Spokojnie, Xerri zdawała sobie sprawę z tego, że jej ostatecznym przeciwnikiem nie będą jakieś tam małe, denerwujące żaboludki. Aż taka... za przeproszeniem, głupia nie jest.
Odetchnęła i przeszła (z największą jaką się dało [a nie było to jednak łatwe]) gracją nad martwymi ciałkami potworków.
Podeszła do tablicy. Lekko się o nią oparła. Nie całkiem. Ale także nie siedziała. Jako wojowniczka wiedziała, że nawet sekundowe rozproszenie (czy też w tym przypadku usadzenie swojego zadka na ziemi) może naprawdę się źle skończyć.
Dlatego nadal z lekko napiętymi mięśniami czekała na coś co za pewne zaraz nadejdzie.
Ale... Nie bała się. Ciekawiło ją to.
Z racji na bardzo długi okres nieaktywności Xerri oraz fakt, że wyprawa wygląda na opuszczoną, ZAMYKAM - przenosząc do subforum z wyprawami zakończonymi.
- ALASTAIR