Pomost Bóstw

Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     

Pomost Bóstw 5PTHDCk

Pomost, zbudowany ze starych, dotkniętych próchnicą desek sięga daleko w jedno z mórz. Liczy on wiele metrów, choć mało kto odważył się ruszyć na tyle daleko, by chociażby zbliżyć się do jego krańca. Im dalej w morze - tym gęstsza mgła snuje się w okolicy. W pobliżu mostu tkwią, od setek lat niewzruszone, pomniki bóstw (ludzkich), ot, jakoby bogowie wychodzili z morza. Podobno jest to miejsce idealne na kontakt z bóstwami, nie tylko ludzkimi - lecz też i wilczymi. Można zadawać pytanie, oni zaś udzielają wskazówek. Czasami oświetlą Cię promieniem słonecznym, zadowoleni zaiste z Twych dokonań; innym razem cisną gromem, rozzłoszczeni Twą postawą. Im głębiej w morze, tym - podobno! - znaki są wyraźniejszymi, czasem nawet, wedle legend, bogowie odzywają się do śmiałków, zdradzając część swych tajemnic. Dlaczego więc nie zna historia nikogo, kto dotarłby na koniec? Otóż im głębiej w zbiornik wodny, tym ciecz oraz niebo są niespokojniejszymi: burze, zalewanie pomostu wodami, wiry, huragany... nie brzmi zachęcająco, prawda? Bóstwa widocznie nie życzą sobie niczyjej wizyty.


Marley
Dorosły

Marley


Male Liczba postów : 35

     
- Dzień dobry, moja Kraino! - rzucił jak ten wariat, przebywając zupełnie sam. Ale nie żałował swego poczciwego i może nieco naiwnego wariactwa wieku średniego, po pierwsze dlatego, że każdy dzień obecnie był dobry, po drugie dlatego, że przebywając w dalekich stronach stęsknił się za tym miejscem, a przecie je kochał, po trzecie, bo chciał się cieszyć każdą chwilką życia i nawet mu to wychodziło. Patrząc w morze, na którego brzegu stał, miał przed oczami aż dwie wizje - tego co zostawił i tego, po co miał dopiero ruszyć. Jedna i druga była połączeniem zarazem słodkim i gorzkim. Obie kochał.
W pewnej chwili przetarł łapką oczy i zdało mu się, że bierze go chętka na płacz, jednak nawet jeśli tak było, powstrzymał się od takowego, jedynie odkaszlnął nerwowo. Potem przeszedł kilka kroków, by nieco się rozbudzić, wmaszerował dziarskim, sprężystym krokiem - nie wyobrażał sobie człapać, chodzenie do coś, w co zdawał się wkładać całą duszę, choć tak proste; zawsze narzucał wysokie tempo i trzymał wilczą sylwetkę elegancko, w każdym razie tak elegancko, jak tylko wilk może - na pomost i nie zaszedłszy głębiej, przystanął. Bogowie? Czyżby byli tu bogowie? Taka wizja byłaby raczej przerażająca, nie był pewny, jak wyglądała jego religijność na przestrzeni lat, lecz raczej wydawało mu się, iż bardzo źle.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
/Przepraszam, że mnie nie było ;____________; Wybaczysz, prawda?/

Co się stało - w sumie sam do końca nie był pewien. Ktoś kiedyś powiedział mu, że świat dla szczeniaków przyjaznym miejscem nie jest i maluch wziął sobie te słowa do serca. Niezwykle przestraszony niezidentyfikowaną sylwetką, którą (chyba) zauważył w gąszczu drzew, Blank wystawiał swoje krótkie łapki na próbę, uciekając jak najdalej tylko może. Pech chciał, że gdy myśli zajęte były ucieczką, nieuważne oczy nie zwróciły uwagi, że coraz bardziej zbliża się do jakiegoś obiektu i chwilę potem malec z pełnym impetem uderzył w Marleya. Przez drobność wilczka nie było to zderzenie zbyt bolesne, ale wprawiło go w jeszcze większe zdezorientowanie i strach. Chwilę zajęło mu uspokojenie się i po chwili był w stanie wydukać coś z siebie cichutko.
- Nie chcesz mnie zjesć, prafda? - spytał, wlepiając parę czarnych, malutkich oczek w białego wilka.
Marley
Dorosły

Marley


Male Liczba postów : 35

     
/ Nie mam czego. Zresztą Tobie wszystko. c: /

Kontemplacje Marleya zostały przerwane metodą, której nie zaliczyłby może do najstraszniejszych, ale również nie do najprzyjemniejszych, acz to może dlatego, że ten akurat wilczur nie przepadał za niespodziankami. Samo słowo na "n" wywoływało u niego dreszcze!
- Nie miałem tego w planach, a tych, gdy już raz postanowione, nie zmieniam - odparł wesoło. - Ogólnie nigdy nie miewam w planach jadania innych wilków. Podejrzewam, że są niejadalne.
Odsunął się na krok od młodziana i z trudem powstrzymał od wyciągnięcia do niego troskliwej łapy, coby skontrolować, czy ten sobie nic nie zrobił. Szczególnie że w takim razie Marley czułby się winny - za to, że tu po prostu był czy też za to, że nie wybył w porę, by uniknęli zderzenia. Chociaż nie wykluczał, że wtedy Blank wpadłby do wody, a jeszcze nie zeznawał - bo kiedy zresztą? - czy umie pływać.
- Nic ci nie jest? Moje imię Marley, istota całkowicie pacyfistycznie nastawiona. - Nie mógł się powstrzymać przed cichym, dość miłym w brzmieniu zaśmianiem. Raczej z młodym niż z młodego.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
/Dziękuję. c'''''''''''''''''''''''''':

Na słowa samca maluch uspokoił się odrobinę, wciąż jednak nieco nerwowo oglądał się za siebie, by upewnić się, że to co go goniło na pewno już uciekło. W sumie sam nawet nie wiedział, co dokładniej ruszyło w pogoń za nim, ale był bardzo pewny, że nie było to stworzenie przyjazne, a to już wystarczyło, by wprawić Blanka w przerażenie.
Do tego skaleczył się w łapkę - pobolewała nieco i znajdowała się na niej malutka, płytka rana, którą malec znosił całkiem dzielnie i nie zwracał na nią większej uwagi. Zamiast tego zainteresował się Marleyem.
- Dziękuję - rzekł malec, jakby sam siebie nauczył dobrych manier i nawet uśmiechnął się odrobinę.
- Co to znaczy pacyficzna? - spytał zaciekawiony, zastanawiając się jakież to znaczenie może mieć owe słowo. Może chodzi o to, że nie lubi jeść? Albo to, że jest syreną? W końcu wokół jest tyle wody, nie zdziwiłby się, gdyby jakąś znalazł.
Marley
Dorosły

Marley


Male Liczba postów : 35

     
Bliski był nieco kapryśnego odpowiedzenia, że to znaczy dokładnie to, co znaczy, jako że ani nie wierzył w swoje zdolności pedagogiczne, ani niespecjalnie chciał je kształcić praktykami; nie lubił wyjaśniać. To nie była rola dla niego, więc się do niej nie pchał, z tego tytułu też pewnie nie dane by mu było zostać przywódcą (jakże marną namiastką wodza!), choćby nawet załapał się na, powiedzmy, woja. Nie, dla niego były ciepłe, spokojne posadki i podnóża hierarchii. Nie sprawiały, że czuł się mniej ważny, wszak każdy gmach musi mieć jakiś fundament, zresztą trzeba niemałej odwagi, by się podjąć pełnienia tej roli bazy. 
Na szczęście ugryzł się w język, otóż to, świadomy, że burknięcie nie zjedna mu przyjaźni. W każdym razie na jakieś pięćdziesiąt procent nie. Westchnął tylko i zdecydował na walkę o długofalowe skutki, a mianowicie, iż powściągnie wodze swojej kapryśności. Chyba tak wypada, to znaczy - wypada próbować, nie musi się przecież udać!
- Pacyfista... nie krzywdzi. Nie chce rozwiązywać problemów przy użyciu przemocy - wymamrotał z nietęgą miną. - Czemu pytasz, czy nie chcę cię zjeść? To... nietypowe, młody.

/Wena się regeneruje, dajmy jej czas... .___.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Tak, Winter wciaz sie szwendal poza swa ukochana lodowa kraina. Z jednej strony byl zly na siebie, ale szybko dal sobie spokoj z tym negatywnym nastawieniem. Szczegolnie, ze na gorac stawal sie coraz bardziej obojetny. To znaczy, wieczorami, tak jak teraz. Bylo zdecydowanie chlodniej niz w ciagu dnia, wiec nie musial kryc sie w cieniu, zeby sie nie przegrzac. Gdyby wilki sie pocily, to on by wrecz ociekal woda. Ale oto dotarl nad morze, gdzie wiatr wial i przynosil ulge. Czemu jednak przyszedl w to konkretne miejsce? Byc moze to wina tajemniczej aury, ktora go tu przyciagnela. Miejsce to zdawalo sie byc nietypowym na swoj sposob. Spodobalo mu sie nawet. Sprawialo wrazenie pelnego przedziwnych sekretow. Odnosil sie do mostu i dziwnych postaci, ktore widzial z daleka. Nie byl jednak w stanie stwierdzic ich ilosci, gdyz dalsza czesc przyslaniala gesta mgla. Ponadto chmury wciaz widnialy na niebie. Tylko promienie slonca chylacego sie ku linii horyzontu wciaz dawaly swiatlo, dzieki ktoremu jeszcze nie bylo zbyt ciemno. Zimowemu ow widok przypadl do gustu. Usiadl niedaleko mostu, podziwiajac te niesamowita chwile i wsluchujac sie w szum wody. Dawno nie czul tak przyjemnego spokoju.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
To bardzo zabawne. Był tu kiedyś. Pamiętał jak zagubiony i przestraszony się wtedy czuł, jak uciekał przed nieistniejącymi potworami i strasznymi myślami. Maluch nie pamiętał tego miejsca, ale i z wzajemnością. Blank zmienił się trochę od tego czasu - w końcu niemożliwe jest to, by pozostał tym samym, wyjątkowo strachliwym i nieporadnym stworzonkiem, gdy w tak młodym wieku został pozostawiony na pastwę natury. Przeżył - czasami było ciężko, głodował, marznął, płakał, czując niewielkość i nieistotność swego istnienia, ale przeżył.
I postanowił wybrać się na plaże! Bez większego powodu, po prostu chciał zobaczyć morze. Zawsze fascynowało go swoją potęga i tajemniczością. On też chciał taki być. Tak nieskończony i bezkresny jak morze.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Pomimo szumu morza i skupienia Wintera na pieknym widoku, zauwazyl obecnosc innej istoty zywej. Szczeniaka, jak stwierdzil, gdy tylko odwrocil glowe. Na mysl mu to przywiodlo dawne czasy, kiedy mieszkal z Sebastianem i Avalon, ktorzy byli jego przybrana rodzina, tak samo jak maly Nataniel, maly braciszek. A gdy on sam byl mlody, mial wspaniala przyjaciolke o imieniu Summer. I jak tak siegal pamiecia wstecz, nie sposob bylo dlan nie zauwazyc, jak bardzo sie w pewnym momencie zmienil. Mogl zwalic wine na utrate najblizszych mu osob. Na to, ze jedyna wadera w jakiej sie zakochal, zniknela. Nie widzial w tym jednam sensu, gdyz nie byl w stanie zmienic stanu rzeczy, i akceptowal to. Byc moze, ze zdziczal przez ten caly czas, kiedy siedzial sam. Jedyne co go denerwowalo to fakt, ze wciaz calkowita samotnosc nieco go przerazala. Gdyby nie to, nie musiałby szukac klopotow w postaci spotykania losowych osobnikow. Tym bardziej nie chcial spotkac zadnego smoka, jeden niemal go zabil kiedys, gdy byl mlody. Gdyby nie Sebastian, zapewne skończyłby w zoladku gada. Tak przynajmniej zapamietal to wydarzenie. I pozniej jego przybrany ojciec nauczyl go polowac... ach, ale chyba nie wypada popadac w zamyslenie w takiej chwili! Szczegolnie, ze przy malcu nie widzial zadnych doroslych. Rozejrzal sie jeszcze, z nadzieja na to, ze takowych zauwazy, ale nic. Sumienie kazalo mu cos z tym zrobic. W koncu, samotny dzieciak moze latwo zginac. Jest latwym celem. Nie umie upolowac konretnej zdobyczy. Zimowy nie chcial zostawic spraw samymi sobie, by pozniej sumienie go gryzlo i upominalo, ze malec moze umrzec. Nie lubil tego. Pozniej jeszcze by musial go szukac po calej Krainie, bo bylby niespokojny o jego los. Nawet jesli tego nie chcial. Coz, tez serce w pewnym stopniu posiadal. Jeszcze go w zaden sposob nie stracil, a przynajmniej nie do konca. Tak wiec podszedl do brazowego szczeniaka.

- Gdzie masz rodziców? - zapytal, zdziebko niespokojny, a moze i troche zmartwiony oraz przytloczony sytuacja.

Jesli okaze sie, ze mlody takowych nie posiada, to co zrobic? Nie posiadal wiedzy pod tym wzgledem. Juz wiecej nauczyl sie o byciu szamanem, choc dopiero nie tak dawno temu rozpoczal nauke, i aktualnie zrobil sobie przerwe, aby utrwalac informacje z pamieci. Te, o ktorych juz sie dowiedzial. Nie byl jednak przygotowany na tego rodzaju zdarzenia. Juz wolalby siedziec sam. Czemu musial trafic akurat tu, w tej chwili? Chyba los lubil ustawiac mu przeszkody na drodze. Jednak mogl posluchac pierwszej mysli i wrocic prosto do swej przytulnej jaskini, gdzie nie musial cierpiec katuszy z powodu nieznosnie wysokich temperatur. Jak na zlosc, nawet noc zapowiadala sie na ciepla. Pozostawalo mu tylko miec nadzieje, ze dzieciak zwyczajnie oddalil sie od opiekunow.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
/Zignorujcie mnie, misie. Nikogo tu nie widzieliście c:/

Przybyła. Poruszała się pod wiatr, ukryta we mgle. Stawiała długie łapy cicho, pewnie. Wytropiwszy kolejne z tych dziwnych, nieco podobnych do niej stworzeń, zwolniła jeszcze bardziej. Zdecydowała się na obserwację, bez ingerencji.
Podkradła się nieco bliżej - na tyle, by móc dokładnie obserwować oba stworzenia. Nie słyszała wydawanych przez nie dźwięków - jednak nie miało to dla niej znaczenia.
Skryta pod gęstym płaszczem mgły, przywarowała w jednym z cieni. Jej długie uszy uniosły się niczym radary, a nos chciwie wciągał nieznajome wonie czworonożnych istot.
Obserwacja jest kluczem do zrozumienia, czyż nie? A ona chciała zrozumieć. Zagadkowe istoty, tak do niej podobne, fascynowały ją. Chociaż mniejsze ze stworzeń, podobne do stworzenia, które spotkała poprzednio, wyglądało jej raczej na posiłek. Większy, czarny czworonóg dużo bardziej absorbował jej uwagę. Zdecydowała, że to jego podda wnikliwszej obserwacji.
Odkąd tu przybyła, widziała już trzy stworzenia fizycznie podobne do niej. Wszystkie one zachowywały się jednak w całkowicie irracjonalny dla niej sposób. Bez przerwy wydawały dźwięki, mogące zdradzić ich położenie, wykonywały ruchy dziwne i bezsensowne, jak na przykład poruszanie ogonem, czy lizanie jej po nosie. Jednak... Skoro widziała już takie trzy, może wnioskować, że jest ich więcej. Raczej nie są wilkami. Ona jest wilkiem i nie zachowuje się jak oni. Jednak czymś są z pewnością - i oni mają tutaj przewagę liczebną. Zanim znów lekkomyślnie pozwoli na to, by któryś ją dostrzegł, musi zrozumieć ich zachowania. Na szczęście, osobnik który ją widział, był minaturowy. Mały. Młody? Ludzie mają swoje młode, więc czemu te stworzenia miałyby ich nie mieć? Tu jednak, po raz pierwszy, widziała stworzenie dorosłe. Czarny zwierz fascynował ją... Ale też stanowił największe zagrożenie. Obserwacja więc musi przebiec z największą ostrożnością. Wilczyca zrobi wszystko, by nie dać się wykryć. Na szczęście jednak mgła, zmierzch i kierunek wiatru, a także odległość, działają na jej korzyść. o
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Gdy wilczek dostrzegł, że nie jest tu sam, podskoczył odrobinę, zaraz jednak ganiąc się w myślach za strachliwość. Wiedział, że by przeżyć musi być silny, wiedział, że świat to duże i okrutne miejsce, gdzie wszyscy i wszystko stanowić mogą zagrożenie. No, chyba, że są mniejsi od niego. Takowych osobników się nie bał.
Winter był jednak od Blanka znacznie okazalszy, szczeniak więc patrzył na niego z dozą niepewności i dystansu.
- A dlaczego pytasz? Chcesz się dowiedzieć, czy ktoś by za mną tęsknił jak byś mnie zjadł? - spytał w końcu, podnosząc odważnie główkę w celu widzenia twarzy nieznajomego.
Ah, biedne z niego małe i doświadczone zwierzątko, takie kruche i świadome swej kruchości, a jednak patrzące się swoim fobiom w oczy. Odwaga godna zauważenia, ale czy można nagradzać miks pewności siebie i głupoty?
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Przez krotka chwile Winter'owi wydawalo sie, ze ktos inny tu jest. Nie, nie chodzilo o szczeniaka. Rozejrzal sie czujnie, ale nie slyszac zupelnie nic, stwierdzil, ze nadmierna samotnosc uderzyla mu do glowy i ma zwyczajne omamy. W koncu nic nie wskazywalo na to, aby byl tu ktos jeszcze. Zwrocil wiec pysk ku mlodemu, ktory odezwal sie, hm, w dosc nietypowy sposob. Ciemnoniebieski basior nigdy nie spotkal sie z taka odpowiedzia. Az sie zastanowil, czy by nie nastraszyc mlodziana. Co jak co, ale sprawial wrazenie calkiem odwaznego, choc gdzies tam czaila sie w nim niepewnosc. Bo choc Wint zbyt okazaly tak naprawde nie byl, to wobec malego szczeniaka mogl sprawiac inne wrazenie. W rzeczywistosci, w porownaniu do przecietnego wilka byl dosc mizernej budowy. No i byl niski. Nadrabial to jednak niesamowita zrecznoscia i szybkoscia reakcji. Szkoda tylko, ze nie nalezal do zbyt odwaznych typow. Przekrzywil glowe na lewy bok, zastanawiajac sie, w jaki sposob zareagowac. Nie usmiechalo mu sie ewentualnie ganiac za maluchem, nawet jesli ten byl, sila rzeczy, wolny w porownaniu do niego samego. To by wygladalo, jakby chcial go zamordowac. Jesli by mial tutaj kogos w poblizu, to Zimowy mialby duuuzy problem. Westchnal wiec, kladac uszy po sobie. Nie lubil problemow. Irytowaly go.

- Nie mam powodów, by cię zjeść. Poza tym, zawsze mógłbyś skłamać. - odparl obojetnie.

Kim on byl, by straszyc dzieci? Az tak nisko jeszcze nie upadl. Zganil sie nawet w myslach za wczesniejszy pomysl. Moze i byl tchorzem, ale nie podlym draniem. Prawdopodobnie. A moze juz po prostu tego nie odroznial? Przebywanie samemu widac mu nie sluzylo. Chyba, ze to przez natrafianie na dziwne stworzenia zaczelo mu sie wszystko mieszac. Z reszta, nie mial sily na snucie takich rozmyslan. Nic dobrego z tego nie wychodzilo, a on sam ostatecznie sie czul, jakby lada chwila mial oszalec. A on bal sie oszalec, nawet bardziej niz bal sie umrzec. W koncu smierc nie oznaczala utraty kontroli nad soba... prawda?
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Obserwacje trwały w najlepsze. #034 zaobserwowała niepewność w zachowaniu miniaturowego wilka, jego gwałtowną, jakby podyktowaną strachem reakcję, a następnie pozorny spokój. Złożyła to na karb rozmiarów stworzonka. Spotkany przez nią poprzednio miniaturowy wilk zachowywał się podobnie. Szybsze zapanowanie nad nerwami uznała za dowód na wyższy wiek. Czy stąd wniosek, że te dziwne osobniki wyrastają ze zdolności do odczuwania strachu? Ta hipoteza jej się spodobała. Poparcie dla tej hipotezy znalazła też w zachowaniu większego z osobników. Ten nie okazał nawet cienia strachu. Jaki z tego wniosek? Prawdopodobnie jest to osobnik w pełni rozwinięty. Możliwe, że okaże się bardziej podobny do niej? To bardzo odważny pomysł. Musi zostać poparty kolejnymi dowodami, zanim przyjmie go za prawdopodobny.
Gdy ciemnoniebieski czworonóg rozejrzał się, aż wstrzymała oddech, obawiając się wykrycia. Kto wie, co by zrobił, gdyby ją dojrzał? Mógłby na przykład zaatakować. Nie obawiała się jego kłów, ale atak zakończyłby obserwację, a do tego nie mogła dopuścić.
Mógłby też wskazać ją miniaturowemu wilkowi. A ten, podobnie jak poprzedni, uciekłby. I w kolejny sposób zakłócona zostałaby obserwacja.
Najmniej prawdopodobny ze scenariuszy byłby taki, że zainteresowaliby się nią obaj. Próbowaliby nawiązać kontakt. Ale ledwo otworzyliby pyski, odkryliby jej odmienność. I oto kolejny raz obserwację trafia szlag.
Na szczęście ciemnoniebieski wilk już po chwili stracił zainteresowanie nią. Z ulgą wypuściła przetrzymywane w płucach powietrze. Gdy cel obserwacji skupił swą uwagę na wydawaniu dźwięków w kierunku miniaturowego wilka, odważyła się nawet ułożyć wygodniej i odwiązać nieśmiertelniki z łapy, by nie zabrzęczały przy jakimś nieuważnym ruchu. Zrobiła to powoli i ostrożnie, by nie wydać żadnego dźwięku.
Na razie wszystko szło dobrze. Ukryta i przyczajona, czuła się nawet względnie bezpiecznie. Było jej w miarę wygodnie, a wieczór przyniósł lekkie ochłodzenie i ulgę od panującego w ciągu dnia upału. Jedyne, co miała do roboty, to siedzieć i patrzeć. W zupełności jej to odpowiadało.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Młody wilk również poczuł się nieco dziwnie, jakby był przez kogoś obserwowany, jakby każdy jego ruch i gest był gdzież monitorowany - zaraz jednak przypisał te uczucia nadmiernej paranoi i ponownie skrytykował się za tak dziecinne zachowanie.
Czuł się taki dojrzały - taki dojrzały i taki mądry. I choć faktem jest, że dojrzewanie bez opiekunów jest o wiele trudniejsze i wymaga szybkiego dorośnięcia, wciąż był małym, nieco naiwnym i nieco zbyt pewnym siebie wilczkiem. Tak nieznaczne istnienie jak on, jak miało udowodnić swoją wartość?
- W takim razie dlaczego mnie spytałeś? - ozwał się po krótkiej analizie słów wypowiedzianym przez większego od siebie osobnika. Nie był do końca pewien, czy powinien wierzyć w to, co powiedział, ale z drugiej strony to Winter nie wyglądał na kanibala.
Blank wciąż spoglądał swemu rozmówcy w oczy, starając się wyglądać na większego i groźniejszego, niż jest. Oh, gdyby tylko miał rogi, albo kolce, albo trującą skórę! Wtedy nikt by nie odważyłby się do niego podejść, a tym bardziej zjeść. Wtedy czułby się bezpieczny.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Starania wilczka nie robily zadnego wrazenia na Winterze, gdyz ten ich nawet nie zauwazal. Czy to zabieg celowy, czy przypadkowy, tak po prostu bylo. Siedzial wiec spokojnie, bez zamiaru ruszenia sie w najblizszym czasie. Przeprawa przez ciepla czesc Krainy to dlan katorga. Gdyby sie pocil, bylby caly mokry. Co to byl jeden maly gzdyl w porownaniu do tego... No, w sumie Zimowy tez byl malym gzdylem, w porownaniu do przecietnego wilka. Widac los poskapil mu wzrostu. Za mlodu nawet wsrod swoich byl mniej okazaly. No i duzo weselszy. Na twarz ciemnoniebieskiego wilka wstapil smutny usmiech, ktory byl ledwo widoczny. Jak tak siegal wspomnieniami wstecz, to tesknil za tamtym dawnym soba. Doroslosc ssie. A moze tak naprawde nie ma nic do tego? Nie byl w stanie sobie przypomniec, jak stal sie kims takim. Chyba za duzo myslal. Pokrecil lekko glowa, po czym spojrzal na Blanka, gdyz przez krotka chwile jego wzrok powedrowal w dal, gdzie czesc morza i mostu zakrywala ciezka, nieprzenikniona mgla.

- Dobre pytanie. - odparl, wzdychajac przy ty ciezko. - Dzieci nie powinny być same. Coś może je zjeść. Albo ktoś.

Razem z poprzednia, byla to jedna z najdluzszych wypowiedzi Wintera od... pewnego czasu. Jego ton w duzej czesci wyrazal czysta obojetnosc, choc tym razem byla tam odrobina bezsilnosci. Coz chcial ten dzieciak osiagnac, uznajac go za morderce? Tego dorosly basior nie wiedzial. Jedyne co wiedzial to to, ze z pewnoscia nie czul sie na czteroletnego, dojrzalego wilka. Wrecz przeciwnie, czul sie zerem, nie posiadajacym zadnego doswiadczenia. Ale nie przeszkadzalo mu to i nie zatruwalo tak bardzk umyslu. Znal swoje mozliwosci, i chcial zostac szamanem. Jeszcze nie bylo z nim tak zle. Mial cel. Wiedzial cos o sobie. I wiedzial, ze uda mu sie osiagnac to, co chcial. Oczywiscie, jesli bedzie sie uczyc. Ale to robil, wiec byl o to spokojny. Nawet jesli nie bedzie dobrym doroslym, to z pewnoscia bedzie dobrym szamanem.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Uniesione czujnie uszy wyłapały westchnienie starszego z osobników. Ten dźwięk, na tle wszystkich pozostałych, był niczym objawienie - bo była w stanie go zrozumieć. Jak świat światem, jednego mogła być pewna - ciemny osobnik był zmęczony! Choć to niewiele wnosząca informacja, nawet to drobne odkrycie wprawiło wilczycę w euforię. Dowiedziała się czegoś nowego. Powoli, małymi kroczkami, zaczynała rozumieć te dziwne stworzenia. A przynajmniej bardzo chciała w to wierzyć.
Wyłapała też dźwięk, który słyszała tego dnia już wielokrotnie. Nie rozumiała jego znaczenia, jednak bez wątpienia był on przydatny w komunikacji między tymi dziwnymi osobnikami. Gdy znów zmuszona zostanie do konfrontacji, przetestuje tenże dźwięk. Sprawdzi, jak zareagują czworonożne osobniki.
Nie zamierzała się jednak dobrowolnie ujawniać, co to, to nie! Nawet w jej pokręconym mózgu wytworzył się plan. Plan ten zakładał stanie się ogonem ciemnoniebieskiego stworzenia. Ten osobnik bez wątpienia mógł ją wiele nauczyć. W jakiś dziwny sposób ją pociągał, intrygował. Pragnęła zobaczyć go z bliska, obwąchać, spojrzeć mu w oczy, a następnie wypatroszyć i pożreć, by lepiej go poznać.
Nie. Nie zje go. Wiedziała przecież, że byłoby to straszliwym marnotractwem. Ujawnić też się nie może. Ciemnoniebieski wilk jest więc w jej obecności całkowicie bezpieczny do końca obserwacji. Poza tym, nawet jak go zje, nie pozna jego myśli. Więc co by zyskała? Raczej nic. Ale była głodna.
Może powinna była zjeść wcześniej spotkanego miniaturowego wilka? Po wrzuceniu go do jeziora, nie śmierdział już tak strasznie. Chyba powinna była to zrobić - żałowała teraz, że pozwoliła mu odejść.
A ten miniaturowy wilk, którego teraz widziała? Starszy, większy, więcej mięsa. Bez wątpienia jadalny. Jednak ujawnienie się przed ciemnoniebieskim celem nie wchodziło w grę, a gdy ten odejdzie, może nie starczyć czasu na małe polowanie. Nie mogła sobie pozwolić na stracenie z oczu obiektu obserwacji.
Trzeba będzie jakoś to znieść. Do zakończenia obserwacji niewielkie będą szanse na posiłek.
Pozostała skyta w cieniu. Oparła tylko łeb na łapach, wpatrując się w swój cel.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Mały wilczek rozpoczął rozmyślanie na temat własnego wyglądu. Fakt, jak na swój wiek był on całkiem sporą sztuką, ale wciąż bliżej mu było kulki brudnego, szarego puchu, niż stworzenia wywołującego grozę. A on miał już dosyć strachu przed tym, że ktoś go zaraz zje.
- Czy jakbym miał kolce, albo rogi to byś się mnie bał? - spytał się większego wilka, licząc na pozytywną odpowiedź. Wtedy wystarczyłoby tylko takie sobie zrobić! W sumie nie zastanawiał się jeszcze jak mógłby tego dokonać, ale to nie może być takie trudne, prawda? Może, jeżeli skupi swoje chęci wystarczająco dobrze, to same mu wyrosną! Wtedy pokazałby tym wszystkim wilkożercom, że on, Blank, jest nietykalny i nic mu nie mogą zrobić! Byłby silny, potężny, inni drżeli by na jego widok, kto wie, może został by nawet władcą krainy!
Pod jego panowaniem świat byłby o wiele lepszym miejscem! Wszędzie byłoby jedzenie i, no ten, w ogóle!
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Na pytanie szczeniaka Winter zamyslil sie chwile. Dluzsza, gdyz nigdzie mu sie nie spieszylo. Sprobowal sobie wyobrazic mlodego wilczka z kolcami, a nastepnie z rogami, jakkolwiek absurdalnie to dla nigo brzmialo. Nigdy nie widzial osoby z takimi udziwnieniami, aczkolwiek o takowych slyszal kilkukrotnie. Jednak jedyne rogate stworzenie jakie widzial, to smok. Grozny, olbrzymi gad, ktory chcial go zabic. Gdy pozniej wspominal tamten moment, ciarki mu po plecach przechodzily. Jakims cudem jedyne co mogl wtedy czuc to pustka. Ale gdyby nie to, najpewniej umarlby ze strachu. A wtedy Sebastian nie mialby kogo ratowac. Zimowy sprobowal w wyobrazni nadac Blank'owi rozmiary wielkiego jaszczura, a nastepnie uformowac mu rogi i kolce. Ale wiedzial, ze to niemozliwe, aby maluch urosl na olbrzyma, dlatego zrezygnowal z zachodzenia tak daleko ze swymi myslami. Nawet jesli wyobraznie mial olbrzymia, choc to byla naturalna cecha wilkow z jego rodu. Potrafil sobie w myslach zwizualizowac nawet cos, czego nie widzial. Gdyby nie to, nie bylby w stanie stworzyc swiatelka. Postanowil wreszcie udzielic odpowiedzi mlodzianowi.

- Nie. - rzucil obojetnie.

Jakkokwiek absurdalnie by to nie wygladalo, nie wystraszylby sie szczeniaka nawet gdyby mial paszcze na calym ciele, albo potrafilby rozplywac sie w powietrzu. A gdyby mial ogon skorpiona, po prostu by uciekl. Bez zadnego problemu, bo dzieci przeciez nie grzeszyly szybkoscia. Nawet tak drobny wilk jak Winter bylby w stanie bez problemu uciec. Dlaczego wiec mialby sie bac? To byloby dosc dziwne. Smialby sie z samego siebie. Nawet ciemnosci sie nie bal, przeciez mial swoje swiatelko. A o ciemnosci mowiac, zaczynalo sie sciemniac. Zeby nie stracic malca z oczu, skupil sie na krotka chwile, i tuz obok niego zablysko niewyraznie, blekitne swiatelko. O tyle zabawne, ze teren dookola wciaz pozostawal widoczny. Zawyczaj jak sie wlacza latarke, to wszystko poza obrebem swiatla staje sie niedostepne dla ludzkich oczu.Tak w przypadku niebieskiej kuli nie bylo, o ile nie rozswietlilo sie jej za mocno. A tego przeciez Winter nie robil, bo jeszcze by sie zmeczyl. A powod odpalenia swiatelka? Chcial raczej sprawdzic reakcje szczeniaka, niz oswietlic otoczenie. Rozne wilki roznie na dziwa reaguja.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Nadchodząca ciemność działała na korzyść wilczycy, kryjąc ją jeszcze dokłaniej przed wzrokiem obserowanych psowatych. Poza tym, im ciemniej, tym chłodniej, prawda? #034 lepiej czuła się po zmroku, nawet, jeśli gorzej widziała. Czuła się też bezpieczniej - w końcu sama też stawała się niedostrzegalna dla innych, prawda? Mrok krył ją przed spojrzeniami ewentualnych obserwatorów - bo nawet teraz, po latach, spodziewała się, że ludzie trafią na jej trop i ją dopadną. W ciemnościach była niewykrywalna. A więc bezpieczna.
Poza tym, nadchodzący zmrok może dać jej szansę zbliżenia się do celu obserwacji, prawda? Może nawet, przy odrobinie szczęścia, wystarczająco, by spełnić tę dziwną zachciankę i spojrzeć w oczy ciemnego wilka? Albo dopaść i pożreć miniaturowego, zanim jej cel cokolwiek zauważy.
Gdy pojawiło się światełko, westchnęła cicho z zaskoczenia. Skąd ono się wzięło? Czy pochodziło od jednego ze stworzeń? Nie rozumiała, a przecież tak pragnęła zrozumieć! Było takie ulotne i piękne. Pragnęła go dotknąć, obwąchać. Spróbować poznać.
Ale wilki były zbyt blisko.
Podczołgała się kawałek. Niedużo. Z pół metra? Wiedziała, że więcej nie wolno. Nie chciała przecież zostać wykryta. Ale błękitny świetlik ją wabił, przyciągał. Jak wszystko, co nieznane.
Opanowała się jednak. Nie wstała i nie ruszyła w stronę światła. Przywarowała w miejscu, obserwując dalej.
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
Wilczek fuknął zawiedziony spotykając się z negatywną odpowiedzią. Czyli jego wspaniały plan wcale taki wspaniały nie był? Czego będzie musiał dokonać, by zostać odbieranym tak, jak według małego wilczka, powinien zostać odebrany?
- W takim razie co musiałbym zrobić, żebyś się mnie bał? - zapytał sfrustrowany, spoglądając na Wintera. On też niedługo będzie taki duży! A może nawet i większy!
Chciał drążyć temat dalej, jego uwagę jednak zupełnie skradło niebieskie światło wygenerowane przez nieznajomego.
Blank podskoczył jeżąc się odrobinę, po czym powoli podniósł łapkę próbując uderzyć światełko.
- Co to jest? - spytał absolutnie zafascynowany, nie mogąc oderwać wzroku od tego delikatnego, przyjemnego światła. On też takie chce! Jak się to robi?
Wilk nabrał powietrze do płuc mając wrażenie, że nie są tu sami. A tam, po prostu się ściemnia, a on jest przewrażliwiony. Prawda?
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter jak zwykle nie spieszyl sie az tak bardzo, gdyz wolal przemyslec swa odpowiedz. Gdy tego nie robil, potrafil na tym naprawde bardzo ucierpiec. I chociaz mala kulka z pewnoscia by mu nic nie mogla zrobic, to on sam wolal, aby go sumienie zwyczajnie nie pogryzlo. A bylo ono bardzo wredne dla ciemnego wilka, i na dodatek humorzaste, a jego ugryzienia ledwo dawaly mu spac w nocy. Ale takie zwlekanie nie przeszkadzalo leniwemu Wint'owi. Nigdy sie przeciez nie spieszyl. Nie musial. Nawet wlasna wataha go ledwo interesowala, ale wynikalo to z faktu, ze nikt nia nawet nie rzadzil. Coz, on na pewno nie zamierzal podejmowac sie tak trudnej misji. Wolal zostac Szamanem, niz miec cale stado na glowie. Bycie przywodca byloby dla niego straszne, bo go nawet nie interesowalo. Wolal pozostawic te fuche tym, ktorzy lubili rzadzic. W koncu jednak z zamyslenia wyrwalo go kolejne pytanie nieznajomego szczeniaka. Widac malec byl calkiem zywym stworzonkiem, skoro nie czekal dluzej na odpowiedz. Zimowy nie wzial pod uwage faktu, ze jego "chwila zamyslenia" w zasadzie tak bardzo chwila nie byla.

- To jest cos, co potrafi stworzyć każdy wilk z mojego rodu. - odparl krotko i na temat.

Przez chwile sam wpatrywal sie w niebieska, niematerialna kulke swiatla, ktora miala troche ponad cztery centymetry srednicy i dawala calkiem porządne swiatlo. Dosc szybko zauwazyl, ze tutejsze wilki nie potrafia stworzyc takiego czegos. Oczywiscie, bylo to jeszcze, gdy paletal sie tu i tam jako szczeniak. No i oczywiscie, gdy przygarnal go Sebastian. Huh, przynajmniej mial co wspominac. Mlasnal cicho i poruszyl uchem. Rowniez odniosl znow wrazenie, ze ktos moze sie tu krecic, ale przeminelo to rownie szybko jak wiatr i pozostawilo lekki niepokoj, przez ktory Winter zapomnial o poprzednim pytaniu malucha. Umknelo mu ono w taki sposob, ze wiedzial, iz o cos Blank pytal - nie pamietal tylko o co. Zdecydowal jednak, ze jesli maluch bedzie chcial, to ponowi pytanie. Z reszta, Zimowy nie byl rozmownym typem. Nie na tyle, by prosic o powtorzenie czegos.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Obserwując uważnie reakcje wilków, doszła do wniosku, iż światełko pochodzi od większego z nich. On w jakiś sposób je zaświecił. To uczyniło jego osobę jeszcze bardziej fascynującą i ciekawą dla wilczycy. Nie pozwoliłaby mu odejść, nigdy w życiu! Musi go zbadać, zrozumieć. A gdy zrozumie jego wszystkie zachowania i działania, będzie mogła rozszarpać jego ciało, by poznać go dokładniej i dowiedzieć się, czym on się od niej różni. Na pewno miał jakiś dodatkowy organ w środku, który odpowiadał za tworzenie błękitnego światełka. I kolejny, może jakiś dodatkowy mózg czy coś, odpowiadający za rozumienie i wydawanie dźwięków.
Plan ten bardzo jej się podobał. Był prosty. Najpierw obserwacja, potem zrozumienie, szczegółowa sekcja i posiłek. To świetny plan, prawda? Ciekawe, czy Winterowi by się spodobał.
Zauważyła, że obserwowani osobnicy zaczynają się niepokoić. Była pewna, że jej nie wykryli, jednak po jej grzbiecie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Jeśli zaczną jej szukać, całą obserwację trafi szlag! Ale skąd wiedzieli?
Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
/Wybaczcie, że tyle musieliście czekać! :c /

Wilczek był nieco zawiedziony brakiem odpowiedzi na jego pytanie, w końcu bardzo by chciał wiedzieć co zrobić, by być strasznym i przerażającym. Wiedział, że kiedyś dorośnie i będzie większy, ale był z niego nieco niecierpliwy szczeniak, miał ochotę osiągnąć wszystkie te przywileje z bycia dorosłym już teraz.
Teraz jednak za bardzo zafascynowany był niebieskim światłem wytworzonym przez wilka. Takie ładne, takie jasne!
- Ja też tak chcę! Jak to zrobić? - spytał zaciekawiony wilczek, nie odwracając wzroku od święcącego się punktu. To byłoby dla niego tak przydatne! W końcu ciemność była dla niego koszmarem, ta niepewność co znajduje się tuż koło niego wywoływała w nim większy strach, niż powinna - a gdyby miał taką magiczną, niebieską kuleczkę - wszystkie jego strachy zniknęłyby!
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Oczywiscie, ze Winter nie wiedzial o obecnosci Nadii. Mial za to nieprzyjemne uczucie, jakby byl obserwowany. To cos nazywalo sie przeczuciem, instynktem. A w polaczeniu z mgla, coraz wiekszym mrokiem i brakiem nadmiernej odwagi u Zimowego sprawiało, ze wilk czul sie niekomfortowo. Postanowil wiec bardziej skupic sie na szczeniaku niz na otoczeniu, miejac nadzieje, ze uczucie ucieknie, albo stanie sie mniej dokuczliwe. Cala sila woli mysli skierowal na jeden tor - czy inne wilki potrafia stworzyc takie swiatelko jak on? To mogloby byc ciekawe doswiadczenie. Jego mlodszy braciszek, gdy go widzial ostatnim razem, mial jakies dziwne swiatelko. Co prawda wyraznie sie roznilo i dawalo inne odczucie, ale bylo w pewnym sensie podobne. W pewnym, bo chyba nie znikalo. Albo Wint zbyt krotko widzial Nataniela. Bylo to dawno temu. Wilczek nawet sie do niego nie odzywal, albo to mgla czasu przyslonila jego wspomnienia. Z reszta, teraz to juz bylo bez znaczenia. Winter z lekkim zdziwieniem zauwazyl, jaki sie z niego na "doroslosc" zrobil ponurak. Choc nawet mianem doroslego bylo mu sie ciezko okreslac. Dojrzal chyba tylko fizycznie, jego psychika za to... coz, na pewno sie zmienil. Stal sie bardziej leniwy niz zwykle. W sumie, wiekszosc spraw stala sie dlan obojetna. Za to z cala pewnoscia chcial zostac Szamanem. Nie dla swojej watahy, a dla siebie. I moze troche dla innych. W koncu, Szaman musi pomagac innym. Nie przeszkadzalo mu to. Przynajmniej mial pewnosc, ze nie zmarnuje sobie zycia. Ale chyba znow za bardzo odplynal. Potrzasnal lekko glowa.

- Zamknij oczy i wyobraź sobie światełko. Nie skupiaj sie na jego kolorze, samo przyjdzie. Spróbuj otworzyć oczy i nie stracić tego obrazu. Choć wątpię, że ci się uda. Nie widziałem wilka spoza mojego rodu o takiej umiejętności. - powiedzial od niechcenia, patrzac gdzies w bok.

Naprawde popisal sie pod wzgledem dlugosci tej wypowiedzi, taki rozmowny wilk. Wlozyl w te slowa cale swe serce. Tak nie na serio. Wypuscil glosno powietrze przez zeby, po czym obrzucil malca wzrokiem, jakby w oczekiwaniu, ze ten zrobi wszystko w zgodzie z jego instrukcja. Spodziewal sie efektow, ktorych prawdopodobnie nie bedzie. Chyba ze wilczek tak naprawde byl z jego rodu, tylko zmienil kolor. Chociazby poprzez to dziwne jezioro zmian, ktore Wint juz widzial. Co dziwne, jak tam wszedl po raz drugi, jego futro powrocilo do swej dawnej barwy. A pozniej juz w ogole nie zmienialo koloru. Dziwne. Nie zeby sie tym przejmowal. I tak w tej krainie nie widzial wilkow takich jak on. Ale nie widzial w ogole zbyt wielu wilkow, a ostatnio zyl na niezlym odludziu. A jeszcze wczesniej zdarzalo mu sie opuszczac granice Krainy. Teraz juz tego nie robi, bo w poblizu nie ma innych lodowych terenow. Na pewno on takich nie mial okazji zobaczyc. Tylko tutaj.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Może i nie wiedzieli o jej obecności - jednak Nadia nie wiedziała, ile oni wiedzą. Jedyne, co jej pozostawało, to dołożyć wszelkich starań, by pozostać w ukryciu. I to też robiła, prawda?
Wokół stawało się coraz ciemniej, a światełko wytworzone przez obiekt obserwacji kusiło, nęciło. Choć zwykle dużo lepiej czuła się w ciemności, teraz trudno było jej przezwyciężyć pragnienie, by podejść, dotknąć, poczuć błękitny ognik. Może gdy wilki odejdą, światełko pozostanie? Wtedy będzie mogła do niego podejść. Było piękne, takie piękne... To samo w sobie było nowością dla wilczycy. Nigdy wcześniej nie widziała piękna (lub nie zwróciła na nie uwagi). Wzorem starożytnych greków, w mig połączyła piękno z dobrem, uznając światełko za coś wspaniałego. Jeśli było dobre, to znaczy, że mogła bez obaw go dotknąć, prawda? Możliwe, że coś podobnego czuł tysiące lat temu pierwszy wilk, skradając się chyłkiem do ogniska. Błękitne światełko oferowało tak wiele - nowe pytania, oraz nowe odpowiedzi do nich, bezpieczeństwo, spokój. Wydawało się ucieleśnieniem wszystkich tych rzeczy. W każdym razie tak to widziała Nadia - a pamiętać musimy, że nie myślała ona słowami, a ograniczonymi emocjami i obrazami. Jak by nie patrzeć, była stworzeniem dzikim, niewiele się różniącym od niedźwiedzi, czy jeleni. Możliwe, że ktoś kiedyś ją oswoi - lecz teraz nie miała dość wiedzy, by próbować chociażby doprecyzować myśli i jasno określić, czego oczekuje od światełka. Skoro uznała je za dobre, logicznym dla niej było, że światełko jest wszystkim dobrem. Można na przykład (jakoś) zdobyć dzięki niemu pożywienie. Można też obronić się nim. Albo, czego najbardziej pragnęła, godzinami się w nie wpatrywać, a ono odpowie na wszystkie pytania, wysyłając odpowiedzi wprost do jej umysłu.
Światełko miało też oczywiście swego pana. I on z pewnością również był dobry. Mógł udzielić odpowiedzi odnośnie świata, zapewnić bezpieczeństwo, ogrzać. Można też go zjeść, by nasycić żołądek. A skoro był dobry - z na pewno był też piękny. W jakiś sposób. #034 nie wiedziała jeszcze, w jaki. Ale skoro idea piękno = dobro zagościła w jej umyśle, z pewnością wkrótce to zrozumie. W końcu pojęcie piękna odkryła dosłownie przed paroma chwilami - dajmy mu czas!
Znów, nie do końca świadoma, że to robi, przysunęła się nieco bliżej. Nie mogła się oprzeć światłu i widokowi podobnych jej istot. Tam, przed nią, czekały odpowiedzi. I choć nie rozumie żadnego z wydawanych przez wilki dźwięków, wierzy, że pozna te odpowiedzi. Zrozumie wszystko. W swoim czasie.
Sponsored content