"Wilczy Kieł"

Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wadera uśmiechnęła się mile
- ależ proszę mówić panie, to znaczy się Bart
Wadera znou się uśmiechnęła. Niech prosi o co chce, to nie jej sprawa. Ważne aby zrobiła to co powinna. Klien nasz pan czyż nie?
B.w
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Uśmiechnął się pogodnie, choć nieco jakby smętnie jednocześnie, kiedy wadera wyraziła zgodę. Gestem łba wskazał na Shathow, powracając od razu spojrzeniem do Nighti.
- Proszę, zadbaj o nią. Przez wiele przeszła, nie powinna zostać z tym sama. Widzisz... Nasze relacje są dość pomieszane, w jej życiu nie ma już dla mnie miejsca. Powinienem się wycofać, pozwolić jej żyć własnym życiem, ale nie chcę, by była w tym sama. Bądź przy niej, wspieraj. Owszem, wygląda na silną i nie przyzna się, że potrzebuje pomocy... ale wierz mi, przyda jej się przyjaciel - poprosił szeptem, żeby przypadkiem nie usłyszała. Nie chciał, by wiedziała, że nadal się o nią martwi i że nasyła na nią pomagierów. Wiedział, że nie powinien być przy niej. Chciałby, owszem i wspierał sercem oraz duchem, jednak nie był siebie pewien. Co, jeśli znowu zawiedzie? Coś ze zdrowiem chyba nie tak, skoro tak często sobie komara przycina, cukrzyca albo inne licho. Chciał tylko, by Shathow była szczęśliwa, a jakby nie patrzyć bliskość dawnego partnera, który nagle zostawia ją samą z problemami i znika bez słowa, na pewno nie poprawiłby jej samopoczucia.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wadera rozumiała to. Znowu się uśmiechnęła i powiedziała
- możesz na mnie liczyć Bart
Nighti spojrzała na dwie wadery niie co dalej i zdziwiła się że na stoliu demona jeszcze jest pusto. Jednak wadera wiedziała że czasami mogą się trafić klienci, którym dłużej zajmuje wybór vzegoś. Zwłaszcza że wszystko tu jest takie dobre.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Uśmiechnął się do niej w podzięce, skinąwszy łepetyną. Był jej bardzo wdzięczny. Wstał jednak, skłonił się na tyle nisko, na ile zezwalała zwisająca z przodu jego ciała opona, po czym pożegnał się i wyszedł z lokalu. Jednak, jednak! Na krześle, na którym siedział, Nighti znaleźć mogła pięć kostek, które stanowiły po części napiwek za miłą rozmowę, po części wyraz wdzięczności. Na pewno nie łapówka! Na to nie liczcie, bo mimo wszelkich grzeszków, uczciwy Bart był odkąd sama użytkowniczka pamięta.

zt.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
- Nie jest moją przyjaciółką. Ledwie ją znam. Po prostu tu pracuje.
Na pytanie Gehenny nie odpowiedziała od razu. Najpierw się rozejrzała, zastanowiła, zebrała myśli.
- W sumie nijak. Lokal jest mój, ale równie ciężko bym pracowała, gdyby nie był. Poza nim w sumie nie mam nic.
Lajf is brutal i very mocno kopie w zadek. Kiedyś trzeba sobie o tym przypomnieć, prawda? O tym, że tak naprawdę życie jest paskudne, a rzadkie, pozytywne epizody istnieją tylko po to, by odczuwać ból po ich przeminięciu. Że tak naprawdę każdy jest zdany tylko na siebie, a dobre chęci szkodzą najbardziej. Że nie da się uniknąć błędów, a pewnym osobom po prostu nie jest pisane szczęście. Trzeba zagryźć zęby, odbić sobie na innych, odzyskać równowagę, zabić uczucia. Inaczej życie człowieka zeżre na surowo.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Nie ma nic? Ojej, jakież to przykre! Do tego stopnia, że przez pysk Gehenny przemknął grymas, który w normalnych warunkach można by uznać za przejaw współczucia czy swego rodzaju politowania. Niemniej jednak, Gehenna emocje odczuwała zgoła inaczej, jakby wybiórczo. W palecie uczuć, które targałyby jej jestestwem, dominowała złość i gniew, bo czasem i furiatka z niech wychodziła. Gdzieś tam sporo było satysfakcji z nieszczęścia i niepowodzeń innych osóbek, bo czyż istnieje coś przyjemniejszego, aniżeli świadomość, że komuś coś nie wyszło? Ach, słodka zawiści, tyś plastrem miodu w szarości, osłodą nudnego żywotu. Chęć wsparcia, radość czy empatia spychane były na margines, o ile wcale jeszcze gdziekolwiek funkcjonowały. Ogon wilczycy poruszał się leniwie i ospale na boki, krańcem zamiatając podłoże. Ekipa sprzątająca GeHe spółka z o.o. melduje gotowość do działania! Za - oczywiście - odpowiednią opłatą. Najbardziej trafną byłaby niewinna dusza dziewicy, czy macie może na stanie?
- A tam, co nieco na pewno by się znalazło. Cztery łapy, ładne oczka, śliczny pyszczek, zgrabny tył, nic tylko zdobywać świat. Ach, mnie już na rewiach mody nie chcą, cóż, jakież to niesprawiedliwe - mruknęła chłodno, spoglądając z niewinnym uśmieszkiem w stronę Shathow. Kątem oka dostrzegła wyjście wilka, który - jakie odnosiła wrażenie - dziwnie im się przyglądał. Oblizała lubieżnie pysk. Ciekawe, któż to? Może warto go odnaleźć, pobawić się z nim? Z Shathow zbyt wiele zabawy nie będzie. Niewiele mogła jej już odebrać, tym samym niekoniecznie pogłębiłaby jej załamanie. A tamten? Gruby jak beka, pewnie jakieś kompleksy by się odkopało i poznęcało nieco nad nieszczęśnikiem. Gadka o utraconej miłości i dzieciach była żenująca i ciężkostrawna, zatem te argumenty na razie pozostawiała w zanadrzu. Na wszelki wypadek, choć niekoniecznie zamierzała ich używać. Fuuj.
- Ten grubas też to dostrzegł, przyglądał Ci się jakby co najmniej zamierzał Cię pożreć spojrzeniem - dodała jeszcze, nieco zniesmaczona.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath skrzywiła się.
- Nazywa się Bart. - stwierdziła.
Zawarła w tym tyle dezaprobaty dla zachowania Gehenny, ile tylko się dało. Raczej dość sporo.
Wąż liże userkę po nosie. To strasznie rozpraszające jest, trudno napisać coś sensownego. Niegrzeczny Regon!
W każdym razie Shathow nie skomentowała pierwszej wypowiedzi, za drugą zmiażdżyła Gehennę wzrokiem. I tyle. I brak weny, straszna choroba. Coraz krótsze te moje posty... :c
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
- Bart, Grubas - co za różnica? - mruknęła Gehenna ochryple, lekceważąco wzruszywszy barkami. Ach, znali się zatem! Ciekawe, jak zażyłe były to relacje? Może warto wziąć na muszkę tłuściocha? Przekrzywiła leniwie łepetynę, a płomyki zdawały się pląsać w tańcu złego geniuszu, chociaż nieodzowny budulec jestestwa demonicznej, zwany przez ignorantów lenistwem - dla niej będący "umiejętnością nietrwonienia energii i sił na głupoty", nadal trzymał jej zadek na stołku.
- Pożerał Cię wzrokiem. Cóż, to wyjaśniałoby jego rozmiary, żarłok jeden - rzuciła cynicznie, w momencie, kiedy userka trzasnęła czołem o blat biurka, strzelając przed Shathow przepraszające allahy. Na tym kompie napisanie czegoś dłuższego naprawdę jest katorgą, wybaczcie, za miesiąc będę miała laptopa - postaram się nadrobić.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Futerko Shathow zjeżyło się wyraźnie.
- Wynoś się. - w jej cichym głosie czuć było niemalże arktyczny chłód.
Łapa wilczycy powędrowała do kieszeni przestrzennej, w której nasze wilczki noszą swój dobytek, zaciskając się na niedużej pigułce. Jeśli Gehenna nie posłucha, wyleci stąd z hukiem. Shathow miała dość tego wszystkiego. A wyżycie się na kimś nie jest takim złym pomysłem, prawda? To dobry sposób na radzenie sobie z problemami i jednocześnie sposób na ich unikanie. W końcu agresywnych nikt nie lubi, wniosek - nikt nie zbliża się do nich. Nie może zranić, co najwyżej nieco uprzykrzyć życie.
Wilczyca wyszczerzyła groźnie bielusieńkie, ostre zębiska, gotowa gryźć i szarpać. Wkurzyła się.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
A więc musiało łączyć ich coś bliskiego. Inaczej nie wściekłaby się aż tak bardzo. Krańce szkaradnej mordy Gehenny powędrowały wysoko i daleko, niemalże dzieląc łepetynę tejże na dwie, kompletne nierówne, części. Przekrzywiła lekko głowę, bo i dlaczego nie? W zasadzie i tak nudno się robiło, także... Gehenna plasnęła łapą o stół, zostawiając na nim trzy kostki.
- Ach, nie ma to jak hołdowanie zasadzie "nasz klient nasz pan". Złość piękności szkodzi, a szkoda by było, żeby tak ładna mordka się zmarnowała. Swoją drogą traktowanie w ten sposób klienta wyjaśnia, dlaczego nie ma tu tłumów. Ale co tam, Twój lokal, rób jak uważasz. Cóż... Napiwek za miło spędzony czas oraz podsunięcie pomysłu na świetną zabawę. Czuję, że jeszcze się spotkamy, Shathow - rzuciła oschle. Będzie ją wykańczać powoli, kawałeczek po kawałeczku. Na razie ją wkurzyła, pora spotkać niejakiego... Barta, tak. Znajdzie go, chociażby miałaby to być ostatnia rzecz, jaką uczyni. Wstała i niespiesznie wyszła, mruknąwszy tylko na odchodnym:
-Spotkamy się szybciej, niż myślisz.

zt.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wadera podeszła do Shathow z uśmiechem. Trzeba ją jakoś pocieszyć prawda? Wygląda na złą. Może to zły pomysł ale spróbować można...
- Shath, wyglądasz na zmęczoną. Może ja zajmę się lokalem a ty odpoczniesz sobie troszkę.
Wadera uśmiechnęła się mile i posprzątała stolik Geheny. Kości wrzuciła do kasy i wróciła do Shathow.
B.w
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shathow potrząsnęła łbem.
- Nic mi nie jest. - warknęła.
Była ostro wkurzona, a w tym stanie bywała nieobliczalna. Lepiej chyba jej nie drażnić. Najlepiej wcale się nie zbliżać, bo można skończyć z jej ząbkami w karku.
Owszem, była zmęczona, a kac nie dawał jej spokoju. Jednak nie zamierzała okazywać słabości. Nawet o krok od śmierci szczerzyłaby kły i odrzucała każdy przejaw troski, silna, samowystarczalna, zbyt dumna, by prosić o pomoc.
Wstała z fotela, po czym przeniosła się na swój stołek. Tam usiadła i wpatrzyła się w drzwi niewidzącym, nieprzeniknionym spojrzeniem.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Nighti uśmiechnęła się
-dobrze więc
Po słowach Barta Nighti naprawdę trochę martwiła się o Shath. Ale trudno. Będzie jej toważyszyć duchem. Jednak musi słuchać swej pracodawczyni. Nie chce być chyba wywalona więc lepiej niech nie przeszkadza Shath
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
W deszczu kroczyła ulicami Placu Handlowego. Szukała jednego miejsca, dawno w nim nie była. Musiała zagryźć smutki czymś słodkim i smakowitym, znała jeden lokal, który na pewno będzie w stanie jej to zaoferować. Z ulgą odetchnęła, kiedy udało jej się odszukać interesujący ją szyld. "Wilczy Kieł". Niepewnie nacisnęła klamkę, zanim jednak weszła - zawahała się. Przekroczenie progu restauracji znów wiązało się z powrotem szeregu wspomnień, a czy miała dostatecznie wiele siły, by ponownie się z nimi zmagać? Weszła więc po krótkiej chwili, zrzucając przemoczony kaptur na barki, odrzucajac go gwałtownym i pewnym machnięciem głową. Usiadła, rozglądając po okolicy. Nieiwele się zmienilo, och!
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Przyszedł tutaj Tsuku, tylko że tym razem w celach zawodowych. Post nie będzie długi, ale za to konkretny. Basior podszedł do lady i zawołał.

- Shathow, przesyłka!

Miał na plecak przypięte polne kwiaty, które sam Bart wybrał. Jako że był to pierwszy klient to Tsuku wybrał same najpiękniejsze. Ich zapach powoli roznosił się po całym lokalu, oczywiście bukiet też był wielki aby wyglądał na dość kosztowny. Niech chłopak też coś ma od życia! Basior miał na pupie profesjonalny napis "UPS TSUKUYOMI - PRZESYŁKI"
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
'UPS' na pupie to dość zabawna kombinacja. Taimi stwierdzi podobnie - za moment, jak tylko dotrze do niej, co właśnie się stało. Akurat nie spoglądała w stronę drzwi, jednak usłyszała głos i poczuła zapach, które na moment zatrzymały jej serducho. No, tak, dlaczego nie domyśliła się, że może go tu spotkać? Wszakże często tu bywał, z tego co pamiętała. Dorabiał, zdawało się, jako kelner czy pomagier. Spojrzenie wilczycy powędrowało gwałtownie w kierunku źródła chwilowej zapaści, jakby liczyła, że może się pomyliła. Nic z tego. Chwyciła menu, zasłaniając nim większą część facjaty, niczym w serialach amerykańskich. Brakowalo tylko dziurek na oczęta, by mogła obserwować otoczenie. Chciała zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu. Nie powinna przychodzić do miejsca, gdzie prawdopodobieństwo spotkania Tsu jest dość wysokim.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shathow rozejrzała się niezbyt przytomnym spojrzeniem. Dwa wilki. Tsuku. Z przesyłką?
- Witaj. - uśmiechnęła się do przyjaciela.
Nie spodziewała się kwiatków, oj nie. Od kogo? Pierwszy do głowy przyszedł jej Fantasme. Ale to raczej nie w jego stylu. Oprócz tego chyba nie spotkała ostatnio nikogo, kto mógłby...
- Czego się napijesz? Na koszt firmy, oczywiście.
Nie, wcale nie miała przygotowanej butelki miodu i czystych kufli. Ani troszeczkę.
Pić samej jakoś mniej fajnie, niż z kimś, taka prawda. Poza tym... Może jak przytrzyma Tsukiego na więcej niż dwa kufle, to się dowie, od kogo przesyłka?
Klientką póki co się nie przejmowała, od czegoś ma pracowników, czyż nie?
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
- W pracy nie wolno nam pić! Toż to profesjonalna firma kurierska. Proszę, tutaj masz kwiaty oraz wiadomość od nadawcy...

Położył jej na ladzie bukiet oraz list, treść listu brzmi następująco "Wszystko będzie dobrze. Obiecuję". Szybko też wyciągnął swoją listę z logo firmy oraz długopis. Położył przed samicą.

- Proszę pokwitować odbiór. Parafka winna wystarczyć.

Nagle również poczuł znajomy zapach! Ten który robi z naszego wilka Tsukusiowy posąg! Rozejrzał się po sali. Nie mógł zauważyć właścicielki tej woni, aczkolwiek persona za menu wydała mu się podejrzana!

- Wybacz mi Shath na chwilę, zaraz do ciebie wrócę.

Podszedł do stolika, bez wątpienia to tutaj było epicentrum tego zapachu! Trochę dziwnie to brzmi ale mniejsza. Dopiero gdy na własne oko, zobaczył znajomą, ukochaną twarz to zamarł całkowicie. Słychać było ino przełknięcie śliny.

- Taimi...

Zdołał z siebie wykrztusić. Wisiorki dyndały swobodnie.
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Nie mogła nie zauważyć, co miał na szyi. Odstawiła menu, stwierdzając, że bez sensu dalej w to brnąć, skoro już ją namierzył. Uśmiechnęła się niepewnie, skinąwszy łepetyną.
- Witaj, Tsukuyomi. Nie wiedziałam, że pracujesz w firmie kurierskiej. Może po pracy zjesz ze mną kremówkę? - spytała, nieco wręcz prosząco, spoglądając na samca brązowymi oczyma, pozbawionymi źrenic. Chciała spędzić z nim choć chwilę, jak dawniej... Bolało, rozrywało od środka, jakby wypruwało flaki przeciskając je przez ściśnięte mocno emocjami gardło. Ale... pragnęła jego obecności, nieważne, jak bardzo byłaby ona bolesna czy dotkliwa. Ogon wadery zamiótł nieco podłogę, krańcem lekko ją smagnąwszy.
- Na mój koszt. Po prostu... Chciałabym spędzić z Tobą nieco czasu, jeśli oczywiście nie masz nic lepszego do roboty - wyjaśniła szybko, zdając sobie sprawę, że nie powinna naciskać. Miał swoje życie, plany, zamiary - może nie powinna znów się w nie mieszać? Wpływać na nie, jeśli nie ma w nich na nią miejsca?
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
- Założyłem mały interes, to bardzo interesujące hobby wiesz? Musisz mnie koniecznie kiedyś odwiedzić. W sumie to niedaleko.

Przysiadł naprzeciwko niej i uśmiechnął się serdecznie. Dla niego też było to ciężkie. Wiecie jak to jest gry rozrywa nas nieosiągalna miłość? Stara miłość trzyma go odkąd się spotkali i z każdym dniem staje się coraz silniejsza, noce nieprzespane a myśli są niespokojne.

- Oczywiście że zostanę, wiesz, i ja chcę z tobą spędzić czas. Odkąd dostałem twoją wiadomość, musiałem cię znaleźć, porozmawiać. Moja dusza nie jest spokojna.

Widocznie przeznaczenie znów się nimi bawi skoro krzyżuje ich drogi. A może chce coś przez to osiągnąć.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shath prychnęła pod nosem cicho.
- Nie, to nie. Będzie więcej dla mnie.
Podpisała się szybko, po czym otworzyła list. Przeczytała szybko. Kto mógłby...?
Wyciągnęła spod lady butelkę piwa i otworzyła o brzeg lady. Zastanawianie się nad tym na trzeźwo na pewno nie jest dobrym pomysłem. Wiadomo przecież, że nie będzie dobrze. W końcu sam Śmierć tak zadecydował...
Nic już nigdy nie będzie dobrze. Jej rodzina się rozpadła, rozbiegła, ledwie zdołała docenić ich obecność. Jej czas się kończył. Nic już nie zostało.
Nie będzie dobrze... Już nigdy.
Opróżniła butelkę "na hejnał", przyglądając się kwiatom. Piękne. Mimo wszystko wywołały uśmiech na jej pyszczku.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
WIRUS

Otóż tak jak obiecałem tak i wirus w końcu zmutuje. Nie sprzeczałaś się wtedy więc i teraz nie masz nic do gadania. Choroba będzie się rozwijała. Zmiany jakie następują:

- Aseksualność (pod względem erotyki, nie samej orientacji).
- Blokada psychiczna jeśli chodzi o jakiegokolwiek rodzaju używki. Każde zażycie kończy się wymiotami, chorobą a przy lekkim nadużyciu - traceniem przytomności.
- Charakter indywidualistki kochającej dzieci.
- O wiele większa chęć zwiedzania Krainy.
- Chęć odzyskania straconej osoby. W tym przypadku Barta. Oraz nieskończona radość i chęć życia.


Wirus będzie mutował co 2 miesiące w nieokreślonym dniu tygodnia w którym wypadnie (tzn znowu przedział 15-21).
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Pan Anarchista wywinął mi postać na lewą stronę i zburzył wszystkie dotyczące niej plany. Ale nie protestuję. Bo czym byłoby życie bez odrobiny nieprzewidywalności? Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Źrenice Shathow rozszerzyły się. Zaczęła kaszleć, rozlewając przy tym resztkę alkoholu. Gdyby nie futro, można by dostrzec, że zrobiła się zielona na pyszczku. Pędem rzuciła się na zaplecze, opróżniając żołądek do najbliższego zlewu, pustego na szczęście. Po paru minutach walki z własnym żołądkiem, który najwyraźniej zamierzał zwrócić sam siebie, a następnie płuca, serce, wątrobę i całą resztę flaczków, spłukała zlew i dokładnie wypłukała pysk.
Ze zdumieniem zauważyła, że z nosa płynie jej krew. Zrobiło jej się straszliwie zimno, miała wrażenie, że świat wokół zwalnia. Światło raziło ją okropnie, łapy nie chciały utrzymać.
Powlokła się do swojego stołka, do pracy. To nic, to kac, to minie.
Dzwonienie w uszach narastało, zawroty głowy również. Próbując wspiąć się na stołek upadła, a rzeczony mebel przewrócił się na nią. Spotkanie łba z podłogą, ból docierający jakby z daleka, a potem ciemność...
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Nie tak był zamiar Taimi, z pewnością. Chciała tylko, by Tsukuyomi wiedział, że zawsze może na niej polegać. Liczyła, że nawet jeśli miłość wygasła, nadal pozostała łącząca ich przyjaźń. A ta zobowązuje do wzajemnego wspierania się w trudnych chwilach. Tymczasem jednak, jak powiedział sam szaman, jego dusza nie jest spokojna. Czyli do czynienia mamy ze zwyczajnym przykładem sytuacji mianowanej "chciałem dobrze, wyszło jak zwykle". Zasmuciło ją to nieco, postanowiła jednak nie dać tego po sobie poznać, negatywne emocje przykrywając wielkim płaszczem uśmiechu. Pytanie, jak długo wytrzyma? Jej brat pewnie podołałby temu i do dnia ostatniego, ona jednak nigdy nie była tak silna, wytrzymała. Westchnęła cicho.
- Chciałam podarować Ci coś od siebie, byś pamiętał o mnie. Wiesz, jeśli łatwiej Ci będzie, jeśli zapomnisz... Możesz go wyrzucić. Choć, nie powiem, bardzo pozytywnym było ujrzeć, że go założyłeś - powiedziała spokojnie, półszeptem.

Nagle odwróciła wzrok, słysząc kaszel i dźwięk przewracanych butelek.
- Cholera, chyba właścicielce coś się stało! - zawołała, mimowolnie poderwawszy się z myślą ruszenia na ratunek. Po chwili Shathow powróciła, ale nim Taimi w ogóle pomyślała, by odetchnąć z ulgą, wojowniczka osunęła się na podłogę. Próbowała do niej mówić, nawiązać logiczny kontakt. Pytała o imię, datę, nazwę lokalu. Działając instynktownie przystawiła ucho do jej pyszczka (znaczy trzymała je obok, ofc), odwracając jednocześnie łeb tak, by zaobserwować ewentualne ruchy klatki piersiowej. Chciała ustalić, czy oddycha. Łapę zaś przystawiła ostrożnie w okolicę szyi, poszukując tętna.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
W przypadku Tsukusia miłość do Taj nie jest tylko świecą która może zgasnąć od byle podmuchu. Jego uczucie możemy porównać do wielkiego ogniska a nawet pożaru całego ciała. Zabawnym jest że wystarczył zaledwie widok, głos i zapach aby wygrzebać tak wspaniałą moc która była schowana głęboko w sercu.

- Wyrzucić? Taimi, nigdy bym tego nie zrobił. Pomimo tych wszystkich lat, pomimo tego jak życie nam się ułożyło ja dalej wiem co do ciebie czuję. Taimi ja cię dalej, ponad życie, koch..

Niestety los chciał przerwać jego wypowiedź gdy właścicielkę zaatakował mebel. Pobiegł nie zwlekając za samicą. Shathow to kawał baby więc trochę wątpił aby to coś mogło ją zranić, chociaż z drugiej strony jej stan był opłakany.

- Wszystko z nią w porządku, za dobrze ją znam aby coś takiego ją nawet zraniło. To boli gdy taka kobieta się stacza. Mam nadzieję że ja i ..... jej pomożemy.

W porę ugryzł się w język aby nie zdradzić tożsamości nowego znajomego!
Sponsored content