KP Van.

Vanessa
Dorosły

Vanessa


Female Liczba postów : 50

     
Imię:

Chyba każdy je ma. A przynajmniej każdy, kogo wcześniej poznała. Zwie się Vanessa, lecz inni mawiają też Van.

Rasa:

Cztery odnóża, ogon i łeb. Sarna? Nie, do sarny jej daleko. Może wiewiórka? Wzrost się nie zgadza. Hm, a wilk? O, to jest to!

Wiek:

Jeszcze nie taka stara, ma nieco ponad cztery lata. Jakoś specjalnie szybko jej czas nie leci.

Ranga:

Przeciętna wilczyca, więc i życie pozbawione szaleństw. Jest dorosła, może zbyt niepewna, by się wychylać?

Proponowana ranga:

W tym drobnym ciałku jest uwięziona dusza artystki... Jednak pragnęłaby również prowadzić swoich kamratów ku świetlnej przyszłości. Może kiedyś zdoła jej się zdobyć stanowisko Bety Wiatru i Artysty Malarza. Pomarzyć zawsze można, prawda?

Historia:

Cztery lata temu pojawiła się na świecie maciupeńka, szarooka i włochata kulka. Wraz z jedną, pojawiły się dwie kolejne; ruda i czarna. Młode wilczątka nie mogły być przecież bezimiennymi kulkami! Najstarsza była czarna, a raczej był, ponieważ to chłopiec. Nazwano go Pavel. Następna była ona, Vanessa. Chwilę po niej urodził się jej kolejny brat; Tim.
Żyło im się bardzo dobrze. Szczeniaki rosły jak na drożdżach. Rodzice troszczyli się o nich z całych sił. Momentami było im ciężko, ponieważ nie należeli do żadnej watahy; byli samotnikami. Więc wilki należące do jakiegoś stada miewały w zwyczaju ich napadać. Mimo wszystko przez pierwsze dwa lata nie sprawiało im to wielkich problemów; jej ojciec był urodzonym Wojownikiem. Szkolił więc swoich synów i brał ich na walki, aby pokazać im jak walczyć. Natomiast matka brała młodą samiczkę na łowy. Tak, tak, była Łowcą.
Vanessa uwielbiała spędzać czas z rodziną. Była naprawdę zbzikowanym wilkiem. Skakała to tu, to tam. Śpiewała, tańczyła, śmiała się, wygłupiała. Była takim śmieszkiem. Bracia często jej dokuczali, jednak ona obracała wszystko w żarty, więc nigdy nie biegła się poskarżyć. Rodzina z obrazka. Do czasu...
Był zwyczajny dzień. Vanessa miała już trzy lata. Przez jeden rok zmieniła się nie do poznania. Była wysoka, szczupła. Jej śnieżnobiała sierść była zdrowa i miękka. Charakter mimo wszystko nie uległ wielkim zmianom. Wciąż była wesołkiem. W każdym razie ojciec poszedł z braćmi powojować trochę, ponieważ teraz przez dojrzewanie Van przyplątywało się tutaj coraz więcej niechcianych gości. I nie mieli oni dobrych zamiarów... Jej matka poszła na łowy. Samica bardzo chciała pójść ze swoją rodzicielką i złapać coś na kolację dla rodzinki. Jednak ona uśmiechając się lekko, odmówiła jej. Rzekła wtedy, iż ma dla niej niespodziankę i nie może iść z nią. Nic nierozumiejąca Vanessa posłuchała i została w jaskini. I stało się. Najwyraźniej bracia i tata byli zbyt zajęci jednymi wilkami, by dostrzec, że zbliżyła się tu kolejna grupka. Nim wadera się spostrzegła, trójka rosłych basiorów wpadła do jaskini. Wilczyca jakoś specjalnie się nie wystraszyła, była dzielna. Kiedy jednak ją okrążyli i zaczęli mówić jakieś bzdety, spięła się lekko. Miała nadzieję, że rodzina szybko wróci. Tak się nie stało, a tamci zaczęli naruszać jej przestrzeń osobistą. Nakazała sobie zachować spokój. W pewnej chwili skoczyła i ruszyła pędem w las. Uciekała, a oni siedzieli jej na ogonie. Rozdzielili się, by szybciej ją pojmać. Mimo tego, że robiła różne zawroty i inne sztuczki, jeden szary wilk ją dopadł. Zaciągnął na tereny swojej watahy i podle wykorzystał. Po wszystkim zmusił wystraszoną i zapłakaną Van, by poszła z nim. Musiała posłuchać, nie miała przecież innego wyjścia. Teoretycznie. Trafiła do centrum jego watahy.
Wilki z jego stada powitały ją przyjaźnie, jednak psychika Vanessy została naruszona w za dużym stopniu. Nie uśmiechała się, szła skulona za samcem.
Została jego partnerką, lecz nie z własnej woli. Przez nacisk reszty. Mimo wszystko przez wydarzenia z poprzedniej nocy nie odzywała się już tak wiele. Zaszyła się w swoim nowym kącie i malowała. W ten sposób wyrażała swoje emocje.
Miesiąc żyła w ten sposób, okrągły miesiąc. Została tylko ze względu na to, iż mogła być w ciąży i nie chciała, by jej szczeniaki miały niepełną rodzinę. Ale niespodzianka, nie zaszła w ciążę... I gdy się tylko zorientowała, że tak jest; pewnej ślicznej nocy, gdy to wcisnęła kit wartownikom, że idzie się przejść, czmychnęła w głąb lasu i tyle ją widzieli.
Prawie rok włóczyła się bezczynnie w okolicach. Za wszelką cenę chciała odnaleźć swoją rodzinę, nie udało się. Napotkała jednak na swojej drodze pewną urokliwą Krainę, gdzie było mnóstwo wilków. Stwierdziła, że może tutaj schowa się przed wszelkimi niebezpieczeństwami i poukłada swoje życie. A przynajmniej spróbuje.

Charakter:

Przed tym całym incydentem była naprawdę ruchliwym wilkiem. Wesoła, żartownisia, szalona. Jednak po tym wszystkim wygasła. Stała się cichą, troszkę nieśmiałą wilczycą. Niepewna co do wilków. Żyje w ciągłym strachu, że ON wróci i skrzywdzi ją ponownie. Mimo wszystko jest w miarę spokojna (przynajmniej takie sprawia wrażenie), stara się być sympatyczną osóbką... Jednak nie zawsze jej to wychodzi. Głównie przez strach, który zwykle u niej dominuje. Ale kiedy się przed kimś otworzy, ożywa w niej stara Vanessa, ta szczęśliwa, zachowująca się jak dziecko.

Ekwipunek:

Nie ma zbyt wiele. Zaledwie podstawowe 50 kości oraz chustkę na łapie, która niejednokrotnie służyła jej za bandaż.

Coś więcej:

Samica stara się unikać wilków, zwłaszcza samców. Gdy jednak musi już z kimś porozmawiać, próbuje z wszystkich sił wywrzeć najlepsze wrażenie, by nikomu nie przyszło do głowy ją krzywdzić.

Atrybut:

Zbyt silna nie jest, charyzmy nie opanowała. Za młoda, by nabyć wiele wiedzy. Inteligenta może w pewnym sensie. Jest za to naprawdę szybka. Dlatego to właśnie szybkość jest jej atrybutem. Zaskoczeni? Raczej nie.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Fisz na palcach! Witaj w Wietrze. Akceptam bez żadnych zastrzeżeń. Miłej zabawy.

- Karmel