Matylda

Matylda
Dojrzewający

Matylda


Female Liczba postów : 32
Wiek : 22

     
Imię: Matylda
Rasa: Wilk
Wiek: 2 lata
Orientacja: Biseksualna
Ranga: Dojrzewający
Historia: Matylda urodziła się w bardzo złych warunkach. Stara zapleśniała nora, a o rodzinie szkoda gadać. Ojciec maczał palce w mafii, a matka zostawiła nędzną rodzinę dwa tygodnie po narodzinach Matyldy. Zajmowała się nią (o ile tak to można nazwać) kochanka ojca, która później została jej macochą. Nie pamiętała swojej matki, jedyne co po sobie zostawiła, to jej pierworodnego (swoją drogą szpetnego i wrednego) syna. Matylda miała jeszcze jednego brata. Był od niej młodszy o rok, oczywiście, urodziła go jej macocha. Dla odmiany, bardzo go lubiła, był jej jedynym powodem, dlaczego jeszcze nie uciekła z tej wstrętnej dziury. W odróżnieniu od reszty rodziny, był miły i taki niewinny. Chciała zaczekać, aż mały trochę podrośnie i razem uciekną, jak najdalej od rodziny. Młoda, jak to przystaje na dorastającą wilczycę, miała swój mały sekret. Pewnego dnia, przechadzając się bezsensownie po lesie, dostrzegła coś na ziemi. Coś, co należało do człowieka. A cóż to było? Drobna paczuszka, z napisem Cigarettes. Nie miała pojęcia do czego to służy, pomyślała sobie - zwykły śmieć -jednak, zabrała ten śmieć ze sobą. Zdobywając się na odwagę, spytała ojca, czy może jest świadomy do czego to służy. Tak swoją drogą bardzo interesowała się ludzkimi wynalazkami. Ojciec wtedy wpadł w szał. Krzykiem wytłumaczył jej, do czego służą papierosy i kazał jej to natychmiast wyrzucić. Matylda, zachwycona wybiegła z domu daleko w las. Z początku oszołomiona warku ojca chciała paczkę rzeczywiście wyrzucić. Jednak szybko jej to odeszło. Postanowiła ową paczkę schować, ale najpierw musiała spróbować. W środku były także dołączone zapałki. Wiedziała jak ich używać, gdyż w mroźne dni rozpalali ognisko, ze strachu, że wymarzną. Tata zdobywał je od swoich podejrzanych kolegów. Podpalając wreszcie papierosa, zaciągnęła się, po czym od razu zaczęła kaszleć. Jednakże lubiła te uczucie. Lubiła rozchodzący się dym w płucach. Gdy wróciła do domu, od razu dostała lanie. Przybrana matka, od razu wyczuła dym tytoniowy. Ojczulek zrównał Matyldę z błotem. Jej ostatni dzień, w jej odpychającej norze zaczął się pozornie normalnie. Macocha wybierała się nad rzekę, żeby się trochę umyć, mały łapał na zewnątrz motyle, a starszy brat Matyldy, bił się z nią o większy kawał padliny. Nie, to nie była normalna bójka jak u większości rodzeństwa. On toczył z nią naprawdę ostrą bitwę. Nie raz pogryzł ją aż do mięsa, nigdy nie przeprosił. Pewnie zastanawiacie się, gdzie się podziewał w tamtej chwili ojciec. Ona nie wiedziała. Nie zwróciła nawet uwagi na jego nieobecność. Zwykle o tej porze jeszcze spał, ale zdarzało mu się często tak znikać bez słowa. Wybiło południe, gdy ojciec wrócił. Był przerażony, nic do nikogo nie mówił i szukał czegoś po kątach. Nie zwracając na to szczególnej uwagi, młoda wilczyca wybrała się na polanę, poszukać czegokolwiek, co można zjeść. Spędziła tam dobre dwie godziny, wyobrażając sobie, jak to będzie, kiedy wreszcie ucieknie. Znalazła tam tylko kilka wychudzonych myszy, dlatego wybrała się nad rzekę, aby zaspokoić głód samą wodą. Po drodze zaczęło padać, ale czy jej to przeszkadzało? Skądże. Była przyzwyczajona do takich ulew, bo niemalże zawsze zaczynało lać, właśnie w tym momencie, kiedy ojciec wyrzucał ją z tej zapchlonej dziury. To, co zastała nad rzeką, na zawsze utkwiło jej w pamięci. Jej macocha. A raczej kawał zakrwawionego mięsa, przypominający jej macochę. Młoda pobiegła z łzami w oczach do swojej obskurnej norki lecz tam było jeszcze gorzej. Trzy krwawe miazgi. Niestety jedna z nich była dwa razy mniejsza. Tak, to był jej braciszek, niewinny, grzeczny braciszek. Matylda zabrała ze sobą jedynie swojego misia i pobiegła w las. Odkopała swoje papierosy, po czym odpaliła jednego. Z papierosem w pysku, położyła się na plecach. Płakała. To był najgorszy dzień, w jej życiu. Zaczynało robić się ciemno. Nie przeszkadzało jej to ani trochę, kochała noc. Noc jest taka szczera, wszystko z ciebie wychodzi. Uwielbiała oglądać gwiazdy i próbowała zliczyć każde zagłębienie na księżycu. Często wymykała się w nocy. Nagle słyszała głos. Sądząc po głosie, jakiś dorosły samiec zapytał ją, co robi tutaj tak późno. Wstała i zbadała wilka wzrokiem. Miał ciemną, rzadką sierść, długi pysk i niebieskie małe oczy. Podobał jej się. Matylda, jak na swój wiek była bardzo dojrzała, co wiąże się z tym, że nie była zainteresowana rówieśnikami. Po krótkiej rozmowie Matylda dowiedziała się, że ów samiec zwie się Leon. Powiedziała mu, że nie ma gdzie się podziać. Leon niechętnie zaproponował, żeby przenocowała dziś u niego. Różnica pomiędzy norą Leona, a norą Matyldy: brak smrodu oraz pleśni. Tyle jej wystarczyło. Jedna noc przemieniła się w cztery miesiące. Jak to się stało? Samiczka wyjaśniła Leonowi, że naprawdę nie ma gdzie się podziać. Opowiedziała o tym co zobaczyła poprzedniego dnia i oznajmiła, że nie ma nikogo więcej. Połączyła ich dziwna więź, której Matylda nie jest w stanie wytłumaczyć. W ciągu paru dni, przypadkiem dowiedziała się, czym samiec się zajmuje. Zabijał. Nie ze złości. Nie był też psychopatą, który robi to dla przyjemności. Robił to na zlecenie. Zarabiał na tym. Jednak, Matyldę to nie przeraziło. Wręcz to jej się spodobało. Chciała robić to co on. Pomścić swojego niewinnego brata. Leon znał jej ojca, więc także wiedział kto to zrobił. Komu był coś dłużny lub cokolwiek innego, za co ukarali całą rodzinę. Po długich namowach, zaczął ją uczyć. Szło jej dobrze, jakby była do tego stworzona. Ciężko było jej z nim na początku rozmawiać. Zawsze była bardzo skryta. Zawsze czuła się odmienna, jak kosmitka. Bała się, że jak coś powie, on tego nie zrozumie, albo w ogóle ją wygoni ze swojej nory. Jednak w końcu ich więź się zacieśniała i zdobył jej zaufanie. Uczył ją, coraz to czegoś nowego. Wchłaniała wszystko jak gąbka. Nastąpiła chwila, w której poczuła, że czuje do niego coś więcej. Z przyjaźni, ich relacja przerodziła się w prawdziwą miłość, mimo dużej różnicy wieku. Niestety, Leon zmarł. Obronił Matyldę własnym ciałem, podczas walki z zabójcą jej niewiniątka. Znów straciła kogoś naprawdę ważnego. Czuła się kompletnie pusta, bez żadnych uczuć. Wychodziła tylko w nocy. Zaczęła się błąkać wszędzie, gdzie się dało. Nastała noc, w której trafiła tutaj. Nie ma wyboru, musi tu zostać. Może to się okazać jedynym miejscem, gdzie Matylda się odrodzi. Jednakże wie, że już na zawsze zostanie zimna.
Charakter: Matylda zdecydowanie jest melancholiczką. Zawsze chodzi własnymi ścieżkami. Jest zamknięta w sobie i bardzo niechętnie zawiera nowe znajomości. Stara się unikać żywych dusz. Gdy ma dobry dzień, potrafi docenić piękno natury. Często zagląda w przeszłość, nigdy w przyszłość. Dosyć oschła, ale to zależy kiedy. Jest typem samotniczki. Wbrew pozorom jest bezinteresowna. Bardzo dojrzała jak na swój wiek, lubi pochłaniać wiedzę. Odważna, ale zarazem skromna. Szczera do bólu. Ma sporo dystansu do siebie lecz ma swój honor.
Ekwipunek: 50 kości, paczka papierosów
Coś więcej: Jest ateistką. (Tak, tak, historia jest bazowana na filmie "Leon Zawodowiec")

Atrybut: Wiedza

Myślę, że z tymi papierosami nie ma problemu, skoro to magiczny świat. Dlaczegoby wilk nie umiał w magicznym świecie zapalić papierosa? Jednak jakby był problem, szybciutko zmienię.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Oczywiście, że Akceptuję! Miłej gry życzę :).