KP Mathias

Mathias
Dorosły

Mathias


Male Liczba postów : 2
Wiek : 26

     
Imię: Mathias

Wiek: Dorosły (6 lat)

Ranga: Dorosły

Historia:
Kilka lat temu, we wschodniej Francji przyszedł na świat pewien wilczek. Dokładne miejsce narodzin niestety nie jest znane, ponieważ niedługo potem został on porzucony gdzieś na terenie Rodanu. Górskie warunki niezbyt sprzyjają szansom na przeżycie, na szczęście jednak został on w porę odnaleziony przez służącego jednej z prowansalskich rodzin. Trzeba wspomnieć, że nie była to rodzina byle jaka, w końcu przedstawicieli wilczej arystokracji nie spotyka się na co dzień, prawda? No więc, gdy tylko ów paź dotarł do willi, lord i lady natychmiast rozkazali zaopiekować się malcem i zasypali podwładnego masą pytań. Kiedy ten wszystko wyjaśnił, para po chwili zastanowienia postanowiła przygarnąć brzdąca do siebie, nadając mu imię Mathias. Zawsze marzyli o tym, aby  mieć kogoś na wychowaniu, toteż Mat był ich oczkiem w głowie.
Miał zapewnione wszelkie wygody dworskiego życia, każde jego polecenie było wykonywane błyskawicznie, a dodatkowo wychowywali go najlepsi nauczyciele w kraju. Takie życie nie było jednak dla niego stworzone. Nie przepadał za bankietami, balami i innymi tego typu imprezami. Lekcje dobrych manier i etykiety były dla niego katorgą. Ale najbardziej w świecie nie znosił tego odgórnego traktowania, jakim raczył go każdy mieszkaniec dworu. Chciał być po prostu normalnym dzieciakiem bawiącym się z innymi i psocącym komu popadnie. Wewnętrznie czuł, że on tu nie pasuje. Z tego powodu cały czas chodził z opuszczonym łebkiem, gniewając się jednocześnie na cały świat.
Lecz zmieniło się to z chwilą, gdy osiągnął wiek 4 lat, kiedy to jego opiekunowie postanowili zapisać go na zajęcia szermierki. A wszytko zaczęło się już na pierwszej lekcji.
Wilk wszedł do sali, rozejrzał się, po czym spostrzegł idącego w jego stronę mentora. Zgodnie z ceremoniałem wyciągnął łapę w jego stronę, przy okazji spuszczając łeb i wzdychając dość głośno, wyraźnie wyrażając dezaprobatę wobec tego rytuału. Ku jego zdziwieniu jednak maître miast pokłonić się przed nim po prostu wcisnął mu w dłoń floret, skinął na niego i rzekł:
- To ty jesteś Mat, prawda? Widzę, że też nie lubisz tych dworskich ceregieli, to tylko ułatwia nam sprawę. Ach, wybacz zapomniałem się przedstawić. Nazywam się Patrick, ale możesz mówić mi Pat, wtedy będziemy kwita.
Mathias wręcz osłupiał. Pierwszy raz przez te cztery lata poznał kogoś, kto traktował go jak równego sobie, nie zwracał uwagi na jego tytuł. Nie mogąc się ruszyć z wrażenia stał dalej jak wryty patrząc na Pata z rozwartą gębą.
Patrick zaśmiał się lekko i dodał:
- Co tak stoisz? Chyba miałem nauczyć cię fechtunku, co? No chodź, popracujemy nad twoją równowagą. Jeśli masz jakieś pytania - wal śmiało, przynajmniej czas treningu szybciej zleci.
I tak nasz bohater poznał pierwszą osobę, która zachowywała się zupełnie normalnie w stosunku do niego. Zachęcony tym faktem przychodził na zajęcia codziennie, po kilka godzin. I trenował. I pytał. Zadawał masę pytań dotyczących "świata zewnętrznego". Lecz pewnego dnia w końcu padło to niezręczne pytanie:
- Pat, ja jestem adoptowany, prawda? - zapytał lekko zmieszany, pięcioletni już Mathias
- Jak się tego domyśliłeś? - odpowiedział pytaniem na pytanie, bez choćby nutki zaskoczenia. Przecież było oczywistym, że kiedyś to odkryje.
- Czuję się jak ptaszek w złotej klatce, pod kloszem. Gdybym rzeczywiście był ich synem, to wszystkie te arystokrackie sprawy nie byłyby dla mnie taką udręką jak teraz. Kocham ich z całego serca, ale nie mogę tak żyć. Muszę coś z tym zrobić. - rzekł zmartwiony nieco młodzian
- Oni też cię kochają, dlatego zrozumieją twoją decyzję. Łudzili się, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Ale masz już pięć lat, a w tobie siedzi duch przygody, nie można cię na siłę tu trzymać. - odparł mistrz, dodając mu otuchy
- Powstaje jednak pytanie, czy poradzę sobie sam? Przecież o dziecka wszyscy mnie we wszystkim wyręczali. Nie potrafię się nawet przed niczym obronić, bo wątpię, że natknę się akurat na kogoś, kto zna zasady szermierki. Tylko ty mi możesz w tym pomóc Pat, proszę.
I rzeczywiście pomógł. Zastąpił naukę z szermierki na operowanie prawdziwą szablą, wytłumaczył kilka podstaw samodzielnego życia i zasugerował mu, w którym kierunku ma wyruszyć. Pozostała tylko jedna kwestia: trzeba było powiedzieć o tym lordowi i lady...
Rozmowy nie trwały długo, ponieważ tak jak wspominał Patrick, wiedzieli, że tak się stanie. Ubłagał ich, aby nie urządzali wielkiego przyjęcia pożegnalnego, zatem rozłąka wyszła na jaw dopiero po kilku dniach. Nie obyło się oczywiście bez łez, w końcu to dzięki ich życzliwości udało mu się dożyć do tego dnia. Najgorsze były początki wędrówki, potem było już tylko lepiej, a teraz, po roku przygód i doświadczeń przybył do Krainy. Pozostaje jedynie pytanie: czy będzie to jego przystań, czy jedynie przystanek?

Charakter: Mat być może wychowywał się w gronie arystokracji, jednak za wszelką cenę stara się nie być nadętym bufonem. Cały czas jest wesoły, lubi rozmawiać z innymi i zawierać nowe znajomości. Jego otwartość potrafi jednak czasem wplątać go w niezłe tarapaty. Oprócz tego zdarza mu się w ogóle nie patrzeć na rozmówcę w trakcie mówienia, jest to przyzwyczajenie po lekcjach z Emmą. Dodatkowo ma piekielnie dobrą równowagę i potrafi walczyć absolutnie wszystkim co przypomina miecz, nawet kijem od szczotki. Poza swym rodowitym francuskiego, który lubi wtrącić w trakcie rozmowy zna też kilka innych języków.

Ekwipunek: Jedynie czerwony szalik, który dostał na pamiątkę od swoich opiekunów.

Atrybut: Inteligencja
Narkomanthik
Dorosły

Narkomanthik


Female Liczba postów : 119

     
Uzupełnij pole "ranga" i napisz do mnie PW jak to zrobisz. Drobne literówki, ale tak poza tym wszystko jest okej c:

EDIT:
Widzę, że poprawione, a więc akceptuję~
~Lee.