niekoniecznie. Sam ton glosu mowil zupelnie co innego, wiec zielonkawa wadera odetchnela z ulga. Kolejne slowa jeszcze bardziej ja uspokoily. Niespiesznie podeszla do bialofutrej i wciagnela do nosa zapach jej siersci. Nie bylo zadnej pomylki. Kuvirha usmiechnela sie lekko.

- Nie ma potrzeby, niewinna duszyczko. - stwierdzila pogodnie, siadajac. - To za twoją wonią tu podążyłam. Wątpię, by ktoś jeszcze skierował tu swe kroki w najbliższej przeszłości. No chyba, że śnieg zasypal wszelkie ślady a wiatr zabił wilcze i nie-wilcze zapachy. - wyjasnila na spokojnie, choc dalo sie wyczuc jej entuzjazm niemal na kilometr. Oczywiscie, nie doslownie!
- Przepraszam, że tak od razu zapytam, ale jesteś może stałym mieszkańcem tej krainy? - no coz, zawsze warto sie czegos takiego dowiedziec.

Na ile tylko pozwalaly jej wlasne oczy i slabe oswietlenie, Kuvirha przyjrzala nie nieznajomej. Na pewno jej nie widziała w przeszlosci. Nawet tej dalszej, kiedy po raz pierwszy sie pojawila w tej krainie. Co prawda to nie bylo juz tak pewne, bo owe wspomnienia przykryla gesta mgla, ale skojarzyc zapach zawsze mogla.

- Swoją drogą, Kuvirha jestem. - przedstawila sie, przestajac w takim stopniu swidrowac wzrokiem Lune.
A i przepraszam jesli post wyszedl chaotycznie, ale tak to juz u mnie niestety bywa.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Co tutaj robi właśnie ona? Dlaczego postanowiła przybyć w to tajemnicze miejsce, gdzie podobno można odpocząć od wszystkich rzeczy dziejących się dookoła, a przy okazji zamknąć się w sobie? Tego nie wiedziała. Coś ją tutaj pchało, jakby jakieś łapy, co zachęcają pójście do przodu, aż właśnie do tego czegoś. Nie wiedziała, jak nazywa się ten teren, gdyż nie miała na to zbyt sporo czasu. Deszcz jej w sporej ilości dosyć przeszkadzał, dlatego zaczęła powoli lądować, gdyż podróż w przestworzach stała się dla niej częściową udręką. Delikatnie poruszona trawa po części wysuszyła się od zbyt sporej ilości wody, jednak potem znów stała się mokra. Ignisea ruszyła w stronę jaskini, oczywiście mając na uwadze to, że może być tam jakiś zły potwór, jednak postanowiła nie zatrącać sobie tym głowy. Jedynie schowała się w niej, żeby nie było jej zbyt mokro, no i też zbyt zimno. Przecież gryfy nienawidzą wody! Ale muszą ją pić, więc bez większej różnicy. Położyła się, spoglądając na kropelki deszczu, które spadały w niewielkim pluskiem do kałuży. Zamknęła oczy, czekając na zakończenie trwającej ulewy. W jej umyśle trwał chaos, jednak nie aż tak spory, wręcz przeciwnie - łatwy do uporządkowania po półkach z odpowiednimi napisami. Nie wiedziała, co ma nadal robić - Tempus zbyt długo nie wracał do Lecznicy, co wzbudziło w niej częściowy niepokój. Dodatkowo nie może nadal się uczyć, przecież sam tytuł jej nie przybędzie. Z nudów jej ogon poruszył się energicznie do góry.
Sponsored content