Pomost Bóstw

Blank
Młode

Blank


Liczba postów : 80

     
/Okej, Blank się trochę tłem dla tej fabuły zrobił, a ja teraz nie mam za bardzo czasu na odpisy, więc ucieknę nim stąd, jeszcze się kiedyś mogą spotkać c; /

Maluch spróbował, spróbował z wszelkich sił - ale nie ważne jak bardzo by się nie starał, nie umiał powtórzyć wyczynu Wintera. To piękne niebieskie światło pozostawało dla niego tajemnicą. Zawiódł się na sobie - zawiódł na tyle, że pozwolił sobie nawet na odrobinę smutku, A smutek to słabość. A kiedy zapanuje w nim słabość, bardzo szybko ogarnie całe jego ciało.
- Słyszałeś to? - Wilczek zaniepokoił się, zupełnie porzucając temat przyjemnie niebieskiego źródła światła. Obejrzał się za siebie, jak gdyby poszukując jakiejś przerażającej postaci, czającej się gdzieś w krzakach. O nie, pewnie przyszli go zjeść!
Wilczek bardzo nerwowo zaczął rozglądać się dookoła, a kiedy, gdzieś w oddali - zauważył coś, co wyglądało mu na parę ślepi - pisnął, zostawiając konwersację i najprawdopodobniej bardzo zdezorientowanego Wintera samego. Nie musiała być to wcale Nadia - najprawdopodobniej też nie była, mogły to być liście. Albo robaki. Albo inna, dziwna istota, która obserwuje całą trójkę. No, w sumie dwójkę, gdyż Blank, bardzo przerażony, zniknął gdzieś za drzewami.

z.t
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter spodziewal sie, ze szczeniakowi sie nie uda stworzyc swiatelka. Nie wynikalo to z jakiejs nadprzyrodzonej zdolnosci, a z niewiedzy, gdyz wilkowi nie wydawalo sie, aby ktos jeszcze posiadal taka umiejetnosc. Nie liczac Wilkow Sniegu. Nigdy nie spotkal "normalnego" wilka, ktory bylby podobny do niego pod tym wzgledem. Westchnal cicho, jakby chcial za pomoca tego gestu przekazac smutnemu Blank'owi krotka, prosta wiadomosc: "Mowilem przeciez". Choc nieco mu bylo przykro, ze w ogole zrobil mlodemu nadzieje, iz moze mu sie udac. Na dodatek czul sie zmeczony wysoka temperatura, wiec mimo wszystko juz teraz zaczal odczuwac uzywanie swiatelka. Zamknal oczy i nieco je przygasil. Zaczela go ogarniac sennosc, i prawdopodobnie by zasnal, gdyby nie nagly niepokoj szczeniaka. Natychmiast zerwal sie na wszystkie cztery lapy, nadstawil uszu i przesledzil uwaznie otoczenie swymi blekitnymi oczami, ktore jarzyly sie pod wplywem swiatelka. Przez zaskoczenie rozswietlil je mocniej. Uczucie zmeczenia zostalo zepchniete gdzies w glab jego umyslu, za to ogarnal go lekki strach. Czyzby jednak ktos tu byl? Zmruzyl oczy, probujac cos dojrzec. Cokolwiek. Nie odzywal sie, gdyz potencjalny morderca i tak by nie odpowiedzial. Najgorsza opcja byla szybka ucieczka, gdyz wtedy ruchy stawaly sie przewidywalne, i byloby go slychac chyba z odleglosci kilku kilometrow. Wpierw musial obadac, co zaniepokoilo szczeniaka. Nawet jesli serce podchodzilo mu do gardla. Uniosl nos ku gorze, probujac zlapac jakas won. Wiekszosc dzwiekow byla zagluszana przez fale uderzajace o brzeg i rozbijajace sie o kamienie, albo o pomost. Wolal nie zblizac sie do niego, gdyz wtedy jedyna ucieczka bylaby woda. A on znow takim znakomitym plywakiem by nie byl. Skulil sie lekko, sledzac otoczenie wokol siebie wszystkimi zmyslami, jakich do takiej operacji potrzebowal. Nie skupil sie tylko na miejscu, ktore prawdopodobnie wystraszylo Blank'a. Staral sie nie utracic panowania nad soba, oddychajac gleboko i mozliwie cicho. Wygasil calkowicie swiatelko, przypominajac sobie, ze ono rowniez moze zdradzic jego pozycje. Skulil sie na ziemi i zaczal pomalitku wycofywac w strone lasu, obserwujac mgle i to, co bylo po bokach. Z tylu nic nie widzial i nie wyczuwal, wiec moglby sie chociaz schowac w krzakach, a po zobaczeniu potencjalnego potwora uciec. No chyba, ze to cos byloby w lesie. Wtedy mialby problem. Ale moglby uciec we mgle. O ile by zdazyl. Dlatego tak sie bal - przy zadnej opcji nie byl bezpieczny. Zeby to jeszcze wilk byl jakis... oby nie smok.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Wszystko wydarzyło się tak szybko - ucieczka miniaturowego wilka, rozświetlenie, a następnie zniknięcie światełka. Czy jej cel też spróbuje uciec? Na to nie mogła pozwolić!
Wstała, węsząc intensywnie. Od zawsze faworyzowała zmysł węchu - bez wzroku sobie z łatwością poradzi. A że wiatr wiał od obiektu obserwacji w jej stronę, znacznie ułatwiało sprawę.
Po zachowaniu celu poznała, że została wykryta. Nie zlokalizował jej, ale wiedział o jej obecności. Co teraz? Co powinna zrobić?
Nieśmiertelniki przywiązane do jej prawej łapy cicho brzęknęły, gdy ruszyła w stronę celu. Przede wszystkim, nie chciała go zgubić. Oczywiście, może go później wytropić, jednak stworzyłoby to dziurę w obserwacji. Wolała tego uniknąć. Dlatego też spokojnie szła za wycofującym się wilkiem. Nie przejmowała się tym, że słyszał dzwonienie nieśmiertelników - wszak już wiedział o jej obecności. Poza tym, może pod presją, jaką wywiera dźwięk jej zbliżania się, zrobi coś, co wniesie nowe dane do obserwacji?
Wilczyca była smutna z powodu zniknięcia światełka, które tak wiele wniosło do jej ograniczonego świata. Miała nadzieję, że gdy obserwacja się zakończy, a ona pożre cel, światełko pojawi się i odtąd jej nie opuści. Nawet gotowa była dla światełka polować. Będzie je chronić i nigdy go nie zostawi samego.
Obecnie światełko jest gdzieś w środku obiektu obserwacji. Musiała tylko wykazać się cierpliwością i w końcu je odzyska. Bo to jest jej światełko. Chyba jeszcze nigdy niczego nie pragnęła tak mocno, jak błękitnego światełka, więc logicznym jest, że odtąd jest ono jej własnością. Towarzyszem.
Oblizała długi pysk. Dziwna sprawa z tymi miejscami. Mimo, że pewien smok ją nakarmił, tu była najpierw. Tutaj więc, na logikę, wciąż jest głodna, tak? I żałowała, że miniaturowy wilk tak szybko umknął. Miała na niego ochotę.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Przez wiatr Winter nie byl w stanie zauwazyc Nadii, ale tez mial coraz wieksz pewnosc, ze za nim nic nie ma. Pierwszy raz w zyciu tak sie bal. Smok to bylo co innego, gdyz wtedy czul po prostu pustke. Teraz byl zupelnie swiadomym wilkiem, i mysl, ze moze zginac, pustoszyla jego umysl. W tym sensie, ze nie byl w stanie nawet sie jakos zebrac. Z kazda uplywajaca sekunda bylo coraz gorzej, zaczal nawet slyszec ciche brzeczenie, jakby metal uderzal o metal. Przelknal sline, odwracajac glowe w strone zrodla dzwieku. Wciaz nic nie widzial. Przeklal w duchu mgle, ktora otaczala ten krajobraz. No dobra, jako przyszly Szaman nie powinien pochopnie przeklinac, ale na pewno nie byl szczesliwy z powodu gęstej jak mleko otoczki. Skulil sie mocniej i przestal sie ruszac. Zamknal oczy. Cokolwiek by to nie bylo, czy mial jakies szanse na ucieczke? Potrzasnal lekko glowa i spowrotem rozchylil powieki. Zebral kazda drobine odwagi, jaka w sobie posiadal i czekal. Czekal, az istota sie ujawni. Wolal wiedziec przed kim ucieka. Skupil sie i rozswietlil blekitna "lampke", w obliczu ktorej jego slepia znow zajarzyly sie niebieska barwa. Ustawil ja obok siebie i wysunal w przod na odleglosc metra, czekajac. Byc moze na smierc. Dlatego bal sie jak cholera. Mial nadzieje, ze to nie zaden demon czy smok. Jego miesnie byly napiete, caly byl sztywny i nieruchomy niczym posag. Mial swiadomosc, ze tajemnicza istota wiedziala o jego istnieniu. W koncu szla prosto na niego. A jesli sie mylil, to juz za pozno. Nie pomyslal o tym.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Wróciło! Światełko wróciło, na powrót rozświetlając świat Nadii. Wilczycę ogarnęła euforia. Nie mogła już dłużej czekać, chciała podejść, dotknąć, zobaczyć. Dzwonienie nieśmiertelników przybrało na sile, gdy przyspieszyła. Zatrzymała się tuż poza kręgiem światła. Jej oczy również zalśniły, odbijając błękitne światło.
A jeśli światełko będzie się bało, jak wszyscy? Nie może podejść do niego - nie chciała go wystraszyć. To byłoby straszne, gdyby błękitna iskierka przed nią uciekła. Nadia chciała być przyjaciółką światełka, a nie wrogiem. Może nawet go nie zje.
Starając się wyglądać jak najbardziej niegroźnie, położyła się i zaczęła czołgać w stronę światła. Jej ogon uderzał o ziemię w nieco nieudolnej próbie merdania. Robiła coś takiego pierwszy raz w życiu - dotychczas nie przejmowała się opinią innych. Ale światełko, piękne, błękitne, nagle stało się dla niej rzeczą najważniejszą na świecie.
Obiekt obserwacji, właściciel światełka, chwilowo przestał się liczyć. Nie zapomniała o nim, ale zepchnęła go na dalszy plan w swym pokręconym umyśle uznając, że zajmie się nim później. Skoro wiedział o jej obecności, dalsza obserwacja tak, czy siak, nie miała sensu.
Podczołgała się do światełka najbliżej, jak mogła, po czym uniosła długi pysk, próbując je obwąchać.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Metaliczny dzwiek zaczynal dzialac mu na nerwy, mial ochote zerwac sie i uciec, ale i tak juz nie mialby na to szans. Nie byl zbyt szybki, ani tym bardziej wytrzymaly, a postury byl naprawde marnej, nawet jesli sama budowa ciala byla niczego sobie. Do silaczy nie nalezal. Nie umial tez latac, nie mial specjalnych umiejetnosci. Nie liczac swiatelka. Mogl liczyc tylko na to, ze jesli oslepi nim potencjalnego przeciwnika, to nie straci przytomnosci. Jakos nie mial ochoty zostac zabitym bez mozliwosci stawienia oporu. Przez te mysl duma przyslonila strach. Gdyby tak dal sie zabic chyba nigdy by sobie tego nie wybaczyl.
Strach go sparalizowal dopiero w momencie, gdy zobaczyl pare oczu. Wygladaly upiornie, znajdujac sie tuz poza zasiegiem jego swiatelka. Stulil uszy i mocniej rozplaszczyl sie na ziemi, jakby chcial stac sie z nia jednoscia. Czego oczekiwal, to smierci. Na pewno umrze. Nie da rady uciec. Jego lapy nie byly w stanie sie poruszyc. Jakby jakas trucizna krazyla w jego zylach, uniemozliwiajac ruch. Nawet gdy probowal, nie mogl nic zrobic. Nawet wycofac sie, chofiaz o milimetr. Chcial chociaz sprobowac, bo co to bylaby za smierc, gdyby nie probowal? Ale zamiast tego uwaznie sledzil istote stojaca poza jego zasiegiem. Chcial zamknac blekitne slepia, ale nie mogl. Chociaz sie bal, ogarnela go ciekawosc. Wolal chociaz widziec swojego morderce. Nie to jednak bylo powodem ciekawosci. Nie czul zagrozenia. Moze to przez to ciagle izolowanie sie, ale w tej chwili czul sie bezpiecznie. I nagle mu przyszlo na mysl, ze przeciez to mogl byc po prostu wilk. Nie zdziwil sie wiec tak bardzo, gdy jego oczom ukazala sie jasna sylwetka, chociaz w dosc nietypowej pozycji. Nadstawil uszu i podniosl glowe, obserwujac wilczyce w kolorze piasku. Czyzby zainteresowalo ja swiatelko. Choc wciaz nieco drzal, podniosl sie ostroznie i zrobil krok, po czym jeszcze kilka. Przesunal swiatelko w bok o kilka centymetrow, by moc lepiej przyjrzec sie stworzeniu, ktore dotad nie wydalo z siebie slowa. Wciaz sie nieco obawial, ale nawet sie uspokoil. Tylko wciaz nie mogl powstrzymac drzenia. Dawno sie tak nie wystraszyl. Odetchnal cicho.

- Kim jesteś? - zapytal polszeptem, jego glos nieco sie zalamal pod koniec.

Jeszcze nie doszedl do siebie. Staral sie oddychac powoli i gleboko, aby sie uspokoic. Jego uszy nie mogly sie uspokoic, to odwracajac sie gdzies w bok, to znow w strone nieznajomej, ale zdobyl sie na kilkukrotne machniecie ogonem, aby upewnic obcego wilka, ze nie ma zlych zamiarow. Przysunal swiatelko blizej siebie, pozostawiajac je samemu sobie, i odrobine mocniej je rozswietlil, aby miec Nadie na widoku. Zauwazyl niesmiertelniki na jej lapie. A wiec to one tak brzeczaly. Ta nagla ulga spowodowala, ze zbyt sie rozluznil. Nawet by nie zauwazyl, gdyby Nadia rzucila mu sie do gardla. Byl zupelnie skupiony na probach przywrócenia siebie do porzadku, co bylo dlan dosc trudne. Do tego stopnia, ze nie byl w stanie nawet pomyslec, ze przeciez nie musi byc calkowicie bezpieczny przy obcej.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Śledziła wiernie ruchy światełka do momentu, aż znieruchomiało. Gdy zaczęło świecić mocniej, aż zapiszczała ze szczęścia. Teraz, odtąd, światełko należy do niej. Już jej nie opuści, odtąd będzie z nią na zawsze. Błękitna iskierka była wszystkim, czego jej w życiu brakowało - a czego brak odkryła przed momentem. Była pięknem, dobrem, ciepłem i bezpieczeństwem. Tym uczuciem, gdy ktoś na ciebie czeka, gdy wracasz do domu. Pełnym żołądkiem, ciepłym legowiskiem, pytaniami i odpowiedziami. Wszystkim.
Upewniwszy się, że jej światełko nigdzie się nie wybiera, skupiła swoją uwagę na obiekcie obserwacji - ciemnoniebieskim wilku. Wydał on z siebie jakiś czas temu dźwięki. Oto jej szansa! Zapamiętała często słyszaną sekwencję dźwięków, może spróbować nawiązać kontakt. Historyczna chwila, coś porównywalnego do rozmowy z kosmitą. Najpierw jednak chciała sobie cel obejrzeć z bliska - od dłuższego czasu tego pragnęła. Jako stworzenie najbardziej przypominające ją, był fascynujący i ciekawy.
Popchnęła go i przewróciła, przygniatając do ziemi. Zaczęła wodzić nosem po jego ciele, zbierając informacje najciekawszym według niej zmysłem. Powoli, nie spiesząc się, obwąchała jego gardło, a następnie brzuch i łapy. Pociągnęła za ogon, nie na tyle mocno jednak, by zrobić mu coś poważnego. Następnie stanęła nad nim, z nosem o kilka centymetrów od jego nosa, żółtymi ślepiami wpatrując się w jego - niebieskie.
- Zjeść... - wyszeptała, szczerząc kły.
Jej głos brzmiał, jakby przez całe życie nałogowo paliła - nie była wszak przyzwyczajona do mówienia. Wypowiedzenie tego jednego słowa było dla niej trudne - ale się udało! Choć nie znała znaczenia wykrztuszonego z takim trudem słowa, była z siebie dumna, że zdołała wydać dźwięk podobny do tych wydawanych przez wilki. Znała tylko ten jeden. Wierzyła jednak, że na podstawie tego jednego dźwięku nawiąże kontakt - nie do końca rozumiejąc, na czym ów kontakt polega, oczywiście. Nie znając treści i znaczenia dźięków przyjęła, że chodzi o jakiekolwiek dźwięki. Więc jeśli przygnieciony przez nią do ziemi basior odpowie, oznacza to pełen sukces misji.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Próby uspokojenia się spełzły na niczym, gdy świat zawirował Winter'owi przed oczyma, a jego dość drobne ciało zostało przygniecione brutalną siłą do ziemi. Wstrzymał powietrze, gdy nieznajoma zbliżyła pysk do jego gardła, strach go sparaliżował. Gdy jednak okazało się, że ta zaczęła obwąchiwać jego ciało, skulił się na tyle, na ile tylko pozwoliło mu odrętwienie, w którym się znalazł. Nie był w stanie nawet krzyczeć, głos uwiązł mu w gardle. Zdołał mimo wszystko poczuć, jak bestia próbuje wyrwać mu ogon. A może się pomylił? Poza nieznacznym szarpnięciem nie poczuł nic ponadto. Urwanie kończyny chyba powinno bardziej... boleć, nie? Zimowy rozchylił powieki, gdyż pod wpływem nagłej paniki zacisnął je mocno. Znalazł się twarzą w twarz z wilkiem o sierści żółtej niczym piasek pustyni, na której miał okazję już raz być("Nigdy więcej!"). Światełko krążyło nieco z boku jego głowy, przygasając nieznacznie. Na pewnym etapie zatrzymało się jednak i trzymało dalej dzielnie, jakby mówiło "Jeszcze nie zamierzam zgasnąć, o nie!". W tej chwili Wint nad nim nie panował, po prostu było. I kręciło nieduże kółeczka, jakby obserwując rozwijającą się tutaj akcję. Dzięki niemu ciemnoniebieski wilk mógł widzieć twarz nieznajomej dużo wyraźniej. Jednak właśnie dlatego odwrócił wzrok; czuł się niezręcznie, będąc w tej pozycji. Jego twarz zaczerwieniła się pod grubą, miękką sierścią.

- Uhm, prze... - mruknął, zamierzając poprosić wilczycę o zejście z niego, jednak słowo, które wypowiedziała, sprawiło, że krew odpłynęła mu z twarzy.

Spojrzał żółtej waderze w oczy, jakby w pierwszej chwili nie zrozumiał tego, co wykrztusiła z trudem. W ciągu zaledwie paru sekund w jego własnych zalśnił czysty terror, jakby zobaczył zjawę z najgorszego koszmaru. Albo coś jeszcze dużo gorszego. Wpierw zapomniał jak się oddycha, a gdy sobie przypomniał, nie mógł zdobyć się na nic więcej, niż na szybkie i płytkie wdechy i wydechy. Czyżby miał zostać zjedzony? Wint spróbował przełknąć ślinę, ale nie był w stanie nawet tego zrobić. Z przerażeniem stwierdził, że nie był w stanie się ruszyć. Czuł, jakby lada chwila miał zemdleć. Albo zwymiotować. W drugim przypadku jednak nawet by do tego nie doszło, gdyż jego gardło było tak ściśnięte, że nie mógł nawet jęknąć.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Ze zdziwieniem #034 odkryła, że jej ofiara sapie niczym lokomotywa. Pomijając już fakt, że o lokomotywach zbyt wiele nie wiedziała.
Takie zachowanie z pewnością jednak nie było dobrym objawem. Coś jest nie tak. Zepsuła ciemnoniebieskiego osobnika, a teraz on się dusi! Co więcej, próba nawiązania kontaktu zakończyła się wyraźnym niepowodzeniem. Te dwa odkrycia wprawiły wilczycę w głęboką, choć trwającą ledwo kilka sekund depresję. Zaskomlała cicho, obwąchując gardło obiektu obserwacji. To bez wątpienia gdzieś w gardle osobnika leżał powód braku możliwości normalnego oddychania.
Na próbę zaczęła ugniatać ciało ofiary przednimi łapami, niczym kotka szykująca sobie legowisko. Raz za razem jej chude łapska wgniatały ciemnoniebieskiego wilka w podłoże. To na pewno pomoże mu oddychać!
Swoją drogą, sama też nie czuła się najlepiej. Boleśnie drapało ją w gardle po wydaniu dźwięku. O następnej próbie póki co nie mogło być mowy - lepiej poczekać, aż krtań odpocznie po wysiłku, jakim była komunikacja.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Nie było dobrze. Winter był o krok od paniki, gdy nieznajoma znów zbliżyła pysk do jego gardła. Nie był w stanie się uspokoić na tyle, by wyczuć, że wadera nie żywiła żadnych morderczych -wobec niego - intencji. Wydał z siebie głuchy jęk, gdy poczuł, jak istota w kolorze piasku wgniata go w ziemię. Pomimo jej najszczerszej próby pomocy, czyn ów nie przysłużył się zdrowiu Zimowego. Był wytrzymały na zimno, ale ból fizyczny to inna sprawa. Może ów nie był naprawdę mocny, ale spanikowany umysł wyolbrzymia wszystko. Jednak w tej samej chwili wilk odzyskał możliwość ruchu. Rozpoczął żałosną próbę wyrwania się spod łap Nadii. Czuł, jakby jego mięśnie zamieniły się w watę. Nie był w stanie wykrzesać z nich zbyt wiele.

- Uch... puść... mnie...! - jęknął przez zaciśnięte zęby.

Teraz panika zamieniła się w bezsilną złość połączoną ze strachem o własne życie. Ten ostatni zdawał się słabnąć, gdy do wilka dotarło, że mimo wszystko wciąż żyje. Jednak wciąż pozostawał gdzieś na dnie umysłu, tym razem dopingując go do coraz mocniejszej szamotaniny. Niestety, nie miał tak dużo siły, by jakoś łatwo zrzucić z siebie nieznajomą. W ogóle pod względem siły przedstawiał się naprawdę mizernie. Nawet wytrzymałością czy szybkością się nie wyróżniał. Był bardzo zręczny, ale nic ponadto. Pod wpływem tak brutalnej(dodane przez umysł Wint'a) siły czuł się bezsilny, niczym mysz w łapach wygłodniałego kota.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
To, że się szamotał zaskoczyło wilczycę. Przecież powinien leżeć spokojnie! Jeśli jest dobry, to nie powinien próbować uciec, a nie mógł być zły, skoro światełko go lubiło. Niezadowolona z jego poczynań, lekko dziabnęła go w bark. Nie dość mocno, by przebić skórę, lecz wystarczająco, by zabolało. Miała nadzieję, że to wilka uspokoi. Nie chciała przecież z nim walczyć, skądże! W każdym razie jeszcze nie teraz.
Powoli do niej docierało, że tak naprawdę chciała mieć ciemnoniebieskiego wilka na dłużej. Nie zdoła go zrozumieć w ciągu kilku sekund. Jeśli więc userka Zimówki wyraża zgodę na małe porwanko bez dotkliwych ran, niechaj niebiosa dadzą mi znak! Żółta wilczyca zastanawiała się, czy dała by radę dociągnąć ofiarę do jakiejś kryjówki. Mogłaby go gdzieś zamknąć i obserwować przez dłuższy okres czasu. Dzięki temu poznałaby więcej odpowiedzi. Co prawda mógłby porwanym zostać każdy wilk, ale ona chciała tego konkretnego. Przeczuwała, że towarzysz niebieskiego światełka wie więcej o świecie, niż normalne wilki. Światełko z pewnością zdradziło mu wszystkie odpowiedzi!
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Niech będzie porwanie, i tak nie mam gdzie wcisnąć Zimówki. Dopóki Nadia biedaka nie zgwałci i nie pożre, będzie dobrze. Wracając, Winter znów przestał się szamotać, kiedy poczuł ból. Tym razem po prostu zamarł, bez żadnego dźwięku, a strach powrócił. Czyli nieznajoma zamierzała go zjeść? Czyżby tylko dawała mu pozorną nadzieję na przeżycie, by później brutalnie go zabić? Na wszelki wypadek postanowił się nie ruszać. Zamknął oczy. Może wadera o kolorze piasku uzna, że zginął, i go zostawi. Chociaż nie, był zbyt pięty jak na umarlaka. Nie potrafił się rozluźnić, zbyt był spanikowany, by chociaż o tym pomyśleć. Wolał jednak nie patrzeć, jak jest zabijany. Miał nadzieję, że śmierć przyjdzie szybko i w miarę bezboleśnie. Czas pogodzić się z losem. I tak nie ucieknie. A może jego pesymizm ją odstraszy? Chyba nie, przecież nie mogła czytać w jego myślach. A szkoda. Jeśli pesymizm odstraszałby inne osoby, to do niego chyba nikt by się nie zbliżał. Gdyby nie sytuacja, to najpewniej pomyślałby w tej chwili, że czas zmienić nastawienie. Jednak warunki były na tyle ekstremalne, że ciężko było chociaż spróbować być optymistą.
Nadia
Dorosły

Nadia


Female Liczba postów : 84

     
Zaprzestał walki. To ucieszyło Nadię, choć jego nagły bezruch był alarmujący. Coś się stało, zepsuła! Przez chwilę bliska była spanokowaniu, skomlała, szturchała nosem. Dopiero po chwili do jej łba przyszedł pomysł, by przystawić jedno ze szpiczastych uszu do piersi basiora. Silne, stabilne bicie serca podniosło ją nieco na duchu. Żyje, oddycha! A skoro się nie rusza, nie stawi oporu. Przeniesienie go w inne miejsce będzie więc dużo łatwiejsze.
Zlazła z niego, po czym złapała za kark. Ostrożnie, delikatnie, tak jak zrobiłaby to matka niosąca szczenię. Choć nigdy nie miała okazji rozwinąć w sobie instynktów macierzyńskich, zachowywała się w tej chwili wyjątkowo wilczo, ostrożnie targając ciemnoniebieskiego wilka do kryjówki.

zt.
Sponsored content