Þórr - karta postaci

Þórr
Dorosły

Þórr


Male Liczba postów : 28

     
Imię: Þórr
Rasa: Wilk
Wiek: Dorosły
Orientacja: Hetero
Ranga: Dorosły
Historia:
Za górami za lasami w krainie, która kiedyś piękna była dla głównego bohatera tej opowieści, była wataha – nie taka normalna bo duża, silna i potężna.. przynajmniej do czasu. Bardzo daleko stąd, tam gdzie wzrok nie sięga po za granicami tej krainy, narodził się mały wilczek w, którym pokładano wiele nadzieje, jednak jak każda pięknie rozpoczynająca się historia, nie skończyła się zbyt dobrze. Wataha burzy tak się nazywało stado do, którego należał nasz mały bohater, życie zapowiadało się bardzo dobrze, jako syn alfy miał wszystko, czego potrzebował. Wychowywany na przyszłego przywódcę nie miał lekkiego treningu, był męczony, wysyłany na polowania i non stop testowany, jednak to było dla niego coś normalnego.  Wielu nie widziało w nim przyszłego wodza – uznawano, że jest chowany zbyt miękko, że powinien poznać prawdziwą gorycz życia. Od dnia jego narodzin w watasze, nastąpiły zmiany. Zmiany, które miały zmienić całe jego życie. W młodzieńczym wieku, starał się pomagać każdego, biegał, skakał, aktywnością zawstydzał każdego – a jego trening się zaostrzał, była hartowany coraz wytrwalej, jednak jak to młodemu wilkowi zdarzały się błędy, które skrupulatnie były wytykane przez wrogów. Pytanie zaczyna się pojawiać, skąd ta nienawiść skąd ta wrogość? Odpowiedź była prosta, był bękartem – więc o akceptacje było ciężko, niestety takie były fakty. Ojciec był dobry jednak przez życiowe losy nie udało się mieć syna z prawego łoża, wtedy pojawiła się jego biologiczna matka, której nigdy nie poznał, po narodzinach został oddany ojcu. Początkowo matka, która go wychowała nienawidziła go, jednak z czasem ujrzała w nim własnego syna ale inne wilki widziały w nim słabość jego ojca.

Musiał żyć z tą świadomością, że nigdy nie zostanie zaakceptowany tak do końca, może to było właśnie dobre dla niego dzięki temu starał się jeszcze bardziej, chciał zdziałać więcej . Poszerzał tereny watahy, dzielnie walczył, w nie jednej bitwie. Chciał sprawić aby wszyscy byli z niego dumni aby zobaczyli w nim jednego z nich. Życie mogło by wydawać się bajeczne, walczyć o zaufanie innych, być już w sumie dobrze ustawionym.  Jednak to było by zbyt piękne, gdy  już był młodzieńcem oficjalnie szykowanym do objęcia tronu po ojcu, zaczęły się problemy. W stadzie były osoby, które planowały zamach, jednak kto chce być cwany może sam popaść w wir swojego planu. Wtedy nastały mroczne i krwawe czasy dla naszego bohatera. Pierwszy był atak na niego samego, pewnego dnia gdy wyruszył na polowanie z niewielkim odziałem. Pewni tego, iż żaden niespodziewany atak nie nastąpi, kierowali się ścieżką, wcześniej wyznaczoną – nikt nie przypuszczał, że kierują się w stronę zasadzki. Przechodzi przez nie wielką dolinę, gdy nagle z stromych gór potoczyło się mnóstwo ostrych jak brzytwy kamieni. Głazy były wielkie, spadały na niewielki oddział niczym gilotyna na głowę oskarżonego. Wszystko trwało ułamek sekundy, krew, zmiażdżone wilcze ciała, i cisza. Mogło by się wydawać, że nikt nie mógł tego przeżyć, jednak na nie szczęście katów, w jednym miejscu utworzyła się mała grota, w której utknął na wilczek, gdy odzyskał przytomność czuł przygniatany głaz, jednak widział wyjście, z trudem wyślizgnął się rozejrzał się dokoła i niestety uświadomił sobie, iż jest jedynym ocalałym. Domyślał się, że spadek tych głazów nie był przypadkowy i ktoś za tym stoi. Ciężko było mu wracać, całe ciało było obolałe, porozcinane  i prawdopodobnie miał uszkodzoną tylną łapę, więc powrót nie był łatwy. Opowiedział wszystkim co się wydarzyło, by przygotować jakiś plan, tylko nikt nie spodziewał się, ze jest już za późno. Za całym atakiem stał jego wuj, który pragnął zająć watahę, jednak był zbyt głupi, myśląc, że jest sprytniejszy od wszystkich, aby objąć „tron” zawiązał sojusz z wrogami, i to nie jednym ale z wszystkimi wrogimi watahami oraz innymi menami, które szczerze nienawidzili watahy burzy, z powodu zazdrości. Burza miała wszystko, dobre ziemie, wielkich wojowników, nikt nie mógł im się przeciwstawić w szczególności, iż mieli świetne taktyki i obronę. Więc wracając do meritum, stworzenie sojuszu przeciw burzy było idealnym planem – oczywiście wuj naszego bohatera nie przemyślał tego, iż sam zostanie przez nich zdradzony, tylko gdy zdradził jak można pokonać burze, jak ominąć obronę kiedy, zaatakować, wtedy pakt przestał obowiązywać i został stracony tak przynajmniej wrogom się zdawało. Ledwo żywy praktycznie martwy, wrócił do watahy podczas obrady na temat napaści, powiedział wszystko co zrobił i prosił o wybaczenie.. Alfa wybaczył mu jego uczynek, po czym wuj umarł, jego rany były zbyt głębokie by coś zrobić. Co go kierowało nikt nie wie ale ostrzeżenie było spóźnione, atak nastąpił chwile po całym zajściu. Ogień i śmierć wdzierały się z każdej strony, atak nastąpił szybko jednak trwał długo. Umierały obie strony była to rzeź, mimo, iż wróg miał ogromną przewagę ponad 5 a nawet śmiał  bym twierdzić, że 10 krotną przewagę to i tak było im bardzo ciężko. Wszyscy, ciężko walczyli, mimo, iż nadziei nie było. W pewnym momencie do naszego wilka przybiegł ojciec i kazał biec za nim na wzgórze. Spojrzał ze wzgórza jak jego rodzina umiera, usłyszał od ojca.  – musisz żyć – i został zepchnięty do rzeki. Leciał patrząc na ojca nie dowierzając w to co się stało, głośne chlupnięcie i był w wodzie miotał się by dostać się na najbliższy brzeg jednak to trwało prąd, cały czas nie pozwalał mu się wydostać i z każdą sekundą był co raz dalej, udało mu się po długim czasie wydostać był już tak daleko, że nawet nie słyszał bitwy widział tylko dym. Chciał tam wrócić, mimo, iż było wiadomo, że nic nie zdziała – nagle niebo spowiła czerń i nawet miejscem bitwy rozpętała się burza, wszędzie ciskało piorunami teraz to już nikt stamtąd żywy nie wyjdzie, był to ostatni skowyt watahy burzy. Został sam, rany, nie miał gdzie iść – ruszył w przeciwnym kierunku.

Rozpoczął się nowy etap w jego, życiu od teraz był zdany tylko na siebie, nie miał nikogo i nie miał gdzie wracać, był jeszcze młody, musiał żyć to mu pozostało. Przez długie miesiące podróżował, miał dziwne przygody a także dziwne zjawiska miał, zmieniło się to w rok i nawet dłużej już sam nie widział. Osamotniony wiedział wilki z innych watah. Trafił tu to tej krainy, gdzie uznał, że zostanie na dłużej.

Charakter:
Zeminy jak burza tak samo nieprzewidywalny, można powiedzieć, że wszystko jest zależne od wielu czynników,  może być zabawny i rozmowny a z drugiej strony straszny i tajemniczy. Raczej jest nie ufny, wychodzi z przekonania, że każdy może go zdradzić, więc lepiej uważać komu się ufa. Bardzo pewny siebie, dumny i spokojny to raczej takie w geście stałych cech. Zawsze miał większe ego niż on sam, albo się to akceptuje albo nie. Można powiedzieć też, że albo się go kocha albo nienawidzi. Aktualnie jest częściej tajemniczy, wynika to z jego historii życiowej. On sam nie wie co ma wpływa na jego zmiany po prostu tak jest. Stara się nie wtrącać w nie swoje sprawy, co często bywa kłopotliwe ale woli unikać konfliktów z powodu jego burzliwego charakteru, który może po prostu kazać mu to zrobić.
Ekwipunek:
Jedyną rzecz jaką ma to naszyjnik z Mjölnirem od swojego ojca
Coś więcej:
Dążyć do celu, nigdy się nie podawać, kroczyć przez świat z podniesioną głowa.
Marzenia:
- Prawie nie możliwe odbudować swoją watahe
- Wykonalne znaleźć miejsce, gdzie będzie się czuł dobrze.

Atrybut:
- szybkość
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Ładnie rozpisana historia, choć momentami złośliwe przecinki zmieniały położenie (staraj się stawiać je przed "iż", podobnie jak przed "z którego", "dla którego" - nie pomiędzy )
A K C E P T, ale obliguję Cię do poprawienia w wolnej chwili słowa 'wataha', każdego w KP, jest ich kilka - piszemy je przez samo 'h', warto utrwalić, bo pewnie będzie często używanym zwrotem.
Wkradło się kilka drobnych błędów składniowych czy literówek - ale każdemu się zdarzają.

Witam na forum, życzę udanej zabawy!