Jaskinia Płaczących Dusz

Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Kuvirha zastanowiła się dłuższą chwilę. Niezbyt zrozumiała drugie pytanie zadane przez Alastaira(userka tekże :0), ale postanowiła sklecić jakąś odpowiedź. Może okaże się, że dobrze zrozumiała, lub przynajmniej spróbowała zrozumieć. Niezbyt znała się na bardziej skomplikowanych zdaniach.
- Na pewno magii trzeba używać do obrony siebie i innych. U nas mag nieraz tworzył bariery, a czasem nawet leczył, choć to drugie trochę go wyczerpywało. - zaczęła, uważnie obserwując wilka - No i nie można korzystać z niej w złym celu, bo to... no cóż, złe. A nie wolno się dawać ponosić emocjom, bo ciężko się skupić i można coś zepsuć. A nawet jeśli się uda, to można tego później żałować. Na przykład jak się kogoś mocno zrani, albo nawet zabije. Albo usunie pamięć. To złe. Obrzydliwe.
Pod koniec nieco się skrzywiła. Jeśli kiedykolwiek poznałaby tego, kto jej to zrobił, zabiłaby go. Własnymi zębami, nie żadną magią. O wiele lepiej jest czuć czyjąś krew w pysku, bo wie się przynajmniej, że się kogoś zabija. Heh. Nie żeby Rahi zabijała, bo raczej się tylko biła.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Nawet, jeśli Kuvirha nie zrozumiała pytania - wybacz, może źle je sformułowałam, istnieje spore prawdopodobieństwo, iż tak właśnie było - z pewnością udzieliła odpowiedzi, jakiej oczekiwał Alastair. Było to zresztą po nim widać, wszakże wargi białego basiora uniosły się nieco, w subtelnym uśmiechu, przez który jawnie przemawiało zadowolenie oraz aprobata. Gdy zakończyła wypowiedź, głowa maga wykonała prosty gest; ot, niepozorne skinięcie, poprzez które wyraźnie dał znać, iż akceptuje wypowiedź nieco od siebie młodszej samicy - zupełnie, jakby w obawie, iż sam uśmiech to zbyt mały sygnał, aby wadera w pełni pojęła, co miał do przekazania. Ależ nie, w żadnym razie nie wątpił w inteligencję czy spostrzegawczość samicy, wszakże niejednokrotnie dała już mu znać, iż jest bardzo bystrą istotą. W zasadzie sam nie wiedział, dlaczego skinął łbem - czyżby na drodze zwyczajnego odruchu? Istnieje i taka szansa.
- Prawidłowo. Czy pamiętasz jakieś z zaklęć, których używał Mag? Posiadam u siebie kilka ksiąg, raczej z nich już nie korzystam - mogę zatem odstąpić Ci je, byś zapoznała się z zaklęciami na spokojne, w domowym zaciszu - zaoferował.
Broń Boże nie zamierzał zaciągać jej do siebie w celu wiadomym; nieletnich (jakkolwiek to brzmi) nie ruszał. Suchar od userki: od nieletnich wolał te całkiem gorące, bada bum tss. Jej dobry znajomy miał podobny tekst w opisie na, uwaga - uwaga!, naszej klasie. Zawsze miałam słabość do tamtego faceta, szkoda, że kontakt się kompletnie urwał, och. Dorosłość jest przereklamowana.
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Zaklęcia? Kuvirha zastanowiła się krótką chwilę, ale nie pamiętała żadnego z nich. Były to dość niezrozumiałe dla niej słowa, więc miała prawo do tego. Mimo to, zastanowiła się krótką chwilę z nadzieją, że może coś jej przyjdzie do głowy. Ostatecznie jednak pokiwała przecząco. Uśmiechnęła się też - choć w głębi duszy wychodziła z siebie z radości - bo będzie miała dostęp do ksiąg.
- Słyszałam kilka zaklęć u tamtego Maga - zaczęła szybko, jak to miała w zwyczaju - ale nie pamiętam żadnego z nich. Były w zupełnie innym języku, więc nie rozumiałam ich.
Postanowiła jednak, mimo wszystko, jeszcze jakąś chwilę pomyśleć. Krótką, ale zawsze coś, nie? Przynajmniej post jest dłuższy dzięki temu. Powiedzmy wprost, userce wena dopisywała do czasu, nawet jeśli nie cały tydzień chodziła spać po trzeciej nad ranem.
- Ale perspektywa przeczytania TAKICH ksiąg, wow! - Rahi zapowietrzyła się z wrażenia - To miłe, naprawdę! Nigdy nie miałam okazji chociaż trzymać ich w łapach!
Hah, to fajnie, że basior zgodził się odstąpić jej księgi z zaklęciami. Będzie mogła się dzięki temu też wiele nauczyć. To super!
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Ucieszyła go reakcja samicy, wszakże czy istnieje coś wspanialszego dla któregokolwiek z nauczycieli, niźli pęd do wiedzy? Mówimy tutaj, oczywiście, o tych w pełni normalnych pedagogach, nie zaś o takich, których szczytem marzeń jest dręczenie słabszych, bezbronnych uczniów oraz manifestacja rzekomej władzy nad nimi na każdym niemal kroku. Taki Ali być nie chciał - i to nie tylko jako mentor Rahi, ale jako wilk w ogóle. Uśmiechnął się do wilczycy, skinąwszy jasną głową.
- Daj zatem znać, kiedy będziesz chciała je odebrać. Kiedy mam Ci je podrzucic, gdzie mam podrzucić. Chyba, że masz ochotę wstąpić do mnie, przy okazji wypije się herbatę czy kakao - mówił, nie bacząc na to, na jak wielkiego zboczeńca móglby wyjść, zapraszając ją do siebie. W zasadzie nie miał złych zamiarów, zatem pomyślał o tym jeno przez moment, z racji na wychowanie oraz - po części - swoje obawy. Nie chciałby, by ktokolwiek pewnego dnia puścil plotkę, jakoby ten nagabywał niepełnoletnie. Tak nie było. Intencje mial czyste.
- Cóż, księgi zyskałem po ojcu, bym i ja sie z nich szkolił. Myślę, że nie miałby nic przeciwko, ba, rad by był, że nadal można uczynić z nich pożytek, edukując kolejne pokolenia - dodał z uśmiechem; ten zresztą niemal nie schodził z pyska jasnego wilka.
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Pogoda ducha ogarnęła Rahi, także nie zwróciła większej uwagi na fakt, że zapraszanie istot młodszych do siebie może zostać źle odebrane. Z resztą, ona nigdy nie należała do istot o spaczonym umyśle, przynajmniej nie w tym sensie. Ucieszyła ją perspektywa obejrzenia ksiąg u Alka, ale tylko dlatego, że nie wiedziała, jak one wyglądają. No bo co, jeśli je weźmie i okaże się, że nie wie nawet, o co w nich biega?
- Chętnie przystanę na propozycję przyjścia na herbatę. Mój smoczy przyjaciel twierdzi, że to bardzo dobry napój. - powiedziała, ucieszona. - Wolę też najpierw na miejscu sprawdzić, czy zrozumiem, co jest napisane w tych księgach. Nie chciałabym ich zabrać o wiedzieć się, że nawet nie umiem wykorzystać wiedzy w nich zawartej.
No cóż, jeśli ktoś nie znał się na podtekstach, to zdecydowanie tą osobą była Rahi. U niej każdy był taki, gdyż sprawy ważniejsze były na głowie niż skojarzenia.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Uśmiechnął się nasz Alastair łagodnie, potakująco skinąwszy łbem. Faktycznie, samica wykazała się niemałą roztropnością oraz przewidywalnością, skoro założyła, iż takowa opcja może zaistnieć. W razie jakichkolwiek wątpliwości miałaby nauczyciela "pod łapą", tym samym mogłaby rozwiewać je na bieżąco, nim te urosną do wielkiej rangi, powodującej nie lada zamieszanie. Opcja zapewne korzystna nie tylko dla samej Kuvirhy, lecz i dla jej mentora. Jak by nie patrzeć, lepiej tłumaczyć małe niejasności, niźli zostać nagle postawiony pod ogromną ich liczbą. Małymi partiami wszystko jest łatwiejsze.
- Oczywiście. Teraz? Później? - spytał jeszcze, przekrzywiając z zainteresowaniem biały łeb, by szmaragdowymi oczętami swymi przyjrzeć się jej pyszczkowi i ślepkom, ot, jakoby próbował wyczytać z mimiki wadery, czy na pewno nie będzie to dla niej krępująca sytuacja. Mu nie przeszkadzała obecność czyjakolwiek, nawet w jego własnej jaskini, którą - mam nadzieję - posiadał. Kolokwialnie mówiąc: drzwi jego legowiska były zawsze szeroko otwartymi na gości wszelakiej maści. Nie każdy jednak podchodził do takowych kwestii z równym luzem i swobodą, czego miał pełną świadomość.
- Smoczy przyjaciel? Ach, dawno żadnego smoka nie widziałem. Cieszę się, że - wnioskując z Twoich słów - gatunek tych mitycznych istnień jeszcze nie wyginął - dodał. Od zawsze zafascynowany był tymi wielkimi gadzinami, tym bardziej żałował tego, jak niewiele smoków ostało się w Krainie - o ile ostał jakikolwiek.
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Rahi zastanowiła się krótką chwilę. Ostatnio strasznie dużo się zastanawiała, ale to zawsze jakiś wysiłek, prawda? Dobry wysiłek, bo umysłowy, wysilała mózg. Może nawet ćwiczyła, kto wie? Podobno tak.
- Jeśli uważasz, że już warto przejść do ksiąg, to nawet teraz. - stwierdziła pogodnie.
Czemu nie była skrępowana jego propozycją? Żyła w miejscu, gdzie wszyscy wychodzili z założenia, że "mój dom twoim domem". Co prawda odnosiło się to tylko do osobników ze stada, bo wszyscy wszystkim ufali. Nawet jej, choć niespecjalnie za nią przepadali. Miast, gdzie wszyscy byli nieufni wobec siebie, było na straconej pozycji. U nich można było wejść do kogoś bez pytania i coś pożyczyć, a jak ktoś nie oddał, to właściciele przedmiotu dopytywali się, "czy ktoś widział". Nie było tam źle, ale prawo nie zabraniało bójek. Każdy rówieśnik(i nie tylko) próbował podpuszczać Rahi do kłótni, a nawet do walki. Nie kończyło się to dla niej dobrze, gdy przeciwnik był większy i silniejszy. Zbyt sprytna nie była, to przecież jeszcze nastolatka! Oby na dorosłość zmądrzała.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Niestety, pomimo najszczerszych prób odszukania weny - nie udało się. Najprawdopodobniej menda świetnie się ukrywa i zwyczajnie nie chce być odnalezioną. Podobno każdy może mieć gorzy dzień, także tym obecnie się usprawiedliwię, wysyłając tego żałośnie krótkiego posta.
Alastair zamyślił się nieco, na krótki moment marszcząc jasne czoło i ściągając nieznacznie brwi. Może. Olejmy przesadną poprawność na rzecz swobody pisania i luźnej zabawy. Po krótkim momencie skinął głową, jakoby jednak do wlasnych myśli; spojrzenie wilka bowiem było całkiem nieobecnym, jakoby jeszcze nie do końca wyrwał się z refleksji.
- Myślę, że pierwszą lekcję możemy odhaczyć - stwierdził z uśmiechem, spoglądając na kompankę. Userka po prawdzie nie chciałaby zamknąć szkolenia w jednym spotkaniu, a dałoby radę, bo ileż można rozprawiać o niezbyt ogromnej podstawie teoretycznej. Kto wie, może pokusi się o fundamenty historyczne, opowieści sprzed wielu lat?
Wilk wstał, rozciągnął się krótko, uśmiechnął zadziornie i rozłożył skrzydła.
- Droga lądowa czy może powietrzna? - spytał.
Nie oszukujmy się, Rahi nie wygląda na ciężką słonicę, której przetransportowanie mogłoby dostarczyć mu większych trudności tudzież nieprzyjemności. Po pierwsze: sam fakt, iż jest samicą, powodował, iż ważyła mniej aniżeli przeciętny samiec. Do tego, i tutaj mamy 'po drugie', była od niego także młodsza. Siłą rzeczy musiała być drobniejsza, na tyle, by śmiało odbębnić dniówkę "Alko Jet'a".
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Rahi, która ukochała raczej ziemię, była dość sceptycznie nastawiona do drogi powietrznej, przynajmniej na początku. Nigdy nie znajdowała się na zbyt dużych wysokościach. Nie pogorszyło to jednak jej humoru, gdyż dość szybko zdała sobie sprawę, że będzie mogła zobaczyć świat z góry! Takiej okazji nie wolno przegapić, nigdy. Nie wybaczyłąby sobie tego.
- Myślę, że droga powietrzna jest w porządku. - odpowiedziała pospiesznie. - Jest szybsza!
Nie wspomniała, że będzie mogła wtedy szybciej dobrać się do ksiąg, które tak bardzo pragnęła zobaczyć. Szczególnie ciekawa była tego, czy są tam tylko zaklęcia, am oże jeszcze inne rzeczy? Kto wie, kto wie... Ciekawość była chyba najbardziej upierdliwą cechą wadery, jeśli chodziło o te bardziej pozytywne. I to by było tyle, jeśli chodzi o tego posta. Straciłam chyba całą wenę na pisanie bezimiennym.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Za niecała godzine musze wyjść, a jestem jeszcze totalnie nie ogarnięta. To będzie krótki odpis - nie wiem, czy odpiszę GeHe, bo mogę nie zdążyć. Przepraszam.
Alastair ugiął zatem lekko łapy, tak, by brzuchem niemal położyć się na ziemi. Niżej chyba się nie da. Uśmiechnął się pogodnie, skinąwszy białym łbem. Jego rozłożone skrzydła zdawały się obecnie tworzyć coś na kształt pierzastej zasłony.
- Zapraszam zatem na pokład. Jestem Waszym pilotem, dziękujemy za wybranie naszych linii lotniczych. Prosimy przytrzymać się mocno przy starcie. Zadaniem pasażerów jest rozkoszowanie oka wspaniałymi widokami - rzucił półżartem, oczekując na moment, w którym Rahi wygodnie usadzi się na jego grzbiecie.
Kuvirha
Dorosły

Kuvirha


Female Liczba postów : 190

     
Rahi spojrzała nieco niepewnie. Nie spadnie? Chociaż... Skrzydła nie powinny na to pozwolić, bo blokowałyby drogę na dół, o ile byłyby w górze. Szybko więc się ogarnęłą, a na jej pysk powrócił uśmiech, gdyż na chwilę mina jej zrzędła. No, specjalnie wielka nie była, więc nie powinno być problemu! Tylko, żeby nie dusić Alastair'a w locie. To mogłoby się kiepsko skończyć dla obojga. Na szczęście, Kuvirha zawsze była bardzo otrożna! I choć nie wiedziała, czym były linie lotnicze, zaśmiała się w duchu. Nie na głos, bo to wydawało jej się sztuczne. To znaczy, wszystko prócz głośnego śmiechu, i tylko u niej samej. Tak jej się zdawało.
- W porządku. - powiedziała, sadowiąc się ostrożnie na grzbiecie basiora.
Nie trwało to specjalnie długo, i w końcu czuła się w miarę stabilnie. Delikatnie oplotła łapy wokół jego szyi, żeby go nie dusić.
- Gotowa. - odparła krótko.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Uśmiechnął się, po raz już zresztą kolejny, czując, jak wilczyca zajmuje odpowiednie miejsce oraz obejmuje go łapami. Nie spadnie, w końcu musiałaby się paskudnie wiercić, aby zsunąć się z jego grzbietu. Na pewno poczułby i zdążył ją - w sytuacji iście kryzysowej - złapać po krótkiej chwili, nim ta nawet zdążyłaby poczuć, iż leci w dół. Wszystko będzie dobrze, to pewne.
- Zatem startujemy. Nie bój się, nic złego Cię nie spotka - rzekł z przekonaniem, ukrywając fakt, iż tak naprawdę nie pamięta, kiedy ostatnio latał. Zapewne jeszcze przed zaćmieniem, bo po ciemku nie ryzykował - nazbyt polubił swoje życie, aby zatracić je na drodze lekkomyślnych szaleństw, gdy nawet czubka własnego nosa nie widać.
Wstał ostrożnie, by wziąć pewien rozbieg, uderzając rozłożystymi skrzydłami powietrze raz za razem. Minęła chwila, a on podciągnął pod siebie łapy, czując, jak unoszą się, wyżej i wyżej. Rahi mogła podziwiać wspaniałe widoki, podczas kiedy Alastair ustawił wewnętrzną nawigację na kierunek terenów watahy.

https://wilki94.forumpolish.com/t209p20-promienne-moczary

https://wilki94.forumpolish.com/t235-jaskinia-alastair-a

zt.
Linki jakbys chciała gdzieś tam pisać czy coś.  
Aly Azzyil
Młode

Aly Azzyil


Female Liczba postów : 54
Skąd : Z krainy Słodyczy

     
Wbiegła dziarsko do jaskini i zatrzymała się dopiero, kiedy wejście znikło jej z oczu. Zaparła się w tedy gwałtownie łapkami i przekoziołkowała kilka metrów. Zatrzymała ją dopiero kamienna ściana, na którą to wpadła z głośnym huknięciem. Teraz sterczała w niezbyt dogodnej pozycji, gdyż stała na głowie, opierając przy tym resztę swojego ciała o kamień. Przez chwilę leżała tak oszołomiona, po czym spróbowała znów stanąć na nogi. Niestety, kiedy już prawie wstała nagle straciła równowagę i wylądowała płasko na ziemię. Po krótkiej chwili wybuchnęła głośnym śmiechem, złapała się łapką za brzuch i zaczęła się tarzać z radości. Kiedy już ochłonęła szybciutko zerwała się na nogi. Zachwiała się, lecz szybko doprowadziła się do porządku. Przyłożyła łapę do głowy i jęknęła cicho, a na jej kufie pojawił się chwilowy grymas. Chyba po tym jak przywaliła w ścianę będzie miała ogromnego guza. Pomasowała bolące miejsce. Uśmiechnęła się do siebie na pocieszenie i zaszczekała głośno. Od tak, bez powodu. Głos szczeniaka rozbrzmiał w całej jaskini, a po kilku sekundach po raz drugi i trzeci.
Podniosła zaskoczona pysk i nastawiła uszy nasłuchując. Zorientowawszy się, że jest tutaj echo zaczęła skakać w kółko popiskując przy tym z radości. Przez dłuższy czas wygłupiała się w jaskini, aż w końcu oparła się o ścianę i legła bezruchu na ziemię. Gdyby ktoś jeszcze był w tym miejscu to pewnie pierwsze co, by pomyślał to to, że jest martwa. Pozory, jednak mylą. Ona tylko czekała, ale na co?
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
W moim pokoju naprawdę wali czosnkiem.
Przybył tutaj Ayakashi. Szybko i w podskokach, zakładając, że wilki skakać potrafią. Nucił coś pod noskiem, co jakiś czas jednak zatrzymując się i wołając:
- Berthier, wychodź już!
Stawał wtedy w miejscu, bo stać w nie-miejscu nie potrafił, wszakże łamanie zasad logiki nie leżało w jego naturze, rozglądając się dookoła, w poszukiwaniu siostrzyczki. Poruszał też nozdrzami  i strzygł to jednym, to drugim uchem, by wszelkimi możliwymi zmysłami wyłapać jakikolwiek bodziec, który mógłby świadczyć o obecności Berth - bliższej lub dalszej. Niestety, nic nie wskazywało na to, by jego bliźniaczka zapuściła się w te rejony. Zmęczony poszukiwaniami klapnął w końcu na pupie, wzdychając ciężko.
- Chyba nic z tego... Przepraszam, mamo... - szepnął do siebie, czując, jak łezki zbierają się w jego dużych, błękitnych oczętach. Nie było dobrze. Przeciwnie - było bardzo źle. Nadzieje powoli umierały, a on - tym samym - podupadał na duchu. Szczenięca beztroska już nie pomagała. Przetarł łapką oczęta, nim słone łzy samodzielnie i swawolnie spłynęły po policzku, by upaść na podłoże. Nie zdążyły, uff. Westchnął ponownie, unosząc łebek i raz jeszcze rozglądając się dookoła. Oczom wilczka ukazała się jaskinia. W zasadzie nie ukazała się - bo była tutaj od początku; on jej jednak wcześniej nie dostrzegł. Niepewnie podszedł ku niej, jednak na razie nie odważył się wstąpić do środka.
- Halo? - zawołał niepewnie wgłąb groty. Zdawało mu się, iż coś słyszał. Na szczęście krążącej o tym miejscu legendy nie znał, także nie przeraził się, jakoby dusze uwięzionych mialy do niego przemawiać. Tam, skąd pochodził, zwykle ciężko stąpano po ziemi. Nie wierzono  w istnienie podobnych miejsc - jeśli ktoś zmarł, chowano go z przekonaniem, że przenigdy już się go nie spotka. Chyba, iż jakiś szaleniec wykopie zwłoki - jednak na szczęście dotąd nikt na taki pomysł nie wpadł.
Aly Azzyil
Młode

Aly Azzyil


Female Liczba postów : 54
Skąd : Z krainy Słodyczy

     
Otworzyła jedno oko, kiedy usłyszała jakiś dźwięk. Trochę ją to zaskoczyło, bo przecież była tu sama... A może, jednak nie? Ciekawe czy ktoś tu jeszcze jest, a może to duchy?! Poderwała głowę na tę myśl i wbiła spojrzenie w ciemność. Zadrżała, ale nie była pewna czy to ze strachu czy też z podniecenia. Nadstawiła uszu i zastrzygła nimi, kiedy zimny powiew powietrza uderzył ją niespodziewanie. Dochodził z jednego z ciemnych korytarzy, chyba z tego, z którego przyszła. Najciszej jak mogła podniosła się i stanęła prosto wąchając.
Każde z jej nerwów pracowały z największą parą, ale mimo to nadal nie były tak dobrze rozwinięte jak u dorosłych wilków więc niestety nic nie wykryła.
Myśląc, że się przesłyszała ponownie się położyła tym razem, jednak normalnie na brzuchu, kładąc przy tym pysk na łapach. Długa, czerwona grzywka opadła swobodnie na oczy szczeniaka, mimo to nie zdmuchnęła jej. Zamknęła powoli oczy, nagle wyjątkowo zmęczona. Pomyślała o chwilowej drzemce, jednak po chwili znów wydało jej się, że coś słyszy. Tym razem, jednak postanowiła to sprawdzić. Powoli wstała i ruszyła w kierunku skąd dochodził głos.
Jej, każdy ruch był bardzo przemyślany, co było do niej niezwykle niepodobne. Cicho skradała się wzdłuż ściany. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła strach, nagle cała jej pewność siebie opuściła ją. Po chwili marszu zobaczyła światło i coś co, kryło się w cieniu, gdy się przyjrzała zorientowała się, że to coś ma kształty małego wilka. Takiego jak ona. Nie była, jednak pewna czy to szczeniak, czy może duch. Obawiała się, że to będzie ta druga opcja. Powoli podeszła jeszcze bliżej, by się lepiej przyjrzeć.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Ayakashi nie spodziewał się czyjejkolwiek obecności w tym miejscu. Jednocześnie zaś lękał się dziwnych dźwięków, dobywających się z jaskini; te jednak obecnie ucichły, bo i samiczka przestała rozbijać się o ściany. Dlatego powoluteńku, ostrożnie, aby przypadkiem nie zezłościć tego czegoś, co mogło być źródłem niepokojących go odgłosów, wycofał się, wykonując raptem kilka kroków w tył. Bardzo dawno nie był on aż tak przerażony, w zasadzie chyba tylko jeden raz czuł tak silny strach: kiedy las, w którym przyszedł na świat, stanął w płomieniach. Widział, jak ginęli przyjaciele, mentorzy, ojciec, matka... Obiecał zadbać o siostrę, och, tak! Tymczasem zaś co robił? Rozbijał się po świecie, zapominając raz za razem o złożonej umierającej matce obietnicy. Zwiesił smętnie łebek, kładąc po sobie uszy i podkulając ogon. Niedobrze. Odszedł jeszcze nieco od jaskini. Na razie jednak nie nawoływał siostry, jakby obawiając się potwora z groty. Przysiadł na uboczu, obserwując otoczenie. Poruszał raz za razem uszkiem, które zapomniało już o smętnym pokładaniu się po łebku, podobne ruchy wykonując także nozdrzami. Ktoś lub coś. Nie jest sam.
- Berthier, mam nadzieję, że to Ty... - szepnął pod noskiem w nadziei, iż to właśnie jego bliźniaczka. Nie pomyślał o tym, że musiałaby pachnieć zupełnie inaczej; w końcu znał jej zapach jak mało kogo, tymczasem to coś, co znajdowało się niedaleko, wonią było okraszone zupełnie inną. Obcą.
Aly Azzyil
Młode

Aly Azzyil


Female Liczba postów : 54
Skąd : Z krainy Słodyczy

     
Zauważywszy, że Coś się wycofuje spojrzała na niego z zaskoczeniem. Przekrzywiła lekko łebek w prawo i obserwowała jego poczynania. Kiedy duch zniknął jej z oczu zaczęła się zastanawiać co ma zrobić. Strach powoli zaczął u niej zanikać i z powrotem znów stawała się starą sobą. Przecież wiele razy udawała się na poszukiwanie duchów i innych dziwnych stworów, a kiedy teraz w końcu udało jej się jednego znaleźć, a przy najmniej tak myślała, to tchórzyła. Tak nie może być! Znając życie nie będzie drugiej szansy. Tupnąwszy stanowczo łapką, postawiła odważnie uszka, dumnie uniosła pierś i ruszyła za…czymś.
Jeśli dobrze zrozumiałam samczyk wyszedł z jaskini więc i ona ją opuściła. Oślepił ją na chwilę nagły kontakt ze słońcem. Zamrugała gwałtownie oczkami i zaczęła przecierać je łapkami. Po jakiejś minucie próbowania odzyskania wzroku mogła w końcu spokojnie się rozejrzeć. Cofnęła się trochę i skryła się w cieniu groty, oby ją tylko nic nie zaszło od tyłu, bo pewnie teraz, by zeszła na zawał. Tego natomiast wolałaby uniknąć, zresztą jak większość. Analizowała dochodzące z wielu stron zapachy. Wyczuwała drzewa, wilgotną ziemię, zwierzęta i coś jeszcze… Uznała, że to pewnie jest to czego szukała. Odwróciła się w kierunku skąd dochodziła woń i spojrzała na ducha szczeniaka.
Ponownie przekrzywiła główkę, lecz tym razem ze zdziwieniem. Z bliska i w świetle dziennym już wcale nie wyglądał tak strasznie jak jej się wcześniej wydawało. Usłyszawszy słowa stworzenia spojrzała na niego nic nie rozumiejąc i uniosła wysoko brwi – jeśli tylko wilki to potrafią. - Kto to jest Berthier?– Zapytała cicho.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Podskoczył, przestraszony. Zaraz jednak odnalazł spojrzeniem powód nagłej reakcji, dostrzegłszy, iż odezwała się do niego samiczka. W zbliżonym wieku. Ulżyło mu bardzo, bo spodziewał się tutaj doprawdy wszystkiego, łącznie z potworami morskimi oraz tymi rządzącymi w powietrzu, a jednak widok szczeniaka mocno go zaskoczył. Ostatnio miał szczęście i spotykał młode osobniczki, żadna z nich jednak nie była Berthier. Szczęście w nieszczęściu, można by rzec. Szeroki uśmiech wkroczył na niewielki pyszczek młodego, zaś jego puchaty ogonek począł - niczym mała miotełka - wesoło zamiatać podłoże, raz za razem przemykając po nim to w lewą, to w prawą stronę.
- Berthier to moja siostra - zaczął nieco niepewnie, mimowolnie zwieszając łebek. Gdzie ona była? Dlaczego się przed nim chowała? Westchnął ciężko niczym męczennik, ponownie unosząc pyszczek, aby spojrzeć na Aly wielkimi, błękitnymi ślepkami.
- Zgubiłem ją... Albo ona zgubiła mnie? - wyjaśnił, przekręcając niego łebek. Spojrzenie ocząt Ayakashi'ego wciąż trwało skierowane na facjatę samicy, a kąciki pyska nadal trwały nieco uniesionymi; uśmiech ten jednak był już mniej szeroki, aniżeli jeszcze przed momentem. Gdyby wilczki znajdowały się w kreskówce, przez umysł samczyka przebiegłyby właśnie dynamiczne sceny śmierci matki, kolejnych padających, płonących drzew, ucieczki. Może nawet nastąpiłaby sugestywna stop klatka, kto wie. Tym czasem jednak obeszło się bez tych wszelkicch efektów.
Aly Azzyil
Młode

Aly Azzyil


Female Liczba postów : 54
Skąd : Z krainy Słodyczy

     
Pokiwała z zrozumieniem główką. Czyli osoba, o której wspomniał wilczek była jego siostrą. Ciekawe. Nie powinna, jednak wypytywać o nic więcej... a może tak? Zastanawiała się przez jakiś czas nad jego słowami. Zgubiła się. To za mało logiczne dla niej. Przysiadła na tyłku i zamyśliła się. W końcu spojrzała na szczeniaka zrezygnowana. Nic nie wymyśliła. Czyli trzeba, jednak zapytać. - To jak w końcu? Ty ją zgubiłeś, czy ona ciebie? Może ci pomóc jej szukać? - Zapytała wesoło. Uśmiechnęła się szeroko do wilczka i zamerdała ogonkiem. Pozostała jeszcze jedna nie rozwiązana sprawa, bo w końcu czy da się szukać kogoś z duchem? Jest jeszcze możliwość, że samczyk wcale nie jest żadną zjawą tylko jakąś jej halucynacją. Ta druga opcja była jakoś bardziej prawdopodobna. Pewnie najadła się jakiś grzybków lub tym podobne. A może zaszkodziły jej jedno z zbieranych przez nią ziółek? Będzie musiała niedługo je wszystkie przejrzeć i sprawdzić czy jakieś nie zgniły lub spleśniały. Zerknęła kątem oka na swoją torbę, a następnie znowu na postać stojącą przed nią. Mlasnęła głośno, kiedy podejmowała decyzje, aż w końcu otworzyła pyszczek. -Słuchaj... Jesteś duchem? Bo jeśli mam ci pomóc to muszę to wiedzieć.- Zapytała prosto z mostu, ani trochę się nie wstydząc, że jej pytanie jest bardzo głupie.
Ayakashi
Młode

Ayakashi


Liczba postów : 63

     
Niby proste to było pytanie, a jednocześnie jakże ciężkie. Nie miał bowiem Ayakashi najmniejszego pojęcia, jak to nazwać: uciekali, niby początkowo razem, potem zaś zorientował się, iż siostrzyczki nigdzie nie ma. Kto kogo zgubił? On ją, bo jej nie dostrzegł czy ona jego, bo pobiegła w inną stronę? Minęła chwila, nim otworzył pyszczek, aby cokolwiek odpowiedzieć. Chwila, teoretycznie bardzo krótka, trwająca dla samczyka całą niemalże wieczność. Wieczność poświęconą na odtwarzanie nieszczególnie przyjemnych doświadczeń oraz przykrych wspomnień; obrazy, niczym czarno-białe, podniszczone kadry starego filmu, przemknęły przez umysł szczenięcia, powodują mimowolnie opadnięcie i klapnięcie uszek oraz podkulenie ogona. Zgubił ją, zdecydowanie. Czuł sie winnym, co jawnie wpłynęło na odpowiedź, której udzielił.
- Ja ją zgubiłem. I już jej nie znajdę, tyle czasu próbowałem, to chyba na nic... - stwierdził zrezygnowany, westchnąwszy głęboko i z jakże wielką porcją żalu. To jego wina. Walczył ze sobą, bo nie wypada się rozpłakać, tak więc przetarł pospiesznie zaszklone oczki, w ktorych z wolna zbierać się zaczęły słone krople. Mocno zacisnął powieki. Wyglądało na to, że sytuacja została opanowana, a ślepka zostały ponownie wysuszonymi. Uśmiechnął się nawet, choć zdecydowanie krzywo i jakoby w sposób ponad wszelką wątpliwość wymuszony.
- Duchem? - spytał z pewnym niedowierzaniem. - Jasne, że nie! Skąd ten pomysł? Jestem normalnym szczeniakiem, tak jak Ty - wyjaśnił, z zainteresowaniem przekrzywiając głowę. Słyszał o duchach, mentorzy opowiadali o wielu kwestiach - także i o tych związanych ze śmiercią. Wiedział już, że mama jest duchem. I tata. I część nauczycieli. I inne stworzenia, którym niedanym było uciec z płonącego lasu. Ale... że ON? Nie, to niemożliwe. By być duchem, trzeba umrzeć. A on nadal żył, prawda? Na wszelki wypadek podniósł jedną z łapek i pacnął nią w drugą, odczuwając raczej niewielki ból. Gdyby był martwy - nie czyłby niczego. Zatem - zgodnie z jego wcześniejszymi przypuszczeniami - nadal żył. W końcu nie pamiętał, aby umarł! Aczkolwiek... Martwi podobno dość często nie zdają sobie sprawę z tego, że nie żyją. Przykre...
Sponsored content