Kismajas

Kismajas
Młode

Kismajas


Male Liczba postów : 7

     

    IMIĘ:
      Nie ma ono na celu kogokolwiek obrazić. Powstało jakby... z przypadku. W sumie tak właśnie było. Odszukaj odpowiedni akapit w historii tegoż smoczka, a wszystko stanie się jasne. Dowiesz się, dlaczego samiec zwie się Kismajas.


    RASA:
      Kismajas. Kimże on jest? Ot, zwyczajny, pospolity smok lodowy.


    WIEK:
      Toć maleństwo to ledwo pokonało znoje pierwszej wędrówki: wydobycia się z jajka. Skorupka pękła całkiem niedawno, można zatem chyba stwierdzić, że Kis liczy sobie ledwo jeden rok. Młode to-to, głupiutkie... Ale urok swój ma, jak każde młode.


    IRANGA:
      Cóż, na razie nie miał czasu, aby się wykazać. Nie osiągnął zbyt wiele, zatem na razie jest zwyczajnym młodym smokiem. Kto wie, może pewnego razu nieprzychylny dotąd los odwróci się i Kis stanie się kimś ważnym?


    HISTORIA:
      Wojna pomiędzy dwoma stadami smoczymi trwa od całych weków. Płomień Zniszczenia przenigdy nie zejdzie się z Wichrem Nadziei. Smoki ogniste, niezwykle temperamentne, już dawno upatrzyły sobie zwykle obojętne na wszystko i ceniące sobie neutralne stosunki z innymi smoki lodowe. Te drugie, chcąc uniknąć rozlewu krwi, unikały starć. Usuwały się w cień, uciekały, często migrowały. Nie chodziło o to, aby tchórzyły. Były w końcu niezwykle zręczne, a i siły im nie brakowało. Chodziło bardziej o same próby uniknięcia walki, która pochłonęłaby sporo ofiar: zarówno wśród PZ, jak i WN. Po co? No, właśnie. Dlatego tylko, iż Płomień uwielbiał znęcać się nad innymi.

      * * *

      Wicher Nadziei osiadł się w jednych z najwyższych gór Krainy, z której wywodziło się stado. Członkowie grona liczyli, iż tutaj smoki ogniste się nie zapuszczą. Nie przewidzieli jednak, że chęć zadania bólu smokom lodowym oraz determinacja zaprowadzą Płomień Zniszczenia na szczyt, gdzie zamieszkała para Przywódców grona. Zaczaili się w nocy, zaatakowali z zaskoczenia, niczym banda wygłodniałych bestii. Przywódczyni rzuciła się zaraz do obrony gniazda i trojga jaj, które raptem za kilka chwil powinny się wykluć, ukazując słodkie pyszczki przyszłych kandydatów na rolę przywódcy - władza bowiem była u WN kwestią dziedziczenia. Niestety, matka Kis'a zginęła, zaś jego rodzeństwo posłużyło za przekąskę dla żarłocznego Płomienia. Najpewniej i sam bohater tejże opowieści skończyłby podobnie, gdyby szczęśliwy przypadek: jajo zadrżało, skorupka zaczęła z wolna pękać. Ognisty, trzymający obecnie jajo w łapach, spanikował i upuścił je, a te potoczyło się spokojnie do strumienia i targane jego nurtem popłynęło, znikając smokom ognistym i lodowym z oczu. Na żałobę nie było jednak czasu: jatka trwała nadal, zbierając krwawe żniwo. Tak brutalnej walki podobno Kraina Smoków jeszcze nie widziała, a i szybko ujrzeć jej ponownie nie powinna...

      * * *

      Trafił na niewielką polankę u samego dołu zbocza góry, na której obecnie znajdowało się kilka wodnych smoków. Odpoczywały po ciężkim i męczącym dniu, spędzonym najpewniej na nicnierobieniu - albowiem nie wyglądały one na szczególnie żywiołowe czy energiczne. Leżały, wygrzewały się w nieśmiałych promieniach wczesnowiosennego słońca, nie racząc nawet zareagować na wyrzucone przez nurt potoku jajo, na którego powierzchni widoczne już były znaczne pęknięcia. Kwestią kilku raptem minut było wyklucie się małego smoczka, który nie bardzo rozumiał, gdzie się znajduje. Potykając się o własny, zbyt długi ogon, z plątającymi się nieposłusznie łapkami, podszedł jakoś do najbliżej się znajdującego, rosłego samca rasy smoczej, pacnąwszy na zadek tuż obok jego łba (ten bowiem spoczywał na podłożu, łypiąc jedynie leniwym okiem na ciamajdowate, niebieskie stworzonko). Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, zaś smocze szczenię pomachało ku niemu łapką i wysepleniło coś kompletnie niezrozumiałego. W odpowiedzi usłyszało jedynie 'KISS MY ASS", co potraktowało jako nadanie mu imienia. W końcu 'Kismajas' brzmi tak przyjemnie, nieprawdaż? A że został po chwili wygnany: to też na pewno z czystej sympatii!

      * * *

      Dotarł tutaj. Szedł długo, a droga była paskudnie męcząca. Czego się jednak spodziewać po smoczku o tak bardzo plączących się łapkach? Czy znajdzie tutaj dom? Czy zostanie w końcu zaakceptowanym? Czy ktokolwiek polubi tego nieszablonowego gada? Się okaże...


    CHARAKTER:
      Kismajas jest smoczkiem nieco innym, aniżeli jego rówieśnicy. Jest także całkiem odmiennym od smoków dorosłych. Całkiem wesoły i pchający się do towarzystwa, zainteresowany każdą, największą nawet głupotą, dostrzegający piękno w najmniejszych nawet rzeczach. Niestety, na skutek obrażeń, które odniósł jeszcze jako jajko, jest nieco... zacofany w rozwoju. Koszmarnie nienawidzę tego określenia, niemniej opisuje ono najlepiej to, co mam do przekazania. Jest przy tym zrozumiałe dla reszty otoczenia. Tak jak Nemo był 'wybrakowany' jeśli chodzi o płetwę, ora podobne jak Mambo z "Tupotu Małych Stóp". Upośledzenie momentami daje się we znaki, niemniej jednak nie przeszkadza aż tak bardzo we względnie normalnym funkcjonowaniu. Sprawia wrażenie głupiutkiego i nierozważnego, nieodpowiedzialnego oraz lekkomyślnego. Jednak jest przy tym na tyle otwarty, pomocny, życzliwy oraz lojalny, iż nieraz w niepamięć puścić można pewne wady, prawda?


    EKWIPUNEK:
      Niestety albo i stety, na chwilę obecną Kismajas nie posiada niczego poza 50 kostkami.


    COŚ WIĘCEJ:
    • Pomimo, iż podczas wojny był jedynie jajkiem, w jego podświadomości zakodowały się pewne wspomnienia: panicznie nienawidzi smoków ognistych, zaś nienawiść ta starannie pielęgnowana z czasem przerodzi się w chorobliwą żądzę zemsty.
    • Przez chłodne potraktowanie ze strony smoków wodnych, po dziś dzień obawia się owej rasy. Nie jest to może paniczna fobia czy nie wiadomo, jak silny strach, jednak z pewnością sam do smoka wodnego przenigdy nie podejdzie.
    • Przez dawne obrażenia, które odniósł jako jajko, sprawia on wrażenie mniej rozwiniętego od rówieśników, przez co nierzadko zostaje olewany czy traktowany jako 'ten gorszy'.
    • Na chwilę obecną jest kompletnie nieporadny, nie tylko fizycznie, ale i życiowo: potyka się co rusz, przewraca co kilka kroków, nie opanował nadal sztuki latania - zatem wszędzie zasuwa na piechotę, nie potrafi składać poprawnych zdań, ma kłopoty z prostymi działaniami matematycznymi, totalnie nie radzi sobie z myśleniem abstrakcyjnym...



    ATRYBUT:
      Choć na chwilę obecną w ogóle na to nie wygląda, w przyszłości jednak atrybut jego z pewnością się objawi. Nie jest, nie był i przenigdy nie będzie silniejszy od pospolitego smoka, nie jest też w ogóle wytrzymały. Zręczność, oto co lada moment (może nie aż tak lada...) wyróżni go pośród innych smoków.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Akcepcik.