Taharu

Taharu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Taharu


Female Liczba postów : 95

     
Imię:Taharu
Rasa:
Wiek:2 lata
Ranga:Dojrzewający
Historia:Opisana słowami Taharu - "Zaczęło się oczywiście od moich początkowych dni. Rodziców nie pamiętam, ponieważ najprawdopodobniej zostałam przez nich porzucona. Moim pierwszym obrazem był las, otaczający mnie z każdych możliwych stron. Drzewa wspinały sie ku górze i z mojego, niezrozumiałego punktu widzenia szczenięcia, wyglądały jak olbrzymy, dla których byłam prawie jak ziarnko piasku. Lecz nie ruszały się. Zrozumiałam, że nic mi nie grozi. Było mi zimno, gdyż nie miałam jeszcze dostosowanego i dosyć grubego futerka do chłodniejszych klimatów. Leżałam tak jeszcze przez kilka minut, a przez ten czas moje zmysły opanowywały otoczenie. Kiedy już zaakceptowały zapach, dźwięki, raczej ciszę i głuszę, podniosłam się niezdarnie chwiejąc się na łapach. Lecz szybko uzyskałam poprawną równowagę. Nie było żadnej ścieżki, nic. Sam gęsty las i niebo, w niektórych miejscach osłonięte koronami drzew. Postanowiłam ruszyć przed siebie i dosyć szybko dotarłam na pewną polanę i mogłam się zorientować jak mniej więcej dalej iść. Porozglądałam się dookoła, po czym poszłam dalej, dalej. Jakoś nie zastanawiałam się gdzie są moi rodzice i bliscy, gdyż nie orientowałam się jeszcze w świecie. Po jakimś czasie zaczęłam nasłuchiwać śpiewające ptaki, przy czym zaczęło mi być weselej. Po drodze wędrówki próbowałam polować, ale bez podstawowych umiejętności łowcy mogłam pomarzyć o dobrym jedzeniu. Tułałam się tak prawie miesiąc i coraz bardziej byłam wycieńczona. Oczywiście odpoczywałam. W pewnej chwili było coraz gorzej i chciałam już paść, ale nie miałam zamiaru się poddawać. Gdybym się położyła prawdopodobnie już bym nie wstała. Chociaż nie miałam celu, czułam, że muszę iść, po prostu. Po jakimś czasie znalazłam małe jezioro. Byłam spragniona, a silniejsze poczucie braku wody rzuciło mnie do niej i nie miałam zamiaru z niej wychodzić, lecz pomyślałam, że gdy zostanę w wodzie stracę więcej ciepła. Wyszłam więc na brzeg i zanurzyłam się w inny wymiar. Nie spałam długo i nagle usłyszałam, jakby mocny trzepot skrzydeł. Nie podnosiłam głowy, ale nastawiłam uszu. W pewnym momencie poczułam mocne, a jednocześnie delikatne lądowanie zwierzęcia, które zleciało na ziemię. Nieźle się przestraszyłam  i zerwałam od razu. Zaczęłam się rozglądać. Moim oczom ukazał się imponujący, wielki smok. Głębiej ukryłam się w trawie, ale byłam przerażona, widząc pierwszy raz potężne, silne zwierzę i ze strachu zaczęłam szybko uciekać. To już nie były zwykłe drzewa. Gad dostrzegł mały ruch w zaroślach i ruszył ku niemu, czyli za moimi śladami. Mknęłam jak najszybciej mogłam, acz bardzo szybko się zatrzymałam. Nie dość, że byłam zmęczona, głodna to jeszcze, w trakcie ucieczki potknęłam się o ostry kamień, tym samym lecąc na przód, prawie pyskiem w dół, ale głowę zdążyłam przekręcić w bok i uderzyłam samym karkiem, raz koziołkując. Łapa została skaleczona i nie mogłam dalej się ruszyć. Wtem przede mną pojawił się mój napotkany nieznajomy. Nie wiedziałam co się stanie. Czyż tak skończę? Dopiero przyszłam na świat i już mam umierać? Nie wiedziałam jak myśleć, tudzież strach nie wziął góry. O dziwo byłam dosyć opanowana, ale w środku czułam swój pierwszy i największy strach. Z bólu i lęku zaczęłam skamleć, prawie, że pełzając naprzód jak najdalej, ale co to by dało. Zwróciłam wzrok na smoka i zerknęłam na niego błagalnym okiem, natomiast on pochylił nade mną swój znaczny pysk. Mimo swojej, budzącej grozę postaci, jego oczy lśniły jak dwa , czerwone diamenty, a łuski także błyszczały na lazurowy kolor, szczęka i kły, dawały do zrozumienia jak mocny jest ich uścisk. Zauważyłam, że przyglądał się mojemu skaleczeniu. Zaczął mnie omijać, a ja leżałam nadal w miejscu, nie mając pojęcia co począć. W jednej chwili poczułam jak bestia bierze mnie w swoje dorodne łapy, zakończone potężnymi szponami. Był delikatny. Nie wiedziałam co się dzieje, czy panikować, krzyczeć, płakać, nie było powodu, bo atmosfera nie zapowiadała się na groźną. Z resztą i tak byłam zrezygnowana, więc byłam obojętna. Szybko wzbiliśmy się w powietrze, a gdy znaleźliśmy się wśród obłoków, wszystko wyglądało inaczej, jakbym znajdowała się w swoich marzeniach. Widok w góry był niesamowity i niezapomniany. Po krótkim czasie wylądowaliśmy przy małym oczku. Smok delikatnie odłożył mnie na ziemię przy wodzie. Przecież nie chciało mi się już pić, więc o co chodzi? - J...ja...nie chcę...wody - wyjąkałam ledwo, zmęczonym głosem. Nie wiedziałam czy coś rozumie czy nie, ale lepiej spróbować się jakoś porozumieć. - Wejdź do tej wody - Odpowiedział smok, a raczej smoczyca, ponieważ jej głos brzmiał delikatnie i kobieco. Uśmiechnęła się do mnie, a ja się odwzajemniłam. Przyglądnęłam się wodzie i w porównaniu do poprzedniej była bardzo czysta. Zwróciłam wzrok na znajomą i zrobiłam to o co mnie prosiła. Poczułam ulgę i błogość, a ból zaczął się zmniejszać. Okazało się, że to nie była zwykła ciecz. Krew się w niej rozpłynęła i zranienie zaczęła się goić. Wyszłam z niej, ale mimo to blizna ciągnęła się przez całą kość promieniową. Podziękowałam za pomoc i odetchnęłam z ulgą, iż nie będę mieć problemu z raną. Od tamtej chwili zostałyśmy przyjaciółkami, a smoczyca przedstawiła się mianem Katerzis. Przez następne miesiące Kate opiekowała się mną i ogółem wychowywałam się między smokami. Nawet nie myślałam o tym, że tak potężne i niebywale odporne drapieżniki mogą być pomocne oraz co najważniejsze, zastąpić, chociażby dla mnie najbliższych. Krótko mówiąc, gdy już podrosłam szłam już własną drogą i postanowiłam zasmakować życia. Przed następną podróżą moja opiekunka podarowała mały amulet, na którym widniał Chiński Smok. Miał mi przypominać o mojej dobrej znajomej i może przynosić szczęście. Poźniej, po dłuższych dwóch latach poszukiwania domu, natrafiłam na te Krainę i postanowiłam znaleźć tutaj dom".
Charakter: Taharu to raczej spokojna, życzliwa i wyrozumiała wilczyca z granicami oraz umiarem. Czasami bywa jak wulkan, który może w każdej chwili może wybuchnąć. Jest niezależna, ale i także współpracuje z innymi. Gdy będzie musiała, zawalczy i wytrwa do końca. Nieraz lubi bawić się życiem, szaleć. Jeśli to tutaj znajdzie odpowiednią dla siebie atmosferę, odnajdując siebie wokół innych wilków, zostanie lojalna dla całej watahy.  
Ekwipunek: 50 kości, amulet
Coś więcej:Nic

Atrybut: Spryt
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Uzupełnij proszę pole ranga, napisz PW i będzie wtedy akcept c:
No i zamiast tego wtrącenia można po prostu napisać, że patrzyła na niego błagalnym wzrokiem, ale to już aż tak ważne nie jest, chociaż...
Tak poza tym karta ładna mimo paru powtórzeń, no, czekam na PW~

EDIT:
Okej, ranga dodana, a więc akcepta łapaj c:

~Lee.