KP Lio

LIo

LIo


Liczba postów : 1

     
Imię: Lio
Rasa: Gryf
Wiek: 1 rok
Ranga: Nowy
Historia: Mały wykluł się w gnieździe na obrzeżach lasu. Był biało-niebieski Trochę z mamy, trochę z taty. Gdy ich zobaczył uśmiechnął się promiennie i.... Kichnął. Było to tak silne, że wypadł z gniazda. Na szczęście nic mu się nie stało. Sytuacja podobna powtarzała się wiele razy. Po pewnym czasie rodzina odkryła przerażającą prawdę: ich syn (Lio) jest uczulony na pióra! Był to ciężki cios. Ojciec uciekł zostawiając żonę z maluchem, który nic nie rozumiał. Jednak widział, że mamie było przykro.
Starał się ją rozweselić. Na próżno. Gryfik zaczął szukać rozrywki, gdyż miał dużo wolnego czasu.
Hm... Nie było to proste, gdyż wszystko utrudniały częste kichnięcia. Lio nic sobie z tego nie robił. Pomimo swego bardzo młodego wieku( kilkudniowy pisklak) był bardzo wesoły i skory do zabawy. Nie martwił się swoją „niecodzienną przypadłością” po prostu był sobą i czerpał ze źródła radości. Lecz pewnego dnia zauważył, że nie ma mamy. Rozpłakał się żałośnie. Wdrapał się do gniazda i usnął. Gdy się obudził zobaczył swoją rodzicielkę! Okazało się, że poleciała zdobyć coś do jedzenia. Liu roześmiał się i kichnął. Ale dał się nabrać! Jakiś czas po tych wydarzeniach nastąpiła podniosła chwila. Przeprowadzka do Krainy. Gryfik miał sam udać się do nowego miejsca zamieszkania z Lecznicą, w której może mu pomogą. Wyruszył. Na szyi miał skórzany woreczek na drobiazgi. Prezent pożegnalny. Najpierw biegł po ziemi, potem sturlał się z jakiegoś trawiastego zbocza, przeprawił się przez jeziorko rozlewając hektolitry wody. Przy okazji przejrzał się w powstałej kałuży. Hm.... Niebiesko.... Nawet przesadnie. Niebieskie oczy, niebiesko-białe pióra. No w ostateczności... Może być. Maluch podskakując udał się w stronę Krainy. Kichnął raz, drugi i trzeci. Zaśmiewając się z tego zjechał z górki. No, ale droga daleka. Nadeszła noc. Lio poczuł się zmęczony... I głodny. Poszedł w pobliskie krzaki. Wrócił z zającem w dziobie. „Potrawa” żyła.Gryfik wypuścił futrzaka i dobrał się do malin. O matko! Pycha!! Wszystko było dobrze dopóki okolicą nie wstrząsnęło potężne... Kichnięcie. Maluch westchnął. Życie mogłoby być piękniejsze bez tych wszystkich alergii. No ale cóż.... Lio położył się na miękkiej trawie,już opuszcza dom. Samodzielne życie to jak nauka czytania- im wcześniej tym lepiej. Lio zapadł w sen. Gdy się obudził ujrzał jakieś dziwne istoty. Zapiszczał. Oni roześmiali się, dali mu jakiś pokarm, a jeden z nich wziął na ręce. Mały na początku się bał, ale po chwili zrozumiał, że te dwunożne istoty nie chcą go skrzywdzić. Przeczekał z nimi kilka tygodni w mieście, by wyruszyć w dalszą drogę. W międzyczasie nauczył się latać. Więc wkrótce wyruszył.
Leciał wiele dni by w końcu stanąć na granicy Krainy. Był rocznym gryfem, samodzielnym i wyrwałym w dążeniu do celu. Ogarnęły go wątpliwości. Czy będzie tu pasował? Czy go nie odrzucą? Wszedł. Tereny piękne. Tylko... Hm.... Tyle wilków ile mrówek, ale gryfów.... No... Lio żadnych nie zauważył. Kiepsko, nawet bardzo, ale cóż...
Charakter: Maluch jest stuprocentowym optymistą. Nie opuszcza go poczucie humoru i chęć do zabawy. Pomimo alergii na pióra stara się normalnie żyć i być szczęśliwym. Jest bardzo towarzyski i przyjacielski. Łatwo zawiera nowe znajomości. Nie lubi być samotny nie boi się ludzi, jest bardzo rozmowny, uwielbia maliny, czasem trudno go zrozumieć, bo strasznie sepleni, ale i tak dużo mówi.
Ekwipunek: 50 kostek, skórzana sakiewka od mamy.
Atrybut: Zręczność
Coś więcej:-
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
O, taaak. Alergie to zło! Świetny pomysł .

= A K C E P T U J Ę .