Kawiarnia Cafe

Taharu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Taharu


Female Liczba postów : 95

     
No to zaczynamy się rozkręcać. Dorastająca wilczyca postanowiła otworzyć skromny bar.
Drzwi są zrobione ze zwykłego drewna, gdzie na nich widnieje napis nazwy sklepu. Po wejściu do pomieszczenia, można zobaczyć trzy, małe stoliki, przy których można ujrzeć nieduże siedzenia, jakby przypominające krzesła. Dalej stoi dość długa lada, a za nią jest miejsce sprzedawczyni oraz nieduże zaplecze. Na wschodniej, północnej i zachodniej ścianie nie zabrakło oczywiście okien, żeby zawsze i jak najdłużej kawiarnia pozostawała w jasnościach. Cały lokal ma swoje "granice" w barwach biało-szarych.
To jak na razie tyle.
Oto spis:
Mała - 250 ml - 5k
Duża - 500 ml - 10k

Americano

Café Creme

Café Frappé

Caffe Latte

Café Lungo

Cappuccino

Con Panna

Demi-tasse-

Espresso

Erlängerter

Espresso Dopio

Flavoured Latte

Kapuziner

Latteccino

Macchiato

Mocha

Romano


***
Kawa mrożona z bitą śmietaną
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Na placu pojawił się wysoki, czary, rogaty basior. Poruszał nerwowo ogonem, wypatrując Narko. Czekał na nią przed wejściem do Kawiarni. Przecież nie wjedzie tam sam, tak nie wypadało.
Przysiadł więc na zadku i w milczeniu wyczekiwał towarzyszki. W milczeniu. Gdyby zaczął śpiewać to raczej wiadome jakby się to skończyło. Okolica by obumarła.
Westchnął ciężko i oparł się o szybę. Może właściciel bądź właścicielka nie będzie miał nic przeciwko i nie skarci go za takie zachowanie.
No tak. Wlepił wzrok przed siebie i z grobową miną czekał. Czas płyną wolno. Zwykle gdy jest się samemu to czas płynie bardzo wolno.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Samica niestety troszkę została w tyle, a do tego te ciemności! Ugh! Przedarła się przez gąszcze na plac, w niewielkim stopniu na niego wręcz wypadając. Była cała w nieznośnych gałązkach, liściach i innych takich. Niestety futro jej nieco pociemniało z brudu. Osz ty, Narko, w głowie ci się poprzewracało od tego dobrego humoru i nawet idąc tuż za kimś się gubisz!
- Przepraszam! - Krzyknęła do Daniela zanim jeszcze do niego doszła. I mimo, że była na siebie zła okrzyk ten był dosyć radosny. - Ciemno wszędzie, zimno, zagapiłam się na chwilę i straciłam z oczu. Dobrze, że jeszcze nos mi działa. - Nie to co twój mózg. Zachichotała cicho. Nie głośno, była już wtedy przy samcu. Przyjrzała się lokalowi. Ładnie, przytulnie, w sam raz. Nic dodać, nic ująć, można włazić.
- To co wchodzimy? - Przypatrywała się samca pyskowi. Czarne futro, dwukolorowe oczy i jeszcze rogi do tego. To wszystko łączyło się w ciekawą kompozycję.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Na widok wilczyc podniósł się gwałtownie z ziemi i zamachał ogonem.
- Oj tam, wszystko działa jak powinno. - Szkoda, że zupełnie inaczej niż u niego. Najważniejszym organem jaki nie działał dobrze w przypadku basiora było serce. Normalnie nie biło. Mógł się zmusić, mogło dudnić w jego klatce piersiowej, ale zwykle o tym zupełnie zapominał. I momentami mogło to wyglądać dziwnie. Mówi, głównie oddycha jednak jego klatka w ogóle się nie unosi. No cóż, przynajmniej w tej chwili zadbał o to, by biło jak u normalnych stworzeń.
Odwrócił się na łapie i pchnął cielskiem drzwi.
- Oklepany gest, ale nie można o nim zapomnieć. Panie przodem. - Rzekł ze spokojem. Tak sobie pomyślał, że ze swoimi umiejętnościami byłby świetnym zabójcą bądź złodziejem... No cóż, lepiej żeby nie szedł w takim kierunku.
Taharu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Taharu


Female Liczba postów : 95

     
Wadera spostrzegła pierwszych, nadchodzących gości. Odruchowo zastrzygła uszami. Siedziała przy blacie, spoglądając przez okno, to na ścianę i wracając na otwierające się drzwi. Zaćmienie jeszcze nie minęło i nie można było spojrzeć na jaśniejący świat. Chociaż, gdyby nie to zjawisko byłoby nudno, a normalne dni i tak by powrócą. Zatem Tahu w sumie to nie przeszkadzało i nawet mało zwracała na takie rzeczy uwagi. Spędzając tutaj czas często rozmyślała nad tym co będzie z jej życiem. Właśnie w takim miejscu. Cóż... Jak na razie nic ciekawego się nie toczy. No cóż od czegoś trzeba w końcu zacząć. No dobra, trzeba jakoś ugościć przybyłych - Dzień dobry - Rzuciła nagle zza blatu, z uśmiechem witając gości - Co mogę podać? - Spytała.

/Ok, sorry. Było napisane z 17/8 więc się dostosowałam, chyba, że źle coś wyczytałam. Post edytowałam. Dzięki za przypomnienie :P/ 
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
/Zaćmienie nie minęło. Będzie siedzieć jeszcze sporo u nas.

Westchnęła, po czym rozpromieniła się, znowu, któryż to już raz dzisiaj? Nie liczyła. Jednak mimo tego niepokój zagościł na jej pyszczku tworząc dość nieciekawą zmarszczkę na jej czole.
- Mimo, że niby działa to niepokojąco. Słońce dalej ciemne i robi się coraz zimniej. Cóż za szaleństwo. - Ponownie westchnęła tym razem jednak mniej weselej. Obserwowała każdy gest oraz ruch samca, jego dżentelmeńskie zachowanie, nie ukrywajmy, mocno schlebiło naszej drogiej Narko, która bądź co bądź lubi kulturę u innych. Zachichotała.
- Hoho! Cóż za dżentelmen z miłościwego pana! - Powiedziała zawadiacko wchodząc do środka i śmiejąc się serdecznie do tego. Ach, ciepełko! Jakież ono było miłe. Wreszcie miała okazję rozejrzeć się po lokalu. Wygląd kawiarenki podobał jej się, być może dlatego, że kolorystycznie ładnie na jej tle wyglądała. Uśmiechnęła się do sprzedawczyni.
- Witam. - I nie odpowiadając na kolejne pytanie usiadła przy stoliku położonym przy oknie. Którym? Mniejsza o to. Chwyciła menu w łapki - o ile takowe było na stoliku, a jeśli nie; można zdanie te zignorować.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Troszkę się zastał chłopak w miejscu, ale ostatecznie ruszył tyłek i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Na pierwszy rzut oka wydawało mu się, że wystrój kawiarni jest nieco inny od reszty otaczających go sklepów.
- Dzień... - Zerknął za okno i zrobił dziwna minę. - Witam. - Przywitał się. No dziwnie byłoby powiedzieć "dzień dobry", kiedy nawet nie wiesz, czy jest dzień, czy też noc.
- Co byś chciała? - Zwrócił się do Narko. No raczej, że coś zamówi. Przecież nie będą tu siedzieć i tylko siedzieć. Sam przyglądnął się karcie. Jakoś nic mu początkowo nie odpowiadało, ale ostatnia opcja zadawała się najlepsza. - Dla mnie mała kawa mrożona z bitą śmietaną. - Teraz czekał aż Narko powie co chce i zapłaci.
Swoją drogą zaczęło go to lekko niepokoić. Oczywiście chodzi o to, co dzieje się na zewnątrz.
Taharu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Taharu


Female Liczba postów : 95

     
Wilczyca stała przy ladzie i najzwyczajniej w świecie czekała na zamówienie. A co mogła innego robić - Dobrze, już podaję  - Rzekła do klienta. Wzięła się za kawę z bitą śmietaną. Chwilka i po robocie. Wilczyca podeszła do Danniego i podała zamówienie - Proszę uprzejmie - Uśmiechnęła się lekko. Spojrzała się na Narko, lecz nic nie mówiła. Zauważyła, że może się zastanawiać, toteż nie pytała się co by chciała. Wilczyca zaczęła układać szklanki na półce, która znajdowała się z tyłu na ścianie. Następnie wróciła na swoje miejsce.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Nagle skamielina drgnęła i Narkomanthik po naprawdę dłuugim zastoju (miesięcznym wręcz!) ożyła. Userka miała małe zamieszanie ze względów wakacyjnych przez co odpisać jej się nie chciało... Ale, no cóż, bywa! Przejdźmy do rzeczy. Otworzyła swój pyszczek jakby chciała już coś powiedzieć ale nagle ponownie zamilkła zmieniając zdanie.
- O! Małe Cappuccino poproszę. - Uśmiechnęła się miło odkładając kartę i jednocześnie szykując pięć kości. Wyjęła je sobie na stół coby nie zapomnieć co jej się zdarza, nie ukrywajmy. Jej uwaga z powrotem skupiła się na Danny'm przez co jej wyraz pyszczka stał się nieco cieplejszy...? Tak, chyba tak.
- Ugh, wreszcie nieco ciepła. Strasznie się to wszystko dłuży. Nie podoba mi się to. - Mruknęła wyglądając przez okno i przyglądając się ledwo widocznym zarysom drzew w ogólnie panującym mroku. Gdzie te lato? Piękne, słoneczne dni, a do tego upalne, śpiewające wesoło ptaki, szumiące delikatnie morze... Cisza. Tylko cisza przerywana gwizdem wiatru.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Przez ten czas Danielek nieco zmizerniał. Został już zarażony przez te cholerne ptaszyska, lecz nie był jeszcze w stanie krytycznym.
Wyciągnął 10 kości i położył je na blacie.
- Chyba śnisz, chowaj to w tej chwili. - Wskazał łbem na kości, które przygotowała do zapłaty. Przecież tak nie wypada! W każdym razie zgarbił się nieco i uśmiechnął. Kości go trochę bolały, ale to drobiazg.
- Mi również. Coś tutaj nie pasuje. To zaćmienie trwa zdecydowanie za długo. - Stwierdził. Tak, teraz wiedział, że to zaćmienie słońca. Wszyscy o tym gadali. "Nie ma się czym przejmować, to tylko zaćmienie", mówili. Nie warto ich słuchać, bo to wygląda na grubszą sprawę. Jednak co on tam wie?
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Narkomanthik uśmiechnęła się zawadiacko widząc reakcję Danny'ego. Posłusznie schowała kosteczki do sakiewki i puściła mu oczko. Miała bardzo dobry humor choć trochę martwił ją wygląd Sandmana. Miała wrażenie, że trochę zmizerniał? A może jej sie tylko wydawało... Oj, żeby jej się tylko tak wydawało, nie lubiła się martwić.
- Co za dżentelmen! No, dobrze, dobrze, jak życzysz. - Zaśmiała się serdecznie. Bardzo pozytywnie odebrała reakcję starego w młodym ciele. No, no, przypodobał jej się, zwłaszcza, że nie spodziewała się takiej reakcji po nim.
- Ech. - Westchnęła cicho. - Miejmy nadzieję, że to zadźmienie w końcu przejdzie. Liczyłam na miłe, ciepłe, lato. - Jęknęła z wyraźną boleścią, po czym legła z główką na stoliku czekając tym samym na zamówienie. Jakoś tak jej smutno się zrobiło. Być może spowodowane jest to tą całą ciemnością.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Wziął łyczek swojego napoju i zamknął jadaczkę na krótki czas. Gardło go drapało, chciał wykaszleć swoje płuca, jednak mocno się od tego powstrzymywał. Chrząknął dosyć głośno i uśmiechnął się nikle. Oby znów nie zaczął toczyć krwi z pyska. To byłoby nie na miejscu. I nieco obrzydliwe. Znaczy on by się tym normalnie nie przejmował, jest opętanym dzikusem, jednak tu są kobiety.
- Tak, ja najchętniej wygrzewałbym się w słońcu... No ale nic, trzeba czekać. - Westchnął, ponownie popijając sobie kawę. Przyjrzał się samiczce i uśmiechnął. Spać mu się chciało, jednak nie będzie teraz odzywał. - W ogóle zauważyłem, że tutaj w Krainie jest strasznie mało par... Dla mnie to może dziwne, bo u nas każdy powinien kogoś mieć. Myślałem, że na powierzchni będzie tak jakoś bardziej... No nie wiem, spokojniej, więcej miłości? Z tego co widzę, to mało tu samców. - Stwierdził, przekręcając łeb na bok. No tak, mało spotkał tu basiorów. A jeszcze mniej takich dorosłych... Natomiast samic jest tutaj dużo. Ostatnio miał okazję spotkać aż nader wiele tych pięknych istot.
Medicine
Dorosły

Medicine


Female Liczba postów : 85
Wiek : 23
Skąd : Bydgoszcz Island

     
Medicine maszerowała przez ciemną ulicę. Nic nie widać, ale chyba opłaca się niektórym siedzieć w pracy, he he... Wytężyła wzrok i ledwie dostrzegła napis informujący przechodniów że tam jest kawiarnia - To co Ur, wchodzimy na kawę? - zaśmiała się i spojrzała na towarzysza który znajdował się przy jej oku. Ten radośnie kiwnął głową i oblizał się swym czarnym językiem. Wadera ochoczo popchnęła drzwi i weszła do kawiarenki. Do jej białego nosa doszły przyjemne zapachy świeżo mielonej kawy. Przeczesała wzrokiem lokal. Para wilków rozkoszujących się kawą - Dzień dobry - powiedziała i spojrzała się na parę za razem uśmiechając się do nich promiennie. Nie czekając na odpowiedź ruszyła do lady. Ur kiwał się ciągle przy głowie właścicielki. Mimo jego położenia był zwrócony ku parze. Otwarty pysk stworzenia mógł sugerować kilka rzeczy. Długie kły lśniły w blasku sztucznego oświetlenia a te schowane w przełyku ustawiły się prawie na baczność ku otworowi gębowemu. Medicine spojrzała na towarzysza i uśmiechnęła się. Spojrzała na menu. Spory wybór, ale chyba póki co nic nie zamówi. Może i jest zimno na dworze i coś ciepłego było by preferowanym napojem ale według niej lepiej rozgrzewa grzaniec, o tak. Taki cieplutki grzaniec z goździkami i cynamonem, mm... Wadera na samą myśl o grzanym winie oblizała się po kłach.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Zerknęła na kawę Danny'ego. Ach, żałuje teraz biedna Narko, że wcześniej nie zamówiła, bo coś właścicielka lokalu postanowiła się zamrozić. Oblizała delikatnie nosek, bo coś jej się wysuszył. Kiedy basior chrząknął obejrzała go swoim badawczym wzrokiem. Nie ukrywajmy, niepokoiła się, z minuty na minutę coraz bardziej mizerniał.
- Och, tak, słońce by ci się przydało, bo mam wrażenie, że coś tutaj mizerniejesz. - Powiedziała z wyraźną troską w swoim głosie. Aż sama się zdziwiła tym, nie spodziewała się po sobie takiej reakcji, bo wypaliła z tym tak nagle. Uśmiech basiora nieco ją uspokoił. Nastroszyła uszka kiedy fala jego słów ją zalała. Przez chwilę milczała, a potem zachichotała pod nosem.
- Czyżbyś coś sugerował, hm? - Rzuciła bardzo urokliwie i po flirciarsku. Naszła ją ogromna pokusa aby trochę zawstydzić Sandmana, może jej się uda, kto wie! I po chwili wybuchła perlistym śmiechem. - Ale poważnie mówiąc, zgadzam się z tobą, być może kiedyś było lepiej.
Ktoś wkroczył do kawiarni. Zerknęła na przybysza i skinęła jej jedynie głową nic nie mówiąc uśmiechając się delikatnie do tego. Zerknąwszy na przedziwny ogon uśmiech z pyszczka wadery zrazu zszedł. Nie lubiła takich udziwnień u wilków, a jest ich ostatnio coraz więcej. Matko Naturo, co się dzieje? Czyżby gdzieś drugi Czarnobyl powstał?
Taharu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Taharu


Female Liczba postów : 95

     
//Wybacz Narko, napisałam odpowiedź ale chyba się nie wysłało... W pośpiechu go pisałam i nie tego nie zauważyłam...Tak to bym odpisała wcześniej ;c//
Przez te nieobecne dni pora w końcu ruszyć swoje zwłoki i może z łaski swojej podać to co należy. Wilczyca kiwnęła głową do Narko na potwierdzenie jej zamówienia. Po chwili znalazła się za ladą i wzięła się w końcu za to co trzeba. W chwili gdy szykowała kawę drzwi się otworzyły, przez które zawitał kolejny gość. Zerknęła w jego stronę, po czym ponownie się odwróciła. Szybko się uwinęła. Wzięła gorący napój i podeszła do klientki - Proszę, małe Cappuccino - Uśmiechnęła się do nich, a następnie wróciła za ladę, zwracając się do Medicine - A witam, witam - Widoczny grymas powoli zaczął zanikać na pysku, zamieniając się w codzienną minę. Jej wzrok powędrował gdzieś w przykrytą ciemnością przestrzeń za oknem. Westchnęła lekko i powoli usiadła na krześle.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Patrzył się tępym wzrokiem przed siebie. Gdyby mógł, wykasłałby swoje płuca i wszystkie wnętrzności jakie posiada. Ale teraz trzeba było się pilnować. Ponownie chrząknął, następnie zakasłał i uśmiechnął się blado.
- Ponoć jestem czymś zarażony, ale nic mi nie będzie. - Powiedział po dłuższej chwili ciszy. Zamachał lekko ogonem i tym razem uśmiechnął się nieco bardziej normalnie.
Na słowa wilczycy przekręcił łeb na bok. Może się trochę zawstydził, ale postanowił po sobie tak bardzo tego nie okazywać.
- A chciałabyś może, abym coś sugerował? - Odpowiedział pytaniem na pytanie. Rozglądnął się po lokalu. Przyszedł ktoś nowy. Ale czy szczerze mówiąc powinien się tym kimś interesować?
- Mimo wszystko chyba niewiele da się zrobić. Jest coraz więcej samotników. - Dodał analizując całą sytuację.[/color][/color]
Medicine
Dorosły

Medicine


Female Liczba postów : 85
Wiek : 23
Skąd : Bydgoszcz Island

     
Medicine próbowała nie słuchać czyjejś rozmowy, wie jakie to niekiedy kompromitujące gdy jakiś niechciany osobnik powtarza plotki na czyiś temat. Westchnęła. Wadera delikatnie drgnęła gdyż nie codziennie widuje się tak wyskakującego zza lady kelnera bądź właściciela, nieprawdaż? - Dzień dobry, poprosiła bym... małe... Caffe Late tylko że z cukrem, dobrze? - powiedziała powoli znosząc wzrok z menu po czym uśmiechnęła się do właścicielki mrużąc przy tym ślepia. Ur położył się na ziemi wzdychając ciężko. Odwrócił się w stronę gawędzących wilków. Jeden chory? No to niech ktoś Gripex przyniesie, wody ciepłej tu pod dostatkiem! Ale chwila, Medi nie chciała się wtrącać w czyjeś sprawy, chce być dyskretną do samego końca, niczym ninja! Spojrzała na ladę dzielącą je po czym delikatnie podeszła do jednego z wolnych stolików. Usiadła a Ur prawie że natychmiastowo ułożył się na stoliku - No co Uruś? - mruknęła pieszczotliwie i poklepała go parę razy po łbie. Ten wydał z siebie odgłos zadowolenia. No co? Trzeba dbać o relacje z ogonem! Komuś może się  to wydawać  trochę dziwne, ale mus to mus.
Taharu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Taharu


Female Liczba postów : 95

     
Dopiero usiadła i już leci następne zamówienie. No Tahu, do roboty. Nie ma co narzekać. Wilczyca kiwnęła głową na znak przyjęcia zamówienia - Dobrze, nie ma problemu - Rzekła spokojnie i polazła robić swoje. Wzięła ładną filiżankę, na której widniały ciepłe, chińskie wzory.
Wszystko znajdowało się pod ręką, a raczej łapą, za ladą, więc nie musiała daleko maszerować. Po kilku minutach, gdy skończyła postawiła napełnione naczynie, po czym sięgnęła po cukier i dodała go, zgodnie z prośbą klientki. Wzięła kawę i powędrowała do Medicine, a następnie podeszła do niej i wręczyła napój w milczeniu. Jakoś nie miała ochoty grać typowej kelnerki, która w kółko powtarzała to samo. Nudziło ją to, ale w końcu sama wybrała sobie branżę. Dosłyszała słowa Medi, zastanawiając się do kogo się zwraca. Nikogo nie dostrzegła. No co, może czuła się samotnie i musiała  do kogoś lub do czegoś się otworzyć. Zresztą co ona będzie wtrącać pyszczek w nie swoje sprawki. Ukryła zadziwienie oraz ciekawość, gdyż nie poruszyło to ją doszczętnie. Ponownie wróciła za ladę i przysiadła.
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
//Nie szkodzi~

Spojrzała na niego badawczo i niezwykle ciężko. Tak, tak, z pewnością nic mu nie będzie, widać to doskonale po jego słabej kondycji zdrowotnej. Do lekarza i to już! Myśląc tak jednocześnie odebrała Cappuccino uśmiechając się przymilnie w podzięce. Upiła delikatnie napój, po czym z powrotem zwróciła się do Sandmana.
- Doskonale widzę mój drogi, że najlepiej to się tutaj nie trzymasz. Powinniśmy pójść do lekarza czy coś... - Zawahała się na moment zdając sobie sprawę, że przecież nie wie jakie panują zasady w tej Krainie i czy w ogóle mają tutaj medyków. - Macie tutaj kogoś takiego? U mnie w stadzie był szaman, który opiekował się też chorymi, a jak tutaj to działa? Nie wiem. - Przyznała się bez bicia.
Na dobrą ripostę zareagowała miłym śmiechem próbując ukryć tym samym swoją małą porażkę, bo nie ukrywajmy - liczyła na zawstydzenie samca. A może jej się udało i sprytnie jej rozmówca tego nie okazuje? Cóż, tego to ona nie wie.
- A tak właściwie, do której watahy przynależysz? Zdaje się, że nie pytałam cię o to. A jak pytałam to wybacz! - Coś ta Narko gadatliwa, może po prostu jest jej tak miło? No nie do końca, wyraźna oznaka zaniepokojenia odbiła się w jej oczach.
Sączyła powoli łyczki.
Sponsored content