Lucifer

Lucifer
Dojrzewający

Lucifer


Male Liczba postów : 1

     

Imię:

Ojciec nazwał go Lucifer, z nadzieją, że zostanie tym samym, demonicznym wojownikiem co on - nie mógł jednak nic poradzić na to, że jego syn wybrał zupełnie odmienną drogą. Nie lubi jak się na niego mówi Lucuś, bo czuje się wtedy jak dziecko, którym w końcu jest. Tylko takim przerośniętym. c:

Wiek:

2 latka u niedawno strzeliło, choć w duszy to jeszcze zagubiony szczeniaczek szukający swojego miejsca na świecie.

Proponowana ranga:

ktoś zapewne mądry powiedział mu kiedyś, że choć umysł zwykle boi się zmian, to nie on decyduje, a serce. Tylko ono jedyne wie, kiedy wkroczysz na dobrą ścieżkę życia - wtedy możesz już tylko z uśmiechem na twarzy kroczyć dalej, lub porzucić to wszystko.
Pytanie tylko, czy on spamiętał takie długie zdanie...

Ranga:

Brak, acz po ewentualnym akcepcie pędzę zgłosić się po dojrzewającego.

Historia:

Historia ta nie wyróżnia się niczym specjalnym, nie jest też długa czy ciekawa - ona na dobrą sprawę się jeszcze nie zaczęła, a wydarzenia, które teraz opiszę to zaledwie przedpoczątek jego zapewne fascynującego życia.
Jakież wielkie zniesmaczenie pojawiło się na twarzy rodziców Lucifera, gdy ujrzeli go po raz pierwszy. Mały, chuderlawy basiorem tępo uśmiechający się do otoczenia. Gdzie ich upragniony wojownik śmierci, wymarzony, demoniczny synek? W pierwszych chwilach naszła ich myśl, żeby porzucić czy zabić to dzieciątko i sprawić sobie nową pociechę. Po wielu rozmowach postanowili, że wychowując wilczka w przemocy i bólu zrobią z niego prawdziwego mordercę.
Tak mijały pierwsze miesiące jego życia. Po tak długim czasie rodziciele oczekiwali znacznej poprawy, czy raczej pogorszenia jego zachowania - zamiast tego dostali przyjaźnie nastawionego basiorka, któremu nie w głowie były przezwiska, czy zadawanie cierpienia. To nie jego droga i serce mu o tym powiedziało.
---
Lucyfer nigdy nie pamiętał swej matki, wiedział tylko, że odeszła, kiedy on był jeszcze małym oseskiem. Wiele razy pytał o nią ojca, ale on tylko zdenerwowany był na samo wspomnienie jej imienia.
Aż w końcu nadszedł dzień przełomu - ojciec Lucusia posunął się o krok za daleko, o słowo za dużo - po czy zginął z ręki gromadki wilków. Mimo to, iż Lucifer nigdy nie był blisko ze swym rodzicem, to płakał długo, czuł się wtedy taki słaby i bez użyteczny. Postanowił więc udać się tam gdzie go łapy poniosą i rozpocząć lepsze życie pozbawione zapachu zgnilizny i widoku rozkładających się ciał.

Charakter:

Lucuś jest wilczkiem żywiołowy, impulsywny. Zwykle najpierw coś zrobi a dopiero później pomyśli, przez co często pakuje się w przeróżne kłopoty. Jest dość chudy i słaby, więc stara się omijać z daleka wszystkie bójki i konflikty. Jest też romantyczny, jak niewiele wilków w krainie. Nie stara się on jednak szukać panny na siłę - wierzy w to, że kiedy znajdzie tą jedyną, to będzie wiedział, że to właśnie i tylko ją kocha. Energiczny, ma masę różnych, czasem niebezpiecznych i głupich pomysłów; optymistycznie nastawiony do świata. Od czasu do czasu stara się odzywać tak, jak chciałby tego ojciec, ale zwykle kończy się to na przeprosinach. Można o nim powiedzieć również lojalny i towarzyski, jeśli się już z kimś zaprzyjaźni, to mógłby za tym kimś wskoczyć i w największy ogień.

Ekwipunek:

Tradycyjne 50 kostek i wybujałą wyobraźnię... no, chyba, ze to schizofrenia.

Coś więcej:

Niet, a przynajmniej mi się tak wydaje.

Atrybut:

Zręczność.