Jaskinia Kein'a

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Jaskinia dosyć skomplikowana w budowie oraz w ramach odnalezienia. W każdym wypadku trzeba się wysilić aby znaleźć to miejsce ze względu nie na to, że są tutaj ogromnie szybkie wiatry które potrafią zniechęcić do przeszukiwania wiele zwierząt, ale do tego jest bardzo skryta pod wieloma drzewami, zaroślami oraz górami. Tak, ta miejscówka jest dokładnie na najniższym możliwym do zamieszkaniu miejscu.
Wejście jest zawalone zgniłym drewnem oraz przykryte krzakami z kolcami które potrafią się wbić o wiele lepiej aniżeli nóż. Trzeba bardzo mocno uważać jeśli się tutaj wchodzi, bo inaczej wyjdzie się z dziurą o wielkości i głębokości pilota do telewizora.


Pomieszczenie główne:

Jaskinia Kein'a Deep_down_by_donmalo-d5vdyja_zpsea123af5

Jeśli ktoś próbuje odbić w lewo to może się nieźle załamać ze względu na to, że tam znajduje się jedynie ognisko przy którym można cokolwiek usmażyć. Do tego jest tam skrytka w której znajdują się liczne pułapki chroniące coś. Tego user nie wyjawi.
Idąc w głąb jaskini można zauważyć schody w górę które doprowadzają do jedynej sypialni w całej jaskini oraz stołku na którym znajduje się wiele metalu, podstawowe narzędzia oraz te do pracy precyzyjnej. Oczywiście nie są to przedmioty które wilk nie dałby rady chwycić.
Tam też jest małe pomieszczenie w którym jest tak jakby nie tyle sejf co miejsce w którym Kein składuje wszystko co jest możliwe.
Jednak jeżeli od wejścia ktoś skręci w prawo i zacznie wchodzić wyżej to może się zdziwić ponieważ znajduje się tam tak jakby taras. Jak on wyglądał?
Otóż tak:

Jaskinia Kein'a Widokzgoacuternejcz119015B0ci_zpsc53960c2

Tyle jeśli chodzi o opis.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kein przybył w to miejsce z powodu tego, że musiał chyba jakoś zaopiekować się Leą czyż nie? Jego dom, jego zasady i jego traktowanie. Niestety, ale w tym miejscu nie widać po czarnym basiorze tej iskierki która napędzała go do pomagania innym (mimo iż robił to bardzo rzadko).
Lubił tutaj przychodzić głównie w urlop kiedy nie musiał ratować czyjegoś tyłka lub trenować. W sumie robił to bardzo często więc i we własnej jaskini pojawiał się sporadycznie.
Przynajmniej mógł się tutaj cieszyć tym co Anglik uwielbia. No dobra, to co on uwielbia czyli herbatę. Poza tym nie ma żadnego miejsca do rekreacji, ale są bardzo proste sposoby na ewakuację oraz zatajenie śladów działalności.
Wilk wchodząc wskazał Lei na co ma uważać, bo przecież nie ma się teraz pokaleczyć kiedy oni wychodzą na prostą.
Ciekawiło go tylko to w jakie ona miejsce pójdzie wpierw.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea szła posłusznie. Starała się nie zahaczyć o kolce i nawet jej się udało, może tylko kilka piór zostawiła na krzakach.
Weszła i skręciła... W lewo skręciła. Zrobiła w tamtą stronę tylko kilka kroków, po czym zatrzymała się, czekając na basiora.
Usiadła, zmęczona. Nawet nie zauważyła, że siadając przygniotła fragment skrzydła.
Czekała. W sumie nie wiedziała nawet, na co czeka. Starała się z całych sił nie myśleć o Arthasie... Ale myślało się samo.
Przyznać jednak należy, że dzięki pomocy Kein'a czuła się nieco lepiej. Niewiele, ale zawsze. Świadomość, że on rozumie, że chce pomóc, nie zostawi... To wszystko nieco podnosiło na duchu.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein do końca nie był pewny co tutaj robić więc zwyczajnie podszedł do Lei, stanął obok niej klepiąc ją po grzbiecie swoją łapką, po czym się wtulił.
Niech ma to oparcie w nim nawet takie nietypowe. Przecież nie chodzi tutaj o miłość a jedynie przyjaźń.
Szkoda jedynie, że jedna prosta rzecz może tak wiele rozwalić. Tak bardzo przygnębiać innych, tak wiele rozwalić w życiu człowieka.
- Leo weź swoje skrzydło spod zadka i spokojnie. Nie musisz już myśleć nad niczym, ale masz coś zjeść i wypić. Musisz odzyskać dawną formę, bo inaczej szybko wszystko się zawali. Poza tym pomyśl o innych. Jesteś jedyną lekarką w całej Krainie. To ty pomagasz wszystkim, a bez ciebie Kraina jest stracona. Jak już nie możesz myśleć o zapomnieniu o nim, to chociaż ten tok nabierz myślenia. Tobie naprawdę trzeba pomóc.
Przy okazji ponownie okrył ją skórą jak kocykiem.
Skinął łbem na chwilkę w ramach przeprosin jakby chciał gdzieś pójść. Fakt zrobił to, ponieważ poszedł odłożyć cały dosłownie sprzęt jaki miał. Bez medalionów, bez niczego.
Poza tym można dodać, że była już noc zanim tutaj dotarli. Droga jest długa i niebezpieczna. Zobaczymy czy Lea ją wytrwała.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Była już noc, powiadasz? Prawdopodobnie zegarowa, a Lea na zegarze się nie znała. Dla niej noc trwała od pół roku już.
Skinęła łebkiem. Uniosła wspomnianą część ciała na kilka centymetrów w górę, po czym łapą odepchnęła skrzydło spod siedzenia.
Wiedziała, że Kein ma rację... Nie powinna była doprowadzić się do takiego stanu. Głos przyjaciela, jego racje, z wolna przebijały się przez mgłę tumiwisizmu, zwanego też obojętnością.
Również się do niego przytuliła. Przy nim czuła się lepiej, dawał jej poczucie bezpieczeństwa.
Miłość? Owszem, na swój cioteczkowaty sposób go kochała. Z pewnością nie była to miłość jak do partnera, raczej... Jak do członka rodziny. Podobnym uczuciem darzyła Alka.
Podsumowując - Keinie, czuj się adoptowany.
Wracając jednak - wiedziała, że miał rację. Zwłaszcza argument z Lecznicą trafił jej do przekonania. Była egoistką. Nie powinna tak się zachowywać...
No ale co ma zrobić?
Odpowiedź jest prosta - Ma słuchać się Kein'a i nie myśleć o Arthasie.
Więc to właśnie zrobi.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein zaś byłby zadowolony z tego wszystkiego gdyby chociaż jedno słowo od niej usłyszał. No cóż, przynajmniej mógł się domyślić, że może mu się udało ją jakoś przegadać.
Ale adoptowany Kein? Wolałby szczerze mówiąc mieć matkę aniżeli ciotkę, ale no cóż jak mus to mus. Gdyby o tym wiedział to by się cieszył jednakże.. no po prostu nie wiedział i tyle.
Jeśli ma to będzie bronił jej bo to jest rodzina mimo wszystko. Mimo każdej niedoskonałości którą może (ale nie musi) mieć.
- Przyniosę herbatkę i zapiekany placek z dziczyzny. Nie pytaj nawet skąd wiem jak to przyrządzić. Jedyne co mogę zdradzić to to, że moja matka mimo iż była najgorsza to potrafiła wykraść ludziom wiele przepisów i gotować. To jest chyba jedyna rzecz którą w niej lubiłem.
Tak jak powiedział tak i poszedł do pobocznej jaskini, po czym zaczął wszystko przygotowywać. Ona sobie zje, Kein podjadał cały czas wszystko sobie w kuchni. A to takie ciekawe... czarny basior nie może narzekać na podjadanie skoro sam to robi cały czas.
Po pewnym czasie wrócił do cioteczki Lei i postawił to co miał na tacy (którą zwinął podczas wyprawy do Anglii).
Kein nie znał się ani na gotowaniu (poza tym co potrafił z ''rodzinnych przepisów'' a tego było mało), ani na medycynie.
No cóż, wszystko z pewnym czasem przyjdzie czyż nie? W sumie mając kogoś takiego obok szybko się pewnie nauczy jak będzie tyle razy trafiał do lecznicy.
- Jeśli smakuje to dobrze, jeśli nie to powiedz a zmienię parę rzeczy w przepisie.
I tutaj taki zonk. Było wiele czarnych plam na tym przepisie i musiał... musiał resztę zrobić prowizorycznie. Czy mu się udało?
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Ah, znam ten ból. Matka też mi kiedyś dawała kompletnie nieczytelne, bo zalane kawą przepisy i dziwiła się, że nie wychodzi potrawa. A potem zrozumiała, że komuś, kto potrafi spalić mleko lepiej nie dawać przepisów. I przestała. Od tego czasu minęło parę lat, a ja nie gotuję ani odrobiny lepiej. I wciąż zdarza mi się spalić mleko.
Ale post miał być o Lei, nie o mnie. Lea mianowicie nie miała apetytu wcale, ale herbatę piła zawsze. Najpierw więc upiła kilka sporych łyków napoju. Dopiero potem spróbowała placka. Pierwszy kęs właściwie był po to tylko, by nie sprawić zawodu Kein'owi - wątpiła, by była w stanie przełknąć choć trochę. Potem jednak skinęła łebkiem z uznaniem.
- Smaczne. Dziękuję.
Wysiliła się nawet na uśmiech. Wypadł raczej słabo, ale... Liczą się chęci, prawda?
Potem wróciła do dania. Co dziwne, rzeczywiście zabrała się do niego z choć namiastką entuzjazmu. Czuła się tak, jakby nie jadła od tygodnia. I chyba była to prawda, w końcu te drobne kawałki mięsa, zjedzone dla zasady, trudno liczyć.
Wciągnęła jedną trzecią placka, potem przestała jeść. Rzecz powszechnie znana i normalna, że od głodówek żołądek się kurczy. Porcja zjedzona przez waderę była jednak wystarczająca, by dać energię na parę godzin.
Posiłek popiła oczywiście herbatą.
- Dziękuję. Nie wiedziałam, że masz taki talent kulinarny kochanieńki.
Usiadła nieco wygodniej, ogonem otulając pełny brzuszek.
Chyba właśnie zaczynała wierzyć w to, że jednak będzie dobrze.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Hmm ciekawe, że mu się udało. Dobrym sposobem było jednak dodanie robaczków kilku z amazonki. Ciekawe czy były one trujące czy nie.... a teraz koniec w końcu żartów, czas się zabrać za prawdę i fabułę w końcu!
- Smacznego. W każdym razie dobrze wiedzieć, że chociaż to się ostatnio udało. Uwierz mi Leo, ale nie jest tak łatwo to przyrządzić. - spojrzał się na kawałek po czym buchnął śmiechem niczym wielki baron.
Rozbrajało go to wciąż, że sam coś zrobił dobrze. W sumie.. ostatnio nie zdarzało się to dość często.
Sam wsunął resztę, bo po co miałby jej zostawiać? Jedzenie nie może się zmarnować, a wojownikowi przyda się dodatkowy tłuszczyk... a potem będzie z niego beczka i straci pozycję wojownika, potem wywalą go z Watahy bo skrzydła go nie uniosły nad wiatrem podczas zawodów żywiołów. Wait.. ale to nie jest chyba aż taki zły pomysł.
Kein beczka.. taki okrągły wojownik zaliczający panny jak leci przy okazji wychowujący nie swoje dzieci.. a nie chwilka, z Shathow to były swoje. Mózgu stop!
- Wiesz jeden z 10 przepisów. Więcej nie potrafię, bo nawet szczerze mówiąc nie chcę się za to brać.
Uśmiechnął się szeroko po czym ponownie się zaśmiał.
Hah.. to życie.
- Przegadamy ten czas, potem dwie godzinki snu i ruszamy na pierwsze treningi. Latania oczywiście. Spokojnie damy radę to wszystko nadrobić w ciągu tygodnia może i dwóch dni jeśli się postarasz. Myśl o jedzeniu to może wtedy i apetyt wróci, a potem masa.
Masa i potem rzeźba! Dziwnie wyglądałby tak umięśniony wilk jak człowiek. Dobra, przepraszam. Koniec dziwnych zamysłów.
Kein zaś stał cały czas uśmiechnięty.
- Hmm.. tak w ogóle to może opowiesz mi o sobie trochę? I o tych których nazywałaś paczką. Mnie nawet nie pytaj, bo ciekawego życia nie miałem jak sama z resztą wiesz po Anglii.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uśmiechnęła się słabo, gdy ten się śmiał. Jego słowa o lataniu natychmiast jednak przywróciły ją do rzeczywistości.
- Ale... Ja nie umiem latać. Po tamtym w magazynie... Nie dam rady.
Wciąż jeszcze pamiętała brzęk tłuczonego szkła, ból rozszarpujących jej ciało odłamków. Pierwszy lot... I ostatni. Bardzo się bała...
Z ulgą przyjęła zmianę tematu. Kiwnęła głową. Opowie.
- W paczce był Jael, Viktoria, Ada, Schatt i ja. Później dołączyli Seth i Rubin, partner Viktorii. Przywódcą ekipy bezsprzecznie był Jael. Młody, czarujący, przystojny... Mógł mieć każdą, ale nigdy z tego nie korzystał. Z tego, co widzę po latach, Viktoria przez pewien czas była w nim zakochana. Dla mnie Jael był po prostu świetnym przyjacielem, częścią rodziny. Ja za to oczu wręcz oderwać nie mogłam od Schatt'a. Nigdy jednak nie dałam mu tego zauważyć. On z Jaelem traktowali mnie jak młodszą siostrę. Potem, gdy pojawił się Seth i zostaliśmy parą, to Schatt i Jael dla mnie polowali po moim zajściu w ciążę.
Z czasem jednak więzi z wczesnego dzieciństwa uległy rozluźnieniu. Każdy miał swoją rodzinę, nie mogliśmy już spotykać się codziennie, bo nie było na to czasu. Potem zniknęła Ada, następnie Schatt... Gdy moja rodzina się rozpadła, szczeniaki dorosły i ruszyły w świat... Cóż, też na pewien czas zostawiłam Krainę. Gdy wróciłam, nie było już nikogo. Z Jaela zrobił się jakiś Samuerian, kompletnie obcy mi wilk, z zachowania i wyglądu wcale do mojego przyjaciela niepodobny. O Viktorii więcej nie słyszałam, o Rubinie też. Na ślady Seth'a natknęłam się w rejestrze Lecznicy. Wypadek na treningu, połamane żebra, przebite płuco. Nie wiem, czy przeżył. Brakowało w tym czasie w Krainie Lekarzy. - cichym westchnieniem zakończyła dłuuugą wypowiedź.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Pokiwał przecząco łbem. Nie podobało mu się jej podejście do tego typu spraw, ale no cóż.. nie ma za wielkiego wyboru.
- Dasz radę, małymi kroczkami do celu Leo. Spokojnie, poradzisz sobie i ja to wiem. Teraz tylko trzeba przypomnieć sobie jedną rzecz... hmm, mam coś na uspokojenie. Ale w każdym razie.. historia dość nieciekawa, no cóż ważne iż chociaż kiedyś było dobrze. Tylko idź wpierw spać. Pogadamy jutro, ja muszę jeszcze skoczyć na polowanie aby mieć co jeść. Zobaczymy się rano, spokojnie tutaj jesteś bezpieczna. A i jakby ktoś pytał ciebie co tutaj robisz to powiedz, że jesteś z rozkazu SBW i poręczenia jednego z wojowników Wiatru. Nie zrobią ci nic, bo za bardzo będą się bali skopania im tyłków. - rzekł.
Po tych słowach uśmiechnął się i rozprostował kości swoje już nie takie stare jak kiedyś.
No cóż, wróci za jakiś czas, ale wpierw musi załatwić jedną i ostatnią rzecz.
Skopać tyłki bogom. A w sumie nie on, bo pewnie komuś innemu pozwoli. Dobra, załóżmy iż poszedł niby na to polowanie, które było przykrywką.
Wyszedł z jaskini w pełni uzbrojony i wyleczony.

ZT.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Pokiwała łebkiem posłusznie. Zobaczymy się rano...
Zobaczą się? Na pewno? Po odejściu Arthasa zaczęła mieć alergię na słowa "zaraz wracam".
Bała się. Bardzo się bała, że już nie wróci.
Ale była grzeczną wilczycą, więc położyła się, gdzie siedziała. Łapami przesunęła skrzydła tak, by zakrywały łepek niczym puszysta kołderka.
Nikt nie musi wiedzieć, że ona płacze. Tak, znowu.
Bo się boi, że straci i Kein'a. To irracjonalne, nie mające żadnych rzeczywistych podstaw. A jednak się bała. To wszystko ją przerastało... Nie była gotowa na odejście Arthasa tak nagle, bez słowa wyjaśnień...
Może gdyby okazała więcej uczuć? Gdyby nie była zimną suką, zostałby?
Odszedł... A te wszystkie plany? Co z nimi teraz? Dom, rodzina, dzieci? Wszystko się sypie... Tak łatwo rozpada się to, co miało być stałe. W imię czego? Na dobrą sprawę nawet powodu nie znała.
I nie zostało jej po nim nic. Nic... No, może poza pewnym drobiazgiem. Gdzieś w ich dawnym, wspólnym legowisku miała schowany prezent dla niego, na rocznicę.
Nigdy nie będzie jej dane go wręczyć...
Niby nic, ot, rzemienna bransoleta z wplecionymi kilkoma kamieniami półszlachetnymi, symboliczny drobiazg. Zamknięty w małym, czarnym pudełeczku, czekający na okazję.
Nie będzie okazji. Nie będzie rocznicy. Odszedł... Znowu odszedł. I stare, zmęczone bólem i strachem serce wadery czuło, że tym razem na zawsze. Że już nigdy nie usłyszy jego głosu, nie poczuje zapachu.
To dziwne, ale jego zapach zawsze kojarzył jej się z ciastkami, ledwo uchwytny, słodki...
A teraz koniec? Tak łatwo i szybko... Tak nieoczekiwanie. W końcu miał wrócić zaraz, za chwilę.
Jak Kein. Ten też obiecał, że zaraz wróci. Sekundy dłużyły się waderze jak wieczność. Czekała, a on nie wracał...
Nie dawała sobie rady. Czekanie, ta cisza... To ją zabijało. Czuła wręcz fizycznie, że się dusi, odnosiła wrażenie, jakby na żebrach zaciśnięto jej stalową obręcz. Oddychała płytko, a każdy oddech był wysiłkiem, od którego bolały płuca, żebra i mięśnie grzbietowe (czy raczej ich smętne pozostałości).
Ale cii, nikt nie musi wiedzieć. Pióra dobrze chłoną słoną wodę. A Kein kazał spać...
Nie musi wiedzieć, w jak złym stanie jest Lea. Wręcz nie powinien. Po co go martwić? I tak okazała wiele.
W końcu, zmęczona strachem i bólem, zasnęła. Spała niespokojnie, wiercąc się, skomląc i piszcząc jak szczeniak przez sen. Śniło jej się coś. Co? Może Arthas, jak wiele razy wcześniej? A może cofała się pamięcią do przemiany Deebie, lub wypadku na Zamarzniętym Jeziorze?
Nie, to jednak Arthas. Nic nie mogło sprawić jej więcej bólu, niż on.
Nawet przez sen po jej pyszczku spływały łzy.
Biedna Lea...

Gdy się obudziła, jego wciąż nie było. Odszedł? Pewnie tak. Nawet Kein miał jej dość...
Wstała więc i wyszła. Na dworze powitał ją deszcz, przemaczający szybko futro.

zt.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein przybył po wielu godzinach niestety. Zbyt wiele się rzeczy wydarzyło w takim długim czasie, przez co nie miał szans na skończenie czegokolwiek szybciej.
Nie było Lei.. cholera jasna!
Jak on mógł tak spieprzyć to wszystko.
Podbiegł szybko do ognia. Nie ma jej. Położył małą ostrożnie na podłodze, po czym zaczął biec po całym pomieszczeniu szukając jej. Poleciał nawet z balkonu aby sprawdzić czy ta przypadkiem się nie zabiła.
Nie ma jej...
Coś ty wielkie gówno zrobił...
W końcu basior powrócił po minucie do swojego domu. Rzucił wszystko co miał przy sobie w ogień. Każdą broń, dosłownie wszystko poza cholerną zapalniczką.
Łuska leżała dawno już w pomieszczeniu tym.
Co do medalionu.. nie dało się go spalić, więc zwyczajnie był w ogniu nie zmieniając nawet formy.
Jakaś magia po prostu.
Jeśli ktoś się przyjrzał to mógł zauważyć jak Kein'a oczy zmieniają kolor na krwawy powoli. Coś jakby jego gałki oczne miały wylew, co jest niemożliwe. (kojarzy ktoś film Dexter? Stamtąd ten motyw).
Stał przy ogniu.. milimetry od córki. Nie pozwoli jej oczywiście się zbliżyć.
Niech śpi i odpoczywa.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Przyszła, wróciła. Co ją tu przygnało? Chęć upewnienia się? Prawdopodobnie.
Jeśli jest to możliwe, wydawała się jeszcze słabsza, jeszcze bardziej krucha. Skrzydeł już nie wiązała - drobne zwycięstwo Kein'a. Wlokły się za nią po ziemi, brudne, z poszarpanymi piórami.
Ogółem wadera przedstawiała sobą obraz nędzy i rozpaczy. Splątana grzywka spadała na oczy, podkulony ogon i opuszczone uszy sygnalizowały całkowite załamanie.
Bo i załamana była. Interwencja siostrzeńca nie pomogła na długo. Ledwie odszedł, potwór zatapiający szpony w serduszku Lei powrócił, silniejszy jeszcze.
Wadera więc szła, a właściwie się wlokła. Wróciła, by sprawdzić, czy Kein aby na pewno odszedł. Pewnie tak, ale... Nadzieja umiera ostatnia. Jest też matką głupich, a jak powszechnie wiadomo, każda matka kocha swoje dzieci.
Co Lea przez te parę godzin robiła? Błąkała się głównie. Wróciła do domu. Teraz Arthas'owa bransoletka dyndała na jej lewej przedniej łapce. Pamiątka... Coś, czego Lea nigdy nie zdejmie, choćby mieli ją żelazami przypiekać. Tylko to jej zostało, a zdjęte - zniknie.
Węch chyba zaczął ją mylić, bo poczuła świeżą woń Kein'a. I nie tylko, ale zmęczony mózg nie miał sił analizować sytuacji dokładniej, skupiając się na bodźcach podstawowych. Zarwijcie kilkanaście nocy z rzędu, żywiąc się tylko sałatką i obiadami - posiłek co 12 godzin. Poczujecie wtedy, jak to jest. Połowy rzeczy się nie pamięta, głowa wiecznie boli, zasypia się na stojąco. A jak się zaśnie, to się zaraz budzi, bo dzwonek, bo lekcja, bo przystanek. A w nocy spać nie idzie.
Niefajnie, naprawdę.
Lea miała gorzej jeszcze - nie było sałatki, nie było obiadów. Pomijając tę porcję zjedzoną u Kein'a, nie jadła nic. Całkiem nic. Od dłuższego czasu.
Nie myślała o tym nawet, a przy próbach jedzenia wszystko stawało jej w gardle. Gdyby znała cudowny napój, jakim jest kawa, być może byłaby nieco bardziej żywotna. Dawno, dawno temu, nim powstały ograniczenia, dobre, dla zdrowia, ten stan userka przełamywała kawą właśnie. Łatwo sobie wmówić, że ból serduszka to efekt przedawkowania kofeiny, puls przyspiesza, ma się jakieś usprawiedliwienie dla drżących rąk. Kawa napędza, umożliwia wykonywanie prostych czynności - wstania, ubrania się, spakowania plecaka, wyjścia z domu.
Ale ciiii. Lea kawy nie znała, a to o niej być miało. Wszystko, co Lei nie dotyczy może zostać zignorowane, jako nie mające wpływu na fabułę.
W każdym razie tropem Kein'a przywlokła się spowrotem. Stanęła w wejściu, zwieszając łepek i kuląc się jeszcze bardziej, oczekując na ostre słowa. Miała przecież czekać! A ona zwątpiła.
Po prostu nie umiała już wierzyć w "zaraz wracam".
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Totalnie tego zatkało. Nie wiedział nawet co ma powiedzieć...
Nie rozumiał czemu ona nagle opuściła to miejsce. Cóż, mówi.. NIE.
Nie pozwolimy na to aby ona odeszła od tak sobie.
Córka spała.. dobrze. Przykrył ją więc tą skórą którą zostawił Lei.
Skoro jej nie było, to należy się młodej. Poza tym basior wiedział, że nic się nie stanie jej. Była dzielna i da sobie radę przez godzinkę sama.
Tak więc wstał i już chciał biec w kierunku wyjścia i lecznicy aż zobaczył ją na samym wejściu.
- Lea! - rzucił od razu głośno.
Pobiegł w jej stronę i od razu się wtulił.
Nie może mu tak robić ciotka.. ledwo się trzyma i już ucieka, nie może tak być na pewno!
- Gdzieś ty była.. martwiłem się o ciebie naprawdę. Przewidywałem już najgorsze. Proszę, wejdź do środka, wszystko ci wytłumaczę.
Cieszył się na jej widok, ale nie miał pojęcia czy to na pewno zadziała.
Szkoda mu było jej.. okropnie szkoda. Jedna dobra rzecz, że nie musiał się ten.. wychodzić poza teren swojego domu. Nie zostawił córki.
Teraz co dalej...
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea objęła Kein'a, wtulając się w niego. Nie była w stanie wydusić z siebie nawet słowa, z resztą trudność w oddychaniu skutecznie utrudniłaby konwersację. Po prostu trwała, wtulona w niego, starając się chociaż trochę opanować drżenie całego ciała.
Teraz było jej głupio, że poszła. Nie powinna była. Miała przecież słuchać się Kein'a. Ale... Nie było go bardzo długo. Nie wiedziała, jak długo spała, ale... Wydawało jej się, że było to mnóstwo czasu. A on nie wrócił...
Wyciągnęła pochopne wnioski z całej sytuacji. O ile była zdolna wyciągać jakiekolwiek wnioski.
Nie, chyba jednak nie była w stanie.
Cóż... Biedna Lea.
Łzy spływały jej po pyszczku, jak zwykle z resztą. Dziwne, że się jeszcze nie odwodniła.
Post krótki, zwięzły, bo zaraz rodzice pogonią od lapka. Niestety.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Uch, czyli córka usnęła całkowicie. Z jednej strony to dobrze, bo należy jej się odpoczynek na pewno.
Przejechał pyskiem po jej, tylko po to aby chociaż trochę ją pocieszyć.
Nosek miał ciepły bardzo przez to ognisko.
- Już spokojnie. Chodź Leo, proszę cię. W środku jest cieplej i lepiej.
Stanął obok niej, przy okazji starając jej się jakoś pomóc w wejściu do środka.
Należało jej się chociaż troszeczkę spokoju i tych wszystkich czułości.
Była dla niego kimś bliskim i na pewno nie pozwoli na to aby się po prostu niszczyła.
Wiedział, że nie potrafiłaby wszystkiego rzucić aby tą myśl zostawić.
Martwił się nią, ale wiedział... wiedział, że da radę. Obok niego, a jak nie obok niego to Alastaira. W sumie wiedział chyba, że ona ma jeszcze kogoś ale nie wiedział kogo dokładnie.
W sumie lepiej to dla nich.
Elinor śpi, więc ma czas na ogarnięcie Lei.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea ostrożnie, na trzęsących się łapach weszła do środka. Nawet nie zauważyła szczenięcia. Niewiele zauważała, szczerze mówiąc. Jedynym, czego przeoczyć nie mogła, był ból serduszka. To dziwne. To przecież miała być metafora, prawda? A jednak ból ten odczuwała zaskakująco wyraźnie.
Czy raczej ból po serduszku. Czuła się tak, jakby jej serduszko wyrwano, jakby poszło z Arthas'em tam, gdzie ten się udał. A została po nim tylko pulsująca bólem pustka, tylko wspomnienia, jednocześnie straszliwie bolesne, jak i dobre, kochane. Pochodzące z czasów, gdy była szczęśliwa, gdy wszystko się układało.
Usiadła, prawą łapkę odruchowo już opierając na bransoletce. Spuściła łepek.
- Nie powinnam była wychodzić...
Jej głos zabrzmiał dziwnie pusto, płasko. Nie było w nim ani śladu jakiejkolwiek emocji.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Cóż, basior nie potrafił zrozumieć co właściwie jej siedzi w głowie więc... po prostu trzeba uznać, że w jego główce nie było szans na to aby ogarnąć jakąkolwiek tutejszą sprawę.
W sumie.. nie wiedział też co się dzieje znowu z Amiru. Nie było jej już tak długi czas również. Rozumiał, że ona ma własne sprawy i nie powinien się wtrącać do jej życia. Rozumiał to aż zbyt dobrze na nieszczęście niektórych osób.
- Już Lea, spokojnie. Jestem tutaj.
Po chwili zauważył tą bransoletę...
Nie wiedział właściwie co teraz zrobić.
- Czyje to jest, lub od kogo to dostałaś?
Zastanawiało go to. Oczywiście wskazał nosem to co miała na łapie.
Nie podobało mu się to więc.. wpierw spytamy zanim zniszczymy.
Co do przedmiotów w ogniu.. wszystko poza medalionem się spaliło.
Dobrze.. przynajmniej spokój będzie.
Święty.. na zawsze.
Wtulił się mocniej, bo i co miał zrobić? Dobrze, że to miejsce jest dobrze zakryte i nikt wejść nie da rady.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea niezbyt przytomnym spojrzeniem zmierzyła bransoletkę.
- Teraz już jest moje. Miało być prezentem dla Arthas'a... Ładna, prawda? Jestem pewna, że gdyby tu był, spodobałaby mu się.
Przysunęła łapę bliżej Kein'a, żeby mógł lepiej się przyjrzeć. Mimo, że nigdy nie wręczyła prezentu, że się spóźniła... Nadal podobał jej się ten zakup. Czuła, że gdyby nie nieprzychylne okoliczności, jej ukochany bardzo by się z niej cieszył.
Teraz, gdy miała tę bransoletkę na łapie... To trochę tak, jakby to była część jego. Niby drobiazg, ale chwilami czuła, jakby był obok. Bardzo rzadkimi chwilami.
Tęskniła. Straszliwie tęskniła. Bo i czy da się nie tęsknić po stracie ukochanej osoby? Nie chciała zapomnieć, wręcz przeciwnie. Wierzyła, że póki pamięta, póki czeka, został jeszcze jakiś okruszek nadziei... To było głupie, ale i tak w to wierzyła.
Oddałaby wszystko, żeby go zobaczyć, chociażby z daleka. Żeby się przekonać, że nic mu nie jest. Nie obchodziło już ją, czemu ją zostawił. Nawet, jeśli przez tamtą, Salome, była gotowa to zaakceptować. Najważniejsze dla niej było, żeby żył i miał się dobrze. Reszta była mniej istotna, do wybaczenia.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein natomiast jedynie pokręcił łbem w niezadowoleniu.
- Wybacz Leo. Nie da się tego zrobić drogą pokojową.
Chwycił bransoletę i wyrwał ją Lei, po czym pobiegł do ognia i natychmiast ją tam wrzucił.
Nie minęło kilka sekund zanim zaczęła płonąć, zaś sam wilk rzucił się na waderę po to aby ją przygnieść. Dlaczego to chciał zrobić?
Żeby nie mogła w ogóle się podnieść i zabrać tej bransolety.
Basior nie był głupi i na pewno nie pozwoliłby jej dojść do ognia, bo ta próbowałaby zapewne ją po prosty wyjąć.
Ten przedmiot który miał przypominać Arthas'a musi spłonąć.
Nie można pozwolić aby cokolwiek przypominało jego.
- Wiem, że jest ci ciężko, ale musimy się pozbyć wszystkiego co jest związane z nim.
Nie da jej wyjść na pewno.
Oby się to udało. Znaczy się.. miał cichą nadzieję, że kiedyś się ona w końcu opanuje.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Jauć... Tego się ani userka, ani Lea nie spodziewały.
W pierwszej chwili wadera próbowała się wyrwać. Była jednak słaba jak szczeniak... Co mogła zrobić przeciwko zdrowemu, odżywionemu wojownikowi?
Po minucie, czy dwóch, zaprzestała walki. Po prostu nagle rozluźniła wszystkie mięśnie, bez sił padając na podłoże. Kein bez trudu mógł wyczuć, jak się trzęsła.
Płakała, leżąc z zamkniętymi oczami, z pyskiem zwróconym w stronę ogniska, gdzie ostatnie resztki bransoletki czerniały i zmieniały się w popiół.
Gdyby wiedziała, co Kein chce zrobić... Nie pokazałaby mu bransoletki, nie pozwoliłaby na to. Nigdy.
Spod przymkniętych powiek wadery wypływały łzy, kapiąc na ziemię.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Czy to jest nowy początek... czy początek końca?
Nie wiedział co właściwie jej powiedzieć w tej chwili.
Przejechał łapą po jej pyszczku wycierając łzy.
- Nie wiem Leo czy mnie nienawidzisz. Nie wiem czy mi to wybaczysz, ale musisz w końcu zrozumieć, że on nie wróci nigdy nawet jeśli chcesz o nim myśleć. Zostawił cię dwa razy i nie ma nawet najmniejszych szans na to aby powrócił.
Nieważne jak ty byś się starała, to nic nie da. Możesz albo zostać dla tych którzy naprawdę cię kochają i potrzebują, albo odejść bez walki dla tych którzy chcą ciebie. Nie chodzi o to, że są ranni którzy bez ciebie nie dadzą rady. Są też ci którzy są twoją rodziną mimo wszystko. Mimo wszystkiego co się działo przez ten czas.

Nie puści jej.
Nie teraz.
Nie dzisiaj.
Nie jutro.
Nie pojutrze.
Nie za rok.
Nigdy.
Tyle jeśli chodzi o niego.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Dobre pytanie. Wydaje mi się jednak, że początek końca już był. To może być środek końca, lub nowy początek. Ale na pewno nie początek końca - początek końca nastąpił w momencie, gdy Arthas odszedł...
Lea nie drgnęła nawet. Nic nie wskazywało, by w jakikolwiek sposób reagowała na słowa Kein'a. Trudno w ogóle stwierdzić, czy do niej docierały.
Jedyne, co świadczyło o tym, że wadera żyje, to słaby oddech i silne drżenie całego ciała. No i strumyczki łez, spływające spod powiek.
W reakcji na nadmiar bólu po prostu się wyłączyła, nie rejestrując już nic z otaczającego ją świata. Mózg się wyłączył, zamknął, skupiony na ostatnich wspomnieniach Arthas'a, na gdybaniu, gdzie on teraz może być, czy mogła go powstrzymać...?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Są osoby na zewnątrz tego świata które robią naprawdę okropne rzeczy.
Są też tacy którzy zwyczajnie uważają się za serialnych zabójców. Niektórzy się do tego przyznają, a inni nie.
A co jeśli i Kein i User są psychicznie walnięci?
Otóż jest to możliwe, ale też i nie.
Nic nie działa w stronę jaką by się chciało. Wilk bardzo dobrze o tym wiedział.
''Może znajdę ponownie samego siebie zanim ściany zwyczajnie zmiażdżą mnie?''
Tak myślał on.
Co z tego, że to nie jest do końca w sumie prawda hmm?
Każdy tworzy zasady dla siebie. Pozwalają one określić samego siebie. Ale.. kim ja wtedy jestem?
Basior chwycił waderę za szyję po to aby przenieść jej ciało (w sensie sylwetkę) nad ogień.
Musi się skupić.
- No już. Otrząśnij się.
Ogień zgasł, a z tej bransoletki nie został nawet popiół.
Siedzieli w względnej ciemności.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Z tymi zasadami to wcale nie jest tak prosto, jak można myśleć. Tak na prawdę nie są sposobem na określenie własnej osoby - raczej czymś na kształt pancerza, chroniącego przed codziennością. Stałe, niezmienne, kierujące każdym krokiem, dają poczucie bezpieczeństwa. W praktyce, zamykają człowieka w ciasnej puszce wolno-nie wolno. Może ma się spokój, ale poza nim nic więcej. Nie świadczy to raczej o charakterze.
W każdym razie takie jest moje subiektywne zdanie. Mogę się mylić. Zapewne się mylę, jak zwykle. Cóż.
To może lepiej zajmę się opisywaniem Lei.
Do Lei w końcu coś dotarło, chyba.
- Mhm... - mruknęła pod nosem na potwierdzenie, że słyszała.
Pociągnęła nosem.
Na lepszą reakcję nie ma co liczyć na razie. Dobrze, że w ogóle zwróciła uwagę.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior pokręcił na spokojnie głową.
Uśmiechnął się i podszedł bliżej, po czym przejechał łapą po jej pyszczku.
- Będzie dobrze. Masz wszystkich wokół Leo. Naprawdę będzie tylko lepiej, ale postaraj się skupić na tym co będzie. Mogę ci pomóc z tym wszystkim tak jak chciałem na starcie, ale musisz pozwolić sobie pomóc. Muszą w końcu zacząć docierać do ciebie moje słowa. Uwierz mi... jestem Kein. Jestem Cieniem. Jestem twoim przyszywanym członkiem rodziny. Chcę ci tylko i wyłącznie pomóc.
Ostatecznie ją po prostu upije i zrobi tak aby zapomniała o minionym dniu.
Cóż.. nie wszystko się może udać, ale będzie się starał.
Kolejna sprawa...
Wtulił się.
Nie chciał aby ona się smuciła, ale nie miał w sumie wyjścia za bardzo.
Sponsored content