Test na Betę - Berenika

Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Nieduza, lekko pagorkowata polanka otoczona gestym lasem. Zjawisko dosc typowe w Wiecznej Nocy, choc bardziej moglo sie to tyczyc gestosci drzew niz ilosci polanek - z tymi juz bywalo roznie. Zdarzaly sie tu jednak takie lyse placki.

Co tu duzo mowic? Na polance wylądowała jasna sylwetka, ktora nalezala do nikogo innego jak Bereniki, ktora zjawila sie tu, aby zdawac na stanowisko Bety. Po raz kolejny. Tym razem jednak bylo w pewien sposob inaczej. Jej oczy zdradzaly zacietosc. Zamierzala zostac Beta, pozniej Alfa, i juz nigdy nie opuszczac swojej watahy pod tak waznym stanowiskiem. Po przezyciu z Thing'iem miala lekkie problemy z sama soba, ake jak to mowia - co cie nie zabije, to cie wzmocni. Przezyla wiele koszmarnych nocy poza Kraina, nim wreszcie sie ogarnela i postanowila stac sie silniejsza. Duzo, duzo silniejsza. Wczesniej myslala, ze byla silna psychicznie, ale tamte wydarzenia pokazaly jej, jak bardzo sie mylila. I wtedy zaczela pracowac nad soba, by stac sie tym, kto wlasnie tu byl - silna, opanowana wadera o wrecz stalowych nerwach, ale potrafiaca byc twarda i nieugieta. Wciaz wiele jej brakowało do tego co chciala osiagnac, ale miala duzo czasu. Wyprawa, ktora sprowadzila ja do wieku szesciu lat, pomogla jej nieco sie ustabilizowac. Teraz na pewno nie porzuci od tak swego stanowiska, jesli dostanie szanse. Wstyd jej wciąż bylo za swe przeszłe zachowanie.
Postsnowila jednak, ze nie pozwoli zadnym zlym emocjom niepokoic jej podczas testu. Usiadla, czekajac cierpliwie na egzaminatora.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Tak oto na to miejsce przywędrowała tajemnicza istota odziana w dziwny płaszcz, czarny/brązowy (oczywiście na czas testu) z domieszką koloru białego niczym śnieg, który jeszcze okrywa Krainę i otula ją do snu. Jednak warto dodać, iż z upływem czasu zaczęło się wszystko budzić do życia, zatem ten stan nie potrwa zbyt długo. Podróżnik ten miał długi, drewniany kij, który był niezwykle wytrzymały, a na głowie widniał kaptury, który zasłaniał twarz prawie tak, iż nie było widać jej posiadacza. Kto wie, być może prawdziwa postać kryjąca się za tym miękkim materiałem chciała się po części ukryć? Albo to po prostu wymysł użytkowniczki.
Podczas podróży postać na dwóch łapach spojrzała jeszcze raz na kartkę, gdzie zostało wyryte drukiem imię osoby oraz jej pochodzenie - Wataha Nocy. Kogo tak w szczególności spotkała w Nocy? Chyba tylko Keina, z którym ma teraz lokal. Jej dłoń po chwili ukryła zlecenie w jednej z kieszeni, a ogon zamachał radośnie. Laska z każdym krokiem przesuwała się do przodu i robiła typowe "tup". Zastanawiało ją to, jak istotka odpowie na jej pytanie, w szczególności skomplikowane na tyle, iż dosyć trudne do odpowiedzenia. Jednak musiała myśleć jak jeden z osobników, któremu miała zadać parę pytań.
- Witaj, Berenika - przywitała się z duszyczką wyjątkowo oficjalnie. - Widzę, że to ja jestem twoim egzaminatorem - dodała po chwili swoim dosyć radosnym głosem, chociaż starała się zachować swoją powagę. Wyciągnęła jeszcze raz kartkę, patrząc na to, jak ją opisano - tęczówki innego koloru (co bardzo rzadko się zdarzało, aż panda chętnie by popatrzyła na to z bliska), chusta, jakaś broń... No cóż, musiała wiedzieć, z kim ma do czynienia, ponieważ nie wiadomo nic w życiu. Ongaku Jiyuu, zjedz Snickersa. - O ile pochodzimy z innych watah, mam zadać ci parę pytań. Mam nadzieję, że nasza rozmowa będzie przyjemną. Ekhm...
Skrzypaczka nie zdołała przygotować karty pytań, lecz wiedziała, jak one mają mniej-więcej brzmieć. Zatem kilka sekund jej zajęło nad wymyśleniem jednego zdania z pytajnikiem na końcu. Aż powstało ich kilka.
- Więc... Dlaczego chciałabyś zostać Betą? Jak myślisz, nadajesz się na Betę? Jakie cechy pomogą Ci w dowództwu stadem, a jakie pójdą na twą niekorzyść? - zapytała Jiyuu, mając na swoich plecach etui od skrzypiec, na szczęście schowane pod płaszczem. - Nie musisz odpowiadać szybko, tak na marginesie.
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Gdy tylko Berenika zauwazyla idaca postac, natychmiast skupiła na niej wieksza czesc swej uwagi. Nie okazywala jednak zbytniego napiecia. Mogl to byc egzaminator. Chociaz? Istota szla na dwoch lapach. Czyzby czlowiek? Nie, niemozliwe... Przeciez zaden czlowiek nie moglby dostac sie na terytorium Nocy! A moze? Moze po prostu o niczym takim nie slyszala. Postanowila zachowac ostroznosc, ale okazalo sie, ze niepotrzebnie, gdyz istota ta faktycznie okazala sie byc egzaminatorem, i calkiem, hm, wesola osobka. I choc oczy skrzydlatej zdawaly sie pozostac tak samo pewne jak wczesniej, to jej twarz sie nieco rozjasnila.

- Witaj. - powiedziala krotko, oficjalnym tonem. - Rozumiem. - odpowiedziala na wspomnienie o tym, ze egzaminatorka pochodziła z innej watahy. Jak dla niej to bylo w porzadku.

Z uwaga wysluchala pytan Jiyuu i wpierw je dobrze przemyslala - przede wszystkim chciala udzielic sensownych odpowiedzi. Da z siebie wszystko! Dookola braklo wladz, a skoro dotad nikt nie objal stanowiska Bety, postanowila przeciez wziac sprawy we wlasne lapy!

- Moim powodem jest fakt, że dowodziłam już tej watasze. Opuściłam stanowisko, gdy po pewnych wydarzeniach miałam, hm, pewne problemy ze sobą i wybrałam się poza Krainę. Z myślą, że w tym czasie mógłby pojawić się ktoś, kto chciałby rozpocząć karierę w moje miejsce. Wstyd mi teraz za moje zachowanie, szczególnie w tym momencie, kiedy widzę, że we wszystkich watahach brakuje władz. Chcę znów wkroczyć na opuszczoną przez siebie ścieżkę, i tym razem nie zbaczać z niej. Myślę, że się nadaję do tej roli, gdyż i wcześniej całkiem dobrze sobie radziłam, choć nie miałam okazji bardziej się wykazać. Cechy, które pomogą mi w dowodzeniu watahą to na pewno cierpliwość i wyrozumiałość, a także stalowe nerwy. Potrafię również, jeśli potrzeba, zachować całkowitą powagę. Umiem myśleć strategicznie - miałam okazję się w tym wykazać, gdy zdawałam kiedyś na Dowódcę Wojowników. Staram się też załatwiać sprawy pokojowo, choć biorę pod uwagę jak najwięcej możliwych opcji. Jestem również otwarta na inne istoty i potrafię słuchać, ale także mówić. Poza tym, żyję już bardzo długo, a do watahy dołączyłam w wieku dwóch lat. Bardzo się z nią związałam. To, co przemawia na moją niekorzyść, to może być mój upór, gdy wydaje mi się, że ktoś nie ma racji. Potrafię wtedy naprawdę długo komuś wykładać dlaczego się myli, chociaż gdy to ja się mylę - jestem w stanie zrozumieć mój błąd. Bywam też przesadnie gadatliwa, co może być dla innych uciążliwe, a także zbyt wesoła i optymistycznie nastawiona. Samo w sobie nie jest to źle, ale przez to mogę nie zwrócić uwagi a czyiś problem, gdyż wyda mi się naprawdę dobry - podczas gdy dla tego kogoś może to się okazać katastrofą. No i bywają sytuacje, kiedy trzeba kogoś ukarać. Szczególnie, gdy przewinienie jest na tyle duże, że takowego osobnika trzeba wygnać lub skazać na śmierć. Na pewno ciężko byłoby mi podjąć taką decyzję. Staram się jednak nad sobą pracować, aby stać się jak najlepszą Betą, a później nawet Alfą. Dlatego też uważam, że warto dać mi szansę. - odpowiedziala. Jej glos byl pelen energii i zycia, ale wciaz brzmial oficjalnie. Nie mowila jednostajnie, jakby byla wyprana z wszelakich emocji - zwyczajnie nie potrafila.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku usiadła tak, iż na jednym z kamieni, o mało co nie machając swoimi nóżkami do przodu i do tyłu. Ach, jaka ona dziecinna! Zaraz pewnie zdejmie swój płaszcz, gdyż jej będzie za gorąco - na szczęście nie. No i jej ogon trudno było opanować, gdyż ten, jako istota nierozumna, posiadał mózg oraz własne serce. Mózg mówił, żeby przestał, aż po chwili przekonał się do serca i po prostu zgodził się z tym, co ma robić. Jiyuu z lekkiego skrępowania dała swoją czarno/brązową kitę pod tyłek, czując to, jak ją oblewa zimny pot. Chyba bardziej się stresowała od obecnej tutaj wadery z Watahy Nocy! Aż po chwili jej serce znacznie się uspokoiło, wsłuchując się w historię obecnej tutaj oto Bereniki, której prawie nie znała, chyba tylko z opisu.
- Czyli masz doświadczenie do takiej roli w watasze - mruknęła spokojnie panda, nawet nie orientując się, iż powiedziała te słowa na głos, a one wyleciały z jej pyska niczym woda z wodospadu. Po prostu zbytnio nie potrafiła trzymać jęzora za zębami, w szczególności wtedy, gdy chodziło o własne, osobiste myśli, które czasami nie powinny spotykać się z rzeczywistością. - Nie ma istot idealnych, to jest pewne. Hm, jesteś naprawdę interesującą osóbką - wtedy jej nóżki znowu zaczęły machać w powietrzu. Było tutaj ciepło, poza tym, ten niesamowity klimat! No i pierwszy raz była egzaminatorem, zatem bała się po części zadawać różne pytania, na które sama nie znała odpowiedzi. - Dajmy, że wybuchła wojna, w której musisz rozmyślić każdy swój krok. Pewnej, letniej nocy, nieprzyjaciel zaatakował tereny potężną siłą, a Alfa stada został pojmany, jak również i twoja rodzina. Wrogowie grają na twoich uczuciach, jakbyś była ich marionetką do zabawy... Dają ci możliwość uratowania jednej z nich, a raczej jednej lub kilku - albo głowy twej watahy, albo rodzinę. Co byś na tym miejscu zrobiła? - zapytała, a jej głos brzmiał niczym prawdziwego poety, który pisze jakąś dramatyczną opowieść. W rzeczywistości brzmiało to niezwykle groźnie, no i pytanie dosyć nietypowe, lecz obowiązkowe. Trzeba wiedzieć, czy osoba stawia watahę ponad swoje życie czy może rodzinę. Poza tym, wiadomo było, że Jiyuu grała aktorsko, bo zaczęła gestykulować swoimi delikatnymi rękoma, a jej głos wcześniej był ładniejszy, bardziej radośniejszy. Po tym przechyliła lekko swoją głowę, spoglądając na waderę.
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Berenika obdarowala Jiyuu krótkim, cieplym usmiechem, ale dosc szybko powrocila do swej oficjalnosci. No, nie bylo jej do smiechu. To powazny test, a ona musiala sie postarac. Szczegolnie, ze kolejne pytanie spowodowalo, iz zmarszczyla lekko brwi i spojrzenie skierowala ku gorze. Wypuscila powietrze z pluc, jakby nie byla pewna co zrobic. Myslala. Egzaminatorka przedstawila naprawde ciezka sytuacje, ale w glowie Ber zaczely juz sie zbierac mysli, jakby przybywaly na tajemnicza narade, coby pomoc duszce, ktora je przywolala. Wraz z uplywem czasu zaczynaly nabierac ksztaltu, jaki starala sie im nadac Ber.

- Zadałaś mi bardzo trudne pytanie, pani egzaminator. - powiedziala, wciaz majac utkwione spojrzenie w gorze, choc jej twarz sie nieco rozpogodzila, a nawet pojawil sie zarys lekkiego usmiechu. Jednak gdy znow spojrzala na dwunozna wilczyce, wrocila do poprzedniego, oficjalnego tonu. - Jako Beta, musiałabym postawić na pierwszym miejscu dobro Alfy, ale rodzina też jest bardzo ważna, a istotą bez serca nie jestem. Jedynym problemem jest to, że nie określiłaś terytorium wroga i liczebności mojej własnej armii. Gdybym miała jakichś Magów, to poprosiłabym ich o zaklęcie maskujące obecność, żeby nałożyli je na Szpiegów - o ile byliby w stanie takie coś zrobić. Wysłałabym tych najlepszych, żeby odszukali miejsce przetrzymywania Alfy i mojej rodziny, a później kazała wkraść się im i najlepszym Wojownikom wraz z Magiem pod osłoną nocy. Istnieje wiele sposobów by się należycie zamaskować - a także, by wślizgnąć się niepostrzeżenie. Wszystko zależy przede wszystkim od terenu i innych czynników, takich jak mur, jak i jego brak. Poza tym, straże. Trzeba by zorganizować grupę latających zwiadowców z dobrym wzrokiem, aby spróbowali rozeznać się w sytuacji, choć to mogłoby być dość ryzykowne posunięcie, a nie tak złym w przypadku opcji z murem. Tu też musiałabym polegać na Magach. W razie kłopotów, dobrze by też było mieć w okolicy zgromadzonych jak najwięcej sił. Rozstawiłabym ich w większych grupach dookoła terytorium wroga i kazała czekać na ewentualny sygnał - ten by się ustaliło. Jednak trzeba pamiętać o czymś takim jak wiatr, bo wtedy albo trzeba by się dobrze zamaskować - przecież mamy bardzo czuły węch - albo kazać im się przemieszczać tak, aby ewentualny wiatr wiał im w pyski. Walka byłaby nieunikniona - warto byłoby jednak tuż przed wtargnięciem dokonać kilku "małych" dywersji naokoło, aby odwrócić uwagę wroga. Wtedy jednak by się dowiedzieli, że jest coś nie tak, i mogliby zabić jeńców. Więc pozwól, że zacznę inaczej: jednemu Szpiegowi z grupy ratunkowiej powierzyłabym zadanie obserwacji tejże grupy w ukryciu, ale w ten sposób, żeby przy okazji się oddalił nieco. To bardzo ryzykowne zadanie, więc musiałby to być najlepszy z najlepszych, szybki i znający się na ukrywaniu obecności możliwie najlepiej. Gdyby odsiecz dotarła do miejsca przeznaczenia, miałby za zadanie oddalić się najdalej jak dał radę w krótkim czasie, żeby odpalić kilka drobnych, ale głośnych ładunków wybuchowych czy też petard, ażeby przyciągnąć tam uwagę wroga i zaprowadzić chaos. Oczywiście, byłby to umówiony sygnał dla przynajmniej dwóch innych grupek, aby i oni zrobili coś podobnego. Jedynym minusem jest to, że grupa ratunkowa musiałaby działać szybko i nie sprawiać hałasu. No i działalibyśmy na obcym terenie, co byłoby dużym utrudnieniem. Gdyby nie było innego wyboru, musiałabym posłać całą armię. Priorytetem byłoby ratowanie Alfy - w końcu, wataha nie da rady funkcjonować bez "głowy", a jej śmierć mogłaby spowodować upadek moralny reszty, albo wręcz przeciwnie - ognistą furię. Obie opcje były złe, bo przeciwnik mógłby nas łatwo pokonać. No i wszystko zależałoby od jego nastawienia - gdyby był zbyt pewny siebie, byłoby to wielkim ułatwieniem. Olbrzymia ostrożność zmusiłaby nas do opracowania naprawdę precyzyjnych, ale i elastycznych manewrów. Dobrze by też było mieć w obwodzie przynajmniej dwie doświadczone, działające na własną łapę grupy z możliwie najlepszymi strategami. Mój plan może nie należy do najdokładniejszych, ale w razie wojny musiałabym go omówić z najbardziej zaufanymi wilkami - w końcu, w szeregach zawsze mogą się trafić szpiedzy wroga. Tak czy tak, nie ja sama wymyślałabym ten plan, a na pewno te parę osobników mogłoby zalśnić z kilkoma naprawdę genialnymi propozycjami. - odpowiedziala powoli, momentami marszczac nieznacznie brwi i spoglądając w niebo. Jej plan byl zdecydowanie opracowany na szybko i przedstawial jedynie zarys - w razie wojny musialaby sobie jednak dac duuuzo wiecej czasu. - Wszystko też zależy od tego, ile wróg dałby czasu. Osobiście jednak nie lubię decydować o czyjejś śmierci, nawet zwykłego członka watahy. Oczywiście, że priorytetem jest zawsze osoba o najważniejszym stanowisku, ale starałabym się, żeby uratować wszystkich. Choć z drugiej strony, mogłaby się ta opcja stać najgorszą z możliwych - gdyby przeciwnik miał zły humor, decyzja na takie włamanie mogłaby doprowadzić do utraty i Alfy, i bliskich mi osób. Takie "wszystko albo nic", chyba, że grupa ratunkowa byłaby w stanie bronić potencjalnego więzienia do czasu przybycia posiłków. Wtedy byłyby szanse większe. Z tym, że znów wszystko zależy od umiejscowienia.

Berenika wiedziała, ze wiele brakowalo, aby ten plan byl idealny. Starala sie podać ogolny zarys, co bylo dosc ciezkie, gdyz nie znala sytuacji i musiala zdac sie na swa wyobraznie. Na pewno bardziej by sie wczula w trakcie takowej wojny, co nie oznaczalo jednak, ze teraz sie nie starala. Po prostu nie chciala rozwlekac tej wypowiedzi, bo dlugo by jej zajelo opisanie kilku roznych planow. Juz calkiem sporo jej zeszlo na wymyslenie tego jednego. Poza tym, lepsze plany wychodza, gdy w ich tworzeniu bierze udziwl troche wiecej osob. Kazdy ma inne pomysly, ktore moglyby przechylic szale bardziej na jedna ze stron.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Wiatr lekko zawiał w jej biały niczym śnieg płaszcz, odkrywając trochę ciałka - było widać przez chwilę, iż ta jest gruba, coś jak userka. Musimy przecież zrobić postać objadającą się pączkami, bo coś czuję, że jak będzie jakaś wojna, wszyscy inni umrą, a jedyna zostanie Jiyuu - ale to nie jest jej wina, tylko metabolizmu. Po części pandziego, bo wiadomo przecież, iż te milusie niedźwiadki są bardzo, ale to bardzo okrągłe - zatem podziękujmy jej genom, iż nie stała się szeroka niczym szafa w ciągu kilku miesięcy od jej przemiany. Ja za to staram się schudnąć, lecz mi się nie udaje, a nie mogę znieść widoku, jak wszystkie koleżanki wokół mnie objadają się słodyczami, ciasteczkami, i są przy okazji chude jak patyk. Ale pomijając moje rozżalenia.
- Przepraszam, nie wiedziałam, jakie pytanie mam zadać, heh - egzaminatorka, lekko zaczerwieniona ze wstydu, chwyciła się za swoją puszystą główkę, jednak na szczęście nie zdjęła kaptura, by pokazać swoje zakłopotanie. Ach, ta Jiyuu! Ona chyba zawsze tak robi, gdy nie ma racji lub nie wie, co ma odpowiedzieć. No właśnie... Co ją podprowadziło do takiego pytania? Może to, że nie ma rodziny i tak by uratowała Alfę? Nie! Panda natychmiastowo swoją rączką odepchnęła na drugi plan taką okropną myśl, ciągle się zastanawiając nad odpowiedzią - po części Bereniki, jak i swoją. Ona ma rodzinę! Ma przecież Aeneasa, który nagle gdzieś wyparował, Alastaira, chociaż pochodzą z innych watah, Keina, z którym założyła nowy lokal i w ogóle! Można wymieniać przy tym pieryliard innych postaci, które Ongaku traktuje niczym prawdziwych przyjaciół, jakby byli rzeczywiście z nią jakoś spokrewnieni. Samiczka ta zawsze taka jest. Lubi wszystko i wszystkich, a gdyby musiała, skoczyłaby za kimś w ogień, starając się chwycić dłoń tej drugiej osoby, nie zważając na to, jak ją to bardzo boli. Jednak, gdyby miała wybierać spośród rodziny a Alfą, zapewne nie wybrałaby niczego. Gdyby oczywiście byłaby na takim stanowisku, na jakim nadal jest - typowa samica z zamiłowaniem do muzyki nie zdołałaby zebrać wielu Szpiegów i Wojowników, jedynie mogłaby chyba usiąść w kącie, zalewając całą swoją twarzyczkę słonymi łzami, pełnymi żalu. Jej uszy poruszały się raz w jedną stronę, raz w drugą, raz do tyłu, raz do przodu, pokazując dziecinność egzaminatorki. Jiyuu, musisz zachowywać się niczym prawdziwy nauczyciel, który ma na zadanie spytać ucznia, by ten zdał na następny rok! A w szczególności z pytania ustnego z języka polskiego. Na niektóre słowa kiwała głową, na niektóre chwytała się za podbródek, udając słynnego Sherlocka Holmesa, na niektóre po prostu milczała. Berenika w jej głowie była rzeczywiście dobrym strategiem. Gdyby Ongaku nie była taka strachliwa, jeżeli chodzi o walkę, zapewne uratowałaby wszystkich, według planu obecnej tutaj osoby mówiącej. Niestety, to jest jedyne, czego pozbawiły ją geny - odwaga. - Dajmy, że jeden z twoich podwładnych specjalnie powoduje sabotaż. A może i nawet kilka, dopóki nie został on przez ciebie złapany - Alfa daje ci możliwość jego ukarania. Masz wybór albo skazać go na śmierć, lecz narazić się na groźby jego bliskich osób skierowanych wobec ciebie, albo wygnać z watahy. Z tym drugim wiąże się to, iż niemalże prawie wszyscy członkowie zbuntują się przeciwko tobie, gdyż zażyczyli sobie mordu tej osoby. Co byś na tym miejscu zrobiła? - zadała pytanie, znowu w cholerę trudne, ale innych nie potrafiła wymyślić. Po tym, jak Berenika odpowiedziała na pierwsze zdanie z pytajnikiem, znowu obsypała ją jednym malutkim, niewinnym pytaniem. - Co dla ciebie znaczy wataha?
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Na slowa Jiyuu Ber kiwnela glowa w gescie zrozumienia. Jednak jako egzaminatorka panda zdecydowanie sie spisywala - zadawala naprawde trudne pytania. Skrzydlata docenila to. Musiala sie niezle naglowic nad kolejnym pytaniem, ale byc moze kiedys to ja uratuje i znajdzie szybciej rozwiazanie na podobna sytuacje. Po raz kolejny wypuscila wolniej powietrze z pluc, tak przynajmniej mi sie wydaje.

- Wszystko zależy od tego, w jaki sposób ów osobnik by sabotował. - zaczela niespiesznie, zwazajac na kazde slowo - Nie jestem osobą, która łatwo daje kontrolować się emocjom. Myślę, że najlepszym wyborem byłaby permanentna banicja. Niezależnie od przewinień, śmierć nigdy nie jest dobrym wyborem - chyba, że osobnik jest spaczony do szpiku kości i nic nie jest w stanie go zmienić. Za to napiętnowanie wygnanie bez możliwości powrotu i dołączenia do jakiejkolwiek innej watahy wydaje mi się być dobrą karą. Taki ktoś jest już skazany na samotność. Tylko pozostaje wciąż inny problem - przemówić do rozsądku obywatelom watahy. Władza nie powinna ulegać prośbom podburzanego przez emocje, żądnego krwi tłumu. Przede wszystkim trzeba byłoby zmusić ich do postawienia siebie samych w podobnej sytuacji: członek rodziny skazany, być może na śmierć, ale istnieje też łagodniejsza opcja. Chociaż, czy na pewno? Wydaje mi się, że banicja jest o wiele gorsza od śmierci. Musisz się wynieść z watahy, na obrzeża Krainy. A takowe najprzyjemniejsze nie są. A więc starałabym się ich uspokoić. Dobrym wyjściem przed wydaniem jakiegokolwiek wyroku byłoby przytrzymanie winnego w więzieniu przez przynajmniej kilka dni, żeby wszyscy mogli ochłonąć i być w stanie trzeźwo myśleć. Właśnie, wtedy dopiero można by im wytłumaczyć, czemu lepiej wygnać niż zabić. - odpowiedziala, nie tracac swego spokoju i powagi.

A ze strony userki, przepraszam jesli wypowiedz chaotyczna. Troszku mnie chorobsko meczy. ;<
Ale, ale! Oto pojawilo sie kolejne pytanie. Na pysk wadery wstapil krotki, pelen entuzjazmu usmiech.

- Jestem w Watasze Nocy naprawdę długo, od początku mego pobytu w Krainie. Przywiązałam się do niej, ale to nie tylko to. Czuję się częścią tego stada - jest dla mnie jak tlen, bez którego nie jestem w stanie żyć dalej. Nawet jeśli opuszczałam Krainę na dłuższy czas, to zawsze wracałam, właśnie ze względu na watahę. Po prostu nie będąc tu czułam się jakby czegoś mi brakowało. Można więc powiedzieć, że znaczy dla mnie wszystko - jest moim jedynym domem. Ta myśl daje mi nadzieję na przyszłość nawet jeśli nie jestem w stanie odnaleźć nikogo z mojej rodziny. Dopóki istnieje ta wataha, wiem że mam po co żyć. By być dla stada i jego członków. - odpowiedziala. I tu znow przepraszam za potencjalny chaos - myslenie boli. ;-;
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Panda nie chciała, żeby Berenika musiała zbytnio ruszyć do domu, po prostu chciała poznać jej zdanie! Ale nie wie, czy jest dobra z zadawania takich pytań, ostateczną opinię pozostawia do osoby zdającej test na Betę. Chociaż... nie, nie zapyta się jej o to, jak się sprawowała jako egzaminatorka. To byłoby niestosowne. Aż nazbyt! Podnosząc swoje szpiczaste uszy do góry, o mało co nie odkrywała swojego dziewczęcego, no i też troszeczkę dziecinnego pyszczka. Kilka chmur przeleciało na błękitnym niebie, które przypominało czysty niczym łza piękny ocean, a następnie utworzyły drogę dla jej drewnianego statku z białym masztem, czyli po prostu z pomysłami. Niesiona przez wiatr konstrukcja przywoziła to coraz więcej towarów, jednak większość z nich była odrzucana, gdyż okazywała się bezużyteczna, zżarta przez korniki czy tam inne robale, które żywią się drewnem lub przedmiotami znajdującymi się w stabilnych skrzyniach. Aż pozostało kilka z nich... Ogromna ściana zdawała się na chwilę zniknąć z ziemi, przyjmując do swojego królestwa towar. A w nim była Jiyuu - królowa, chociaż nie aż tak. To był po prostu jej dom. Jej umysł. Jej świat.
Gdy panda wybudziła się ze swoich marzeń, które sprawiała jej wspominana przepiękna piosenka. Wyciągając swoją dłoń na nowe pomysły, wpierw wysłuchała tego, co ma do powiedzenia jej nowa koleżanka, która zdawała właśnie test na Betę - jedno z poważniejszych stanowisk w watasze. Ale czy na stówę wilczyca da radę sprostać zadaniu, jakie otrzyma, będąc właśnie jednym z władających? Nie miała co do tego pewności - wadera idealnie się do tego nadawała. Wojownik, dodatkowo dobry myśliciel oraz strateg, nie dający sobie wejść na głowę obywatelom danego ugrupowania. Poza tym, podlegający władzy innym król, to słaby król!
- Dzięki za twoje odpowiedzi, Berenika - oznajmiła, układając sobie wszystko w głowie. Przecież nie mogła mówić byle jakich słów, co nie? Zatem skupiła się. Bardzo, jeżeli mam dodać. W jej łbie panował istny chaos. Jeżeli można powiedzieć, iż osoba, która posiada bałagan na biurku, ma także go w umyśle, to o czym świadczy puste biurko, bez żadnych rzeczy, jakby stało tylko dla dekoracji? Tak samo jest z umysłem. Pusty, bezużyteczny, tylko na pokaz. Dziewczyna bardziej naciągnęła kaptur na swój łeb, ukrywając lekki uśmieszek. Nie był on ani dobry, ani zły. A jej głos diametralnie się zmienił. - Chyba, że mam mówić do ciebie "Beta Nocy"?
To było już wiadome - kobieta zdała. I niech nie zmarnuje otrzymanej szansy! Czas wracać do domu. Słodkiego domu.
Berenika
Latający Wojownik, Przewodnik
Latający Wojownik, Przewodnik

Berenika


Female Liczba postów : 296
Wiek : 23
Skąd : Nie wiem. :v

     
Berenika oczekiwała na ewentualne kolejne pytania, ale słowa "Dzięki za twoje odpowiedzi, Berenika" sprawiły, iż nadstawiła bardziej uszu ku Jiyuu. Czyżby to już był koniec? Tak to dla niej wyglądało. Dopiero kolejne słowa w pełni rozwiały jej wątpliwości. Nowa Beta Nocy uśmiechnęła się ciepło do egzaminatorki. A więc zdała. No, tym razem porządnie weźmie się za sprawy watahy! Nie ma już wycofywania się - nie dla niej. Sama tak zdecydowała.

- Ja również dziękuję. - odpowiedziała, nieco pogodniej niż dotąd - Widać, że poważnie traktujesz rolę egzaminatora i zadajesz bardzo poważne pytania. To znaczy - przepraszam, iż mówię to tak wprost - po twoim głosie sądzę, iż nie jesteś specjalnie starym wilkiem, prawda? - tu wyszczerzyła zęby w krótkim uśmiechu. - Popraw mnie proszę, jeśli się mylę.

No cóż, łatwo po głosie rozróżnić wiek, zazwyczaj. Być może po prostu Jiyuu miała taki głos naturalnie. Wtedy najwyżej poprawi Skrzydlatą, i ta będzie na przyszłość pamiętała!
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Na uśmiech Bereniki odwzajemniła tym samym - ciepłym, przyjemnym, a co najważniejsze - radosnym uśmiechem. Był on widoczny, a dodatkowo wyglądał tak niewinnie, jakby dziecko go robiło. Czyżby Jiyuu w rzeczywistości była taka dziecinna? Kto wie, ale jej pytania, według słów nowej Bety Nocy, były całkiem trudne. No i też padło jedno do niej na temat jej wieku. Ta, lekko zaczerwieniona, zdawała się być trochę skrępowana, patrząc co chwilę na lewo, a także i na prawo. Jej dłoń wylądowała na własnej główce, co wyglądało rzeczywiście na zakłopotanie spowodowane słowami Wojowniczki. Niebo było nadal niebieskie, prawie żadnej szarej chmury na niebie, jedynie te, co wyglądały na słodkie waty cukrowe, o których dziewczyna w ogóle nie wiedziała. Co to jest wata cukrowa? Ona pojmowała to jako sierść owiec z cukrem, co było dosyć śmieszne.
- Hm... Gdybym miała szczerze powiedzieć, jestem wyjątkowo młoda. Być może zbyt młoda, żeby móc być egzaminatorką - trochę się jąkała, lecz po chwili jej słowa stały się niezwykle płynne. Jakby po prostu, za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, mogła normalnie mówić. Bez żadnych negatywnych emocji - tylko te radosne opanowywały jej umysł. Ta rzadko się martwiła, a jeżeli tak, to tylko przez chwilę. Potem one wyparowywały niczym woda w oceanie, jednak i tak powracają co jakiś czas, pomimo że ona nie chce. Normalnie kółko, takie jak w przyrodzie - woda zamienia się w parę, a para w chmury, chmury za to dają deszcz, który znowu paruje itd. Oczywiście nadal miała w dłoni swój kij, który był bardzo wytrzymały, lecz z nim nie wiązały się zbyt dobre wspomnienia. Atak smoka... Takiego dużego, żółto-pomarańczowego, który chyba był głodny i jej nie lubił. Chociaż... potem znowu go spotkała. Ma za to nauczkę: nie należy być zawsze odważnym. Czasami lepiej po prostu skulić ogon i uciec jak najdalej, byleby nie zostać znowu zranionym. -  Nie myliłaś się. Dobrze wykorzystujesz swoje zmysły do analizowania innych osób.
Sponsored content