Przybytek Barda

Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Oczywiście pandzia wcześniej przygotowała ładne, lśniące sztućce, które nie były ani tanie, ani za drogie. Zadbała o cienką granicę pomiędzy ceną a jakością, czasami nie mogąc zrozumieć, jak można zapłacić za zwykłe narzędzia do jedzenia prawie 90 złotych, jak to w sklepach niektórych popularnych osób. Albo w znanych restauracjach, które, co prawda, były luksusowe, jednak dania wielkości ręki nie zadowalały obecnej tutaj dziewczyny. Lepiej smacznie, tanio i dużo niżeli jeszcze smaczniej, drogo i mniej, co nie?
- Cieszy mnie to - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, oddając się jedynie swojej pracy. Jej brązowe oczy wędrowały pomiędzy wojownikiem a trzymanym przedmiotem.
Tymczasem dziewczyna spoglądała od czasu do czasu na swojego towarzysza, którego zaprowadziła tutaj, by ten odpoczął przez chwilę, a następnie coś zjadł. No i to właśnie robił. Konsumował pyszne pierogi, które wcześniej nasza młoda kucharka zdołała zrobić i zamrozić. Najwyżej sama sobie je zrobi, chociaż spróbowała jedną sztukę z talerza Shiro, by sprawdzić to, czy farsz jest gorący, a ciasto idealnie miękkie. W jej puchatych, czarnych dłoniach znajdowały się kieliszki oraz specjalne szklanki na napoje, które polerowała na niemalże błysk, by wszystko wyglądało ładnie, a nie tak, jak w jej pokoju. Dawno tam nie wchodziła. Oczywiście znajduje się tam ogromna szafa, do której wszystko chowa, jednak czasami jest na tyle zapchana, iż nie można w niej zmieścić kolejnych rzeczy. Wiecie - ubrania, poduszki, pluszaki, chusteczki, własne kubki, plakaty, farby i inne duperele.
Dojrzewająca zauważyła to, jak jej kolega powoli nie może pomieścić tak sporego dania. Wiadomo, pierogi potrafią zrobić swoje, czyli zapchać żołądek na tyle, iż on potem przez kilkadziesiąt minut nie może pomieścić niczego innego oprócz jakiegoś napoju. Po chwili do niego podeszła, zabierając naczynie, na którym wcześniej było danie z karty, by je umyć. Nie może przecież pozwolić, by klienci obcowali tutaj w ogromnym syfie, no!
- Zaraz wracam - oznajmiła ponownie, zabierając naczynie do kuchni. Tam znowu nalała troszeczkę płynu na gąbkę, wzięła talerz i zaczęła go dokładnie myć. Jednak z jej powoli wzrastającą sprawnością zajęło to mniej niż 10 sekund. Tak szybko to jeszcze nigdy nie wyczyściła niczego! Położyła je na suszarce, powracając do głównego pomieszczenia, gdzie znajdowały się stoliki oraz kominek. Dopiero po kilku sekundach, zauważyła, że ogień powoli zaczął znikać, zatem podeszła, ostrożnie otworzyła drzwiczki (takie szklane, ognioodporne), by znowu dodać tam różne kawałki drewna. Oczywiście uważała na siebie, bo za każdym razem mógł buchnąć płomień w jej stronę, a dodatkowo czuła ogromne gorąco, że aż poczuła ulgę, gdy wróciła na swoje miejsce za barkiem.
- Sake sprowadzam, gdyż nie wiem zbytnio, jak się je robi - oznajmiła szczerze, chociaż nie martwiła się tym, że nie potrafiła sporządzić domowego napoju. No cóż, ona alkoholami się nie zajmowała. Poza tym, nie jest dorosła, zatem nie wolno jej! A jak nie wolno to szybko!
Owachinashi
Dorosły

Owachinashi


Male Liczba postów : 150

     
Gdy Onjuu poszła zmywać naczynia, Owachinashi kontynuował rozglądanie się po lokalu. Lokalu? Chyba tak określała to miejsce pandopodobna istotka. Bardzo tu przyjemnie. Ale cóż, nie wypadało zbyt długo bawić. Z resztą, pewnie ją jeszcze kiedyś spotka! Tak dobrej osoby nie można spotkać tylko raz w życiu. Miał tylko nadzieję, że jej nie zapomni, chociaż po tak smacznym posiłku i porządnym sake... Właśnie, szkoda, że sake mało. Kuma zwykł pić więcej, ale chyba nie wypadało się zalewać w trupa w tak miłym miejscu. Szczególnie, że kości mogłoby mu nie starczyć. Tej waluty, w sensie. Dobrze, że tą samą się posługiwał w swoich stronach, bo inaczej miałby olbrzymie kłopoty. Ale chwilowo jego zapotrzebowanie na ukochany alkohol nie dawało o sobie znać, więc po prostu siedział, żeby się upewnić, czy to nie chwilowe. Skoro nie musiał walczyć, to mógł sobie pozwolić... Aj tam, zawsze sobie pozwalał! Był wojownikiem - a przynajmniej w pewnym sensie - i to hańba gdyby alkohol przeszkadzał mu walczyć.
W międzyczasie wróciła Ongaku. Na informacje odnośnie sake kiwnął spokojnie głową. Nie działo się tu wiele, huh? Ale i tak pewnie tu wróci. O ile zapamięta drogę. To dość ciężka sprawa, ale cóż poradzić. To znaczy, nie żeby się przyznawał do słabej pamięci... Ach, przecież to tylko myśli. Otwarcie niezbyt często wyjawiał tę smutną prawdę, z resztą, rzadko musiał. Samo wychodziło w praniu.
- Przyznać muszę, że w takim razie bardzo dobre sprowadzasz sake. Pochwalić tylko za umiejętność dobrego wyboru. - stwierdził pogodnie wilk.
Wreszcie podniósł się z miejsca. Nieco się zasiedział, a to niedobrze. Chociaż zakwasów na razie nie miał... w sumie, bywał dużo większemu wysiłkowi poddawany wcześniej. Jego mięśnie wciąż był sprawne. Nie był jeszcze starym dziadziusiem. I dlatego potrzebował się ruszyć. Nie lubił siedzieć zbyt długo w jednym miejscu; stary nawyk. Przeciągnął się niespiesznie.
- Pora na mnie, tak myślę. Żegnaj Jiyuu-chan, życzę powodzenia z lokalem. Mam nadzieję, iż przyjdzie nam się spotkać kiedyś. - powiedział, ukłonił się lekko, i wyszedł.

z t.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku zaczęła polerować na błysk jedną, czerwoną ściereczką blat, usuwając wszelakie okruszki i plamy z twardego gruntu na talerze oraz napoje, a następnie w jej dłoni znalazła się niebieska, którą zwykła czyścić naczynia, a raczej kieliszki i inne tego typu rzeczy na alkohol oraz drinki. Przecież wszystko musi być piękne, wręcz idealnie, lokal ma zachęcać do powrotu, a nie gadania złych rzeczy o nim. Warto dodać, że to miejsce różni się o wiele bardziej niż jakiekolwiek inne. Czemu? Panuje tutaj klimat... swojskiej chaty! Swojskie jedzenie, swojskie wręcz wszystko! Nawet kominek wygląda tak, jakby był ze wsi. Taki tradycyjny, jak i również bezpieczny, że względu na ognioodporną szybę. Należy tylko pilnować szczeniaki, by nie dotykały płomienia swoimi łapkami, bo o ile szklane zamknięcie jest odporne na wysoką temperaturę, równie dobrze ją przewodzi. A wieczorami jedynie gitara, wyjście na zewnątrz, stworzenie ogniska oraz opowieści rodem z najprawdziwszych horrorów. Aż ten pomysł z gitarą przypominał mi słynnego Inżyniera z Team Fortress 2 oraz jego słynny cytat: "Ja rozwiązuję praktyczne problemy". Sam Engi przypadł mi do gustu, nie tylko ze względu na wygląd, lecz również i zachowanie oraz głos. Fajnie gada, tak trochę luzacko, lecz z zachowaniem należytego rozsądku.
Ale pomijając tą kwestię. Jiyuu wsłuchała się wpierw w słowa samca, by następnie wypowiedzieć kilka swoich własnych słów na ten temat. W jej dłoni jedno szklane naczynie było polerowane przez kilka dobrych minut, aż zniknęły wszystkie ze smug. Tak samo mam z okularami, jednak w ich przypadku trwa to trochę dłużej. Wkurza mnie to - cucham, dmucham, wycieram delikatnie oraz mocno ścierką, a i tak są brudne. To nie fair!
- Po prostu zaufani dostawcy, mój drogi! - dodała z radością, że udało jej się wybrać najlepszego importera tego napoju w całym mieście, a raczej Placu Handlowym. Siadając na krześle specjalnie dla niej zarezerwowanym, a także i machając dosyć energicznie swym ogonem, powróciła do swojej pracy. Za każdym razem patrzyła pod różnym kątem na szklanki, odkładała je i brała następne. Zgadzam się, wilk trochę zasiadł w tym miejscu, na parę dobrych miesięcy. Dokładnie minęło ich trzy, a po tym okresie czasu na pewno boli trochę tyłek. To nie tak, że Onju go wyprasza, po prostu zgodziła się z jego decyzyją! - Wedle uznania, mój drogi. Spokojnie, spotkamy się jeszcze, być może w niedalekiej przyszłości...
Pomachała ręką na pożegnanie and she back to her work.
Sponsored content