Góra Echa

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tak to wszystko, to całe rozumowanie potrafi czasami.. Nieważne. Zatkać, no ale co powiedzieć? Nieważne. Wszystko można jakoś zrozumieć. No i to jej pytanie.. go zdziwiło.
-Ja...
I w pewnym momencie jego słuchawka zaczęła drgać. Widać, że jakaś rozmowa się kroi. Tak więc wilk odwrócił się od wadery i właczył... i nagle ten krzyk...
Lea napisał:Wdech...
- WSZYSTKO W PORZĄDKU, MNĄ SIĘ NIE PRZEJMUJ. DBAJ O SIEBIE. W LECZNICY JAKOŚ TO BĘDZIE, SYTUACJA Z KRYTYCZNEJ ZROBIŁA SIĘ STABILNA. NA RAZIE NIE MIELIŚMY ŻADNYCH ZGONÓW, CHOĆ WCIĄŻ PRZYBYWAJĄ CHORZY. PRACUJEMY NAD SZCZEPIONKĄ. BĘDZIE DOBRZE. A CO U SALOME? POSTAW PUSZCZYKOWI COŚ SMACZNEGO NA MÓJ KOSZT. I PODZIĘKUJ ODE MNIE.
Miała nadzieję, ze nie mówi za cicho, że chochlik dobrze ją słyszy.
Myślał, że mu na słuch zaraz padnie... W końcu nie tylko Alastair i Lea są na tym kanale no! Szlag....
Tak więc i on musiał coś dodać do tej rozmowy.
-LEA NIE WRZESZCZ TAK! Nie tylko Wy słyszycie tą rozmowę! Przez Ciebie prawie ogłuchłem! Mogłabyś mówić chociaż trochę ciszej? Proszę Cię.. chyba nie chcesz abym znowu wylądował w lecznicy no...
Pokręcił ino głową i chciał wrócić do rozmowy... ale to chyba nie jest czas ani miejsce na to. Odwrócił się do wadery..
-Przepraszam...
To chyba mógł tyle powiedzieć.
Black Fire

Black Fire


Female Liczba postów : 79
Wiek : 24
Skąd : Okolice Krakowa

     
/Wybacz, że tak długo, ale zgubiłam WIFI!

No może trochę...
-Spoko...
Odpowiedziała i pokiwała ze zrozumieniem głową. Wadera przez chwilę patrzyła z ciekawością na słuchawkę, ale potem wróciła do nużącego wpatrywania się w śnieg. Black osobiście była raczej za dziczą, czyli, że po prostu ona nie stosowała za bardzo żadnej nowoczesnej technologi(naszyjnik się nie wlicza) Ale nie miała nic przeciwko niej.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
//Luzik. I tak czekałem krócej aniżeli na odpisy kilku osób wcześniej//
A kto mówił, że ten wilk lubił tą całą technologię? Fakt, wszystko wskazuje, że tak.. ale tak nie jest.
-Ech.. Raz w życiu zgodziłem się na używanie jednej technologii.. a teraz to mnie doprowadza do szału. Nigdy więcej tego nie powtórzę.
Kein też jest za dziczą, ale niestety wymogi w przyjęciu do SBW są takie... i nie można się sprzeczać. Niby ma to swoje zalety, ale tak jak wszystko ma też i wady. Nie można tego oceniać na dobre ani złe... ale no cóż.
Wilk jedynie spojrzał jeszcze na to co ma... chusta.. hmm nic ciekawego. Wyjął swój nóż i go wbił gdzieś tak obok. Niech sobie leży. Zaraz po tym wyjął swój medalion poznania... 3 razy można poznać czyjeś myśli zanim się to rozpadnie... przydatne, ale dość niebezpieczne w rękach kogoś negatywnego.
Black Fire

Black Fire


Female Liczba postów : 79
Wiek : 24
Skąd : Okolice Krakowa

     
-Dlatego ja nigdy nie zgodziłam się na używanie nowoczesnej technologi i właściwie wszystkiego co z tym jest związane, ale ja to ja...
Ach ta wspaniała logika Black... Wszystko zawsze po swojemu.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Każdy robi to co chce po swojemu, każdy ma prawo do swojego toku myślenia, więc to.. nieważne. Pogubić się można czasami. Tym bardziej, że user spędził 2 h na rozpisywaniu KP.. nie wyszło, ale przyznać trzeba... 1700 słów to jednak jest malutki wyczyn.
-Wiesz.. Co innego jak to jest wymóg. Nie każda moja decyzja była dobra, ale chyba już gorzej być nie może. W sumie to jest mi to obojętne.
Wilk wstał i się przeciągnął. No nic.. trzeba się chyba rozruszać wreszcie co nie?
-Dobra, ja się będę teraz zbierać.. jak chcesz to odprowadź mnie do podnóży gór... a jak nie.. to nie.
Tak wiec wstał nie wyczekując na odpowiedź Black Fire. Fajnie się gadało, ale nie można przecież gadać i siedzieć wiecznie nie? Zresztą góry.. chyba lepiej zostawić to bez komentarza.

EDIT:
Tak więc w końcu wilk nie miał ochoty stać bezczynnie. Czekała na niego siostra w lecznicy a czas goni. Opuścił góry czym prędzej.

zt.
Black Fire

Black Fire


Female Liczba postów : 79
Wiek : 24
Skąd : Okolice Krakowa

     
Black siedziała chwilę w ciszy, aż w końcu odpowiedzia. A raczej w odpowiedzi wzruszyła tylko ramionami/barkami (jak kto woli) obojętnie. Podniosła wzrok i spojrzała na zaśnieżone szczyty.
Zanim zdążyła odpowiedzieć basiorowi zniknął jej z pola widzenia. Najpewniej nie chciał dłużej czekać na jej odpowiedź. Po raz kolejny wzruszyła barkami/ramionami i wstała.
-I tak chciałam jeszcze chwilę tu zostać...-Pomyślała.
A więc tak jak postanowiła tak też zrobiła. Patrzyła przez dłuższy czas w pokrążone w ciemności niebo. Później odwróciła się i swoim mozolnym tempem ruszyła w dół góry.
z.t
Nununa
Dorosły

Nununa


Female Liczba postów : 13
Skąd : Warszawa

     
Nununa wylądowała zgrabnie, szeleszcząc lotkami przy składaniu skrzydeł i wzbijając w powietrze drobiny śniegu. Ułożyła kończyny niechlujnie po bokach, unosząc pysk i patrząc przed siebie. Lazurowe ślepia jarzyły się delikatnym blaskiem, razem z rogiem odcinając się na tle... ciemności. Nununa nie doświadczyła nigdy czegoś takiego, zaniku słońca. O ile chłód nie przeszkadzał opierzonej kreaturze, o tyle mrok zaczynał być irytujący. Jak było wiadome, smoki obdarzone były wspaniałym wzrokiem, jednak w tym wypadku nie pomagał on w percepcji otoczenia osłoniętego czarnym woalem nocy. Ciekawe, czy po tym jak wróci jasność, wszyscy oślepną... byłoby to logiczne, bo brak swoistych promieni słońca nie działa dobrze na ślepia.
Nie do końca wiedziała gdzie się znajduje, to znaczy jasne, to były góry. Znała ten zapach i swoiste uczucie, jakby domu, chociaż dawno zapomniane i niemalże doszczętnie usunięte z rozumu Nuny. W końcu pierwsze lata spędziła w górskiej jaskini. Ale nie, ta kraina była inna. Oprócz woni otoczenia, czuła też nieco drażniący zapach wilków. Było ich tu sporo, tyle mogła stwierdzić. Nie miała do nich nic specjalnego, oprócz tego, że strasznie irytowało ją to, gdy chodziły w grupkach. Ni sposób było wtedy z nimi walczyć, jeśli chodziło o tereny czy zwierzynę.
Warknęła cicho, do siebie, a słabo słyszalne echo poniosło się po górach.
Ianthe Mentis

Ianthe Mentis


Female Liczba postów : 39
Skąd : Koszalin

     
Ianthe leciała w miarę spokojnie, na tyle ile jej pozwalały warunki atmosferyczne. Widziała dosyć słabo więc pomagała sobie pociskami, które oświetlały jej drogę. W pewnej chwili do jej nozdrzy doleciał znajomy zapach, czyli był tu gdzieś smok. Tego samego gatunku co Mentis. Smoczyca przyśpieszyła lot i zaczęła pikować w dół w stronę nieznajomej. Przed samą ziemią rozłożyła skrzydła by nie uderzyć w ziemię oraz by spowolnić lot.
Wylądowała przed nieznajomą robiąc lekkie zagłębienie w ziemi. Spojrzała na smoka czerwonymi ślepiami.
- Smok Północny. - Okrążyła nieznajomą Ianthe była nieufna, ale miała dobry kontakt z swoim gatunkiem. - Miło mi poznać, zwę się Ianthe Mentis. - Przedstawiła się i usiadła przed smoczycą i czekała na odpowiedź.
Nununa
Dorosły

Nununa


Female Liczba postów : 13
Skąd : Warszawa

     
Zapach obwieścił przybycie bratniego rasą osobnika szybciej niż dźwięk czy obraz, o którym w zasadzie lepiej nie wspominać. Nununa spięła mięśnie. Tak dawno nie miała styczności z innym smokiem, obojętnie jakiego podgatunku. Nie wiedziała jak zareagować.
Nerwowo machnęła długim ogonem, zawijając następnie jego końcówkę o lewą zadnią łapę. Zlustrowała przybyłą. Tak, niewątpliwie należały do jednej rasy, jeden szczep. Jednak gdy ta zaczęła ja okrążać, Nuna poczuła stres, strosząc nieco pierze, kładąc uszy po sobie, niczym jakiś kot. Miała dotyczenia z różnymi drapieżnikami, niektóre z nich okrążały swoje ofiary przed atakiem. Pomimo jednak tego gestu, nie spodziewała się naskoku na jej osobę. Obca nie zdawała się typowo wrogo nastawiona.
Nununa przekrzywiła odrobinę łeb, gdy ta się przedstawiła, niczym małe, sprytne stworzonko. Wpierw padły dwa dziwne słowa, których starsza samica nie znała. Nigdy nikt nie powiadomił jej o nazwie jej podgatunku. Ani matka, której delikatny zarys sylwetki już dawno wyblakł w pamięci Nuny, ani jej brat, o którym tak okropnie starała się zapomnieć.
Jednak dalej, bez wątpienia, padło imię nieznajomej. Ianthe Mentis. Dwuczłonowe imię, czy typowe, odpowiednie dla przedstawiciela smoczej rasy? Tego czarnopióra również nie wiedziała. Nie znała wielu rzeczy typowych dla pobratymców, ich kultury. Znała jedynie instynkty stadne, których tak dawno, dawno nie czuła. Teraz była jej kolej, aby wyjawić swoje imię, prawda? Chociaż imię smoczycy padło tutaj już kilka razy, to w jej umyśle panowała przez dłuższy moment pustka. Jej imię, musiała sobie przypomnieć, tak?
- Nununa - odparła wreszcie, nieprzyjemnym, warkliwym i zachrypniętym głosem. Tak dawno go nie używała w celu wyartykułowania rozumianych słów, miało to swój skutek.
Nununa rozluźniła się odrobinę, jednak nie tracąc czujności. Nigdy tego nie robiła. Nawet w czasie snu można było odnieść wrażenie, że smoczyca nie do końca śpi.
- Miło poznać, tak? - mruknęła ponownie, nie tyle co kpiąc sobie z Mentis, a po prostu nie za bardzo rozumiejąc, co było takiego miłego w poznaniu jej osoby, tym bardziej przed wysłuchaniem jej miana.
Ianthe Mentis

Ianthe Mentis


Female Liczba postów : 39
Skąd : Koszalin

     
Smoczyca poprawiła ułożenie skrzydeł. - Dawno nie widziałam przedstawiciela mojego gatunku.
- Postawiła  swoje urocze uszy i uśmiechnęła się nikle. Ianthe nie do końca wiedziała po co tu przyleciała, ale raczej był to lot zapoznawczy. - Co ciebie sprowadza w Góry? - Spytała zaciekawiona, chciała trochę rozluźnić atmosferę. Bo zanosiło się na to, że będą sobie skakać do paszczy.

/Przepraszam, że tak długo czekałaś, ale jestem w Warszawie i ciągle gdzieś wychodzimy./

brak weny
Nununa
Dorosły

Nununa


Female Liczba postów : 13
Skąd : Warszawa

     
To tak jak Nununa. Czarnopióra nie miała styczności z innymi smokami od czasu śmierci jej brata, jej kin. Przez ponad trzy lata była sama, sama z lasem, z górami, z łąkami, z rzekami. Sama ze sobą i z pozostałymi elementami fauny i flory w której żyła, ale w której jednak brakło jej gatunku. To dlatego była sama, jedna jedyna. Bo nie miała nikogo za towarzysza.
Nie skomentowała jednak w żaden sposób pierwszej wypowiedzi obcej (bo imię nie jest mimo wszystko wystarczające, by nazwać kogoś 'znajomym'), nie czując potrzeby. Spojrzała na grymas Mentis, nazwany uśmiechem. U smoków czasami trudno było odróżnić uśmiech od zwyczajnego obnażenia kłów, chyba, że po prostu to drugie nie następowało. Tutaj Nununa raczej nie musiała się martwić.
Natomiast gdy padło pytanie wiedziała, że znowu będzie musiała otworzyć pysk. Ale rozmowa wydawała się jedynym, co smoczyce mogły tu porobić. Bo co tak na prawdę smoki robią w parach, w grupkach, w stadzie? Pomijając okres godów, to zostawała walka, polowanie, sen, obrona plemienia i... rozmowa? Przy latoroślach dochodziła jeszcze nauka. Nununa bynajmniej nie wiedziała, co innego pozostawało oprócz rozmowy. Ech, gdyby jeszcze była ona interesująca! To znaczy, jasne, nikt nie lubi niezręcznej ciszy (może oprócz samej Nununy, która takowego zjawiska chyba by nie zauważyła), dlatego trzeba zacząć mamleć o czymkolwiek, więc nie można narzekać. Tym bardziej, że ani Nun, ani (chyba) Ianthe, nie miały wyjątkowo ciekawych historii do opowiadania. W dodatku, nawet jeśli, tej pierwszej trudno byłoby sklecić coś, oblec swoje opowieści w słowa.
- Nic - odpowiedziała lakonicznie. Taka odpowiedź mogłaby szybko uciąć rozmowę, tworząc - jak już było wspomniane - niezręczną ciszę. Gdyby nie to, że Nununa niespodziewanie postanowiła również się odezwać:
-Góry... są tutaj dziwne. Puste. Co to za miejsce...
Z tego co pamiętała, góry były miejscem odludnym, ale bynajmniej nie jałowym. Zawsze dało się zauważyć drobne żyjątka, kozy czy ptaki. Jeśli obecności tych stworzeń nie dało się zauważyć, pozostawały dźwięki przez nich wydawane, zapachy. Czy miało to związek z wilkami, czy ciemnością? Czy może jeszcze czymś innym?
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Po długiej i zapewne wyczerpującej podróży Melvine znalazła się w końcu na szczycie. Gdyby była człowiekiem, przetarłaby właśnie dłonią pot z czoła. Z pewnością była nie do końca mądrą, skoro udała się na wspinaczkę podczas kiedy wokół panował mrok. Tym bardziej była szczęśliwa, że w końcu udało jej się dostać na metę. Rozejrzała się odruchowo, chociaż niewiele dostrzec mogła, poza odrobiną śniegu tu i ówdzie, który z racji na swój kolor dawał się jeszcze jako-tako dostrzec. Poruszyła noskiem sprawdzając, czy jest tutaj sama. Nie wyczuła świeżej woni jakiegokolwiek ze zwierząt, uznała więc, że jest tutaj względnie bezpieczną. Przysiadła na jakimś kamieniu, starając się wypatrzeć cokolwiek. Widok z Góry Echa musiał być piękny i zapierający dech w piersi.
Legion
Dorosły

Legion


Male Liczba postów : 15

     
Tak więc Legion przybywa! Podróżuje po krainie którą znał niegdyś jak własną kieszeń. Dziś jednak niestety żadnego miejsca nie jest w stanie rozpoznać. Został przebudzony i to całe imperium przepadło. W krainie żyły zwykłe wilki i ponoć dalej gryfy i smoki, które też są na wymarciu. Przynajmniej nie jest w tym sam. Pytanie jednak go bardzo dręczy, co się stało z Adwersarzem? To już chyba pozostanie tajemnicą, skoro współcześni mieszkańcy nawet nie wiedzą o czym mowa. Góra to jest bardzo strategiczne miejsce, można tutaj zbadać krainę, zapamiętać okolicę. Nic więc dziwnego że postanowił się tutaj wybrać. Zauważył jednak pewną wilczycę, tutejszą, będzie szansa pozyskać informacje i znajomości.

- Tellsah

Przywitał się gdyż kulturę posiadał, a nie wyglądała raczej na przeciwnika. Oczywiście on mówi wilczym językiem, pretoriański jednak czasem mu się wplata w zdania.
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Zanim jeszcze usłyszała jego powitanie czy ujrzała sylwetkę, poczuła obcy zapach. Do uszu wadery dotarł dźwięk kroków, więc zesztywniała odrobinę, gotowa do ewentualnej walki, chociaż osobiście wolałaby unikać przemocy. Czasy przyszły trudne, nie powinno się marnować energii ani czasu na potyczki. Każda rana znaczyła osłabienie, co zaś pociągało za sobą zwiększone trudy przetrwania dnia kolejnego. Jednak ku uciesze jasnej, zgrabnej oraz całkiem niewielkiej wilczycy wilk nie wydawał się być nieprzyjaźnie nastawiony. Odwróciła pospiesznie łeb tak, by spojrzeć na samca. Wydawał jej się wyższy oraz nieco odmienny od reszty basiorów, które poznała, jednak w mroku nie była w stanie dokładnie określić, na czym ta "inność" mogłaby polegać. Uśmiechnęła się wdzięcznie i skłoniła nisko białą głową.
- Witaj, Przybyszu. Jestem Melvina. A na Ciebie jakże mogę mówić? - odezwała się pewnie, lecz nie brzmiała przy tym jak zadzierająca wiecznie nosa cheerleaderka z amerykańskich, głupkowatych komedii dla nastolatek. Głos miała przyjemny, niezbyt niski, lecz też w żadnym razie nie przesadnie wysoki czy piszczący, kojarzyć się on mógł z aniołkiem. Dodatkowo, dokładając do tego białą szatę oraz serdeczny uśmiech na pysku wilczycy, naprawdę można było odnieść wrażenie, jakby Melv pochodziła nie z tego świata.
Legion
Dorosły

Legion


Male Liczba postów : 15

     
Gdyby tak było to przynajmniej nasz samiec znalazłby kogoś podobnego! Nie z tego świata, trafne bardzo określenie. Samiec podszedł nieco bliżej i usiadł na skraju aby mieć najlepszy widok na cały krajobraz, szkoda że była tylko noc. Księżyc dawał chociaż trochę światła, jakaś podstawowa orientacja będzie.

- Na imię mi Legion.

Odpowiedział krótko. Kiedyś miał inne imię ale uznał że nie masz już znaczenia, to które przybrał sobie teraz idealnie spasuje do jego sytuacji. Skoro przemawia w imieniu wielu.

- Wiele się tu zmieniło.

Rzekł jakby do siebie ale jednak na głos.

- Przyjemne miejsce, do odpoczynku.

Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Właśnie, to mnie zastanawia. Czy nie jest tak, że Księżyc tylko odbija światło gwiazd? Te świecą cały czas, tylko przyćmione są jasnością słońca. Czy nie znaczyłoby to, że odróżnianie dnia od nocy jest niemożliwe, bo gwiazdy i księżyc są widoczne całą dobę? Tylko w innym położeniu? Dwa, skoro Księżyc zasłana Słońce, czy nie powinien być w ogóle niewidocznym? Ale nieważne, do fabuły!
- Niestety, o zmianach nie mam zbyt dużego pojęcia. Jestem w Krainie od niedawna - wyznała szczerze, spojrzeniem podążając za wzrokiem wilka, tym samym odwracając głowę i nie patrząc przez moment na samca. Zmrużyła powieki, jakby licząc, że dzięki temu ujrzy więcej. Chociaż zdawała sobie sprawę, że to idiotyczne oraz sama nie była do końca pewną, po co przymyka oczy, miała wrażenie, że tak jest jej wygodniej. Na jasnej kufie nadal gościł ciepły grymas, a zimny i nieprzyjemny watr tarmosił jej grzywkę, targając nią we wszystkie możliwe strony.
- Czy tutaj zawsze panuje noc? Wiesz, jestem tutaj od kilku dni, ale słońca nie widziałam ani przez moment... - zauważyła.
Uznała, że skoro samiec używa sformułowań typu "wiele się tu zmieniło", mieszka w tej Krainie dłużej lub przynajmniej poznał ją wcześniej od Melviny. Nie pomyślałaby nawet, że trwał gdzieś tam uśpiony przez wiele, wiele lat. Abstrakcja kompletna, hibernacja? Sen zimowy? Nie, Mel żadnej z tych rzeczy nie znała. Albo raczej znała, lecz nie odniosłaby tego do wilków.
Legion
Dorosły

Legion


Male Liczba postów : 15

     
Bardziej zaklęcie w obelisku. Tak czy siak samiec zastanowił się chwilę nad pytaniem. Wcale nie było sekretem co robił ostatnio, dlatego postanowił być szczery. Aha i ustalmy iż jest noc, dlatego widać księżyc, buu!

- Gdy zamieszkiwałem tą krainę dzień i noc normalnie się zmieniały. Powiem ci jednak że wiem tyle co ty, byłem uśpiony przez setki a może i tysiące lat dla przetrwania pretorian. Jestem jednak jak nowy przybysz, to już nie jest ta sama kraina, a ta wieczna noc, normalną nie jest. Coś tu nie gra...

Zmrużył oczy jakby przeczuwając coś złego. Czyżby Adwersarz? A może to tylko jego zmory przeszłości i już go dawno nie ma?

- Skąd przybywasz? Jeżeli można...

Spytał w nadziei iż usłyszy coś znajomego.
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Wysłuchała uważnie słów Legiona, jednak nieufność względem nowo poznanych istot uniemożliwiła uwierzenie jej w całe to uśpienie. Preto...co? Nieznane jej słowo, którego postanowiła na razie nie ruszać. Może ten dziwny wilk był nie do końca sprawny umysłowo? Tolerancji w Melvine sporo, więc nawet najbardziej kalekiej jednostki by nie wyśmiała. Jednak, na wszelki wypadek, wolała nie prowokować ewentualnego gniewu ze strony basiora. Powody? Zostały przytoczone kilka postów powyżej, po co się powtarzać. Tylko po to, aby post był dłuższy? Nonsens!
- Też poważnie mnie to niepokoi. A może słońce zgasło już na zawsze? - spytała głosem nieco smutniejszym niż przed momentem. Trapił ją ten mrok oraz chłód, bo w końcu w zeszłym roku o tej samej porze było cieplej. Nie ma słoneczka, nie ma ciepełka ani światła. Czy to już na zawsze? Zdecydowanie nie była to zbyt optymistyczna perspektywa. Westchnęła głucho, poruszając niespokojnie jednym z uszu.
- Pochodzę z niedaleka. Wychowałam się raptem kilkadziesiąt mil od granic Krainy. Ale tam było słońce. Nie wiem, może tam zostało? Może coś przeskrobaliście i się na was obraziło?
Melvina nie pojmowała do końca idei słońca. Nikt astronomii jej nigdy nie nauczał. Nikt nie wyjaśnił, że słońce nie jest świecącym się wilkiem, który obraża się, gdy się go nie docenia.
Legion
Dorosły

Legion


Male Liczba postów : 15

     
Dobrze iż nie chciała go denerwować, nie mógł by sobie darować takiej obrazy co na pewno skończyłoby się nieprzyjemnie. Wilk spojrzał na nią niczym na małego szczeniaka który ma ciekawy sposób postrzegania świata. Czyżby podstawowa wiedza nie była znana tym wilkom? Może świat nieco się cofnął?

- Byłoby wtedy ciekawie.

Stwierdził krótko na jej pierwsze zdanie, w tym świecie może się wszystko zdarzyć. To by go nie specjalnie zdziwiło.

- Dosyć specyficzny sposób postrzegania świata, powiem ci coś jednak na podstawie doświadczenia. Gdy słońce znika z nieboskłonu na tak długi okres czasu to pewnym jest iż to jest czegoś zwiastunem, czegoś złego. Dobrze ci radzę, bądź ostrożna i miej oczy dookoła głowy, nie wiadomo z czym przyjdzie się nam mierzyć.

Tak samo było za jego cyklu, wpierw ciemność, potem plaga a na końcu Adwersarz i śmierć wielu istot.
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
- Ciekawie - powtórzyła krótko, lecz mimo ogólnego spokoju w tonie wypowiedzi czaiła się pewna nuta jakby karcąca. Zupełnie jak wtedy, kiedy nie zgadzamy się z czyjąś opinią i powtarzamy po nim, jakby licząc, że z samego tego powtórzenia wszystko wyniknie. Pokręciła głową, odrzucając lekko zasłonkę białej grzywki na bok i spoglądając na samca.
- Byłoby tragicznie, nie widzę w tym niczego ciekawego. Śmierć nigdy nie tworzy ciekawostek, tworzy dramaty - skwitowała oschle, westchnąwszy na koniec lekko. Nie zgadzała się z jego postawami i pewnie gdyby uwierzyła w całe to przebudzenie zwaliłaby jego poglądy na fakt zbyt długiego nie używania mózgownicy w sposób inny, niż ten potrzebny do oddychania i zachowania funkcji życiowych. Albo czasy tak bardzo się zmieniły. Jednak nie wierzyła w jego opowieści, bo wydawały jej się wyssanymi z palca bajeczkami dla niegrzecznych szczeniąt. Postanowiła jednak nadal trwać w postanowieniu powstrzymania się przed komentarzami.
- Ach, zaczynam powoli żałować, że tutaj pozostałam. Szukałam domu, myślałam, że to tu. Teraz wydaje mi się, że się pomyliłam. W domu powinnam czuć się bezpieczna, tutaj tak nie jest... Co stało się wtedy? Kiedy ostatnio zgasło słońce?
Była przekonana, że było to całkiem niedawno. W końcu wilk na starca nie wyglądał, a setki czy tysiące lat... Widocznie wariaci inaczej postrzegają czas, więc może to było raptem kilka miesięcy, może lat? Przeniosła spojrzenie na księżyc. Dobrze, że chociaż on jeszcze został...
- A może to Księżyc zjadł Słońce? - palnęła do siebie, przekręcając lekko głowę. Księżyc mógł pożałować słońcu wspaniałości, być złym dlatego, że właśnie ono jest tak bardzo potrzebne do życia, daje światło i ciepło, którego potrzeba do normalnego życia. Z zawiści wziął i je pożarł licząc, że teraz on będzie wychwalany. Tak, to ma sens!
Legion
Dorosły

Legion


Male Liczba postów : 15

     
- Czy to choć doświadczyłaś śmierci skoro mi o niej prawisz? Z resztą nie istotnie, to nie jest moja sprawa.

Stwierdził oschle. Aby natomiast nieco rozjaśnić użyte sformułowanie postanowił dodać.

- Ciemność nie zawsze zwiastuje śmierć jak zwykło się uważać. Popatrz na to z perspektywy końca jednego cyklu i początku nowego. Trzeba umieć się dostosować do zmieniającego się środowiska gdyż to jest podstawowym instynktem przetrwania, słabi zginą bo tak działa selekcja naturalna.

Chwilę się zatrzymał. Tak wiele ich dzieli, dobrze jednak wszyscy wiemy że poglądy są kwestią wychowania i środowiska w którym się dorasta.

- Nasze poglądy mogą się różnić. Wychowałem się w społeczeństwie które działało na zasadzie "musisz przetrwać bo zginiesz". Od szczenięcych lat wpajano wszystkim zasady wojenne oraz tępiono  uczucia które przeszkadzają w walce. Może to wychowanie było złe, lecz nie mi o tym sądzić.

Po chwili zastanowienia.

- Nie wiem, wtedy byłem podczas Kilassath. Pomimo tego wszystkiego można znaleźć bezpieczny dom, to tylko nowy porządek świata do którego można przywyknąć. Omijaj jednak bagna i rzeki, dobrym pomysłem jest morze oraz tereny średnio zalesione.

Po chwili zastanowienia wydało mu się urocze, ten jej sposób myślenia. Pozwolił sobie nawet na lekki uśmiech.

- Widocznie był bardzo głodny.
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
Parsknęła z oburzeniem, pokręcając łbem.
- Doznałam więcej, niż zdajesz się przypuszczać - powiedziała spokojnie, chociaż w gruncie rzeczy pierwsze jego słowa (dalsze w zasadzie także, lecz w mniejszym już stopniu) uznała za lekceważące względem jej osoby. To, że nie żyła tysiące lat temu i była młodsza nie świadczy o tym, że guzik wie o życiu lub świecie. Pamięta doskonale ten dzień, kiedy pojęła, że jej matka zginęła. Że jej nie dopilnowała. Że nie była w stanie ochronić jedynej istoty, którą pokochała. Że nie było jej przy niej, kiedy najbardziej tego potrzebowała. Do dzisiaj dręczyły ją wyrzuty sumienia, a ten tutaj sugeruje, jak bardzo mało wie.
- Należysz do którejś z watah? - mruknęła tylko, ponownie przenosząc spojrzenie na samca.
- Jeśli owszem, powiedz mi, dlaczego. Bo jakieś uczucia na pewno w wyborze brały udział. Jeśli więc należysz do watahy, oprócz przetrwania i jakieś przywiązanie pomiędzy Tobą, a watahą musi się wytworzyć. Przyjaźń. Czyli wszystko to, co jak mniemam odrzucasz - zauważyła obojętnie. Nie szukała nieprzyjaciół, jednak słowa samca autentycznie ją zabolały. Pewnie dlatego, że od zawsze marzyła o wielkiej miłości, nie mogąc jednak się przełamać wcale nie pojmowała zachowań tego tutaj. Coś na zasadzie kobiety, która nie może mieć dziecka. Ta najbardziej potępia aborcję.
Melvina odwróciła głowę, spoglądając na głodny księżyc. Rozmowa przytłaczała ją bardziej, niż początkowo mogłaby przypuszczać. Trafiła na świra, który przekonany jest o tym, że wszelkie rozumy pozjadał i nadyma się tak, że dziw, iż jeszcze nie pękł. Wszystko wie najlepiej. Bardzo nie lubiła takich jednostek. Przestała też przejmować się jego ostrzeżeniami. Nie widziała w nim nikogo godnego zaufania, a z każdym jego słowem stan się pogłębiał. Niestety. Nikt nie lubi, gdy sugeruje mu się, jak niewiele jest wart i jak to mało wie - a tak właśnie czuła się Melv.
Legion
Dorosły

Legion


Male Liczba postów : 15

     
- Skoro tak to znaczy iż wiesz jakie to jest uczucie.

Zastanowił się chwilę nad jej pytaniem. Samo w sobie było dosyć proste ale jego pobudki niekoniecznie musiały zostać ujawnione.

- Należę do wody...

Zaczął krótko.

- W wyborze moim nie było żadnych uczuć, jestem jak ten tutaj lód. Przyjaźń, miłość, współczucie już dawno zostały mi odebrane. Uważasz mnie pewnie teraz za jakiegoś odmieńca, ale kogoś kogo się nie zna choć trochę nie powinno się oceniać. Popełniłem błąd odzywając się do ciebie w ten sposób na słowo "śmierć", przepraszam.

Odwrócił głowę w stronę księżyca.

- Ale to poniekąd, słowo proste same w sobie, coś przebudziło. Żal? Niemoc? Smutek? Poczucie winy? Sam już nie wiem. Przeszłość to zmora która ściga mnie co dzień, a co noc zamiast snu, zmuszony jestem patrzeć w oczy tych którzy zginęli. Powinienem być z nimi, a jednak tutaj jestem. Poniekąd to moje przekleństwo. Wybacz mi więc poprzednie słowa.

Powiedział, coś w nim pękło po kilku przemyśleniach. Kiedyś nie był aż tak perfidny i zadufany, coś go zmieniło i to coś należy wyplenić.
Melvine
Dorosły

Melvine


Liczba postów : 217
Wiek : 27

     
- Skoro nie przywiążesz się do watahy, Woda pożytku mieć z Ciebie nie będzie. Powinniśmy być jak rodzina. Nawet lód roztapia się i zmienia niewzruszoną swoją formę, kiedy dostarczymy mu odrobiny ciepła - postanowiła kontynuować metaforyczne rozważania, poruszające temat stanów skupienia wody. Z drugiej strony rozpuszczony lód traci jakąkolwiek formę, przybierając kształt naczynia, w którym zostanie umieszczona. Idąc dalej... można się posunąć o stwierdzenie, że i lód kształtu swojego nie posiada, skoro powstaje z zamrożenia wody, znajdujących się w jakimś naczyniu. Jedynie łatwiej go rozbić, zniszczyć, rozproszyć. Z wodą nie jest tak łatwo. Wody ciekłej zniewolić nie można tak łatwo, szukać będzie szczeliny, aby z niewoli się wyrwać.
Melvine pokręciła głową. Za daleko w przemyśleniach się posunęła, oderwała się kompletnie od rzeczywistości. Uśmiechnęła się smutno pod nosem, zwieszając z lekka głowę.
- Na każdym z nas spoczywa jakiś ciężar. Przekleństwo, jak to nazwałeś. Bagaż, z którym nie zawsze jest łatwo - odparła półszeptem. Nie chciała, aby wilk zorientował się, że jej głos z lekka drży, a najlepiej to było w jej mniemaniu zatuszować ściszeniem oraz zniżeniem tonu.
- Iiii... Nic nie szkodzi, nie musisz przepraszać - dodała niepewnie.
Legion
Dorosły

Legion


Male Liczba postów : 15

     
- Nie chciałem przywołać smutnych wspomnień.

Powiedział krótko patrząc na jej nieco zesmutniałe oczka w tamtym momencie. Wszak nie chciał za bardzo ingerować w ten świat. On jest tutaj obcy i lepiej gdyby pozostał niezauważony, dla wszystkich byłoby lepiej.

- W takim razie mój lód oby się w wodę przemienił i trafił do nowego naczynia które nada mu całkiem nowy kształt. Moja historię w sumie można tak porównać. Niegdyś było naczynie które się stłukło a woda z tegoż w lód się zamieniła na stulecia niezliczone. Bardzo mądrze prawisz, skoro i ja się czegoś od ciebie nauczę. Byłem pewien że moje umiejętności wystarczą watasze, chciałem pozostać niezauważony, nie przywiązywać się jak wtedy. Ty mi jednak choć nieco rozjaśniłaś drogę. Dziękuje. A czy ty masz już swoje naczynie?

Zapytał jak uczeń w klasie podczas ciekawej lekcji. Przypomniała mi się fabuła z Tsu, wracają wspomnienia i tamtejsze metafory.
Sponsored content