"Wilczy Kieł"

Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
- Nie - odpowiedział stanowczo. Rozejrzał się dookola, jednakże nikogo z apteczka pierwszej pomocy nie dostrzegł. Wstyd przyznać, ale biedny Klucha nie miał pojęcia na temat pierwszej pomocy. Odzyskała świadomość, odrzucała pomoc, ale to go nie zdziwiło. Była samowystarczalna, niezależna, nieraz o tym wspominałam. Bart to cenił. Posiadala te cechy, których mu zawsze brakowało. On sam by zginął, brakowało mu pewności siebie (nawet, jeśli dobrze się maskował), nie potrafił uderzyć ani ataku odeprzeć. A ona? A ona była świetna w każdym calu!
- Wiem, że poradzisz sobie sama, ale jednak... chcę Ci pomóc, jestem Ci to winien - dodał spokojniej. W końcu unosząc się nawet tę odrobinę, zaprezentowaną kilka linijek powyżej, niewiele zdziała. Nic to nie da. Pogładził ją delikatnie po policzku, poprawił nieco grzywkę... Była taka piękna... Głupiś, Barcie, tyleś spier...popsuł! Zaklął w myślach. Jak pomóc? Woda niewypita, zatem urwał jakąś podszewkę z torby, zwilżył ją nieco i delikatnie wytarł lewą stronę pyszczka wilczycy. Co się stało, Shathow? Userka wie, postać - nie.
- Spokojnie. Jestem tu... - dodał półszeptem. A może to nienawiść do jego osoby nakazała wilczycy odrzucać pomysł? Teraz, kiedy była obolała i ledwo żywa, może nie baczyla na grzeczność, nakazującą mu wcześniej tolerować jego obecność?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Zmycie krwi ukazało niewielkie rozcięcie umiejscowione niecałe trzy centymetry nad okiem. Po rozmoczeniu i usunięciu strupa ponownie zaczęła z niego płynąć krew.
Shathow wzdrygnęła się mimowolnie, gdy dotknął obolałego miejsca, zaraz jednak się opanowała.
W sumie... Nie chciała, żeby odchodził. Tylko... Żeby nie ratował. Żeby dał umrzeć.
Zdobyła się jednak na ten wysiłek, by ponownie otworzyć oczy, spojrzeć na niego... Niezbyt przytomnie, co prawda, ale jednak spojrzeć.
Aż dziwne, że on jeszcze chce tu być, ba, jeszcze się upiera! Przy niej? Ona tego przecież niewarta.
Zawiodła... Przez nią ten szaleniec zniszczy Krainę.
A Bart chce ją jeszcze ratować?
Dostało jej się nieźle. Tamten wilk jak gdyby nigdy nic przerobił ją na grzankę. Pewnie większość narządów wewnętrznych skwierczała teraz, jak po zdjęciu z patelni.
Ale... Sposób na ratunek by się znalazł. Jedna z tych butelek z Bazy...?
Powinna mu powiedzieć, ale nie miała dość siły.
Spróbowała chociaż złapać go za łapę. Udało się, ale włożony w to wysiłek okazał się zbyt wielki. Pociemniało jej przed ślepiami... Znowu.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Rozcięcie było niewielkie (fakt, że o mało oka nie straciła), skąd więc tak paskudny stan Shathow? Krwawienia wewnętrzne? Może w dość prymitywny sposób postanowił to sprawdzić, delikatnie rozchylając wargę samicy i naciskając palcem dziąsło samicy. Jeśli ma jakieś wewnętrzne krwawienia, odbarwiona tkanka nie powróci zbyt szybko do pierwotnego stanu. Jeśli nie, szybko z powrotem się zaróżowi. Gdyby Bart znał myśli wilczycy, na pewno wyjaśniłby, że nie może się obwiniać. Mogłaby, gdyby spanikowała oraz uciekła. Nie ma prawa winić się za to, że jakiś psychol ciskający wyładowaniami jak jaki pokemon wpadł w szał niszczenia i mordowania.
Najchętniej wziąłby ja na plecy i zaprowadził do lecznicy, tylko... Nie wiem, czy userka Shathow i Lei chce leczyć samą siebie? Stażyści raczej mniej aktywni, innych medyków brak... Słabo, słabo!
- Cóż za nieszczęście Cię spotkało... - szepnął pod nosem, drugą łapką (tą, której nie złapała Shath) ujął jej kończynę, noskiem delikatnie pocierał kark wilczycy. Musiał się nieźle wygiąć, ale nieważne. Modlił się w duchu, by z tego wyszła. Nie miał bladego pojęcia, co robić...
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Słuchaj, mam pomysł. Niech no teraz Bart jej poczyta w myślach, co ty na to? Shath raczej słabo się mówi... Nic dziwnego, rąbnęła ją błyskawica. Ale myślenie jest łatwiejsze, hmm? Będzie sprawiedliwie, jak on jej poczyta, skoro ona jemu może.
Jak widać tydzień wielkiej rozrzutności jeszcze się nie skończył. Ale nie szkodzi. Takie zabawki są fajne tylko wtedy, gdy się ich używa, nie kitra pod łóżkiem na "czarną godzinę", która to nigdy nie nadchodzi.
Dodam, że Bart ma szansę dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Bardzo ciekawych. Może to go do niej zrazić... Lub wzmocnić uczucie. Jedno z dwóch, ale na pewno będzie ją dobrze znał. I znajdzie sposób na uratowanie jej życia, a to bezcenne. Zwłaszcza, że Shath moja słodka (kocham tego avkaa <3) ma żyć! Zabić ją to jak popełnić samobójstwo, jestem do niej zbyt przywiązana.
A Shath wciąż była nieprzytomna. Łapy drżały jej lekko, mimo panującego w lokalu ciepła.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Wyszłoby niezręcznie, bo w końcu Bart nawet nie ma pojęcia o posiadaniu przez Shathow owej zabawki. Ale jak zaprowadzi ją do lecznicy, gdzie jest Kein, który wie o medalionie... Może wyjdzie mniej niezręcznie, niż mogłoby? Zostawiłby ją tam i ruszył po lekarstwo, gdziekolwiek by się nie znajdowało. Przy okazji mógłby podpaść u Keiniastego, ale tym się nie przejmujemy, od Kluchy się odbije i o! Jak od snorlaxa, czy coś. Głupio aż tak nadginać logikę, kurka, dylemat wewnętrzny mam.
Widząc drżenie samicy pojął, że temperatura jej ciała spada. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Przytulił się nieco do niej, ubolewając jednocześnie nad tym, że nie zwinął ludziom żadnego płaszcza ani nawet kocyka. Może jak rozejrzy się 'po sklepie ze wszystkim', znajdzie coś, co może pomóc rozgrzać Shathow?
- Nie zasypiaj, Shathow. Nie zasypiaj... - prosił ją półszeptem. Bał się, że nie otworzy już ślepek, czego chyba nigdy by sobie nie wybaczył. Może gdyby wtedy nie odszedł, nie zniknął, do niczego by nie doszło?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Spokojnie, skoro mam zgodę, mam tysz plan!
Jednak obawy (a może nadzieje? Kto go tam wie?) Barta się nie spełniły. Oczy Shath ponownie się otworzyły, choć spojrzenie było jeszcze mniej przytomne, niż zwykle.
Tą łapką, której nie trzymał, sięgnęła powoli do medalionu zawieszonego na szyi i szarpnęła. Nie miała dość siły, by ściągnąć go z karku, ani, tym bardziej, rozerwać cienkiego łańcuszka. Szarpnęła mimo to jeszcze kilka razy. W końcu zaprzestała prób.
Spróbowała unieść nieco łepek, patrząc na Barta. Nie wyszło jednak.
Poruszyła pyszczkiem, ale nie udało jej się wydać dźwięku.
Wyczerpana tymi próbami przymknęła ślepia ponownie. Przytomność, czy raczej jej namiastkę zachowała. Tylko po prostu nie miała siły trzymać oczu otwartych. Zaskakujące, jak wiele energii to wymaga...
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Obserwował uważnie wilczycę, zadowolony, że otworzyła oczka. Może tylko na chwilkę, krótką i ulotną, ale jednak zawsze to dobry znak. Żyła. Dodatkowo szarpała za łańcuszek. Nie domyślił się jednak, że chce mu coś przekazać. Na szczęście pomyślał za to, że wisiorek zwyczajnie jej przeszkadza, utrudnia oddychanie, jest jej w nim niewygodnie. Dlatego delikatnie odchylił łebek samicy, by następnie delikatnie zdjąć łańcuszek.
- Wszystko będzie dobrze, obiecuję - rzekł, mając nadzieję, że nie obiecał jej nigdy, że nie opuści. Wtedy jego słowa znaczyłyby tyle co wcale, lub jeszcze mniej. Nie uwierzyłaby, z pewnością, bo w końcu trudno się nie zgodzić, że zawiódł. Raz, dwa, osiem - może teraz będzie kolejny? Klucha nie był co do tego pewien.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Kąciki pyska Shath drgnęły lekko, gdy poczuła, że zdjął jej medalion.
Na ślepo, nie otwierając oczu spróbowała go dotknąć, aktywować. Po paru niezbyt skoordynowanych ruchach dopiero zmusiła się, by otworzyć oczy. Powieki strasznie jej ciążyły, jakby kamienne, czy ołowiane.
Sięgnęła do medalionu, dotknęła, aktywowała. Skoro trzymał go Bart, to on będzie mógł czytać jej w myślach, nie na odwrót.
Medalion zalśnił na chwilę, choć niezbyt jasno. Łapa Shathow zaś opadła ponownie. Za nią podążyły powieki. Czytanie w myślach od następnego postu. Esej będzie. Więc w miarę możliwości odpisz dzisiaj, bo eseje najlepiej się w nocy tworzy.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Okej, odpisuję. Szybko, bo esej mnie ciekawi. Nad slowami zdecydowanie łatwiej zapanować, niż nad myślami. W każdym razie Kluchy to nawet tak bardzo nie zaskoczyło, w końcu już niedawno jeden medalion błysnął na skutek dotyku. Uśmiechnął się więc tylko. Powoli rozumiał. Shathow chciała, aby wziął tę błyskotkę. Ujął ją nieco pewniej w łapie.
- Spokojnie, odpoczywaj - szepnął, widząc próby wilczycy. Chciała mu coś przekazać, tak podejrzewał.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Ten niewielki ułamek świadomego mózgu odczuł zadowolenie na wieść, że Bart rozumiał przekaz. Shath usiłowała skoncentrować się na...
Na czym? Tak trudno jej się myślało... Miała wrażenie, że ktoś jej nalał miodu do głowy i zamieszał. Szumiało jej w uszach...
...Ten wariat z PDA. Czy ma je jeszcze? Zniszczone... Cel...
Zawiodła. Jedyna klarowna myśl, jedyna mająca choć trochę sensu, przewijająca się co chwilę. Zawiodła.
Błyskawica. Ból.
Gdzie ona jest? Czy Bart jest tu jeszcze? Traciła czucie w łapach, nie była w stanie stwierdzić.
A może to nie Bart, a Kein? Nie wiedziała... A przecież musi wiedzieć.
Nie. Kein jej nie kocha. Zostawił. I to jej wina...
Nie nadaje się do związków.
... pod ladą są butelki...
Czemu nie słyszy wiatru? Musi wstać. Ten przeklęty niedźwiedź zaraz tu będzie. Dorwał Salome...
Bóg wiatrów północnych...
Jak zabić powietrze?
... Baza. Nekroformy trzeba ciąć na drobne kawałki. Trzeba oszczędzać butelki... Kiedyś uratują komuś życie...
Sejf na zapleczu. Tam są wszystkie kości...
Nie! Nie myśl o kodzie! Nie myśl o 9909! Tyle lat...
... Kiedyś będą na nas pracować... Trzeba je dobrze wychować, a zapewnią nam godziwą emeryturę...
Bart? Gdzie jest Bart? Czemu nie wraca? Powinien tu być już dawno...
Beznadziejna Mentorka. Prędzej go zamęczy, niż zrobi z niego Wojownika.
Elena by potrafiła. Czeka na odpowiedź. Nie wolno jej zawieść...
Praca nie może czekać. Trzeba rozdać wszystkim rachunki. Powietrze płatne za pięć kości od litra...
...Smok? Potłucze filiżanki!
Czemu jest tak zimno? Stoi na dwóch nogach, a śnieg wpada jej do butów.
Nie wolno pić magicznej wody!
Druga Shath. Zabrała Barta. Oddawaj, ty suko!
Pomylcie się. To nie ja. To jej szukacie. Ja zostaję, ja go kocham!
Nie, proszę...
...Plastikowe butelki. Wyrastają im skrzydła. Odlatują. Wracajcie!
Keith nie da rady. Jest za słaby. Zginie.
Przecież nie da się umrzeć z przemęczenia! Spanie to strata czasu.
Nowy uczeń, znajda. Ma szanse.
Ktoś trzyma ją za łapę. Akinori? Znów ją pokonał. Elena patrzy.
Uważaj, głupia. Mało nie spadłaś. Zbłaźniłaś się przed nim.
Ish nu palah. Pięćdziesiąt procent zniżki. Cholerny Beta.
Skup się!
Butelki. Lek. Baza...
Witamy w Służbach Bezpieczeństwa Wiatru.
Wrócił. Gdzie był?
Wstydził się. To jej wina. Gdyby nie kładła takiego nacisku na treningi...
Wybity bark. Nie szkodzi. Trzeba więcej trenować.
Musi wstać. Tornado zaraz utraci energię. Musi zabić szaleńca.
Jego PDA. Ma je. Musi...
Gdzie jest Arthas? Znów u swojej krzykaczki?
Uszy pękają... Ale nic powiedzieć nie można. Nie jej sprawa.
Nie wolno się wtrącać.
Uratował jej życie... Trzeba odciąć łapę. Potrzebna jest broń.
Wygląda na martwe. A jednak wstaje.
Co jest grane?
Metalowe diabelstwo pożera Art'a. Pije jego krew.
Deebie jest lepszą Betą. Karmel to oszołom.
Pięćdziesiąt procent...
Ish nu palah.
Trzeba podnieść cenę ciastek czekoladowych, jest na nie popyt.
Jezioro. Magiczna woda. Odruchowe zaciśnięcie pyska. Nie pić!
Grzywka spada na oczy. Kein jest taki miły... Wrócił. I co, że gruby?
Jaki Kein? Kein odszedł. Jest z Elinor.
Szczeniaki? Od pierwszego razu się nie zachodzi.
Nie! Nie stać nas na utrzymanie rodziny. Trzeba pracować. Za pięć lat...
Czy Bart wie, że użyła medalionu?
Do kurczaka dobrze jest dodać pietruszki.
Zimno... Czemu on miota błyskawicami?
Z Akrina będą jeszcze wilki.
Musi się obudzić. Zaraz trening. Musi biec... Wojownicy nie upadają. Elena będzie zawiedziona. Ten mały, czarny szczeniak, mała Shath ciągle popełnia błędy. Chcę być taka, jak pani.
Wszystko się sypie... Czemu słuchawka nie działa?
To inny świat. Wołodia, wykastruję cię tym mieczem!
Nie! To nie Wołodia. To Bart. Martwi się. Przecież nic jej nie jest. Musi otworzyć oczy i mu to powiedzieć! Ma ją zostawić.
Powinna była tam zdechnąć... Nie powinna była wracać. Tam nie znaleźliby ciała.
Wróciła i wszyscy będą wiedzieć, że zawiodła.
Nie! Musi to powiedzieć Bartowi. Niech ją tu zostawi, zmieni tabliczkę na "zamknięte".
Lek z Bazy pomoże. Cofnie wszystkie rany.

Otworzyła ostrożnie i powoli oczy, na chwilę zawieszając wzrok na Barcie.
Ale tak naprawdę go nie widziała.
Kolorowe plamy... Jakie piękne!
Jak zabić samą siebie? Musi. Musi wygrać. Inaczej zawali test.
Próba ognia... Kto potraktował to tak dosłownie?
Skacz!
Wygrałaś. Może sarniny?

Oczy się zamykają, lecz obraz przednimi pozostaje niezmienny.
Nie wolno pić w pracy. W ogóle nie wolno pić. To marnowanie kości. Woda jest za darmo jeszcze.
Trzeba wycenić wodę, zanim zrobią to inni! Jej lokal przyćmi Złotego Smoka. Będzie lepsza, niż Elena.
Krew boga jest słodka i zimna. Trzeba go zabić. Prezent jest mój!
Pusty posterunek. Kto tu mieszka? Nikt. Odszedł, porzucił. Wolał miłość od obowiązków. Karygodne.
Zapomnieć. Naprzód! Ból przemęczonych mięśni tłumi myśli. Nic mi nie jest. Specjalnie usiadłam. Nie, wcale nie jestem zmęczona.
Kolejne kłótnie...
Czy ty aby nie przesadzasz? Jesteś nadopiekuńczy. Nie jestem szczeniakiem!
Rodziny są dla tych, którzy potrafią o nie zadbać.
Co zrobiłam nie tak? Czemu odszedł?
Wszystko moja wina...
Gryf strzeże drogi. Salome, nie bądź głupia. Marnujesz skrzydła.
Stanley? To ty?
Kremówki za trzy kości sztuka. Dzi€kuję i zapraszam ponownie!
Zimno...
Czemu nie wschodzi słońce?
Traci czucie w łapach... Czy Bart jeszcze tu jest?
Nie wie, nie wie, naprawdę!
Była pewna, że to koniec. A jednak. Coś wciąż jest na rzeczy, wciąż serce bije mocniej. Wciąż jest jej drogi.
Czy tak się da? Po takim czasie... Wciąż coś czuć?
Podać jeszcze coś do picia? Chciałabym dołączyć do Watahy Wiatru. Miodowe ciastka i herbata raz. Beta bez zniżki. Przychodzi ze szczeniakiem. Nie ma ish nu palah, jest Crystal. Płaci.
Cholerny Karmel. Złapać za kark i potrząsnąć, aż kręgi zagrają. Nie będzie zniżek.
"Najstarszy mnie objął, do mej szyi stal przyłożył..."


No, starczy. Śmiesznie się pisze półprzytomną Shath. Ciąg dalszy nastąpi, będą jeszcze dwa eseje. O czym? To zależy już od jej stanu... I od Barta :3
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Zdziwiło go. Mówi, ale nie mówi? Potrząsnął łbem. Jak nic dorzuciła mu coś do tej sarniny. Dopiero po chwili zdawał się rozumieć, przez moment się nawet zastanowił, czy przypadkiem nie użyła tego wcześniej. Dzięki temu mogła go przejrzeć, a to wyjaśniałoby, dlaczego podeszła. Podobnie jak urywek myśli wadery, dotyczący jego wstydu... Próbował doszukać się we wszystkim sensu, ale nie było latwo. Próbował więc wyciągnąć to, co jego zdaniem najważniejsze. I na pewno nie był to kod do sejfu ani perypetie związane z Akinorim, Eleną czy Keinem. Pojmował, że Shathow nie miała wcale łatwo, i to od najmłodszych lat. Elena... Cholera, czy ona nie była za bardzo w nią zapatrzona? Ale... Nie, to nie jest teraz wcale istotnym. Coś chce mu przekazać, tylko czemu tak majaczy? Jest z nią jeszcze gorzej, niż przypuszczał. Błyskawica? PDA? baza? Nekroformy? Ratowanie życia?
- Spokojnie, będzie dobrze. Gdzie ta baza, Shathow? Proszę, skup się, jak wygląda ten płyn, te buteleczki? Pójdę i przyniosę, tylko... Gdzie? - do pytania dołącza się userka, ale wszystko w swoim czasie.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Jego słowa podziałały chwilowo jak kubeł zimnej wody.
Baza? Nie!
Nie może tam iść...
Tam są... One tam są...
Ciemność, spleśniały kubek, Kein, uważaj!
One są wszędzie. Wabi je zapach ciepłej krwi...
Nie wolno! Nigdy nie wracać!
...To metro wyniesie nas na powierzchnię.
Zaniosę je do Lecznicy, tam bardziej się przydadzą. Altruista. Ona nie odda. Zatrzyma. Potrzebne.
Kiedyś uratują komuś życie.
..."Pamiętasz to wszystko, co układaliśmy, ja i ty, najbliższe nasze sny i..."
Trzeba wyjąć makowiec z pieca. Są święta, może ktoś kupi? Pięć kości za sztukę.
Święta, a ona znów tu siedzi. Tak trzeba. Dzięki temu są kości.
Nie nadaje się do związków. Nie założy nigdy rodziny.
Po co kości? Niezbędne.
Tak trzeba i już.
Kiedy ostatnio widziała słońce?
Dziesięć kółek po torze przeszkód!
Wojownicy nie upadają. Biegnij, znajda. Biegnij, Elena patrzy.
Jak wygląda? Co wygląda?
Wygląda przez okienko, przyglądając się wodospadowi, zachodzącemu słońcu... Jutro trzeba będzie wracać do pracy. Ale dzisiaj zasłużyła na wolny wieczór. Tylko jeden...
Odpokutuje to na arenie.
Naprzód! Łapa za łapą, łapa za łapą, szybkim truchtem. Uderzyć w cel, nie zwalniać, biec! Naprzód!
"Co to za klub, co to za miejsce? Ja dobrze nie pamiętam..."
Nie, stop! To nie klub. To "Wilczy Kieł". Wróciła do domu... Musi sprawdzić. Sprawdzić, czy nie ukradli. Sejf... Szafka pod ladą... Skrytka w kuchni... Wszystko jest. Butelki wciąż tam stoją.
O spożywkę nie ma co się martwić, najważniejsze kości. Najważniejsze butelki. Reszta mało cenna...
Posprzątać. Zaraz przyjdą pierwsi klienci.
Tylko czemu smok?
Anonimowa informacja. Będą sprawdzać księgowość.
O dwie kości za dużo. Nie zauważą. Zgarnąć kości, wymazać z rejestru. Drobna pomyłka, nieodebranie opłaconego towaru. Nikt nie musi wiedzieć.
Szczeniaki piją i ćpają w jej lokalu. Ale są grzeczne i płacą. Nie wracają więcej. Nie lubią, gdy konfiskować im towar. Wilk w masce.
Wilk w masce? Charllie? Wyrósł. Czemu wtedy nie poznała? Wiatr, cegła... Uważaj!
Przecież nic nie mówię.
Wilczyca o rudym futrze nie pije. To ona tu rządzi. Starsza siostra szarego szczeniaka?
Szczeniak się odwraca. Błyskają fiołkowe oczy z źrenicami jak szpilki. Ćpun.
Płaci, trzeba tolerować.
Szanowny pan Beta. Pięćdziesiąt procent zniżki.
To Deebie powinna przewodzić Wiatrowi.
Gdzie podziała się Crystal?
Amiru? Wyrosła. Wszyscy tak szybko rosną... Czas leci, nie wiadomo kiedy. Te szczeniaki z jej lokalu są dziś dorosłe.
Arthas nie wygląda staro. Znów biały? Ale równie nieszczery. Lisie barwy bardziej pasowały.
To coś go zmienia...
Można mu ufać?
Ale osłonił. Przez wzgląd na dawne czasy. Koniki polne uderzają w stalowe skrzydła.
Należy podnieść ceny, idą plagi.
Kein ma skrzydła? Skąd, jak, dlaczego?
Nie wolno pytać. Znów się zdenerwuje, znów będzie kłótnia.
Więzi powstające w trudnych sytuacjach zazwyczaj są nietrwałe. Jak mogła o tym zapomnieć?
Musi wstać. Musi wstać i iść na trening.
Nie chce być sama... Dlaczego musi?
Popełniła błąd. Popełniła setki błędów.
Nie wciągnie w to Barta. Nie może! Nic mu nie powie, wstanie i pójdzie zabić tego szaleńca. On nie powinien się martwić...
Stop! On wie. Przecież przed chwilą...
Co zrobiła?
Co się dzieje?
Nie pamięta... Tak strasznie trudno sobie przypomnieć...
Musi wstać.
Ale dlaczego?


Tym razem nieco krócej, bo... Bo w nocy lepiej się pisze. Dzisiaj w nocy kolejny esej i koniec działania medalionu xd
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart zastanowil się. Musiał ją przekonać, aby mu powiedziała. Ale... jak? Nie chciała go w to mieszać, rozumiał to i szanował, jednakże wierzył, że tylko ten płyn może pomóc... Strzępki myśli, próbował pozbierać je w jakkolwiek sensowną całosć, ale nie szło najlepiej. Kołatały mu po łbie słowa "Skrytka w kuchni... Wszystko jest. Butelki wciąż tam stoją. ", czyżby o ten płyn chodziło? Nie miał pewności. Nie wiedział tez, jak długo ten dziwny medalion będzie działał.
- Shathow, gdzie te butelki? Gdzie ta baza? Dam sobie radę, tylko powiedz mi, gdzie mam iść. O jakich butelkach mówiłaś, wspominając o skrytce w kuchni? To ten sam płyn? Ten, który może Cię uratować? Shathow, chcę pomóc, ale musisz mi to umożliwić, rozumiesz? Nie oddam Cię, słyszysz? - mówił dość szybko, choć półszeptem. Popadał powoli w panikę, nic dobrego.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
I łostatni post myśloczytania. Krótki, bo zaraz trzeba wstać i iść do szkoły.

Przemawianie do niej naprawdę działało, chwilowo przywracało do rzeczywistości. No, przynajmniej w części. Ale części tej wystarczyło, by pomyśleć "tak". Na wszystkie pytania. Tak, to ten sam płyn. Tak, rozumie...
Co? Co rozumie?
Już nie pamiętała.
Rozmazane barwy i wyrwane z kontekstu obrazy latały jej przed oczami, próbując nadążyć za mózgiem.
Berek!
Bieg nie, bo trzeba, ale dla samej radości. Kiedy ostatnio robiła coś "dla radości"?
Praca i treningi są najważniejsze.
Nawet stojąc na tej samej posadzie, nie dorównujesz Mentorce.
Trzeba podnieść ceny szalików, zima idzie. Szaliki, czapki, piwo w sweterku, gorąca czekolada. Kości same się nie zarobią.
Pierwszy tysiąc... Potrzebne jeszcze dzicewięć.
Co potem?
Dwudniowy urlop potem. I znów do roboty!
Czy Bart jest tu jeszcze?
Musi mu coś powiedzieć! Pytał o coś.
Ale o co?
Myśli wilczycy zwalniały... Razem z sercem. Uderzało słabo i nieregularnie. Ale o tym Shathow nie wiedziała. Czy wiedział medalion? Tego nie wie nawet userka.
Musi mu powiedzieć! Nie wie, co, ale musi.
Chce, żeby tu był... Nie chce być sama. A nie jest w stanie nawet otworzyć oczu i sprawdzić, czy on tu jest jeszcze. Irytowało ją to. Była zła na siebie, że nie wiedziała.
Chciała, żeby został do końca... Bo teraz, po jego powrocie, wszystko powróciło. Bo sądziła, że się wyleczyła, a tak nie jest.
Zostań... Proszę...
Nawet nie mając dość sił, by myśleć o sposobach ratunku wyczuwała instynktownie, że koniec się zbliża. Nie chciała zostać sama, nie teraz!
Co z niej za nieustraszona Wojowniczka? Bała się, okropnie się bała. Nie zasłużyła na życie, zawiodła. Zawaliła tyle rzeczy... Ale nie chciała umierać. Nie wiedziała, co czeka ją po drugiej stronie.
Gdyby mogła cofnąć czas... Nie byłaby taką materialistką. Więcej by ćwiczyła, co dałoby jej szansę pokonania tego wariata.
Ma jeszcze jedną szansę. Ma jego PDA, a na nim lokalizację. Powinna wstać i ruszać, teraz, zaraz, już!
Nie wstanie. Coraz wyraźniej to do niej docierało. Nie wstanie i nie pobiegnie.
Zawiodła.
Marna z niej Wojowniczka. Ale jednego na pewno Elena nie miała - nie odeszła we własnym domu, mając przy sobie kogoś bliskiego. Elenie przyszło umierać daleko od Krainy... O ile umarła. Kto wie, może cieszy się świetnym zdrowiem?
Czemu tu jest tak zimno? Czy Bart jeszcze tu był?
Prawdopodobnie się nie dowie...
Oddech zwalniał i zamierał. Teraz oddychanie wydawało jej się niesamowicie trudne, niemalże niewykonalne. Każdy oddech ulatywał z rozchylonego lekko pyszczka ze świstem, następowały między nimi coraz dłuższe przerwy...
Ostatnią myślą wilczycy była prośba, by jej nie opuszczał.
Potem wszelkie myśli zamarły, organizm przekierował całą resztkę energii w podtrzymanie bicia serca i oddechu.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Te same. Po krótkim zapewnieniu wilczycy, że zaraz wraca i ułożeniu jej na torbie (bo na twardej podłodze niewygodnie, niechaj ma coś pod łebkiem) odnalazł drzwi do kuchni. Nieważne, że przy okazji strącił jakąś cukiernicę i rozsypał białe kryształki po podłodze lokalu, potem się posprząta. Teraz kwestią priorytetową było odnalezienie buteleczek z magicznym, uzdrawiającym płynem. Skrytka. Odtwarzał powoli strzępki myśli, którymi uraczyła go Shathow. Niestety, mętlik w jej umyśle i jego panika sprawiły, że wspomnienia były nieco zniekształcone, jednak miejmy nadzieję, że skrytkę odnalazł. Otwierał szafki, nerwowo i szybko, poszukując buteleczek. Skrytka. Pod ladą. A może nie pod ladą? Sprawdził i tam. Gdzieś muszą być, prawda? Sama się pogubiłam. Przeszukał niemal całą kuchnię, zaglądał pod ladę i w każdy możliwy kąt. Można uznać, ze je znalazł? Miejmy nadzieję, że tak. Gdzieś są. Na pewno. Shathow tak powie... pomyślała. Plastikowe. Kwestia skrzydeł i innych smoków należy zignorować, majaczyła, nic więcej.
Znalazł. Musiał znaleźć. Jak nie to edytuję post. Wrócił do Shathow, delikatnie unosząc jej głowę. co w niej było? Nekromorfy? Nekroformy? Och, nie sposób się odnaleźć. Ale mowa była o cięciu, więc pewnie nie było to-to płynne. Wziął więc ze sobą jakiś nóż.
- Cholera, Shathow. Jak to podać? - pytał niepewnie, jednocześnie ściskając medalion. Nie wiedział, że ten już nie dziala.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Ajć. Czyżby ktoś tu urywki wspomnień z walki wziął za sposób dozowania?
Zaraz zabierze się za ucinanie łapek!
Znalazł butelki, bez wątpienia.
Shathow nie drgnęła nawet, odpowiedział mu jedynie urywany, świszczący oddech. A potem cisza...
Wilczyca przestała oddychać. A to, jak doskonale z lekcji EDB wiemy, oznacza, że pozostało pięć minut na uratowanie jej.
Na szczęście z pomocą przychodzi etykieta na butelce. Głosi ona: MED - podanie doustne lub dożylne.
I zasadniczo nic więcej. Bo i etykieta opisana ręcznie. No... Ma jeszcze spory ciąg cyferek, ale nic poza tym. Cyferki nieistotne, ot, oznaczenie partii. Coś, co wyprodukowali ludzcy naukowcy na własne potrzeby nie będzie przecież posiadało etykietki zaakceptowanej przez Unię Europejską, prawda?
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Oj, wierz mi, w bredniach umierającej Shathow niełatwo się odnaleźć. Bart jest ciapą, nie zauważył, że wadera nie oddycha, może i lepiej - po co dodatkowy stres? Wydobył z torby sterylną strzykawkę, odpakował, nalał do niej płynu i wbił tam, gdzie podejrzewał znaleźć żyłę. Futro, nie ulatwiasz sprawy! Igła tkwiła w łapie wadery, zaś w łapie wilka wciąż trwał ściskany nerwowo medalion. Chyba nie dziala. Chyba trzeba go już oddać właścicielce.
EDB? Aż wygooglować musiałam, czuję sie staro. Gdzie czasy, kiedy było PO? W sumie chyba materiał podobny, nieistotne. W każdym razie Bart modlił sie, aby to wystarczyło. Zdarzało się, że wstrzykiwał już coś komuś, ale jednak nie zależało od tego życie 'pacjenta'.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Po chwili serce wadery zaskoczyło. Uderzało słabo, roznosząc życiodajny lek po organizmie. Proces naprawiania zniszczonych wyładowaniem i nadmiarem treningów tkanek się rozpoczął. Bart mógł zauważyć, jak rozcięcie na łbie najpierw przestaje krwawić, a potem goi się w błyskawicznym tempie. Lek działał.
Po chwili Shath otworzyła oczy, rozpaczliwie nieco łapiąc powietrze. Odetchnęła jeszcze kilka razy. Następnie dopiero się rozejrzała.
Bart. Trzyma jej medalion. Wbija jej strzykawkę w łapę. Niedaleko stoi butelka MED-u.
Co się dzieje?
Szaleniec z PDA. Błyskawica.
Co dalej? Ciemność.
Nie miała pojęcia, co dalej.
Skąd Bart ma Medalion Poznania? Czy zna jego moc?
Najwyraźniej uratował jej życie.
- Co się stało? - zapytała.
Od czegoś trzeba zacząć, nie?
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
- O jasna cholera - szepnął do siebie, dostrzegając, jak szybko zadziałał specyfik. Poobracal przez moment buteleczkę, uważnie jej się przyglądając. Podróżował niemało, a jednak jeszcze nie spotkał niczego o podobnych właściwościach. Niby taki niepozorny płyn... Zaraz jednak odstawił buteleczkę na bok, a zużytą strzykawkę zapakował w jakieś opakowanie. Odda do lecznicy, niech utylizują. Medalion powoli odwiesił na swoje miejsce, przekładając ostrożnie łańcuszek przez głowę wadery.
- Sam nie wiem. Dotarłaś do lokalu i upadłaś w drzwiach. Dobrze, że miałaś schowany ten napój i dałaś radę jakoś uruchomić ten dziwny wisior. Jak na kogoś ledwo żywego bardzo dużo myślisz - powiedział spokojnie, wydobywając z torby jakiś gazik i lekko przykładając go do miejsca, z którego sączyła się krew. A może już się ranka po ukłuciu zagoiła, podobnie, jak pozostałe rany?
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
"Jak na kogoś ledwo żywego bardzo dużo myślisz"
Jak miała to czytać? Dała mu najwyraźniej medalion, pozwoliła czytać w myślach... I co w nich wyczytał? Poplątane uczucia co do niego i Kein'a? Miejsce ukrycia kości? Przepis na głuszca? Plan treningów znajdy?
Była ledwo żywa, jak sam zaznaczył. Przez to nie pamiętała, co się w tamtym momencie działo. Jej wspomnienia kończyły się na uderzeniu błyskawicą. Potem film jej się urwał.
Ranka się nie zagoiła. Jak miałaby się zagoić z strzykawką wewnątrz? Chociaż bez wątpienia zaczynała. Ledwo Bart strzykawkę usunął, rozpoczął się proces gojenia, zwolniony już jednak, jako, że znaczna część leku zużyta została na naprawę większych szkód.
Shath zastanawiała się dłuższą chwilę, jak sformułować pytanie.
- O czymś konkretnym myślałam? - wypaliła w końcu.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart zaśmiał się serdecznie w odpowiedzi na jej pytanie, bo w końcu faktycznie zabrzmiało zabawnie, chociaż zapewne Shathow nie mialą tego świadomości. Dlatego się chłopak zreflektował, odchrząknął i spoważniał, by za moment powoli jej wszystko wyjaśnić. Albo raczej cząstkę tego, co w jego przekonaniu, wytłumaczyć powinien. Nie sposób ująć wszystkiego.
- O Elenie, treningach, zarobkach... Niewiele się zmieniło w tej kwestii, Shathow. Trudno jednak mowić o czymś konkretnym - powiedział spokojnie, nie wspominając nawet o rozmyśleniach odnośnie uczuć czy kodu do sejfu - nie chcial jej krępować mówiąc o pierwszym, a z szyfru korzystać nie zamierzał. Chociaż już zapomniał ciągu cyfr, o tyle jednak z pewnością uspokoiłoby jego sumienie, gdyby wadera kod zmieniła. Jednak z wiadomych jedynie sobie samemu przyczyn nie powiedział o tym, że zdradziła ten sekret.
- Jak się czujesz? - zapytał autentycznie zatroskany losem wilczycy.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Elena, zarobki, treningi. Czyli nic niewłaściwego, prawda?
- A... Przepis na grzanki łośmidorowe?
Tajemnica rodowa, której zdradzić nikomu nie wolno. Specjalność userki i jednocześnie jedyna rzecz, jakiej ta nie przypala na czarno.
Hmm, głodna jestem.
Ale cii, to ma być post o Shathow.
Shathow mianowicie uświadomiła sobie, że leży na podłodze swojego lokalu. Spróbowała więc wstać. Na razie zdołała jedynie usiąść.
- Kręci mi się w głowie. - powiedziała po chwili namysłu. - Ale nie stało się nic, na co nie pomoże dwadzieścia okrążeń po torze przeszkód.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart zmarszczył lekko czoło, zastanawiając sie głęboko nad pytaniem wadery, co było o tyle dziwne, że zapytanie było przecież proste, a i odpowiedź na nie była niezmiernie łatwa. Łeb wilka przekrzywił się lekko w lewo, a spojrzenie niebieskich oczu uważnie pilnowało, aby samica przypadkiem nie rzucila się od razu do morderczego treningu. Nie wolno. NIe teraz. Nie pozwala. Uratował jej życie, ma więc prawo oczekiwać, że w zamian spełni jedną jego prośbę. Prawda?
- Przepis... na co? Nie, nie wspomniałaś nawet o tym... smakołyku - powiedział spokojnie, uśmiechając łagodnie do wilczycy i cofnąwszy się na tyle, żeby nie przeszkadzać jej sie unieść, pozostawał jednak na tyle blisko, by w razie czego pomóc, złapać, zamortyzować upadek na tłustym bębnie.
- No w takim stanie to możemy się jedynie razem turlać. Odpocznij, nabierz sił - potem trening - dodał jeszcze, nieco jakby bardziej gniewnym tonem.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Pokiwała łebkiem.
- To dobrze, bo to tajemnica. - mrugnęła do niego.
Nie zdradzi przepisu, choćby ją przypalali żelazami!
Z pozycji siedzącej dźwignęła się do stojącej. Łapy pod nią drżały, ale utrzymała pion.
- Nic mi nie będzie, muszę trenować. Poza tym... Zamierzam dorwać tego wariata, który mnie tak załatwił.
Będzie wypraaawa! A Kein pozwolił zaprosić na nią kogo chcę. Więc jeśli Bart ma ochotę jej towarzyszyć, to zapraszam!
Shath oczywiście nie zgodzi się tak łatwo.
Opanowała w końcu drżenie łap.
- To miłe, że się martwisz, ale naprawdę nic mi nie będzie. Muszę trenować.
Bart będzie musiał na niej usiąść, by ją powstrzymać!
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Podejrzewam, że gdyby Bart na niej usiadł, zgniótlby ją tylko na naleśnik. Ale fakt, jako naleśnik nie wydostałaby się i nie ruszyła na trening, zatem propozycja dosc ciekawa, z pewnością godna przemyślenia i rozpatrzenia.
- Czy mogę więc liczyć na zaszczyt skosztowania tego rarytasu? - zapytał, jakby starając się odwrócić uwagę wilczycy od okrążeń i innych, równie katorżniczych przedsięwzięć. Wiedział jednak, że to niemożliwe, a o zawziętości wilczycy świadczyć mogła chociażby wizja słaniającej się, ale uparcie walczącej z osłabieniem, próba powrócenia do człapania na czterech łapach. Klucha pokręcił głową, po czym podparł waderę z jej lewej strony, zapobiegawczo.
- Nic nie musisz. Jeśli już coś musisz, to odpocząć i zebrać siły. Tak bardzo osłabiona jesteś zbyt prostym celem, nie sądzisz? Nie zmuszaj mnie, żebym Cię przywiązał do kaloryfera - jęknął. W torbie miał tylko kawałek sznurowadła, lecz nieważne, nada się. Niestety, kajdanek (chociażby pluszowych) nie posiadał, a te na pewno okazałyby się jeszcze lepszymi, niż naderwane z dawna przez kogoś sznurowadło. Póki co Shathow jednak o tym nie wiedziała, co przemawia na korzyść grubaska.
Sponsored content