Zamarznięte Jezioro

Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmelek pokręcił łbem.
- Nie mogę wrócić do władzy. Nie mogę nawet wrócić do domu. To wszystko Ich wina...
Trzeba wyjaśnić. Poza tym... Miał dość milczenia.
- Oni próbowali mnie zabić, a potem wrzucić do tej rzeki z wodospadem, pod mostem. Nieco zbyt mocno dostałem w łeb... Nie dość mocno, by zginąć, ale wystarczająco, by coś tam w środku się popsuło. - spojrzał ze smutkiem w ślepia Wojownika. - Kein, ja nic nie pamiętam. Nic.
Westchnął cicho, podejmując opowieść.
- Gdyby nie to, że jeden z Onych zauważył, że spartaczyli robotę i wyciągnął mnie z tej rzeki, nie stałbym tutaj. Chyba tylko ze względu na amnezję nie dobił od razu, zamknął w jakimś zamczysku. Uciekłem, gdy odszedł. Starałem się gdzieś przyczaić, zebrać trochę informacji... Gdyby nie to, że Ony zwrócił się do mnie po imieniu, nawet tego bym nie wiedział. Starałem się odkryć jak najwięcej... Ale Oni mnie szpiegowali. Przysłali kota, rudego o bursztynowych oczach. Tego to trudno było się pozbyć... Gdy mi się wreszcie udało, zyskałem nadzieję na jakieś normalne życie, ale... Ale wtedy Ony powrócił. Dlatego jestem Mortimerem, chodzę w szkłach kontaktowych i wylewam na siebie hektolitry tego diabelstwa, maskującego mój zapach. Dlatego nie mogę wrócić. Oni chcą mnie zabić... Znowu.
Przyglądał się uważnie Kein'owi. Czekał na jego reakcję. Było mu głupio, że zostawił Watahę, ale... Co miał zrobić? Innej opcji nie było.
On tylko chciał przeżyć. Czy to wiele? Ot, proste pragnienie, by jutro serce uderzało równie mocno, jak dziś, by w żyłach wciąż płynęła krew.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior jedynie zesztywniał w pewnym momencie. Coś.. mu się teraz przypomniało.. i do tego nie jedna rzecz nawet. Po pierwsze -.. a zresztą sami zobaczycie po jego wypowiedzi która nastąpi dokładnie.. (odlicza) teraz.
- Jak dla mnie to jest bardzo dziwne, tym bardziej, że po pierwsze przyjmowałeś mnie wtedy z tym kotem.. właściwie to słuchałeś tak jakby jego, bo.. a sam nie wiem. Kota pamiętam bardzo dobrze. Od niego nie mogłeś się ruszyć nawet. Trochę się zdziwiłem, żego nie ma ale okej... Poza tym chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że wojownicy są też od tego aby cię chronić nie? Przecież jedno słowo i masz ich przy sobie w ramach tego.. ale szczerze mówiąc ta cała sprawa bardzo śmierdzi. Z tego co wiem i pamiętam to właśnie też i ty przyjmowałeś Arthas'a i do tego dałeś mu pilnować granic. Do dziś wykonuje swoją robotę i nie ma szans na to aby ktokolwiek tam się prześlizgnął no chyba, że coś spartolił ale to jest bardzo mało prawdopodobne. Poza tym zdjęcie ciebie co by dało? Wataha i tak się rozpadała przez to, że nic nie robiłeś a po twoim zniknięciu po prostu to się trochę przyspieszyło i tyle. Jak chcesz o mogę cię odeskortować do granic i pomóc ogarnąć watahę w jakimś stopniu.. pamiętaj, że oni cie potrzebują. Wszyscy liczą na ciebie. Jesteś od tego aby wszystko naprawiać, a ja od tego aby ci w tym pomóc i zapewnić bezpieczeństwo.
Tyle jeśli chodzi o wypowiedź Kein'a. Mógłby właściwie nawet i więcej powiedzieć ale to byłaby już totalna przesada. Poza tym.. co do tej ochrony to pamiętał jak to wspominał przy pierwszym spotkaniu Alastair. Tak pamiętał teraz wszystko... nawet oni byli nad tym jeziorem.. a może to akurat wspomnienie jakiegoś innego jeziora przykrytego lodem. W tym momencie wygląda to tak samo.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
- Kot współpracował z Onymi. Podejrzewałem, że miał wcześniej w jakimś stopniu na mnie wpływ, ale że aż tak... Sam przyjąłem do watahy mojego mordercę? Tego się nie spodziewałem.
Telepnęło nim trochę na tą wiadomość. Czyli wcześniej już był ich marionetką?
- Nie mam pojęcia, jakie nimi kierowały motywy. Może coś wiedziałem, a może po prostu Oni pragnęli władzy dla siebie. Jedyne, co na ten moment wiem, to to, że z pewnością mnie szukają. I spróbują zabić przy pierwszej okazji.
Kein zaoferował mu ochronę... Tej oferty nie można nie przyjąć.
- Byłbym bardzo wdzięczny. Za ochronę, pomoc... Za wszystko. Ale co z twoją łapą? Nie chciałbym, żeby przeze mnie spotkało cię coś przykrego.
Czy rzeczywiście mają szanse? Kein jest co prawda jeden, ale... Może gdzieś tam czeka oddział wiernych i gotowych do walki Wojowników? A jeśli nie, to najwyższy czas takowy stworzyć.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein mimo wszystko co powiedział Karmel był lekko zdziwiony. Wiele rzeczy mogło mu się walić na łeb ale żeby musiał dbać o własną Betę? To jest trochę przesada, ale nie ma innego wyboru. W końcu Wiatr potrzebuje przywódcy a nie jakiegoś rozpłakanego dziecka które myśli, że go napadli.. fakt wszystko wyglądało bardzo podejrzenie, ale nie można byłoby od tak sobie to wszystko zostawić i.. zniknąć zwyczajnie.
- Sam przyjąłeś i żeby było śmieszniej to dałeś go do prowadzenia organizacji ochrony wiatru w której też jestem... nie, to nie może być on.. kto jak kto, ale nie jest możliwe aby Arthas był jak ty to nazwałeś ''Onym''. Wiem, może i to dziwnie brzmi ale nie.. za wiele dobrego zrobił i za wiele przy nim walczyłem w sprawie dobrego mienia wielu osób oraz samego przetrwania. Nie zrobiłby czegoś takiego Wiatrowi.
Tak się zastanawiał i przypatrzył się swojej łapie... ajć nie jest to najciekawsze z tego co wie. Ale jest pewna możliwość żeby załatwić tą sprawę...
- Nie ma sprawy, poradzę sobie na pewno. Poza tym istnieje jakaś tam substancja ludzi która pomaga przy takich ranch i łatają się od razu. Jest ten środek w lecznicy a lekarka na pewno mi go da ze względu na to, że jestem jedną z osób które go tam przyniosły. AM również to zrobił. Właściwie to on to tam przyniósł, ale to już szczegóły. W każdym razie pomaga chorym. W razie konieczności pójdę po to, ale wygląda na to iż rana się goi. Poza tym.. jestem wojownikiem więc godziłem się na to, że mogę zginąć w walce za to co słuszne. Ale spokojnie.. nieważne czy byłoby ich tam 2 czy 20... damy radę. Wpierw jednak trzeba ogarnąć sprawy wewnętrzne i w tym pomogę. Tylko wpierw.. może chodźmy na tereny Wiatru i w jakieś ustronne miejsce? Może masz jakieś specjalne miejsce tylko dla Bet?
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel skrzywił się lekko.
- Nie wydaje mi się, by takie miejsce istniało... Najlepsze, co mogę zaoferować to świątynia któregoś bóstwa. Tam wilki chodzą raczej rzadko... Poza tym wciąż mamy problem - Ony, czy nie, sterczy na moście i nijak obejść go nie można.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo przekłamany miał obraz Merethil'a. Nigdy wcześniej nie pomyślał nawet, że może on Onym nie być. Zaszufladkował go na starcie i twardo się tego trzymał, tworząc wokół całej sytuacji teorię wielopiętrowego spisku.
Bał się właściwie tylko swoich wyobrażeń, nie dano mu nigdy powodu do tego, by nie ufać Arthas'owi. Cóż... Paranoik i tyle. Tylko, że u niego jest to bardziej nasilone, ten etap podlega już chyba hospitalizacji. A nawet, jeśli nie, to na pewno leczeniu.
Ale teraz, mając u boku Kein'a i mglistą wizję setek wilków zdolnych oddać życie w walce z Onymi, Karmel był gotowy przejąć władzę ponownie, zrobić coś... Cokolwiek. Był gotów przyznać się do tego, że jest Karmelem... Przynajmniej tak długo, jak długo ciemne futro Wojownika znajduje się w zasięgu wzroku.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No nie miał zbytnio pomysłu jak odpowiedzieć temu wilkowi. A właściwie.. co w ogóle wypowiedzieć. Miał jednakże mały pomysł nawet.
- Spokojnie... AM można zmylić na dwa bardzo proste sposoby, poza tym jesteś ze mną i przepuści nas bez problemu. Chociaż chwilka.. może teraz nawet i śpi. Jesteśmy z Wiatru więc możemy ominąć tą kontrolę. W końcu komu nie zaufają? Becie i wojownikowi go chroniącego? Spokojnie idziemy. Damy radę bez najmniejszych problemów tylko postaraj się w to uwierzyć okej? Chodź.
Po tych jakże dziwnych słowach i sformułowaniach nasz czarny basior wstał wskazując łapą kierunek. Pozbędą się śladów i pogadają gdzieś gdzie jest w miarę spokojnie...
On czekał na Karmela już za jeziorem. Pójdzie wraz z nim.

ZT.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
I faktycznie, Karmel poczuł się uspokojony słowami Wojownika. Już userka sama tego doświadczyła. Coś jest w tym Keinusiowym "spokojnie", że rzeczywiście trochę uspokaja. Przyjmijmy, że Karmel reagował podobnie, bo... Bo tak. Bo to wiele ułatwi.
Ruszył za czarnym basiorem. O dziwo nie wrócił się, by wyzbierać wszystkie zgubione kłaczki, poszedł normalnie, prosto. Co prawda niespokojnym spojrzeniem przeczesywał ciągle okolicę, ale i tak dostrzec można postępy.
Ruszył, poszedł, wyszedł z tematu. Miał nadzieję, że Onego rzeczywiście nie będzie na tym moście. A jeśli będzie, to że we dwóch sobie z nim poradzą... jakoś.
Ufny w umiejętności bojowe Wojownika, szedł na spotkanie Nieznanego.

zt.
Nadira
Dorosły

Nadira


Female Liczba postów : 99
Skąd : Z twoich koszmarów

     
Wszędzie ciepło słońce grzeje a mimo wszystko tafla jeziora pokryta jest warstwą lodu. Czy to nie dziwne?
"Dziwna kraina " Stwierdziła w duchu Nadira i siadła na brzegu nieufnie spoglądając na lód. Jak tu doszła? Potrząsnęła zrezygnowana łbem. W głowie co jakiś czas odzywała się Lilith aby przypomnieć żeby do nikogo się odzywała.
"Dobrze. Otaczają mnie wrogowie" Odpowiedziała jej z przekonaniem.
Podniosła się bezgłośnie i stawiając łapy po zimnym lodzie przeszła na środek jeziora. Uśmiechnęła się. Nie pamiętała co to jest.
"Lód" Odpowiedziała demonica wyczuwając jej zaciekawienie.
Kiwnęła łbem. Przejechała łapą po zamarzniętej tafli. Drobinki śniegu które osiadły na lodzie uniosły się jakby przywiązane do niewidzialnych nitek.
"Daj spokój. Po co w ogóle tu przylazłaś " Odezwała się Lilith i nakazała iść wilczycy z powrotem na brzeg. Jej białe futro drgało przy każdym jej ruchu. Polubiła to miejsce. Położyła się gdzieś na uboczu mając możliwość obserwowania wszystkiego co mogło jej zagrozić. Minęło 5 minut, 10, 15. Powieki stawały się coraz cięższe. Chwilę potem wilczyca oddała się w ramiona Morfeusza.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ciągle było słychać dziwne kroki wilczycy, która niosła skrzypce. Bardzo ucieszyła się, gdy zauważyła zamarznięte jezioro, chociaż wyglądało ono nader dziwnie. Lekka warstwa puchu osiedliła się na lodzie, powodując, że każde spojrzenie oślepia Jiyuu. Światło spowodowało, że każda drobinkami śniegu świeci niczym największy i najpiękniejszy diament na świecie. Nastolatka wzięła głęboki oddech, otwierając swoje ramiona na świat. 
- Cóż za wspaniałe miejsce! - uśmiechnęła się i zaśmiała łagodnie, wkraczając na śliską powierzchnię bardzo ostrożnie. Gruba nie była, ale chuda - też nie, ale na jej szczęście, lód nie pęknął. 
Gdy wadera rozejrzała się dookoła lśniącego jeziora, ta zauważyła dziwną osóbkę, do której podeszła. Nie miała złych zamiarów, wręcz przeciwnie - chciała poznać domniemaną wilczycę, która posiadała bialutkie futerko. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale cóż ma zrobić? 
- Hejka! - machnęła łapą w lewo i prawo, ot tak na przywitanie. Następnie zasalutowała niczym żołnierz do generała, mając lewą łapę na barku, a prawą przybliżyła do pyszczka. Nadal trzymała futerał na instrument, a raczej go opuściła na chwilę podczas powitania, jakże śmiesznego, ale też i przyjacielskiego. Skrzypce, a raczej etui wylądowały w jej łapie po przywitaniu. Coś jej intuicja mówiła, żeby uważała na osobę obok, ale nie zwracała na to w ogóle uwagi. Jej intuicja czasami się myli.
- Jak się masz, nieznajoma? - zapytała, patrząc cały czas na nią z rumieńcami i uśmiechem na pysku. Bardzo lubiła to robić, bo czemu nie? Piękna pogoda, radość i chęć do życia, to wszystko powoduje u niej ogromny niczym słoń optymizm, a może i większy? Jak smoki natury, które wyrastają na wyspy, a nawet i na kontynenty. Ale pomijając to, że być może stoi na smoku, który jest w stanie hibernacji, wadera czekała na odpowiedź od podróżniczki.
Nadira
Dorosły

Nadira


Female Liczba postów : 99
Skąd : Z twoich koszmarów

     
Sen. Czym on tak naprawdę jest? Nagi nie śniła. Nigdy. Czuła tylko pustkę, nicość  która przetrzymywała ją w sobie niczym silne macki legendarnego Krakena. Czasem słyszała odgłos z rzeczywistości. Tak było i tym razem. Gdzieś z oddali słychać było kroki dużej (nie pod względem masy), najprawdopodobniej naziemnej postaci. Nie otwierała oczu. Niech myślą, że śpi. Tak nie jest. Skrzywila sie w duchu zła.
Przez jeden drogocenny  moment była idealna cisza. Przerwało ją " To coś " które przywędrowało w to miejsce.
Najpierw głośne stwierdzenie uroku miejsca.
"Jezioro jak jezioro nic niezwykłego " Skomentowała Lilith .
Następnie ten dziwny odgłos. Nadira wstała i wściekłe zmierzyła wzrokiem wilczycę. W łapie miała zbędny balast.  Po co to taszczyć niepotrzebnie. Pokręciła łbem.
Potem wilczyca podeszła i się przywitała. Warknęła głośno.
" Nie odzywaj się " Lilith oczyma Nadiry zmierzyła przybyszkę wzrokiem.
" Co ty nie powiesz " Odpowiedziała jej w duchu wadera.
Nadira wbiła pazury w zamarzniętą ziemię i odwróciła wzrok. Niech sobie pójdzie. Teraz. Bo zrobi się nie przyjemnie.


Post z telefonu za błędy przepraszam
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Młoda pod wpływem dziwnego i niezrozumianego gniewu, cofnęła się o kilka kroków. Wiedziała, że jest natrętna, ale coś dziwnego poczuła. Może nie jest to związane z magią, może nie jest to związane z czymś innym, ale Jiyuu potrafi rozpoznać osobę, która jest uwięziona we własnym ciele. Trzeba zainterweniować, trzeba uważać. Intuicja jej chyba się nie pomyliła, ta waderka była niebezpieczna. Po co od razu gniew? Należy przemówić spokojnie, z mniejszym entuzjazmem, by przypadkowo nie być ofiarą ostrych pazur i zębisk podróżniczki, której przerwała sen. Troszeczkę przerażona dziewczyna, aczkolwiek z uśmiechem na twarzy, no bo dodaje jej uroku, oczywiście. Powiedziała spokojnie i wyraźnie, coby nie spowodować rozdrażnienia obudzonej ze snu białej. Zdziwiła się jej postawą, aż za bardzo.
- Przepraszam, jeżeli zakłóciłam twój spokój i harmonię nieznajoma, aczkolwiek przechodziłam tutaj i nie mogłam obejść się bez słowa. Mam nadzieję, że nie będziemy skakać sobie do gardeł, bo według mnie nie ma po co - oznajmiła, patrząc cały czas spokojnie na spotkają osobę. - Nazywam się Ongaku Jiyuu, jestem wolnym muzykiem i nie mam zamiaru nic tobie zrobić.
Jej uszko lekko drgnęło, gdy pomyślała sobie o rozszarpaniu przez spotkają dziewczynie. Czy jest jakiś sens w przelewaniu krwi oraz łamaniu kości? Według niej nie ma to sensu. Ale pomijając ten fakt, nastolatka ponownie się odezwała.
- Jest to wolne miejsce, więc mam nadzieję, że zakończymy ten spór tym, że oddalę się o kilkanaście metrów, żebyś mogła odpoczywać w spokoju.
I tak oto cofnęła się o około osiem metrów od samiczki, nie mając zamiaru się kłócić i bić. Wiatr lekko wiał w jej futerko, ogon troszeczkę nerwowo tupał o podłogę, jednak nie ma co ryzykować. Mając dobrą pamięć, Ongaku nie zapomniała wziąć skrzypiec od jej mentora. Jednak czuła niepokój, poczuła, jakby ktoś inny siedział w ciele spotkanej osoby. No bo kto tak chłodno wita się z innym? Właśnie w tej chwili przypomniała sobie o demonach, które były przecież standardem wśród pieśni śpiewanych przez dzieci w jej rodzinnej watasze. Przejmowały ciało, więziły prawdziwą osobę oraz kierowały zawładniętymi kończynami. Zabijały, cieszyły się z nieszczęścia innych. Ale nie Ongaku. On był innym potworem, raczej z tych dobrych, bo przecież nauczył ją grać na skrzypcach, zapewnił jej schronienie oraz wykształcenie z zakresu muzyki. I umarł. Bo wszyscy umrzemy, nawet, gdy ktoś ma syndrom Highlandera.

/Z tego, co widzę, Twoja postać nie może otrzymywać żadnych obrażeń, co jest według mnie nie fair, więc uważam, że walka będzie tutaj zbędna, chociażby dlatego, gdyż Jiyuu nie potrafi się bić. No i z powodu takiego, że Twoja mogłaby atakować, a moja nie. Nie odbieraj tego za złe, po prostu domagam się sprawiedliwości, jeżeli chodzi o takie rzeczy. Nie musisz zmieniać swojej postaci, tylko żeby po prostu nie atakowała mojej. Zasady alchemii są jasne i przejrzyste - by coś otrzymać, musisz coś innego, równowartościowego poświęcić. Pozdrawiam serdecznie i ściskam, Neukrate.
Nadira
Dorosły

Nadira


Female Liczba postów : 99
Skąd : Z twoich koszmarów

     
Kąciki warg Nadiry uniosły się w przerażającym uśmiechu gdy młoda wilczyca się wystraszyła. Spojrzała na swój ogon który nieruchomo leżał obok niej. Nie umiała się cieszyć. Możliwość trzymania w sobie Lilith zmusiło ją do wielu wyrzeczeń. Nie odczuwała ona radości, smutku, miłosci. Jesyne conodczuwała to narastający ból głowy gdy sprzeciwia się demonicy. Prychnęła. Nie miała wyboru. To ONI wszczepili demona w jej głowę. Eksperyment 666. Jest udanym eksperymentem Najlepszym. Zastrzygła uchem i mimowolnie wysłuchiwała gadania tego bachora.
"Wolny muzyk! Ha!" Lilith zaśmiała się odnośnie.  Jako demon w głowie wilczycy mogła patrzeć jej oczami, czuć nosem Nadi. I to tyle. Nie czuła bólu bo nie żyje. Czasem zaklina fakt, że nie może przejąć kontroli nad waderą. Więc w razie walki może liczyć tylko na doświadczenie Nadiry które - Jak miała nadzieję - jest spore z faktu, że była trenowania do zabijania.
- Nadira - Powiedziała biało futra ochrypłym głosem. Tak dawno z nikim nie rozmawiała. Czuła się dziwnie. Jakby miała rozmawiać w obcym języku a zachrypnięte, dawno nie używane gardło, krtań i struny głosowe wcale jej nie pomagają.
" Idiotko! " Syknęła Lilith sprawiając, że czaszka wilczycy zaczęła boleć jakby zaraz miała pęknąć. Cała jej złość przelała się na ciało wilczycy koncentrując się na głowie.
" Jakim prawem zdradziłaś jej swoje prawdziwe imię! " Krzyknęła demonica a kolejna fala bólu przelała się na ciało Nadiry. Wilczyca skuliła się i ukryła pysk w łapach. Warknęła głośno.
" Przepraszam " Powiedziała skruszona i siadła spuszczając łeb i nie wpatrując się  w młodszą od niej wilczycę robiła ślady w ziemi. Ból po jakimś czasie przeszedł. Lilith zerwała wściekła połączenie a Nadi z ulgą wzniosła mur ochronny otaczający jej umysł. Demon chwilowo nie ma nad nią władzy. Nie słyszy co mówi i nie widzi co robi. Chciała podejść do wadery i która najwidoczniej teraz jest zła na nią. Nie przejmowała się tym zbytnio. Wyciągnęła łapę i pomyślała o kamyku. O jego strukturze, kształcie. Jeśli przemiła wlicza nastolatka obserwowała Nadirę, na pewno nie umknęło jej uwadze, że mały złoty kamyk o owalnym kształcie tak o unosząc się parę metrów nad ziemią zawędrował do łapy wilczycy. Nadira chwile oglądała swoją zdobycz a chwilę potym położyła się kładąc kamyk dokładnie przed nosem i wznosząc go parę centymetrów nad ziemię.

Phoniasty post.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ongaku zła? Nigdy, no chyba, że dotkniesz jest skrzypiec jako nieupoważniona do tego osoba! Ale pomijając ten fakt, blondyna spojrzała w stronę podróżniczki, którą tak zwykła nazwać (i nieznajoma). Ucieszyła się, gdy ta zdradziła nastolatce swoje imię, które okazało się być według niej bardzo piękne. Wszystkie imiona są niesamowite, każde jest związane z daną osobą. Dla przykładu: Nighti pochodzi z Watahy Nocy, a jej imię oznacza "noc". To jest jakaś zależność, czyż nie? Ale pomijając to, że dziewczyna nie zna wspomnianej nastolatki, ta tylko się uśmiechnęła na słowa Nadiry, jak się okazało. Następnie wydała ze swojego pyska jedno przyjemne zdanie.
- Fajne imię, moje jest niestety zbyt trudne do wymówienia, heh... - chwyciła się za łebek, po tym siadając na ziemi. Stać jej się nie chciało, bo w sumie też jest po podróży.
Jiyuu cały czas obserwowała waderę, coby nie oberwać przypadkowo od niej. Teraz ogonek tupał leciutko, tak jakby w rytm jej ulubionej muzyki, sądzę. Promienie słoneczne i lśniący śnieg oślepiały ją na chwilkę, ale potem zdołała się do tego przyzwyczaić. Właśnie w tym czasie stało się coś dziwnego - biała chwyciła się za pysk, zapewne odczuwając ból. Dojrzewająca natychmiast stanęła na łapy, chcąc udzielić jakiejś pomocy. Intuicja jej tego zabroniła, więc tym razem postanowiła, że posłucha swojego umysłu. Spoglądała co jakiś czas na futrzastą, która następnie chwyciła ZŁOTY KAMIEŃ. Czyż to nie jest niesamowite zjawisko? Ale poczuła wtedy coś dziwnego - przecież przedtem ta tylko wbijała pazury we florę, wymagając od nastolatki spokoju. Teraz jakoś swobodniej się zachowywała, no ba, nawet słodko wyglądała, gdy położyła kamyczek przed noskiem! Młoda w tej chwili nie przestraszyła się podejść do niej dosyć blisko. Uśmiechnęła się do białej, machając łapką na gest przywitania. I ogon jej wariował, bo przecież ucieszyła się.
- Um... Hejka! - nie wiedziała, co powiedzieć po owych wydarzeniach, jednak rumieńce nie znikały z jej twarzy. Uśmiech daje jej tyle radości, być może także osobom dookoła. - Piękny masz kamień!
Nie interesowała się tylko kamykiem, chociaż ten był bardzo wyjątkowy. Starała się, by dorosła też się uśmiechnęła, bo przecież warto! Nie zapomniała, bo nie ma skrelozy, wziąć futerału w łapkę, bo przecież każdy może je ukraść, czyż nie? W jej życiu zginęło wiele rzeczy, między innymi taka fajna kulka, która odbijała się od ścian i podłogi. Zaraz, zaraz... kangurek! No tak. Wpadł do rzeki, niestety. Młoda za nim płakała kilka dni, ale potem podniosła się. Bo to tylko kangurek, czyż nie? Ale ze wspomnieniami.
Nadira
Dorosły

Nadira


Female Liczba postów : 99
Skąd : Z twoich koszmarów

     
Wilczyca spojrzała na wilczycę i kiwnęła głową na znak, że się z nią zgadza.
Westchnęła w duchu. Bała się, że Lilith wróci w złym momencie. A mimo wszystko czuła się z nią bezpieczniej. Omiotła wzrokiem okolicę.
Wzrok zatrzymała na futerale. Oczywiście biedna Nadi nie znała takich rzeczy. Nie pamięta dzieciństwa, nie pamięta niczego do znalezienia się w białej sali. Najpewniej wtedy do jej umysłu weszła Lilith. Była wtedy na granicy śmierci.
- Nie rozstajesz się z tym? - Prychnęła obojętnie i łapa tyknęła futerał. Na tyle lekko by nic się nie stało ani jej ani futerale. Nie wiadomo czy to nie jest jakiś groźny wąż czy inne stworo-węzo-smoko-podobne coś. Potem wilczyca po raz drugi wypowiedziała to dziwne słowo "hejka".
- Nie musisz się powtarzać - Burknęła cicho i spojrzała na waderę beznamiętnym wzrokiem.
- Dziwna kraina, wilki ze skórzanymi węzami i jeziora z lodem w takim słońcu - Powiedziała w duchu wilczyca.
Gdy wadera skomentowała kamień wilczyca osłupiała.
Kamień? Zwykły, złocisty kamyk nie różniący się niczym innym od wszystkiego. Dziwna kraina.
Napięła mięśnie. Tak z przyzwyczajenia. W każdej chwili jest gotowa do ataku. Jeśli życie miłe waderce niech bliżej nie podchodzi.

Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Młoda uśmiechnęła się jeszcze bardziej - ucieszyła się, gdy ta zamieniła z nią parę słów, albowiem rozmowa to podstawa do poznania kogoś innego. Ale czasami należy schować jęzor za zębami, jak to się zwykło mówić. Promienie słoneczne grzały ziemię, ale nie jezioro, na którym ciągle przebywał lód. Rzeczywiście to jest niezwykłe zjawisko, na tyle niezwykłe, że można chodzić po warstwie przezroczystej substancji w stanie stałym bez problemu. Na dotknięcie paluszkiem futerału wilczyca troszeczkę się zdenerwowała, jednak po części rozumiała - nie każdy musi znać skrzypce oraz inne instrumenty muzyczne, jakie ona potrafi wymówić.
- Przenigdy się z tym nie rozstanę, daję słowo! - oznajmiła, dając łapę na piersi. - Jest to pamiątka po moim mentorze.
Następnie otworzyła etui, odpinając guziki, by pokazać Nadirze skrzypce. Zostały zrobione z niezbyt ciemnego drewna, ale też i nie za jasnego. Czyli po prostu zwyczajny, brązowy kolor. Na szczęście nie zapomniała o smyczku, gdyż bez niego nie dałoby się grać (i bez instrumentu też, tak na marginesie). Podniosła wyżej instrumeny smyczkowy oraz położyła jego część na ramieniu, stojąc na dwóch łapach. W lewej chwyciła za struny, które odgrywają znaczną rolę. Uspokoiła się, skupiła, lecz nadal miała te swoje rumieńce na twarzy. Zagrała część znanego utworu stworzonego przez Mozarta, zatytułowany "Twinkle, Twinkle, Little Star". Nastolatka poruszała się powoli, chociaż przy innych partyturach potrafi się zmęczyć, bo przecież granie na owym przedmiocie nie jest takie łatwe. Być może to przypomni o dzieciństwie białej waderki? Ale ona nawet nie wie, ża ta w ogóle nie miała szczęśliwej przeszłości. Tutaj zrobiła swoją własną wersję, bez żadnych przyspieszeń, chociaż lekkie było tylko na początku. Następnie tylko z partyturą... Pod koniec części kompozycji Wolfganga, skrzypaczka ukłoniła się na gest zakończenia, uśmiechnęła zadowolona z siebie. Nie oczekiwała oklasków, ani niczego innego. Miała tylko nadzieję, że ta zrozumie znaczenie pojęcia "muzyka".
A co do kamyka - taki znaleziony dużo kosztuje, to znaczy - chyba. Przecież złoto jest drogie i to niezwykle. Nie wiem, jaki to jest kamień - taki malutki czy może większy, ale wiem jedno - ma dużą wartość, jeżeli obecne działanie waluty jest podobne do rzeczywistości.
- Powtarzać się muszę, ale nie z muzyką - mrugnęła lewym oczkiem, puściła je do waderki. Po prostu lubiła to robić.
Nadira
Dorosły

Nadira


Female Liczba postów : 99
Skąd : Z twoich koszmarów

     
Krótko bo się spieszę i do jutra mnie nie bd

Nadi ze skupieniem wpatrywała się w drewniane coś co wydawało piękne melodyjne odgłosy.
Gdy wilczyca skończyła uśmiechnęła się ledwo dostrzegalnie.
- Masz talent - Powiedziała nadal obojętnym, zachrypniętym głosem. Niech cię wilczyca cieszy za komplement. Rzadko to się zdarza.
Machnął ogonem. Nie pod względem radości - ponieważ wilczyca nie okazuje uczuć tak jak inni - ale tak bardziej dla zasady aby upewnić się, że ogon nadal jest żywy.
Kiwnęła łbem na ostatnią wypowiedź wilczycy.
- Takich rzeczy się nie zapomina - Powiedziała cicho. - Chyba, że ONI cie złapią... - Powiedziała Cichoń natychmiast pożałowała jakim prawem mogła zdradzić ONYCH. Warknęła karać sama siebie.

Jeszcze raz przepraszam za krótki post
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
/Spoko, poczekam :3
Wilczyca jednak dostrzegła uśmiech, lekkie, wręcz niewielkie ciepło z jej ciała. Tak oto zarumieniła się, spoglądając na niebieskie niebo, przez które latały różnego rodzaju ptaki. No tak, przecież zima się skończyła, więc jest sezon na kaczki? Nie no, zażartowałam. Jednak serce mi bije jak szalone. Rzuciłam granata dymnego i przy okazji, gdy zombie się zebrały, zwykłego granata. "No dobra, pewnie ich zabiłam" - jednak nic nie wiedząc, weszłam w hordę zielonych potworów co spowodowało natychmiastowe cofnięcie się o kilka centymetrów od komputera. Słuchawki są głupie...
Pomijając moje maniactwo komputerowe i drgające palce, którymi piszę ten post, dziewczyna uśmiechnęła się, dziękując za komplement, chociaż wcale tego nie wymagała. Ktoś ją docenił, więc ta co ma zrobić? Pierwszy raz zagrała innemu wilkowi, zawsze robiła to tylko wtedy, gdy mentor był w pobliżu.
- To według mnie nie jest talent, aczkolwiek chęć do muzyki. Bo jak będzie brzmiało zagranie kogoś, kto nie kocha muzyki, ale posiada do niej talent? Według mnie pusto, tak sądzę. A w melodii tych, którzy wielce oddali się w ramiona znanych innych kompozytorów, przekazywana jest radość, miłość, a nawet gniew i smutek przez muzykę... To coś wyjątkowego - dodała, dosyć dumna z siebie, jednak tego nie pokazywała. Taka zadufana w sobie nie jest.
Zaczęła suszyć swoje białe ząbki, czyli kły i inne stosy białego szkliwa, jednak nie aż tak białego, jednak białego. Wyglądał on troszeczkę gorzej, jeżeliby spojrzeć na początku na śnieg, a następnie na kiełki dojrzewającej. Na słowa wadery i dziwnego "oni", wilczyca zaintrygowała się, jednak nie miała zamiaru rozpoczynać tematu, przez który dorosła warknęła.
- Nie wiem, kto to są "oni", ale jeżeli trzymają kogoś w niewoli, są to złe osoby. Muzyki w szachu nie utrzymasz, ponieważ jest ona wolna - dodała, rumieniąc się.

/Nie musisz przepraszać, po prostu to jest siła wyższa, czyż nie? ;-)
Nadira
Dorosły

Nadira


Female Liczba postów : 99
Skąd : Z twoich koszmarów

     
Wilczyca skineła łbem na wypowiedź wilczycy.
- Być może - Mruknęła
Na następną wypowiedź dojrzewającej wyraźnie posmutniała.
Nie powiedziała nic.
Ciszę przerwało pojawienie się Lilith.
Demonica bez trudu przejrzała wspomnienia wilczycy.
"Rozmawiałaś z nią" Warknęła i sprawiła, że po umyśle wadery rozlała się fala bólu.
Wilczyca rozmawiała z nią chwile i siadła ze spuszczoną głową.
Plany co do postaci były inne ale spójrzmy prawdzie w oczy. U serka nie umie prowadzić złej osobowości. Jest na to za miła.
No ale powróćmy do fabuły.
- Przepraszam. Nie mogę z tobą rozmawiać- Powiedziała powtarzając słowa okrutnej demonicy
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ja też nie potrafię prowadzić nader złej postaci - dlatego rozdwojenie jaźni u Lacie, jedna taka wesoła, energiczna, druga cichutko i opanowana. Ale powróćmy do Ongaku, tamta postać przekroczyła granicę bezdennego dna porażki i głupoty. Chociaż miałam spore plany na nią, nie potrafiłam opanować się pokusie ulepszania jej z każdą zmianą posta Karty Postaci. Dziewczyna jeszcze raz uśmiechnęła się, ale na kolejne zachowanie wadery znów się zdziwiła - ta siedziała z opuszczoną głową, co bardzo ją zdziwiło. Może to jej wina? A może to nie wina Jiyuu? Takie myśli krążyły po jej główce.
- Wszystko w porządku? - zapytała się chwilę przed tym, jak tamta zdążyła odpowiedzieć dziwnymi słowami. Dojrzewająca uznała, że coś jest nie tak.
Płyty lodowe na zamarzniętym jeziorze nie miały zamiaru się roztopić, pomimo wysokiej temperatury. Zimna warstwa puchu dzielnie utrzymywała się bardzo dzielnie, pomimo tego, że Słońce grało niczym u diabła. Dziewczyna nie ma termometru, by sprawdzić obecne stopnie, jednak wiem jedno - są duże liczby.
- Dlaczego nie możesz ze mną rozmawiać? - zapytała się, wiedząc, że to nie ta sama Nadira, co wcześniej. Inaczej brzmiały jej słowa, bardziej smutno, pusto. - Mnie się nie musisz bać, ja nie gryzę. Naprawdę.
Uśmiech nadal nie znikał z jej twarzy, nie miałaby za złe spotkanej osobie to, że ta nie chce z nią rozmawiać - przecież nie każdy musi ją lubić. Tak oto schowała skrzypce do futerały, żeby się nie obrudziły oraz delikatnie zapięła guziczki.
Nadira
Dorosły

Nadira


Female Liczba postów : 99
Skąd : Z twoich koszmarów

     
Wilczyca skineła łbem z niewiadomych powodów.
Mogło to być świnie cie na pytanie wilczycy. A może na jakąś wypowiedź Lilith.
Spojrzenie najpierw spokojne pełne harmonii zmieniło się we wściekłe, pełne rządzy krwi.
- Nie twój zakichany interes- Sykneła patrząc przepraszać na młodą wilczycę. Zaczęła sie zbliżać.
Nadi wydawała się skupiona. Prowadziła ważna konwersacje z Lili próbując udowodnić że nie wszyscy są źli jak się wydaje.
"Niech ci będzie ale chętnie posłucham " Powiedziała Lilith i przez chwilę Nadi widziała w umyśle je wredny uśmiech.
Nadi narysowała podobizne wilka i kółkiem otoczyła głowę.
Miała nadzieję, że młoda zrozumie. Mimo wszystko miała nadzieję, że wilczyca będzie nadal prowadziła normalną konwersację.
Gdyby Lilith zauważyła jej podstęp kazaly by jej iść. A nie chciała. Ale jak nie słuchać kogoś kto jeśli by zechciał mogły bólem doprowadzić do szału. To boli gdy masz uczucie jakby w twój mózg wbijały się malutkie igiełki.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Jiyuu bardzo się zdziwiła, gdy ta rzuciła ten dosyć chamski tekst, jednak starała się zachować spokój. Rzadko wybuchała, dlatego nie należała do znanej wszystkim Watahy Ognia, która była najsilniejsza na początku. Chodzi tutaj o historię przekazywaną z pokolenia na pokolenie w tej bogatej Krainie, gdzie najbardziej żądny władzy najwięcej osiągnął. Niestety, ale ten, który okazał się być najmłodszym z braci, umarł z rąk wymienionego władcy. Każdy kiedyś umrze, czyż to nie jest tak? Nawet ten, kto jest wiecznie młody, musi umrzeć, gdyż wtedy nasze życie traci sens. Chociażby z tego powodu, że wszyscy wokół nas umierają, a Ty zostajesz jedyny. Nikt nie chce cię kochać, bo wie, że będziesz na zawsze młody, a miłość nie będzie trwała przez całe życie. No bo jest nieśmiertelny, czyż nie?
Po chwili zauważyła narysowanego na ziemi wilka oraz jego głowę w barierze.
- Zdaje mi się, że ta podobizna zamyka się w sobie, jest aspołeczna. Nie chce ujawniać prawdziwej siebie, jest pod kluczem. Być może głowa nie należy do niej, lecz do kogoś innego, bo jeżeli ciało nie jest zamknięte... - pomyślała tylko o takich rzeczach. Przecież nie jest wszystko-wiedzącą osobą, jednak wie o tym, że jeżeli narysuje się kogoś w kółku, ta osoba unika zewnętrznego świata, stara się unikać wszelakich kontaktów. Być może tak było w historii z Lwem, który niby zabijał - jednak nie. Starał się z kimś zaprzyjaźnić. Jednak powracając do tematu - głowa? Zamknięty umysł? Albo głowa nie należy do ciała? Dullahan? Nie no, odpowiedzi mogłoby być wiele.
- Przepraszam, jeżeli nie zrozumiałam - dodała, opuszczając troszeczkę łeb.
Nadira
Dorosły

Nadira


Female Liczba postów : 99
Skąd : Z twoich koszmarów

     
Wilczyca uniosła łeb i spojrzała na Ongaku niepewnym wzrokiem. Tak bardzo chciała jej powiedzieć jak blisko jest prawdy.
Nie mogła jej zdradzić co tak naprawdę ją trapi. Może to wykorzystać przeciwko niej. Chciałaby zmieć Lilith. Nie che się jej pozbywać. To wiązało by się z utratą unoszenia za pomocą telepatii różnych rzeczy. Zastrzygła uchem. Postarała się na lekki uśmiech. Prawie jej się udało. Mięśnie pyska uniosły się w lekkim uśmiecho-podobnym grymasie ale przyznajmy się - Nadi nie uśmiecha się. Wyglądało to na tyle... brzydko, że lepiej tego nie powtarzać.
- Nic mi nie jest... Po prostu... - Powiedziała cicho zastanawiając się jak wytłumaczyć swoje dziwne zachowanie - Czasem nie jestem tym za kogo mnie uważasz - Dodała cicho. Miała nadzieje, że wilczyca nie będzie drążyła tematu. Powiedziała jej o ONYCH i teraz to... Miała nadzieje, że młoda wadera się niczego nie domyśli.
Lilith zaśmiała się w jej głowie. Skrzywiła się zła. Demonica naprzykrzyła się jej. Ale na pewno jest jakaś drobinka dobra w jej czarnym, skamieniałym sercu. Miała nadzieję.
Nadi spojrzała niepewnie na wilczycę obojętnym wzrokiem.
- Nie martw się... Um... - Powiedziała cicho próbując ją pocieszyć.

Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dziewczyna przekręciła łebek, patrząc na Nadirę oraz po części na podobiznę wilka. Uśmiechnęła się lekko do wadery oraz poruszyła się, zabierając białą warstwę puchu z tafli lodu. Co następnie zrobiła? Dała troszeczkę śniegu na główkę, czując ogromne zimno.
- Ale przyjemnie... - powiedziała, czując teraz dokładnie każdy podmuch wiatru, jednak ten efekt bardzo szybko znikł. Gdyby mogła, położyłaby się na warstwie chłodnej, przezroczystej substancji, jednak tego nie zrobiła, gdyż wiedziała, że może on się załamać pod ciężarem samiczki.
Ale gdy Nadira postarała się o lekkiego, niewielkiego banana na ustach, dziewczyna bardzo się ucieszyła, mówiąc znane wszystkim "Yuupi!" oraz uśmiechając się bardzo szeroko, ale nie wyglądało to nader dziwnie. Jej uszko lekko drgnęło, gdy dotarła do niej wiadomość o dosyć tajemniczym znaczeniu.
- Czyli ktoś magią nad tobą panuje...? - odwróciła łebek niczym mały szczeniaczek, bo w sumie nim po części była. Ledwo co przeszła w dojrzewającego, jednak nadal zachowuje się jak dzieciak. Czy to dobrze? Dla niej tak. Przynajmniej wszystko odbiera z optymizmem. - Bez względu na to i takcię lubię!
Jiyuu jeszcze raz się zarumieniła oraz spojrzała na białą waderę swoimi niebieskimi ślepiami, robiąc znak Victorii. A jakie ona miała? Tego nie potrafiła określić. Dziewczynka zaczęła zamiatać ogonem miejsce tam, gdzie siedziała - drobinki kurzu i troszeczkę białego puchu osiedliły się na jej ogonie.
Nadira
Dorosły

Nadira


Female Liczba postów : 99
Skąd : Z twoich koszmarów

     
Wilczyca spojrzała na nią niepewnie. Nie może więcej powiedzieć. Nie może i koniec kropka.
Gdyby tylko wilczyca wiedziała jak blisko jest prawdy.
Ale i tak już za dużo wie.
A co gdyby powiedzieć jej co tak naprawdę w niej siedzi?
- Nie zrozumiesz - Powiedziała cicho - To co się ze mną dzieje sięga czasów dinozaurów - Spróbowała zażartować wilczyca co chyba jej nie bardzo wyszło bacząc na jej wciąż obojętny ton głosu.
Machnęła ogonem i podeszła do tafli zamarzniętej wody i telepatią podniosła trochę śniegu z lodu.
- Ze względu na... pewne okoliczności dostałam moc. Jednak ten przywilej kosztował mnie wiele cierpienia. I tak zostanie do końca - Powiedziała cicho na co demonica zaśmiała się głośno. Wilczyca skuliła się lekko pod ciężarem głosu Lilith.
" Cierpienie?" Warknęła " To co dostałaś sprawia, że mogłabyś zabić tego kundla pstryknięciem pazura. Jesteś lepsza od każdej chodzącej tu istoty " Syknęła cicho Lilith.
Nadi wzięła głęboki wdech.
Odwróciła się do Ongaku.
- Jestem inna. Nie jestem jak każdy tu wilk - Tu zamachnęła się na obecnej tu pustce - Nieważne. Chodzi mi o to, że...- Zaczęła cicho.
"Co ty robisz? " Spytała niepewnie Lilith
-... że nie pamiętam co działo się za czasów szczenięcych. Nie pamiętam rodziny, przyjaciół. Niczego. Mogłabyś powiedzieć, że jesteś moją siostrą a ja bym uwierzyła. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam jest ciemność. Oni to tak naprawdę ludzie którzy wszczepili mi w głowę demona. A natomiast on dał mi moc przenoszenia różnych rzeczy za pomocą telepatii. - Powiedziała cicho - Przez lata byłam trenowana jako maszyna do zabijania. Straciłam możliwość okazywania jakichkolwiek uczuć. Nigdy nie będę się śmiała, płakała. Nigdy nie będę wiedziała co to miłość.- Powiedziała obojętnie.
Zrobiła ślad w śniegu.
- Z więzienia uciekłam za pomocą Lilith. Zabiłam ludzi którzy mi to zrobili a potem chodziłam po całym świecie. Cały czas ukrywana byłam przed każdą chodzącą istotą. Każdy kto przeszedł mi drogę... Był zabijany - Wbiła spojrzenie w Ongaku - Przychodząc do tej krainy... Lilith wpierała mi, że każdy jest moim wrogiem. Czy to prawda? Nie wiem. Ale nie chce się do nikogo przywiązywać żeby nie cierpieć. - Powiedziała cicho odchodząc kawałek. - Teraz jak wszystko wiesz... Wiesz jak mnie pokonać. Wiesz o mnie wszystko. Jestem bezbronna - Powiedziała
Lilith ryknęła w głowie wilczycy.
Oczy odwinęły jej się w drugą stronę tak, że widać było tylko białka. Jej głowa jakby miała zaraz wybuchnąć. Wbiła pazury w ziemie.
Jej ciałem wstrząsnęły drgawki. Oczy zaszły mgłą.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dziewczyna za to spojrzała w błękitne niebo oraz Słońce, które zanikło zza chmurami. Aż mi się na ślinę bierze żart Mandzia - za kim jest Słońce w Reprezentacji Polskiej? Za chmurami, ha, ha, ha! Ale pomijając to, zaczął padać niewielki deszczyk, który zamoczył futerko zarówno Nadiry, jak i muzyczki (według pogodynki, oczywiście), przynosząc zapewne obydwóm ogromną ulgę. Blondyna ucieszyła się oraz pomachała ogonkiem, który bezustannie będzie w takiej czynności, tak sądzę.
- Jeżeli sięga to kilkanaście milionów lat temu to możliwe, że jesteśmy spokrewnione! - zażartowała lekko, nie mając zamiaru obrazić spotkanej samicy. Oczywiście jej uwadze nie przeszło podniesienie dziwną magią śniegu z tafli lodu, na co młodsza od niej osóbki bardzo energicznie zareagowała. - Woooo! Magia? Czy coś innego?
Jej ekscytacja się zwiększyła z powodu zaintrygowania się tym, co zrobiła jej towarzyszka. Jiyuu nigdy nie widziała, kogoś, kto zdołał tak zrobić - niemniej jednak spotkała lwa, który okazał się być bardzo szybki, jakby miał w posiadaniu także wspomniane słowo. Jej uszko lekko pstryknęło, gdy dziewczyna zaczęła opowiadać o tym, czego ona wcześniej nie wiedziała, ale trochę przypuszczała, między innymi z legend, które opowiadały jej dzieciaki w dzieciństwie.
- A czujesz, że jest ci potrzebna? - zapytała się, gdyż nie wie, że ta raczej będzie chciała pozostawić telepatię do końca swoich dni. - Warto było?
Pakt z demonem (o którym Jiyuu jeszcze nie wie), czyż nie było inaczej...? Coś mi się przypomniało, między innymi Owari no Seraph (Serafin końca), gdzie zwykli ludzie stali się kontrahentami z owym stworzeniem, a on im użyczył swoją moc. Jak się okazało - dobro jest bardzo zmienne, zdążyło przejść na wampiry. Ale pomijając to, jak zaspoilerowałam niektórym wspomniany tytuł, Ongaku uważnie wysłuchała tego, co miała jej do powiedzenia spotkana wadera - chociaż z niej nie chciała wydusić całej prawdy. Wzięła głęboki oddech, by sformułować kilka zdań, ale nie z niechęci, lecz z tego, że duszno było.
- Czyli to demon spowodował, że możesz przenosić wiele rzeczy... - zrobiło jej się troszeczkę smutno, jednak zaakceptowała ten fakt, gdyż każdy ma prawo tutaj istnieć, niezależnie od czynów, jakie złe popełnił. - Ludzie są czasami okrutni niżeli my... - zaczęła się troszeczkę denerwować na ich myśl, bo w sumie, jak można zrobić coś takiego innej istocie. Dlaczego nie wzięli swojego? Fajnie by im było, gdyby stado wilków zrobiło jednemu z dwunożnych taki eksperyment? Ta jednak starała się zachować spokój, nie oddać się emocjom, nie myśleć o zemście na nich. - Ale śmiem twierdzić, że zdołasz odzyskać uczucia, nawet po tym, co się stało. Nadzieja w tym jest najważniejsza. I mnie nie obchodzi to, że zabijałaś kiedyś, lecz to, że starasz się teraz naprawić ten błąd, by więcej tego nie robić - gdy ta wbiła w nią swoje oczy, dziewczyna troszeczkę się przestraszyła, ale w duszy, nie na zewnątrz. - Myślę, że nie mam po co ciebie zabijać. To nie w moim stylu.
Po chwili zauważyła, jak oczy towarzyszki stają się całkowicie białe, niczym u demona, który się porządnie wkurzył. Teraz zrozumiała, że ta rozmowa od początku powoduje u niej ból.
- Lilith, nie karaj jej za to, że się tak zachowała! Proszę cię! - z jej paczałek zaczęły płynąć słone łzy, które opadały powoli na podłoże, powodując niewielką kałużę. - Uważam, że bólem tego nie załatwisz!
Sponsored content