Stara Kopalnia

Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 22

     
Stara Kopalnia Aa2da5adbceb8ff229ec0045fad0677f-d53tnhl
***
Idą dalej, tam gdzie szczyty okryte są chmurami i mgłą, znajduje się ogromna płyta tarasowa. Na jej końcu widnieje otwór starej, dawno zamkniętej przez ludzi kopalni. Ale nie to jest tutaj najgorsze i najstraszniejsze. W oddali można dostrzec jakąś ścieżkę, prowadzącą do spróchniałego mostu i jeszcze dalej... jeszcze wyżej... Pomiędzy skalnymi kopcami, pojawiającymi się przepaściami, wyje mroźny wiatr. Niesie ze sobą opowieść o licznych bestiach, krążących po okolicy. Nawet sprytni i śmiercionośni ludzie nie potrafili sobie z nimi poradzić. Stada pum, kochających ponad wszystko świeżą krew i niedźwiedzie, większe od wszystkich tych, które normalnie można spotkać. Na dodatek Cały czas trzeba patrzeć pod łapy, by nie runąć w dół i nie zakończyć swego żywota...
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Uwagę Enney przykuł wlot do kopalni Wiedziała, że musi być ostrożna bo krążą plotki o niedźwiedziach mutantach oraz o stadach pum. En nie chciała skończyć w czyimś żołądku dlago usiadła przy wejściu kopalni i czekała na Dann'ego. - Podobno jest Sandmanem. -  Pomyślała sobie, czy na pewno to jest Sandman. Sama nie była pewna, ale podobno ma, aż 1000 lat. Waderę za dużo interesowało była zbyt ciekawska, ale po prostu trudno zdobyć jej zaufanie.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Danielek kroczył przed siebie z wysoko uniesioną głową. Był zadowolony, niewiadome czemu. Parę dni ciągnął na głodówce i chciał coś przekąsić. No ale to zaraz. Teraz nie to było najistotniejsze.
Pogwizdywał sobie, śpiewał swym delikatnym i słodkim głosem. Dla niektórych aż za słodkim. No ale cóż, czy on miałby się czymkolwiek przejmować? Nie, raczej nie. Jeżeli ktoś go nie lubił i miał jakieś problemy związane z jego osobą, to przecież nie musieli się widywać. Albo gdyby ktoś go dręczył. Śmieszne. Tutejsze istotny nawet nie zdawały sobie sprawy jak dziwaczny i niebezpieczny stworek chodzi po Krainie. Nie można go zabić - był nieśmiertelny. Nie można go skrzywdzić - miał ogromną siłę. Nie można go było zaskoczyć - przecież mógł kogoś uśpić. I cóż, na tym się to kończy... Danny do teraz nie poznał swoich nowych mocy. Zastanawiał się jakie one będą. Przyszło mu również do tego pustego łba zapytanie, czy aby dobrze zrobił uciekając z Piekła przed przejściem ostatecznej metamorfozy. Nie był pewien, czy będzie potrafił okiełznać nową moc, czy nie będzie zbyt niebezpieczna. Tego się obawiał. Nie po to uciekał, by teraz żyć jako odludek. Chciał się bawić. Chciał poznać wilki. Chciał, żeby było fajnie i jest fajnie. Ale przecież to wszystko może minąć... Dosłownie w każdej chwili. Przykre.
Sandman rozmyślił się i zmienił nieco kierunek. Na jaki? Wejście do Kopalni go jakoś zainteresowało. Skoczył na kamień, zaprzestał śpiewania, jedynie gwizdał. Skoczył na drugi i zaraz potem na kolejne pięć. I wgramolił się przed właz. A cóż to? Jakaś obca osóbka tutaj siedziała. No nieźle. Nie myślał, że ktokolwiek mógłby przyjść w tak zapuszczone miejsce.
- Witam nieznajomą. - Uśmiechnął się lekko. Miał przerażająco doby humor. Więc był również miły dla reszty. Nie siadał na zadku, bo nie miał pojęcia, czy samica sobie stąd nie pójdzie. A jeżeli tak, to on ma jeszcze połowę Krainy do przemaszerowania. Nie zrobi mu to wielkiej różnicy.


//O ile się nie mylę, to En jeszcze go wcześniej na starym forum nie spotkała? ;_; Skąd więc wiedziała, że jest Sandmanem i to w dodatku takim starym? xD//
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
- Witam nieznajomego. - Odparła z uśmiechem, chodź lekko się przestraszyła bo myślała, że to jakiś stwór. - A pana co sprowadza w owe tereny. - Odwróciła się do wilka i machała wesoło ogonem. Dziś miała dosyć dobry humor, ale było jej trochę chłodno i trzęsła się z zimna. Wadera nie wiedziała co jest powodem pogorszenia się pogody oraz tego, że słońce znikło. Enney rozejrzała się dokoła by sprawdzić czy nikt inny nie przyszedł. Ciągle spoglądała z uśmiechem na czarnego wilka. A Enney ciągle machała ogonem.


/En wie dużo i interesuję się wieloma rzeczami, ale jak chcesz mogę zmienić tamtego posta/ 
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
- Nic nadzwyczajnego. Zwykła chęć pozwiedzania. Jeszcze nie miałem okazji odwiedzić tego miejsca, a w sumie w Krainie nie jestem AŻ tak strasznie długo. - No trochę racji miał. Nie był tu aż tak długo, by zwiedzić wszystko. Ale krótko też nie.
Zadrżał lekko. Zakaszlał. Gdy kaszlał, spuszczał pysk na dół, by wszystko poszło na ziemię. Jakoś wcześniej nie chorował, więc to było naprawdę... Dziwne. A jeszcze dziwniejsze było to, że zobaczył na ziemi krew. Co. Pluje krwią? Że niby jakim cudem.
- Danny jestem. - Kiedy w końcu uniósł łeb do góry, postanowił się przedstawić. Był naprawdę niemile zaskoczony tym kaszlem z krwią. Ble. - A ty? - Dorzucił, a następnie ponownie zakaszlał. To raczej nie było nic zaraźliwego. Ale skąd się wzięło? No przecież nie zrobił nic przez ostatni czas. Nic nadzwyczajnego, ani ciekawego. Wut.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Enney spojrzała na wilka, którego męczył mocny kaszel i na dodatek pluł krwią. Jakby nie patrząc przeraziło ją to. Na co dzień nic takiego się nie dzieje. Może to miało związek z tym wiecznym mrokiem. - Enney. - Odparła krótko i na temat. - Nic ci nie jest? - Spytała i podeszła do Daniela. - Ten kaszel wydaje się być poważny. - Mówiąc to uśmiechnęła się delikatnie i spojrzała na basiora. 


/Wiem krótko q__q /
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Nie zdążył odpowiedzieć, chodź chciał. Zgięło go w połowie i ponownie zaczął cherlać. Był zaskoczony, bo przecież nigdy w życiu nie chorował. A w sumie... Kto to wie? Może to tak naprawdę nie jest choroba. Pokręcił łbem, kolejna porcja krwi wylądowała za jego plecami. Nie chciał, żeby Enn musiała patrzyć na takie coś... Nie każdy lubi widok krwi. A przede wszystkim jak ktoś nią kaszle...
- Możliwe. - Ponownie kaszlnął. - Ale chyba dam jakoś radę. - Przecież był nieśmiertelny. Nie groziło mu wykrwawienie się na śmierć. Straci krew i co? I nic, będzie zwyczajnie chłodniejszy niż powinien być. Ale i tak mu się ten scenariusz jakoś specjalnie nie spodobał.
Kaszel szarpnął jego cielskiem ponownie. Żeby on to tylko wiedział od czego się to wzięło. Obawiał się, że to jego ojciec. I bał się tego w cholerę. Wolałby, żeby to jednak nie był on.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
-Oby było tak jak mówisz. - Enney uśmiechneła się i razem z podmuchem wiatru z kufy znikł uśmiech, a En przykryła się ogonem by nie marznąć. - Jest dosyć zimno jak na lato. - Wadera kichnęła i spojrzała na Dannego. Spojrzała w niebo na blask gwiazd i po chwili znów na basiora. - Nie wiedziałam, że kto kol wiek przyjdzie w to miejsce. - En spojrzała na wejście do kopalni i zastanawiała się czy będzie tam cieplej niż tu. - Z jakiej watahy pochodzisz? - Spytała tajemniczo, zmrużyła lekko oczy i spojrzała w stronę urwiska, a w jej oczach odbił się blask gwiazd. - Ja jestem z Nocy. - Odparła krótko z uśmiechem pokazując lekko ząbki. Już nie było jej tak zimno może to przez tą rozmowę, ale mniejsza z tym En wstała i usiadła koło Dannego.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Poruszył ogonem i uśmiechnął nikle. Kaszel był strasznie nieprzyjemny i drapał po gardle. Podrażniał je, a krew sprawiała, że zaczęło lekko szczypać.
- Tak, lata to to raczej nie przypomina. - Chrząknął. Starał się powstrzymywać przed kaszlem. Tracił krew. Skrzywił się i wytarł pysk o łapę. - Urokliwe miejsce, więc nie sądzę, by to miejsce nie cieszyło się popularnością. Zwyczajnie pogoda jest... Pokręcona. Może dlatego przychodzi tu dużo mniej osób. - Ponownie się schylił i wypluł trochę krwi. Smak czerwonej cieczy w psyku sprawiał, że jego mięśnie się napinały. Stawał się bardziej czujny, zaczął odczuwać głód.
- Noc to piękna, lecz niepoukładana i chaotyczna wataha. Też do niej należę, ale tak szczerze mówiąc nie wiem, czy postępuję słusznie. W nic się nie angażuje, jest na uboczu i zero reakcji. Nie chodzimy na polowania stadem, nie ma obrad, nie ma władz, nie ma niczego... - Urywał w trakcie zdania by odkasłać wszystko co mu zalegało w mordze. Ple.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
- Co do organizacji stada przyznam ci rację nie ma nic co by pomogło rozwojowi naszej watahy. 
- Uśmiechnęła się do Dannego, ale pod uśmiechem krył się lekki smutek, ponieważ martwiła się o basiora, chodź nie znała go dobrze. - A w ogóle nasza wataha ma Alfę ? - Spytała sama do końca tego nie wiedziała, a była ciekawa. - Ja jak na razie jestem w watasze nikim, ale w najbliższym czasie chcę zdać na Łowcę. - Znów uśmiechnęła się do basiora i okryła ogonem łapy.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
- Wiesz... Szczerze mówiąc wróciłem niedawno z wyprawy poza Krainę i w ogóle nie orientuję się co się tutaj dzieje. Ale ponoć nie mamy. - Zakaszlał jeszcze głośniej. Zgiął się w pół i przekręcił łeb w drugą stronę. Stróżka krwi wyciekała z jego pyszczka. Obrzydliwe. Chciał zaprzestać, bo tak nie wypadało, ale zwyczajnie nie mógł nad tym zapanować. Po paru minutach ciągnącej się ciszy poczuł, że kaszel da mu na chwilkę spokój.
- Łowca to dobry kierunek. - Uśmiechnął się. - Szczerze mówiąc to w stadzie też nie jestem nikim ważnym. No ale to tylko w stadzie. - Dodał z nieco mniejszym uśmiechem. Czy to prawda, że tutaj był praktycznie nikim? Nie do końca, no ale jemu, jako Sandmanowi nie powierzyli póki co jakiegoś zadania. Więc Daniel może uznać, że mimo wszystko jest do niczego na powierzchni ziemi.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
- Jeżeli mi szczęście na to pozwoli to będę wspinać się coraz wyżej po szczeblach hierarchii. - Enney miała duże aspiracje chciała zostać Alfą, ale dzieliło ją doświadczenie oraz niepewność, ale może to się zmieni. 
- Ja byłam kiedyś na jednej wyprawie, ale byłam wtedy młoda, więc nie wiele zdziałałam.
-En spojrzała na wilk, którego męczył kaszel było jej szkoda Dannego, ale nie była lekarzem i nie wiedziała jak mu pomóc. - Może udaj się z tym kaszlem do lecznicy. - Odparła z delikatnym uśmiechem.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
//piszę z telefonu, poza tym mam mało czasu, więc post może być dziwny :|//

Przekręcił łeb na bok i przymknął oczy.
- No to życzę ci wytrwałości i powodzenia. Teraz w Krainie odwalają się rożne, dziwne rzeczy. Wszystko będzie pewnie trochę trudniejsze. - Posłał jej cierpko uśmiech i machnął ogonkiem. Nie był świadom tego, że to te przebrzydłe ptaszyska zainfekowały jego organizm. Danny zastanawiał się co mu dolega i czy się z tego w ogóle jakoś wyliże? No bo przecież nie może tracić krwi w nieskończoność!
- Nic mi nie będzie, kiedyś przejdzie. - Uśmiechnął sie lekko i zakaszlał, ale bez krwi. Łał. - W sumie nawet nic mi nie może być. - Dodał wybierając pysk.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
\ Ja w ogóle nie zwracam uwagi na to jak jest post napisany, sama czasami pisze z telefonu, ale w tej chwili pisze na laptopie ważne, że odpisane. C: / 




- Wiem,  że wszystko jest trudniejsze. - Uśmiechnęła się do wilka. - Ja  bym na twoim miejscu poszła do lecznicy, ale jak nie chcesz to nie zmuszam. - Wstała i podeszła o krok bliżej do basiora, chciała mu pomóc ehhh, ale jak? - Może zmieńmy temat bo słysząc o chorobie zaraz źle się będę czuła. - Na szczęście En nie spotkała tych paków nawet o nich nie wiedziała, więc to był plus.  - Może jesteś chętny do opowiedzenia czegokolwiek na swój temat? 
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
//Wybaczcie, ale Kankami i Arya dołączają! Co najwyżej nas wykopiecie ;3//

- Ja mogę! - Nagle do ich rozmowy wtrąciła się rozczochrana i roześmiana Kankami cała w patyczkach i liśchach przez to, że sporo wraz z Arą biegła przez dość gęsty las, w którym aż roiło się od krzaków i połamanych gałęzi. Wszechobecny mrok nie ułatwiał omijania ich. Kan wyglądałaby zapewne upiornie gdyby nie fakt, że ze swoim radosnym pyszczkiem mogła przypominać jedynie rozszalałego szczeniaka.
Uważnie przyjrzała się dwóm wilkom znajdującym się w kopalni, która skusiła ją do wejścia samym faktem, że była kopalnią. Kan uważała, że w takim razie musi być ciekawa! Miała też nadzieję, że Arya się z nią zgodzi.
Wilki miały ciemne umaszczenie, a jeden wyglądał na nieco osłabionego.
- Jestem Ibikko Kankami z Watahy Wiatru! - Przedstawiła się głośno i podeszła bliżej - Możecie mówić mi 'Śnieżka'! - Zaśmiała się i spojrzała na swoje futro.
- GIAAA! - Krzyknęła po to by zaraz usiąść i roześmiać się na całe gardło.
- Nie wiedziałam, że mam na sobie pół lasu, sorki! - Powiedziała wydłbując sobie patyczki z futra - Myślałam, że miło was zaskoczę swoim radosnym wyglądem, a tu lipa... a nie, świerk. Cholercia. - Mruknęła marszcząc brwi i z bliska przyglądając się pełnej igieł gałązce dopiero co wyrwanej z sierści.
- Trudno! - Machnęła na to łapką i wyrzuciła patyczek. - Nie przeszkadzamy? - Zapytała z niewinnym uśmiechem o to, o co powinna była zapytać na samym początku.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Arya była daleko z tyłu więc usłyszała gadanie Kankami. Niepewnie wychyliła biały łebek z krzaków i powoli wynurzyła si za nią reszta ciała. Jako, że wadera była ostrożniejsza nie była w tak złym stanie jak Kan, miała tylko trochę rozczochraną sierść, która i tak szybko się ułożyła.
-Hej...- Powiedziała nieśmiało. To chyba był zły pomysł...-pomyślała.
Uszy miała położone, a ogon jej delikatnie drgał była przy tym lekko pochylona. Czuła się trochę dziwnie.
- Jestem Arya- Powiedziała cicho i spojrzała na dwa ciemne wilki. Wadera cały czas stała w przeciwieństwie do Kan czekała na odpowiedź.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Uśmiechnął się przyjaźnie.
- I tak nie umrę od tego, więc właściwie nie trzeba nic z tą chorobą... Czy co to tam też jest, robić. - Chciał uśmiechnąć się ponownie, ale kaszel wrócił. Kaszel, kaszel i jeszcze raz kaszel.
- Czegoś na swój temat? - Hm.[/color] - A chcesz wiedzieć tak wszystko, czy ominąć pewne rzeczy? Wiesz, może wyglądam normalnie, ale taki nie jestem. - Pokiwał łbem. Wstrzymał powietrze, gdy nagle pojawiły się tutaj dwie kolejne wilki. Same samice i on jeden. Nie przeszkadzało mu to specjalnie, no ale cóż.. Mimo wszystko czuł się nieco inaczej niż zwykle, o.
- Ehm, Danny. - Kiwnął łbem i oczywiście co? No zakaszlał, znów z krwią. Przy każdym takim napadzie odwracał łeb w drugą stronę. Klatka piersiowa strasznie go bolała. Hm, to było strasznie dziwne. Zerknął na Enney. Chyba nie przeszkadzają, prawda? - Raczej nie przeszkadzacie. - Dodał, kiedy już się już w miarę opanował.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Kiedy tylko wilk odparł, że raczej nie przeszkadzają Kankami klasnęła w łapki i rozsiadła się wygodnie.
- To świetnie! - Zawołała - Widzisz Arya? Nie przeszkadzamy!
Po tych słowach uśmiechnęła się szerzej i jeszcze raz spojrzała na wilka...
- YEEEEEEY! - Zerwała się z miejsca, na którym dopiero co usiadła i po dwóch susach znalazła się tuż przy Dannym. Jej oczy były wielkie jak spodki, rozszerzone nagłą fascynacją.
- Ale cudnickie! - Zawołała dotykając mlecznych rogów basiora.
- Skąd je masz!? Są ciężkie? Wyglądają super! Arya zobacz! - Krzyczała w kółko podekscytowana. W jej rodzimej watasze nie było ani jednego wilka, który miałby rogi, nic z tych rzeczy. Toteż teraz chciała się uważnie przyjrzeć temu zjawisku.
- Są prawdziwe? - Zaputała z uśmiechem po czym obeszła samca dookoła, a znalazłwszy się spowrotem przednim zawołała:
- Oczy też masz ładniutkie! Arya, zobacz no, dwukolorowe!
Tak, Kan jako istota szczera i wylewna zawsze dawała upust swemu zachwytowi.
- Twoja grzywka też jest świetna! - Zwróciła się do nieznajomej, ciemnej wadery. - Ach, dlaczego nie spotkałam was wcześniej... - Zastanowiła się.
- Ej, z tobą wszystko w porządku? - Zapytała, bo zaczynało do niej docierać, że basior nie b=wygląda najlepiej... coś było nie tak. Zecydowanie nie tak.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
To z pewnością był zły pomysł!-Pomyślała zrozpaczona. Basior wydawał się miły, ale pozory czasem mylą. Patrzyła tylko z niedowierzaniem na to co wyrabia wadera, a potem zakryła sobie twarz z niedowierzaniem. Nie wiedziała co powiedzieć więc cały czas milczała.

/wiem, że post krótkie, ale mały brak weny! ^^"
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
/ Zbytnio nie przepadam za pisaniem w grupie, ale nie mam nic przeciwko, abyście dołączyły/


En uważnie słuchała tego co mówił wilk, ale spokój jaki tu panował zakłóciło przybycie dwóch wilków. 
- Enney - odparła krótko i po chwili dodała - nie przeszkadzacie. - Wilczyca przeniosła wzrok na Dannego. - Nie chce być dociekliwa i wścibska, ale to co byś mógł o sobie opowiedzieć. - Wilczyca spojrzała ponownie na dwa wilki i po chwili spoglądała na niebo, które było piękne. 
- Chyba nie jesteś zły, że tak pytam. - Mówiąc to spojrzała na wilka i otuliło ogonem łapy.
- Jeżeli bęziesz chciał to potem ja coś o sobie powiem chodź wątpię, aby moje życie było ciekawsze od twojego. Bardziej spokojnie i nudne pełne rutyny. - Mówiąc to zaśmiała się bo w sumie była to prawda, że Enney miała historię dosyć spokojną.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Siedział w miejscu. Walczył ze sobą, żeby nie wybuchnąć. W końcu był stworem nie z tego świata. I niezbyt dobrym, choć starał się zmienić. Nie chciał być taki jak ojciec, ale w tej chwili miał ochotę przygnieść nieznajomą do podłoża i na nią nawrzeszczeć. Jednak nie ruszył z miejsca. Uśmiechnął się jedynie i machnął ogonem. Kiedyś jego cierpliwość się skończy, ale póki co ma jeszcze trochę rezerwy. Poza tym byłą jeszcze super kochana... Choroba.
- Owszem, są prawdziwe. I w sumie niezbyt ciężkie, nie czuję ich. - Zaśmiał się, jednak jego głos był nieco chrypliwy. Choroba. - Co do oczu, to dzięki. Właściwie to jeszcze jestem w fazie dojrzewania i ten... I jeszcze mogą się zmienić. - Pokiwał łbem, jednak kark zaczął go boleć, więc szybko zaprzestał.
- Powiedziałbym, że dobrze. Ale ponoć jestem chory. Jednak to nic takiego. - Dodał z uśmiechem. Zakaszlał. Jeszcze raz zakaszlał i przybrał spokojny wyraz pyszczka. Póki jeszcze nie jest krytycznie, to Daniel nad tym spokojnie zapanuje.
Zaraz po tym odezwała się Enn.
- Hm, od czego by tu zacząć. W moim życiu sporo się wydarzyło. Bardzo dawno temu włóczyłem się samotnie po świecie, ponieważ zostałem wygnany z mojego stada. Właściwie to przez błahostkę, konkretnie to bójkę. Może była nieco... Mocniejsza, ponieważ prawie nie zagryźliśmy się na śmierć, no ale to już nie jest istotne. Walka nie była spowodowana przez moją osobę. Z racji, iż byłem gówniarzem, nie miałem pojęcia kim są ludzie. Dałem się złapać jakimś młodym dwunogą, które zaprowadziły mnie do swojej wioski. Jednak ci dorośli nie byli moją obecnością zbytnio zadowoleni. Jak na tamte czasy patrząc na mnie widzieli tylko łup. Skórę na sprzedasz, trochę mięsa, kości na wisiorki. No i w ten oto sposób ruszyła za mną obława. - Uśmiechnął się sztucznie. To nie było śmieszne, ale jakoś jego przeszłość mu nie przeszkadzała. Ostatecznie żył, to się liczy, prawda? No i jeszcze drobnostka; co jakiś czas przerywał i kaszlał.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Kankami ze szczenięcą radością przysłuchiwała się wyjaśnieniom Danny'ego odnośnie rogów i oczu, a potem z ciekawością (i w milczeniu!) wysłuchała jego opowieści. Ale gdy tylko skończył podwójnie się nakrciła:
- I co? - Spytała podekscytowana - Złapali cię? Nie złapali? W sumie pewnie nie żyłbyś gdyby cię pochwycili... Z tymi rogami to się urodziłeś? Są naprawdę fajne... A co miałeś na myśli mówiąc 'tamte czasy?'. Na starego nie wyglądasz - Zaśmiała się przelotnie - To nie mogło być tak dowano - Stwierdziła nie mając po jęcia o dalszej części jego historii oraz o tym ile w rzeczywistości jej rozmówca miał lat.
Bardzo ją ucieszyło, że Danny tak łatwo zaakceptował jej obecność i - a zwłaszcza to - że opowiedział o sobie. Miała nadzieję usłyszeć coś podobnego z ust nieznanej jej wadery, albo swojej białej koleżanki. Póki co jednak skupiła się na chłopaku.
- Wiesz co, ten kaszel źle brzmi. Płuca ci niedługo rozwali. Albo je wyplujesz! (Wtedy oczywiście je zabiorę i komuś sprzedam). Ech, gdybym tylko miała czajniczek mogłabym ci zaparzyć zioła, które mi zostały - Westchnęła. Jej głos był - jak zwykle - przyjazny, a ton żartobliwy, ale dało się usłyszeć w nim i nutę troski. Nie chciała, by jedna z osób, które tak ładnie mówiły kopnęła w kalendarz, albo - co gorsza! - zachrypła.
- Mam też rodzynki... chcesz? - Zajrzała do babcinej torby w poszukiwaniu czegoś co i bez wody mogłoby pomóc nieznajomemu. Czuła, że nie należy on do ich watahy, ale nie miało to dla niej większego znaczenia.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
No wiesz Kankami! To, że się wstydzi nie oznacza od razu, że wygląda jak chłopak!
No dobra. Wdech, wydech, wdech...-pomyślała sobie i wyprostowała się... W miarę. I w dalszym ciągu milcząc słuchała basiora i waderki. Zmarszczyła lekko brwi kiedy zobaczyła jak samiec kaszle.
-Nie chcę się narzucać, ale czy nie lepiej pójść do lecznicy, by chociaż cię zbadali?-Po chwili dodała jeszcze-To jakby co tylko moje zdanie...-Powiedziała ciszej. Nie chciała wściec basiora, ale jakoś musiała się zapytać.
Enney
Dorosły
Przedsiębiorca

Enney


Female Liczba postów : 370
Wiek : 25
Skąd : Koszalin

     
Wilczyca spojrzała na Kankami i lekko warknęła. Ten słowo tok ją denerwował i postanowiła to jakoś ukazać. Jej ogon leżał bezwładnie, a uszy postawiła w pion. - Wiem jacy są ludzie dla garstki kości i odrobiny mięsa zabiją bezbronnego wilka.No może nie do końca bezbronnego.- Wadera wiedziała, że to jest w pewien sposób przykre przeżycie więc nic nie mówiła. - Jakie stanowisko zajmujesz w watasze ? - Spytała z nikłym uśmiechem, ale wciąż była zdenerwowana na słowotok Kankami.
Danny
Sandman

Danny


Male Liczba postów : 80
Wiek : 25

     
Trzy pyszczki przemówiły. Trzy. Daniel błądził za każdą z nich wzrokiem, a następnie próbował sobie wszystko w tej swojej łepetynie uporządkować. Mówienie troszkę go osłabiało, no ale cóż, skoro padło tyle pytań.
- Tak właściwie, to byłem wtedy młody, więc psy z łatwością mnie dogoniły. No i jednak obława mnie złapała. Nie będę owijał w bawełnę; rozszarpywali mnie na kawałki, a potem psiska uciekły a ja zostałem przy życiu. Chwilkę. Uciekły przed jakimś stworzeniem, które mnie dobiło. Więc tak właściwie to mnie zabili. - To brzmiało dziwnie. Mówi, że go zabili, a jednak jakoś tutaj stał. Dziwne, prawda?
- To wszystko działo się jakieś 1000 lat temu, więc to jest szmat czasu. - Zakaszlał, a następnie uśmiechnął się szeroko. Zerknął na Enn. - Teoretycznie to nie pcham się na jakieś szczeble. Ale mam swoją własną rangę z którą tutaj przylazłem. Jestem Sandmanem. I nie, nie mam nic wspólnego z piaskiem. - Zamrugał i zgarbił się jeszcze bardziej. No, no, choroba zdawała się go drażnić. To swego rodzaju sukces dla stworzenia która sprawiła, że zaraza pojawiła się w Krainie. Przecież Daniel nigdy w życiu nie chorował. Później dwie jaśniejsze wilczyce gadały o lecznicy i zdrowiu. Uśmiechnął się łagodnie, lecz raczej na pewno to był jego ostatni, słodki uśmiech. Nie dawał już rady wysilać się na jakiekolwiek gesty. Najchętniej padłby plackiem i zasnął. Ale to nic, przecież nie będzie tego zmęczenia tak bardzo po sobie pokazywał!
- Jak już mówiłem, że jestem Sandmanem... Ma to swoje plusy, ponieważ od momentu złapania przez obławę i utracenia jednego życia; podarowano mi drugie, niekończące się. Jestem teraz nieśmiertelny. Więc choroba przejdzie, a mi się nic nie stanie. - Ziewnął przeciągle, odsłaniając swe wielkie kły. Niestety nie były one największe, ponieważ widział w Krainie dużo dziwacznych stworzeń, więc nie był osamotniony. No i czasem kły miały dużo większe. Jednak jemu wystarczała satysfakcja z tego, że jest większy i silniejszy.
- Nie, nie urodziłem się z rogami. Powiedzmy, że dojrzewam i mój wygląd zmienia się co jakiś czas. Niedawno byłe koloru żółtego, miałem niebieskie oczy, a teraz... No, zmieniłem się nieco. Ale wydaje mi się, że pewne elementy pozostaną takie same. Może zachowam chociaż oczy... - Stwierdził z westchnieniem. No ślepi byłoby mu strasznie szkoda, no ale cóż. Najważniejsze, żeby nie obudził się różowy, a zamiast łap miałby watę cukrową. To by było straszne. - Nie, dziękuję. Nie jadam takich rzeczy. - Dodał, kiedy Kankami zaproponowała rodzynki.
Sponsored content