Polana Spadającej Gwiazdy

Jessi
Młode

Jessi


Female Liczba postów : 102

     
Młoda wederka oczywiście też pochwaliła się swoją cudowną kulą od mikołaja wyciągają ją z torby i co nieco o niej mówiąc. No i wtedy, wtedy zaczęła ona emitować dziwne światełka, kolorowe światełka. Wgapiła się w nią przechylając główkę. Ale to super wyglądało! Tak śliiiicznie! Nagle nastąpiła dziwna fala światła i młoda aż zamknęła oczka. Oczywiście nie na długo bo już po chwili jedno zostało otworzone z ciekawości a po nim i drugie. Widząc małego lemurka zakapowała co się stało i natychmiast podbiegła do niego z piskiem ( coś w typie; Łiii !! ) Przecież to to o co prosiła Mikołaja! Mogę sama podać wygląd, da? Więc tak... Wyglądający podobnie do morta maluch z wielkimi brązowymi oczętami posiadał biszkoptowego koloru futerko i tak naprawdę jedyne co odróżniało go od tego " bajkowego " to ślepia oraz.. Uszka! Ten bowiem narządy słuchu zakończone miał czarnym kolorkiem. Jessi tknęła go czule mordką by następnie delikatnie wziąć go za fałdki skóry na karku. Położyła się i postawiła między swymi łapkami młodą małpkę. Była strasznie zachwycona i nawet nie zwróciła uwagi na innych dookoła. No co? Dostała wymarzony prezent więc zajęła się na razie właśnie nim!
- Nazwę Cię... - zaczęła przyglądając mu się z wieelkim uśmiechem - Biszkopcik!
Może nie tak bardzo kreatywnie ale czego spodziewać się po małej Jessi? Ważne, że jej się podoba!
- Masz na imię biszkopcik! - zwróciła się do niego po czym liznęła go po łebku.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vince oniemiał. Zmrużył oczy, zasłaniając je łapką. Działy się jakieś niesamowite rzeczy! Czyżby to właśnie była świąteczna magia Mikołaja? Jego jajo zmieniło się w...
- Koteeek! - zawołał z zachwytem.
Nie oczekujmy, że malec rozpozna lwa. Nawet nigdy o lwie nie słyszał. Dla niego był to po prostu wyjątkowo duży kociak.
Do kociaka się więc przytulił. Zaczął go drapać za uszami, wywołując jeszcze głośniejsze mruczenie. Od takiego mruczenia aż czuć było wibrowanie pod żebrami.
- Nazwę cię... Okruszek! - zawołał, uśmiechając się szeroko.
Nie ma to jak imię "Okruszek" dla ogromnego lwa, prawda? Lwisko było standardowe - złocista sierść, równie złota grzywa, miodowe oczy i nieduża, biała łatka na czole, coś jak u konia.
- Okruszek nam pomoże szukać pizzy! - oznajmił z radością.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
A Tsu z lekka się oddalił, gdyż nie wiedział, co takie ogromne lwisko może zrobić. Poza tym, chciało mu się śmiać na temat imion, jednak tylko przytaknął, kłamiąc w żywe oczy, lecz pewnie nie zostało to zauważone przez towarzyszów. No bo przecież dzieci jest łatwo okłamywać, co nie? Tak samo, jak Tsu można jeszcze łatwiej okłamać. Chociaż... nie. On jest zwykle podejrzliwy i nie da się wmówić w jakieś nieistniejące informacje. Skrywająca się twarz w płaszczu nie może być aż tak ufna, po prostu instynkt złodzieja czasami mu mówił, że coś nie pasuje. Potrafił on normalnie strzelać tak, jak kośćmi, byleby ostrzec szczeniaka, że coś złego ma się przydarzyć. Nie, to nie jest wróżbita Maciej, po prostu każdy z nas ma swój "instynkt". Na początku mówicie, iż coś złego się wydarzy, a potem wielkie bum! Coś niespodziewanego i nieszczęśliwego się wydarzyło!
- Fajne imiona - oczywiście ukrywał swój wewnętrzny śmiech. Biszkopcik i Okruszek? Ach, jak był dzieciakiem, też takie imiona nadawał swoim zwierzątkom! Np. konikowi polnemu, który niestety zdechł, gdyż ten niechcący zalał go wodą, jak również i pająkowi, którego karmił złapanymi muchami. Fajnie było patrzeć, jak pajęczak zajada się tymi owadami, a przy okazji go chronił przed dziewczynami! Wystarczyło każdej z nich pokazać czarne, z ośmioma czerwonymi oczami zwierzątko, by ta uciekła tam, gdzie pieprz rośnie. No i był ogromną fascynacją u kolegów, chociaż... czy on ich miał? - Yup.
Oczywiście on, jakby miał wybrać imię dla lemurka, nazwałby go po prostu... Mort! Nie, niezbyt oryginalnie, no i z tej bajki. To jak? Kilka godzin później nadal by nie wiedział, jakie imię mu nadać. Za to dla lwa miał bardzo proste, czyli Brave! A Brave oznacza tyle, co odważny! A lwy są odważne, co nie?
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Przepraszam Jessi. Nie krzycz, że się wpycham w kolejkę :c

Lwisko wywaliło się do góry kołami, mrucząc głośno. Szczeniak energicznie drapał swojego podopiecznego po brzuszku.
- Aleś ty wielki Okruszku - stwierdził z zachwytem, wtulając się w ciepłe złote futro.
Tego się po Mikołaju nie spodziewał! Teraz, z pomocą "kotka" bez trudu odnajdą i kosmitów, i pizzę! To bez wątpienia najlepsze święta, jakie szczeniak miał w życiu. Vince jest z jesieni, to były jego pierwsze święta. Ale i tak najlepsze!
- To co, ruszamy po pizzę? - zapytał, patrząc z wyczekiwaniem na braciszka. Ani na chwilę nie przestawał drapać swojego pupila.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Przepraszam, że się wpycham, ale nieobecność użytkowniczki mnie do tego zmusza :c.

Tsuki cały czas spoglądał na to, jak jego przybrany braciszek bawi się z tym ogromnym lwiskiem o małym imieniu. Okruszek... Trochę śmieszyła go dziecięca naiwność kolegi, lecz ten postanowił to zaakceptować. Dlaczego miałby się śmiać z tego? Przecież młody jest dzieckiem, trzeba troszeczkę wyrozumiałości! Chociaż troszeczkę... Dlatego po tym, jak jego prawie prawdziwy najprawdziwszy klon, odezwał się do wilczka w kapturku, młody lekko uśmiechnął się, a następnie kiwnął głową. Teraz mam coś, co może nam się przydać - można robić takie wyprawy, iż obydwoje użytkowników odkrywa tereny i polega to na zasadzie, że każdy coś innego wymyśla, lecz i tak związanego z tematyką. Zatem... idziesz na ten układ? Jessi nie ma, nic na to nie poradzimy, lecz uważam, że fabułę można ciągnąć dalej.
- Yup - odezwał się wilczek swoim lekko aroganckim głosem, ruszając w stronę źródła dziwnego, nieznanego mu dotąd zapachu. Ciekawość tak wypełniła jego malutkie ciało, iż ogon normalnie machał niczym najprawdziwszy wiatrak podłączony do stałego źródła prądu! Przy okazji spełnił dodatkową, dosyć dziwną funkcję, bo przecież dym okrywał tą przedziwną polanę, uniemożliwiając widzenie. Jak to mówią, dwie pieczenie na jednym ogniu! Ale... przecież jest jedna przydatna funkcja. Lecz sądzę, że gdyby stworzyć z niego wiatraki na prąd, uzyskałby go bardzo dużo! - Uważaj, nie wiadomo, co może na nas tutaj czekać... Być może i nie wrócimy w całości, lecz w kawałkach... - zaczął go straszyć, wykorzystując zapewne naiwność małego, białego szczeniaka. Śmieszyło go to po części, iż może się poznęcać nad innymi, wykorzystując to, że jest mały niczym oni. No i lubił wyglądać na bardzoo złego i strasznegoo basiorka!
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vince wybałuszył oczka, zamierając w bezruchu.
- W kawałkach? - zapytał, głośno przełykając ślinę, jak na Disneyowskich kreskówkach.
Wcale nie chciał wrócić w kawałkach. Stanowczo był przywiązany do wszystkich części ciała, nie chciał się z żadną żegnać!
Ale, ale! To nie czas na strach. Rycerze się nie boją! Mimo, że zaczęły pod nim lekko drżeć łapki, wypiął pierś do przodu.
- Ale za to wrócimy z pizzą...? - rzekł niepewnie, zerkając na braciszka.
Miejmy nadzieję, że jednak nic mu się nie stanie. Jak będzie się uczył na wojownika, jak straci łapkę? Albo, co gorsza, łepek? Bez łepka przecież nie można gryźć!
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Zastój, straszliwy zastój. A mi się chce pisać! Pół nocy czytania starych fabuł zadziałało motywująco. Czas więc ruszyć Vincenta gdzieś, gdzie pozna nowe wilki. Wybaczcie proszę.

Im dłużej wilczuś myślał o traceniu części ciała, tym bardziej drżały pod nim łapki. Chyba jednak nie chciał nic tracić... Ani, tym bardziej, nie chciał tam iść.
- Eee... Właśnie mi się przypomniało, że muszę coś załatwić. - powiedział - Pójdziemy po pizzę innym razem. Pa!
I dał nogę. Zwiewał tak szybko, że się za nim kurzyło. Ale to przecież nie tchórzostwo, skądże znowu!

zt
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Tsuki patrzył na to, co wyczyniał jego brat - przecież to było nie do przyjęcia! Oni tak blisko, a ten ucieka, nie wiadomo z jakiego powodu. Pierwsze pomyślał nasz Wieczny Dzieciak, że Vincent się boi, jednak tego nie było po nim szczególnie widać... Chociaż, jego łapy się trzęsły, jakby zostały zrobione z galarety. Właśnie, mam ochotę na żelki! Może naprawdę młody wilk miał coś ważnego do roboty, że musiał stąd iść? Złodziej machnął lekko ogonem, akceptując jego decyzję. On kiedyś też tak zwiewał. No cóż. Nie czuł się na niego obrażony czy coś, jednak i tak było mu szkoda, iż jego przyjaciel, no ba, nawet brat, go zostawił samego.O ile tutaj nie ma Jessi.
Tak oto ruszył przed siebie, pozostawiając kosmiczną pizzę. A szkoda, zjadłby ją! Taką z ciągnącym się serem mozzarella, pieczarkami, kurczakiem i innymi pysznościami! Jednak dzisiaj nie. Może później trafi się okazja. Zatem skrył swój pyszczek w kapturku i wręcz pobiegł.
z.t
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Wbiegła zdenerwowana na polanę, zrobiła zaledwie dwa susy, po czym potknęła się o swoją łapę – Rozumiecie?! O swoją własną łapę, znowu! – i padła jak długa na ziemię. Mimo, że normalnie uznałaby to za ogromnego pecha, jaki to na co dzień ją spotyka, to dziś wyjątkowo ten jeden niefortunny wypadek uratował jej życie. Zapytacie pewnie teraz dlaczego, albo i nic nie powiecie, bo raczej was to nie obchodzi, ale userka i tak to napisze. Uratował ją, ponieważ upadając wpadła w kępę wysokiej trawy i rój wściekłych szerszeni nie zauważając jej, przeleciał tuż nad jej głową. Nie spostrzegły jej! Uratowana! Choć raz w życiu miała szczęście. Przeleżała tak przez dłuższą chwilę, po czym powoli wysunęła pyszczek z zarośli. Owady najwyraźniej gdzieś odleciały. Uznając, że jest już bezpieczna odetchnęła i ostrożnie wyszła z kryjówki. Zrobiła parę kroków i rozłożyła na chwilę skrzydła tylko po to, by je zaraz znowu złożyć, zrobiła to tylko po to, by jakoś je rozruszać. W sumie od jakiegoś czasu w ogóle ich nie używała i jak to się dla niej skończyło? Opuściła krainę w sumie tylko na jakiś czas, by po prostu się trochę powłóczyć, po innych terenach, a teraz przez kolejny, zwykły zbieg okoliczności znów się tu znalazła.  To chyba przeznaczenie. Kto by pomyślał, że próbując tylko przelecieć mały kawałek terenu wleci prosto w stare drzewo, w którym było ogromne gniazdo szerszeni? Serio? To naprawdę mogło się zdarzyć tylko jej…
Zdjęła chustę z oka i obwiązała sobie nią szyję i przykryła pierś. Rozejrzała się uważnie swoim jedynym zdrowym okiem i zaczęła chodzić z nosem przy ziemi. Nie znała akurat tych terenów zbyt dobrze, ale z prawie wszystkich stron wyczuwała wiele woni – smoczych, gryfich, ale przede wszystkim wilczych.  To było oczywiste, że znów jest w krainie i sumie była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Tyle już tu przeżyła, że chyba na zawsze związała się z tym miejscem. Kiedy odbywała te swoje wycieczki wcale się nie nudziła, ale zdecydowanie czuła się trochę samotna. Stęskniła się za paroma osobami, a w sumie za wieloma… Westchnęła i przestała węszyć. Było już późno, niebo pokryły najpiękniejsze kombinacje kolorów jakie kiedykolwiek ktoś mógł zobaczyć. Ciemny granat przechodzący w czerń, delikatne błękity wokół malutkich dla oka, białych gwiazd. Piękny widok. Gdzieś w oddali na horyzoncie zobaczyła już tylko drobne, ledwo widoczne  ślady zachodu słońca.
Większość roślin nagle zaczęło emanować dziwną poświatę i cała polana rozświetliła się w setkach odcieniach błękitu i turkusów. Patrzyła zachwycona na to niezwykłe zjawisko, w tej krainie już nic nie jest w stanie jej zdziwić. Walczyła z jakąś mroczną boginią, słyszała o jakimś Świętym Mikołaju, była nad czekoladowym jeziorem, przeżyła deszcz krwi, przybyła tu, gdy słońce całkowicie znikło, a po ziemi chodziły najbardziej przerażające istoty, które prawie ją i jej przyjaciela zabiły, a więc kolejna magiczna rzecz już nie jest w stanie jej zaskoczyć. Położyła się pod małym, rozświetlonym drzewkiem i zamknęła oczy wsłuchując się w najprzeróżniejsze dźwięki krainy, od śpiewów nocnych ptaków, po koncerty świerszczy i czyjeś śmiechy w oddali. Naprawdę była bardzo szczęśliwa, że znowu tu się znalazła. A może powinna podziękować sobie pomysłowości, by spróbować polatać, a także tym krwiożerczym owadom? E tam… Może kiedy indziej.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ta co wiele nie napisała, bardzooo śmieszne

Tak więc zaskoczę moim ogromnym brakiem weny od lat, hoho.
Basior kompletnie miał wywalone na to co się tutaj dzieje. To nie jego klimaty, a poza tym musiał nadrobić trochę formy. Także jedyne co można o nim powiedzieć to tyle, że przebiegł przez ten teren szybko. Mało osób byłoby w stanie za nim nadążyć, w końcu nie bez powodu miał tą swoją "zwinność" czy jak to się już tam zwało. Czas leciał a i on zapomniał w czym tak naprawdę jest dobry, poza robieniem z siebie tępaka. Welp, bywa.
W końcu jednak się zatrzymał. Wyczuł jakiegoś wilka. Albo wilczycę, w sumie w tym wypadku nie był pewien, bo to był ino przelot smrodu. Tak, smrodu. Kejn był chory, ostatnio jedyne co był w stanie wyczuć to stęchliznę. Wszystko tak wyczuwał, nic nie zdechło po drodze.
Nie chciał nikogo widzieć w tej chwili, wolał sobie pobyć trochę samemu, albo zwyczajnie musiał tak. Przemyślenia, przemyśleniami ale jemu akurat wypadałoby żeby w końcu wziął się w garść. Ah, te tereny jednak przykuły na chwilę jego uwagę. Niemniej, było to tylko początkiem czegoś gorszego. Nie mógł się skupić, miał uczucie jakby za nim coś stało, potem przed nim. Nie była to paranoja, o to się martwić nie trzeba. Zwyczajnie za mało spał i wszędzie widział już Cienie. A może to jednak stary znajomy się na niego zapuścił? Cholera tam wie.
Po chwili zrezygnował z zostawania tutaj i biegł dalej, jakby nigdy nic nie widział. Jakby coś go goniło. Hm. W sumie jeśli się teraz pośpieszy to może nawet i na herbatkę zdąży w Anglii. No minie parę miesięcy zanim tam dotrze, ale zawsze warto!
Także biegł i biegł, nie zwracał na nic uwagi. Tyle. Czasem trzeba niektórym utrudniać fabułę, hehe.
Sponsored content