Urwisko Przeznaczenia

Renamer
Dorosły

Renamer


Male Liczba postów : 47
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
To spokojne miejsce przecinające las na pół. Żadne nie potrafiące latać stworzenie prędzej nabiłoby się na poziome stalagmity "wyrastające" z boków urwiska niż dało radę przeskoczyć szeroką przepaść. Dla dorosłych "lataczy" to wyśmienite miejsce by doskonalić swoje umiejętności lotnicze, ale dla młodych chcących się uczyć latać jest ono bardzo trudne, a nawet śmiercionośne. Przepaść test tak głęboka, że jedyne co widać to okalający dół mrok. Na niektórych stalagmitach wciąż klekoczą targane wiatrem szkielety śmiałków chcących przeskoczyć na drugą stronę, można też dostrzec kości małych gryfów czy smoków, dla których miejsce to nie było najlepszym pomysłem na naukę lotu.

Renamer spokojnie siedział sobie przy krawędzi i patrzył zamyślony w niebo, a jego niebieskie łuski mieniły się feerią kolorów w promieniach rannego słońca, niczym pióra kruka. Doskonale pamiętał jak uczył się tu latać i nie raz wspinał się po stalagmitach by wyleźć z przepaści ze zranionym skrzydłem czy zdartymi do krwi pazurami. Mimo serii niepowodzeń w końcu udało mu się opanować lot w tak trudnych warunkach i po dziś dzień był z tego dumny.
Gad się przeciągnął leniwie i odetchnął głęboko, a z jego nozdrzy wydobył się dym. Ostatnio bardzo narozrabiał w ludzkiej wiosce i postanowił wziąć sobie urlop kilkudniowy. Doskwierała mu przez to nuda, z którą nie wiedział co począć, dlatego siedział i wspominał stare dobre czasy, grzał łuski w słońcu i podziwiał widoki.
Newika



Liczba postów : 6

     
- Juuuhu! - kobiecy okrzyk przeciął powietrze.
Jeśli ktoś naprawdę chciałby zobaczyć co zakłóciło jego spokój musiałby unieść głowę do góry. I co? Na nieboskłonie można było ujrzeć kolorowe... Coś? Pędzące w stronę ziemi. Tak, to Newika! Wprawiła ciało w pionowy korkociąg lecąc z naprawdę wielką prędkością. Do samego końca nie można było odgadnąć cóż to takiego.
Smoczyca bowiem należała do smoków wichru, czyli najlepszych lotników. Niby młoda a jaka szybka! W pewnym momencie, tuż nad ziemią rozłożyła skrzydła lądując z gracją. No, nareszcie się udało! Właśnie w tej chwili można było rozpoznać jakie to zwierzę. Gadzina zachichotała zginając składając skrzydła.
- Dobry! - przywitała się wesoło.
Renamer
Dorosły

Renamer


Male Liczba postów : 47
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Witaj młoda damo - przywitał się gad i wstał przeciągając się znowu. Odwrócił się do smoczycy i spokojnie ją obadał wzrokiem przyglądając się zaciekawiony jej postacią.
-Cóż Cię tutaj sprowadza? Chęć doskonalenia swoich umiejętności lotniczych czy może widoki? - spytał obchodząc ją ostrożnie dookoła i bacznie obserwując gadzinę. Zawsze był sam, więc nie był przyzwyczajony do towarzystwa. Spokojnie kroczył na 4 łapach ciągając niedbale po ziemi błony swoich skrzydeł zrośniętych z przednimi łapami.
W końcu zatrzymał się na przeciwko niej blisko krawędzi urwiska. Ren się uśmiechnął szczerząc kły wyglądało to groźnie, lecz gad wcale nie miał zamiaru zrobić niczego złego.
-Nie przepadam za towarzystwem ale dla takiej uroczej kruszyny mógłbym zrobić wyjątek. - burknął, a z jego nozdrzy wyleciał obłoczek dymu gad usiadł przed nią dumnie wypinając pierś i patrzył na nią spokojnie.
Był na urlopie, dlatego też starał się być miły.
Nagle sobie o czymś przypomniał i lekko się jej jakby skłonił - Gdzież moje maniery? Nazywam się Renamer miło mi Cię poznać panienko - rzekł spokojnie.
Newika



Liczba postów : 6

     
Młoda damo? Cóż, nie oszukujmy się! Newi nie była przyzwyczajona do takich słów. Prędzej coś na luzie, coś typu; " Siema! " albo " Hey! ", no ewentualnie mogłoby być też " Joł! "
No ale mniejsza, gad jest starszy, więc nic dziwnego prawda? Nie każdy zna młodzieżowe słówka. Kiedy okrążał ją śledziła jego ruchy oczyma, lecz wcale się nie bała. Nigdy jakoś nie przejmowała się takimi szczegółami.
- Doskonalenie umiejętności lotniczych? Nie.. Raczej nie. - cóż, latać to ona już umiała i to jak widać bardzo dobrze! No przecież nie będzie się chwalić! - Powiedzmy, że lubię podróże.
No bo chyba mu nie może powiedzieć, że zwiała ze stada. Nie, jeszcze nie teraz.
- Kruszyny? - zachichotała - Cóż, nie lubię takiego określenia, ale niech będzie!
Renamer, zakodować! Trzeba zacząć nowe życie, a co za tym idzie - zapamiętać nowe imiona.
- Newika, ale wolę kiedy nazywa się mnie po prostu Newi.
Renamer
Dorosły

Renamer


Male Liczba postów : 47
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Newi - powtórzył i się zamyślił, zakodował jej imię i kiwnął głową cały czas na nią patrząc.
- Gdzieś konkretnie zmierzasz młoda damo? - spytał spokojnie i wyniośle według niego te dzisiejsze młodzieżowe słownictwo uwłaczało prawdziwej dumie smoków, ale przecież nie miał wpływu na młode gady.
Był bardzo zaciekawiony smoczycą, nie wiedział czemu i gdzie podróżuje sama. Jego wzrok skupiony był na jej kolorowych łuskach, które zapewniały jej pewnie znikomy kamuflaż. W sumie mu też ciężko było się wtopić w pożerający las ogień czy w lawę bulgoczącą w wulkanie, przez irracjonalnie niebieskie łuski. Westchnął i znów na nią spojrzał, a wtedy oboje mogli usłyszeć przeraźliwy warkot.
Gad zaskoczony otworzył szerzej ślepia wstał pośpiesznie i zawstydzony odwrócił się grzbietem do smoczycy. Był wściekły na swoje trzewia, że akurat w tym momencie zaburczało mu w brzuchu, taki FAIL jak to mówią młodzi.
- Chyba jesteś głodna Newi - powiedział zwalając na nią winę.
Newika



Liczba postów : 6

     
Kiwnęła twierdząco łbem słysząc własne imię. Tak, dokładnie, Newi. W sumie, to jedyny smok który tak do niej powiedział. W swoim stadzie słyszała tylko " Powinnaś być dumna ze swego pełnego imienia. " albo " Nie powinnaś go skrócać, to brzmi dziecinnie. "
Tam słyszała tylko krytykę, tylko i wyłącznie. W dodatku, jej życie było już ustawione. Miała " spiknąć " się z jakimś tam, by zawrzeć pokój i zostać nową przywódczynią. Widziała go tylko raz. Kompletny nudziarz! I w ogóle, sama nuuuda!
Teraz jest wolna!
- Nie, raczej nie.. - odpowiedziała zamyślając się chwilę. - Mam zamiar trochę zostać w tej krainie. Kto wie, może nawet na stałe.
O ile nie będzie tutaj jakiś nudnych stad smoków - chciałoby się dodać.
Zaśmiała się całkiem uroczo słysząc burczenie.
- Ja? - udała urażoną, kładąc łapę na piersi. Zaraz potem zaśmiała się unosząc na łapy - Raczej Ty! Przyznaj się!
Renamer
Dorosły

Renamer


Male Liczba postów : 47
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Rozumiem to spokojne miejsce jedynie nieraz kręci się tu pełno dzieciaków, ale ta przepaść skutecznie je ucisza. - powiedział z mrocznym uśmiechem patrząc na obijające się o stalagmit pod wpływem wiatru łapy młodego smoka. Nie przepadał za dziećmi, ale to nie znaczyło, że czasami nie zastanawiał się nad posiadaniem potomstwa. Szybko jednak odganiał od siebie te myśli mimo dorosłego wieku i setek przeżytych wiosen wciąż uważał siebie za młodego i takiego, który ma czas na dzieci i na to, by się ustatkować.
- JA?! - odwrócił się do niej tym razem to on był urażony. - Tak się składa młoda panno, że nie słyszałem tu takich odgłosów dopóki się nie pojawiłaś - skłamał, bo przed jej pojawieniem się co najmniej 3 razy mu zaburczało.
Zaczął na nią warczeć obnażając kły i szykując się do skoku by ją zaatakować. W momencie kiedy chciał skoczyć znów mu zaburczało i padł rozkojarzony plackiem na piach przez to, że przydeptał własne skrzydło. Zakłopotany i poirytowany podniósł łeb z ziemi i z żałosna mina zaczął wypluwać z pyska piach. Z nosa wydmuchał niemały obłok dymu poirytowany i zaczął się podnosić na łapy.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Test przybył w to miejsce zbawiony wonią śmierci unosząca się znad przepaści. Czarny wil niedawno opuścił bazę, w której dorastał u boku ludzi. Zaciekawiony odorem rozkładu podszedł do krawędzi przepaści i zerknął w dół. Jego pysk wykrzywił się w szerokim uśmiechu, który kończył się niemal pod jego oczami prawie jak u węża. Ludzie specjalnie mu wydłużyli kąciki pyska rozcinając je skalpelem by wilk rozwierając szeroko paszczę mógł zadawać większe obrażenia swoim ofiarom.
- Cóż za urokliwe miejsce. - mruknął z przyjemnością jakby szeptał namiętnie do kochanki.
- Tia doskonałe na twój grób barani łbie. - burknął sam do siebie z niechęcią, jakby nienawidził samego siebie.
Wilk zbył to znudzonym ziewnięciem i się znużony przeciągnął siadając na krawędzi, nie przejmując się tym, iż piasek się kruszył. Odkąd ludzie go zostawili i całą hodowlę nie miał co robić. Samemu nie chciało mu się polować, a upolowaną ofiarę niedawno ukradł jakiemuś rysiowi. Po chwili się wyszczerzył szeroko myśląc o tym jakie panienki spodka na swojej drodze i aż się oblizał na samą myśl o waderach. Nie miało to dla niego znaczenia czy były stare czy młode. Liczyła się dla niego tylko chwila przyjemności w końcu i tak nie zamierzał się z nikim wiązać na stałe.
Spojrzał zaskoczony pod swoje łapy gdy piasek zaczął się powoli osuwać. Jego jadowicie zielone oczy bez źrenic lekko błysnęły, a on ze śmiechem odskoczył brzęcząc łańcuchem na szyi w ostatniej chwili jak kępka trawy, na której siedział runęła w dół.
- I co cię głupio śmiejesz baranie mogliśmy zginąć! - jęknął wilk wściekły na siebie. Po chwili znów się śmiał jakby wilk był innym samcem. - Zamknij się nic tylko narzekasz i się wściekasz. Ty byś zginął ja nie. - wybuchnął śmiechem, a po chwili przestał i zaczął siebie wyzywać mogło to komicznie wyglądać dla obserwatorów.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vince przybył tu w celach turystycznych. Jako rycerz powinien przecież znać Krainę, którą przyjdzie mu bronić! Zmarszczył lekko nos, gdy dotarł do niego zapach wydobywający się z przepaści. Wygląda na to, że ktoś, lub coś tam ostatnio wpadło. Panujące ostatnio upały nie poprawiały raczej stanu ciał, wzmagając jeszcze nieprzyjemny zapach.
Kroczący jak zawsze za wilczkiem Okruszek parsknął cicho. Jemu też nie podobały się te cmentarne zapachy. Wielki lew preferował świeże mięso, najlepiej takie jeszcze się ruszające.
Dojrzewający rycerz w pewnym momencie usłyszał głos innego wilka. Ruszył w tamtym kierunku, dość szybko napotykając czarno-szarego osobnika o dziwnym wyglądzie.
- Witaj. - rzekł, unosząc łapkę i machając.
W końcu po wyglądzie się nie ocenia, prawda? Chociaż skrzydło i czaszka przyciągały wzrok wilczka. Vince przeczuwał, że kryje się za nimi dużo rycerskich historii.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Odwrócił łeb lekko w bok kątem oka patrząc na wilczka z dziwacznym, dość groźnie wyglądającym towarzyszem. W młodszym od siebie samcu nie widział żadnego zagrożenia, a lew jedynie go zainteresował.
- Myślisz, że są jadalni? - spytał sam siebie oblizując sobie łakomie pysk. - Jakby nie patrzeć zdarzało ci się jeść twoich krewnych, ale chociaż raz mógłbyś być miły debilu. - mruknął z obrzydzeniem, że w ogóle coś takiego kiedyś mu przeszło przez myśl.
Wstał z trawy i powoli odwrócił się w stronę przybyszów. Patrzył na nich czujnie opuszczając głowę by stworzyła z grzbietem linię prostą i podniósł do góry ogon szczerząc zęby jak obłąkany. Jego oczy wędrowały z wilka na Okruszka i z Okruszka na wilka. Nie odrywając od nich wzroku zaczął się do nich zbliżać powoli drapieżnie.
- Skończ tą błazenadę i się przywitaj. Nie wszystko co się do ciebie zbliży to twój przeciwnik. Doprawdy myślałem, że się czegoś nauczysz gdy tamto drzewo spadło ci na łeb ale sie myliłem. - westchnął wilk i się zatrzymał robiąc urażoną minę. - Jesteś okrutny popsujesz każdą zabawę. - jęknął i westchnął patrząc obojętnie na nowe żyjątka w jego otoczeniu. Dystans jaki ich dzielił na początku skrócił się o połowę, gdzie wilk usiadł.
- Czołem. - mruknął jakby od niechcenia. Raz jeszcze bacznie się przyjrzał czy na pewno młody basior nie jest samiczką i jęknął z niezadowoleniem. Jego piękne marzenia o samiczkach wybiegły z jego głowy i wskoczyły do przepaści kiedy sobie uświadomił, że to nie jest samiczka.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent z całą pewnością nie był samiczką. Niewielu rzeczy w swoim dość krótkim życiu był tak pewien, jak tego. Co więcej, myśli o rozmnażaniu, jakie czasem pojawiały się w jego łebku, bezlitośnie tępił. Sam uważał siebie za zbyt młodego, by myśleć o takich sprawach. Robił więc wszystko, by nie myśleć. Nawet, jeśli myślały się same na widok jakichś zgrabnych samiczek.
Teraz jednak do myślenia o samiczkach było mu daleko. Jego uwagę zaabsorbowały dziwne zachowania napotkanego osobnika. Zwłaszcza pierwsze wypowiedziane przez nieznajomego słowa "Myślisz, że są jadalni?". To wywołało niepokój u młodego wilka. Czyżby napotkał wariata? Na wszelki wypadek gestem białej łapy przywołał Okruszka bliżej.
Również usiedli. Lew tuż za białym wilkiem, tak że ten czuł oddech towarzysza na karku.
- Kim jesteś? - zapytał Vince.
Może był trochę bezpośredni, ale cóż.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Jestem małym Puszkiem. Miau! - mruknął patrząc na samca szczerząc się szyderczo i drapieżnie. Wciąż się zastanawiał czy nieznajomi są smaczni.
Dawno nie jadł psiego ani wilczego mięsa. No może nie dawno, ale odkąd opuściła bazę i porzucił inne wilki w hodowli, z której pochodził. Nie miał żalu do ludzi, że go zostawili, a nawet więcej. Obchodziło go to wszystko jak zeszłoroczny żółty śnieg. Dwunożne istoty nie są dla niego ważne, to byli tylko jego pracodawcy. Skoro już nie ma pracy znaczy, że jest na emeryturze? To nie mogła być emerytura. Po pierwsze nic mu nikt nie płacił, a po drugie i najważniejsze nie czuł się staro.
- Idioto nie jesteś kotem, więc nie miaucz. Poza tym nie drocz się z taką kruszynką, która nawet zadała bardzo inteligentne pytanie. Nie zwracaj uwagi na tego głupka jego mózg podzielony jest na dwa jedna część znajduje się w żołądku druga w kroczu. Nie dosłownie oczywiście. Ludzie nazwali nas Testament. - westchnął poirytowany i spojrzał łagodnie na malca. Wyglądało to jakby kłóciła się matka z synem albo dwoje braci.
Na potwierdzenie swoich szczerych i miłych intencji wilk lekko zamerdał ogonem by zaraz zawarczeć i zacząć ganiać za swoją kitą.
- Nie rób z nas mięczaków zabraniam ci jak cię dorwę to rozszarpię. - warknął wściekle kręcąc się w miejscu w kółko chcąc złapać swój ogon. W pewnym momencie złapał go mocno w szczęki i wyrwał wściekle kawałek skóry. Krzyknął z bólem i metalową łapą walnął się mocno w pysk.
- Opanuj się i siadaj! - rozkazał sam sobie warcząc, a po chwili usiadł z niechęcią kładąc z pokorą po sobie uszy i spuszczając głowę, ale cicho warczał z niezadowoleniem. Lekko uderzał końcówką krwawiącego ogona o ziemię, jakby nerwowo.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent ostrożnie kiwnął głową.
- Jesteś... Jesteście... Czymś jak dwugłowy smok? Tylko że wilk, oczywiście.
Skrzywił się, gdy dziwny wilk oderwał sobie kawałek skóry z ogona. To było obrzydliwe. I musiało strasznie boleć.
- Ja nazywam się Vincent. - rzekł.
Nie miał pojęcia, co więcej mógłby powiedzieć. Dziwność sytuacji wprawiła go w coś na kształt osłupienia, wydukanie kilku słów sprawiało mu problem. No i userka za chwilę ma autobus, więc post krótki. Przepraszam. Następny będzie esejowaty.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Co to smok? - spytał pierwszy przekrzywiając głowę na bok i robiąc głupkowatą minę. Nie wyglądał jakby się naigrywał z Vincenta. Na prawdę nie wiedział co to jest. Nie minęła jednak chwila gdy westchnął i odezwał się ten milszy. - Wierz mi młokosie, że chciałbym mieć dwa mózgi, ale po co skoro ten jest bezmózgi, a ja muszę myśleć za dwóch. Nie, jesteśmy dwoma istotami w jednym. Ten idiota jedynie ma dwie osobowości. To się nazywa rozdwojenie jaźni. - odparł znużony swoim zachowaniem.
Po chwili się wyszczerzył ponownie i wstał patrząc na lwa i basiora. Lekko machał na boki swoją kitą nie przejmując się bólem i rozrzucając na boki kropelki krwi z powoli krzepnącej rany. Miał dobrą krzepliwość. Kolejne ulepszenie jakie zafundowali mu ludzie, by w walce nie padł przez wykrwawienie się z jednej rany. Zaczął podchodzić w ich stronę, szczerząc w szerokim uśmiechu swoje białe kły jak kot z "Alicji w Krainie Czarów". Był szczerze zainteresowany grzywiastym kocurem siedzącym za wilkiem. Przykurczył się jak do polowania i skoczył starając się przycisnąć lwa do ziemi by mu się lepiej przyjrzeć. Poza tym miał nadzieję, że to jakaś samiczka. Trochę brzydka, ale nie ma co wybrzydzać.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vince uśmiechnął się lekko.
- Smok to coś jak ogromna jaszczurka ze skrzydłami. Zazwyczaj ma jeden łeb, ale czasami może mieć więcej. To chyba zależy od gatunku. Jest pokryty łuskami, albo piórami i potrafi latać. No i czasem zieje ogniem. Te zionące ogniem pożerają księżniczki, a takie plujące wodą żywią się marynarzami i wikingami.
Streścił krótko całą swą wiedzę z zakresu smokologii.
- Dwie osobowości... Czyli coś jak demon?
Dwie osobowości, jeden mózg, ale dwie dusze. I wieczna walka pomiędzy nimi. To nawet pasowało. Wilczek był ciekaw, jak to działa, że dusza demona może przeskoczyć do innego ciała. To było niesamowite, ciekawe i fascynujące - ale zbyt niebezpieczne, by kiedykolwiek to sprawdzać. Nie miał przecież ochoty stawać oko w oko z demonem, ani tym bardziej przyjmować go do siebie!
Gdy wilk skoczył, Vince odsunął się. Był zbyt zaskoczony, by zrobić coś więcej. Na szczęście Okruszek wykazał się większą przytomnością umysłu. Zaparł się on łapami o ziemię już w momencie, gdy Testament przygotowywał się do skoku. Gdy skoczył, lwi pysk otworzył się na całą szerokość, by następnie zatrzasnąć się na barku atakującego. Następnie lwisko zrzuciło z siebie napastnika i warknęło groźnie, pokazując czerwone od krwi Testamentu zęby.
Vince w pierwszej chwili nie mógł wyjść z szoku. Zaraz jednak podbiegł do lwa.
- Okruszku, nic ci nie jest? - zapytał z troską, szukając ran na ciele
ulubieńca.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Ooooo co to jaszczurka? - spytał głupkowato nie zmieniając poprzedniego głupiego wyrazu pyska. Po chwili zawarczał i westchnął. - Wiesz co młody? Nie kontynuuj tego nie warto ten debil nie zaczai. Nie, nie jesteśmy demonem. Albo wiesz co? Jesteśmy. - powiedział choć to oczywiście było kłamstwo. Nie chciało mu się tłumaczyć jego schorzenia. Skoro Vin myślał, że to demon to niech tak zostanie. Przynajmniej ta wersja była fajniejsza, no bo kto chciałby tłumaczyć innym swoją chorobę psychiczną? By być traktowanym poważnie nie można sobie pozwolić na najmniejszą skazę na psychice, ponieważ wtedy przyklejają ci nalepkę wariata i cały misterny plan szlag trafił.
Test był zaskoczony, że kocur zareagował i krzyknął głośno z bólem starając się wyswobodzić.
- Ej ty zapchlony dywaniku pod kominek mógłbyś z łaski swojej nie ślinić i mnie puścić?! - warknął w ułamku sekundy zapominając o bólu i się nim nie przejmując. Test odskoczył od lwa gdy ten go puścił i wylądował stabilnie na czterech łapach - dwóch normalnych, dwóch sztucznych - chrzęszcząc przy tym obijającym się na szyi o ogniwa łańcuchem. Też wyszczerzył na lwa kły, warcząc groźnie. - Te szczeniaku! Twoje zwierzątko chciało mnie zjeść - burknął zły, a jego oczy się skrzyły. Po chwili jego spojrzenie zobojętniało i przestał warczeć dumnie się prostując. Poirytowany westchnął. - To, że jesteś starszy nie znaczy, że ten młodzian to szczeniak. Poza tym nie wiem co chciałeś wskórać chęcią przewrócenia lwa i zerknięcia mu między nogi skoro widać, że to samiec. Ma grzywę. - westchnął, a po chwili znów był pochylony i warczał na wielkiego kota.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent skinął łebkiem.
- Tak, chciał. On bardzo lubi zjadać niedobre wilki. - rzekł, uśmiechając się lekko - A dzisiaj nie jadł śniadania...
W końcu on też chce być uważany za groźnego! Może to, że Okruszek może w każdej chwili pożreć napastnika sprawi, że ten będzie traktować Vince'a bardziej poważnie? Znaczy, jedna z dusz. Sądząc po zachowaniu, ta demoniczna.
- Między nogi?
Nie był pewien, czy dobrze usłyszał. Niemniej, wydało mu się to strasznie głupie. Po co zaglądać Okruszkowi między nogi?
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Pfff, ja nie jestem niedobry ja jestem bardzo smaczny, więc nie trzeba mnie jeść. - uśmiechnął się niewinnie, a po tym westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Spojrzał poważnie na swoją ranę na barku i zaczął ja lizać. Test spokojnie przyglądał się samcom nie podobało mu się, że lew go zranił, ale się opanował. Nie mógł atakować bo musiał zrobić dobre wrażenie na tutejszych mieszkańcach by zdobyć zaufanie i może udałoby mu się uwieść jakąś samiczkę.
- Nie wnikaj Vincencie. Naprawdę nie warto. A jeśli będziesz to drążył spaczysz sobie mózg jak ten półgłówek. - powiedział poirytowany i lekko pochylił łeb przed lwem przepraszając go za swoje zachowanie.
- Ten brzydki pies to nie wadera. - jęknął urażony i zawiedziony patrząc na lwa, następnie zwrócił szalone oczy na Vincenta. - Gdzie tu są jakieś panienki? - spytał szczerząc kły i się obleśnie oblizał.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Głęboki sens zawarty w zdaniu "ja jestem bardzo smaczny, więc nie trzeba mnie jeść." wywołał uśmiech zarówno na pyszczku wilczka, jak i na pyszczku userki.
Okruszek jedynie prychnął, a następnie oblizał się z krwi. Nie wierzył w ani jedno słowo Testamentu, oczekiwał kolejnego ataku. Lub pretekstu, by przetrącić kark dziwnemu wilkowi. Lwisko obawiało się, czy Testament nie zagrozi aby młodemu rycerzowi.
Vincentowi też coraz mniej podobał się przybysz.
- Nie wiem. Nie spotkałem żadnej. - rzekł.
Nawet jeśli spotkał, nie zamierzał o tym mówić. Rolą rycerza jest ochrona wszystkich przedstawicielek płci pięknej. A ten tutaj z pewnością nie miał dobrych zamiarów...
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Taki dorosły i żadnej nie spotkał? Może nie patrzyłeś uważnie bo cię nie interesują dziewczyny. W sumie samce też są niczego sobie, ale są bardziej waleczne i przepełnione dumą. Same z nimi problemy. - powiedział robiąc zawiedzioną minę insynuując młodszemu od siebie, że Vincent jest gejem. Przewrócił oczami i pokiwał głową z uznaniem dla młodszego, że nie przyznał się do spotkania samic. Westchnął zmęczony tym wszystkim i znów podszedł do krawędzi przepaści by usiąść spokojnie.
- Co cię przywiodło w te strony Vincencie? - spytał spokojnie ten rozważny i normalny.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
- Jeśli interesujesz się samcami, to twój problem. Również żadnego nie widziałem. W promieniu najbliższych stu kilometrów nie ma nikogo, kogo mógłbyś zgwałcić. - warknął Vince.
Nawet nie drgnął, gdy Testament podszedł (lub podeszli) do krawędzi. Może spadną? Tego normalnego byłoby trochę szkoda, ale wariata wilczuś miał ochotę popchnąć. W końcu Testament przydepnął mu męską dumę! Co prawda młodą, ale jednak.
Okruszek obnażył kły, wydając z siebie cichy pomruk. Patrzył pytająco na Vincenta.
Zadane pytanie zaskoczyło wilczka. Czyżby ten lepszy znów przejął kontrolę? A może to tylko gra?
- Zwiedzam.
W sumie nie miał celu w przebywaniu tutaj. Tylko poznawał. Chyba nie jest to normalne - tak sobie chodzić po tego typu miejscach, zionących odorem rozkładu i śmierci.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Mmm, zgwałcić. - mruknął z pożądaniem wariat i oblizał sobie pysk z szyderczym uśmiechem odwrócił pysk w bok jak na początku i kątem oka spojrzał na samczyka. - Nie wiem o czym mówisz pokurczu. Ja nie gwałcę. Kopulacja ze mną to zaszczyt. - powiedział niewinnie merdając rannym ogonem. Był dumny ze swoich umiejętności spółkowania.
Spojrzał nagle wrogo na młodszego od siebie z groźbą w oczach. Najeżył się i wstał. Słowa Vincenta zdenerwowały tego normalnego i poważnego. Sytuacja się powtórzyła tyle, że tym razem ten rozumny zaczął się groźnie kierować w stronę basiora.
- Mógłbyś powtórzyć chłystku? W promieniu stu kilometrów nie ma nikogo kogo mógłbym co? - obnażył kły patrząc wrogo na samca, którego do tej pory miał za nawet całkiem w porządku wilka. Niestety za szybko wyskoczył z tą oceną nieznajomego drapieżnika.
Nagle się zatrzymał i zamknął oczy zaciskając powieki oraz się zatrzymując jakby chciał się opanować. - Dobrze ci radzę młokosie odszczekaj to. - powiedział ostrzegawczo patrząc groźnie na białego wilka. Ten normalny był jeszcze bardziej groźny i niebezpieczny niż wariat, który zdołał już zaprezentować swoje umiejętności i szaleństwo, rzucając się bez strachu na lwa i wyrywając sobie skórę z ogona przez gniew na swoją drugą osobowość.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Głośny ryk Okruszka zagłuszył ostatnie słowa wilka. Grzywa wielkiego kota nastroszyła się, a pazury wysunęły. Lwisko było gotowe bronić swego pana za wszelką cenę - a z racji swych rozmiarów i siły, nie musiał się obawiać - cena ta nie będzie zbyt wysoka.
Sierść Vincenta również się nastroszyła. Choć niewielki, wilk groźnie zawarczał, szczerząc zęby. Niczym prawdziwy rycerz, był gotów walczyć w obronie wszystkich dam i chronić je przed tymi dwoma potworami w jednym ciele. Nie zamierzał ustąpić. Nie okazywał strachu, po części z brawury, po części dzięki obecności lwa u boku. We dwóch potrafią pokonać Testament. Na pewno potrafią. Może ci wariaci są duży i groźny, ale dzielny rycerz dzięki odwadze i czystemu sercu pokona każdego!
- Słyszałeś, co powiedziałem. - rzekł samozwańczy rycerz chłodno.
Czekał na pierwszy ruch Testamentu. Atak, lub kapitulację.
Testament
Dorosły

Testament


Male Liczba postów : 83
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Test powstrzymał się od ataku i kontrolował się by nie oddać kontroli drugiej osobowości. Wilk odetchnął uspokajając się, ale nie miał zamiaru się poddać. Nie miał zamiaru wszczynać bójek ponieważ po raz pierwszy był na wolności i swego rodzaju nie potrafił się odnaleźć w nowym życiu. Nie umiał jednak prosić o pomoc i nawet nie próbował. Nie potrzebował przyjaciół ani tego by go lubiono potrzebował jedynie sprzymierzeńców i informacji. Resztą samby się zajął. Z drugiej strony nie miał zamiaru wszczynać bójek, ponieważ wiedział, że wilki trzymają się w stadach, więc głupotą było by narażenie się jakiejś watasze.
- Odejdź stąd młody wojowniku. Szkoda by było upuszczać krwi tak interesującego żołnierza. - burknął ale się nie odwrócił i nie odszedł. Dużo go kosztowało utrzymanie kontroli nad swoim ciałem i umysłem, ale nie mógł tego ciągnąć w nieskończoność. - Mmmm krew. On interesującym wojownikiem? Nie rozśmieszaj mnie. - zawarczał z oszalałym spojrzeniem i się roześmiał rozbawiony co bardziej przypominało rechot albo śmiech hieny.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Wycofać się? Teraz? Po tym nie byłby w stanie spojrzeć sobie w oczy przez długie lata. Tak po prostu ustąpić? Niedopuszczalne! Kapitulacja po prostu nie wchodziła w grę, byłaby niegodna rycerza.
- Nie obawiam się was, demonie. Odejdźcie, póki macie na czym.
Nie odgryzłby Testamentowi łap. Nie był tak okrutny. Ale nie oszczędziłby tego, co się między łapami znajduje. Takie posunięcie najlepiej zagwarantowałoby bezpieczeństwo wilczycom zamieszkującym Krainę. No i dałoby trochę satysfakcji. A Testament do końca życia piszczeliby cienkimi głosami.
Dziwnie się tak używa liczby mnogiej w stosunku do nich.
Vincent, Obrońca Krainy. To brzmi dumnie. Chyba niewystarczająco, by jego pomnik stanął obok pomnika sir Kein'a, ale dumnie. A na pomnik jeszcze kiedyś zasłuży, zobaczycie!
Sponsored content