Lodowe Szpony

Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     

Lodowe Szpony T5P8VBs

Lodowa pustynia jak sięgnąć okiem. Ciągnie się na wiele, wiele mil szerokim na kilkadziesiąt metrów pasmem. Przez środek obarczonej śniegiem nicości biegnie rząd lodowych formacji: wysokich oraz ostrych, przekrzywiających się jakoby do środka, pnących się na kilka dobrych metrów. Twarde, zbudowane ze skały, którą - niczym błyszczącym płaszczem - okalał lód. Niskie, ujemne temperatury, panujące w tym rejonie, powodują, iż ten nigdy nie topnieje. Ba! Nabiera na masie, przez co owe Lodowe Szpony zdają się być coraz wyższymi oraz szerszymi. Ostre końce z pewnością nie wyglądają zachęcająco; nie polecamy prób wspięcia się na te formacje!


Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
To nie jest dobre miejsce dla takiego palucha jak on. Szkoda tylko, ze malec to sobie uświadomił jak już przyszedł. Zimno jak diabli a łapki taak bardzo go bolały. No ale nie wolno narzekać. Jemu nie wolno. Jest dzielnym wilkiem a takie spacerki są dobre jeśli chodzi o kondycje. Przypomnijmy. Harmou obiecał sobie, że zemści się na nieumarłych za to, że Louis umarł, za to, że przez całe życie musiał cierpieć. No dobrze. Przez prawie całe. Jest młody i late ma przed sobą duużo. Machnął ogonem i wesołym kroczkiem ruszył w stronę dwóch największych szponów. Są śliczne. A kto wie, może na samej górze jest coś ciekawego. Dziecięca ciekawość nie zna granic, prawda? Louis latał wesoło nie zwracając uwagi na swojego podopiecznego. To aż dziwne. No ale powróćmy do fabuły. Szarawa kulka pewnym kroczkiem ruszyła w górę. Było ciężko. Łapki mu się ślizgały. a po dziesięciu minutach siadł zasapany i spojrzał w górę. Nie przeszedł nawet jednej czwartej drogi. Jęknął niezadowolony. Dopiero teraz Louis zauważył poczynania cyrkowego kolegi.
- Co robisz? To niebezpieczne.- Powiedział i skarcił malca piorunującym wzrokiem. Harmou westchnął i ciężko zwiesił łepek. Wszędzie biało jak oko wykol. Nic ciekawszego. Zastrzygł uchem.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zaraz też na tle lodowego pustkowia zamajaczyła inna sylwetka: należąca do dorosłej wadery, która albo była szalona, albo zabłądziła; innego wyjaśnienia próżno szukać, wszakże teraz, kiedy tak długo przez nią wyczekiwane słoneczko powróciło do Krainy, nie powinna była zapuszczać się do Lodowej Krainy. W zasadzie chyba nigdy jeszcze nie przekroczyła 'progu' tej części Krainy, zupełnie, jakby jakaś siła stawała jej na przeszkodzie za każdym razem, gdy tylko przez głowę przemknęła jej myśl, aby tutaj właśnie się pojawić. Dzisiaj zaś było inaczej, odmiennie, tak nie po amiśkowemu. Nie dość bowiem, że się tutaj zjawiła, to jeszcze wydawała się być z tego zadowoloną. Szła pewnym krokiem, niewzruszona chłodem ani wilgocią, rozglądając się z zainteresowaniem dookoła. Dlaczego w zasadzie zaprzestała podróżowania? Szwendania się bez celu po coraz to nowszych i bardziej oddalonych zakątkach? Ach, tak... Rodzina. Nie, żeby była jej ciężarem czy powodem do smutku, w żadnym razie! Była bowiem jej szczęściem. Dorosła, a to wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami, czego Miśka miała pełną świadomość.
Nie miała bladego pojęcia o tym, że nie jest sama. Szła jakby z zupełnie innej strony, nie dostrzegając zmagającego się ze śliską nawierzchnią smyka ani ducha, który mu towarzyszył. Pochłonięta była szponami, tak przecież majestatycznie wyciągającymi się ku niebu. Zastanawiala się wręcz, czy jakież nieuważne chmurki, zawieszone zbyt nisko, nie mogłyby zaczepić się o ich krańce. Ostatecznie tezę jednak odrzuciła jako niemożliwą, uśmiechając się pod noskiem do własnych myśli. Ogon wilczycy majtał się radośnie na boki, kiedy podeszła do jednej z formacji, pacnąwszy ją łapką. Twarda. Oszroniona czy tam gołoledzią pokryta, nie była nasza Ami ani biologiem, ani synoptykiem.
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Wilczek spojrzał na szarą postać która pojawiła się na choryzoncie. Zastrzygł uchem.
- Jasna cholera - Zaklą głośno i pacnął swoimi szanownymi czteroma literami w pokrywający większość terenu biały puch ( czyt. Śnieg ).
Harmou tyle się namęczył aby pobyć chwile sam a mimo to pchają się jakby był jakimś magnesem.
A co jeżeli nim jest? Uniusł prawą łapkę i powąchał ją. Była cała mokra a między poduszkami pochodziły drobinki lodu ale łapka pachniała całkiem normalnie. Pokręcił łebkiem. Spojrzał w kierunku przybyłej. Pasowała by do Louisa. Szkoda tylko, że jego opiekun jest martwy. A dlaczego tak jest ? Bo musiał pracować w najstraszniejszym miejscu na ziemi. W cyrku nieumarłych. Większość spektaklu polegała na tym, że uciekał przed tymi zielonymi kreaturami. Warknął wsciekły. Rozejrzał się po okolicy. Oprócz nieznajomej było nikogo innego. Na szczęście.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Ami miała wrażenie, że coś usłyszała. Zastrzygła więc radarami, podnosząc łebek, by rozejrzeć się pospiesznie po otoczeniu. A może to jedynie zawodzenie wiatru, rozbijającego się o Lodowe Szpony? Odeszła jednak na kilka kroków, oddalając się od owych formacji.
- Halo? - zawołała nieco niepewnie, bo i nie wiadomo, czy jakaś lawina po szponach nie zlezie. Owszem, wydawało jej się to mało prawdopodobnym o ile wręcz niedorzecznym, niemniej jak mawiają - ostrożności nigdy za wiele. Powoli, niespiesznie, ostrożnie wykonała kilka kroków, schodząc jakby pomiędzy szpony, idąc środkiem wyznaczonego przez nie korytarza. Rozglądała się na boki, czując, jak serce podchodzi jej do gardła. Miała nadzieję, że tylko jej się wydawało, jednakże dla spokoju ducha musiała to sprawdzić i upewnić się, iż w okolicy nie grasuje jakaś niebezpieczna bestia. W końcu była w zupełnie obcym sobie miejscu, nie miała tym samym pojęcia, czego mogłaby się tutaj spodziewać.
W końcu dostrzegła niewielką kulkę, ciemniejszą od śniegu czy lodu. Wilczek? Tutaj?
- Hej, mały! - zawołała niepewnie w jego stronę, powoli podchodząc do pazura, na którym jak się zdaje siedział wciąż szczeniak.
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Harmou świetnie się bawił. Co jakiś czas ponawiał próbę wejścia na lodowy szpon. Ale wszystko co piękne nie trwa wiecznie. Wilczek nastawił uszy. Czyżby nie był tu sam? Machnął ogonem. W pewnym momencie zauważył ciemną postać na horyzoncie. Westchnął.
- Nie jestem mały - Powiedział urażony wypinając dumnie pierś i strosząc futerko. Wpatrywał się w wilczycę mlecznymi oczkami.
- Nazywam się Harmou - Powiedział spokojnie patrząc z wyższością na szarą waderę. Nagle tuż obok malca pojawiła się pół-przezroczysta postać z wyraźnie odznczającymi sie czerwonymi oczami.
- Ja nazywam się Louis - Powiedział towarzysz malca. Nie materialny nastolatek patrzył nieufnie na wilczycę a drobinki lodu u jej łap zaczeły lekko drgać. Harmou chrząknął cicho. Louis kiwnął głową i lód ustał.

Krótko bo post z telefonu
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Uśmiechnęła się w stronę szczenięcia.
- Oczywiście, że nie jesteś mały! Wybacz, że tak powiedziałam. Teraz, kiedy znam już Twoje imię, z całą pewnością to się nie powtórzy - obiecała z całą stanowczością, pewnie oraz tonem sugerującym niemalże obietnicę, złożoną właśnie przed smykiem. Niematerialnym bytem póki co się nie przejmowała, bo w końcu stanowi on swego rodzaju "dodatek" do postaci Harmou. Nie powinien też wyrządzić jej krzywdy - przynajmniej tak wnioskuję po tym, iż w KP nie ma zastrzeżeń odnośnie 'mocy specjalnych' Louis'a. Niemniej jednak uwadze Ami nie uszło niebezpieczne drżenie lodu, niemniej jego popękanie mogłoby zakończyć się niezbyt pozytywnie nie tylko dla dorosłej, lecz i dla szczenięcia zapewne także. Wątpiła, by nastolatek chciał skrzywdzić swojego - jak wnioskowała Ami - kompana, przyjaciela, druha. Niemniej jednak odczuła ulgę, kiedy duszka zaprzestała tychże sztuczek, które mogłyby niezbyt daleko zaprowadzić Miśkę, jak i Harmou. Uśmiechnęła się łagodnie w stronę szczeniaka, potem zaś grymas podobny posyłając dojrzewającemu młodzieńcowi.
- Ja jestem Amiru. Miło mi Was poznać - rzekła, nisko skłoniwszy głową. - Harmou, nie chcę być niegrzeczna, ale rodzice wiedzą, że zapuszczasz się w tak nieprzyjazne miejsca? - zapytała. Nie była (lub przynajmniej być nie chciała) wścibską, bynajmniej! Najzwyczajniej w świecie obawiała się o los malca i z czystej troski wolałaby odholować go do domu, póki niedoszły alpinista nie połamie sobie tego czy owego.
Harmou
Młode

Harmou


Male Liczba postów : 80
Wiek : 24
Skąd : Okolice Lublina

     
Malec kiwnął energicznie łebkiem na znak, że ma nadzieję, że to się nie powtórzy. Machnął ogonem. Wilczyca wydawała się miła wręcz niegroźna. W razie czego posłurzy się Louisem. Ten bowiem ( jest wzmianka w histori Harmou) umie wywołać nic nie grążące puknięcie powietrza. Taki Mini mini wybuch. Zawsze daje pare cennych sekund na ucieczkę.
Gdy szanowna Amiru wspomniała o rodzicach duch jakby przestąpił z łapy na łapę. Sam malec spuścił łepek.
- Ja nie mam rodziców. Jestem sierotą. - Powiedział nienaturalnym spokojem. Harmou westchnął cicho. Nie był zły na waderę. Nie miała prawa wiedzieć. Łapką złapał martwe oko zawieszone na szyi.

Post z telefonu
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Wybacz, nie zauważyłam. Nadal nie widzę - ale to nieistotne .

Fala przykrych uczuć przemknęła przez ciało wadery niczym nieproszony żadnym słowem ni gestem gość. Nie jest dobrze. Sierota, mogła się domyślić, zamiast zadawać niewygodne, nieprzyjemne nawet dla wilków dorosłych, pytanie. Nie bardzo wiedziała, co powinna teraz zrobić, by nie podpaść nieufnemu wobec niej duchowi. Jako córka Upiora, dodatkowo posiadająca jako przybranego stryja Władcę Świata Zmarłych i Dusz, wiedziala doskonale, że z umarłymi lepiej nie pogrywać, by źle nie skończyć. Mimo wszystko jednak współczucie oraz wyrzuty sumienia stanowiły mieszankę silniejszą, niźli nawet strach i obawa, podeszła zatem do szczenięcia i delikatnie szturchnęła go nosem.
- Przepraszam, nie wiedziałam. Jesteś bardzo dzielny, Harmou. Teraz rozumiem, Louis jest Twoim opiekunem? - spytała, przenosząc wejrzenie jasnych oczu na tego niematerialnego, nieco starszego. Och, smutne, nie przyszło mu nawet dożyć dorosłości. Nigdy nie pozna, czym założenie rodziny, miłość, dotyk... Ami nie wiedziała w tym momencie, którego z młodych stworzeń bardziej jej żal. Uśmiechnęła się smutno. A jednak pomimo tego, iż wiecznie pod górkę i już na starcie niełatwo, nie poddali się. Godne podziwu!
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
Wokół niego pustka, nad nim szare niebo. W sumie to całkiem mu się tu podobało. Było zimno, przeraźliwie i przeszywająco zimno, a nieprzyjemne podmuchy wiatru co jakiś czas otulały jego ciało śniegiem - ale było tu spokojnie. Spokojnie i cicho. A cisza, ta niemal absolutna cisza, przerywana jedynie przez łagodne świszczenie wiatru i dźwięk śniegu pod jego łapami, przynosiła mu radość. Przynosiła mu pogodzenie się z własnym losem, przynosiła mu uczucie jedności ze śniegiem, z pustką dookoła, ze świszczący wiatrem i z szarym niebem.
Usiadł pod jedną z lodowych formacji, zamknął oczy i czekał. W sumie nie wiedział na co czekał.
Na śmierć? Nie był pewien. Zakażenie na jego prawej łapie wskazywało, że została mu ledwie garstka dni, tylko kilka nocy, a bycie tu - a bycie tu to piękny sposób by umrzeć.
A może oczekiwał pomocy? Magicznego uzdrowienia? Nie był na tyle naiwny, by w to wierzyć, a jednak część jego szeptała cicho o wszystkich rzeczach, które mógłby dokonać. Mówiła o władzy, mówiła o miłości, a im dłużej Asriel tych szeptów słuchał, tym bardziej cieszył się, że się tu znajduje. Czuł się wolny, bardziej wolny niż kiedykolwiek indziej, a to przyjemne uczucie.
Huey
Młode

Huey


Liczba postów : 21

     
Szczeniak powoli przesuwał się do przodu wśród puszystego dywanu śniegu. Mobilność była ograniczona, warunki trudne, lecz wola przetrwania większa niż wszystkie niedogodności. Młodzieniec dzielnie dreptał do przodu, z każdym krokiem zostawiając w grubej warstwie puchu odcisk łapki - ze względu na raczej chuderlawą budowę ciała, siła nacisku w miejscu kończyn czasami powodowała, że Huey "zatapiał się" w podłożu i intensywnie przebierał nogami by wyswobodzić się z pułapki białego całunu. Nie był pewien jak się tu znalazł, nie był też do końca pewien jak znaleźć się gdzie indziej; widoczność oscylowała w okolicy zera, głównie przez to jak mały był nasz bohater, któremu każda co wyższa zaspa śniegu uniemożliwiała zidentyfikowanie czegokolwiek za nią.
Było mu już zimno. Był zmęczony. Troszkę głodny, na pewno nie spragniony, przekopując się przez firn mimowolnie nałykał się go dość sporo. Jego wędrówka dobiegła końca wraz ze zidentyfikowaniem zapachu obcej osoby w pobliżu. Nie łatwo było stwierdzić gdzie położony jest nieznajomy. Huey zamarł bez ruchu, co spowodowało, że powoli osuwał się w dół warstwy lodoszreni - nie było to komfortowe, ale na pewno utrudniało potencjalnemu drapieżcy dostrzeżenie szczeniaka. "O ile ów drapieżca nie jest większy i wyższy". Na ruszanie się było za późno, cóż, pozostała tylko nadzieja na dobre intencje przybysza.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
I gdy Asriel siedział sobie tak w samotności, doceniając samotność prawie tak jak samotność doceniała jego - ktoś inny ją zakłócił. A przynajmniej tak informował go jego całkiem sprawny węch - oczy natomiast, dotychczas zamknięte, bezskutecznie skanowały otoczenie w poszukiwaniu przybysza. Hm, może mrożące zimno sprawiało, że zawodziły go zmysły? Może już umierał? Czy tak wygląda śmierć? Czy czuje się coś, czego nie ma, czy widzi się nieistniejące byty, czy słyszy się fikcyjne szepty? Temat ten fascynował go niezwykle, ale zanim zdążył się w niego w całości zagłębić dostrzegł, że mały kamień, na który patrzył się już od kilku minut, oddycha i najprawdopodobniej kamieniem nie jest.
- Hej, zgubiłeś się? - ozwał się do małego stworzonka, z góry zakładając, że istota tak malutka jest niegroźna, i bardziej niż stanowić zagrożenie, może widzieć zagrożenie w nim.
Huey
Młode

Huey


Liczba postów : 21

     
W móżdżku szczeniaka zapaliły się właśnie wszystkie czerwone diody, sygnalizujące potencjalne zagrożenie - jak się okazało, Huey miał rację i pośród puchu poza nim również znajdował się inny osobnik. Osobnik większy, pewnie silniejszy, groźniejszy, szybszy. Zaczął dyszeć ze strachu szybciej niż powinien, połykając przy tym sporo śniegu. Co gorsza niesprzyjająca pogoda nadal nie pozwalała mu na rozpoznanie położenia nieznajomego.
Całe szczęście, wypowiedziane przez niego słowa nieco ułatwiły to zadanie - Huey wygiął szyję do góry, niezdarnie przeczłapał się przez proporcjonalnie do niego dużą zaspę. Nie będąc pewien skąd dobiegł głos nieznanego odpowiedział tylko dosyć cicho - Tak, zgubiłem.
Przestraszony wilk został już zidentyfikowany, więc każde kolejne słowo wydobywające się z pyska jego rozmówcy powinno zaprowadzić go bezpośrednio w jego stronę. Lub, jeżeli będą to słowa wystarczająco groźnie brzmieć - w stronę przeciwną.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
- Nie musisz się mnie bać. Gdybym chciał Ci coś zrobić już byś nie żył. - wilk odezwał się pokrzepiająco, po czym odgarnął łapą nieco śniegu, by ułatwić Hueyowi przejście w jego stronę.
Towarzystwo młodego wilka wzbudziło w nim mieszane uczucia. Nie jest to ani zwiastun jego śmierci, ani ratunek - tylko mała puchata kulka, której w sumie było mu trochę szkoda. Maluch nie przeżyje na takim zimnie zbyt długo, a nic z tym nie robiąc tylko się do tego przyczyni. Nie, żeby jego kompas moralny był jakoś szczególnie rozwinięty, nie zamierzał raczej mu pomóc.
I zastanawiając się tak nad bezsensownością śmierci małego wilczka, doszedł do wniosku, że wiele się od niego nie różni.
Jest starszy, to jest pewne, ale równie zagubiony - nie tylko tu, w tej lodowej pustce, ale w życiu. Ciężka to była myśl do zniesienia.
- Średni sobie kierunek na przechadzkę wybrałeś. - rzekł, trochę do malucha, trochę do siebie.
Huey
Młode

Huey


Liczba postów : 21

     
Pierwsze zdanie wypowiedziane przez tutejszego nieco konfliktowało z dość przyjaznym i pomocnym gestem, którym było oswobodzenie młodego wilka ze śnieżnej pułapki. Huey nie był pewien co robił tutaj jego rozmówca, lecz znów, nie był też do końca pewien tego co robi tutaj on sam, a gdyby miał wybór to z pewnością nie brodziłby wśród białych zasp.
Huey miał mieszane uczucia co do tego jak wygląda nieznajomy. Z jednej strony, wszystko co było większe od niego było pewnie silniejsze i mając dłuższe łapy również i szybsze. Z drugiej strony, nie powinno się to liczyć jeżeli potencjalny adwersarz ma jedną kończynę mniej. Prawda? Jasne umaszczenie wilczura pomagało mu się wtopić w tło. A co jeśli ukrywał się przed czymś jeszcze większym i jeszcze groźniejszym? Cokolwiek takiego mogłoby to być, Huey dawał z siebie wszystko by się tym nie przejmować i skupić się na realnym zagrożeniu, które przybysza stawiało w równie niedogodnej sytuacji - niebezpiecznie niskiej temperaturze.
Hueś nie był pewien jak odpowiedzieć na wywód Asriela ani co ze sobą zrobić; faktem jest, spacer po lodowe bezkresnej pustyni firnu nie był najlepszym planem.
- Co stało Ci się w łapę? - nerwowo zapytał. Nie żeby był w stanie z tym pomóc, do pielęgniarza mu daleko, ale wszelkie informacje o potencjalnym zagrożeniu czyhającym w pobliżu są mile widziane.
Asriel
Dorosły

Asriel


Liczba postów : 72

     
//Ok, w sumie uznajmy, że Asriel jest już tu po swojej amputacji i łapkę ma zabandażowaną - ale bez protezy

Wilk rozejrzał się ponownie po tej jakże pięknej, lodowej pustce. Jego ślady już dawno zostały zatarte przez podmuchy wiatru, więc nie był nawet pewny jak się stąd wydostać. Nie był pewny czy w ogóle chce się stąd wydostać. Było tu cudownie, spokojnie i cicho. Jedyne, co oddzielało Asriela od pełnego połączenia się z naturą była ta mała, puszysta kulka futra, z którą w sumie nie wiedział co zrobić.
Nie miał za bardzo ochoty na zgrywanie bohatera, ale zostanie tu z Hueyem też nie wydawało mu się dobrym pomysłem.
- Za młody jesteś - odrzekł tylko na pytanie wilczka, jego oczy wciąż skierowane były na horyzont, jak gdyby tam szukał odpowiedzi na swoje pytania.
- Wiesz, że długo na tym mrozie nie przeżyjesz, co?
Sponsored content