Mały złodziejaszek Zuki!

Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Imię:
Imię jest jego jedynym, które nie może zostać skradzione. Nie bez powodu nazywa się Zukisaki, jednak woli, gdy mówi się do niego po prostu Zuki, co brzmi jak marka jednego ze samochodów, jakim jest Suzuki. Proszę, nie mylcie tego imiona ;__;. Dodatkowo przedstawia się nieznajomym jako: "Księżyc", rzadziej jako "Płaszcz Księżyca" lub "Księżycowy Płaszcz".

Rasa:
Trzymajta się mocno! Albowiem na przestworzach wędruje ziejący ogniem smok, który nie będzie miał skrupułów, by zjeść takiego wilka, jak Ty! Ma ogromny stos ostrych jak ogromne igły zębów oraz groźny wygląd, przez co mieszkańcy niektórych watah przed nim uciekały tam, gdzie pieprz rośnie! Nie no, jeżeli mamy być szczerzy co do rasy tego małego wilczka, jest on w stu procentach wilkiem, który ma ogromną wyobraźnię i na stówkę nie chciałby być przedstawicielem tej rasy, lecz innej, potężniejszej od tej, w której futrze został osadzony.

Wiek:
Z wyglądu może się zdawać, że ma co najmniej, uwaga, uwaga! Jeden rok! Cóż za mistrz! Czy aby na stówkę? Czy na pewno ma ten jeden roczek? Chcę powiedzieć, że nie ma tak mało wiosen, a to z powodu jego choroby, która uniemożliwia rośnięcie! Czyż to nie jest niesamowite? Będzie wiecznie młody, a to do jego charakteru idealnie pasuje! Skończył już około trzy lata, co jest nawet dobrym wynikiem!

Orientacja:
Postanowiłam, iż zapytam obecnego tutaj młodego, który chce sobie dorobić dowód o tę rzecz po to, aby lepiej go poznać. Nigdy go o to nie pytałam, zatem było to dosyć dziwne, a młody zaczął zastanawiać się, podpierając swoją kufę o stół, który stoi u mnie w kuchni. Na początku pojawiło się przerażenie na jego pysku, najwyraźniej nigdy nie myślał o czymś takim. Czy kiedykolwiek został zauroczony? "Ekhmmm... A co to jest? To jest to, czy mi się podobają kobiety, czy może też mężczyźni? Na ten czas nie zakochałem się w żadnej dziewczynie, jak i w chłopaku. Zatem co mam powiedzieć?". Powiedzmy po prostu, że na ten czas jego orientacja nie jest znana i zostanie ujawniona w fabule, na co oczywiście nie pozwolę (oczywiście żartuję :P), jako że jest moim pierwszym i chyba ostatnim synem na tym forum!

Ranga:
O dziwo obecny tutaj wilczek, który właśnie zabiera mi rzeczy z pokoju i chowa do swojej niebieskiej torby, jest jakiś mizerny, pomimo swojego wieku. Gdyby porównać go z postaciami, które osiągnęły podobny wiek, nadal wygląda na szczenię, co jest bardzo podejrzane. Jednak powiedział mi o tym, że zawsze był mniejszy od urodzenia, zatem chcę oznajmić, że jest Wiecznym Dzieciakiem, któremu w głowie tylko zabawa.

Historia:
Młodzieniec ten chętnie by opowiedział o swoim ekscytującym i pełnym wydarzeń życiu, jednak strasznie się boi i jąka, co go dyskwalifikuje z tej oto czynności. Postanowiłam, iż ja, dzielna pani tej postaci, postanowię opowiedzieć historię Księżyca za niego, zatem zapnijcie dokładnie pasy, ponieważ podróż, w którą Was zabiorę, nie jest co prawda pełna akcji i przeróżnych niebezpiecznych sytuacji, jednak chcę, żebyście doczytali jego historię do końca, dobrze?
Wiecie, że niemal każdy szczeniak rodzi się w otaczającej miłością go rodzinie bądź po prostu zostaje odrzucony na bok. Ale co, jeżeli inna rzecz zadecyduje o jego przyszłym losie? Tak oto pojawił się niespodziewanie, najsłabszy z miotu, czyli Makoto. Tak został nazwany przez rodziców oraz ich watahę, która miała na zadanie wybrać imię dla dziecka wedle jego charakteru. I rzeczywiście, pasowałoby to do niego, gdyby nie rozwijająca się w nim choroba. Najsłabszy z miotu nie miał prawa żyć, jednak dostał jedną szansę i rodzice czule się nim zaopiekowali, żeby miał jak najlepiej w życiu. Tak oto rósł i rósł, jednak po chwili jego wzrost fizyczny się zatrzymał. Wyglądem przypomina obecnie jednorocznego szczeniaka, dalej nie rośnie. Nie wiadomo dokładnie, dlaczego jest taki niski, jednak pamiętajcie, że ten oto dzieciak jest mały ciałem, ogromny duchem, niczym Bonaparte!
Ale co ja go będę porównywać do tego słynnego Francuza, skoro nim nie jest? Wiedzcie jednak, że obecny na sali nie lubi docinek na temat jego wielkości i często jest mylony z prawdziwym szczeniakiem, czego jeszcze bardziej jest zły. Tak, jak wspominałam – w młodym wilczku zaczęła rozwijać się choroba, która zwie się kleptomanią. O co w niej chodzi? Dlaczego o niej wspominam? Ponieważ ma większe znaczenie dla jego historii i zdarzeń z przeszłości. Wiedzcie, że ten młodzik nie jest zły, lecz to właśnie ta choroba przejmuje nad nim kontrolę i nie może się powstrzymać przed zabraniem paru rzeczy. Dzieje się to dosyć rzadko, ale może pojawić się przy nawiązywaniu nowych relacji z innymi wilkami. Właśnie to spowodowało, iż miał zostać ukarany za swoje czyny. Na początku kradł jakieś kije, a potem i tak miał wyrzuty sumienia ze swoich czynów, zatem zwykle odkładał je na swoje miejsce, ponieważ wiedział, iż należą one do kolegów. Potem jednak nasiliło się to i panująca w jego ciele adrenalina spowodowała, iż zaczął kraść jeszcze droższe i bardziej cenniejsze rzeczy, a w nocy został nakryty przez wartowników, którzy donieśli Alfy o zaistniałej sytuacji. Pomyślcie teraz sobie, że to nie jest zwyczajna wataha, lecz taka, w której wierzy się w dane bóstwo, zatem na początku zostało to uznane za jakiegoś ducha, który trzyma w swoich szponach Makoto, by kraść. Jednak pomimo przeprowadzonych rytuałów egzorcystycznych, które były dosyć dramatyczne, ponieważ opierały się głównie na krwi Szamanów i innych stworzeń, nic to nie dało. Złodziejaszek kradł i kradł, nie mogąc się powstrzymać od swoich haniebnych czynów. Tak oto zostało postawione jasno rodzicom smyka, iż chłopiec został opętany przez demona, który nie ma zamiaru wyjść z jego ciała i jedynym sposobem na jego zwalczenie jest zabicie dzieciaka. Jak na to zareagowali rodzice? Na początku płakali, ponieważ nie chcieli uwierzyć, że ich syn to jakiś potwór, który ma na zadanie jedynie kraść i czynić innym zło, potem jednak zgodzili się na ukamienowanie go lub spalenie na stosie, było im to wtedy zupełnie obojętne. Nie chcieli go bronić, ponieważ byli zaślepieni i uznawali, że Alfa stada ma rację. Jednak nikt nie wiedział, że obok jaskini stał właśnie Makoto, który był zły na rodziców. Prawda prawdą, nie wierzył w żadne bóstwo i sprawiał wrażenie normalnego i grzecznego szczeniaka, ale nie mógł znieść prawdy ze słów rodziców. Tak oto pobiegł przed siebie, taranując znajomych oraz opuścił tereny watahy, która zapewne będzie chciała go ścigać po tym wydarzeniu. Nie miał zamiaru żyć w kłamstwie, dlatego odciął się od wszystkich „przyjaciół”, jakich poznał oraz zapuścił się głębiej w las, czyli tam, gdzie inne wilki z dawnego stada nie dotarły. Tak oto zaczął żyć niczym prawdziwy, samotny wilk, jednak zbytnio o siebie nie dbał. Jadł to, co upolował, czasami jakieś znane jagody z krzaków, żeby zaspokoić swój głód. Jego futro powoli stawało się zżółkłe, a oczy straciły swój dawny blask, jakby tak samo stało się z nastawieniem do życia Makoto. Młodzieniec pokochał chodzenie w nocy, gdy światło księżyca zaczęło oświetlać jego dalszą drogę – wtedy właśnie zrozumiał, iż to ta planeta jest jego sprzymierzeńcem, która pokazuje tylko i wyłącznie prawdę. Tak oto na początku nazwał się Zuki, co w jego języku oznacza „księżyc”. Doskonale wiedział o tym, że nowa tożsamość to nie wszystko i musi powędrować jeszcze dalej, by nikt go nie znalazł.

Młody osobnik od czasu do czasu płakał, a jego oczy wokół źrenic stawały się czerwone pod wpływem wylanych łez, które były niczym wodospad. Szczeniak wiedział jednak, że nie może się poddać w tej chwili, zatem ruszał za każdym razem w dalszą wędrówkę, która objęła jego kilka lat. Wtedy czuł nadal chęć kradnięcia jakiś rzeczy, jednak nie miał aż tyle do wyboru, zatem po drodze zbierał kije, śpiąc następnie samotnie na zielonej trawie. Podczas objęcia kursu do nowych terenów, Księżyc trafił na jakąś dziwną, drewnianą chatkę, która praktycznie się sypała pod wpływem swojego wieku. Schody, które prowadziły do tego podejrzanego budynku, zdawały się zaraz pęknąć, lecz tak się nie stało, ponieważ samczyk był bardzo malutki i leciutki. Mogłoby się zdawać, że nie przetrwa w lesie, który jest pełny różnych niebezpiecznych drapieżników, jednak doskonale wiedział, jak wykorzystać swój niski wzrost. Tak oto otworzył metalowe drzwi, które tylko lekko zaskrzypiały, co lekko go przestraszyło, jednak postanowił, iż zrobi krok w stronę korytarza, który był w środku tego drewnianego domku. Wokół niego znajdowało się sporo drzwi, które tym razem nie były odlane z jakiegoś drogiego materiału, lecz z drewna, które zapewne było zjadane powolutku przez korniki. Tak oto na początku dotarł do sypialni, w którym znajdowało się ogromne łóżko, a pod nim sprężyny, które powodowały, iż sen na nim był o niebo lepszy niż na normalnym materacu. Młodzik wskoczył więc na poduszkę, żeby sprawdzić dokładniej, co to jest, jednak został odepchnięty do góry, co go dosyć zaintrygowało. Stary mebel działał niczym trampolina, co przyniosło sporo radości malcowi, a na jego kufie pierwszy raz od kilkunastu dni pojawił się pełny i szczery uśmiech. Po krótszej chwili zabawy Zuki dotarł do szaf, które otwierał za pomocą swojej zręcznej łapki, lecz wystarczyła iskra strachu, by schował się pod łóżko – ze szafy wyleciał nietoperz, który został obudzony nagle ze snu. Jego czerwone ślepia wpatrywały się w bohatera tej opowieści, jednak po chwili zdenerwowany ssak odleciał, pozostawiając zapewne pokój pusty, w którym nie było takich dalszych niespodzianek. Tak oto dotarł do tej komody, przeglądając różne rzeczy, które zapewne należały do ludzi. W tej kupie ubrań znalazł jakiś płaszcz, który posiadał intensywną, niebieskawą barwę, co zadowoliło smyka, który zaczął przymierzać fajny przedmiot. Tak oto znalazł dla siebie ubranie, które było przeznaczone raczej dla dziecka, lecz to mu nie zaszkodziło. Przy okazji znalazł dziwny, złamany sztylet z rękojeścią w kształcie smoka, zatem młody wziął go w swoją łapę, i jak się okazało, był to pierwszy sztylet, który posiadał na własność. Dodatkowo zabrał ze sobą skórzaną torbę, w której nie było nic, ponieważ uznał, iż przyda się ona mu na patyki i inne graty, które weźmie ze sobą.
Następnie dotarł do kuchni, w której wyczuł coś niezwykle słodkiego, co zapewne zaspokoiłoby jego kubki smakowe, zatem zaczął wchodzić na blat, aż dotarł do jasnobrązowej szafki, którą następnie otworzył – co w niej się znajdowało? Coś, co spadło na łebek naszemu bohaterowi! Zaintrygowany nieznanym przedmiotem młodzieniec zaczął go gryźć, wyczuwając coś, co było ohydne i niezjadliwe, ale potem miał ogromne niebo w gębie. W jego pysku znajdowała się prawdziwa tabliczka mlecznej czekolady, której jeszcze nigdy nie posmakował! Poczuł zadowolenie oraz chęć skonsumowania większej ilości tego smakołyku, zatem zaczął zjadać jej coraz więcej i więcej, otwierając każdą z ogromnym apetytem, jednak po krótszej chwili rozbolał go brzuch, co uniemożliwiło jego dalsze cieszenie się z dostarczonych cukrów. Tak oto wsadził resztę słodyczy do swojej skórzanej torby, a następnie wyruszył w dalszą podróż, pozostawiając chatkę całkowicie samą, jednak pozostawił tam z kilka sztuk tego czegoś, by inne zwierzęta, które zamieszkiwały odludnioną chatkę, mogły zasmakować tego boskiego jedzenia.

Kilka miesięcy po spotkaniu nieba w gębie, czyli czekolady, która powoli zaczęła mu szkodzić, lecz martwić się nie należało, ponieważ kończyły mu się zapasy pożywienia, mały dotarł do dziwnego miejsca, jakim był barek. Było w nim bardzo dużo wader, jak i basiorów, którzy byli prawdopodobnie ich małżonkami czy coś, był to klub dla tych, co lubią tańczyć, lecz przy tym główne zyski miał właściciel lokalu. A jako że naiwny i głupi, Zuki zaczął spożywać to, co mu dał barman, czyli napoju zakazanego dla dzieci, a ma on nazwę… piwo! Zapewne rodzice nie pozwoliliby mu na wypicie czegoś takiego, jednak tutaj ich nie było, nie miał dodatkowo żadnych znajomych, żeby mu pomogli. Jednak młody upewniał się, że jest na tyle dorosły, iż może trochę tego czegoś wypić. Tak oto został odurzony, a chytrzy i chciwi złodziejaszkowie, którzy wykorzystali sytuację, zabrali mu wszystkie przedmioty z torby, w tym tajemniczy sztylet. Nie mógł nic zrobić, ponieważ alkohol tak zadziałał na jego łeb w niewielkiej dawce, że poszedł spać, a następnie został wyrzucony przez inne wilki na próg drzwi, no dobra, może gdzieś dalej. Jedyne co mu pozostało do skórzana torba (która nie została zabrana, żeby po prostu młody myślał, że wszystko jest w porządku) oraz niebieski płaszcz z kapturem, który zaczął nosić, by się skryć przed całym złem. Tak oto nadał sobie na końcu imiona nazwę „saki”, co oznacza w jego języku „płaszcz”. Czyli teraz chodzi pod nazwą Płaszcz Księżyca lub Księżycowy Płaszcz. Nadal nie jest wiadome, która forma poprawnie została zapisana.

Jednak zawsze kradł i kradł, nie mógł przestać tego robić, co sprawiło u niego spore kłopoty. To przecież nie jego wina, iż nie może powstrzymać tego impulsu, by czegoś nie ukraść! Będę go dzielnie broniła, jednak wiem, że na nic się tutaj nie zdam. Pewnego dnia, który był jednym z piękniejszych, ponieważ niebo nie skrywało się za chmurami, młody dotarł do terenów innej watahy, która nie przyjęła go z otwartymi łapami, wręcz przeciwnie – chcieli go zabić, cóż za złe wilki! Tak oto zaczął uciekać tam, gdzie pieprz rośnie, przy okazji wypuszczając po drodze przedmioty, które ukradł, zakradając się tam, jednak grupa nie dawała za wygraną, zatem gonili go przez dłuższy okres czasu. Jednak zapomnieli, że zapada zmrok, a pierwsze gwiazdy na niebie zaczęły lśnić, zatem musieli się wycofać, ponieważ mizernej wielkości biały basior skrył się w swoim płaszczu, który pasował wręcz do panującej ciemności. Tak oto zaczął nazywać się „Księżycem” dla nieznajomych, ponieważ dobrze czuł się, gdy na jego futro lub płaszcz padały promienie tej białej planety, a to dawało mu dodatkowo przewagę przed wrogiem. Mały był w stanie schować się tam, gdzie inne wilki nie mogą, co pozwalało mu na lepsze ukrywanie się – ogromnym plusem jest to, że zaakceptował na ten czas siebie takiego, jakim jest. Chociaż nadal często Zukiego wnerwia to, iż śmią go nazywać karzełkiem. Obiecał on, iż zemści się na tych, co mają odwagę wytykać jego wzrost!

Tak oto dotarł do tej krainy, której jeszcze na własne oczy nie widział, mając zamiar się tutaj zadomowić, ponieważ słyszał o niej całkiem dobre rzeczy. Dodatkowo znalazł watahę, która ceniła sobie księżyc, zatem natychmiastowo zgłosił się tutaj po to, abym pomogła mu wypełnić te dokumenty.
Charakter:
Uważajcie, ponieważ jest to istny bałaganiarz! Nigdy nie dba o porządek w swojej torbie (a powinien?), dodatkowo tylko zabawy mu w głowie! Mówię Wam, żaden wilk nie będzie mógł z nim wytrzymać, ale na początku potrafi być troszeczkę ostrożny co do znajomości. Będzie pyskował do wszystkich dorosłych, którzy chcą poukładać jego życie po swojemu, nienawidzi narzucania na kogoś własnej woli i innych takich rzeczy. Ceni sobie niezależność od innych. Lubi bawić się i nie zna granic swojej lekkiej głupoty, chociaż czasami przychodzi do niego dziwne uczucie, które nakazuje mu coś złego zrobić. Bardzo złego. I chociaż tego nie chce, musi. Przez to stał się dosyć przebiegły w używaniu swoich łap.

Ekwipunek:
Niebieski płaszcz z białym zdobieniem oraz torba na skradzione rzeczy (na razie czysta, został okradziony podczas wędrówki, a zostało mu tylko 50 Kości, przez co jest bardzo, ale to bardzo zły).

Coś więcej:
Słyszeliście o różnych chorobach, co nie? Niestety, ale dotykają one nawet niewinne istoty, jakim jest Zuki. Myślicie, że skąd on ma ten tajemniczy, chociaż jaskrawy i ładny płaszcz, który jest raczej dla dziewczyny, a nie dla chłopca? To jest bardzo proste, albowiem zabrał najzwyczajniej na świecie. Wędrując po jego najważniejszym wydarzeniu w życiu, został zmuszony do zadbania samemu o siebie. Tak oto dotarł do chatki, w której znalazł te ludzkie ubrania. Już od początku czuł ogromną chęć kradnięcia innym przedmiotów, jednak potem czuł ogromne wyrzuty sumienia. Tak oto jest kleptomanem, który często kradnie, niezależnie od tego, czy chce rzeczywiście, czy może też nie chce.

A co najważniejsze - z daleka wygląda jak mała waderka, z głosem jest podobnie! Bardzo wstydzi się mówić do innych osób, a to właśnie z tego powodu.

Jeżeli zauważycie, że Księżyc konsumuje czekoladę lub inną słodkość, nie zabierajcie mu tego pod żadnym pozorem, bo się wkurzy! I nie myślcie, że się z Wami podzieli!

Nie dawajcie mu alkoholu, to jest dla niego wręcz trucizna. I chociaż jest nawet dobry pod względem smaku, malca łatwo można upić, co nie jest zbyt dobre, jeżeli chodzi o łatwość jego odurzenia.

Atrybut:
Przez to, iż jest kleptomanem, jest zręczny oraz potrafi łatwo ukraść komuś rzecz.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Przyznam szczerze, że karta wspaniale rozpisana, słownictwo z górnej półki. Czytałam z największą przyjemnością, naprawdę. Mały kleptoman to coś, czego zdecydowanie brakuje nam na forum. Mam nadzieję, że wprowadzisz tu trochę zamętu, złotko!


A K C E P T U J Ę !