Łąka Pilnaguonos

Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
- O miłości? - na jej twarzy pojawiło się dosyć spore zdziwienie. Od kiedy tak młody basior interesuje się tym tematem? W tym wieku chłopcy raczej wolą się bić oraz bawić niżeli myśleć o czymś tak poważnym. Po chwili na jej pyszczek powrócił spory uśmiech, który świadczył o powrocie poprzedniego humoru, a ogon zaczął energicznie machać. Gdy przesunęła smyczek o struny, poczuła dosyć inny dźwięk niż poprzednio. Niż ten prawidłowy, podręcznikowy. Jeszcze raz to zrobiła, wykrywając źle dostrojoną strunę oraz ją poprawiła, żeby grała odpowiedni dźwięk. Nie może przecież pozwolić na jakiekolwiek niedokładności, chociażby nawet na najmniejszy, fałszywy dźwięk! Nie po to ją uczył lew, który stawał się coraz mniejszy od niej, żeby wszystko przepaściła. - Spokojnie, już cię lubię - dodała przyjaźnie, spoglądając na niebo. Przestało padać. To idealny moment, żeby przy okazji nie zepsuć instrumentu, który pochodzi od jej mentora. Warto dodać, że jej paluszki są troszeczkę pulchne, ale to tak troszeczkę. Jeżeli da się obok jej dłoni dłoń chudego człowieka, zauważy się różnicę. Ledwo co wystające kości, jednak wszystko i tak zakrywa czarne futerko, zatem nie musi się martwić o to, czy jest gruba, czy też chuda. - Dziękuję! - powiedziała, lekko się śmiejąc. Może basior o tym nie wiedział, ale ona właśnie się zajmowała dostrajaniem skrzypiec, dlatego zareagowała dość nagłym wybuchem cichoczenia. Chichotka nam się tutaj znalazła!
Lecz wpierw przeczesała cały teren, żeby przypadkiem nie potknęła się o jakiś większy kamień. Złamanie nogi nie jest ciekawe, o czym może poopowiadać użytkowniczka - niby się do szkoły nie chodzi, ale trzeba wszystko nadrabiać, na kartkówki się nauczyć oraz wszelakiej maści sprawdziany. Lepiej jest chodzić i mieć spokój! Pomijając to - Jiyuu powoli położyła na swoje lewe ramię wielkie, drewniane pudło, a w prawym trzymała smyczek. Show must go on!
Lekko tupnęła nogą, by mieć odpowiednie wyczucie rytmu. Następnie rozpoczęła grać - początek był cichy i dosyć spokojny, lecz wraz z biegiem czasu trochę przyspieszyła, a głośność stała się większa. Oczywiście wszystkie chwyty pamiętała tak, jak dziecko uczyło się chodzić - a jest to trudne do zapomnienia. Wzięła głęboki oddech, powoli poruszając się wśród maków oraz innych roślin. Muzyka docierająca do uszu basiora zapewne wzbudziła w nim zachwyt. Melodia ta wydawała się pochodzić od samych anielskich rączek, które powodowały, że każdy dźwięk wydawał się być wspaniałym i niezwykłym. Chcecie wiedzieć, co to za utwór odtworzyła? "Cierpienia miłosne" Kreislera. Niby o miłości, jednak prawidłowo o jej bólu. Innego nie znała, zatem musiała odegrać ten, mimo to był on bardzo piękny. Występ ten trwał niemalże dwie lub trzy minuty, nie więcej, żeby basior przypadkiem nie zasnął, oglądając i słuchając tego niezwykłego zjawiska. Pod koniec wykonała pokłon taki, jaki robią ludzie na prawdziwych scenach. Po prostu przyzwyczajenie. Cała jej twarz była czerwona, a na niej znajdował się uśmiech, spory i szeroki. Najwyraźniej Jiyuu była zadowolona z siebie, ale czy Bloodspilowi spodobało się to coś?
Kezar
Dorosły

Kezar


Liczba postów : 7

     
Chciałabym się tutaj wtrącić. Raczej nikt mi nie zabroni, czyż nie? :3
Podróżowałam przez wiele miesięcy, szukałam tego którego mogłabym nazwać bohaterem dzisiejszych księżniczek które na chwilę obecną siedzą pod mostem i wyczekują wybawiciela. Ach ironio losu. Przechadzając się rozmyślałam, ogólnie rzecz biorąc nad paroma sprawami które miały dla mnie większą wagę niż to gdzie zawędruję. Moja kita chyba jednak nie zgadza się z tym tempem podróży, bo najwidoczniej ciągle stara się tak jakby uprzykrzyć mi chodzenie! Niewiarygodnym jest to, iż coś tak małego, wcale nie twardego może denerwować dorosłą waderę podczas spaceru. Ajajaj, zapomniałabym się! Trzeba patrzeć w którą stronę się idzie, czyż nie uważacie? Powinnam się jednak bardziej skupić na przyziemnych sprawach. Takich jak nie wpaść w bagno albo cokolwiek innego co jest pode mną. Uh, jaka odrażająca jest ta polana! Myślałam, że jednak trafię na kogoś, gdzieś po drodze. Tak idąc przed siebie w końcu zadecydowałam. Czas poszukać przygód! Albo kogoś kto mnie do tych przygód doprowadzi, w sumie to akurat mi lotto. Jej! Ktoś tam niedaleko mnie jest! Tak też zaczęłam biec ku waderze, zdawało mi się ciągle iż jej postać się ode mnie oddala. Za duże to tępo sobie narzuciłam, teraz ledwie łapię oddech. Wyobrazić sobie można jak ja pędziłam przed siebie, żaden mnie nie dogoni! Chociaż jednak mogłabym zwolnić, bo skoro nie dogoni to jak mam kogoś poznać? Za dużo myślenia jak dla mnie! No i te kwiatki po drodze były bardzo ładne! Takie zielone! I wysokie, i ładnie pachnące! Ktoś niech mi powie co to było! Stop myśleniu, czas się zabrać do pracy, brawo ja!
Tak też podbiegłam do wadery, podskoczyłam i uderzyłam z impetem w ziemię wyczekując jakiegoś jej ruchu, akompaniamentu, czegokolwiek. Klasnęłam w łapy z uśmieszkiem wymierzonym do tej właśnie panny!
-Heeeeej!
Musiałam się wydrzeć, gdybym tego nie zrobiła, nie byłabym sobą.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Coś Ty, nikt nie ma zamiaru jeść swieżaków :3.

Ongaku powoli schodziła ze swojej wymyślonej sceny. W jej głowie pojawiły się różne myśli - czy basiorowi się spodobał jej występ, no i czy przypadkiem nie pogorszyła swoich zdolności muzycznych. Ajaj, właśnie to tak piszę, a tu nade mną leci sobie ćma. Ćmy są moim zdaniem bardzo fajne - takie nocne motyle. Wszyscy się ich boją, a moim zdaniem są o wiele lepsze niż kolorowe motyle. Nie znam dokładnie przyczyny tego nietypowego zjawiska, po prostu uważam, że ten oto latający robaczek na swój sposób też jest piękny. Właśnie, nie myślcie sobie, że porównuję ich pod względem smakowym - nigdy ich jeść nie będę! Może ze względu na to, iż to trochę ohydne, jednak wystarczy pomyśleć o tym, że jemy sobie nogę np. świni. Czy to też nie wygląda obrzydliwie? Ale przynajmniej jest smaczne.
Maki delikatnie poruszały się pod wpływem wiatru, a bijące słońce wręcz przeszkadzało w widzeniu. Zasłoniła zatem swoją rączką dziewczyna oczy, przystawiając ją do czoła. Poczuła ogromną ulgę, jednak zaskoczona o mało co nie odskoczyła ze swojego miejsca. Jakby się czymś poparzyła lub opętał ją na dwie sekundy jakiś zły demon, ewentualnie diabeł. Zauważyła przed sobą pędząca prawie wręcz na nią waderę. Nie wiedziała, jak na zareagować, ale na szczęście ta zdołała zatrzymać się przed bardzo poważną kolizją.
- O matko, nie strasz mnie tak nigdy! - powiedziała trochę głośniej, ale też z dozą strachu. Jej serce zaczęło uderzać znacznie szybciej, a to wszystko dlatego, iż zwiększył się poziom adrenaliny w jej organizmie. Oddech również był szybszy, znacznie szybszy. I to jeszcze po takiej aktywności fizycznej! Bloodspil będzie miał teraz trochę przechlapane, tak jak właśnie ją, gdy moja mama spotyka swoją koleżankę. Wiadomo przecież, że dwie kobiety potrafią się rozgadać tak, iż faceci zamienią się w kościotrupy! Dlatego należy mieć dobre wyczucie czasu, coby nie przenieść się w przyszłość niemal 100 lat później (lub też i więcej). - Czeeeść! Jak masz na imię? Ja Ongaku, Ongaku Jiyuu! - wreszcie może się wypaplać. To nie jest tak, iż źle się czuje w towarzystwie płci przeciwnej, lecz nic nie jest w stanie zastąpić rozmowy dwóch dziewczyn, w szczególności tak wygadanych. Z facetem rozmawia się inaczej, z najlepszą przyjaciółką - również inaczej. I nie musi się krępować w ogóle! - Cholercia, jak gorąco... Za chwilę się roztooopię... - powiedziała powoli, jakby zaczęła się na żywca topić. Naprawdę! Musi jeszcze nosić ubranie. Phi, gdyby nie standardy, w ogóle by go nie nosiła! Jednak musi. Tak nakazuje jej użytkowniczka. Co się stało z Bloodem? Zapewne zamienił w słup soli, tzn. chyba.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- I dobrały się dwie baby. - burknął opryskliwie basior z czerwonym grzbietem i metalową łapą. Nie miał najlepszego humoru, a pysk wykrzywił mu się w złowrogim uśmiechu gdy spostrzegł basiora z Watahy Wody. Wilczycą o wyglądzie pandy z Watahy Wiatru się nie przejmował. Co wilczyca mogła mu zrobić oprócz zanudzenia na śmierć biadoleniem o wszystkim z inną samica. Ewentualnie zdzieliła by mu swoimi skrzypcami, ale wiedział, że tego nie zrobi, ponieważ znając życie bardzo kocha swój instrument jak własne dziecko.
- Skoro ci tak gorąco Wietrzny misiu to idź się skryć w cieniu. - odparł z ignorancją. Nie miał zamiaru mówić o niej, że jest wilkiem skoro widział pandę zwierzoczłeka.
Przyciągnął się i spojrzał na samotniczkę, zastanawiając się jak takie hałaśliwe stworzenie zdołało przeżyć w lesie, gdzie na każdym kroku czyha niebezpieczeństwo i trzeba zachować spokój w trakcie polowania.
Kas usiadł na zadku j przyglądał się tej scence.
Kezar
Dorosły

Kezar


Liczba postów : 7

     
Wiedziałam! Dobrze trafiłam!
- Przed Tobą wielka Kezar! Chociaż jednak nie, jednak mała. Nie dorastam większości tutaj chyba do łba.
Prawda niestety bolała mnie bardziej niż sądziłam. Byłam jedną z najmniejszych, najniższych wilczyc jakie kiedykolwiek poznałam. Sądziłam jednak, że to ona będzie niższa, a tu proszę bardzo, niespodzianka, ona jest pandą. To było dla mnie dosyć niespodziewane.
- Może i dwie baby ale zawsze to lepsze niż cham wchodzący w cudze rozmowy który najwidoczniej nie potrafi zrozumieć co to znaczy przywitanie się. Zabawne, że spotkałam kogoś takiego po raz kolejny. Z tym charakterem, nie akurat tego buraka.
Oczywiście moje ostatnie słowa były skierowane w stronę tejże wadery. Zasługiwała chociaż na tego typu wyjaśnienie moim zdaniem. Ale spokojnie, wpierw przejdźmy do rzeczy.
- Więc Ongaku, co powiesz aby przejść gdzieś indziej? Jakoś nie podoba mi się spędzanie czasu wśród tego tutaj osobnika.
Jakoś miałam gdzieś czy mnie posłucha ale głównie chodziło mi wyłącznie o to, aby ominąć tego kogoś. Był dziwny, chamski, niewychowany i co najważniejsze co się pojawiło od razu przy mojej pierwszej myśli - żałosny.
Może i jestem lekko nierozgarniętą waderą, ale swoje wiem.
Także wstałam, przywaliłam mu prosto w pysk z łapy i poszłam naburmuszona gdzieś indziej licząc, że nowa znajoma za mną podąży! Oczywiście - nie dałam mu szansy nawet na reakcję ani na tym bardziej na oddanie. Pfff, niech burak sobie nie myśli, że damę tknie!
z.t
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Wielka? Trochę ją to zdziwiło. Różniła się znacznie wielkością od wszystkich dookoła, bo jest przecież najwyższa! I co z tego, że tylko 160 centymetrów wzrostu, wśród czworonożnych stworzeń jest przecież wysoką, lecz ciut mniej zgrabną dziewczyną! Bardzo spodobała jej się ta nowa osóbka - taka energiczna, no i też podobna do niej! I co z tego, że mała, jest milutka i mięciutka! Ona jednak nie jest pandą - niby na to jej kolor wskazuje, bo przecież ten czarno-brązowo-biały jest niezwykle charakterystyczny dla tych niedźwiadków, ale tutaj Was złapałam - ona ma szpiczaste uszy przecież, no i długi ogonek! A czy to nie znaczy, że jest w niemalże 100% prawdziwą wilczycą, tylko o ciut innym wyglądzie? Ale pomijając te kwestie gatunkowe, które są dosyć dziwne. Nie jej wina, iż Jezioro Zmian postanowiło dać jej wygląd słodkiej pandy, a nie zwykłego wilka. Następnym razem będzie unikać nieznanych jezior.
- Wielka... - lekko ją zatrzymało w myśleniu, gdy zaczęła odmierzać wzrost od jej głowy do jej ciała. Także w porównaniu do innych wilków jest ciut mniejsza. Ongaku trochę zamurowało, a gdyby to był prawdziwy komiks, zauważylibyście nad jej głową trzy kropeczki zastanawiania się. Jednak warto dodać, iż jest to kobieta, a nie mężczyzna, a przecież są one ciut mniejsze od płci brzydkiej! Do jej uszu dotarły słowa Kezar, które okazały się być dla niej trochę śmiesznie. Parsknęła niewielkim śmiechem, spoglądając na wilka, który posiada metalową łapę, by następnie spojrzeć swoimi brązowymi oczkami w stronę świeżo co poznanej koleżanki. Zdziwiło ją to po części, gdyż zaczęła się z nią porozumiewać niczym z bratnią duszą. Albo ze swoim klonem, jeżeli mamy być szczerzy! - Miś, nie miś, ale przed misiem powinieneś uciekać - powiedziała, pokazując swoje białe ząbki. Przecież to prawda - z niedźwiedzi się nie żartuje, a przed nimi jedynie biegnie, żeby nie zostać rozszarpanym. Ciekawiło ją to, jaka byłaby mina nieznajomego, gdyby nagle przemieniła się w krwiożerczą bestię. Pewnie coś w stylu "cholera", dodatkowo przełknięcie śliny. Sam by sobie nie poradził z ogromnym pluszakiem.
I wadera obserwowała to, co robi Kezar. Zdziwiło ją to - podchodzi bez żadnego ostrzeżenia. A co, jak coś się jej stanie? Przecież nie darowałaby sobie tego. Obserwowała to swoimi brązowymi oczami przez kilka sekund, gdy ta podniosła łapę i... uderzyła go w pysk! Na tym pandzi pojawiło się wielkie "o", jakby była po części zszokowana, jak również i zdziwiona. Ona nigdy by tak nie zrobiła. Ale skoro ten basior jest niemiły, pewnie miała prawo dać mu z liścia. Bez zastanowienia Jiyuu podążyła za nowo poznaną, pozostawiając facetów z tyłu./z.t
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas w pierwszej chwili chciał się najeżyć, obnażyć kły by nie pozostawić tego bez odpowiedzi i rzucić się na Kezar, ale... Ku własnemu zaskoczeniu stał w miejscu jak słup soli z otwartym ze zdziwienia pyskiem. Bolał go od uderzenia owszem, jednakże nie czuł bólu przez szok. Pokręcił energicznie głową otrząsając się ze zdziwienia i pobiegł za wilczycą. Zaimponowała mu i to bardzo.
- Hej zaczekaj mała! - krzyknął za nią. - Źle się zachowałem za co przepraszam. Poznajmy się zacznijmy od nowa! - zawył.
Nie miał pojęcia czemu tak się zachował. Może udawał miłego by się zemścić? A może chciał bliżej poznać wilczycę, która się go nie bała i bez wahania dała mu w pysk. Pierwszy raz jakaś wilczyca go tak potraktowała. Lepiej podkreślić, że w swoim życiu nie wiele ich spotkał i z żadną, się nie wiązał, a tym bardziej nie zamienił więcej niż dwóch, trzech słów. Jedynie Wardress była wyjątkiem.
Rozejrzał się wyrwał jakiś kwiat przegryzając łodygę i skoczył przed Kezar zagradzając jej głowę z kwiatem w pysku. Po czym pokłonił się przed nią szarmancko. Nie docierało do niego, że jest babiarzem. Dziwnie to pewnie zabrzmi, ale jakby mu się spodobało, że wadera go uderzyła. To było coś nowego. Całkowicie zignorował Onji.
Sponsored content