:: Poza Grą :: Archiwum :: Smoki :: Stado Smoków :: Karty Zaakceptowane [SS]
Koza (v.1)
Koza (v.1) Czw Sie 06 2015, 20:30
Dorosły
Liczba postów : 31
Imię: Koza.
Rasa: Smok herbaciany.
Wiek: 25 lat.
Orientacja: Aseksualna.
Ranga: W niedalekiej przyszłości może uda jej się poprowadzić smoki jako przywódca, na razie będzie się cieszyć z tego, że jest dorosłym członkiem stada.
Historia:
- Koza. To takie zwierzę. Nieduże.
Tak powiedziała ze śmiechem matka jej ojcu, ofiarowując komórkę jajową ku dziełu stworzenia, podczas gdy on ofiarował na rzecz Kozy swoje plemniki. Matka i jej specyficzne poczucie humoru, i jej uwielbienie dla świata ludzi, który obserwowała z boku, z wielkim zainteresowaniem dla każdego aspektu życia śmiertelników. Wiele więcej jej nie dali – nie z niechęci, nie zostało im dość dużo czasu. Ledwie ją spłodzili, ledwie matka mogła przez chwilę ponosić jajo, ciesząc się nim, całe dnie myśląc i mówiąc tylko o tym, zaczęła pożerać ją choroba. Pochłonęła ich, dwa ostatnie smoki herbaciane żyjące w okolicy. Pochłonęła i nie narodzoną Kozę.
- Koza. To takie zwierzę. Nieduże.
Mag wspomniał słowa smoczycy, bardziej jednak zainteresował się jej wyglądem. Za życia była piękna, młoda, pełna sił; zaraza dopadła ją za wcześnie, zniszczyła tak młody żywot. Nie. Zreflektował się. Dwa życia. Po smoku został jedynie szkielet, nic więcej. Smoczycę pokrywały czarne plamy, jej boki wyglądały, jakby drapieżna bestia rozerwała je kłami, wyrywając mięso ogromnymi płatami. Spod pięknie ubarwionych łusek wyglądała plątanina organów. I coś zupełnie innego. Coś, od czego biło ciepło życia. Skorupka, choć zaatakowana przez chorobę, gnąc się pod palcami maga, gdy wydobywał jajo, ochroniła malutkie, nie do końca dojrzałe żyjątko ukryte w środku. A sztuka magiczna połączyła siły z naturą, ochraniając je do końca, aż w kilkanaście tygodni później łebek małego gada nie wyjrzał na świat. Od tego dnia był już zdany na siebie; jednak te dni poprzedziło życie bezcielesne, świadomość, którą Koza miała jeszcze przed narodzinami, dzięki wpływom czarów mogąc zerkać spod skorupki na świat i słuchać tego, co mówił do niej człowiek, zaś dzięki strzępkom wspomnień zaaplikowanym jej jako dziedzictwo po zmarłej matce, wchodząc w życie z pewnym przygotowaniem do życia. Wątła, mała i uparta. Taką urodziła się Koza, taką została.
- Koza. To takie zwierzę. Nieduże.
Tak zwykła się przedstawiać, podzielając humor matki i śmiejąc się, ba, śmiejąc się razem z nią, ze wspomnieniem o niej, o jej rozkosznie brzmiącym, słodkim jak dźwięk dzwoneczków. Tak przedstawiła się też przed pierwszym smokiem, jakiego w życiu – już pięcioletnim – spotkała. A ten patrzył zdziwiony, lecz nie zwiastowało to późniejszego odtrącenia jej, co najdziwniejsze, było zwiastunem przyjaźni, która trwała kilka lat, a w dodatku nie skończyła się tragedią. Przeciwnie, ciepłym pożegnaniem i obietnicą ponownego spotkania, kiedy Koza zdecydowała się odbić w stronę Krainy, a jej druh ruszył dalej.
Charakter:
Koza ma kilka dobrych cech, może niedużo, ale ma! Choć zgryźliwa, choć kąśliwa, choć z nawyku odpowiada na głupie pytania ostro, serce ma w gruncie rzeczy dobre, kochające, matczyne. Jej niespełniony instynkt macierzyński objawia się w stosunku do każdego towarzysza, z jakim przyjdzie jej spędzić trochę czasu, nawet niezależnie od jego wieku, doświadczenia, powagi, rangi. Najchętniej wzięłaby wszystko, co żywe, pod swoje skrzydła, a najlepiej jeszcze przytuliła do ogromnego serca. Posiada upór, siłę woli, poczucie sprawiedliwości, wszystko to w ogromnych ilościach. Przy tym nie znosi się przyznawać do błędów i gotowa jest się kłócić do momentu, w którym nie udowodni, że białe jest czarne, natomiast czarne białe. Efekt jest więc taki, iż powierzchowność ma nieco szorstką, a dopiero mając okazję pokazać prawdziwą siebie, pokaże, z jakiej gliny została ulepiona… czy może raczej z pluszu, miękkiego i rozkosznego jak na pluszowego, kochanego misia?
Ekwipunek:
50 kości.
Coś więcej:
Przeszłość nie odcisnęła się na niej żadnymi magicznymi zdolnościami, poza tym, że cudem żyje.
Atrybut:
Spryt.
Rasa: Smok herbaciany.
Wiek: 25 lat.
Orientacja: Aseksualna.
Ranga: W niedalekiej przyszłości może uda jej się poprowadzić smoki jako przywódca, na razie będzie się cieszyć z tego, że jest dorosłym członkiem stada.
Historia:
- Koza. To takie zwierzę. Nieduże.
Tak powiedziała ze śmiechem matka jej ojcu, ofiarowując komórkę jajową ku dziełu stworzenia, podczas gdy on ofiarował na rzecz Kozy swoje plemniki. Matka i jej specyficzne poczucie humoru, i jej uwielbienie dla świata ludzi, który obserwowała z boku, z wielkim zainteresowaniem dla każdego aspektu życia śmiertelników. Wiele więcej jej nie dali – nie z niechęci, nie zostało im dość dużo czasu. Ledwie ją spłodzili, ledwie matka mogła przez chwilę ponosić jajo, ciesząc się nim, całe dnie myśląc i mówiąc tylko o tym, zaczęła pożerać ją choroba. Pochłonęła ich, dwa ostatnie smoki herbaciane żyjące w okolicy. Pochłonęła i nie narodzoną Kozę.
- Koza. To takie zwierzę. Nieduże.
Mag wspomniał słowa smoczycy, bardziej jednak zainteresował się jej wyglądem. Za życia była piękna, młoda, pełna sił; zaraza dopadła ją za wcześnie, zniszczyła tak młody żywot. Nie. Zreflektował się. Dwa życia. Po smoku został jedynie szkielet, nic więcej. Smoczycę pokrywały czarne plamy, jej boki wyglądały, jakby drapieżna bestia rozerwała je kłami, wyrywając mięso ogromnymi płatami. Spod pięknie ubarwionych łusek wyglądała plątanina organów. I coś zupełnie innego. Coś, od czego biło ciepło życia. Skorupka, choć zaatakowana przez chorobę, gnąc się pod palcami maga, gdy wydobywał jajo, ochroniła malutkie, nie do końca dojrzałe żyjątko ukryte w środku. A sztuka magiczna połączyła siły z naturą, ochraniając je do końca, aż w kilkanaście tygodni później łebek małego gada nie wyjrzał na świat. Od tego dnia był już zdany na siebie; jednak te dni poprzedziło życie bezcielesne, świadomość, którą Koza miała jeszcze przed narodzinami, dzięki wpływom czarów mogąc zerkać spod skorupki na świat i słuchać tego, co mówił do niej człowiek, zaś dzięki strzępkom wspomnień zaaplikowanym jej jako dziedzictwo po zmarłej matce, wchodząc w życie z pewnym przygotowaniem do życia. Wątła, mała i uparta. Taką urodziła się Koza, taką została.
- Koza. To takie zwierzę. Nieduże.
Tak zwykła się przedstawiać, podzielając humor matki i śmiejąc się, ba, śmiejąc się razem z nią, ze wspomnieniem o niej, o jej rozkosznie brzmiącym, słodkim jak dźwięk dzwoneczków. Tak przedstawiła się też przed pierwszym smokiem, jakiego w życiu – już pięcioletnim – spotkała. A ten patrzył zdziwiony, lecz nie zwiastowało to późniejszego odtrącenia jej, co najdziwniejsze, było zwiastunem przyjaźni, która trwała kilka lat, a w dodatku nie skończyła się tragedią. Przeciwnie, ciepłym pożegnaniem i obietnicą ponownego spotkania, kiedy Koza zdecydowała się odbić w stronę Krainy, a jej druh ruszył dalej.
Charakter:
Koza ma kilka dobrych cech, może niedużo, ale ma! Choć zgryźliwa, choć kąśliwa, choć z nawyku odpowiada na głupie pytania ostro, serce ma w gruncie rzeczy dobre, kochające, matczyne. Jej niespełniony instynkt macierzyński objawia się w stosunku do każdego towarzysza, z jakim przyjdzie jej spędzić trochę czasu, nawet niezależnie od jego wieku, doświadczenia, powagi, rangi. Najchętniej wzięłaby wszystko, co żywe, pod swoje skrzydła, a najlepiej jeszcze przytuliła do ogromnego serca. Posiada upór, siłę woli, poczucie sprawiedliwości, wszystko to w ogromnych ilościach. Przy tym nie znosi się przyznawać do błędów i gotowa jest się kłócić do momentu, w którym nie udowodni, że białe jest czarne, natomiast czarne białe. Efekt jest więc taki, iż powierzchowność ma nieco szorstką, a dopiero mając okazję pokazać prawdziwą siebie, pokaże, z jakiej gliny została ulepiona… czy może raczej z pluszu, miękkiego i rozkosznego jak na pluszowego, kochanego misia?
Ekwipunek:
50 kości.
Coś więcej:
Przeszłość nie odcisnęła się na niej żadnymi magicznymi zdolnościami, poza tym, że cudem żyje.
Atrybut:
Spryt.
Re: Koza (v.1) Czw Sie 06 2015, 20:36
Młode
Liczba postów : 63
A K C E P T U J Ę
z najwyższą przyjemnością. Mee-eee-eee! : 3
- ALASTAIR, byłam pewna, że się przelogowałam.