Kraniec Świata - Granica Południowa

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
- Świat się nie zmienia, ale ludzie podążający prostą drogą już tak. Cóż, przynajmniej wiesz, że ja jak zwykle czysty jestem. - po tych słowach poczuł ogromny ból w głowie. Jak widać na avatarze - znowu został uwięziony we własnej pułapce umysłu. Dodatkowy problem stanowił fakt, ze poleciały mu dwie łzy. Nie takie niewidoczne, ale po chwili wrócił do siebie i zauważył, że to nie są TYLKO dwie łzy. Było ich tyle, że powoli mógł powstawać mały strumyczek.
- Nigdy nic nie pozostaje takie samo... Cóż, dobrze jest ciebie widzieć Tsuku. Tylko, że wiesz.. są pewne sprawy których nie pamiętam abym ci mówił.
Przysiadł na chwilkę i zniknął, przeistaczając się samemu w cień. Dokładniej rzecz biorąc - pozostały dwa użycia do restartu.
W tej chwili basior mógł poczuć ten sam ból Kein'a, mógł wiedzieć co mu w głowie siedzi. Jest tylko jedno słowo które pozwoli mu odczytać cały umysł tegi wilka. Pytanie brzmi.. czy wie co na Kein'a działało kiedyś bardzo dziwnie.
Jeśli odpowie.. będzie mógł poczuć jakby miał połowę jego duszy w sobie, a połowę swojej. Takie połączenie się, jednakże to nie oznacza żadnego stworzenia hybrydy. To.. jest tylko część bycia Cieniem.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Gdyby Kein nie zniknął to zapewne przytulił by go po męsku (tak my też tego potrzebujemy! Moje drogie). Oczywiście że basior pamiętał co na przyjaciela działało w ten sposób, tym zjawiskiem był deszcz. Dobrze pamięta tamto wydarzenie, zanim jeszcze opuścił tą krainę. Jeżeli słowo klucz okazało się dobre to nie tylko Tsuku poczuje uczucia, ale i Kein zobaczy wszystko co wydarzyło się w Lordran czyli:

1. Klątwa Mrocznego znaku na zawsze wiąże się z duszą przeklętego i w skrócie nie pozwala mu umrzeć. Gdyby basior został zabity lub uległ wypadkowi to odrodzi się jako nieumarły w Lordran, tylko tym razem już nie wróci do tej krainy. Jego dusza stanie się podpałką do ognia w piecu pierwszego płomienia. W skrócie po pięciu latach kraina go wypuściła, ale po śmierci się o niego upomni.

2. Wilk poznał tam innego rycerza Artoriasa który stał się jego przyjacielem i przewodnikiem zarazem. Niestety ów rycerz dostał zadanie uratowania księżniczki z miasta Ooacle które zostało pochłonięte przez otchłań i zmieniło jej mieszkańców. Wspólnie wyruszyli na to misję lecz w samej otchłani wszystko przestało się układać. Artorias zostawił tarczę Tsukuyomiemu, której moc chroniła rannego wilka. Rycerz został niestety pochłonięty przez mrok albowiem ten kto w sercu ni krzty zła nie ma tego ów zło pochłonie....

Kolejne części w kolejnym poście.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Jak słowo tak i czyny nastąpiły. Słowo klucz które wypowiedział Tsukuyomi było niestety (albo stety) prawidłowe. Tak też oto oboje mieli szansę na czyste spojrzenie w dalekie zakątki swoich umysłów. Wybrane zostały najwidoczniej wspomnienia, z tą różnicą iż Kein miał wgląd na zaledwie te lata, których nie było jego przyjaciela, a zaś on widział całe życie czarnego. Co tam się pokazywało? Jak wyglądała podróż w jego umyśle? Otóż w pewnym momencie mógł ujrzeć swojego przyjaciela pośród iluzji. Tej na avatarze z tymi "kłami". Wokół niego padał deszcz, a sam Cień starał się walczyć z tym stanen w jakim znajdował się Kein; jednakże przegrywał. Nie był na tyle silny aby naprawić to wszystko w jego łbie. Całość (tzn. te szpony/kły) były naznaczone znakiem cienia, co od razu mówiło kto ten stan zapoczątkował. Po chwilo widząc to co jest w jego umyśle mógł zauważyć krew spływającą po jego pysku. Źródłem były jego oczy. Nie minęły dwie sekundy, a Tsuku mógł poczuć jego ból, zaś wokół niego zrobiło się czerwono. Krwisto. I ujrzał dosłownie wnętrze jego głowy. Początkowo obraz pokazywał ostatnie wydarzenia. Pojawienie się w piekle, widok śmierci i rozszarpywania istoty wprowadzającej do tego miejsca. Dowiedzenie się o fakcie, że ten jedyny i prawdziwy Szatan jest jego rodziną. Próba w której musiał zabić z zimną krwią szczeniaki Amiru, które z nadzieją i strachem świata wokół, podbiegły i się wtuliły. Widok ich śmierci, oglądanie wyrywanych i skubanych narządów wewnętrznych przez ptaki. Uderzenie szklaną butelką w jego łeb, wyrwanie siłą jego cienia i wstawienie najgorszego z piekielnych. Obraz się urwał, a Tsukuyomi pojawił się na łące, obserwując zemstę w Anglii. Widział Leę i Kein'a wbiegających na tereny rodzinne basiora. Potem zamknięcie drzwi w środku. Spojrzenie i zauważenie ja największy zdrajca wyciąga zwęglone ciała jego rodziny (nie tylko rodziców). Rzucenie wilka na te ciała. Walka i wyrwanie bratu (tak to był zabójca) organu jednego. Taktyczne wycofanie się do most
u i urwanie obrazu. Pojawił się później kolejny, również z Anglli ale tym razem z poziomu widoku samego Kein'a. Co dalej - w nast. poście. Nie ma tego w KP, a wszystko jest tylko w głowie Tsuku. Co dalej?


/fon pokazuje ponad 500 słów, ale nie wierzę/
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Wszystko powoli poczęło układać się w spójną całość. Fakty z życia Keina których nie znał, historię której nie znał, to wszystko teraz widzi, jakby to były jego własne wspomnienia. Odczuwanie tego wszystkiego było bolesne, ale i wymagane. Co natomiast Kein widział w głowie Tsuka?

... Śmierć Artoriasa. Moment w którym trzeba zabić własnego przyjaciela, dlaczego? Naznaczony otchłanią stał się pustym, sługą Manusa. Śmierć w pojedynku była tym czego by sobie zażyczył w ostatniej woli. W naszym życiu musimy wybierać czasem pomiędzy złem a drugim złem.

Potem już były wycinki z wspomnień Tsuka. Wielki piec pierwszego płomienia, miejsce w którym narodziła się pierwsza iskra i dała życie, światło i ciemność oraz świadomość. W ogniu tym narodziły się też dusze lordów, to właśnie dzięki nim powstały potężne istoty które nazywamy bóstwami mimo iż nimi nie są. Płomień, człowieczeństwo, życie i świat który znamy istnieje dzięki ów ogniu który tam płonie. Niestety jak każdy ogień, zaczyna przygasać i potrzebuje dusz do rozpalenia. Tak po krótce rysuje się tajemnica świata jaką poznał nasz Basior i to właśnie dlatego został naznaczony klątwą. Jego zadaniem jest żyć i stać się na tyle potężnym aby podsycić ogień po swojej śmierci.

Historia Ornsteina, dalsze wydarzenia w Lordran były strasznie zamglone, jakby ktoś pilnował jego informacji.

Przez chwilę Kein mógł zobaczyć matkę Tsuku, nawet on sam jej nie pamięta ale w zakamarkach umysłu jej obraz się zachował. Piękna śnieżnobiała wilczyca o ogonie długim i puszystym. Każdy samiec stwierdziłby że to najpiękniejsza samica na świecie o niebieskich oczach niczym błękit morza. Była uśmiechnięta ale z oka spływała jej łza, potem jest już tylko ciemność...

.. Dalej ukazał się Yamato i całe beztroskie dzieciństwo basiora do czasu wojny i zniknięcia jego przybranego ojca.

To wszystko co uda się odczytać z jego umysłu. Tutaj jest wiele jeszcze pozamykanych drzwi, nie tylko dla gościa ale i gospodarza...
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior nie potrafi sobie wyobrażać tego wszystkiego. Widać jak jego przyjaciel wycierpiał swoje, ale sam fakt iż nie zobaczą się po drugiej stronie.. tak troszkę go dobił. Cóż, niestety ale nikt nie zostaje na zawsze. Teraz jedynie u niego był mały problem.
No nieważne, wracajmy do ostatniej części.
Zakazana część wilczego umysłu ujawniła się przed Tsukiem. Co w niej było? Otóż, początek jego narodzin polegał na fakcie, że już w 1 dniu, w pierwszych minutach usłyszał po porodzie od matki jak bardzo go nienawidzi, że chętnie podcięłaby mu gardło ponieważ jest JEJ synem. Słodko czyż nie? No, ale nie komentujmy tej części. Ze względu na fakt, że miał problemy zdrowotne na samym starcie, nie mógł być postrzegany przez wszystkich jako normalny. Czas leciał, prześladowania narastały, a on sam próbował się stać silniejszy aby przebić nawet i swojego ojca. Niestety ale cały czas zdrowie mu w tym przeszkadzało. Gdyby nie fakt, że po drodze spotkał pewnego zielarza to w stu procentach nie miałby zapewne dwóch łap, ogona i jednego oka. Uratował mu zwyczajnie tyłek, w momencie kiedy jego rodzina uznawała iż ten udaje. Przybył z tym basiorem do stada, a ten wytłumaczył wszystko jego rodzicom. Oczywiście matka była wściekła za fakt, że ten chorował po narodzinach. Podeszła, zdzieliła syna pazurem po pysku, a potem po szyi, zaś zielarza skazała na wygnanie od razu. Kein się spotkał z nim po jakimś czasie i pomógł mu się wydostać z tych terenów. Oczywiście trzeba pamiętać - Kein miał zaledwie rok! No prawie 2.
W każdym razie rozumiał już za wiele. Czas leciał dalej, on stawał się silniejszy a matka coraz gorsza. W końcu pewnej nocy deszczowej nakazała mu iść z ojcem. Nie poszedł, bo wiedział iż tego dnia zawsze się coś działo mu. Bał się zwyczajnie znowu oberwać za nic. Za nieposłuszeństwo wadera chwyciła go i próbowała wyrwać mu żywcem łapę, jednakże młody wilczek wiedział jak się wydostać. Przejechał jej łapą i pazurami po oczach, po czym podczas burzy pobiegł na góry pobliskie i tam usiadł z płaczem. Za jego plecami pojawiła się matka która bez chwili zastanowienia się - rzuciła się na niego ze wściekłością. Wilk tylko się odsunął i podciął swoją matkę łapami, ta wyleciała prawie z tej góry na sam dół. To byłoby ze 300 metrów samego lotu w dół, czasami zahaczając o kamienie. Chwyciła się jedną łapą. Kein podszedł do niej i spojrzał się prosto w jej oczy, a ona jedynie z odrazą rzuciła aby ten spłonął w piekle. Nacisnął na jej łapę, po czym ona spadła. Na samym dole wilk jakiś przechodził o zobaczył jak jej ciało nabija się na jakiś ostry kamień, pal czy coś takiego. Przedziurawiło ją na szczęście. W tym momencie przyszedł ojciec. Zabrał go z góry i zniósł. Koło rzeki się zatrzymali, a ten pazurem wyrobił mu znak anarchii na szyi. W miejscu gdzie go kiedyś matka zadrapała. Wrócili do obozowiska, ale niestety wtedy zaczął się początek KP. Atak, a resztę pewnie znacie.
Po tej retrospekcji Kein opuścił cień Tsuka i jedynie stanął krzywo trzymając się łapami ziemi. On widział swoje wspomnienia, ale był na tyle wykończony i zapłakany że.. nie mógł nic więcej robić aniżeli stać.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Basior potrzebował chwili aby dojść do siebie. Taki nadmiar informacji w jednej chwili kosztuje straszny wysiłek. Gdy tylko Tsukuś doszedł do siebie i zobaczył Keina, podszedł do niego powoli. Gdy był już wystarczająco blisko, położył łapkę na jego grzbiecie. Tutaj nie potrzeba słów, nie w tej chwili. Dowiedział się wszystkiego o swoim przyjacielu, oczywiście zadziałało to też w obie strony. Chwila ciszy, chwila refleksji to wszystko co powinno się teraz wydarzyć.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk nie był w stanie spojrzeć nawet na niego. Dla niego to był czysty i prawdziwy ból. Taki którego nikt z was nie doświadczył nigdy i nie doświadczy, więc nawet nie próbujcie udawać, że to rozumiecie jakkolwiek.
- Czy ja kiedykolwiek będę w stanie się tego wszystkiego pozbyć... Tsuku.. ja nie wiem już naprawdę nic. Gdyby nie fakt, że jest tutaj Amiru to na pewno odszedłbym tam gdzie wszyscy spoczywają. Mieć spokój od tego wszystkiego.. nie cierpieć tyle. - powiedział i cofnął się o kilka kroków.
Pokręcił łbem z łzami, po czym zwyczajnie odwrócił się od niego i pojawił się wraz z Cieniem i iluzją jego ojca. Wszyscy we trójkę stanęli i zaczęli wrzeszczeć w stronę gwiazd. Tak jakby wszystkich ktoś próbował na żywca ciąć, po kolei. Każdy kawałek ciała na plasterki.
Po chwili został już tylko Cień. Sam Kein wolał się ukryć w swoim cierpieniu. Nawet Amiru by tego nie zaprezentował. Nikomu. Bałby się wszystkiego wokół.
Cień zaś się odwrócił i spojrzał w oczy Tsuku.
- Nie sądzę abyś potrafił zrozumieć go. Spokojnie, on nie wróci za szybko. Pewnie w tej chwili próbuje się ukatrupić w swojej własnej świadomości jak zawsze, ale nie wyjdzie mu to. Nie zginie on dopóki mu na to nie pozwolę. Masz coś do przekazania mu, czy wolisz czekać tutaj jak starzec szukający swojej laski?
Tym razem nie atakował. Nie robił nic, a jedynie obserwował go.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Nic nie odpowiedział gdy mówił jego przyjaciel. Słuchał go uważnie i starał się zrozumieć jaki ból towarzyszył mu całe życie. Bez wątpienia obaj są doświadczeni przez życie, jednak ten czarny wilk przeszedł znacznie więcej. Tsuku odezwał się dopiero po słowach cienia.

- Masz rację, zbyt mało doświadczyłem aby zrozumieć jego ból lecz też mylisz się. Czuję ten ból i wiem już jak bardzo cierpiał przez cały ten czas. Nie wiem czym jesteś, jeszcze, ale niezależnie od twoich działań i intencji zrobię wszystko aby mu pomóc. Wszakże wszyscy jesteśmy tylko określonymi bytami zrodzonymi z pierwszego płomienia. To wszystko co chciałem przekazać, ale tobie osobiście. Va faill cieniu.

Odszedł od zmory piekielnej i usiadł obok przyjaciela, czekał na niego, niechaj wie że nie jest sam.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Czas leciał w tym momencie nadzwyczaj szybko. Tsukuyomi mógł poczuć jakby to wszystko trwało tylko minutę, ale basior odczuwał to długo. Dla niego to było kilka godzin krzyku wewnętrznego.
Pojawił się ponownie z widoczną zmianą. Do tej pory wyglądał tak jak wtedy z tamtym avatarem. Teraz wygląda tak jak na obecnym.
- Czy.. możemy.. no... gdzieś pójść... gdzieś.... gdzie nie zobaczą mnie inni w tym stanie? To jest chyba ostatnia rzecz której bym chciał teraz... i.. mam nadzieję, że.. wszystko się wytłumaczyło teraz... no i.. chciałbym wiedzieć co masz po tym wszystkim do powiedzenia...
Widać było po nim to totalne wycieńczenie, tym bardziej iż mówił tak zachrypniętym głosem jak nigdy. Wrzaski potrafią doprowadzić go nawet do utraty głosu, ale on się tym nie przejmował. Wolał stracić wszystko co miał aniżeli żeby te wspomnienia się w nim utrwalały. Bólu trzeba się pozbyć. Natychmiast, póki jeszcze jest.
To byłoby chyba na tyle od niego.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Ten post będzie trochę przykrótki ale w kolejnym w innym już temacie to nadrobię. Tsuku kiwnął głową w geście zrozumienia.

- Znam takie miejsce gdzie nikt nam nie przeszkodzi. Zaufaj mi i chodź za mną, mam coś co ci pomoże.

Ruszył powoli w nieznanym kierunku. Jeżeli basior będzie miał trudności z chodzeniem to oczywiście mu pomoże.

Zt.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Zawsze zastanawiała się, jak wyglądać może "Kraniec Świata". Nic więc dziwnego w tym, iż postanowiła takowego poszukać, na własną łapę, za towarzystwo mając jedynie śpiew ptaków, towarzyszących jej podczas podróży.
Kroczyła powoli, wszakże pośpiech był jej terminem zupełnie obcym, nie występującym w jej słowniku - przynajmniej nie na co dzień. Odczuwała go tylko raz. WTEDY. Wzdrygnęła się mimowolnie na samo wspomnienie wydarzeń, które - choć miejsce miały już ze dwa lata temu - wstrząsały nią za każdym razem. Nie złamało to jednak jej ducha, nie wyplewiło wesołości oraz optymizmu, którymi nadal zalewała otoczenie.
Zatrzymała się nad przepaścią, niepewnie podchodząc w kierunku granicy Krainy. Nie chciała spaść, zdecydowanie. Jej wrodzona ciekawość nakazywała chłonąć każdy detal otoczenia, zarówno tego w krainie, jak i poza nią. Trzymała się jednak na tyle daleko, iż nie odczuwała lęku i niepokoju, iż mogłaby przypadkiem runąć w przepaść. Zaabsorbowana kontemplacją granicy stała się kompletnie odizolowana od rzeczywistości, niewrażliwa na jakiekolwiek bodźce.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Nieopodal przepaści, lasem przechadzał się Kastiel. Nie miał żadnego konkretnego celu podróży. Zwyczajnie wybrał się na spacer, a nóż po drodze udało by mu się coś upolować i wrzucić na ząb. Szedł spokojnie przed siebie zajęty własnymi myślami.
Zatrzymał się kiedy poczuł zapach innego wilka i spojrzał na ziemię pod łapami. Dostrzegł świeże ślady wilczych łap i przy jednym odcisku, odcisnął swoją zdrową łapę i porównał odciski chcąc zidentyfikować potencjalnego wroga. Podniósł łeb i się rozejrzał, po czym skierował się w stronę wilczycy.
- Uważaj by nie spaść. - powiedział spokojnie i usiadł niedaleko niej w cieniu. Musiał uważać by nie wystawiać metalowej łapy długo na słońcu, bo później bark, do którego była przykręcona był cały poparzony.
Przeciągnął się leniwie, po czym się położył na ziemi, kładąc pysk na łapach cały czas na nią patrząc czujnie. Świergot towarzyszących jej ptaków przyprawiał go o ból głowy i zastanawiał się nad pożarciem chociaż jednego, a bijący od niej optymizm lekko go irytował. Nie wiedział w optymizmie nic sensownego, dla niego było to złudne mydlenie oczu na coś dobrego w naprawdę paskudnej sytuacji.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
- Oooh - niemal krzyknęła, kiedy samiec się do niej odezwał. Podskoczyła, dając upust zaskoczeniu, które wywołało nagle pojawienie się w tym miejscu kogośś innego. Nie spodziewała się, iż w najbliższym czasie ktokolwiek się tutaj pojawi, a zaabsorbowana doszczętnie zaglądaniem w dół urwiska nie spostrzegła, gdy ten zjawił się tuż obok. Łatwo ją podejść, racja. Madame Lakeshia od zawsze stanowiła doprawdy łatwy kąsek.
Na swoje szczęście stała na tyle daleko granicy, by nie spaść. Energicznie odwróciła głowę w kierunku dojrzewającego basiora, przy okazji w naturalny sposób zarzucając luźno opadającą na prawe oko grzywką. Na pysk zaprosiła delikatny, subtelny, dziewczęcy w pełni wymiaru uśmiech, skinąwszy nisko, niezbyt szybko, łebkiem.
- Dzień dobry - rzekła cicho. Ton jej głosu był doprawdy cieplutki,kobiecy - choć posiadał w sobie pewną nutę dziewczęcości, charakterystycznej dla nieco od Lakeshii młodszych dam. Powoli podeszła do towarzysza, zachowując jednak całkiem spory dystans. Nie czuła się najlepiej w wilczym towarzystwie. - Dziękuję za troskę.
Nawet, jeśli Kastiel ironizował - Madame tego nie wyłapała. Nie była tępa, nie w tym rzecz! Po prostu, najzwyczajniej w świecie, nie znała szyderstwa, przynajmniej nie tak delikatnego czy "zjadliwego". Tam, skąd pochodzi, tego typu zagrywki są pojeciem obcym. Dokuczano jej dopiero potem, po uprowadzeniu - w sposób dosadny, dobitny, prosty i nieskomplikowany.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Wilk spokojnie się jej przyglądał leżąc w cieniu, a kiedy do niego podeszła podniósł się i usiadł wyprostowany z dumą. Nie bardzo wiedział jak się zachować, ale starał się być miły, w końcu lepiej mieć więcej przyjaciół niż wrogów. Nie miał ochoty być do końca życia sam, a już na pewno wizja ciągłej walki z każdym kto na niego krzywo spojrzy, czy po porostu będzie miał zły dzień, niezbyt mu się podobała. Lekko się uśmiechnął z rozbawieniem zamyślony, wyobrażając sobie siebie za parę lat siwiejącego podstarzałego basiora atakującego drzewo, bo liść na niego spadł.
Potrząsnął energicznie głową odganiając od siebie ta myśl wracając do rzeczywistości. Znów był poważny i wyzuty z jakichkolwiek emocji. Skinął wilczycy głową na przywitanie.
- Co taka niewinna istotka robi sama, w tak odludnym miejscu i do tego zerka w przepaść. - powiedział spokojnie z czujnie postawionymi uszami, był spięty i gotowy do ataku jeśli tylko wyczuje zagrożenie. Nie wiedział czy łagodne usposobienie wilczycy nie jest tylko przykrywką i nie służyło do zabicia czujności przeciwnika, by dobrać się temu do gardła, kiedy nie będzie się tego spodziewać. Dodatkowo po raz pierwszy widział samotnie podróżującego wilka, oprócz własnego odbicia w tafli wody. Wszystkie, które napotkał były albo w stadzie, albo przynajmniej kilkoro osobników kręciło się po okolicy. Zamyślił się znowu doszukując się spisków i ewentualnych podstępów ze strony wilczycy, dopóki się nie skrzywił jakby z bólem poirytowany.
Podniósł głowę do góry patrząc na jej ptaki, które przyprawiały go o ból głowy.
- Nie przeszło ci nigdy przez myśl, by jednego chociaż zjeść? - spytał przyglądając się radosnym trelom i powietrznym tańcom ptaków wodząc wzrokiem za nimi. Na jednego przelatującego blisko wilka demonstracyjnie kłapnął szczękami.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Madame Lakeshia usiadła, delikatnie oraz lekko klapnąwszy całkiem zgranym tyłkiem na podłożu. Krańce pyska samicy wciąż trwały nieznacznie uniesionymi: zdecydowanie mniej, niźli jeszcze przed momentem, co mogłoby nasnuwać (może i śmiałe, lecz najpewniej słuszne i w pełni uzasadnione) wnioski, iż subtelny uśmiech jest - w zasadzie - nieodzowną cechą zielonowłosej.
Słowa basiora najpewniej niejedna istota, znajdująca się w jej położeniu, potraktowałaby jako napawające niepewnością, lękiem i obawą; niełatwo ocenić, czy było to ostrzeżenie, groźba, czy raczej zwyczajny przejaw troski o jej los. Tak czy inaczej Lake z pewnością nie miała nawet w głowie, iż ten tutaj mógłby ją skrzywdzić. Ogromną wiarę pokładała w tym, co zwie się karmą: przekonana była, że skoro sama jest dla świata dobrą, to świat nie ma powodu, aby chcieć jej nieszczęścia. Naiwne, nierozważne, kretyńskie - owszem. Każdy ma jednak swój sposób na przebycie własnego życia, nawet, jeśli sposób ten ma okazać się zgubny czy morderczy.
- Zwiedzam - odpowiedziała szybko, zgodnie z prawdą, skinąwszy dodatkowo głową.
Nie uszło uwadze M.L. napięcie mięśni i naprężona sylwetka młodego basiora, niemniej jednak nie miała ostatnio nazbyt często okazji do spotkań  z innymi wilkami - tym samym nie wszystkie komunikaty, zwłaszcza te niewerbalne, nie były dla niej dostatecznie jasnymi czy klarownymi. Gotowość do ataku, agresywna czy obronna postawa były dla niej obcymi. Przekrzywiła lekko głowę w prawą stronę, przyglądając się nieco młodszemu od siebie osobnikowi z uwagą. Nie była przy tym nad wyraz wścibska czy niedyskretna, nie wylapiała ślepi czy nie wbijała ich nader mocno i nieprzyjemnie w postać młodego. Patrzyla, po prostu. Jedyną oznaką braku taktu okazało się nazbyt długotrwała kontemplacja mechanicznej łapy basiora. Nigdy wcześniej nie widziała niczego podobnego.
Gdy zapytal o ptaki, Lakeshia zastrzygła radarem, zupełnie, jakby głos basiora wyrwał ją z transu. Zdala sobie sprawę z tego, iż gapiła się nieprzyjemnie na protezę, toteż położyła uszy po sobie, wyraźnie speszona i zażenowana. Skuliła się, jakby chcąc wręcz zniknąć. Wejrzenie różowych oczu opadło ospale na podłoże.
- Nnnn... Nie... Nigdy. Zwierzęta to przyjaciele - wyjaśniła, podskakując, gdy ten kłapnął zębami. O mało nie krzyknęła z przerażenia. - Jedyni, jakich posiadam - dodała znacznie ciszej.
Ptaki chyba pojęły, iż czerwony osobnik nie życży sobie ich koncertów, spłoszone uciekły na pobliskie drzewa, gdzie w ciszy obserwowały otoczenie. Wadera mimowolnie, odruchem, gwałtownie posłała rozmówcy karcące spojrzenie.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas lekko cofnął metalową łapę by ją nieznacznie ukryć przed wzrokiem wilczycy, widząc jak długo się jej przygląda. Nie lubił jak ktoś dostrzega tą jego inność. Nie raz miał kłopoty, czy też był przeganiany właśnie przez to, że zamiast prawdziwej łapy ma metalowy ludzki twór. Było to jego piętno, po tym jak zmuszony był do życia z ludźmi. Patrzył na wilczyce ostrzegawczo, kładąc po sobie uszy spiety przez werujące jego protezę spojrzenie wadery.
Kiedy samica sie zorientowała, że nieprzyjemnie długo przygląda się jego inności i się speszyła, nieco złagodniał i postawił swobodnie uszy. Posłał jej lekki, niepewny, ale przyjazny uśmiech.
- Rozumiem. Nie jesteś zbyt wylewna wobec obcych, co? W sumie to dobrze z jednej strony, przynajmniej nie powiesz czegoś, czego będziesz po tym żałować ty lub twoje stado. - powiedział nie wiedząc, ze samiczka jest z samotników, ponieważ nie znał jej, a tym bardziej nie znał jeszcze za dobrze tej krainy, w której przyszło mu mieszkać.
Zaskoczyło go to co powiedziała na temat zwierząt. Zdezorientowany się zamyślił, nie wiedząc, czy ona żartuje, czy naprawdę nie jada zwierząt tylko jakieś owocki, korzonki i kij wie co jeszcze. Polecił głową by sie po prostu w tym nie zagłębiać i nie odlatywać myślami bogowie wiedza gdzie.
- Nie rozumiem. Jak to zwierzęta to przyjaciele? Musimy zabijać inne by przeżyć, przecież nie da się żyć samym powietrzem, słońcem i wodą nie jesteśmy drzewami. - odparł i lekko kiwnął jej głową z wdzięcznością, że te małe szkodniki przestały ćwierkać i latać beztrosko i radośnie przez to, że trzymały z wilkiem i nic im w życiu nie zagrozi.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
/ Pogniewasz sie, jak będą neico krótsze? W biegu piszę i pisanie długich postow, na które wiem, ze nie mam zbyt czasu, stresuje zamiast bawic ;c

Nie chciała być wścibska czy powodować jakiekolwiek poczucie dyskomfortu o towarzysza. Miała bardzo dobre serduszko, a ostatnie wydarzenia wiele ją nauczyły. Mial rację: wolała się zbytnio nie spoufalać. Nie dlatego, iz nie ufa spotykanym istotom (bo mimo przykrych doświadczeń niewiele się nauczyła), ale obawiala się, iż dawni jej oprawcy dochowają obietnicy i sukcesywnie krzywdzić będą każdego, z kim wilczyca nawiąże bliższą relację. Dlatego momentami zachowywała się niczym rasowa dzikuska - choć nie zawsze była tego w pełni świadomą.
- Och, to nie do końca tak. Jadam mięso, jednak nie to, z którym zdążę się zaprzyjaźnić... - Inna sprawa, że mięso w jej diecie faktycznie stanowiło bardziej dodatek, niż podstawę jadłospisu. - Wiem, jak bardzo to dziwne... - przyznała niepewnie, być może nawet nieco niechętnie, spoglądając na samca wejrzeniem spłoszonej sarenki.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
/Na spokojnie nie musi być dużo, żeby było fajnie i też przepraszam, że nie wiele piszę



Lekko się uśmiechnął, lecz był to bardziej smutny uśmiech. Delikatnie uderzył kilka razy ogonkiem w ziemię, na której do tej pory spokojnie leżał. Chciał tym pokazać, że ona nie musi się niczym przejmować czy niepokoić. Niepewnie trącił swoim pyszczkiem jej pyszczek by się nie przejmowała.
- Każdy ma swoje dziwactwa, u jednych ich nie widać i starają się ich nie okazywać, u innych są doskonale widoczne i nie ważne jakby się starali nie mają możliwości ich schować w żaden sposób. - powiedział i westchnął. Dało się wyczuć, że w pewnym stopniu mówił o sobie, mimo że ogólnikowo dobierał słowa. Wystarczyło, że się odezwał by później pogrążyć się w swoich myślach.
Pokręcił energicznie głową, było to dla niego charakterystyczne by przerwać zamyślenie i spojrzał na nią, po czym lekko się skłonił.
- Rozmawiamy, a wcale się nie przedstawiłem. - mruknął lekko zakłopotany. - Nazwano mnie Kastiel... - dodał i zamilkł by nie powiedzieć za dużo. Wolał nikomu nieświadomie nie zdradzać swoich mrocznych tajemnic. Nie wiedział czy kiedykolwiek komuś je zdradzi.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
/ Spokojnie, nie mam parcia na metrowe ściany tekstu :3

Wysłuchała uważnie słów samca, nie przerywając ni jednym półsłówkiem - wszak nie wypada, prawda? Tak więc trwała w bezruchu, spoglądając spod nieco przymrużonych powiek na lica rozmówcy, spijając słowa z jego ust. Nie wyśmiał jej, nie okazał złości, nie kpił ani nie szydził. Odpowiadało jej to, zdecydowanie - w końcu kto wolałby zostać dręczonym za swoje dziwactwa?
- Wychowałam się wśród dziwaków. Musiałam przyjąć nieco dziwactw od nich - powiedziała spokojnie, aczkolwiek w tonie jej delikatnego, dziewczęcego głosu zamajaczyła subtelna, niełatwa do wyłapania, nuta tęsknoty oraz nostalgii. Dom. Gdyby wiedzieli, że żyje... Ciekawe, co tamte gnidy naopowiadały, jakie sprzedały bajeczki? Czy uśmiercili ją? Czy nie pojawili się na spotkaniu i czmychnęli, gdzie pieprz rośnie? Czy ruszyli za nią, aby ją odszukać? Westchnęła krótko.
- Proszę, mów mi Meg - powiedziała po krótkiej chwili, uświadomiwszy sobie w końcu, iż basior właśnie się jej przedstawił.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
/ Easy ja też nie umiem pisać magisterek na forum, więc spoko... nieraz mam tylko wrażenie, że innych może to wściekać jak wszyscy piszą poematy na 20 stron, a przychodzi taki Kastiel i pisze ledwo połowę xd


Kas się lekko uśmiechnął słysząc jej pierwszą odpowiedź. Jakby nie patrzeć jego żywot też nie był normalny i nie miał na to żadnego wpływu. Nieznacznie się rozluźnił w obecności wilczycy i lekko metalową łapę wystawił na widok by było mu wygodniej siedzieć, bo ile można trzymać łapę schowaną praktycznie za sobą?
Położył lekko po sobie uszy słysząc w jej głosie tęsknotę. Uczucie dla niego zupełnie nie znane bo za czym miał tęsknić? Za swoją śmierdzącą wilgocią ciemną jaskinią z piszczącymi nietoperzami? Za beztroskim mieszkaniem z ludźmi, mając co dzień regularne posiłki, suchy, ciepłu i bezpieczny kąt do spania, a do tego miękkie posłanie, gdzie jedyną zapłatą za to wszytko było jedynie posłuszeństwo i uległość wobec ludzi? Czy może za stadem, które pamięta jedynie jako rozszalałe potwory pragnące powodować jak najwięcej śmierci i wyglądające jak sama śmierć.
Jego zmysły zaalarmowały. To niebezpieczne, nie zatracaj się w tym. Wilk w pamięci ponownie ujrzał te oszalałe, czerwone i krwawiące ślepia matki i toczący pianę pysk rozszarpujący własne szczenięta.
Kas zawarczał bardziej do siebie niż na samicę kręcąc energicznie łbem by od tego uciec, wystarczyło mu, że wspomnienia nie raz budziły go w nocy czy ogólnie zbierały sen z jego powiek. Ogarnął go niepokój i strach, który mimo woli rysował się na jego pysku.
- M...Miło cię poznać... Umm... Meg? - powiedział niepewny, lekko się wyszczerzył nie chcąc wystraszyć czy zrazić do siebie wilczycę, ale jego uśmiech był zdeformowany przez to, że był z lekka wymuszony. Była to hybryda przyjaznego i łagodnego uśmiechu, z przygnębionym, wyzutym z emocji i... niezbyt przyjemnym.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
/ Mnie to nie wkurza ani trochę ;3 Sama nie zawsze mam siłę na ściany tekstu, zwłaszcza po pracy. Poza tym nie ilość, a jakość, c'nie?

Madame Lakeshia też nie miała - być może wbrew pozorom - nazbyt łatwo w życiu. Jako córka alf powinna wieść prym pączka w maśle, czyż nie? Guzik prawda! Tak naprawdę szybko stała się celem pewnej szajki, która knuła i kombinowała, jakby się tutaj dotkliwie na tatuśku Lakeshii zemścić. W podły więc sposób odebrali mu to, co posiadał najcenniejszego - córkę, będącą oczkiem w głowie dowódców stada. Przy okazji w ohydny sposób obchodzili się z samą zielonowłosą, dopuszczając się do przemocy słownej oraz fizycznej, przy czym ta druga nie ograniczała się jedynie do bicia i katowania, lecz sięgała także naruszenia wszelakich barier i brutalnego wkraczania w rejony seksualności M.L. I, choć to nieprawdopodobne, nawet nie miała im tego za złe. Ciężki los wilczego hipisa.
Niczego się nie nauczyła. Nadal obdarzała wszystkich zaufaniem, naiwnie wierząc w opactwo Matki Natury oraz karmę: skoro nikomu źle nie życzyła, czemu ktokolwiek miałby chcieć jej nieszczęścia? I choć innym wydaje się to najpewniej niedorzecznym (całkiem słusznie!), Madame L nie widziała w tym absolutnie niczego niepoprawnego. Tak ją nauczono. Tak jej od zawsze wpajano. Nie potrafiła się od tego odciąć - a na pewno nie z pobudek pokroju "inni tego nie rozumieją". Szanowała zdanie każdej jednostki z osobna, jak i osądy całych zbiorowości, toteż nie próbowała na nie wpływać - jednak tego samego oczekiwała w zamian.
Ach, błąd! Jedną lekcję z pobytu w lochach tamtych bestii wyniosła! Nauczyła się, iż nie może zagrzać miejsca na dłużej w żadnej zbiorowości ani przebywać zbyt długo w jednym miejscu. Nie powinna też przedstawiać się mianem, które mogłoby pospiesznie zostać wyłapanym przez niepowołane istnienia. Z drugiej zaś strony miała pełną świadomość tego, że sam jej wygląd był dostatecznie wyjątkowy, aby zidentyfikować jej osobę. Próbowała więc zminimalizować ryzyko.
- Ach, wzajemnie, Kastielu! - zawołała całkiem entuzjastycznie, jednak wcale niepiskliwie, toteż bębenki uszu powinny pozostać nienaruszonymi. - Od dawna w Krainie? Postanowiłes pozostać tutaj na stałe? - zasypała samca pytaniami, zamiótłszy energicznie ogonem.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
/święte słowa ^ ^


- Jestem tu od niedawna. Na terytorium Nocy znalazłem sobie przyjazny dla siebie kąt, w którym prędzej umrę niż się z niego ruszę. Znużyło mnie wędrowanie przed siebie bez celu. - powiedział spokojnie odpowiadając na jej pytania.
Przyglądał jej się uważnie. Doskonale widział, że wilczyca coś ukrywa. Nie był wścibski, ale wiedział, że jeśli rozmówca coś ukrywał to albo szykował jakiś podstęp, albo czegoś się obawiał. Niemniej jednak Kas nie należał do tych co wścibiają nosa a tym bardziej dopytują co jest nie tak. Jeśli Madame, będzie sobie życzyła by wilk znał jej tajemnicę czy obawy, to sama mu o tym powie kiedy będzie chciała.
Samiec lekko poddenerwowany omiótł okolicę spojrzeniem. Nie obawiał się tego, że ktoś mógłby przyjść. Zastanawiał się po prostu co powinien zrobić, albo co powiedzieć.
- A ty od dawna tu jesteś? - spytał spokojnie lekko się do niej uśmiechając. Czuł się przy niej swobodnie, ale wciąż nie wiedział jak ma się zachować w towarzystwie. Nie wstydził się już nawet swobodnie trzymać metalowej łapy na widoku.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Choć najprawdopodobniej nigdy nie będzie miała okazji mu się do tego przyznać, była mu niezmiernie wdzięczna. Podczas spotkań z nieznajomymi często padały niewygodne dla niej pytania, na które starała się odpowiadać wymijająco, jak najbardziej ogólnikowo. Starała się jednak od kłamstwa trzymać z daleka. Dlatego nie mówiła mam na imię Meg, lecz mów na mnie Meg - czuła się wtedy nieco "rozgrzeszoną".
Z Kastielem było jednak inaczej. Nie pytał o pochodzenie. Nie chciał wiedzieć, kim była, zanim tutaj przybyła ani co ją po drodze spotkało. W zasadzie o niewiele pytał - a kiedy już wysnuwał jakieś zapytania, nie były one przesadnie intymnymi tudzież wścibskimi. Bardzo przyjemnie spędzało się jej z nim czas, prawdopodobnie w sporej mierze właśnie z powodu tego poczucia wdzięczności oraz pełnej satysfakcji z rodzaju relacji, jaka się pomiędzy nimi zawiązywała. Luźna, bez przesadnych, ścisłych zawiązań, a jednocześnie pozbawiona nieścisłości i niedomówień. Uśmiechnęła się łagodnie, usatysfakcjonowana tą namiastką szczęścia, którą ją uraczył opowiadając o odnalezieniu własnego miejsca.
Też chciała.
Ale się bała.
- Och, będzie kilka tygodni. Nie liczyłam dokładnie, bo któż by marnował czas na zliczanie kolejnych wschodów i zachodów słońca, zamiast napawać się urokiem tych niepowtarzających się chwil? - spytała wesoło, mrużąc nieznacznie oczy i unosząc pyszczek ku niebu, zupełnie, jakoby szukając tam jakiś interesujących treści. Nie miała świadomości, iż w tak piękny sposób odsłoniła przed basiorem czułą i delikatną szyję. Jedno kłapnięcie pyskiem dzieliło ją od śmierci.
Jednak, z drugiej strony, gdyby samiec chciał się jej pozbyć - uczyniłby to zaiste już dawno temu, na przykład korzystając z jej nieuwagi spychając ją w przepaść.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas przyglądał jej się w zamyśleniu i pokiwał głową kiedy odpowiedziała w pełni zgadzając się z jej słowami, choć nic nie odpowiedział. Gdy wilczyca podniosła pysk nieświadomie odsłaniając się basiorowi, temu przez myśl na początku przeszło by zaatakować choć nie wiedział czemu. Chciał po poczuć krew spływającą po jego pysku. Pokręcił łbem uciekając od tej nieuzasadnionej żądzy mordu. Jakby zaatakował, postąpił by tak jak uczyli go ludzie, gdy zmuszali go do zabijania innych wilków, nawet szczeniąt.
Wyciągnął metalową łapę w stronę wilczycy położył ją na jej głowię i lekko ją opuścił patrząc jej poważnie, ale łagodnie w oczy.
- To było głupie z twojej strony. Gdybyś była z kimś innym, możliwe iż nie przeżyła byś tego. - powiedział spokojnie i odwrócił wzrok łapiąc się na tym, że za długo się na nią patrzy.
Podniósł swój zad z ziemi stając i przeszedł obok niej. Podszedł do krawędzi i zerknął w dół. Lekko zadrżał. Zrobiło mu się nie dobrze i zakręciło w głowię, od razu się cofnął. Nienawidził dużych wysokości. Cofnął się jeszcze bardziej i zawrócił w stronę lasu zatrzymując się przy wilczycy.
- Nie jesteś może głodna panienko? - spytał grzecznie zerkając na nią.
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
- Ojeej... - wydała z siebie niegłośny dźwięk, zwieszając nieco zielony łebek.
Fakt, że samiec miał rację, wyjątkowo ją zażenował. Była tak bardzo nieprzystosowana do życia wśród wilków, zupełnie, jakby wcale nie nastawiono jej na przetrwanie. Selekcja naturalna, najwidoczniej była słabym ogniwem, które - po prostu - musi w naturalny sposób zostać zlikwidowanym, aby gatunek mógł przetrwać. Skażenie puli genowej jej chromosomami mogłoby przyczynić się do upadku nie tylko jej, ale i przyszłych pokoleń. Położyła po sobie uszy, ściągając je nieco smętnie ku tyłowi.
- Masz rację. Ale... Naprawdę są istoty, które pozbyłyby się byle wilka, który nawet nie zdążył mu podpaść? - spytała niegłośno, aczkolwiek znała doskonale odpowiedź. Są. Malveronowi też nie zdążyła w końcu podpaść, a stała się jego ofiarą wyłącznie dlatego, iż przekupiły go wilki, z którymi sama Madame nawet nie miała do czynienia. - Nie musisz odpowiadać, w zasadzie znam odpowiedź.
Nie zauważyła, by zbyt długo się jej przypatrywał. A nawet jeśli taka myśl przebiegła jej po łbie - na pewno nie przeszkadzało jej to w mierze chociażby najmniejszej. Dawno z nikim nie rozmawiała, dawno też nie miała okazji czuć na sobie czyjegokolwiek spojrzenia.
Kiedy zadał jej pytanie, zastrzygła uchem, stawiając z powrotem uważnie radary. Krańce jej pyska ponownie uniosły się w życzliwym grymasie, a głowa wykonała krótkie skinienie.
- Racja, chętnie bym przekąsiła coś mięsnego - rzuciła szybko, energicznie unosząc zad z podłoża.
Nigdy nie przyzna się do przyjemnego dreszczu, który przemknął wzdłuż jej kręgosłupa w momencie, kiedy samiec jej dotknął. Nawet, jeśli uczynił to jedynie protezą. Lakeshia nie zwykła do kontaktu z kimkolwiek. Przynajmniej nie do tego dobrowolnego...
Sponsored content