Zakazana Część Lasu

Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Ależ skąd, o to nawet nie masz się o co martwić, bo w choćby najmniejszym wypadku nie odebrałam tego w ten sposób. Cóż, decyzja nie był to łatwa, szczególnie jeśli chodzi o przywiązanie do Yumiśki ale wiedziałam co robię. A i sama doskonale pamiętam ich lodowy taniec godny niejednego mistrza łyżwiarstwa figurowego! Toż to było więcej niż sztuka, to wydarzenie mogłoby wręcz przejść do historii opowiadanej z pokolenia na pokolenie. Jeden mały dowcip i draka - "O, rany!" i całe miasto krzyczy: ...
Cóż, jak się okazało Yakamashii była wybitnym specjalistą w dziedzinie uszologii, znajdowała się na samym szczycie lekarskiej hierarchii! Słuchy o jej wielkich czynach docierały za morza, góry i oceany, a także najdalsze zakamarki świata.
- Czy mogłabym? Ja to zrobię! - Oznajmiła entuzjastycznie od razu zarażając się od szczeniaka śmiechem, tym samym wtórując mu w tej czynności. Czymże byłby świat, tym bardziej dziecka bez choćby odrobiny śmiechu? Śmiech to zdrowie. Uwalniany jest w ten sposób hormon szczęścia zwany endorfiną, który zarówno jest w stanie nie tyle co poprawić samopoczucie śmiejącego się jak i jego współtowarzyszy ale także zmienić to co czarno-białe i pomóc mu przybrać kolory. Ach, takie tam wieczorne przemyślenia równie dużo śmiejącej się w dniu dzisiejszym userki.
- Nie, inaczej. MY to zrobimy i mało tego - uda się nam! - Zaangażowanie to prawie z niej kipiało, tryskała energią i zapałem do poszukiwań. Ogon jak wcześniej w spokoju leżał w jednym miejscu, tak teraz majtał się z jednej strony na drugą zamiatając ziemię, stanowiąc niebezpieczeństwo dla tysiąca mikroorganizmów. Uszy wesoło sterczały czubkami skierowane ku górze, a w jasno różowych oczkach paliły się ogniki. Pewnie przez dłuższą chwilę trwałaby w takim stanie, gdyby imię wilczka trochę go nie zachwiało. Ponieważ w pierwszej chwili zdawało jej się, że usłyszała swoje imię. A może to właśnie ono padło z ust samczyka, a ona zamiast 'jesteś' usłyszała w miejscu ostatniej literki 'm'.
- Skąd wiesz jak mam na imię? - Zapytała nieco zdziwiona, ale jednocześnie pełna zaintrygowania. No z tym się jeszcze nie spotkała, aby ktoś prawie zupełnie obcy miał o niej choćby większe pojęcie niż to co można było ujrzeć na pierwszy rzut oka. A co jeśli wilczek był medium?!

// Nieco później , ale mimo wszystko jest!
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Skoro już jedziemy od końca... Jestem Andy! Numerant, jakich mało; wielki artysta w robieniu kawałów! Ale, ale - abstrahując już od wszelkich "Gwiazd tańczących na lodzie", powracając jednocześnie do fabuły i z góry przepraszając za post - czuję się lepiej, lecz nadal nie w pełni sił umysłowych. Swoją drogą widzę, że nie tylko userka Aya zwróciła uwagę na ich imionka. Podobny wiek i ta sama wataha. Gdyby nie fakt, że są jeno szczeniętami, pokusiłabym się o stwierdzenie, ze są sobie przeznaczeni - chociaż imię swoje Ayakashi zawdzięcza Sailor Moon i pewnym siostrom, które tak właśnie się zwały; watahę zawdzięcza natomiast znaczeniu owego określenia, albowiem Ayahashi - japońskie słowo oznaczające ducha pojawiającego się w morzu podczas katastrofy morskiej. Poza tym użyszkodniczka nie ma jeszcze żadnej postaci należącej do tamtej właśnie grupy, a i z założenia ma on być "remake'em" Xaert'a, którego - podobnie jak pozostałych postaci - momentami bardzo mi brakuje. Jako szczenię uczynny i grzeczny, potem etap młodzieńczego buntu, a zwieńczeniem dorastania - dołączenie do Rebelii. Oto dowód na to, jak - za pomocą zwyczajnych detali - rodzą się fundamenty postaci. Ale... cholerka, dość!
Ayakashi słuchał jej uważnie, wyraźnie łapiąc owego 'bakcyla' - optymizm, zaangażowanie oraz entuzjazm zdawały się rozpierać jego niewielkie, szczenięce ciałko od środka, mało na strzępy wilczka nie rozrywając. Lazurowe ślepka samczyka zdawały się rosnąć wciąż i wciąż, podobnie, jak kąciki pyska unosiły się z każdą sekundą bardziej i bardziej. Już miał zareagować, zbierając się do kupy, kiedy ta... zaskoczyła go niezmiernie, co nie obeszło się bez echa, zwłaszcza na pyszczku samca. Ten bowiem nagle nabrał zupełnie innego, jakże odmiennego wyrazu: szeroki uśmiech zniknął w ułamku sekundy, wyparty przez wykrzywienie warg w pełnym niezrozumienia grymasie. Oczki zmalały gwałtownie, bardzo nawet, albowiem czoło wilczka zmarszczeniu uległo - tym samym brewki naszły znacznie na powieki, zamieniając jasn ślepka w szparki raptem. Łebek przekrzywił się pierwej nieco w prawo, potem zaś w lewo. Że co?
- Nie wiem, skąd miałbym wiedzieć? Widzę Cię pierwszy raz na oczy - powiedział spokojnie, podczas kiedy wyobraźnia użyszkodniczki podsuwa obraz miny niejakiego Barney'a z "Jak poznałem waszą matkę", kiedy jest pytanym o swoją pracę: krzywi się wtedy znacząco, z wdzięcznym "Oh, please", wypisanym na ustach. Prawdą było, że wilczek nie miał bladego pojęcia, o co chodziło jego towarzyszce. Nie skojarzył nawet, że mogła się ona odnieść do jego własnego miana, usłyszanego niezbyt uważnie.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Uhg, niestety muszę przyznać, że choć uwielbiam anime to jako młodsza istota ominęłam Sailor Moon, tak samo jak na przykład Dragon Balla, a wierna od tamtych czasów do dzisiaj zostałam Pokemonom. Więc chcąc nie chcąc nie miałam takich skojarzeń.
A muszę też potajemnie przyznać, że plany co do Aya są dość podobne do planów userki Yashii co do niej samej, bo też w głowie ustawiła sobie kilka kolorowych scenariuszy z obrotami sytuacji nawet o te przysłowiowe sto osiemdziesiąt stopni. Aczkolwiek takie skoki chyba dopiero w późniejszej przyszłości, a póki co skupimy się na budowaniu jej osobowości. Ale szczegóły również póki co zostawię dla siebie i jak to się mówi - zobaczymy co przyniesie nowy dzień. Powiedzmy, że na chwilę obecną.. rozpływam się w cieniu.
Zdziwiła się odpowiedzą Ayakashi'ego. W tym momencie była chyba jeszcze bardziej zdezorientowana całą sytuacją. Jak to nie wie? Przecież dopiero co kilka sekund temu jej imię padło z jego pyszczka, przecież słyszała je wyraźnie! A może to była jakaś nowa gra? Ale nawet jeśli.. to na ten moment dla niej mało śmieszna, nie lubiła nie wiedzieć o co chodzi, wolała jednak zawsze być obeznana z sytuacją w jakiej się znajdowała. A nawet jeśli już w zabawie chodziło o zrozumienie zasad czy coś w tym rodzaju, to wolała być o tym wcześniej poinformowana. Lubiła mimo wszystko wiedzieć na czym stoi.
- Jak to nie? Przecież przed chwilą powiedziałeś: "Jesteś Yakamashii"! Dobrze wiem co słyszałam. - Powiedziała tonem godnym Hermiony Granger gdy w "Kamieniu filozoficznym" poprawiała Rona jak odpowiednio akcentuje się wingardium leviosa. Oczywiście, proszę się nie martwić. Zaraz do jej małej główki znów wróci planowane poszukiwanie siostry nowego znajomego, ale najpierw jej skupienie musi się chwilę poobracać wokół zaistniałej niejasnej sytuacji.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     

Ayakashi plasnął się właśnie wymownie w czoło. Zaobserwował u dorosłych, że tak robią i mniej więcej udało mu się nawet wyczuć, w jakiej sytuacji posuwają się do tego typu gestów. Obecne wydarzenia najwidoczniej wydały się wilczątku idealnymi, by wykonać wdzięcznego facepalma.
- Nie powiedziałem tak. Powiedziałem „Jestem Ayakashi – powtórzył, kładąc wyraźny nacisk na brzmienie swojego imienia. Poruszył po chwili uszkiem, analizując poprzednią wypowiedź rozmówczyni. Może był młodziutki i w pewnym sensie jeszcze głupiutki, jednak intelektu czy spostrzegawczości miał w sobie na tyle, aby wyłapać informację, którą uraczyło jego ciekawską osóbkę. Yakamashi. Długie imię, dziwne, ale – faktycznie – w brzmieniu nieco podobne do jego własnego. Może uda mu się zapamiętać?
- Możesz na mnie mówić Aya, często tak na mnie mówili. Rodzina, przyjaciele, nawet mentorzy… – rzekł, a głos jego zdawał załamywać się coraz bardziej z każdym kolejnym elementem swoistej wyliczanki. Tęsknił za domem. Lasem, który spłonął w pożarze, który zabrał ze sobą część powolniejszych członków jego watahy. Powolniejszych oraz tych, którzy – jak rodzice Berthier oraz Ayakashi’ego – zadbali w pierwszej kolejności o bezpieczeństwo najbliższych. Mimo wszystko nie chciał wyjść na beksę przy pierwszym napotkanym tutaj szczenięciu. Mogła to być jego przyszła żona! Odchrząknął zatem, ponownie przyjmując dumnie wyprostowaną pozycję.
- A na Ciebie? Jak woła rodzina, przyjaciele albo mentorzy? – spytał, z zainteresowaniem strzygąc uszkiem. Łebek wilczka, standardowo, przekrzywił się nieco w lewą stronę, zaś puszysty ogonek samczyka ruszył na kolejne zamiatanie podłoża, snując się energicznie od lewej strony tułowia do prawej – oraz z powrotem. W ślepkach malowała się szczenięca, momentami aż niezdrowa, dociekliwość. Chęć zgłębiania tajemnic świata, w którym przyszło młodemu żyć, stanowiła wypełnienie jego ciałka niemal po same uszka. Tak, być ciekawski. Ale w końcu czyż nie to umożliwia, notabene, przetrwanie? Im więcej wiesz – tym trudniej Cię zaskoczyć. Z drugiej jednak strony im mniej wiesz – tym lepiej śpisz. Póki co jednak błękitnookiemu maluchowi pojęcie „złotego środka” jest czymś obcym i nieznanym, zatem wolał postawić na pierwszą opcję. Na sen i tak szkoda mu czasu, skoro wokół jest tyle tajemnic do zgłębienia!
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Nagle w środku jej świadomości jakby coś rozbłysło. Miała wrażenie, że światło nieznanego pochodzenia zalało wnętrze jej młodej główki. Krótko mówiąc: oświeciło ją!, wszystko stało się jasne!, i tym podobne.
- Aaaa.. - Wydała z siebie jakże błyskotliwą odpowiedź, która - rzecz jasna - miała oznajmić, że poskładała wcześniej nie do końca rozumiane elementy układanki, którą jakby nie patrzeć sama stworzyła, sama dała jej początek i prawo do istnienia! No ale czy jakikolwiek obiektywy słuchacz mógłby jej się dziwić? Dla jej małych, z jeszcze nie do końca rozwiniętym zmysłem słuchu imię mogło wydać się nader podobnym, jak nie prawie takim samym! Choć jak każdemu dobrze wiadomo - prawie robi wielką różnicę. I w tym przypadku sprawdza się to w stu procentach.
- Kim są mentorzy? - Zapytała w końcu dochodząc o dłuższych przemyśleniach odnośnie całej sytuacji do siebie. Słowo zdało jej się dziwnym, ale dość mądrze brzmiącym dlatego też nie ukrywam, że przykuło jej uwagę. Czyżby Aya stanowił teraz swojego rodzaju skarbnicę wiedzy dla Małej?
Mimo zawiłych, błąkających się po jej łebku myśli nie przeoczyła chwilowej zmiany z głosie samczyka. Poruszyła dwukrotnie uchem, jakoby strzepując niewidzialny pyłek, który zdawał się je podrażnić. Choć w tym momencie na język pchało się jej niejedno pytanie, za pomocą którego mogłaby wywnioskować skąd się brała ów zmiana, coś w środku ją od tego odsuwało, mówiąc podświadomie, że nie będzie to najlepszym pomysłem.
Otworzyła pyszczek chcąc coś powiedzieć, jednak z jej gardła wydobył się cichy jęk, jak gdyby słowa ugrzęzły w gardle. W pierwszym momencie chciała po prostu spytać dlaczego ktokolwiek miałby do niej bądź na nią wołać, lecz po niedługiej chwili przemyślała swoje pytanie a także sens pytania wilczka, sama chcąc w myślach powtórzyć fenomenalny gest małego towarzysza w postaci facepalma.
- Yakamashii. - Odparła krótko. - Ale jak chcesz możesz mówić do mnie Yashii. - Dodała szybko. Yakamashii zawsze wydawało jej się takie dumne i dorosłe, odpowiednie dla pełnej wdzięku, delikatnej wilczycy, młodej aczkolwiek w pewnym sensie już bogatej w doświadczenie. Yashii natomiast było takie.. jej. Wręcz odpowiednie dla puchatej, pociesznej kulki.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Uśmiechnął się szeroko, od jednego swego uszka do drugiego, kiedy błyskotliwe "aaa!" dotarło do jego radarów, sugerując, iż ze sporym prawdopodobieństwem pojęła, co właśnie jej przekazał - tudzież przekazać usiłował. Jego puszysty, kolorowy ogonek ruszył szarżą na podłoże, wyprowadzając metaforyczny cios to z lewej, to prawej strony, zamiatając podłoże w energicznych, gwałtownych "merdnięciach". Pojęła. Chociaż na razie sam jeszcze nie pojmował, dlaczego z początku zrozumienie jego słów przyszło koleżance z taką trudnością. Może mówił niewyraźnie? Może seplenił? Może się ślinił? Zmarszczył nieco gniewnie czoło (nie nauczył się, widocznie, okazywać zamyślenia), by następnie jedną z przednich łapeczek przetrzeć pyszczek. Suchy. Zły trop. Pozostały dwa. Ale, ale! Przecież gdyby tak było, mentorzy na pewno zwróciliby uwagę samczyka na dbałość wypowiadania kolejnych słów. Początkowo miał tendencję do "zjadania" końcówek - którą to szybko i sprawnie wyeliminował, z pomocą nauczycieli. Odnośnie ich...
- Nie wiesz, kto to mentorzy? - spytał, nie kryjąc zaskoczenia, które oto wkroczyło pewnie na jego facjatę, rozchylając wargi szczenięcia w komicznym i tępym zarazem grymasie. Że co?! To jak ona przetrwała? Nikt jej nie podpowiadał, jak żyć? Co robić? Jak polować? Tak, tak, to ostatnie znal tylko z teorii, bo w ramach praktyki userka wpadła na szalony pomysl polowania pod okiem MG, który ma widocznie lepsze rzeczy, niźli zajęcie się własnymi obowiązkami. Nieważne, nie wiem czemu uwierzyłam, że tym razem będzie inaczej. Zawiodłam się ponownie, trzeciej szansy nie będzie. Do rzeczy jednak!
- Mentorzy to dorosłe i mądre wilki. Opowiadają o swoich przygodach, uczą tego, jak przetrwać, jak się zachować, uczą dobrych manier, polowania, trenują młodszych, by były silne, wytrzymałe, szybkie... Nauczają, po prostu. Wiele przeżyli, potrafią mówić o takich ciekawych rzeczach! - zawołał rozentuzjazmowany, przypominając sobie najwspanialsze ze wspaniałych opowieści, którymi uszko Ayakashi'ego raczyli najbardziej doświadczeni członkowie rodzinnej watahy. - Nie macie tutaj mentorów, Yashii? - spytał jeszcze, przekrzywiając z zainteresowaniem główkę.
Dla samczyka, który znał jeno jeden typ rzeczywistości oraz funkcjonującego stada, przypuszczenie, iż gdziekolwiek może być inaczej, nie wchodziło w rachubę. Abstrakcja jest tym, do czego najprawdopodobniej jeszcze nie dorósł; białe jest białe, czarne - czarne. Szarości? A cóż to? Może dorosłym ludziom zdawać się to może absurdem, niemniej prawdą jest, iż do wszystkiego należy dorosnąć. Chociaż więc doświadczony przez los i całkiem bystry Aya stanowił całkiem, całkiem dojrzałe istnienie, o tyle jego mózgownica nadal nie była zdolną do pewnych kwestii. Na wszystko potrzeba czasu. I mentorow, którzy go wszystkiego nauczą. Cholera, jak on sobie bez nich poradzi?! Uszka wilczka opadły na chwilkę, jednak beztroska, będąca elementem 'szczenięctwa', dość szybko postawiła małżowiny z powrotem, by lepiej mógł wyłapywać słowa, którymi uraczy go rówiesniczka.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Przykrym byłoby się przyznać, że to w żadnej choćby najmniejszej cząstce nie była wina małego Aya. Yakamashii pewnie gdyby zwracała na takie rzeczy uwagę przejęłaby się w tym momencie, że mogła wyjść na jakąś niezbyt ogarniętą, bądź - co gorsza - po prostu głupią. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie przypomniała mi się trochę Charlotte, której też coś kojarzę, że userka samczyka chyba już nie ma w posiadaniu. Ale tak czy siak, co można powiedzieć o szczenięciu, które chodzi z głową w chmurach? A gdy przyjdzie co do czego trzyma kilka srok za ogon. Jak tu w takiej sytuacji skupiać uwagę na jednej rzeczy?! Jakby też inaczej na to spojrzeć.. życie jest za krótkie aby koncentrować swoją uwagę na pojedynczych rzeczach!
W trakcie słuchania opisu owego "mentora" postawiła uszka na sztorc, a jej ogon zaczął znów radośnie przesuwać się po podłożu. W pierwszym momencie na myśl przyszedł jej Szary Wilk. Ale jak się pokrótce okazało jednak nie pasował tak dokładnie do słów wymawianych przez samczyka. Na pewno wiele przeżył i wiele opowiadał, na pewno był mądry i niezaprzeczalnie stary, natomiast wiedzą, którą powinien przekazywać nie uraczył małej Yashii. I - broń Boże - nie miała mu nawet tego za złe, a skąd! Po dziś dzień go uwielbiała i miała nikłą - choć zapewne mieć jej nie powinna - nadzieję, że znów go w swoim czasie spotka, a póki tego nie zrobiła, tłumaczyła sobie, że ten czas nie jest jeszcze odpowiednim.
- Nie. - Odpowiedziała krótkim szczeknięciem, które dla niektórych mogloby się bardziej wydać jakimś nietypowym pisknięciem aniżeli słowem. Jednak! wbrew pozorom nim było. - Znaczyy.. - przeciągnęła krótko ostatnią samogłoskę chwilowo się zastanawiając nad następnymi słowami. - ..tutaj nie wiem. Nie jestem stąd. - Dodała po chwili. Po słowach samczyka mogła stwierdzić, że on również pochodzi spoza Krainy.
W zasadzie jakby się tak zastanowić to mogło tylko utrudnić nieco przyszłe szczenięce poszukiwania, tak przynajmniej stwierdziła. Skoro ani ona, ani on nie są stąd to mogą mieć problemy ze znalezieniem Berth, tym bardziej skoro ona również nie wie gdzie się znajduje.

// wybacz za chaotyczność >.< złe samopoczucie mnie dopadło ;x
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Cóż, szczenięca beztroska i pewien rodzaj naiwności sprawiły, że sam Ayakashi nawet przez moment nie zaprzątał sobie łebka tym, iż zarówno on sam, jak i Berthine, nie znają Krainy, w której przyszło im się znaleźć. Zakładając, olaboga, że w ogóle znaleźli się w tym samym rejonie, co do czego pewności nie miał - bo i skąd mógłby jej uskubać? Panika, pożar, uciekali - to było najważniejsze. Przed siebie, jak najdalej - żeby przetrwać. Początkowo razem, potem się rozdzielili. Od tamtej pory ani jej nie widział, ani nie słyszał, ani nie czuł. Nawoływał, krążąc niczym ćma wokół płomienia świecy, po omacku i na oślep. Podobnie też jak robal - i on sam nie miał pojęcia, jak irracjonalnie i bezsensownie się zachowuje, zamiast przybliżając do siostry, być może oddalając coraz bardziej i bardziej. Działał bez pomyślunku, fakt. Czego jednak wymagać od szczenięcia?
- Ja też nie jestem stąd! - zauważył entuzjastycznie, machnąwszy zamaszyście puszystą kitą i uśmiechając od jednego ucha do drugiego - bo dwa jeno miał, na szczęście. Inaczej wyglądałby przynajmniej asymetrycznie lub jak monstrum, rodem z opowieści o doktorze Frankenstein'ie. Nie pomyślał ni przez krótki moment, że jego słowa mogły już dawno - choć nie wprost - zdradzić jego pochodzenie.
- Z daleka jesteś? - spytał, przekrzywiając nieznacznie niewielki swój łebek, a spojrzenie niemałych, ciekawskich ślepek spoczęło nieco może zbyt ciężko na facjacie Yashii. Och, zapomniał na moment o misji odnalezienia siostry, czego zapewne szybko sobie nie wybaczy - jak już, oczywiście, sobie o tym przypomni.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Zaśmiała się zasłaniając delikatnie pyszczek łapką, choć jedynie na moment, by dalej umożliwić swojemu delikatnemu chichotowi roznieść się echem po lesie. Co było powodem jej nagłego - może nie ataku, ale jednak - śmiechu? Najprawdopodobniej nagła odpowiedź samczyka, której się zupełnie nie spodziewała. Znowu wybiła się calkowicie z całej sytuacji, a entuzjazm towarzysza ją wybudził, że tak to określę.
- W sumie to nie wiem.. - Powiedziała bez większego przejęcia. Swojego czasu lekko ją to drażniło, chciała tam momentami wrócić, by znowu czuć się jak w domu. Ale doskonale wiedziała, że to niemożliwe. Więc postanowiła czas, który mogła by zmarnować na zamartwianie się, poświęcić na zadomowieniu się. I tak też się stało. Mimo, że nadal po częsci czuła się tu obco, było lepiej niż wcześniej.
- Wydaje mi się, że tak, ale nie pamiętam. Dawno to było. - Pewnie jej slowa nie byly dla wilczka satysfakcjonujące, ale co miała powiedzieć więcej? Była szczera, więc nie przyszło jej do głowy, aby wymyślić mrożącą krew w żyłach historię o starym zamku, którego strzegł smok. - A Ty? Skąd jesteś? - A tak, obróć kota ogonem, zdejmij z siebie tę straszną odpowiedzialność, którą jest mówienie na temat, na który prawie nie masz najmniejszego pojęcia!
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Dzieciństwo. Wiek pozbawiony daru zachowania własnych emocji i odczuć dla świadomości jeno samego siebie. Szczenięta nie kłamią, nikogo nie udają, są na każdym kroku szczere i autentyczne. Gdy coś im się nie spodoba - nie omieszkają o tym poinformować, nierzadko w nieprzyjemny, bolesny może także, sposób. Kiedy jednak coś jak najbardziej im odpowiada - cieszą się, jak nikt inny, aż momentami ciepła fala serce obserwatora zalewa. Niewinne, beztroskie, naiwne. Och, Ayakashi z pewnością taki był. Dlatego zatem nie był w stanie powstrzymać się od kapryśnego wykrzywienia pyszczka, wzniesienia jednej z brwi (bo jakieś tam musi posiadać, nie wierzę, że nie - poza tym zachowuje się jak czlowiek, niechaj zatem nie cierpi z powodu anatomicznego wyrachowania Matki Natury) i uniósł niewybrednie wargi, ot, jakoby w niemym DAFUQ?
- Jak to, nie wiesz? No ej, młoda jesteś, nie mogło to być tak bardzo dawno, by zapomnieć! - zaprotestował, potrząsnąwszy szarawym łebkiem, jednocześnie mrużąc błękitne ślepia, jak i strzepując kurz (którego zaiste wcale nie było!) uszyma. Coś mu tutaj nie grało, czuł, iż coś nie jest takim, jak powinno. Yashii jest dziwna. Nie wie, czy jest z daleka, choć przecież długą wędrówkę powinna zapamiętać. Sam wiedział po sobie, iż ból łapek - targający bezlitośnie jego kończyny - nie minie zbyt wcześnie. A nawet, gdy odejdzie w zapomnienie, na pewno wspomnienie napuchniętych paluszków rozbijać się będzie gdzieś tam w łebku samca. Miał tego świadomość, pomimo młodego wieku. Westchnął, jakoby zmagał się z nie wiadomo jak wielkim bólem czy ciężarem na klatce piersiowej, by następnie wbić spojrzenie w facjatę koleżanki: niedyskretnie, wszakże pewnych kwestii jeszcze nie pojął. Łebek samczyka przekrzywił się nieco w lewo, zaś puszysty ogon omiótł podłoże, przytuliwszy się następnie do jednej z tylnych łapek Ayakashi'ego.
- Ja jestem stamtąd! Szedłem długo, biegłem i w ogóle. Daaaaleeeeko miałem. Ale dałem radę. Tylko... Ona nie dała, chyba, nie wiem, gdzie jest - wyjaśnił, łapką wskazując kierunek, z którego wtargnął tutaj raptem kilka postów temu. Uszka wilczka znów opadły, wszakże wspomnienie siostry - niczym rzucony w sposób nieudolny bumerang - powróciło doń z wyraźnym opóźnieniem, trzasnąwszy wyrodnego brata w łeb. Jak mógł o niej zapomnieć?! Taaak, mentorzy na pewno byliby dumni! Matka też, jasne...
Jesteś beznadziejny, Ayakashi.
Jesteś beznajdziejny!
Xerri
Wojownik

Xerri


Female Liczba postów : 72

     
A więc i w te zakazane tereny udała się nasza wojowniczka. Z wysoko podniesioną głową wkroczyła do lasu, aby teraz udać się tutaj. do Zakazanej Części Lasu. Mhaw! Xerri zawsze uwielbiała takie miejsca, a wiec nie mogłaby wędrować po Krainie, nie wkraczając tu!
Od razu jej oczom ukazały się dwa szczeniaki. Głośno ze sobą rozmawiały.
Samica uśmiechnęła się pod nosem, a czarna grzywka zasłoniła jej zielone ślepia. Szybkim krokiem udała się pod jedno z blisko rosnących drzew i usiadła pod nim obserwując otoczenie.
Taktycznie rzecz biorąc miejsce idealne do wypraw. Tajemnicze i mroczne. Jeśli są tu takie stworzenia, utrzymujące klimat tego miejsca, to czy te szczeniaki powinny bawić się tu same?
Xerri odrzuciła denerwującą grzywkę i czekała na rozwój wydarzeń.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Ayakashi poruszył noskiem, zdając sobie sprawę, że do jego niewielkich nozdrzy dostał się zapach... wilczy. Ale nieznany mu jeszcze, więc przypuszczał z całą stanowczością, iż nie poznał jeszcze istotki, która woń ową by nosiła. Koleżanka już jakiś czas temu zamilkła, widocznie straciła zainteresowanie jego osobą tudzież nawet i rozmową, więc nie miał wyrzutów sumienia, gdy przeprosił ją na moment, by odejść nieco i zacząć węszyć powietrze, rozglądając się uważnie dookoła. Znajdzie tego wilka, ha! Pokaże, na jak wiele go stać pomimo raczej niewielkiego wzrostu oraz młodego wieku. Udowodni światu, że jednak coś jest wart. Sobie samemu udowodni! A udowadniać miał co, w końcu nie pomógł rodzinie, ba, zgubił nawet swoją bliźniaczkę, której nie potrafi nawet odnaleźć. Do niczego się nie nadaje, biedny Aya.
Jest! W końcu dostrzegł - choć nie bez trudu - ciemną sylwetkę. W końcu znajdowała się w cieniu, tak więc zauważenie jej mogło być zadaniem nieco trudniejszym, niźli spostrzeżenie jej w słońcu, prawda? Albo w śniegu, tam dopiero odznacza się jej ciemne futerko! Uśmiechnął się szeroko, dumny z siebie jak mało kiedy, po czym ruszył w stronę wadery.
- Dzień dobry, Pani! - powitał ją entuzjastycznie, skłoniwszy się z szarmancją. Przysiadł niedaleko, zadzierając nieco łebek na tyle, by móc wpatrywać się w nią niczym w obrazek. Wargi wilczka trwały uniesionymi w serdecznym uśmiechu.
Xerri
Wojownik

Xerri


Female Liczba postów : 72

     
Samica po chwili ujrzała zmierzającą ku niej kuleczkę. Niebieskawą kuleczkę.
Zmrużyła ślepia, aby po chwili usłyszeć wesołe przywitanie ze strony istotki. Spojrzała na nie i odpowiedziała:
- Dobry. Xerri. Wojowniczka Watahy Nocy. A Ty jak się nazywasz, mały? -
O nie, nie, nie! To nie ma zabrzmieć ani trochę jak jakaś niemoralna zaczepka. Wadera nie jest samicą o zapędach pedofilskich. Bez zbędnych myśli!
Kącik jej warg uniósł się lekko do góry. Zastrzygła uszami słysząc szum wiatru, obijającego się o liście rosnących tu drzew.
Dlaczego przedstawiła się pełnym mianem? Nie mogła po prostu powiedzieć swojego imienia. Nie. Najwyraźniej Xerri chciała, aby ten kto poznał jej imię, czuł do niej należyty szacunek.
Czy tak będzie?
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
- Wojowniczka? WOW! - zapytał z niemałym entuzjazmem, goszczącym w niemałych, błękitnych oczętach samczyka, widniejącym w nich pod postacią pewnej zadziornej iskierki. Miał przed sobą wojowniczkę, słyszał od mentorów, iż zadaniem wojownika jest bronienie watahy, pilnowanie porządku oraz spokoju. Nigdy jednak nie spotkał żadnego z nich - nie licząc tych w stanie spoczynku, którzy udzielali nauk najmłodszym. W watasze, z której pochodził Ayakashi, bardzo wysoko ceniono szkolenia i edukację szczeniąt, jako tej grupy, która ma zapewnić dobrą i dostatnią przyszłość stadu.
- Jak to jest być wojowniczką, Pani Xerri? - spytał, nastawiając uszu. Miał nadzieję, iż rozmówczyni zechce mu cokolwiek opowiedzieć. A może... może tajniki zawodu stanowiły ściśle strzeżoną tajemnicę, o której nie mogą mówić? To mogłoby znacznie pokrzyżować plany młodego, dodał więc pospiesznie:
- Nikomu nie powiem, słowo!
Biedny, z nadmiaru emocji zapomniał się przedstawić... Może nikt nie zauważy?
Xerri
Wojownik

Xerri


Female Liczba postów : 72

     
Samica otworzyła szerzej oczy. Czyli jednak wzbudziła w samczyku zainteresowanie i niemały respekt. Bardzo dobrze. Tak ma być. Szacunek i lojalność.
- Tak. Wojowniczka - odpowiedziała potakując na pierwsze zdanie malca.
Po usłyszeniu pytania, a potem kolejno zapewnienia o zachowaniu milczenia, usiadła wygodniej i odpowiedziała:
- Jak to jest być wojowniczką, pytasz. - teatralnie zamyśliła się na chwilę. Po kilku sekundach, trzymającej w napięciu ciszy, zdecydowała się kontynuować. -Muszę służyć Dowódcy. Być lojalna i posłuszna. Bronimy watahy, oraz Alfy. Pokonujemy przeciwników i zapewniamy bezpieczeństwo wszystkim członkom stada.
Przeniosła wzrok na starą towarzyszkę rozmów małego samca.
Nagle uświadomiła sobie, że nie zna jego imienia. a przez cały czas nie będzie się do niego zwracać "mały", czyż to nie zrozumiałe?
- Mógłbyś mi zdradzić swoje imię? - zapytała.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Mały rozsiadł się nieco wygodniej, przodem ku waderze, nadal spoglądając na nią z podziwem oraz zaciekawieniem. Ach, pierwszy czynny wojownik, którego widzi! Znaczy... z tak bliska, w watasze szeregi takowych albo stały na straży granic, albo wypełniały rozmaite misje, albo zdobywały nowe tereny, albo - po prostu - żyły wśród watahy, niemniej szczeniąt do nich nie dopuszczano. Kiedy bowiem mieli chwilę, którą mogli spędzić w stadzie, z dala od obowiązków, woleli posiedzieć z rodzinami i przyjaciółmi tudzież biesiadować, świętując dane zwycięstwo. Banda zafascynowanych, wilczych szczeniąt z całą pewnością odpoczynkowi oraz zbieraniu sił nie służy.
- A zabiła Pani już kogoś? - zapytał, zaś jego i tak już niemałe oczęta zdawały się jeszcze bardziej powiększyć, nie kryjąc zafascynowania oraz wręcz pewnego niedowierzania, iż oto może porozmawiać z prawdziwą wojowniczką, z krwi i kości. Nieemerytowaną, dodatkowo. Uśmiechał się szeroko, od uszka do uszka, chłonąc z tego spotkania jak najwięcej, delektując się każdą spędzoną przy Xerri chwilą.
Uśmiech jednak za moment zniknął z pyszczka smyka, kiedy oto został przyłapany na nietakcie. Niedobrze, wojownikom podpadać nie wolno, bo gotowi wypatroszyć! W końcu jego rozmówczyni na pewno miała wiele doświadczenia w radzeniu sobie z równie niepokornymi niewdzięcznikami, jakim właśnie stał się biedny Ayakashi. Skulił się nieco w sobie, jakoby chcąc stać się jak najmniejszym, zaś jego puszysty ogon przestał zamiatać podłoże - zamiast tego przylgnął ciasno do ciałka.
- Prze... przepraszam. Ayakashi, proszę Pani. Proszę mnie nie wojować... - rzekł, nie mając bladego pojęcia, iż czasownik, którego użył, nie ma prawa bytu - a przynajmniej nie w kontekście zdania, w którym go użył. Zapewne w ramach 'wojowania' miał na myśli bicie, katowanie, rozgramianie, eliminowanie... słowem: wszystko to, czym zajmują się wojownicy.
Xerri
Wojownik

Xerri


Female Liczba postów : 72

     
Samica spojrzała na samca i uśmiechnęła się pocieszająco:
- Ayakashi... Spokojnie! Nie musisz się mnie bać. Nie chcę Ci zrobić krzywdy. -
Powstrzymała się przed parsknięciem śmiechem, na słowo "wojować", wypowiedziane przez samca. Ale nie chciałaby w ten sposób go obrazić. Wręcz przeciwnie.
A na pierwsze pytanie samczyka, odpowiedziała:
- Nie. Jeszcze nikogo nie zabiłam. Przeciwnicy, albo się mnie boją i uciekają, albo po przegranej walce, już więcej w okolicach Krainy się nie pokazują. -
Trzeba zapewniać małego o bezpieczeństwie. W końcu samica jest wojowniczką, więc jej obowiązkiem jest obrona i służba.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Do młodego znów coś dotarło.
- Ale ja nie należę do Watahy Nocy. To też nie nakazuje mnie wojować? -spytał z zainteresowaniem, starając się brzmieć jak odważny, wspaniały i silny wilk, którym chciałby - podobnie, jak większa część szczeniąt - być w przyszłości. Uszka wilczka poruszyły się nieco, jakby wyłapując jakieś dźwięki. Niemniej wokół nie było słychać niczego niepokojącego - może zatem to zwyczajny tik nerwowy? Nie sposób jednoznacznie określić, prawdopodobnie sama userka, prowadząca Ayakashi'ego, nie jest co do tego pewna. Ot, zwyczajny gest, zapełniający post.
- Bo nie bardzo rozumiem, dlaczego tutaj tak dużo watah. U mnie była jedna, duuużaaa - dodał. Prawdą było, iż nie pojmował funkcjonowania kilku grup na jednym terenie. Przekonany był, iż u niego było inaczej - chociaż to nieprawda, jednak szczeniak nie był mistrzem wiązania faktów. Chociaż bowiem ogólnie był całkiem sprytny i inteligentny, o tyle był wciąż zbyt młody, by pewne kwestie były dlań zrozumiałym. W końcu wojownicy z jego watahy ruszali na bitwy, jednak młody nie pomyślałby nawet, iż gdzieś niedaleko żyją inne wilki, nie należące do jego stada i właśnie z nimi pojedynkują się oddziały z jego rodzinnej grupy. Naiwnie wierzył, że są jedynymi przedstawicielami swojego gatunku w promieniu wielu, wielu kilometrów.
Xerri
Wojownik

Xerri


Female Liczba postów : 72

     
Xerri usłyszawszy słowa maluszka, szybko mu odpowiedziała:
- Jako wojowniczka mam za zadaniem, wojować tylko z wilkami, które chcą skrzywdzić i pozbawić bezpieczeństwa moją watahę. Jeśli nie masz zamiaru zrobić nic złego - nie musisz się obawiać, Ayakashi. -
Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i otuliła się ogonem. Wiatr wiał, a samica nie chciała się przeziębić. W końcu, głupio tak zachorować w wakacje, nieprawdaż?
- Opowiesz mi coś o sobie? Co lubisz robić? Kim chciałbyś zostać w przyszłości? - zapytała, chcąc dowiedzieć się o malcu trochę rzeczy i ośmielić do swojej osoby.
Zaczęła wbijać pazury w piasek pod nią, ot tak dla zabicia czasu i zajęcia czymś łap. Ah, zapolowałoby się za niedługo. Trzeba by o tym na poważnie pomyśleć.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Z racji na to, że mamy poniedziałek - więc zgodnie z pogodą ze strony głównej pada deszcz oraz przychodzą burze - trzasnęło nagle, stosunkowo niedaleko, co mogło zwiastować nadejście ulewy. Malec odruchowo podskoczył, chociaż burza strachu u niego nie wywoływała. Nie miał bladego pojęcia, iż od uderzenie pioruna może zapalić się, na przykład, stare i suche drzewo. Możliwym, iż w innym razie nie byłby takim bohaterem, gdy po niebie szaleją błyski a grzmoty zagłuszają własne myśli. Zaśmiał się zaraz pod noskiem, stwierdzając, jak bardzo głupiutki z niego szczeniak.
- Nie zamierzam robić niczego złego! Znaczy... Na pewno nie celowo... - urwał, westchnąwszy krótko. Nie zamierzał czynić źle, a tymczasem łamie obietnicę daną mamie, tuż przed jej śmiercią w tragicznych okolicznościach. Dlaczego bogowie zawsze zabierają do siebie tych najlepszych? Spojrzał nieco zaszklonymi oczkami na Xerri, analizując jej pytanie. Złożone, więc sprawiło nieco trudności, bo zanim zaczął odpowiadać - zapomniał już połowy.
- O sobie... Pochodzę z daleka. Mieszkałem w lesie i wolny czas spędzałem albo nad rzeką, albo u mentorów. Tak ciekawie opowiadali, uwielbiałem ich słuchać! Potem las... On się spalił, a z nim spaliła się moja matka. I tata... I część mentorów, bo byli już starzy i nie zdążyli uciec... Obiecałem mamie, że zaopiekuję się moją siostrą, Berthier, uciekliśmy razem. Ale potem ją zgubiłem i nie umiem jej znaleźć... - mówił drżącym głosem, bo i wiele przeżył. Był tylko dzieckiem, mógł nie do końca radzić sobie z tym, przez co przyszło mu przebrnąć.
Xerri
Wojownik

Xerri


Female Liczba postów : 72

     
Samica wysłuchała, a gdy zauważyła w oczach malca szklanki, szybko się do niego zbliżyła i rozłożyła łapki.
- Nie płacz. Chcesz się przytulić? - zapytała. Chciała mu w ten sposób dodać otuchy. Wiedziała, jak to jest. Sama nie miała łatwego dzieciństwa. Ani późniejszego życia. Ale to mniejsza, nie zagłębiajmy się teraz w jej życie! Ważniejsze jest, żeby samczyk się teraz uspokoił.
Uśmiechnęła się pocieszającą i dopowiedziała:
- No chodź. Nie chcę, żebyś płakał i był smutny. -
Nie było to w ogóle w jej stylu. Pocieszać kogoś. Ale malec przypadł jej do gustu. Swoim sposobem bycia roztapiał jej zimne serce. Było to na swój sposób bardzo urocze.
Wiatr wiał już mniej. Ale nadal było zimno. Więc był to kolejny powód do pocieszającego przytulasa, który Xerri proponowała małemu.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Najmocniej przepraszam, że przyszlo Ci tak długo czekać.
Ayakashi pospiesznie przetarł oczęta i wziął głęboki wdech, co miało za zadanie uspokojenie emocji, które na ten moment wzięły ponad rozsądkiem górę. Byl młodziutki, tak więc nie nauczył się jeszcze panowania nad uczuciami, przynajmniej nie w każdej sytuacji. To właśnie była jedna z tych okoliczności, kiedy utracił na moment kontrolę; szybko jednak się pozbierał, uśmiechnął delikatnie i przecząco pokręcił głową. Ona była wojowniczką. Nie powinien pokazywać przed nią słabości, nie i już!
- Już jest dobrze, przepraszam. Po prostu tęsknię czasami za rodziną... Pani ma kogoś, za kim tęskni? - wyparował, próbując odruchowo i instynktownie odwrócić uwagę od własnej osoby. Być może nawet nie był tego świadom. Ogonek samczyka odkleił się od ciałka, wykonując kilka wahadłowych ruchów, zaś łebek malca przekrzywił się nieco, okazując swego rodzaju zainteresowanie oraz zaciekawienie. Nie pomyslał, że pytanie może być trudnym czy niewygodnym dla wojowniczki.
Xerri
Wojownik

Xerri


Female Liczba postów : 72

     
Czyli się nie przytulił. Trudno.
Samica opuściła łapki i odpowiedziała na pytanie:
- color=#00cc33]Nie... Nie mam za kim tęsknić. Nie mam dużo bliskich mi osób, wiesz? Ale może nie mówmy o tym. Bo sobie humorki jeszcze bardziej popsujemy.
Może opowiedz mi co lubisz robić?[/color]
-
Zmrużyła lekko ślepia i także zaczęła machać ogonem. Ponownie ugniatała ziemię łapkami. Biedne roślinki. No, ale trudno.
Oblizała czarny nos i czekała na odpowiedź. Polubiła malca. A to dość niecodzienny widok. Xerri rozmawiająca z młodym, którego polubiła!
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Przytulenie uznałby za oznakę słabości. A nie wolno być słabym. Słabi zawsze dostają po łbie od tych silniejszych, sprawniejszych, bystrzejszych. Ayakashi chciał znaleźć się w tej drugiej grupie, zatem starał się "budować szacunek na dzielni" od najmłodszych lat. Owszem, mentorzy zwykle mówili coś zgoła odmiennego, miał tego świadomość i doskonale o tym pamietał. Jednak... gdzieś tam na dnie jego szczenięcego serduszka pierwszy raz w krótkim dotychczas życiu pojawiła się nić zwątpienia w ich słowa oraz prawdę w nich zawartą. Gdyby byli tak mądrzy, jakimi ich widział, nie zginęliby tam, prawda? Czy więc na pewno powinien ich słuchać? A co, jeśli skończy tak samo, jak ci wspaniali nauczyciele? Coś się poprzewracało w łebku samczyka, na razie co prawda nietrwale i chwilowo - jednak jakieś ziarno wątpliwości zasianym zostało.
- Nikt nie powinien być sam - zauważył rezolutnie, choć spora doza obojętności w tonie jego głosu sugerować mogła jawnie, że - biedny! - nie do końca zdawał sobie sprawę z wagi tych słów oraz znaczenia przekazu. Mentorzy tak mawiali. To i on sobie powiedział, czemu nie? Żaden z nauczycieli nigdy nie oznajmił, że ich rad nie wolno przekazywać dalej. Spojrzał suchymi już oczętami na Xerri, uśmiechając delikatnie.
- Jak jeszcze mieszkałem... tam, z rodziną... uwielbiałem bawić się nad rzeką i spędzać dużo czasu z mentorami. Wie pani, kim są mentorzy? - spytał. Dla niego kwestia mentorów była oczywista, prosta i równie naturalna, jak śnieg zima a latem słońce. Niemniej jednak spotkał wcześniej Yashii, która nie miała bladego pojęcia, kim są nauczyciele. Mimowolnie zerknąl w jej stronę. Zapadła w sen zimowy latem? A podobno wilki nie hibernują, tak mawiali mentorzy! Powrócił całą swoją uwagą na wojowniczkę, uśmiechając ku niej łagodnie.
Xerri
Wojownik

Xerri


Female Liczba postów : 72

     
Słuchała malca z uwagą. Ciekawił ją. Tak młody, a wydaje się trzeźwo patrzeć na świat i otaczające go postacie. To, z jednej strony, bardzo dobrze. Ale z drugiej... Czy samczyk ma czas na zabawę? Na spędzaniu czasu nie myśląc o nauczycielach czy mentorach? Na swawolnym bieganiu z innymi szczeniakami? Na kąpaniu się dla zabawy z małych jeziorach (bezpiecznych, oczywiście!)? Dzieciństwo to najpiękniejsza rzecz na świecie. Dorastanie jest do kitu.
Wilczyca uśmiechnęła się na myśl o zimnej wodzie. W końcu, teraz jest dla niej ciepło. Userka umiera z gorąca, ale to tylko mały szczegół. Nah! Ale za godzinkę nad jezioro!
Oblizała ponownie czarny nos i odpowiedziała:
- Oczywiście, że wiem kim są mentorzy! Sama mentorkę miałam! A nawet dwie. Był moimi nauczycielkami! Elena i Berenika. Obie wprowadziły mnie w tajniki fachu wojownika. Uczył mnie i trenowały. Dzięki nim, zostałam wojowniczką. -
Taaak. A teraz nie dają znaku życia. Nie interesują się sobą nawzajem. To z jednej strony bardzo smutne, ale nie można nikogo winić.
Wiatr wiał. Spokojniej, ale jednak. Milutko chłodził.
Sponsored content