Niedźwiedzia Grota

Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Gdzieś w głębi Mrocznej Głuszy skryta jest Niedźwiedzia Grota. Okolica jest spokojna, kawałek od jaskini znajduje się niewielkie jeziorko w którym co jakiś czas pluskały ryby. Trudno tu złapać jakąkolwiek zwierzynę z powodu wielu krzewów i kryjówek, a bynajmniej trzeba się nieźle namęczyć i nabiegać. Nie zraziło to młodego wilka, który ochrzcił te tereny mianem swojego domu. Trudne gonitwy za posiłkiem były dla niego najlepszym treningiem swoich umiejętności jaki oswajaniem się z metalową łapą, do której nie był jeszcze przyzwyczajony. Miejsce było bardzo ciche i spokojne, a co najważniejsze doskonale chroniło przed wrogami.
Co do starej groty nie była zbyt wielka i przytulna, ale najważniejsze, że chroniła przed deszczem i chłodem. Miała wiele tajemnic i sekretnych korytarzy. Czasami przebiegł jakiś szczur lub przeleciał nietoperz co było dobrym zaspokojeniem głodu w chwilach, gdy polowania się nie udawały. Na ścianach widniały ślady po pazurach poprzedniego mieszkańca, a przed wejściem walało się pełno spróchniałych starych kości, które łamały się jak gałązki po nadepnięciu na nie. Z drugiej strony dla mieszkającego tu wilka był to jakoby dzwonek do drzwi, gdyż wtedy wiedział, że ktoś zagłada do jego zapuszczonej kryjówki. Jedyne czego brakowało tej jaskini to napisu w skale przed grotą "Porzućcie wszelką nadzieję, Ci którzy tu wchodzicie". Legowisko Kastiela nie było głęboko w jamie, ale dostatecznie by być okryte cieniem. Przy wykopanym dole wypełnionym suchymi liśćmi i mchem by był miękki jak ludzkie łóżko, zrobione było niewielkie palenisko by było się przy czym ogrzać w chłodne samotne wieczory.
Po kątach poupychane były różne znajdki stworzone przez człowieka i czaszki upolowanych zwierząt starannie ułożone w niby kolekcję. Obok jaskini było drzewo z poobdzieraną korą, pogryzionym oraz podrapanym pniem, na którym wilk lubił odreagowywać negatywne emocje jak i ćwiczyć walkę. Lubił spokój i cisze ale niekiedy samotność doprowadzała go do szaleństwa.
W tej chwili jaskinia wydawała się jeszcze bardziej cicha i opuszczona, nikogo w niej nie było.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas zatrzymał się i spojrzał jak zbity pies na zapuszczoną jaskinię będącą mu domem, z którego wylatywały i wlatywały nietoperze. Raz jeszcze westchnął spojrzał za siebie na przywódczynię na swoim grzbiecie i ruszył w stronę groty. Łapą lekko pomachał w wejściu zgarniając pajęczyny i wszedł w mrok. Nie lubił jak mu się pajęczyna lepi do pyska.
Spojrzał na wykopany dół wypełniony mchem i liśćmi by był ciepły i miękki. Dopiero teraz dostrzegł pewną zabawną rzecz. Tyle uciekał od ludzi, tak bardzo ich nienawidził za to co mu zrobili, a mimo to urządził swoją kryjówkę na podobieństwo stodoły, w której go trzymano. Miękkie posłanie, przekąski w zasięgu pyska. Różnica polegała na tym, że tu nikt nie trzymał go w klatce czy na łańcuchu. Podszedł do legowiska warknął na nietoperze piszczące nad nimi i przyprawiające go o ból głowy i położył ostrożnie wilczycę w płytkim dole prosto na ściółkę i mech, którymi lekko okrył wilczycę.
- Wybacz, że przytargałem cię do takiej nory, ale wrócisz do swojego domu jak odpoczniesz. - powiedział przygnębiony patrząc na nią. Nie wiedział jak ma się zachować i co mówić. Odwrócił się do niej ogonem. - Przyniosę ci wodę i coś na ząb. - powiedział niepewnie i ruszył w stronę wyjścia z jaskini.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Nie trzeba. Nie jestem głodna ani spragniona. Mam jeszcze pełen pysk krwi. - wymruczała bez emocji próbując się podnieść. Nie tak powinien wyglądać przywódca. - Co Wam strzeliło do łbów pakować się w takie miejsce? - warknęła gniewnie próbując przezwyciężyć ból. - Swoją drogą, powinieneś wiedzieć gdzie alfa czy beta mają swoje legowiska. Ja przynajmniej mam posadzone piękne kwiaty przed wejściem. - burknęła złośliwie i z przekąsem, ale już odrobinę łagodniej. Machnęła niespokojnie ogonem. Czuła się... Jakby trochę upokorzona. Jej stan wskazywał wyłącznie na brak siły i zręczności, skoro dała się tak mocno pokiereszować zwierzęciu, które nie ma ani pazurów, ani kłów. Rozejrzała się po jaskini. Była ciemna, szara, a życie dawały jej tylko piski i jęki zamieszkujących ją stworzeń. Ale miała w sobie coś... Coś prawdziwego, związanego z Nocą, jakąś nieokiełznaną aurę koszmaru i smutku. Ten wilk, choć młody, potrzebował czegoś od życia.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kiwnął głową i ułożył się przy wejściu dobrych pięć metrów od niej, wiedząc, że tak wilczyca może poczuć się odrobinę lepiej w nieznanym otoczeniu. Położył pysk na łapach i patrzył na nią.
- Po drodze do legowiska alfy czy bety oboje byśmy padli wycieńczeni, co do miasta ludzi... no cóż musiałem tam coś załatwić, a tamtą dwójkę spotkałem jak tylko się do miasta zbliżyłem. - powiedział spokojnie, nie miał zamiaru mówić o skrzypiącej łapie i o tym, że potrzebował oliwy by w końcu pozbyć się uciążliwego dźwięku. Nie lubił mówić o protezie bo to dla niego był powrót do czasów kiedy ludzie go ubezwłasnowolnili i próbowali oswoić i wytresować na psa, który miał wyszukiwać i pomagać zabijać wilki. Poza tym metalowa łapa była jego słabością, a żaden szanujący się wilk nie zdradza swoich słabości. Z drugiej strony kim on był by zanudzać przywódczynię swoimi opowieściami. Przeciągnął się i przewrócił na grzbiet lekko turlając się w ziemi by rozgarnąć piasek i zrobić sobie minimalny dołek imitujący jego posłanie.
Westchnął podrapał się łapą po piersi i patrzył zamyślony w sklepienie jaskini i stalaktyty szczerzące się złowrogo.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować daj znać, choć to głupie złudzenie jeszcze głupszego szczeniaka, że alfa pozwoli sobie na słabość i poprosi kogoś o pomoc. - lekko się uśmiechnął, ale był to smutny i zadumany uśmiech. Doskonale pamiętał ile razy jego ojciec przyszpilił go do ziemi albo zacisnął zęby na karku za to, że ten chciał mu bo czy był ranny, czy słaby i mimo tego, że ich małe stadko już nie istniało, a on nie mógł się już nazywać synem alfy.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Mam wrażenie, że bierzesz mnie za kogoś, kto ma wszczepione w duszę zło. A tak nie jest. Choć przyjemniej by było, gdybyś położył się bliżej. Mam dwanaście lat i słuch już nie ten. Poza tym, jesteś trochę jakby... Za duży na szczeniaka mój drogi.- uśmiechnęła się. Ten uśmiech był... Dziwny. Z odrobiną szaleństwa w ślepiach, szczyptą emocji, których na pewno w tym momencie nie zdradzi. Miała słabość do młodych wilków, a ten, pomimo braku łapy, przypominał jej trochę Shadow. Taki... Ujmująco posłuszny. - A ja nie jestem Alfą. Jestem Betą. Choć już zapewne niedługo. Ale najpierw... Ach. Co ja Cię będę zanudzać sprawami czysto organizacyjnymi. Sprawiasz wrażenie przestraszonego moją osobą, albo bardzo niepewnego w moim towarzystwie. Jestem jak każda wilczyca, choć wyżej postawiona w hierarchii. Muszę Ci tylko w jednej kwestii zwrócić uwagę. Myślałam, że mnie ugryziesz. Masz pewien problem z agresją. - stwierdziła po zapewne dość nudnym wywodzie. Widziała, że wilk próbował się umościć. No tak, zajęła jego miejsce. W jego jaskini. Z trudem i grymasem wstała z posłania i usiadła kawałek obok sterty liści. Zabrała się do zlizywania krwi ze skrzydła. Nawet nie zauważyła dość mocnego rozcięcia na pysku, z którego sączyła się ciemna krew. Jej białe futro w większym procencie przykryła krzepnąca krew. Nie tylko jej krew.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Wilk udawał, że nie zauważył iż się przesunęła i całkowicie to zignorował. Leżał spokojnie na grzbiecie i wpatrywał się w stalaktyty między, którymi tańczyły nietoperze jak motyle.
- Nie jestem przyzwyczajony do towarzystwa... a nawet jeśli to staram się trzymać na dystans. Naiwność, łagodność i zbytnie zaufanie może być zgubą dla naszego gatunku. - powiedział i przewrócił się na bok znów na nią patrząc zamyślony, a po chwili obrócił się na drugi bok czerwonym grzbietem do niej.
- To drugi powód dla którego staram się trzymać z daleka od innych. - mruknął pod nosem mając na myśli swoją ciut niekontrolowaną agresję. Wydawało się, że chciał coś dodać na ten temat, ale się powstrzymał chcąc zostawić to dla siebie. - W porę oprzytomniałem by cię nie ugryźć... wtedy miał bym kłopot. - uśmiechnął się lekko ponuro, ale nie mogła tego dostrzec bo był odwrócony do niej grzbietem.
Po chwili dało się słyszeć przytłumiony, cichy i niski pisk, przyduszonego do ziemi metalową łapą szczura, który przebiegał niefortunnie przed wilkiem. Kastiel patrzył znudzony na to jak zwierzątko gryzie jego łapę i panicznie próbuje się wyrwać piszcząc i skrobiąc zębami po protezie. Uśmiechnął się rozbawiony i przydusił gryzonia, którego przeciągły pisk był ostatnim w życiu.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Ward sama, z dziwną rozkoszą, uwielbiała zabijać szczury. Wstała ociężale. Ciągnąć skrzydła za sobą, podeszła do wilka. Przyłożyła łapę do jego szyi, stojąc za nim, tuż przy jego grzbiecie. - Dlaczego odebrałeś mu życie? - zapytała szeptem, nachylając się do wilczego ucha. Zaintrygowana, przysłuchując się ostatniemu tchnieniu gryzonia, docisnęła łapę mocniej. - To bardzo nieładnie, mój drogi. - mruknęła nieco z gniewem. - Nie przedstawiłeś się. To też... Niegrzeczne. - dodała wbijając lekko pazury w skórę i sierść wilka. Z jej pyska kapała krew na ciało podrostka. Wyszczerzyła kły w uśmiechu. Oprócz spotkania ze smokiem i kilku uprzejmych gestów wobec Berendara, nie miała zbyt wielu szans na przekroczenie pewnych granic. A z takim młokosem mogła sobie pozwolić na wszystko. Przecież się jej nie sprzeciwi. Tym bardziej nie zaatakuje się jej ani nie zaprotestuje. Może.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas wyciągnął tylko głowę bardziej do góry by pazury wilczycy przebiły mu lekko skórę, a jej łapa mocniej cisnęła jego gardło. Nie zależało mu na życiu bo nigdy tego życia w nim nie było. Zawsze albo uciekał, albo zabijał i walczył, albo po prostu robił to co mu kazano.
- Zabiłem go, ponieważ ten szczur był mną. - powiedział ochryple przez to, że go podduszała. Nie podniósł na nią wzroku, ani razu odkąd do niego podeszła patrzył tępo przed siebie na osnuty mrokiem las przed jaskinią. To co powiedział było prawdą. Silniejszy od szczura przygwoździł go do ziemi i dusił bez emocji przyglądając się agonii zwierzęcia, a teraz on sam jest duszony przez silniejsze zwierze. Tyle, że w przeciwieństwie do szczura on nie walczył by się uwolnić tylko się z tym pogodził.
- Nazwano mnie Kastiel, choć nie wiem, czy to akurat ważne. - burknął i westchnął z rozczarowaniem, bo wiedział, że wilczyca nic mu nie zrobi.
Dopiero teraz na nią spojrzał... Chociaż może nie koniecznie na waderę, a w jej oczy.
- Nie powinnaś marnować sił tylko odpoczywać, jedynie pogorszysz przez to swój stan. - powiedział łapczywie chwycił powietrze bo zaczęło mu się kręcić w głowie. Podsunął łapą pod pysk martwego gryzonia wziął go lekko za futerko i podniósł podtykając pod pysk wilczycy. - Wiem, że to nie królik czy jeleń, ale te leśne są nieporównywalnie lepsze niż te z miasta wystarczy by nie ssało cie w żołądku i choć trochę doda ci sił Alfa.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Zdjęła łapę z jego gardła. - Tak mało jeszcze wiesz o życiu... Nie tym, o którym teraz myślisz. O życiu z kimś. - zamruczała zniżając pysk do jego nosa. - Wiele okropieństw jeszcze na Ciebie tutaj czeka. Zawodów, rozczarowań, krytyki... - dodała. Wyszczerzyła kły. Kropelki krwi spadały na pysk wilka. - Rany zewnętrze, a nawet i te wewnątrz ciała są niczym w porównaniu do pękniętego serca, zdeptanej duszy czy rozerwanego ego. - powiedziała już mniej zjadliwie i wzięła mysz. Jednym gryzem i kilkoma machnięciami szczęk pochłonęła szczura. Zwierzęce osocze opryskało jej i tak już bordową sierść. Machnęła leniwie ogonem uderzając wilka. - Pogorszę, czy nie, nie ma to dla mnie chyba największego znaczenia. - dodała siadając. Wlepiła wzrok w wilka. - Kastiel, Kastiel... Może być. Ja jestem Wardress Dara Sindbai, zrodzona daleko stąd, córka pary Alfa. - powiedziała dumnie i donośnie, pomimo bólu przy każdym, głębszym wdechu. - Nie możesz nazywać się czy porównywać do szczura. Możesz być, na przykład, moim szczurem. - w tym momencie dziwaczne zapędy wilczycy brały górę. Uwielbiała dominować nad samcami. To było takie... Satysfakcjonujące. Zwłaszcza, że to był dorastający dzieciak, którego mogła sobie ustawić, jak chciała. Tylko ten jeden jedyny potrafił się jej postawić.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Wilk zlizał krew wilczycy ze swojego pyska jakby od niechcenia i się leniwie podniósł też siadając, spojrzał na nią. Szacunek do wilczycy nie pozwalał mu zwracać się do niej po imieniu, dlatego wolał wciąż mówić do niej jej tytułem choć nieaktualnych, ale go to jakoś zbytnio nie interesowało. Dla niego ona jest alfą. Był lekko zaskoczony ze przedstawiła się z taką dumą i zrobiło mu się trochę wstyd, że on się przedstawił jak zwykły pies, ale wstyd szybko minął kiedy nazwała go swoim szczurem.
Źrenice lekko mu się zmniejszyły, a oczy zalśniły ostrzegawczo w mroku. Wstał patrząc na nią i unosząc lekko ogon wciąż był niepewny tego czy dobrze robi. Cicho warczał wertując ją spojrzeniem z czujnie nastawionymi uszami i lekko nastroszonym futrem. Starał się z tym jeszcze walczyć, ale jej słowa dźwięczały mu w uszach. Opuścił łeb i lekko obnażył kły na nią.
- Nie jesteś moją matką, nie będziesz mi mówiła kim mam być i co mam robić. - samo to, że nazwała go szczurem nie miało dla niego większego znaczenia. Krew się w nim zagotowała kiedy nazwała go swoim. Miał wrażenie jakby znów został ubezwłasnowolniony, pojmany i zamknięty w klatce. Ludzie często się kłócili, którego myśliwego własnością jest basior. Potrząsnął łbem odganiając od siebie przeszłość i patrzył niezadowolony, bezwstydnie warcząc na wilczycę.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Postawił się. Bardzo ładnie! Pomimo kilku ciosów Wardress uśmiechnęła się złośliwie i również wstała. Zrobiła śmiały krok w stronę wilka i - ku zapewne jego zdziwieniu - potarła zakrwawionym pyskiem o jego pysk. Był to nad wyraz czuły i delikatny dotyk. Chwilę później jej nos powędrował na jego szyję i... Szybkim ruchem zatopiła lekko, tak by nie zranić, kły w jego skórze. Była od niego zdecydowanie większa, choć w tym momencie wcale się taka nie wydawała. Półmrok panujący w jaskini skutecznie odbierał blask jej futra, tak samo jak krwawe umaszczenie. Również opadłe skrzydła sprawiały, że wydawała się mniejsza niż w jasnym świetle z szeroko rozpostartymi anomaliami. Zamruczała cicho, kojąco i uspokajająco, jak matka, która stara się bez słów uspokoić swojego zagubionego w grocie szczeniaka. - Ja nigdy nie będę Twoją matką. Ale zawsze będę kimś, kogo będziesz musiał słuchać. Dlatego jesteś mój, bo to ja sobie Ciebie wybrałam. Ale pamiętaj - jesteś wolnym stworzeniem tego świata i tego nigdy Cię nie pozbawię. Ale moje słowo jest święte. Pamiętaj. - szepnęła puszczając jego skórę. Cofnęła się o krok. Zawirowało jej we łbie. Cicho jęknęła, przycisnęło mocno łapę do brzucha. Osunęła się powoli na ziemię. Zacisnęła zęby.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kiedy potarła swoim pyskiem jego zakłopotany się wyprostował i lekko cofnął. Całą złość z niego uleciała jak ręką odjął. Gest wilczycy zawstydził i zaskoczył, a po tym zdezorientowany pisnął zaciskając zęby, nie z bólu sam dokładnie nie wiedział czemu wydał z siebie ten pojedynczy skomlący dźwięk. Odetchnął upajając się zapachem wilczycy i uspokajając się opuścił ogon i lekko położył po sobie uszy.
- Przepraszam. - mruknął ze skruchą i nisko zawiesił przed nią głowę lekko kuląc miedzy tylnymi łapami ogon z całkowicie położonymi po sobie uszami. Nie ośmielił się teraz na nią spojrzeć uznając jej wyższość nad nim. To co powiedziała poruszyła jego serce i głupi bił się w myślach z sobą, że przecież musi się jej słuchać bo stoi wyżej w hierarchii od niego.
Niemniej jednak jego samopoczucie się nieco poprawiło, po raz pierwszy się lekko przyjaźnie uśmiechnął, choć niepewnie i niezbyt ufnie, delikatnie także poruszył ogonem.
- Alfa... - szczeknął zaniepokojony i od razu zareagował błyskawicznie do niej podbiegł i ja podparł by nie runęła na ziemię po czym pomógł jej bezpiecznie i ostrożnie ułożyć się na miękkim legowisku.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Spokojnie mój drogi, myślę, że to jeszcze nie mój czas. - zamruczała słodko wpatrując się ślepiami prosto w jego oczy i silnie akcentując w obu przypadkach słowo "mój". - Jesteś taki młodziutki, a tak dużo w Tobie cierpienia. Ja doskonale wiem, czego Ci brakuje, ale najpierw, opowiedz mi proszę, czym była ta potworność w Twoim krótkim życiu, która pozbawiła Cię w sporej mierze czułości. - miała nadzieję, że słowo "proszę" choć trochę złagodzi ten dziwny rozkaz. Ból wciąż utrzymywał się na średnim poziomie. Złamane żebro nie mogło się zrosnąć w jedną noc. Najpewniej w miesiąc. Ale nie będzie tu tyle gościć. Nie wypada. - Połóż się obok mnie. Od wielu lat nie czułam ciepła innego wilka. Wiem i czuję, że Ty też. Pewnie będzie Cię to onieśmielać, bo raz jestem duuużo starsza, a dwa - jestem tak jakby Twoją szefową, ale zachowajmy się jak zwykłe wilki. Zapomnijmy o konwenansach. Każdy potrzebuje ciepła, zwłaszcza tak wypatroszone z uczuć wilki jak my oboje. - dodała. Już nie do końca była sobą. Zmysły wariowały, zaczynała widzieć w nim cechy, które były charakterystyczne dla Shadow. A to przecież w żadnym calu nie był on. Dotknęła łapą stalowej protezy. Od jeszcze "żywego" barku do końca metalowej łapy. To było dziwne, ale przyjemnie chłodne uczucie.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Położył się przy niej pomagając jej też się ułożyć by rany ją tak nie bolały. cały czas miał położone po sobie uszy i był bardzo spięty, mimo że był na małym skrawku terenu, który mógł nazwać tylko i wyłącznie swoim. Zawiesił się na dłuższą chwilę, zastanawiając się czy powinien się tak obnażać przed wilczycą, rozdrapywać stare rany, które w gruncie rzeczy nigdy się tak naprawdę nie zagoiły. Leżał przy niej zamyślony, lecz nie mógł się zbytnio skupić na swoich myślach, ponieważ skoncentrował się na cieple emanującym od drugiego ciała. Tak prosty i błahy gest jak leżenie przy sobie, a tak dla niego obce.
Zadrżał wyrwany z zamyślenia jak dotknęła jego barku i lekko schował metalową łapę pod swoją pierś. Nie miał pojęcia że zdrowa część przy odgryzionej łapie jest aż tak wrażliwa, a już tym bardziej nie miał zamiaru tego udowadniać samicy. Spojrzał na nią wrogo lekko marszcząc nos i cicho warcząc. Odwrócił od niej wzrok i położył pysk na łapach.
- Nie ma nic ciekawego do opowiadania. - burknął oschle. - Moje stado zabiło się samo chore... jak to mówili ludzie? Na wściekliznę? Mój ojciec zabił moją matkę by mnie chronić byłem wtedy bardzo mały. Uciekliśmy ze swoich dawnych terenów bojąc się zachorowania na to, on mnie wszystkiego uczył stalową łapą bym sobie umiał w życiu poradzić sam. Koniec końców on też zmarł z rozpaczy i tęsknoty za ukochaną i zostałem sam. Niedźwiedź odgryzł mi łapę gdy chciałem ukraść jego zdobycz ludzie mnie znaleźli niedaleko drogi i zabrali do siebie... Wtedy zarobili i dali mi łapę na której długo uczyłem się chodzić. Kiedy myślałem, że moje życie w końcu będzie toczyć się spokojnie jacyś myśliwi mnie zabrali i zamknęli w klatce początkowo, gdy nie miałem już siły wałczyć bo było to bezcelowe uwiązali mnie na łańcuchu i tresowali bym zabijał wilki... - przerwał i westchnął nabierając powietrza i chwilę odpocząć. Oblizał sobie pysk zamyślony, zastanawiało go czemu w ogóle mówi o tym Wardress, ale skoro zaczął trajkotać to mało go to już obchodziło. Wzruszył ramionami i dokończył. - Pewnego razu gdy przyszli mnie dalej tresować nie zauważyli ze udało mi się zerwać łańcuch i wszystkich wyrżnąłem jak stado świń i uciekłem do lasu po tym jak się najadłem. - powiedział obojętnie i patrzył naburmuszony na lasek przed jaskinią.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Nie warcz na mnie bo to źle się dla Ciebie skończy. - skarciła go ostro. - Jakkolwiek daję Ci pozwolenie na bliskość, bo nie ukrywam - sama tego potrzebuję - to dotknęłam Twojej łapy nie mając zamiaru Cię skrzywdzić. Jeśli sprawiło Ci to ból, to przepraszam. - mruknęła cicho po wysłuchaniu opowieści wilka. - Muszę wiedzieć choć po części kim jesteś, żeby Ci pomóc. I nie tylko. Twoje miejsce w stadzie kiedyś sięgnie pewnego stopnia. Potrzebujemy szpiegów, wojowników, cieni. Zobaczymy na kogo będziesz się nadawał. - spojrzała na niego. Jego futro kleiło się od krwi. Ludzkiej. Co prawda krew to krew - w końcu oba gatunki to ssaki. Zaczęła delikatnie myć jego futro, na samym początku w miarę spokojnie, przyjaźnie. Od czasu do czasu go szczypnęła kłami czy trąciła nosem. Może to był dziwny gest, ale pomagał w nawiązaniu ciut bliższej relacji, a jemu najwyraźniej tego brakowało. Skoro był wychowany na sztywno, to nie zaznał zbyt wielu... Przyziemnych przyjemności. Ani razu nie wspomniał o żadnej innej wilczycy oprócz matki, więc nie zna najprawdopodobniej czysto zmysłowej miłości. A w tej grze to ona rozdawała karty. Jako doświadczona matka, ale i kochanka, wadera, łamiąca serca. Kiedyś, za młodu.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Przepraszam... że zawarczałem... - powiedział skarcony z położonymi po sobie uszami, których nawet na moment nie stawiał. - Nie bolało mnie to, ale... nie lubię jak się tego dotyka... Nienawidzę tej łapy bo mimo iż wygląda jak wilcza, tak naprawdę jest ludzka, a to mi tylko przypomina, że należałem do ludzi. - burknął spięty. Wiedział na pewno, że chce pomóc watasze się rozwijać i nie kulić się przed wrogami, czy uciekać w przerażeniu, ale to nie zależało od niego kim będzie w stadzie. Chciał po prostu w nim być. Stroniąc od innych, ale gdzieś przynależeć. Nie był pewien czy kiedyś uda mu się założyć rodzinę. Dla bezpieczeństwa wolał nie, ponieważ historia lubi się powtarzać i w sumie tego bał się najbardziej, niż oddania całego siebie drugiemu wilkowi i pilnowanie jak oka w głowie szczeniąt.
Lekko się skulił jak zaczęła go lizać nie był przyzwyczajony i dziwnie się czuł przez to co robiła, tak nieswojo. Nie wiedział jak się zachować i to jeszcze bardziej potęgowało jego niepokój i sprawiło, że znów zmarszczył nos. Nieraz z pyska wydobył mu się piska, choć sam nie wiedział czemu skoro go to nie bolało, a nawet był miłe. Samiec leżał przy niej jak na szpilkach ze zwiniętym mocno ogonem miedzy tylnymi łapami i tylko czujnie obserwował jej pysk spięty, z nieco przerażonym wzrokiem, nerwowo oblizując sobie pysk. Powstrzymywał się od warczenia, mimo że marszczył nos, lecz kłów też nie pokazywał.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Przybył, lekko poraniony, jednak uśmiechnięty z powodu nowego noża, Tsuki. Kasa mu się nie przyda, odda ją Lekarzowi, który wysłał go na tą wyprawę, gdzie miał być prawdopodobnie sam, by zamówił potrzebne przedmioty. Ile tego hajsu jest? No trochę na pewno. I to papierówki, więc o wiele więcej warte! Wystarczy, że wykorzystają jakiś stary budynek, zamówią przez internet wymagane przedmioty, zapłacą i gotowe! Oczywiście przesyłka kosztuje, niestety. Jednak nie ma się czego obawiać, misja nie do końca zakończyła się niepowodzeniem! Oczywiście dla niego.
Czarne plamy na płaszczyku, jeżeli się nie wypiorą, udusi wilka z protezą nie za pomocą łap przy jego szyi, lecz dymu! Nie po to zabrał z pola walki zapalniczkę, żeby teraz mu się nie przydała. Torba złodzieja została troszeczkę napchana, jest również znacznie szersza niż wcześniej, ale nie dziwcie się mu! Taka jego natura - pojmuje zasadę: "Gdy dwóch się bije, tam trzeci korzysta", chociaż było ich nie trzech, lecz czterech. Wadera, którą poznał na początku, gdzieś zniknęła, nie wiadomo nic o jej miejscu tymczasowego wypoczynku/odpoczynku, jednak nie martwił się o nią. Od początku czuł do niej jakieś drobne zaufanie, gdyż na początku się bała, lecz później troszeczkę mniej.
- Nie nudzi wam się? - powiedział, wchodząc z dosyć sporą radością do nieznanej groty. Co chwila otwierał zapalniczkę, rozpalał ogień, zamykał ją, no i tak w kółko. Spojrzał wpierw na waderę, która oberwała mocniej i bardziej od niego, a potem jedynie wytarł drugą łapą niewielką ilość krwi z własnego pyska. Wszystkie łapy były poplamione szkarłatną cieczą, ale nie dlatego, gdyż tak strasznie oberwał. Po prostu przechadzał się pomiędzy różnymi zwłokami, a na podłodze wszędzie czerwień, w którą wdeptywał, pomimo zachowania należytej ostrożności. Jednak spokojnie, ludzie nie dotrą tutaj. Czemu? Bo wytarł poduszki łap w mięciutką trawę! - Pamiętasz? Miałem cię udusić, własnymi łapami. Wolałbym rozpalić tutaj ogień, jednak nie chce mi się.
Zabrzmiało to dosyć groźnie, jednak wziął głęboki oddech, no i też opanował swoje emocje. Musiał się wtargnąć! Na szczęście nic nie słyszał, zatem nie martwcie się - losy Waszych wilków są dla złodzieja niezbyt znanymi. Oczywiście zignorował to, co oni robią, chociaż mu to coś przypominało. Wyglądało to dosyć dziwnie, jednak założył ze spokojem jedną ze słuchawek na uszy, mając na swoim grzbiecie dziwne odbicie narzędzia. Jakiegoś kija. I chociaż piekło go to, zaciskał mocno zęby, by nie okazać żadnej słabości. Na szczęście płaszcz zakrył ślad, którego nie miał zamiaru pokazać nikomu. Jego oczy wyglądały inaczej niż zwykle, nadal źrenice były mocno rozszerzone, pomimo zakończonej walki. Dosyć mętne, jakby trochę niespokojne. Nadal panowała w nim adrenalina, serce biło jak szalone.

/Jeżeli się niepotrzebnie wtryniłam - wywalić mnie natychmiast lub zignorować xD!
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas spojrzał na malca. Chwilę mu zajęło nim połączył wątki i odskoczył jak oparzony od liżącej go wadery, wciąż lekko kuląc pod sobą ogon niespokojny. Nie wiedział jak zareagować na wtargnięcie szczeniaka do jego kryjówki, ale zaskoczył go fakt, że nie powitał go wrogim nastawieniem i błyskiem kłów. Nabrał powietrza i odetchnął głęboko, w sumie to była okazja by wyleczyć się ze swojej aspołeczności i nauczyć się jakoś zachowywać w obecności innych wilków, w końcu nie po to przystąpił do watahy by być sam.
Wyprostował się lekko uspokajając i wyszczerzył kły do malca w rozbawionym uśmiechu, trochę wymuszony. Normalnie gdyby to był dorosły czy chociaż jego rówieśnik to z przyjemnością przyjąłby wyzwanie. Tyle, że to był szczeniak, a gdzieś w głębi swojej natury i w swoich genach miał zakodowane, że szczeniąt pod żadnym pozorem nie można skrzywdzić.
- O widzę, że znalazłeś zapalniczkę. Dobry chłopiec można teraz rozpalić ognisko by było tu cieplej. - powiedział zmuszając się do uśmiechu zerknął lekko niepewnie przez ramię na waderę i podszedł do szczeniaka kładąc mu normalną łapę - nie tą metalową - na głowię i czochrając jego grzywkę jak to ludzie nieraz robili swoim młodym. - Dobra robota. - powtórzył i się roześmiał rozbawiony stawiając łapę na ziemi i widząc ze grzywka się małemu potarmosiła, a dodatkowo była brudna od piachu i krwi z łapy wilka, który jak szczeniak ze śmiechu zaczął się turlać po ziemi nie mogąc przestać się śmiać. Tym razem jego śmiech był bardzo szczery.
- Gdy alfa wyzdrowieje odprowadzę was do domu. Ciebie mały do rodziców, nie będą szczęśliwi, że pałętasz się po ludzkim mieście bez opieki. - powiedział lekko się uśmiechając i leżąc na grzbiecie wpatrywał się znów w stalaktyty i nietoperze. Zerknął lekko na waderę. - Zastanawiam się, czy ciebie pani, nie odprowadzić do lekarza, ale nie ode mnie to zależy. Jeśli będziesz chciała do domu albo kogoś innego wyżej postawionego to po prostu pomogę ci tam dotrzeć. - dodał wzruszając ramionami już nieco spochmurniały. Było mu bardzo miło w końcu mieć jakieś towarzystwo i gościć kogoś u siebie ale wiedział, że oni nie będą tu wiecznie, a wtedy pozostaną mu do towarzystwa szczury i nietoperze. Lekko westchnął i znów leżał pogrążony w zadumie.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Ward uśmiechnęła się przyjaźnie na widok białek kulki futra. Była dziwacznie podobna do samej wadery, ale na ten moment pozostawiła to gdzieś głęboko w sobie. Miała do cholery tyle szczeniąt, że już przez samą szwankującą pamięć mogła go mylić z którymś ze swoich. Poprawiła się na legowisku. - Na razie nigdzie się nie wybieram. - skwitowała krótko i pozostałą na ten moment głównym obserwatorem sytuacji. Coś dotarło do niej o duszeniu łapami i ognisku. Ogień? Czemu nie, rozświetli ciut tą ciemną grotę, ale na duszenie chyba nie pozwoli. Kto wie co kryją te małe, białe łapki? Pamięta, że kiedyś nie liczyła się wielkość wilka, ale to, co nosił i skrywał w sobie. Znała wiele dziwnych przypadków, gdzie spryt i zwinność potrafiły z podrostka zrobić mordercę, nawet przeciwko ogromnej sile i wielkiemu cielsku.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas spokojnie leżał na ziemi nie przejmując się, że piach zabrudzi jego szarłatne futro na grzbiecie. Nigdy za bardzo nie zwracał uwagi na czystość, czy pielęgnację swojego futra, ale nie był brudny i nie śmierdział. By dumnie i godnie żyć trzeba wpierw godnie wyglądać. Oczywiście nie mógł sobie pozwolić na kąpiel i pływanie w jeziorze, ponieważ bał się, że proteza mu zardzewieje i będzie musiał iść do ludzi szukać pomocy. Musiał też bardzo uważać jak w deszczu był poza jaskinią. Nie wiedział, że ludzie specjalnie zrobili mu łapę ze stali nierdzewnej i w sumie dość lekkiej by by miał pełną swobodę ruchów po powrocie do lasu. Tyle, że nie wypuścili go, ponieważ wilka zabrali myśliwi chcąc z niego zrobić pogromcę swojego gatunku. Wilk westchnął i zamknął oczy nie chcąc pogrążyć się w tym wspomnieniu. Cieszyło go, że choć przez chwilę nie będzie w tej ciemnej, zimnej jaskini sam.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Wilczek się zaśmiał - ta sytuacja była niemalże jednoznaczna, a on nawet się nie skapnął! Gdyby mógł, śmiałby się na podłodze, jednak nie pozwala na to panujący ból z boku (nie czytać razem :D) grzbietu. Przynajmniej ma kilka dobrych przedmiotów! Otwierając, zapalając, zamykając zapalniczkę coraz szybciej, ćwiczył sobie paluszki. Nie obchodziło go to, że ktoś chce jego zapalniczkę - przy odrobinie szczęścia albo ją połknie, albo wyrzuci do jeziora, a wtedy stanie się w ogóle nieprzydatna. Lepiej z nim czasami nie zadzierać, bo potrafi poświęcić wszystko, by zrobić komuś na złość. Machał delikatnie swoim ogonem, co chwila wycierając pyszczek, który był brudny.
Tsuki dołączył do watahy po to, by do jakiejś dołączyć. Wiedział, że jak będzie miał kłopoty, wielu stanie za nim, a nawet i obroni, bo przecież jest tylko szczeniakiem, który nie potrafi niczego, jedynie mówić, słuchać (czasami), oddychać, jeść, spać, pić oraz załatwiać swoje potrzeby. Czemu wybrał Nocnych? Gdyż kojarzą się mu z jego charakterem, chociaż bardziej pasowałby do Ognistych, przecież potrafi wybuchnąć i go bardzo trudno złapać. Jednak silny nie jest, bardziej polega na swym sprycie, a również i zręczności. Lubi księżyc, ten jedyny go rozumie. Rozumie jego mroczną naturę.
- Prędzej bym tą zapalniczkę zjadł albo wrzucił do wody niżelibym rozpalił tutaj ognisko - dodał dosyć chamsko, nie pozwoli przecież na to, by ktoś go wykorzystał do swoich celów. On woli bardziej wykorzystywać innych! Ale gdy wilk podszedł do niego, o mało coś w nim nie pękło, jego łapa lekko drgnęła, mając nóż w nadgarstku. Westchnął głęboko, by się opanować. Nie lubi być głaskany, a tym bardziej pobrudzony przez ledwo co poznanego wilka. Jego grzywka była w wielu różnych kolorach - białym, czarnym, a teraz i czerwonym. Jest umaszczenia tri-color! Dał mu, a raczej rzucił zapalniczkę do łapy, spoglądając się po norze. Nie jest tutaj przyjemnie, jednak takie klimaty nawet odpowiadają Ki. - Ja też, nie chce mi się - dodał ponuro.
Przecież nie ma rodziców, poza tym gdyby ich miał, to za przeproszeniem w dupie. Ufali jakiemuś kapłanowi, a nie jemu, pozwalając wolną łapą na jego śmierć. A z jakiego powodu? Bo kradł! Dlatego! A co to ma być - mord za zwykłe zabieranie rzeczy, nawet tych znalezionych? Co to ma być?! Im wilk z metalową łapą bardziej wspominał o jego rodzicach, tym większa agresja się w nim rodziła.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas się uśmiechnął i podziękował za zapalniczkę. Przewrócił się na bok i wstał z ziemi otrzepał się z piasku otaczając się kupką kurzu i podszedł spokojnie do niewielkiego kręgu ułożonego z kamieni, w którego środku był popiół i zwęglone kawałki drewna. Ułożył świeże, ususzone gałązki i podpalił zapalniczką patrząc spokojnie w płomień. Co jakiś czas dorzucał do ogniska nowe patyki i upolował dla gości kilka szczurów i nietoperzy. By być kulturalny i dobrze ugościć przybyszów, Kastiel zrobił dla małego też legowisko z mchu i liści, ale przyniesione już z lasu.
- Nie jest tu pewnie zbyt przytulnie, ale czujcie się jak u siebie. - powiedział spokojnie i się lekko od nich oddalił układając się na ziemi pod ścianą jaskini poza zasięgiem światła i ciepła z ogniska. Pragnął by jego goście czuli się jak najlepiej, chciał być dobrym gospodarzem. Nie był pewien jak się zachować, dlatego starał się ich ugościć tak jak robili to ludzie. Zapewnić jedzenie, ciepło oraz spanie.
Wilk patrzył w płomień zastanawiając się czy wszystko zrobił i czy jeszcze czegoś nie trzeba. Spojrzał na waderę, a po tym na szczeniaka i się zamyślił.
- Tak właściwie co robiliście na terenach ludzi? - spytał nagle przerywając ciszę.
Drugie legowisko było tak jak pierwsze - na którym była Wardress - usadowione w bezpiecznej odległości od ognia, ale na tyle blisko by ogrzewać śpiącego na posłaniu. Miedzy oboma legowiskami były może dwa metry wolnej przestrzeni, a miedzy nimi były ułożone w stosik upolowane szczury i nietoperze, niby żaden konkretny posiłek, ale jakiś zawsze.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Mały wilczek poczekał chwilę, aż wszystko samo się przygotowało. Nie było mu do śmiechu, gdyż oberwał, dodatkowo to całkiem bolało, nawet jeśli to zwykły bachor mu to zgotował. Młode cielsko, chociaż już lekko doświadczone przez los. Chociaż... nie, bardzo doświadczone przez los. Gdyby nie własny spryt godny dorosłego oraz zręczność, nie byłoby go tutaj. Pewnie zostałby uśpiony lub uduszony, oczywiście za swoje czyny. Rzadko kiedy współpracował, a jeżeli nawet to niezbyt angażował się w coś takiego. Bardziej tylko wtedy, kiedy zależał od tego jego los oraz towarzysza. Prawda jest taka, że jakby spojrzał się w lustrze, ujrzałby dorosłego - no i tak się też czuje, jednak kto by mu uwierzył, że jest dorosłym w ciele dzieciaka? No właśnie, nikt. Poza tym ktoś mógłby tą informację wykorzystać. Wolał nie mówić o tym nikomu, chociaż na początku nie dotrzymał własnego słowa. Na szczęście tej osoby już nie ma, więc nie musi się aż tak martwić, chyba że ponownie powróci do Krainy.
Nie odpowiedział na pierwsze zdanie wilka, ponieważ nigdy nie miał domu. Kiedy nadchodziła ulewa, chował się w odmętach swego niebieskawego płaszcza, a następnie szukał jakiejś kryjówki. Raz mu się poszczęściło, innym razem miał pecha, gdyż trafiał na puste kartony albo ich w ogóle nie miał. Jednak przeżył, jednak wiedział o tym, jak poradzić sobie z tym fantem. Nauczył się tego, co szczeniaki w ogóle nie powinny - życia. Prawdziwego. Bez kasy nie przeżyjesz, bez wykształcenia również. A wtedy będziesz musiał tylko i wyłącznie kraść.
- Mieliśmy parę rzeczy do załatwienia, nic więcej - odpowiedział, podchodząc do swojego posłania. Żeby musiał tłumaczyć się większemu, naprawdę... Nie pojmował tego. Jednak nie miał zamiaru mieć kłopotów, zatem odpowiedział pewnym tonem, tylko nieliczni mogliby wyczuć to, że on kłamie. Jedynie usiadł, nawet się nie położył. Brudny, trochę wychudzony, poplamiony gdzieniegdzie krwią. Czy jakaś kobieta go w ogóle zechce? Tego nie wie sam. Będzie musiał się wreszcie umyć i zadbać o swoją higienę, lecz nie teraz, no i też bez żadnego towarzystwa. Woli sam przebywać ze sobą, no i przydałoby się, żeby nikt nie zobaczył odbicia od kija, a również i innych, drobniejszych, wręcz niewidocznych blizn na skórze. Uroki życia w adrenalinie, wychodzenia z cienia w najodpowiedniejszych momentach. Młody nigdy nie ściąga swojego płaszcza, chyba że sytuacja jest na tyle poważna, iż tego naprawdę wymaga. Wtedy jest w stanie poświęcić go w imię swojego życia. Czy jednak plamy z niego zejdą? Tego nie wie. Będzie musiał iść do miasta po jakiś proszek do prania oraz wyczyścić materiał porządnie. - Mógłbym się zapytać ciebie o to samo, jednak wiem dokładnie, po co tam poszedłeś. Po to, by naoliwić swoją łapę. Nikt bez przyczyny nie łazi ze skrzypiącym metalem, który zdradza tylko obecność wroga.
Machnął delikatnie ogonem, mając ciągle skryty w łapie, jak i rękawie sztylet. Nie było go w ogóle widać - tak na wszelki wypadek. Młody nie jest ani głodny, ani zmęczony, lecz zawiedziony tym, że nie udało mu się dokończyć misji.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Bystry z ciebie dzieciak. Masz racje, że byłem tam by naoliwić łapę. - powiedział i się zastanowił czy mówić dalej, czy zachować resztę dla siebie. Obnażanie się przed obcymi, mimo iż z tego samego stadu może być bardzo niebezpieczne. Kas z natury był ostrożny i nieufny. Dlatego nie mówił nic więcej.
Spojrzał na szczeniaka zafascynowany jego wiedzą i inteligencją mimo młodego wieku. On, gdy był taki mały jak Tsuki, podążał jedynie za ojcem niewiadomo gdzie, cały czas przed siebie i uczony był walki oraz polowania. Nie miał wtedy takiej wiedzy jak szczeniak. Bardzo go ten mały zaciekawił, dużo wiedział na temat ludzi.
- Wychowywałeś się w mieście? - spytał malucha. Wiedział, że szczenięta psów wychowywane przez ludzi są mądrzejsze niż, młode wilków wychowywane w lesie. Tyle że wilcze szczenięta są groźniejsze od tych psich, które są słabsze i mniej wytrzymałe.
Kas ziewnął sennie obnażając kły. Był zaskoczony kiedy zamknął pysk i przeprosił gości, za to kładąc pysk na łapach, ale nie zamykał oczu by usnąć. Wolał nie usypiać w obecności nieznajomych choćby miał nie zmrużyć oczu przez całą noc.


/Przepraszam, że tak krótko, następny będzie mam nadzieję dłuższy
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
- Wiem o tym, i to od dosyć dawna - na jego pysku pojawił się charakterystyczny uśmieszek, specjalny. Co on ma pokazywać? Sama nie wiem. Może spryt? Zadziorność? Chęć rywalizacji z innymi. Śmieszyło go po części to, że basior, chociaż większy i silniejszy, nie wie nic na temat tego, po co on brał te wszystkie różne narzędzia, które znalazł w sklepie. Wiecie, kabelki, jeżeli coś w ogóle tam było z jego listy, która znajduje się w torbie, wraz z odłamkami szkła. Musi uważać, by się nie pokaleczyć. Tak dla własnego dobra. A wszyscy, co będą próbować go okraść, nie będą mieli pretensji do zastawionej pułapki, przecież nikt nie kazał im tam wsadzać swoje brudne łapska.
Co do obnażania się przed innymi - dobrze, że postanowił tego nie zrobić. Tsuki jest mściwy, w szczególności za to, że basior poplamił mu grzywkę oraz płaszczyk czarną substancją oraz krwią. Przecież wystarczy mu to, że ma poplamione łapy do pewnego poziomu. Wiecie, specjalnie sobie poszedł, by przeszukać zwłoki. Bo kto mu zabroni? Na cholerę martwym pieniadze, mu się bardziej przydadzą, chociaż i tak je odda Lekarzowi. O ile są to duże sumy, bo jak nie to będzie musiał tam powrócić. Albo do innego miasta.
- Byłem tu i tam, więc można powiedzieć, że zarówno w mieście, jak i w lesie - dodał dosyć krótko. Sam uważa, że nie ma życia, mówiąc coraz więcej rzeczy na swój temat. Złodzieje nie mają prawa głosu, muszą być tajemniczymi, bez wyjątku. Po co to wszystko? By nikt nie wykorzystał ich przeszłości przeciwko nim, słabości, rodziny. Tacy jak oni wyrzekają się rodziny nie tylko po to, by o niej zapomnieć, lecz również i zapewnić jej bezpieczeństwo. Chociaż mu na tym drugim aż tak nie zależy, dla niego matka oraz ojciec mogliby spłonąć w Piekle. Nienawidzi ich za to, co chcieli mu zrobić. Nie było mowy o pomyłce, nie przesłyszał się w ogóle. Usiadł dosyć dziwnie, niczym człowiek, jednak bardzo śmiesznie. Tak jak koty próbują się przypodobać ludziom, siedząc w podobnej pozycji, co oni. Czy było mu tak wygodnie? Nie wiadomo. Potem przekręcił się ostrożnie na jeden bok, następnie na drugi. Dlaczego nie ma więcej stron?! Było mu niewygodnie, dodatkowo dosyć gorąco. Gdyby mógł, wyszedłby na zewnątrz, lecz to... niegrzeczne. Ściągnąć płaszcz? Nie ma mowy! Torbę pozostawił tuż obok siebie, by nikt mu w niej nie grzebał, bo tego nie lubi. Mogą innym, ale nie jemu!
On może zasnąć, przecież się obroni, potrafi korzystać z ostrza, które posiada schowane głęboko w rękawie. Niebieskie oczy rozglądały się po pomieszczeniu, raz do góry, raz dookoła. Nie był głodny, myślał jedynie o jutrze. Najadł się zbyt dużo emocji podczas wyprawy. Ma już dość.
- Jak się ona czuje? - zapytał, ale nie z powodu troski. Po prostu najzwyklejsza w świecie ciekawość, chociaż nienawidził po części basiora z metalową łapą, który pobrudził mu ubrania, a przy okazji spowodował to, że misja zakończyła się niepowodzeniem. Mniejsza o to, ważne jest, że żyją. Warto dodać, że po tym, co zobaczył, jedynie gardzi lekko kobietą. Wiedział, jak to wyglądało, on nie jest tak głupi. Ale to, czy kiedykolwiek brał w czymś takim udział, pozostaje jedynie jego tajemnicą. Mi nigdy nie zdradził tego.
Sponsored content